Mi biustu natura pożałowała, aczkolwiek go lubię.
Mam pospolite B i dobrze mi z tym. Może dzięki temu po dwóch ciążach i karmieniu - choć oczywiście stracił nieco na jędrności - nie wisi.
Dawniej, kiedy pracowałam, zawsze chodziłam w biustonoszu i w domu i poza domem. Jedynie spałam bez. Odkąd siedzę w domu z dziećmi, czasem z powodu zwykłego braku czasu zdarzało mi się biustonosz zakładać dopiero koło południa, kiedy ogarnęłam dom, dzieci, pranie, obiad, itp. Zdarzało się też, że cały dzień chodziłam bez stanika. Teraz natomiast nie zakładam go celowo. Jakoś tak polubiłam chodzenie bez, zwłaszcza w upały (mam tendencję do pocenia, a stanik klejący się do ciała, to żadna przyjemność). Jak wychodzę z domu, to zakładam zawsze, ale w domu chodze bez i to w sumie wyniknęło przypadkowo. Dobrze się czuję w domu bez stanika.