Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
4 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 następna  

dlaczego nie można nauczyć się języka w szkole?

, publicznej, zwykłej
> , publicznej, zwykłej
grzałka
śro, 26 wrz 2012 - 22:16
To ja mam takie doświadczenia z własnymi dziećmi- Ania, obecnie V klasa, w wieku przedszkolnym Helen Doron, potem genialny pan Marcin wyjechał do Rabki, więc w pierwszej klasie tylko szkoła- 18 uczniów w klasie, lekcje z opisu bardzo fajne (duzo scenek, zabaw) ale po roku okazało się, że Ania nie umie ani tego co w szkole ani tego co umiała z HD. Więc potem przez dwa lata przychodziła na godzinę w tygodniu dziewczyna po studiach, generalnie zabawy językowe itp, miała wrażenie, że poziom się utrzymuje. W drugiej klasie pojechaliśmy do GB i nawet się nie przejełam, że dziecko nie potrafi odpowiedzieć na pytanie "how old are you" no bo Anglik mówi to jednak inaczej, a poza tym szok być może był zbyt duzy. W czwartej klasie zmieniła szkołę, nowa książka do angielskiego, juz dłuższe teksty, okazało się, że ona kompletnie nic nie rozumie, nie mówiąc już o konstruowaniu zdań. Nagle z biedronek i gąsienic, które wołały "hello" przeskok do tekstu na pół strony o ulubionym przedmiocie w szkole. Wkurzyłam się i zapisałam do British School, 2 razy w tyg. I tak- po pierwsze zaczęła się uczyć, bo zaczęły być konkretne zadania domowe, testy, punkty. Po drugie- już po miesiącu za granicą zaczęła rozmawiać po angielsku (nie w Anglii, to akurat było w Budapeszcie, ale z całej grupy dzieci tylko ona rozmawiała i się dogadywała). Nagle szkolny angielski zaczął być banalnie prosty. Nie mogłam uwierzyć, że 4 tygodnie nauki na kursie, w grupie 9 osobowej (w szkole ma 13) daje takie efekty. I wcale tych testów nie pisała na 100% i tych zadań domowych nie odrabiała z wielkim zangażowaniem. No nie wiem, zbieg okoliczności? Ksiązki nawet podobne, te szkolne i te w BS
grzałka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,392
Dołączył: wto, 08 kwi 03 - 20:42
Skąd: Olsztyn
Nr użytkownika: 506




post śro, 26 wrz 2012 - 22:16
Post #21

To ja mam takie doświadczenia z własnymi dziećmi- Ania, obecnie V klasa, w wieku przedszkolnym Helen Doron, potem genialny pan Marcin wyjechał do Rabki, więc w pierwszej klasie tylko szkoła- 18 uczniów w klasie, lekcje z opisu bardzo fajne (duzo scenek, zabaw) ale po roku okazało się, że Ania nie umie ani tego co w szkole ani tego co umiała z HD. Więc potem przez dwa lata przychodziła na godzinę w tygodniu dziewczyna po studiach, generalnie zabawy językowe itp, miała wrażenie, że poziom się utrzymuje. W drugiej klasie pojechaliśmy do GB i nawet się nie przejełam, że dziecko nie potrafi odpowiedzieć na pytanie "how old are you" no bo Anglik mówi to jednak inaczej, a poza tym szok być może był zbyt duzy. W czwartej klasie zmieniła szkołę, nowa książka do angielskiego, juz dłuższe teksty, okazało się, że ona kompletnie nic nie rozumie, nie mówiąc już o konstruowaniu zdań. Nagle z biedronek i gąsienic, które wołały "hello" przeskok do tekstu na pół strony o ulubionym przedmiocie w szkole. Wkurzyłam się i zapisałam do British School, 2 razy w tyg. I tak- po pierwsze zaczęła się uczyć, bo zaczęły być konkretne zadania domowe, testy, punkty. Po drugie- już po miesiącu za granicą zaczęła rozmawiać po angielsku (nie w Anglii, to akurat było w Budapeszcie, ale z całej grupy dzieci tylko ona rozmawiała i się dogadywała). Nagle szkolny angielski zaczął być banalnie prosty. Nie mogłam uwierzyć, że 4 tygodnie nauki na kursie, w grupie 9 osobowej (w szkole ma 13) daje takie efekty. I wcale tych testów nie pisała na 100% i tych zadań domowych nie odrabiała z wielkim zangażowaniem. No nie wiem, zbieg okoliczności? Ksiązki nawet podobne, te szkolne i te w BS

--------------------
mama_do_kwadratu
śro, 26 wrz 2012 - 22:19
Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.

mama_do_kwadratu


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,090
Dołączył: sob, 14 cze 03 - 17:06
Nr użytkownika: 826




post śro, 26 wrz 2012 - 22:19
Post #22

Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.



--------------------
Mama Dwóch Takich od Czerwca 2000
Fridge pickers wear bigger knickers
mama_do_kwadratu
śro, 26 wrz 2012 - 22:24
CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 23:16) *
Nie mogłam uwierzyć, że 4 tygodnie nauki na kursie, w grupie 9 osobowej (w szkole ma 13) daje takie efekty. I wcale tych testów nie pisała na 100% i tych zadań domowych nie odrabiała z wielkim zangażowaniem. No nie wiem, zbieg okoliczności? Ksiązki nawet podobne, te szkolne i te w BS


mocniejsza, jednak mniej liczna grupa, nauczyciel może wymagać od wszystkich tego samego, bardziej "przyciskać"
tempo szybsze
mama_do_kwadratu


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,090
Dołączył: sob, 14 cze 03 - 17:06
Nr użytkownika: 826




post śro, 26 wrz 2012 - 22:24
Post #23

CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 23:16) *
Nie mogłam uwierzyć, że 4 tygodnie nauki na kursie, w grupie 9 osobowej (w szkole ma 13) daje takie efekty. I wcale tych testów nie pisała na 100% i tych zadań domowych nie odrabiała z wielkim zangażowaniem. No nie wiem, zbieg okoliczności? Ksiązki nawet podobne, te szkolne i te w BS


mocniejsza, jednak mniej liczna grupa, nauczyciel może wymagać od wszystkich tego samego, bardziej "przyciskać"
tempo szybsze


--------------------
Mama Dwóch Takich od Czerwca 2000
Fridge pickers wear bigger knickers
minka.
śro, 26 wrz 2012 - 22:57
Tak, w Skandynawii jest i tyle latwiej ze dzieciaki sa z angielskim osluchane, to bardzo ulatwia nauke. Poza tym jak juz ktos napisal, nauczyciele mowia w wiekszosci po polsku. Przyjezdzajac do Szwecji nie umialam ani slowa, nauczycielka porozumiewala sie z nami JEDYNIE po szwedzku. Baardzo przyspiesza nauke.
minka.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,622
Dołączył: wto, 30 maj 06 - 01:03
Skąd: Szwecja
Nr użytkownika: 6,069

GG:


post śro, 26 wrz 2012 - 22:57
Post #24

Tak, w Skandynawii jest i tyle latwiej ze dzieciaki sa z angielskim osluchane, to bardzo ulatwia nauke. Poza tym jak juz ktos napisal, nauczyciele mowia w wiekszosci po polsku. Przyjezdzajac do Szwecji nie umialam ani slowa, nauczycielka porozumiewala sie z nami JEDYNIE po szwedzku. Baardzo przyspiesza nauke.

--------------------

I HAVE THE BODY OF A GOD. (Unfortunately it's Buddha)
grzałka
śro, 26 wrz 2012 - 23:14
Zapytałam dzieci własnych- mają trzy rózne nauczycielki ang. w tej samej szkole, tylko jedna mówi na lekcji po angielsku. Wiecie, jakieś mi się to oczywiste wydawało, że wszystkie.
grzałka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,392
Dołączył: wto, 08 kwi 03 - 20:42
Skąd: Olsztyn
Nr użytkownika: 506




post śro, 26 wrz 2012 - 23:14
Post #25

Zapytałam dzieci własnych- mają trzy rózne nauczycielki ang. w tej samej szkole, tylko jedna mówi na lekcji po angielsku. Wiecie, jakieś mi się to oczywiste wydawało, że wszystkie.

--------------------
joannabo
czw, 27 wrz 2012 - 09:04
grzałko, spróbuj jak działa oglądanie filmów. Młodzieńcy jak rozumiem na kurs nie chodzą, więc badanie będzie miarodajne;)

Mogę polecić dla całej trojki świetne programy o zwierzakach Zoboomafoo i Wild Kratts, ten drugi z częścią zasadniczą animowaną, więc raczej na początek. "Z kamerą wśród zwierząt" się nie umywa icon_wink.gif Niestety po amerykańsku, ale już przebolałam. bo za to jest prawdziwa wiedza o zwierzętach i zrozumienie mechanizmów, nie same fakty.
Do sciągnięcia z youtube.
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post czw, 27 wrz 2012 - 09:04
Post #26

grzałko, spróbuj jak działa oglądanie filmów. Młodzieńcy jak rozumiem na kurs nie chodzą, więc badanie będzie miarodajne;)

Mogę polecić dla całej trojki świetne programy o zwierzakach Zoboomafoo i Wild Kratts, ten drugi z częścią zasadniczą animowaną, więc raczej na początek. "Z kamerą wśród zwierząt" się nie umywa icon_wink.gif Niestety po amerykańsku, ale już przebolałam. bo za to jest prawdziwa wiedza o zwierzętach i zrozumienie mechanizmów, nie same fakty.
Do sciągnięcia z youtube.
Martucha_
czw, 27 wrz 2012 - 09:12
No wydaje się oczywiste, a nie jest. Moja trzecioklasistka ma czwartą już nauczycielkę angielskiego. Żadna nie mówiła po angielsku do dzieci. Obecna zapowiedziała, że zacznie w listopadzie icon_smile.gif Mam nadzieję, że spełni obietnicę. Ja w tym roku eksperymentuję. Nie zapisałam córki na dodatkowy angielski, za to cisnę ją, by zawsze była przygotowana na lekcje ang. w szkole. Zakuwa słówka, wyrażenia, ćwiczymy odpowiedzi na różne pytania, wymagam, by codziennie spytała mnie o coś po angielsku, wyraziła swą prośbę lub zrozumiała moją (proste, typu gdzie jest moja książka, poproszę herbatę, nakarm świnki). Bo ręce mi opadły, gdy moje dziecko po wakacjach miało problem z przedstawieniem się... Co ciekawe w przedszkolu miała angielski codziennie przez pierwsze 2 lata (przedszkole szumnie nazywane językowym). Po kilku miesiącach w nowym przedszkolu ulotniło jej się z głowy dosłownie wszystko.

Martucha_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,051
Dołączył: śro, 09 lis 05 - 15:32
Nr użytkownika: 4,012

GG:


post czw, 27 wrz 2012 - 09:12
Post #27

No wydaje się oczywiste, a nie jest. Moja trzecioklasistka ma czwartą już nauczycielkę angielskiego. Żadna nie mówiła po angielsku do dzieci. Obecna zapowiedziała, że zacznie w listopadzie icon_smile.gif Mam nadzieję, że spełni obietnicę. Ja w tym roku eksperymentuję. Nie zapisałam córki na dodatkowy angielski, za to cisnę ją, by zawsze była przygotowana na lekcje ang. w szkole. Zakuwa słówka, wyrażenia, ćwiczymy odpowiedzi na różne pytania, wymagam, by codziennie spytała mnie o coś po angielsku, wyraziła swą prośbę lub zrozumiała moją (proste, typu gdzie jest moja książka, poproszę herbatę, nakarm świnki). Bo ręce mi opadły, gdy moje dziecko po wakacjach miało problem z przedstawieniem się... Co ciekawe w przedszkolu miała angielski codziennie przez pierwsze 2 lata (przedszkole szumnie nazywane językowym). Po kilku miesiącach w nowym przedszkolu ulotniło jej się z głowy dosłownie wszystko.

brzózka4
czw, 27 wrz 2012 - 10:02
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 26 Sep 2012 - 21:19) *
Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.


Skąd Ty masz takie wiadomości? Żeby uczyć w szkole języka, w tej chwili trzeba mieć naprawdę porządne kwalifikacje i tylko w sytuacjach wyjątkowych (szkoła wiejska, gdzie nie ma po prostu specjalistów) istnieje opcja, że osoba zatrudniona ma te kwalifikacje mniejsze (ale musi je uzupełnić, chcąc kontynuować pracę). Wiem, bo 9 lat pracowałam w podstawówce i nawet CPE nie wystarczy, by uczyć. Musi być dodatkowo robiony ci\onajmniej kurs kwalifikacyjny dla nauczycieli przy tym CPE. Można to zreszta sprawdzić na stronach kuratoryjnych i ministerialnych, zamiast wygłaszać krzywdzące opinie (mi się zrobiło przykro).

Z drugiej zaś strony, nie wystarczą kwalifikacje - choćby nawet najlepsze. Trzeba mieć powołanie, chcieć, starać się każdego dnia i codziennie analizować swą pracę, nie osiadając na laurach i nie pogrążając się w słodkim samozadowoleniu.
brzózka4


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,217
Dołączył: wto, 15 maj 07 - 11:08
Skąd: Gdańsk
Nr użytkownika: 14,226




post czw, 27 wrz 2012 - 10:02
Post #28

CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 26 Sep 2012 - 21:19) *
Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.


Skąd Ty masz takie wiadomości? Żeby uczyć w szkole języka, w tej chwili trzeba mieć naprawdę porządne kwalifikacje i tylko w sytuacjach wyjątkowych (szkoła wiejska, gdzie nie ma po prostu specjalistów) istnieje opcja, że osoba zatrudniona ma te kwalifikacje mniejsze (ale musi je uzupełnić, chcąc kontynuować pracę). Wiem, bo 9 lat pracowałam w podstawówce i nawet CPE nie wystarczy, by uczyć. Musi być dodatkowo robiony ci\onajmniej kurs kwalifikacyjny dla nauczycieli przy tym CPE. Można to zreszta sprawdzić na stronach kuratoryjnych i ministerialnych, zamiast wygłaszać krzywdzące opinie (mi się zrobiło przykro).

Z drugiej zaś strony, nie wystarczą kwalifikacje - choćby nawet najlepsze. Trzeba mieć powołanie, chcieć, starać się każdego dnia i codziennie analizować swą pracę, nie osiadając na laurach i nie pogrążając się w słodkim samozadowoleniu.
pirania
czw, 27 wrz 2012 - 10:03
martucha, no ale pamiec dzieci tak dziala. One sie musza nauczyc calego swiata, wiec cokolwiek jest nieprzydatne ( a angielski umowmy sie- nie jest potrzebny dzieciom do niczego, to jest to o czym mowi joanna polecajac filmy w orginale) idzie do smieci- natychmiast. Jesli nie stworzymy dzieciom sztucznie nawet potrzeby znajomosci angielskiego- beda sie uczyly powoli i z trudem. i zapominaja niepotrzebna wiedze bardzo szybko.
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post czw, 27 wrz 2012 - 10:03
Post #29

martucha, no ale pamiec dzieci tak dziala. One sie musza nauczyc calego swiata, wiec cokolwiek jest nieprzydatne ( a angielski umowmy sie- nie jest potrzebny dzieciom do niczego, to jest to o czym mowi joanna polecajac filmy w orginale) idzie do smieci- natychmiast. Jesli nie stworzymy dzieciom sztucznie nawet potrzeby znajomosci angielskiego- beda sie uczyly powoli i z trudem. i zapominaja niepotrzebna wiedze bardzo szybko.

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

Helena
czw, 27 wrz 2012 - 10:15
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 26 Sep 2012 - 23:19) *
Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.



Bardzo interesuje mnie informacja o wymaganych kwalifikacjach do nauczania języka obcego w klasie I-III?

Kwalifikacje wymagane od nauczycieli języków obcych określa § 11 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 10 września 2002r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli oraz określenia wypadków, w których można zatrudnić nauczycieli niemających wyższego wykształcenia lub ukończonego zakładu kształcenia nauczycieli (Dz. U. Nr 155, poz. 1288). Zgodnie z wymogami tegoż rozporządzenia, kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolu i klasach I-III SP posiada osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych magisterskich na kierunku filologia w specjalności danego języka obcego lub lingwistyki stosowanej w zakresie danego języka obcego i przygotowaniem pedagogicznym,
2) dyplomem ukończenia studiów wyższych zawodowych na kierunku filologia w zakresie danego języka obcego lub w specjalności danego języka obcego lub lingwistyki stosowanej w zakresie danego języka obcego i przygotowaniem pedagogicznym,
3) dyplomem ukończenia nauczycielskiego kolegium języków obcych,
4) dyplomem ukończenia studiów wyższych magisterskich lub zawodowych uzyskanym w kraju, w którym językiem urzędowym jest dany język obcy nauczany w szkole, i posiada przygotowanie pedagogiczne,
5) odpowiednim (wymaganym w danym typie szkoły) poziomem wykształcenia, świadectwem egzaminu w zakresie co najmniej zaawansowanej znajomości języka obcego uznawanym przez Ministra Edukacji Narodowej, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz przygotowaniem pedagogiczno-metodycznym w zakresie nauczania języka obcego.

Kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolach i klasach I-III szkół podstawowych posiada również osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych na kierunku pedagogika w zakresie nadającym kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych lub w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych,
2) dyplomem ukończenia zakładu kształcenia nauczycieli w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III,
a ponadto: świadectwem znajomości danego języka obcego w zakresie co najmniej podstawowym, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz świadectwem ukończenia studiów podyplomowych lub kursu kwalifikacyjnego w zakresie wczesnego nauczania danego języka obcego.

Możliwość uzyskania kwalifikacji do nauczania języków obcych, o której mowa powyżej, została wprowadzona przepisami rozporządzenia z 2002 r. Stanowi ona dodatkową ścieżkę uzyskiwania kwalifikacji do nauczania języka obcego w przedszkolach i klasach I-III SP. Możliwość ta dotyczy wyłącznie nauczycieli wychowania przedszkolnego i nauczania początkowego. Tym samym osobami uprawnionymi do nauczania języka obcego w przedszkolu i klasach I-III - oprócz filologów i absolwentów nauczycielskich kolegiów języków obcych - są również osoby mające kwalifikacje w zakresie nauczania początkowego lub wychowania przedszkolnego, pod warunkiem że posiadają wymagane świadectwo znajomości języka obcego i ukończyły studia podyplomowe lub kurs kwalifikacyjny z zakresu wczesnego nauczania języka obcego.

Informacje pochodzą ze strony MEN https://www.men.gov.pl



Ten post edytował Helena czw, 27 wrz 2012 - 10:20
Helena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,119
Dołączył: sob, 30 paź 04 - 13:41
Skąd: P-ków
Nr użytkownika: 2,259

GG:


post czw, 27 wrz 2012 - 10:15
Post #30

CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 26 Sep 2012 - 23:19) *
Tłumy w grupach, uczniowie o różnym poziomie wiedzy.
Kiepski nauczyciel (gadający w większości po polsku...)

Zwłaszcza w podstawówkach, gdzie nauczyciele powinni mieć świetny akcent, bo dzieci łapią super, są niekompetentni- bo przecież wystarczy znać kilka kolorów i umieć liczyć do 10. Nie jest wymagane ukończenie chociażby kursu metodyki nauczania języka obcego- uczą tego ludzie, którzy myślą, że komunikacji w języku obcym nauczymy się wkuwając listy słówek, odmiany i tłumacząc wszystko antyczną metodą gramatyczno- tłumaczeniową.



Bardzo interesuje mnie informacja o wymaganych kwalifikacjach do nauczania języka obcego w klasie I-III?

Kwalifikacje wymagane od nauczycieli języków obcych określa § 11 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 10 września 2002r. w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli oraz określenia wypadków, w których można zatrudnić nauczycieli niemających wyższego wykształcenia lub ukończonego zakładu kształcenia nauczycieli (Dz. U. Nr 155, poz. 1288). Zgodnie z wymogami tegoż rozporządzenia, kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolu i klasach I-III SP posiada osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych magisterskich na kierunku filologia w specjalności danego języka obcego lub lingwistyki stosowanej w zakresie danego języka obcego i przygotowaniem pedagogicznym,
2) dyplomem ukończenia studiów wyższych zawodowych na kierunku filologia w zakresie danego języka obcego lub w specjalności danego języka obcego lub lingwistyki stosowanej w zakresie danego języka obcego i przygotowaniem pedagogicznym,
3) dyplomem ukończenia nauczycielskiego kolegium języków obcych,
4) dyplomem ukończenia studiów wyższych magisterskich lub zawodowych uzyskanym w kraju, w którym językiem urzędowym jest dany język obcy nauczany w szkole, i posiada przygotowanie pedagogiczne,
5) odpowiednim (wymaganym w danym typie szkoły) poziomem wykształcenia, świadectwem egzaminu w zakresie co najmniej zaawansowanej znajomości języka obcego uznawanym przez Ministra Edukacji Narodowej, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz przygotowaniem pedagogiczno-metodycznym w zakresie nauczania języka obcego.

Kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolach i klasach I-III szkół podstawowych posiada również osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych na kierunku pedagogika w zakresie nadającym kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych lub w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych,
2) dyplomem ukończenia zakładu kształcenia nauczycieli w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III,
a ponadto: świadectwem znajomości danego języka obcego w zakresie co najmniej podstawowym, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz świadectwem ukończenia studiów podyplomowych lub kursu kwalifikacyjnego w zakresie wczesnego nauczania danego języka obcego.

Możliwość uzyskania kwalifikacji do nauczania języków obcych, o której mowa powyżej, została wprowadzona przepisami rozporządzenia z 2002 r. Stanowi ona dodatkową ścieżkę uzyskiwania kwalifikacji do nauczania języka obcego w przedszkolach i klasach I-III SP. Możliwość ta dotyczy wyłącznie nauczycieli wychowania przedszkolnego i nauczania początkowego. Tym samym osobami uprawnionymi do nauczania języka obcego w przedszkolu i klasach I-III - oprócz filologów i absolwentów nauczycielskich kolegiów języków obcych - są również osoby mające kwalifikacje w zakresie nauczania początkowego lub wychowania przedszkolnego, pod warunkiem że posiadają wymagane świadectwo znajomości języka obcego i ukończyły studia podyplomowe lub kurs kwalifikacyjny z zakresu wczesnego nauczania języka obcego.

Informacje pochodzą ze strony MEN https://www.men.gov.pl



--------------------
Martucha_
czw, 27 wrz 2012 - 10:25
CYTAT(pirania @ Thu, 27 Sep 2012 - 11:03) *
martucha, no ale pamiec dzieci tak dziala. One sie musza nauczyc calego swiata, wiec cokolwiek jest nieprzydatne ( a angielski umowmy sie- nie jest potrzebny dzieciom do niczego, to jest to o czym mowi joanna polecajac filmy w orginale) idzie do smieci- natychmiast. Jesli nie stworzymy dzieciom sztucznie nawet potrzeby znajomosci angielskiego- beda sie uczyly powoli i z trudem. i zapominaja niepotrzebna wiedze bardzo szybko.


No niestety masz rację. To również powód kiepskiej skuteczności nauki języka w szkole (zbyt mała ilość godzin i brak konieczności codziennej pracy z językiem). Nie tylko dziecięca pamięć tak działa. Ja miałam w pierwszej klasie liceum 20 godz. tygodniowo angielskiego. Dziś używam go sporadycznie i cóż, z przerażeniem stwierdzam, że nie jest dobrze.
Martucha_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,051
Dołączył: śro, 09 lis 05 - 15:32
Nr użytkownika: 4,012

GG:


post czw, 27 wrz 2012 - 10:25
Post #31

CYTAT(pirania @ Thu, 27 Sep 2012 - 11:03) *
martucha, no ale pamiec dzieci tak dziala. One sie musza nauczyc calego swiata, wiec cokolwiek jest nieprzydatne ( a angielski umowmy sie- nie jest potrzebny dzieciom do niczego, to jest to o czym mowi joanna polecajac filmy w orginale) idzie do smieci- natychmiast. Jesli nie stworzymy dzieciom sztucznie nawet potrzeby znajomosci angielskiego- beda sie uczyly powoli i z trudem. i zapominaja niepotrzebna wiedze bardzo szybko.


No niestety masz rację. To również powód kiepskiej skuteczności nauki języka w szkole (zbyt mała ilość godzin i brak konieczności codziennej pracy z językiem). Nie tylko dziecięca pamięć tak działa. Ja miałam w pierwszej klasie liceum 20 godz. tygodniowo angielskiego. Dziś używam go sporadycznie i cóż, z przerażeniem stwierdzam, że nie jest dobrze.
Elle_
czw, 27 wrz 2012 - 17:30
Nie sądzę, by chodziło o kwestie motywacji. Dziecko nie płaci za kurs, tylko rodzice, więc dziecku (niestety) nie żal tych pieniędzy. Może chodzi o ilość osób w grupie? W klasie jest ok. 30 osób, a, np. moje dziecko chodzi do szkoły języka francuskiego, gdzie ma w grupie pięcioro dzieci. Łatwiej się skupić i łatwiej pracować nauczycielowi, tak sądzę. W innych krajach (podobno) jest więcej native speakerów, w Polsce ciągle to niespotykany widok. Może w tym też tkwi problem.
Elle_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 85
Dołączył: pon, 16 sty 12 - 11:59
Nr użytkownika: 39,086




post czw, 27 wrz 2012 - 17:30
Post #32

Nie sądzę, by chodziło o kwestie motywacji. Dziecko nie płaci za kurs, tylko rodzice, więc dziecku (niestety) nie żal tych pieniędzy. Może chodzi o ilość osób w grupie? W klasie jest ok. 30 osób, a, np. moje dziecko chodzi do szkoły języka francuskiego, gdzie ma w grupie pięcioro dzieci. Łatwiej się skupić i łatwiej pracować nauczycielowi, tak sądzę. W innych krajach (podobno) jest więcej native speakerów, w Polsce ciągle to niespotykany widok. Może w tym też tkwi problem.
mama_do_kwadratu
czw, 27 wrz 2012 - 18:24
CYTAT(brzózka4 @ Thu, 27 Sep 2012 - 11:02) *
Skąd Ty masz takie wiadomości? Żeby uczyć w szkole języka, w tej chwili trzeba mieć naprawdę porządne kwalifikacje i tylko w sytuacjach wyjątkowych (szkoła wiejska, gdzie nie ma po prostu specjalistów) istnieje opcja, że osoba zatrudniona ma te kwalifikacje mniejsze (ale musi je uzupełnić, chcąc kontynuować pracę). Wiem, bo 9 lat pracowałam w podstawówce i nawet CPE nie wystarczy, by uczyć. Musi być dodatkowo robiony ci\onajmniej kurs kwalifikacyjny dla nauczycieli przy tym CPE. Można to zreszta sprawdzić na stronach kuratoryjnych i ministerialnych, zamiast wygłaszać krzywdzące opinie (mi się zrobiło przykro).

Z drugiej zaś strony, nie wystarczą kwalifikacje - choćby nawet najlepsze. Trzeba mieć powołanie, chcieć, starać się każdego dnia i codziennie analizować swą pracę, nie osiadając na laurach i nie pogrążając się w słodkim samozadowoleniu.


W podstawówce wymagają CPE? Proszę Cię... Chyba teraz, gdy na posadę w szkole nie ma szans.

Kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolach i klasach I-III szkół podstawowych posiada również osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych na kierunku pedagogika w zakresie nadającym kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych lub w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych,
2) dyplomem ukończenia zakładu kształcenia nauczycieli w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III,
a ponadto: świadectwem znajomości danego języka obcego w zakresie co najmniej podstawowym, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz świadectwem ukończenia studiów podyplomowych lub kursu kwalifikacyjnego w zakresie wczesnego nauczania danego języka obcego. źródło: MEN


To na czerwono chyba nie jest CPE, prawda?
A niestety, osoba z podstawową znajomością języka ma z pewnością braki w opanowaniu fonetyki, a tym mówiłam- bo to właśnie jest podstawa w nauczaniu dzieci.
Co z tego, że jednak wymagają kursów metodycznych, skoro nauczyciel po edukacji wczesnoszkolnej może nie być kompetentny językowo.

Obserwuję nauczycieli, hospituję lekcje. Szkolę językowców.
Sama uczę języka od przedszkolaków po CPE. Żeby nie było, że teoretyzuję.
I uparcie będę powtarzać, że metoda gramatyczno- tłumaczeniowa (czyli taka, którą uczyło się łaciny i greki) nadal króluje w szkołach. Lekcja toczy się w języku ojczystym, wszystko jest tłumaczone na polski, a DA SIĘ bez tego. Po co tłumaczyć wszystkie frazy, nie lepiej sprawdzić, czy dziecko po prostu używa jej w odpowiednim kontekście, w odpowiedni sposób?

Pracuję co prawda na prowincji (miasto 100 tys. i 150 tys.), ale wiem, że w podstawówkach jest marnie.
Choć oczywiście są perełki. I w nich nadzieja icon_smile.gif

Powołanie tak, ale będę się upierać- wymowa w klasach 1-3 jest bardzo istotna, bo dzieciaki potrafią genialnie przyswajać dźwięki. Te złe też, niestety.

Zresztą o nauczaniu języków w gimnazjach i liceach też można pisać i pisać...

edit: literówki

Ten post edytował mama_do_kwadratu czw, 27 wrz 2012 - 19:34
mama_do_kwadratu


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,090
Dołączył: sob, 14 cze 03 - 17:06
Nr użytkownika: 826




post czw, 27 wrz 2012 - 18:24
Post #33

CYTAT(brzózka4 @ Thu, 27 Sep 2012 - 11:02) *
Skąd Ty masz takie wiadomości? Żeby uczyć w szkole języka, w tej chwili trzeba mieć naprawdę porządne kwalifikacje i tylko w sytuacjach wyjątkowych (szkoła wiejska, gdzie nie ma po prostu specjalistów) istnieje opcja, że osoba zatrudniona ma te kwalifikacje mniejsze (ale musi je uzupełnić, chcąc kontynuować pracę). Wiem, bo 9 lat pracowałam w podstawówce i nawet CPE nie wystarczy, by uczyć. Musi być dodatkowo robiony ci\onajmniej kurs kwalifikacyjny dla nauczycieli przy tym CPE. Można to zreszta sprawdzić na stronach kuratoryjnych i ministerialnych, zamiast wygłaszać krzywdzące opinie (mi się zrobiło przykro).

Z drugiej zaś strony, nie wystarczą kwalifikacje - choćby nawet najlepsze. Trzeba mieć powołanie, chcieć, starać się każdego dnia i codziennie analizować swą pracę, nie osiadając na laurach i nie pogrążając się w słodkim samozadowoleniu.


W podstawówce wymagają CPE? Proszę Cię... Chyba teraz, gdy na posadę w szkole nie ma szans.

Kwalifikacje do nauczania języków obcych w przedszkolach i klasach I-III szkół podstawowych posiada również osoba, która legitymuje się:
1) dyplomem ukończenia studiów wyższych na kierunku pedagogika w zakresie nadającym kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych lub w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III szkół podstawowych,
2) dyplomem ukończenia zakładu kształcenia nauczycieli w specjalności nadającej kwalifikacje do pracy w przedszkolach lub klasach I-III,
a ponadto: świadectwem znajomości danego języka obcego w zakresie co najmniej podstawowym, o którym mowa w załączniku do rozporządzenia, oraz świadectwem ukończenia studiów podyplomowych lub kursu kwalifikacyjnego w zakresie wczesnego nauczania danego języka obcego. źródło: MEN


To na czerwono chyba nie jest CPE, prawda?
A niestety, osoba z podstawową znajomością języka ma z pewnością braki w opanowaniu fonetyki, a tym mówiłam- bo to właśnie jest podstawa w nauczaniu dzieci.
Co z tego, że jednak wymagają kursów metodycznych, skoro nauczyciel po edukacji wczesnoszkolnej może nie być kompetentny językowo.

Obserwuję nauczycieli, hospituję lekcje. Szkolę językowców.
Sama uczę języka od przedszkolaków po CPE. Żeby nie było, że teoretyzuję.
I uparcie będę powtarzać, że metoda gramatyczno- tłumaczeniowa (czyli taka, którą uczyło się łaciny i greki) nadal króluje w szkołach. Lekcja toczy się w języku ojczystym, wszystko jest tłumaczone na polski, a DA SIĘ bez tego. Po co tłumaczyć wszystkie frazy, nie lepiej sprawdzić, czy dziecko po prostu używa jej w odpowiednim kontekście, w odpowiedni sposób?

Pracuję co prawda na prowincji (miasto 100 tys. i 150 tys.), ale wiem, że w podstawówkach jest marnie.
Choć oczywiście są perełki. I w nich nadzieja icon_smile.gif

Powołanie tak, ale będę się upierać- wymowa w klasach 1-3 jest bardzo istotna, bo dzieciaki potrafią genialnie przyswajać dźwięki. Te złe też, niestety.

Zresztą o nauczaniu języków w gimnazjach i liceach też można pisać i pisać...

edit: literówki

--------------------
Mama Dwóch Takich od Czerwca 2000
Fridge pickers wear bigger knickers
brzózka4
czw, 27 wrz 2012 - 20:17
Mamo, teoretycznie masz rację (co do tych kwalifikacji), w kwestii świadectwa podstawowej znajomości języka. Wystarczy FCE zdane na co najmniej B, ale ja osobiście nie znam ani jednego nauczyciela (a pracuję już długo - 13 rok), który legitymowałby się jedynie takimi kwalifikacjami. Może po prostu pracowałam w szkołach, gdzie wymagano więcej. Bedąc na licznych szkoleniach, poznaję anglistów, czy germanistów z wysokimi kwalifikacjami, nawet jeśli pracuja tylko w klasach 1-3. Od jakichś 5 lat bardzo trudno o pracę w zawodzie nauczyciela (przynajmniej w woj. pomorskim) i nikt by się nie starał o pracę z kwitkiem FCE.

Zresztą, jeśli chodzi o fonetykę, to ta kwestia staje się coraz bardziej płynna. Jest tyle różnych odmian języka angielskiego, że niektóre z nich (ze względu na zróżnicowanie fonetyczne właśnie) są nie do końca zrozumiałe przez tzw. native speakers jakiegoś kraju anglojęzycznego.
Zgadzam się jednak, oczywiście, że wymowa jest bardzo ważna. Tylko nie przesadzajmy z jej perfekcyjnością - to co dla Amerykanina jest nie do przyjęcia, dla Anglika, czy Szkota będzie jak najbardziej ok, i na odwrót. Jeśli dany nauczyciel uczył się wymowy od Amerykanina - siłą rzeczy będzie mówił trochę do niego podobnie, a jeśli jego lekcje oceni metodyk władający perfekcyjnym British English, to krytycznie spojrzy właśnie na fonetykę.
brzózka4


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,217
Dołączył: wto, 15 maj 07 - 11:08
Skąd: Gdańsk
Nr użytkownika: 14,226




post czw, 27 wrz 2012 - 20:17
Post #34

Mamo, teoretycznie masz rację (co do tych kwalifikacji), w kwestii świadectwa podstawowej znajomości języka. Wystarczy FCE zdane na co najmniej B, ale ja osobiście nie znam ani jednego nauczyciela (a pracuję już długo - 13 rok), który legitymowałby się jedynie takimi kwalifikacjami. Może po prostu pracowałam w szkołach, gdzie wymagano więcej. Bedąc na licznych szkoleniach, poznaję anglistów, czy germanistów z wysokimi kwalifikacjami, nawet jeśli pracuja tylko w klasach 1-3. Od jakichś 5 lat bardzo trudno o pracę w zawodzie nauczyciela (przynajmniej w woj. pomorskim) i nikt by się nie starał o pracę z kwitkiem FCE.

Zresztą, jeśli chodzi o fonetykę, to ta kwestia staje się coraz bardziej płynna. Jest tyle różnych odmian języka angielskiego, że niektóre z nich (ze względu na zróżnicowanie fonetyczne właśnie) są nie do końca zrozumiałe przez tzw. native speakers jakiegoś kraju anglojęzycznego.
Zgadzam się jednak, oczywiście, że wymowa jest bardzo ważna. Tylko nie przesadzajmy z jej perfekcyjnością - to co dla Amerykanina jest nie do przyjęcia, dla Anglika, czy Szkota będzie jak najbardziej ok, i na odwrót. Jeśli dany nauczyciel uczył się wymowy od Amerykanina - siłą rzeczy będzie mówił trochę do niego podobnie, a jeśli jego lekcje oceni metodyk władający perfekcyjnym British English, to krytycznie spojrzy właśnie na fonetykę.
mama_do_kwadratu
czw, 27 wrz 2012 - 20:36
CYTAT(brzózka4 @ Thu, 27 Sep 2012 - 21:17) *
jeśli jego lekcje oceni metodyk władający perfekcyjnym British English, to krytycznie spojrzy właśnie na fonetykę.

Nie sądzę, nie ma "jedynej słusznej" odmiany języka. Wariacje są wręcz pożądane icon_wink.gif

Mówiąc o niepoprawnej wymowie, mam na myśli byki oczywiste w intonacji, złą artykulację dźwięków etc. Bo o takowe nie jest trudno, jeśli ma się zdane na "B" FCE. A nauczyciel języka powinien być wzorcem dla uczniów.

Wyobraźcie sobie, że w niektórych szkołach nauczyciele w ogóle nie przeprowadzają na zajęciach ćwiczeń ze słuchania- tak, tak, dzieci WCALE nie słuchają nagrań. Nagranych przez nejtiwów. Możliwe, że byłoby to ich jedyne zetknięcie się z prawdziwym angielskim.




mama_do_kwadratu


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,090
Dołączył: sob, 14 cze 03 - 17:06
Nr użytkownika: 826




post czw, 27 wrz 2012 - 20:36
Post #35

CYTAT(brzózka4 @ Thu, 27 Sep 2012 - 21:17) *
jeśli jego lekcje oceni metodyk władający perfekcyjnym British English, to krytycznie spojrzy właśnie na fonetykę.

Nie sądzę, nie ma "jedynej słusznej" odmiany języka. Wariacje są wręcz pożądane icon_wink.gif

Mówiąc o niepoprawnej wymowie, mam na myśli byki oczywiste w intonacji, złą artykulację dźwięków etc. Bo o takowe nie jest trudno, jeśli ma się zdane na "B" FCE. A nauczyciel języka powinien być wzorcem dla uczniów.

Wyobraźcie sobie, że w niektórych szkołach nauczyciele w ogóle nie przeprowadzają na zajęciach ćwiczeń ze słuchania- tak, tak, dzieci WCALE nie słuchają nagrań. Nagranych przez nejtiwów. Możliwe, że byłoby to ich jedyne zetknięcie się z prawdziwym angielskim.






--------------------
Mama Dwóch Takich od Czerwca 2000
Fridge pickers wear bigger knickers
brzózka4
czw, 27 wrz 2012 - 20:47
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Thu, 27 Sep 2012 - 19:36) *
Nie sądzę, nie ma "jedynej słusznej" odmiany języka. Wariacje są wręcz pożądane icon_wink.gif

Mówiąc o niepoprawnej wymowie, mam na myśli byki oczywiste w intonacji, złą artykulację dźwięków etc. Bo o takowe nie jest trudno, jeśli ma się zdane na "B" FCE. A nauczyciel języka powinien być wzorcem dla uczniów.

Wyobraźcie sobie, że w niektórych szkołach nauczyciele w ogóle nie przeprowadzają na zajęciach ćwiczeń ze słuchania- tak, tak, dzieci WCALE nie słuchają nagrań. Nagranych przez nejtiwów. Możliwe, że byłoby to ich jedyne zetknięcie się z prawdziwym angielskim.


Byki, zła intonacja są oczywiście niedopuszczalne.
Dalej podtrzymuję jednak swą tezę, że w tej chwili nieliczni nauczyciele mają jedynie FCE.
To, co piszesz o braku ćwiczeń na słuchanie to dla mnie też pewna skrajność, którą mimo dobrej woli wyczuwam jednak w Twoich postach.
brzózka4


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,217
Dołączył: wto, 15 maj 07 - 11:08
Skąd: Gdańsk
Nr użytkownika: 14,226




post czw, 27 wrz 2012 - 20:47
Post #36

CYTAT(mama_do_kwadratu @ Thu, 27 Sep 2012 - 19:36) *
Nie sądzę, nie ma "jedynej słusznej" odmiany języka. Wariacje są wręcz pożądane icon_wink.gif

Mówiąc o niepoprawnej wymowie, mam na myśli byki oczywiste w intonacji, złą artykulację dźwięków etc. Bo o takowe nie jest trudno, jeśli ma się zdane na "B" FCE. A nauczyciel języka powinien być wzorcem dla uczniów.

Wyobraźcie sobie, że w niektórych szkołach nauczyciele w ogóle nie przeprowadzają na zajęciach ćwiczeń ze słuchania- tak, tak, dzieci WCALE nie słuchają nagrań. Nagranych przez nejtiwów. Możliwe, że byłoby to ich jedyne zetknięcie się z prawdziwym angielskim.


Byki, zła intonacja są oczywiście niedopuszczalne.
Dalej podtrzymuję jednak swą tezę, że w tej chwili nieliczni nauczyciele mają jedynie FCE.
To, co piszesz o braku ćwiczeń na słuchanie to dla mnie też pewna skrajność, którą mimo dobrej woli wyczuwam jednak w Twoich postach.
Mafia
pią, 28 wrz 2012 - 07:53
W szkole podstawowej syna uczy języka obcokrajowiec i regularnie rodzice protestują, że dzieci nic nie rozumieją na lekcji i się stresują. Natomaist w gimnazjach są regularnie w mocnijeszych grupach i świetnie zdają testy.
Mafia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,508
Dołączył: czw, 27 kwi 06 - 11:50
Nr użytkownika: 5,675




post pią, 28 wrz 2012 - 07:53
Post #37

W szkole podstawowej syna uczy języka obcokrajowiec i regularnie rodzice protestują, że dzieci nic nie rozumieją na lekcji i się stresują. Natomaist w gimnazjach są regularnie w mocnijeszych grupach i świetnie zdają testy.

--------------------
Mafia
Ida.dorota
pią, 28 wrz 2012 - 08:21
CYTAT(Mafia @ Fri, 28 Sep 2012 - 06:53) *
W szkole podstawowej syna uczy języka obcokrajowiec i regularnie rodzice protestują, że dzieci nic nie rozumieją na lekcji i się stresują. Natomaist w gimnazjach są regularnie w mocnijeszych grupach i świetnie zdają testy.


No właśnie.
Szkoła jest zawsze w sytuacji przegranego, bo powinna realizować wymagania programowe, wychowywać i zadowalać nie tylko dzieci, ale i posiadających całkowicie sprzeczne oczekiwania rodziców. Warto zauważyć, że rodzice Maluchowi nie są grupą reprezentatywną, w klasach, gdzie uczą się nasze dzieci są też inni, którzy zupełnie inaczej postrzegają takie sytuacje i mają do tego prawo, a szkoła nie może ich lekceważyć.
Motywacja rodziców jest tu tak samo ważna jak motywacja dzieci, one doskonale wyczuwają nastawienie swoich bliskich i nie będą ani szanować nauczyciela, którego oni nie tolerują, ani uczyć się przedmiotu, który zdaniem rodziców jest źle prowadzony. Dlatego, odpowiadając jednocześnie na stwierdzenie, ze motywacja do nauki u dzieci w szkole językowej nie zwiększa się, bo to rodzice za nią płacą, fakt, iż rodzic uważa szkołę za dobrą, ceni lektora, zgadza się z metodami przez niego stosowanymi, ma dla motywacji dziecka znaczenie zasadnicze. Rodzic przekonany do lektora i jego metod nauczania, płacący za naukę dziecka, lepiej współpracuje, motywuje i kontroluje dziecko, a w razie braku efektów po prostu zmienia szkołę. Dla dziecka zaś współpraca i spójność wymagań rodziców i szkoły ma znaczenie kluczowe, co w szkołach publicznych jest niestety rzadkością.
Ida.dorota


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,187
Dołączył: pon, 01 mar 04 - 13:12
Skąd: Piaseczno
Nr użytkownika: 1,508




post pią, 28 wrz 2012 - 08:21
Post #38

CYTAT(Mafia @ Fri, 28 Sep 2012 - 06:53) *
W szkole podstawowej syna uczy języka obcokrajowiec i regularnie rodzice protestują, że dzieci nic nie rozumieją na lekcji i się stresują. Natomaist w gimnazjach są regularnie w mocnijeszych grupach i świetnie zdają testy.


No właśnie.
Szkoła jest zawsze w sytuacji przegranego, bo powinna realizować wymagania programowe, wychowywać i zadowalać nie tylko dzieci, ale i posiadających całkowicie sprzeczne oczekiwania rodziców. Warto zauważyć, że rodzice Maluchowi nie są grupą reprezentatywną, w klasach, gdzie uczą się nasze dzieci są też inni, którzy zupełnie inaczej postrzegają takie sytuacje i mają do tego prawo, a szkoła nie może ich lekceważyć.
Motywacja rodziców jest tu tak samo ważna jak motywacja dzieci, one doskonale wyczuwają nastawienie swoich bliskich i nie będą ani szanować nauczyciela, którego oni nie tolerują, ani uczyć się przedmiotu, który zdaniem rodziców jest źle prowadzony. Dlatego, odpowiadając jednocześnie na stwierdzenie, ze motywacja do nauki u dzieci w szkole językowej nie zwiększa się, bo to rodzice za nią płacą, fakt, iż rodzic uważa szkołę za dobrą, ceni lektora, zgadza się z metodami przez niego stosowanymi, ma dla motywacji dziecka znaczenie zasadnicze. Rodzic przekonany do lektora i jego metod nauczania, płacący za naukę dziecka, lepiej współpracuje, motywuje i kontroluje dziecko, a w razie braku efektów po prostu zmienia szkołę. Dla dziecka zaś współpraca i spójność wymagań rodziców i szkoły ma znaczenie kluczowe, co w szkołach publicznych jest niestety rzadkością.

--------------------
Ola, 1998r.

Tomek:
Tigerek
pią, 28 wrz 2012 - 18:39
Co od podejścia niektórych rodziców (na szczęście to nie reguła):

W czerwcu miałam rozmowę z pewnym wyjątkowo zaperzonym tatą: dlaczego jego syn chodzi na prywatne lekcji niemieckiego a w szkole pod moim okiem dostaje najczęściej zaledwie 3.

Szkoła językowa, do której chłopak chodzi, prowadzona jest przez specjalistkę od ... podstawówek. Twierdziła, że wszystko wina nauczyciela prowadzącego, który za dużo wymaga (z racji, że to drugi język w klasie 3. technikum pod koniec byliśmy w połowie podręcznika z klasy 2.) Szkoła językowa ma dobrą renomę, wypracowaną głównie otoczką: nauczyciele w czarnych/brązowych/czarnych garsonkach/garniturach, czarnych płaskich butach; w każdej sali sprzęt audio, książki i płyty do ćwiczeń w domu gratis. Na początku swojej działalności pani owa skupiała w swojej szkole samych olimpijczyków, którzy nimi pozostawali, więc zasługa jak z tego wynika w 100% należała się szkole icon_wink.gif

Syn owego pana realnie rzecz ujmując ze wszystkich przedmiotów "ciągnął ogony", cokolwiek się nie działa na lekcji nie był zainteresowany "bo on się germanizować nie da".

Czyja wina, że nie osiągał w technikum wyników bdb i cel? Moja. Ze skargą poszedł nawet do dyrekcji.
Tigerek


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,506
Dołączył: nie, 12 paź 08 - 15:06
Nr użytkownika: 22,497




post pią, 28 wrz 2012 - 18:39
Post #39

Co od podejścia niektórych rodziców (na szczęście to nie reguła):

W czerwcu miałam rozmowę z pewnym wyjątkowo zaperzonym tatą: dlaczego jego syn chodzi na prywatne lekcji niemieckiego a w szkole pod moim okiem dostaje najczęściej zaledwie 3.

Szkoła językowa, do której chłopak chodzi, prowadzona jest przez specjalistkę od ... podstawówek. Twierdziła, że wszystko wina nauczyciela prowadzącego, który za dużo wymaga (z racji, że to drugi język w klasie 3. technikum pod koniec byliśmy w połowie podręcznika z klasy 2.) Szkoła językowa ma dobrą renomę, wypracowaną głównie otoczką: nauczyciele w czarnych/brązowych/czarnych garsonkach/garniturach, czarnych płaskich butach; w każdej sali sprzęt audio, książki i płyty do ćwiczeń w domu gratis. Na początku swojej działalności pani owa skupiała w swojej szkole samych olimpijczyków, którzy nimi pozostawali, więc zasługa jak z tego wynika w 100% należała się szkole icon_wink.gif

Syn owego pana realnie rzecz ujmując ze wszystkich przedmiotów "ciągnął ogony", cokolwiek się nie działa na lekcji nie był zainteresowany "bo on się germanizować nie da".

Czyja wina, że nie osiągał w technikum wyników bdb i cel? Moja. Ze skargą poszedł nawet do dyrekcji.

--------------------
Nie zapomnimy... [*] (17.12.2013r, 11t.c.; 13.04.2014r., 5t.c.)
ewis_
pią, 28 wrz 2012 - 20:29
Wychowawcą znajomej dziewczynki (teraz w VI klasie) jest anglista.

Jest dość skuteczny, ale dlatego, bo jest zaangażowany - bierze WSZYSTKIE zastępstwa w swojej klasie i robi wtedy dodatkowy angielski.

Ogląda z dziećmi filmy na lekcjach, do których przygotowuje scenki z tłumaczeniami, potem dzieci te scenki odgrywają.
Dwa razy do roku wyjeżdżają na zieloną szkołę i tam codziennie mają dużo angielskiego ale w praktyce - czyli robią jakieś zabawy i komunikują się po angielsku.

Czytają lekturę po angielsku - coś prostego chyba koszmarny karolek był w IV klasie - co weryfikują kartkówki

Znalazł sponsorów i zorganizował im wyjazd do Wielkiej Brytanii. Walczył z dyrektorką, któa nie chciała się zgodzić na wyjazd i wywalczył.

Dziewczynka o której wspomniałam na początku - od trójek w IV klasie przeszła jak wiekszosc klasy do piątek na świadectwie i co najważniejsze - lubi angielski i ogląda filmy po angielsku

Nie wiem czy to jest recepta na nauczenie języka tylko tej konkretnej dziewczynki, ale chciałabym żeby moje dzieci też trafiły na anglistę z pasją i misją icon_smile.gif
Wierzę, że to jest właśnie to coś co może sprawić, że dzieci nauczą się języka (i zachęcą do niego) bez zajęć dodatkowych

ewis_


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,211
Dołączył: śro, 09 mar 05 - 16:28
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 2,829

GG:


post pią, 28 wrz 2012 - 20:29
Post #40

Wychowawcą znajomej dziewczynki (teraz w VI klasie) jest anglista.

Jest dość skuteczny, ale dlatego, bo jest zaangażowany - bierze WSZYSTKIE zastępstwa w swojej klasie i robi wtedy dodatkowy angielski.

Ogląda z dziećmi filmy na lekcjach, do których przygotowuje scenki z tłumaczeniami, potem dzieci te scenki odgrywają.
Dwa razy do roku wyjeżdżają na zieloną szkołę i tam codziennie mają dużo angielskiego ale w praktyce - czyli robią jakieś zabawy i komunikują się po angielsku.

Czytają lekturę po angielsku - coś prostego chyba koszmarny karolek był w IV klasie - co weryfikują kartkówki

Znalazł sponsorów i zorganizował im wyjazd do Wielkiej Brytanii. Walczył z dyrektorką, któa nie chciała się zgodzić na wyjazd i wywalczył.

Dziewczynka o której wspomniałam na początku - od trójek w IV klasie przeszła jak wiekszosc klasy do piątek na świadectwie i co najważniejsze - lubi angielski i ogląda filmy po angielsku

Nie wiem czy to jest recepta na nauczenie języka tylko tej konkretnej dziewczynki, ale chciałabym żeby moje dzieci też trafiły na anglistę z pasją i misją icon_smile.gif
Wierzę, że to jest właśnie to coś co może sprawić, że dzieci nauczą się języka (i zachęcą do niego) bez zajęć dodatkowych



--------------------
mama Alusi, Ewci i Stasia
> dlaczego nie można nauczyć się języka w szkole?, publicznej, zwykłej
Start new topic
Reply to this topic
4 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 19 kwi 2024 - 08:24
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama