Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
69 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia   

psychoterapia

, podzielmy sie swoim doswiadczeniem
> , podzielmy sie swoim doswiadczeniem
domi
śro, 03 mar 2010 - 16:09
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 02 Mar 2010 - 17:05) *
Bo to też zależy z jakim problemem się idzie icon_wink.gif Ale tak jak mówisz, przeważnie czlowiek sie zaskakuje, jak mało sie zna.

Wiesz...czasem nie wiadomo z jakim problemem się przychodzi. Np. ja miałam depresje i nie określałam problemu z jakim przychodzę. Chciałam po prostu sie z niej wyleczyć. To terapeutka wyłapała problemy/ powody mojej depresji, które jak sie okazało miały początek juz w dzieciństwie. A kolejne życiowe zdarzenia tylko pogłębiały owe problemy.
domi


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,263
Dołączył: czw, 01 maj 03 - 18:00
SkÄ…d: 3-miasto/kaszuby
Nr użytkownika: 672




post śro, 03 mar 2010 - 16:09
Post #41

CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 02 Mar 2010 - 17:05) *
Bo to też zależy z jakim problemem się idzie icon_wink.gif Ale tak jak mówisz, przeważnie czlowiek sie zaskakuje, jak mało sie zna.

Wiesz...czasem nie wiadomo z jakim problemem się przychodzi. Np. ja miałam depresje i nie określałam problemu z jakim przychodzę. Chciałam po prostu sie z niej wyleczyć. To terapeutka wyłapała problemy/ powody mojej depresji, które jak sie okazało miały początek juz w dzieciństwie. A kolejne życiowe zdarzenia tylko pogłębiały owe problemy.


--------------------
Tomik poezji dla osób refleksyjnych, melancholijnych, z nutką pogody ducha :) "Refleksje pisane piórem anioła".
Miłego dnia :)
chaton
śro, 03 mar 2010 - 17:36
Ja nawet nie wiedziałam, ze mam depresje! Depresja mi się kojarzy ze spowolnieniem, a ja takiego speed'a maiłam, ze za własnymi myślami nie nadążałam. Myślałam, ze jakaś nerwica. Okazało się, ze depresja miewa rożne twarze... nie tylko klasyczne gapienie się w ścianę z niemożliwością wjscia z łózka.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post śro, 03 mar 2010 - 17:36
Post #42

Ja nawet nie wiedziałam, ze mam depresje! Depresja mi się kojarzy ze spowolnieniem, a ja takiego speed'a maiłam, ze za własnymi myślami nie nadążałam. Myślałam, ze jakaś nerwica. Okazało się, ze depresja miewa rożne twarze... nie tylko klasyczne gapienie się w ścianę z niemożliwością wjscia z łózka.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Bianka
śro, 31 mar 2010 - 13:16
Dopiero teraz znalazlam ten watek dlatego kopiuje moj wpis:

Od trzech miesiecy chodze na terapie. Psycholog chyba mi nie odpowiada .Tak czulam miesiac temu ale pomyslalm sobie z nie nalezy sie poddawac za szybko zreszta ja zawsze koncze to co zaczynam . Problem tkwi w tym ze ona mnie denerwuje naprawde odnosze wrazenie ze mnie nie rozumie ze zle interpretuje moje problemy zadaje irtujace pytania. Terapia na dzien dzisiejszy nie wprowadzila ZADNYCH pozytwnych zmian w moim mysleniu. Wkurzaja mnie te spotkania ,to ze musze opowiadac historie swojego zycia czy to ma w ogole jakis sens?

Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?

Dodatkowo gnebi mnie jeszcze to ze przeszlam juz jedna terapie piec lat tamu kiedy to doswiadczylam zdrady meza. Nie chce do tego tematu juz wracac nie chce rozdrapywac starych ran nie chce znowu zastanawiac sie nad ta sprawa przerobilam juz ten temat na wszystkie mozliwe sposoby moje zmagania w tym temacie trwaly dwa lata i temat zamknelam ( teraz z mezem nam sie uklada bardzo dobrze)a terapeutka uparcie do tego chce wracac STRASZNIE mnie to irytuje tymardziej ze wiedze ze ona tego nie rozumie..
Bianka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,481
Dołączył: śro, 15 mar 06 - 20:25
Skąd: Dolnośląskie
Nr użytkownika: 5,246




post śro, 31 mar 2010 - 13:16
Post #43

Dopiero teraz znalazlam ten watek dlatego kopiuje moj wpis:

Od trzech miesiecy chodze na terapie. Psycholog chyba mi nie odpowiada .Tak czulam miesiac temu ale pomyslalm sobie z nie nalezy sie poddawac za szybko zreszta ja zawsze koncze to co zaczynam . Problem tkwi w tym ze ona mnie denerwuje naprawde odnosze wrazenie ze mnie nie rozumie ze zle interpretuje moje problemy zadaje irtujace pytania. Terapia na dzien dzisiejszy nie wprowadzila ZADNYCH pozytwnych zmian w moim mysleniu. Wkurzaja mnie te spotkania ,to ze musze opowiadac historie swojego zycia czy to ma w ogole jakis sens?

Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?

Dodatkowo gnebi mnie jeszcze to ze przeszlam juz jedna terapie piec lat tamu kiedy to doswiadczylam zdrady meza. Nie chce do tego tematu juz wracac nie chce rozdrapywac starych ran nie chce znowu zastanawiac sie nad ta sprawa przerobilam juz ten temat na wszystkie mozliwe sposoby moje zmagania w tym temacie trwaly dwa lata i temat zamknelam ( teraz z mezem nam sie uklada bardzo dobrze)a terapeutka uparcie do tego chce wracac STRASZNIE mnie to irytuje tymardziej ze wiedze ze ona tego nie rozumie..
chaton
czw, 01 kwi 2010 - 20:04
Bianka: odpowiedzialam Ci na twoim watku, ale mozesz rowniez smialo pisac na moim. Zapraszam! icon_smile.gif
Powtorze tutaj jedynie, ze bardzo wazny na dalszy rozwoj terapii jest fakt wyboru terapeuty ze wzgledu na to, czy odpowiada TOBIE. To moze byc subiektywne odczucie, gdyz sposob, w jaki odczuwasz emocje jest subiektywny.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post czw, 01 kwi 2010 - 20:04
Post #44

Bianka: odpowiedzialam Ci na twoim watku, ale mozesz rowniez smialo pisac na moim. Zapraszam! icon_smile.gif
Powtorze tutaj jedynie, ze bardzo wazny na dalszy rozwoj terapii jest fakt wyboru terapeuty ze wzgledu na to, czy odpowiada TOBIE. To moze byc subiektywne odczucie, gdyz sposob, w jaki odczuwasz emocje jest subiektywny.

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Gosia z edziecka
śro, 07 kwi 2010 - 12:36
CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 12:16) *
Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?

Teraz po 8 latach moge powiedzieć, że zdecydowanie przynosi dobre skutki. I bardzo sie ciesze, że nie przerwalam wczesniej.
Jełsi przez kilkanaście (kilkadziesiat) lat żyło się w układzie niezdrowym - nie da się tych wszystkich lat naprawić w kilka miesiecy. Trzeba czasu.
Teraz moge powiedzieć, że warto. Dużo trudów i cierpienia spotkało mnie po drodze i jeszcze spotka. Ale moge powiedziec, że jestem szczesliwym czlowiekiem.
Ja uwazam że warto. Trud terapii, zle samopoczucie (o którym tu na forum pisałam tez kilka razy) i inne takie warte sa tego by czuć że się zyje świadomie - to jest dla mnie szczescie.
Wyszłam (i ciagle wychodzę) z poczucia bycia podnózkiem i piłką w grze (czyli przedmiotem miotanym przez innych).

Też miałam nie za bardzo utalentowanych psychologów, ale nawet oni mi jakoś pomogli.
Zachowaj czujność i idź icon_smile.gif trzymam kciuki icon_smile.gif
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post śro, 07 kwi 2010 - 12:36
Post #45

CYTAT(Bianka @ Wed, 31 Mar 2010 - 12:16) *
Kiedy terapia zaczyna odnosic jakies pozytywne skutki?
Czy warto ta terapie kontynulowac?

Teraz po 8 latach moge powiedzieć, że zdecydowanie przynosi dobre skutki. I bardzo sie ciesze, że nie przerwalam wczesniej.
Jełsi przez kilkanaście (kilkadziesiat) lat żyło się w układzie niezdrowym - nie da się tych wszystkich lat naprawić w kilka miesiecy. Trzeba czasu.
Teraz moge powiedzieć, że warto. Dużo trudów i cierpienia spotkało mnie po drodze i jeszcze spotka. Ale moge powiedziec, że jestem szczesliwym czlowiekiem.
Ja uwazam że warto. Trud terapii, zle samopoczucie (o którym tu na forum pisałam tez kilka razy) i inne takie warte sa tego by czuć że się zyje świadomie - to jest dla mnie szczescie.
Wyszłam (i ciagle wychodzę) z poczucia bycia podnózkiem i piłką w grze (czyli przedmiotem miotanym przez innych).

Też miałam nie za bardzo utalentowanych psychologów, ale nawet oni mi jakoś pomogli.
Zachowaj czujność i idź icon_smile.gif trzymam kciuki icon_smile.gif
kasiarybka

Go??







post śro, 07 kwi 2010 - 14:44
Post #46

CYTAT
Jełsi przez kilkanaście (kilkadziesiat) lat żyło się w układzie niezdrowym - nie da się tych wszystkich lat naprawić w kilka miesiecy. Trzeba czasu.
Teraz moge powiedzieć, że warto. Dużo trudów i cierpienia spotkało mnie po drodze i jeszcze spotka. Ale moge powiedziec, że jestem szczesliwym czlowiekiem.
Ja uwazam że warto. Trud terapii, zle samopoczucie (o którym tu na forum pisałam tez kilka razy) i inne takie warte sa tego by czuć że się zyje świadomie - to jest dla mnie szczescie.
Wyszłam (i ciagle wychodzę) z poczucia bycia podnózkiem i piłką w grze (czyli przedmiotem miotanym przez innych).



Gosiu chciałam napisać to samo.
Tak własnie to odczuwam.
Ta praca nad sobą, te układanie siebie od nowa, poznawanie i nazywanie po imieniu emocji....to okropnie trudne dla mnie było, ale dzisiaj mogę szczerze powiedziec, że jestem szczesliwa, tak jak Ty Gosiu.
Nie oznacza to, że wyzbyłam sie problemów, zyskałam jednak spokój duszy, jakieś takie zrozumienie siebie, nauczyłam sie być cierpliwa a przede wszystkim pokorna.
Bianka
śro, 07 kwi 2010 - 15:16
Gosiu az 8 lat trzeba zeby lepiej sie poczuc to szmat czasu!

Kurcze widze ze dluga i wyboista droga przede mna. 32.gif
Bianka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,481
Dołączył: śro, 15 mar 06 - 20:25
Skąd: Dolnośląskie
Nr użytkownika: 5,246




post śro, 07 kwi 2010 - 15:16
Post #47

Gosiu az 8 lat trzeba zeby lepiej sie poczuc to szmat czasu!

Kurcze widze ze dluga i wyboista droga przede mna. 32.gif
Carrie
śro, 07 kwi 2010 - 15:25
Dziękuję za ten wątek.Pomógł mi podjąć decyzję o podjęciu terapii, bo sama czy z pomocą męża nie ze wszystkim sobie poradzę.Prawie dziesięć lat temu doraźnie leczył mnie farmakologicznie psychiatra bo doświadczyłam bardzo ciężkich napadów paniki i ogólnego lęku i wycofania.Nie było żadnej analizy, tylko leczenie.
Dwa lata sama wspierałam się ziołami i literaturą na temat nerwicy wegetatywnej.Jakoś udało mi się opanować lęki do tego stopnia,że mogłam wychodzić z domu.Natomiast całkowite wyzbycie się napadów zawdzięczam męzowi i wyprowadzeniu się od rodziców.Niemal jak ręką odjął.To mąż wyciągał ze mnie po kawałku strzępy informacji, kazał nazywać emocje jakie czułam, otworzyć się.
Okazało się,że to tylko wierzchołek góry lodowej ale do tej pory nic więcej z tym nie zrobiłam. Tymczasem doszłam do wniosku,że więcej nie dam rady sama.Że w zasadzie to cała moja najbliższa rodzina nadaje się na terapię.( to już za głęboki temat, pewnie na osobny wątek ale nie wiem czy az taka odważna jestem, na razie nie).
W zasadzie to nie wiem czego się spodziewać po terapii.Nie wiem od czego zacząć, nie wiem co jest najistotniejsze. Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?Uzyskam jeszcze większą samoświadomość ale otaczająca mnie rzeczywistość będzie taka sama?Jestem w "przyczajonym" konflikcie z rodzicami, nie ma siły, konflikt zaogni się bo akurat mam doskonale określoną jedną z przyczyn. Postawienie sprawy jasno nie oczyści atmosfery - będzie otwarta wojna. Jestem skołowana i przybita, temat wraca, wżarł się w życie codzienne mojej rodziny na tyle,że jest tak powszedni jak kubek kawy do śniadania.

Potrzebuję najpierw rozmów z Wami,żeby sobie to poukładać.Mąż, mimo,że wspiera, to w pewnym momencie traci obiektywizm. No i czas już najwyższy żeby nasze rozmowy nie były jedynie roztrząsaniem moich wspomnień, zadr i bolączek.Więcej - to co było udziałem moim w dzieciństwie ( wcześniejszym i późniejszym) chyba jednak rzuca cień na mój związek.Bo chyba to wypierałam do tej pory, ale prawda jest taka a nie inna.

edit: a przede wszystkim mam ogromnÄ… potrzebÄ™ zrzucenia tego z siebie, wygadania siÄ™
do czasu znalezienia psychologa bedzie mi bardzo ciężko 13.gif

Ten post edytował carrie śro, 07 kwi 2010 - 15:32
Carrie


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,206
Dołączył: czw, 19 paź 06 - 09:43
Nr użytkownika: 8,052




post śro, 07 kwi 2010 - 15:25
Post #48

Dziękuję za ten wątek.Pomógł mi podjąć decyzję o podjęciu terapii, bo sama czy z pomocą męża nie ze wszystkim sobie poradzę.Prawie dziesięć lat temu doraźnie leczył mnie farmakologicznie psychiatra bo doświadczyłam bardzo ciężkich napadów paniki i ogólnego lęku i wycofania.Nie było żadnej analizy, tylko leczenie.
Dwa lata sama wspierałam się ziołami i literaturą na temat nerwicy wegetatywnej.Jakoś udało mi się opanować lęki do tego stopnia,że mogłam wychodzić z domu.Natomiast całkowite wyzbycie się napadów zawdzięczam męzowi i wyprowadzeniu się od rodziców.Niemal jak ręką odjął.To mąż wyciągał ze mnie po kawałku strzępy informacji, kazał nazywać emocje jakie czułam, otworzyć się.
Okazało się,że to tylko wierzchołek góry lodowej ale do tej pory nic więcej z tym nie zrobiłam. Tymczasem doszłam do wniosku,że więcej nie dam rady sama.Że w zasadzie to cała moja najbliższa rodzina nadaje się na terapię.( to już za głęboki temat, pewnie na osobny wątek ale nie wiem czy az taka odważna jestem, na razie nie).
W zasadzie to nie wiem czego się spodziewać po terapii.Nie wiem od czego zacząć, nie wiem co jest najistotniejsze. Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?Uzyskam jeszcze większą samoświadomość ale otaczająca mnie rzeczywistość będzie taka sama?Jestem w "przyczajonym" konflikcie z rodzicami, nie ma siły, konflikt zaogni się bo akurat mam doskonale określoną jedną z przyczyn. Postawienie sprawy jasno nie oczyści atmosfery - będzie otwarta wojna. Jestem skołowana i przybita, temat wraca, wżarł się w życie codzienne mojej rodziny na tyle,że jest tak powszedni jak kubek kawy do śniadania.

Potrzebuję najpierw rozmów z Wami,żeby sobie to poukładać.Mąż, mimo,że wspiera, to w pewnym momencie traci obiektywizm. No i czas już najwyższy żeby nasze rozmowy nie były jedynie roztrząsaniem moich wspomnień, zadr i bolączek.Więcej - to co było udziałem moim w dzieciństwie ( wcześniejszym i późniejszym) chyba jednak rzuca cień na mój związek.Bo chyba to wypierałam do tej pory, ale prawda jest taka a nie inna.

edit: a przede wszystkim mam ogromnÄ… potrzebÄ™ zrzucenia tego z siebie, wygadania siÄ™
do czasu znalezienia psychologa bedzie mi bardzo ciężko 13.gif

--------------------



Let me take you on a trip
Around the world and back
And you won't have to move
You just sit still

Now let your mind do the walking
And let my body do the talking
Let me show you the world in my eyes

DM
Gosia z edziecka
śro, 07 kwi 2010 - 16:03
CYTAT(Bianka @ Wed, 07 Apr 2010 - 14:16) *
Gosiu az 8 lat trzeba zeby lepiej sie poczuc to szmat czasu!

Mnie było tyle potrzeba. Zależy jak bardzo pokręcona była sytuacja Twojego dzieciństwa. I to tez jest tak, że ja nie wiem, w którym momencie zaczęło być widać. Bardziej chciałam napisać, ze patrząc z perspektywy tych 8 lat, mogę stanowczo powiedzieć - to działa. To troch ę tak jak z mżawką. Jak na nią wyjdziesz i idziesz trudno powiedzieć w którym momencie jeste ś mokra. Dopiero jak przemokniesz porządnie, wtedy możesz wiedzieć, ze przemokłaś.

No i jeszcze to, ze Ty 5 lat temu też przeszłaś terapię. Ona tez juz w Tobie działa.
Ja nie cały czas chodziłam do psychologów. Miałam przerwy. Jak czułam potrzebę (czyli miałam poczucie ze stoje pod ścianą i w zadną stronę ruchu) to znowu szukałam pomocy.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post śro, 07 kwi 2010 - 16:03
Post #49

CYTAT(Bianka @ Wed, 07 Apr 2010 - 14:16) *
Gosiu az 8 lat trzeba zeby lepiej sie poczuc to szmat czasu!

Mnie było tyle potrzeba. Zależy jak bardzo pokręcona była sytuacja Twojego dzieciństwa. I to tez jest tak, że ja nie wiem, w którym momencie zaczęło być widać. Bardziej chciałam napisać, ze patrząc z perspektywy tych 8 lat, mogę stanowczo powiedzieć - to działa. To troch ę tak jak z mżawką. Jak na nią wyjdziesz i idziesz trudno powiedzieć w którym momencie jeste ś mokra. Dopiero jak przemokniesz porządnie, wtedy możesz wiedzieć, ze przemokłaś.

No i jeszcze to, ze Ty 5 lat temu też przeszłaś terapię. Ona tez juz w Tobie działa.
Ja nie cały czas chodziłam do psychologów. Miałam przerwy. Jak czułam potrzebę (czyli miałam poczucie ze stoje pod ścianą i w zadną stronę ruchu) to znowu szukałam pomocy.
Gosia z edziecka
śro, 07 kwi 2010 - 16:08
CYTAT(carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 14:25) *
Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?


Ja uzyskałam poczucie że mam prawo do niektórych rzeczy. Pozbywam sie uczuć które drążą i niszczą człowieka (poczucie winy, wstydu, odpowiedzialności za sprawy które sa nie moje, a zwłaszcza za emocje innych ludzi).
Zyskuję poczucie takie jakbym się - zgnieciona i ugniatana kartka - rozprostowywała. Jakbym oddychała pełna piersią, zamiast takim przyduszajacym oddechem.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post śro, 07 kwi 2010 - 16:08
Post #50

CYTAT(carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 14:25) *
Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?


Ja uzyskałam poczucie że mam prawo do niektórych rzeczy. Pozbywam sie uczuć które drążą i niszczą człowieka (poczucie winy, wstydu, odpowiedzialności za sprawy które sa nie moje, a zwłaszcza za emocje innych ludzi).
Zyskuję poczucie takie jakbym się - zgnieciona i ugniatana kartka - rozprostowywała. Jakbym oddychała pełna piersią, zamiast takim przyduszajacym oddechem.
Gosia z edziecka
śro, 07 kwi 2010 - 16:33
Szklanaka. Do poÅ‚owy coÅ› jest (sok, mleko, woda…). Od poÅ‚owy - pusto. Można spojrzeć na sprawÄ™ na dwa sposoby. Można powiedzieć: cholera, ktoÅ› mi poÅ‚owe wypiÅ‚. Można powiedzieć: O! mam pół szklanki do wypicia.
Radość w życiu nie zależy tylko od tego co jest. Zależy od tego JAK patrzymy na rzeczy.
Tutaj można też pokazać po co jest psycholog. Po to, żeby nauczyć człowieka tego drugiego spojrzenia na szklankę.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post śro, 07 kwi 2010 - 16:33
Post #51

Szklanaka. Do poÅ‚owy coÅ› jest (sok, mleko, woda…). Od poÅ‚owy - pusto. Można spojrzeć na sprawÄ™ na dwa sposoby. Można powiedzieć: cholera, ktoÅ› mi poÅ‚owe wypiÅ‚. Można powiedzieć: O! mam pół szklanki do wypicia.
Radość w życiu nie zależy tylko od tego co jest. Zależy od tego JAK patrzymy na rzeczy.
Tutaj można też pokazać po co jest psycholog. Po to, żeby nauczyć człowieka tego drugiego spojrzenia na szklankę.
chaton
śro, 07 kwi 2010 - 16:45
Ja jeszcze nie jestem szczesliwa. Dopiero zdaje sobie sprawe z tego, jak bardzo bylam nieszczesliwa i zaczynam cos z tym rbic. Nie jestem za pozytywnym mysleniem, u mnie nigdy to nei dzialalo, a nawet pogorszylo sprawe, bo zmuszajac sie do pozytywnych uczuc i negujac negatywne wpadlam w depresje. Teraz jestem na takim etapie, ze obseruje swoje emocje, daje sobie do nich prawo i nazywam je. To pomaga. Kiedys mam nadzieje, ze bede pelnoswiadoma siebie osoba, zdolna do szczescia. To bedzie z pewnoscia zasluga terpaii.
Acha, chodzilam do kilku terapeutow, podobnie jak Gosia troche pomoli, ale to nie bylo to, gdyz moja wyznaczna byla mozliwosc bezplatnej terapii. Po urodzeniu Ewy pozwolilam sobie wybrac prywatna terapeutke i teraz moge powiedziec z cala swiadomoscia, ze to jest ONA. Od dwoch lat do niej chodze i mysle, ze pochodze jeszcze sporo. Bo to duzo trwa, jesli sie chce problem od korzeni wytepic.
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post śro, 07 kwi 2010 - 16:45
Post #52

Ja jeszcze nie jestem szczesliwa. Dopiero zdaje sobie sprawe z tego, jak bardzo bylam nieszczesliwa i zaczynam cos z tym rbic. Nie jestem za pozytywnym mysleniem, u mnie nigdy to nei dzialalo, a nawet pogorszylo sprawe, bo zmuszajac sie do pozytywnych uczuc i negujac negatywne wpadlam w depresje. Teraz jestem na takim etapie, ze obseruje swoje emocje, daje sobie do nich prawo i nazywam je. To pomaga. Kiedys mam nadzieje, ze bede pelnoswiadoma siebie osoba, zdolna do szczescia. To bedzie z pewnoscia zasluga terpaii.
Acha, chodzilam do kilku terapeutow, podobnie jak Gosia troche pomoli, ale to nie bylo to, gdyz moja wyznaczna byla mozliwosc bezplatnej terapii. Po urodzeniu Ewy pozwolilam sobie wybrac prywatna terapeutke i teraz moge powiedziec z cala swiadomoscia, ze to jest ONA. Od dwoch lat do niej chodze i mysle, ze pochodze jeszcze sporo. Bo to duzo trwa, jesli sie chce problem od korzeni wytepic.


--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
chaton
śro, 07 kwi 2010 - 16:50
QUOTE(carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 16:25) *
Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?Uzyskam jeszcze większą samoświadomość ale otaczająca mnie rzeczywistość będzie taka sama?


Ale Carrie: nie istnieje cos takiego jak obiektywna rzeczywistosc. Kazdy ma swoja rzeczywistosc, przezyta przez pryzmat dziecinstwa. W kazdym z nas jest mala dziewczynka / chlopiec, ktory interpretuje sytuacje poprzez swoje wczesniejsze przezycia ze wzgledu na to, jak postrzega siebie i otaczajacy swiat. Oczywiscie, ze mozesz zmienic rzeczywistosc: zmieniajac swoje jej postrzeganie. To jest tak zwana psychologiczna prawda.
Jesli chodzi o rodzine, to u mnie pewne osoby mialy u mnie wizerunek wszechmocnych potworow. Teraz niektore osoby, ktore bardzo zarzutowaly na moja psychike spadly z piedestalu, zycie zrobilo sie mniej czarno-biale, emocje mniej mnie zalewaja jak fala: jestem ich nardziej swiadoma, co pozwala mi na ich stonowanie i zroznicowanie. Czy to nie jest inna rzeczywistosc?
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post śro, 07 kwi 2010 - 16:50
Post #53

QUOTE(carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 16:25) *
Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?Uzyskam jeszcze większą samoświadomość ale otaczająca mnie rzeczywistość będzie taka sama?


Ale Carrie: nie istnieje cos takiego jak obiektywna rzeczywistosc. Kazdy ma swoja rzeczywistosc, przezyta przez pryzmat dziecinstwa. W kazdym z nas jest mala dziewczynka / chlopiec, ktory interpretuje sytuacje poprzez swoje wczesniejsze przezycia ze wzgledu na to, jak postrzega siebie i otaczajacy swiat. Oczywiscie, ze mozesz zmienic rzeczywistosc: zmieniajac swoje jej postrzeganie. To jest tak zwana psychologiczna prawda.
Jesli chodzi o rodzine, to u mnie pewne osoby mialy u mnie wizerunek wszechmocnych potworow. Teraz niektore osoby, ktore bardzo zarzutowaly na moja psychike spadly z piedestalu, zycie zrobilo sie mniej czarno-biale, emocje mniej mnie zalewaja jak fala: jestem ich nardziej swiadoma, co pozwala mi na ich stonowanie i zroznicowanie. Czy to nie jest inna rzeczywistosc?

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Carrie
śro, 07 kwi 2010 - 22:11
CYTAT(chaton @ Wed, 07 Apr 2010 - 17:50) *
Jesli chodzi o rodzine, to u mnie pewne osoby mialy u mnie wizerunek wszechmocnych potworow. Teraz niektore osoby, ktore bardzo zarzutowaly na moja psychike spadly z piedestalu, zycie zrobilo sie mniej czarno-biale, emocje mniej mnie zalewaja jak fala: jestem ich nardziej swiadoma, co pozwala mi na ich stonowanie i zroznicowanie. Czy to nie jest inna rzeczywistosc?

nie myślałam takimi kategoriami

faktycznie, ja sama tego nie przeskoczę, bo kręcę się wokół własnego bólu, poczucia krzywdy i rozpamiętywania gorzkich, oskarżycielskich słów jakie są do mnie adresowane

potem sprawa przycicha, ja zaczynam się zastanawiać czy to faktycznie miało miejsce, czy faktycznie było źle - a może to mi sie tylko przyśniło, może to moje urojenia...

...do następnego razu

Mam serdecznie dosyć.Chciałabym to wreszcie strząsnąć z siebie, wstać, otrzepać się i iść z wolną głową dalej. I żeby byle krzywe spojrzenie czy kategoryczne"nie podoba mi się co robisz; przemyśl swoje postępowanie; my to musimy sobie chyba porozmawiać " nie wywracało mi na nowo tego co sobie tak pomału układam.
Carrie


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,206
Dołączył: czw, 19 paź 06 - 09:43
Nr użytkownika: 8,052




post śro, 07 kwi 2010 - 22:11
Post #54

CYTAT(chaton @ Wed, 07 Apr 2010 - 17:50) *
Jesli chodzi o rodzine, to u mnie pewne osoby mialy u mnie wizerunek wszechmocnych potworow. Teraz niektore osoby, ktore bardzo zarzutowaly na moja psychike spadly z piedestalu, zycie zrobilo sie mniej czarno-biale, emocje mniej mnie zalewaja jak fala: jestem ich nardziej swiadoma, co pozwala mi na ich stonowanie i zroznicowanie. Czy to nie jest inna rzeczywistosc?

nie myślałam takimi kategoriami

faktycznie, ja sama tego nie przeskoczę, bo kręcę się wokół własnego bólu, poczucia krzywdy i rozpamiętywania gorzkich, oskarżycielskich słów jakie są do mnie adresowane

potem sprawa przycicha, ja zaczynam się zastanawiać czy to faktycznie miało miejsce, czy faktycznie było źle - a może to mi sie tylko przyśniło, może to moje urojenia...

...do następnego razu

Mam serdecznie dosyć.Chciałabym to wreszcie strząsnąć z siebie, wstać, otrzepać się i iść z wolną głową dalej. I żeby byle krzywe spojrzenie czy kategoryczne"nie podoba mi się co robisz; przemyśl swoje postępowanie; my to musimy sobie chyba porozmawiać " nie wywracało mi na nowo tego co sobie tak pomału układam.

--------------------



Let me take you on a trip
Around the world and back
And you won't have to move
You just sit still

Now let your mind do the walking
And let my body do the talking
Let me show you the world in my eyes

DM
kasiarybka

Go??







post śro, 07 kwi 2010 - 23:24
Post #55

CYTAT
Co mi da terapia mojej osoby skoro nie zmienię chorych wydarzeń z przeszłości oraz obecnych wyobrażeń i oczekiwań rodziców?Uzyskam jeszcze większą samoświadomość ale otaczająca mnie rzeczywistość będzie taka sama?Jestem w "przyczajonym" konflikcie z rodzicami, nie ma siły, konflikt zaogni się bo akurat mam doskonale określoną jedną z przyczyn. Postawienie sprawy jasno nie oczyści atmosfery - będzie otwarta wojna. Jestem skołowana i przybita, temat wraca, wżarł się w życie codzienne mojej rodziny na tyle,że jest tak powszedni jak kubek kawy do śniadania.

Carrie otaczająca Cię rzeczywistość będzie taka sama, ale Twoja postawa, Twoje patrzenie na nią będzie inne, a to ZASADNICZA różnica właśnie.
Postawienie sprawy jasno, często nie oczyszcza atmosfery dla wszystkich, oczyszcza ją dla osoby najbardziej zainteresowanej.

Mój świat się pewnego dnia posypał, to co było bardzo ważne okazało się dla mnie zgubne i złe. Musiałam zrezygnować zupełnie z dotychczasowych nawyków, z dotychczasowych relacji, z dotychczasowych przyzwyczajeń......jeśli chciałam żyć świadomie i prawdziwie, musiałam postawić swój świat na głowie, przewartościować i zmienić kompletnie wszystko.
Było strasznie ciężko na początku, póżniej, kiedy poczułam pierwsze zmiany na lepsze, dopadł mnie brak pokory i musiałam własciwie zaczynać od początku.
To strasznie długi temat.
Moim zdaniem w budowaniu siebie od nowa NAJWAŻNIEJSZE jest nasze nastawienie, nasza postawa wobec siebie samych, wobec świata.
Ja np. przestałam się skupiać na czymś na co nie mam wpływu, co jest po za moim zasięgiem, przestałam przejmować się opinią innych, kiedy wiedziałam, że robię to co powinnam.
Rozsypałam się całkowicie, żeby od nowa się ułożyć.
Nie za bardzo się sobie taka prawdziwa podobałam na początku, bo okazało się, że nie jestm idealna, że mam w sobie emocje nie najciekawsze, minęło trochę czasu dopóki to zaakceptowałam.
Moje kolejne przekonanie w tym temacie, to właśnie akceptacja.
Akceptacja tych wszystkich emocji jakie sÄ… we mnie, czasami nie najlepsze, ale moje, prawdziwe, ludzkie.
Pozwolenie sobie na odczuwanie wszystkich tych emocji, nie wyrzucanie tych trudnych, a przyjmowanie tylko tych tych Å‚atwych i dobrych.
Przerabianie ich w sobie, przyswajanie, takie....hmmm....rozumienie ich sercem, nie rozumem, takie.....przytulanie siebie.
To wszystko strasznie trudno jest wytłumaczyć pisząc.
Przepracowywanie ich w sobie, pozwalanie na ich obecność, nawet jeśli nie są najfajniejsze.
Taka samoakceptacja siebie jako Człowieka.
Taka akceptacja daje mi pozwolenia na odczuwanie, pozwolenia na gniew, pozwolenie na niezgadzanie się na złe traktowanie przez innych.
Ta akceptacja swojego wnętrza pomogła dla mnie poukładać relacje,które były dla mnie baaaaaaaardzo trudne.
Po raz pierwszy w życiu, świadomie powiedziałam Tacie, że Go Kocham np. nie doczekałam się odpowiedzi.....ale to nic....nie oczekiwałam jej, potrzebowałam tej deklaracji ze swojej strony, na Tatę nie mam wpływu.
To było niesamowicie trudne.
Po raz pierwszy też, powiedziałam macosze co czułam, bez złości, bez zaciśniętych zębów.......i przyznałam się, że potrzebuję bardzo dużo czasu, zeby te moje relacje uzdrowić, poukładać emocje.
Mam jeszcze wiele takich pozałatwianych już spraw ......mnóstwo jeszcze czeka w kolejce, ale w tej chwili ja już wiem, że powoli sobie z nimi poradzę.
Nauczyłam się też być cierpliwa.
Nauczyłam się być pokorna, wobec świata, wobec życia, wobec spraw na które nie mam wpływu.

Ta praca nad sobą trwa u mnie już prawie cztery lata. Ja pewnego dnia postawiłam wszystko na jedną kartę, al ja jestem zwolenniczką szybkich cięć, nie każdemu musi pasować taka metoda, dla mnie poskutkowała.
Z dnia na dzień staję się coraz bardziej świadoma.....
Carrie pisz, to bardzo pomaga......


Carrie
śro, 07 kwi 2010 - 23:59
CYTAT(kasiarybka @ Thu, 08 Apr 2010 - 00:24) *
Z dnia na dzień staję się coraz bardziej świadoma.....


tak na szybko

właśnie taka nie podobam się swoim rodzicom, bo mówię to co myślę, bo określiłam swoje zasady i się ich trzymam a te zasady są dla nich dziwactwem i brakiem szacunku dla nich (!), bo podważam ich kompetencje, bo generalnie nie wpasowuje się w ich wizję "córki" - tak, to w zasadzie o to chodzi,że jestem "nie taka"

mam taki dziwny stan - z jednej strony mam ogromną ochotę wywrzeszczeć im to wszystko co mnie boli i pałam ogromną chęcią zemsty a z drugiej strony boję się powiedzieć to wszystko na głos bo wtedy stracę tę marną resztkę moich pragnień posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców

taki lęk,że jak już się rozsypię i będę składała na nowo to zostane sama,że mnie opuszczą ( a na dzień dzisiejszy to dla oka z zewnątrz już nie ma ich przy mnie) a jednocześnie nie mogę znieść tego układu jaki panuje

na szczerą rozmowę i próbę zrozumienia nie ma co liczyć - miałam ogromną nieprzyjemność usłyszenia przypadkiem opinii na nasz temat, bardzo niepochlebnej
Carrie


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,206
Dołączył: czw, 19 paź 06 - 09:43
Nr użytkownika: 8,052




post śro, 07 kwi 2010 - 23:59
Post #56

CYTAT(kasiarybka @ Thu, 08 Apr 2010 - 00:24) *
Z dnia na dzień staję się coraz bardziej świadoma.....


tak na szybko

właśnie taka nie podobam się swoim rodzicom, bo mówię to co myślę, bo określiłam swoje zasady i się ich trzymam a te zasady są dla nich dziwactwem i brakiem szacunku dla nich (!), bo podważam ich kompetencje, bo generalnie nie wpasowuje się w ich wizję "córki" - tak, to w zasadzie o to chodzi,że jestem "nie taka"

mam taki dziwny stan - z jednej strony mam ogromną ochotę wywrzeszczeć im to wszystko co mnie boli i pałam ogromną chęcią zemsty a z drugiej strony boję się powiedzieć to wszystko na głos bo wtedy stracę tę marną resztkę moich pragnień posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców

taki lęk,że jak już się rozsypię i będę składała na nowo to zostane sama,że mnie opuszczą ( a na dzień dzisiejszy to dla oka z zewnątrz już nie ma ich przy mnie) a jednocześnie nie mogę znieść tego układu jaki panuje

na szczerą rozmowę i próbę zrozumienia nie ma co liczyć - miałam ogromną nieprzyjemność usłyszenia przypadkiem opinii na nasz temat, bardzo niepochlebnej

--------------------



Let me take you on a trip
Around the world and back
And you won't have to move
You just sit still

Now let your mind do the walking
And let my body do the talking
Let me show you the world in my eyes

DM
kasiarybka

Go??







post czw, 08 kwi 2010 - 07:45
Post #57

CYTAT
właśnie taka nie podobam się swoim rodzicom, bo mówię to co myślę, bo określiłam swoje zasady i się ich trzymam a te zasady są dla nich dziwactwem i brakiem szacunku dla nich (!), bo podważam ich kompetencje, bo generalnie nie wpasowuje się w ich wizję "córki" - tak, to w zasadzie o to chodzi,że jestem "nie taka"

mam taki dziwny stan - z jednej strony mam ogromną ochotę wywrzeszczeć im to wszystko co mnie boli i pałam ogromną chęcią zemsty a z drugiej strony boję się powiedzieć to wszystko na głos bo wtedy stracę tę marną resztkę moich pragnień posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców

taki lęk,że jak już się rozsypię i będę składała na nowo to zostane sama,że mnie opuszczą ( a na dzień dzisiejszy to dla oka z zewnątrz już nie ma ich przy mnie) a jednocześnie nie mogę znieść tego układu jaki panuje

Carrie, ale tak właściwie to sama wiesz, że nie masz ani tej bezwarunkowej miłości, ani akceptacji....z tego co piszesz, nie masz nawet resztek icon_sad.gif
Człowieka Kocha się bo jest, a nie dlatego, że jet taki jaki my chcemy, żeby był.
Kochasz Kogoś, a nie swoje o nim wyobrażenie.
Składanie się na nowo, to akceptowanie świata na nowo, uczenie się od nowa i siebie i życia.
Moja postawa wobec niektórych spraw zmieniła się diametralnie, zmieniło sie moje patrzenie, już nic nie było takie samo.
Ci którzy mieli odejść, po prostu odeszli, nie byli prawdziwi, nie trzymała Ich przy mnie miłość czy przyjażń.....
nie powiem, żeby mnie nie bolało, ale dzięki temu dowiedziałam się jaka jest prawda, a czas zaleczył złamane serce.
Carrie, to wszystko wymaga niesamowicie dużo pracy nad sobą, mnóstwo cierpliwości i zaufania do innych, do takich którzy przeszli podobna drogę, bo czasami wydaje sie, że ja jestem odrębnym przypadkiem, ze mną jest inaczej niż z innymi, ja to co innego.....a tak naprawdę to schemat jest bardzo podobny, jak nie ten sam.
Trzymaj sie.


edit:
ułożenie siebie od nowa, to totalna zmiana patrzenia na świat, zmiana postawy, zmiana podejścia, zmiana priorytetów.
Ja zrozumiałam, że mogę żyć bez czegoś, co jeszcze do niedawna wydawało mi sie niezbędne jak tlen, okazało sie, że bez tego żyje mi się lepiej....
Gosia z edziecka
czw, 08 kwi 2010 - 10:21
Ale jeśli piszesz:
CYTAT(Carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 22:59) *
właśnie taka nie podobam się swoim rodzicom, bo mówię to co myślę, bo określiłam swoje zasady i się ich trzymam a te zasady są dla nich dziwactwem i brakiem szacunku dla nich (!), bo podważam ich kompetencje, bo generalnie nie wpasowuje się w ich wizję "córki" - tak, to w zasadzie o to chodzi,że jestem "nie taka"

To te wytłuszczone zwłaszcza słowa przeczą temu:
CYTAT(Carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 22:59) *
posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców

Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 08 kwi 2010 - 10:21
Post #58

Ale jeśli piszesz:
CYTAT(Carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 22:59) *
właśnie taka nie podobam się swoim rodzicom, bo mówię to co myślę, bo określiłam swoje zasady i się ich trzymam a te zasady są dla nich dziwactwem i brakiem szacunku dla nich (!), bo podważam ich kompetencje, bo generalnie nie wpasowuje się w ich wizję "córki" - tak, to w zasadzie o to chodzi,że jestem "nie taka"

To te wytłuszczone zwłaszcza słowa przeczą temu:
CYTAT(Carrie @ Wed, 07 Apr 2010 - 22:59) *
posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców

chaton
czw, 08 kwi 2010 - 11:20
QUOTE(Carrie @ Thu, 08 Apr 2010 - 00:59) *
mam taki dziwny stan - z jednej strony mam ogromną ochotę wywrzeszczeć im to wszystko co mnie boli i pałam ogromną chęcią zemsty a z drugiej strony boję się powiedzieć to wszystko na głos bo wtedy stracę tę marną resztkę moich pragnień posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców


Carrie: terapia Ci na to pozwoli. I zobaczysz, ze sie okaze, ze nie mialas czego stracic... bo z tego, co piszesz nigdy tego nie mialas! Palasz zemsta, bo zostalas na etapie malej dziewczynki, ktora nie moze sie obronic przed wszechmocnymi doroslymi. Dzis mozesz sie obronic i nie ryzykujesz zycia. Zobaczysz, jak Kasiarybka, ze bedziesz w stanie powiedziec rodzica, co o nich myslisz i twoj swiat sie nie zawali. To zmieni bardzo duzo w twoim podejsciu do rzeczywistosci. Bedziesz wolna, bo zrozumiesz, ze nikt Ci nie zagrozi, jesli sie zbuntujesz, wyrazisz wlasne emocje. Rodzice Cie nie opuszcza z tej prostej przyczyny, ze juz to zrobili. Rozumiejac to pozwolisz wlasnym uczuciom w koncu sie wyrazic i wtedy nie beda musialy uzywac twojego ciala, zeby wyjsc na powierzchnie. Bo te twoje emocje cos Ci mowia, a Ty nie chcesz tego sluchac. One nie ucichna dopoki nie zrozumiesz ich przyczyny. Polecam z calego serca ksiazke Alice Miller "Bunt ciala". W sam raz dla Ciebie. icon_smile.gif
chaton


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,486
Dołączył: pon, 15 wrz 08 - 16:39
Nr użytkownika: 21,762




post czw, 08 kwi 2010 - 11:20
Post #59

QUOTE(Carrie @ Thu, 08 Apr 2010 - 00:59) *
mam taki dziwny stan - z jednej strony mam ogromną ochotę wywrzeszczeć im to wszystko co mnie boli i pałam ogromną chęcią zemsty a z drugiej strony boję się powiedzieć to wszystko na głos bo wtedy stracę tę marną resztkę moich pragnień posiadania bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców


Carrie: terapia Ci na to pozwoli. I zobaczysz, ze sie okaze, ze nie mialas czego stracic... bo z tego, co piszesz nigdy tego nie mialas! Palasz zemsta, bo zostalas na etapie malej dziewczynki, ktora nie moze sie obronic przed wszechmocnymi doroslymi. Dzis mozesz sie obronic i nie ryzykujesz zycia. Zobaczysz, jak Kasiarybka, ze bedziesz w stanie powiedziec rodzica, co o nich myslisz i twoj swiat sie nie zawali. To zmieni bardzo duzo w twoim podejsciu do rzeczywistosci. Bedziesz wolna, bo zrozumiesz, ze nikt Ci nie zagrozi, jesli sie zbuntujesz, wyrazisz wlasne emocje. Rodzice Cie nie opuszcza z tej prostej przyczyny, ze juz to zrobili. Rozumiejac to pozwolisz wlasnym uczuciom w koncu sie wyrazic i wtedy nie beda musialy uzywac twojego ciala, zeby wyjsc na powierzchnie. Bo te twoje emocje cos Ci mowia, a Ty nie chcesz tego sluchac. One nie ucichna dopoki nie zrozumiesz ich przyczyny. Polecam z calego serca ksiazke Alice Miller "Bunt ciala". W sam raz dla Ciebie. icon_smile.gif

--------------------
Duza: 15 maj 2007

Maly: 15 styczen 2013


(*) 24/08/2011; (*) 26/12/2011
Gosia z edziecka
czw, 08 kwi 2010 - 11:49
CYTAT(chaton @ Thu, 08 Apr 2010 - 10:20) *
Bedziesz wolna, bo zrozumiesz, ze nikt Ci nie zagrozi, jesli sie zbuntujesz, wyrazisz wlasne emocje. Rodzice Cie nie opuszcza z tej prostej przyczyny, ze juz to zrobili. Rozumiejac to pozwolisz wlasnym uczuciom w koncu sie wyrazic i wtedy nie beda musialy uzywac twojego ciala, zeby wyjsc na powierzchnie.

Teraz już sobie poradzisz. Jako małe dziecko byłas zależna od opieki dorosłych. Teraz sobie poradzisz. Nie musisz liczyć na nikogo żeby mieć co jeść i w co się ubrać. A małe dziecko musi liczyć. Uzmysłowić sobie te różnicę i przyjąć ją w siebie to zyskać wolność.
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post czw, 08 kwi 2010 - 11:49
Post #60

CYTAT(chaton @ Thu, 08 Apr 2010 - 10:20) *
Bedziesz wolna, bo zrozumiesz, ze nikt Ci nie zagrozi, jesli sie zbuntujesz, wyrazisz wlasne emocje. Rodzice Cie nie opuszcza z tej prostej przyczyny, ze juz to zrobili. Rozumiejac to pozwolisz wlasnym uczuciom w koncu sie wyrazic i wtedy nie beda musialy uzywac twojego ciala, zeby wyjsc na powierzchnie.

Teraz już sobie poradzisz. Jako małe dziecko byłas zależna od opieki dorosłych. Teraz sobie poradzisz. Nie musisz liczyć na nikogo żeby mieć co jeść i w co się ubrać. A małe dziecko musi liczyć. Uzmysłowić sobie te różnicę i przyjąć ją w siebie to zyskać wolność.
> psychoterapia, podzielmy sie swoim doswiadczeniem
Start new topic
Reply to this topic
69 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czw, 28 mar 2024 - 15:42
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama