CYTAT(AJA @ Sun, 19 Oct 2008 - 00:21)
Ja kiedyś na sobie wypróbowałam PIPI, bo mieszkałam w internacie w szkole średniej i tam tez była wszawica. I jak narazie jest to jedyny skuteczny patent jaki znam na te żyjątka.
Mam tylko pytanie dalej jest sprzedawany w takich małych fiolkach??
Teraz to są dwie saszetki i gęsty grzebyk - jedna, na mokre umyte włosy (spłukać po 10 minutach), po niej wyczesywałam, jak już dziecko wyciągnęłam z wody, ale te dwie "gadziny", które się znalazły, były jak najbardziej żywe (choć miniaturowe i niemrawe) i druga - odstraszająca, którą należy nałożyć na trochę (lub całkiem??) osuszone włosy. Jest też takie coś w większym opakowaniu, ale zdaje się tylko ten preparat "odstraszający", który można stososwać profilaktycznie.
W razie czego zastosuję kurację raz jeszcze, bo wizja "robali" działa na mnie swędząco, no i przyznaję nieco zdeprymowało mnie, że ten pierwszy preparat nie był "robalobójczy", choć wydawało mi się, że powinien.
Z odżywką poczekam, do wyleczenia łupieżu.