Drukowana wersja tematu

Napisany przez: ann_ma wto, 13 lip 2010 - 09:57

Napisany przez: ggabrysia wto, 13 lip 2010 - 12:03

))))))

DZIEWCZYNY! DZIĘKI ZA TO, ŻE JESTEŚCIE!

jest mnóstwo okazji by to powiedzieć, ale 4 część jest okazją najlepszą
dzięki Wam, czuję,że nie jestem sama w tych czterech ścianach- mimo, że wcale nie jesteśmy gadatliwymi forumkami- ale pewna jestem, że telepatycznie, gdzieś w sercu - ciągle jesteśmy razem

Napisany przez: justine1980 wto, 13 lip 2010 - 16:30

Ann_ma dzięki za wpis na listę chociaż tak rzadko się odzywam

Napisany przez: ann_ma śro, 14 lip 2010 - 11:26

Ależ Justine1980 jak mogłoby Was tam zabraknąć ... ? ...

Nie jesteśmy "kółkiem" zamkniętym.
Każda z nas wnosi w ten wątek tyle z siebie na ile sobie pozwoli
lub na ile inne może z różnych powodów sobie pozwolić.
Ja tak samo jak Ggabrysia bardzo dobrze się tutaj czuję.
Cieszę się gdy tylko otrzymam e-maila z informacją, że na forum
jest nowy wpis...
A gdy długo jestem poza zasięgiem sieci Internet to bardzo za Wami
tęsknię. I zastanawiam się co u Was słychać.
Tak to już funkcjonuje i chyba dlatego jest tu tak wyjątkowo
miła atmosfera.
Nie wymieniamy ostrych zdań, nie szukamy zwady, nie czas i miejsce
na takie zagrania.
To dowód na to, jak dojrzale podchodzimy do prowadzenia tego wątku.
Dziękuję i ja - za to że JESTEŚCIE.

Napisany przez: martita śro, 14 lip 2010 - 11:29

hej hej
ale ładna pierwsza strona, Ann_ma: ukłony
idę się legnąć, bo przeszłam kawałek na piechotkę i juz wymiękam. byłam wczoraj na zakupach, chciałam kupić sukienkę na te upały....nie pytajcie, dlaczego nie kupiłam, hihihi nawet panie w sklepach się turlały ze śmiechu hehe jak się zapakowałam w jedną, to wyglądałam jak prezent, tylko kokardy brakowało hihi
no nic, zakupiłam na pocieszenie krem na rozstępy, będę się smarować obficie
Rozmawiałam z Lidzią przez telefon (siedzi z mężem na wakacjach ponad 100 km stąd) i Lidzia pyta: "mamusiu, przyjedziesz do mnie taksówką"?
miłego dzionka

Napisany przez: ann_ma śro, 14 lip 2010 - 12:13

Martita no to wsiadaj w taksówkę... hihihi... znajdzie się taka większych gabarytów i na pewno się zmieścisz... Co do sukienki nie przejmuj się... nie Ty jedna przez to przechodzisz... Taki już urok ciężarnych latem... Ja żałuję że nie sprawdziłam czy to prawda z tym super unoszeniem się na wodzie. Słabo pływam tak normalnie... a najchętniej tylko wtedy gdy wiem, że mam grunt pod nogami... hehehehe... więc może Ty sprawdzisz czy faktycznie tak super się pływa z wielkim brzuchem?... Będę wdzięczna ...
Co do imienia... wiesz ja mam taką sugestię... nie wybieraj teraz na siłę... Macie już pierwsze propozycje które się Wam podobają a ostatecznie przypasujesz imię jak się już dzieciątko urodzi... Nie wiem jak Wy... ale ja zaraz po urodzeniu miałam ogromną potrzebę mówienia do swojego dzieciątka po imieniu i jakoś tak od razu potrafiłam właściwie dobrać dopasować do tego konkretnego maleństwa, które już jest z nami takie ciepłe, namacalne, piękne bo nasze!

I teraz w tej właśnie chwili bardzo zaczęłam martwić się brakiem informacji od Ani 82 i Tekli...
Mam tylko nadzieję, że jest im tak dobrze, że nie mają czasu na pisanie... albo że nie chcą zapeszać swojego szczęścia pisaniem o nim... Miło by było znowu poczytać co u nich... Co u Michałka i jego młodszego braciszka Frania, a także co u Karolka?

Z innej beczki... dzisiaj zabieram Olę i Bartka na Shreka Forever a z racji tego, że to film trójwymiarowy Pawełek niestety znowu zostaje w domku... Postaram się jakoś mu to wynagrodzić ...
Jestem trochę zawiedziona bo dotąd nie miałam okazji obejrzeć Shreka 1 ... a nie lubię niedopowiedzeń...
No cóż jeszcze nadrobię zaległości... Relację z filmu przedstawię wkrótce...

Napisany przez: martita czw, 15 lip 2010 - 10:59

hihi, Ann_ma: ale mi postawiłas wyzwanie no może się skuszę, tylko muszę jakąś bezludną plaże znaleźć, coby brucho na światło dzienne wywalić
Co do imienia to masz racje, nie trzeba sie spieszyc. Samo jakos wyjdzie, tyle ładnych imion jest.

Idę leżeć, bo coś mnie ten upał dobija, kręci mi się w głowie, a chciałam się wybrać po sklepach. Przełożę na wieczór, jak będzie chłodniej

Też jestem ciekawa, co u Ani82, jak sobie radzi z dwójką. A Tekla, własnie, gdzie Tekla? A AgaTH? nieobecne, zgłosić się!!!

Pozdrowionka:)

Napisany przez: ann_ma czw, 15 lip 2010 - 13:39

Martita dbaj o siebie... Zakupy nie uciekną - korzystaj ze spokoju póki nie ma męża i Lidzi...

Jestem dzisiaj taka senna - ciekawe jak tam moje dzieci w domku sobie radzą...
Pewnie biegają po trawie na bosaka i chlapią się wodą...
Pawełek już jest opalony - chociaż codziennie smarujemy go kremem z filtrem.
Przynajmniej już na Chorwacji nie będę musiała używać wysokich filtrów...

Aaaa... zapomniałabym napisać, że SHREK FOREVER jest świetny... dzieci bardzo zadowolone!
A na sali w kinie większość stanowili dorośli!
Dzieci było mało...
POLECAM!

Napisany przez: justine1980 czw, 15 lip 2010 - 15:30

Martita te upały są okropne moja bratowa też narzeka ale jej już mało zostało bo ma termin na 23 lipca
Ann_ma mój Kacper też opalony ale siedzi od rana do wieczora na dworze to nie ma sie co dziwić.

Napisany przez: ann_ma czw, 15 lip 2010 - 19:53

Hej ...

niedawno wróciłam z zakupów... nie były to zwykłe zakupy ale najzwyczajniej w świecie postanowiłam
już teraz przygotować dzieci do szkoły (przecież ostatnie 18 dni wakacji spędzimy gdzieś tam nad Jadranem)... Na pierwszy rzut posły podręczniki. Owszem dostałam wszystkie z przygotowanych przez nauczycieli rozpisek... ale zapłaciłam prawie 900 złotych!!!!!!!!! łooo Matko!
A jeszcze obuwie sportowe, dresy, przybory szkolne, zeszyty, Ola wyrosła ze swojego stroju galowego ... Jestem w szoku... Aż boję się podsumowania gdy skończę kompletować to wszystko!
Musimy sobie poradzić... Jakoś ...

Wiecie co... teraz zupełnie oczym innym...
Otóż niedawno byliśmy zaproszeni na ślub naszego znajomego. Oboje są już po przejściach... i dlatego też mogli wziąć ślub wyłącznie cywilny. Było to dla mnie niecodzienne wydarzenie. Zupełnie inne emocje. Zamiast totalnej radości jak to bywa przy ślubie prawdziwych nowożeńców... Większość zaproszonych (a była to - oprócz nas - wyłącznie najbliższa rodzina) miała w oczach lęk i niepokój... Uda się im stworzyć dobrą rodzinę? Czy właściwie postępują? Wiadomo oboje wcześniej już słyszeli :"Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza"... Jednak zdradzę Wam co ja zaobserwowałam... otóż zobaczyłam miłość, szacunek, troskę i namiętność w ich związku... On już daleko po 40-tce ona zaledwie we wrześniu skończy 33 lata. On ma 2 synów (jeden 20 letni, drugi 13 letni). Ona ma 7 letniego syna.
Świetnie sobie radzą, dogadują się, dzieci o dziwo pomimo dużej rozbieżności w wieku również!
Ale chciałam Wam napisać, że naszym prezentem dla nich była przepiękna fotografia maków polnych wydrukowana na specjalnym ogromnym płótnie CANVAS umocowana na blejtramie. Miałam takie przeświadczenie, że na taki prezent czekają... I okazało się że wręcz nie mogą w to uwierzyć w jaki sposób z tylu możliwości udało mi się tak trafić z obrazem. A to wszystko jeszcze nie koniec... Znamy się z Pawłem (to ten znajomy właśnie) od zeszłego roku. Razem własnie spędzaliśmy wakacje na Chorwacji. Tyle, że wtedy nic nie zapowiadało, że rozejdzie się ze swoją żoną... z jego nową żoną poznalismy się na miesiąc przed ich ślubem! Zaproszenie na ich ślub dostalismy - bagatela na 1,5 tygodnia przed uroczystością! Zrobiłam burzę mózgu... wymyslając właściwy prezent... A ścislej to 3 prezenty. O pierwszym już napisałam... Drugi to była Fotoksiążka, którą wykonałam z ich zdjęć... Wycyganiłam od Pawła ich zdjęcia na płycie z wycieczki do Kopenhagi... Przyjrzałam się im niemalże jak rentgen... Przeswietliłam je wszystkie! Odkryłam (czego wcześniej nie wiedziałam!) że własnie podczas rejsu promem do Kopenhagi zaręczyli się a On się Jej oświadczył. Zdjęcia nie były tego oczywistym dowodem. Tu coś dojrzałam, tam jeszcze coś innego, oczywiście nie byłam do końca pewna ale poszłam na całość. Ze wszystkich zdjęć wyłuskałam najważniejsze detale. Powiększyłam je. Obrobiłam zdjęcia. Wyszukałam w googlach zdjęcia widoków samej Kopenhagi które nadawały się idealnie na tła dla fotoksiążki. Wyszukałam słowa-wiersze oddające ich emocje, uczucia i splot doswiadczeń życiowych.
Wyszła cudna sentymentalna fotoksiążka. To nic, że nie zdążyła dotrzeć przesyłka przed ślubem. Pojechalismy do nich w odwiedziny 5 dni później - oboje byli pod ogromnym wrażeniem. Zaskoczeni, wzruszeni a ja szczęśliwa że moja niespodzianka się udała...
Teraz z tak wielkim opóźnieniem... bo miesięcznym wykonałam dla nich 3 prezent niespodziankę... który zamierzamy im wręczyć w przyszłym tygodniu przy okazji naszych odwiedzin u nich w domu.
Otóż tymrazem wykonałam prezentację multimedialną z ich zdjęciami ślubnymi z przecudnym podkładem muzycznym (piosenka Shania Twain "On this moment" - koniecznie posłuchajcie jej chociażby na youtubie)... Cieszę się efektem... bo wyszedł tak jak to sobie umysliłam... bardzo mi się podoba i mam cichą nadzieję, że im spodoba się jeszcze bardziej... Polubiłam ich i to bardzo... Oddałam w te prezenty swoje serce, szczere życzenia wszelkiej pomyslności... bo czemu nie?? Widziałam ilu ludzi czeka na piękne zakończenie kłopotów każdej ze stron tej pary... ile dobrego wniosa promienie szczęścia bijące od nich wszędzie gdzie się pojawiają! A ja cieszę się tym jak dziecko... Sama się zaskoczyłam...
Jakos tak - wiem, że nie na miejscu w naszym wątku o tym pisać ale chciałam się z Wami podzielić swoimi emocjami, które tak bardzo potrzebowały się uzewnętrznić zwłaszcza po zakończeniu tej prezentacji...

Napisany przez: justine1980 czw, 15 lip 2010 - 19:57

Ann_ma super prezenty zrobiłaś tej parze

Napisany przez: martita pią, 16 lip 2010 - 09:59

Ann_ma: fajne prezenty zrobilaś, jestem pewna, że każdy by chciał takie prezenty! skąd Ty bierzesz czas, żeby to wszystko zrobić? podziwiam!! Współczuję wydatków na szkolne produkty.
tak w telewizji trąbią, żeby sie rozmnażac, bo nie będzie miał kto pracować na emerytury, a ciekawe za co utrzymywać dzieci,...

Justine1980: o, fajnie Twojej bratowej, już prawie na mecie ja spytałam lekarza czy może mi skrócić trochę te męki, hehe mówił, że jeszcze miesiąc muszę wytrzymać.

u nas dziś troche jakby chłodniej. znaczy słonka mniej widać, może będzie lepiej oddychać. siedzę w domu w kostiumie kąpielowym

Napisany przez: ann_ma pią, 16 lip 2010 - 10:48

Jusine1980, Martita - dzięki ...

Czas... nie mam go za wiele ale muszę się zawsze na takie okoliczności przeorganizowywać...
I wtedy działam pod presją czasu - jak zawsze zresztą... No i oczywiście muszę mieć natchnienie...
Lubię pracować z aparatem a potem obrabiać zdjęcia nie na jakieś sztuczki... ale na wyłapywanie emocji, podkreslanie ich i wyszukuję te nieuchwytne zwykłym okiem piękno... Nie w obrazku, ale w duszy tego ujęcia...
Być może powinnam się tym zająć profesjonalnie... Ale po pierwsze - w kwestii fotografowania jestem zupełnie zielona... sprzęt mam byle jakiej jakości... na lepszy mnie nie stać... no i nie znam i nie umiem pracować na tych super profesjonalnych programach graficznych... Może kiedyś... jak mi dzieci i mąż pozwolą ukraść im czas i moją uwagę... będę mogła poddać się i uczynić z tej fascynacji swoim hobby... kto to wie??
Ania 82 to mogłaby się na ten temat wypowiedzieć...

Napisany przez: ggabrysia pią, 16 lip 2010 - 11:57

))

ech..tyle mogę powiedzieć,Aniu Jesteś niesamowita! ( ja tez chcę taki prezent )

martita kulasz sie jeszcze? a tak na poważnie to współczuję w te upały...moja siostra tak w zeszłe lato się męczyła

a ja nie mam Piterka w domciu tęskno mi za łobuziakiem!
dziadkowie ( rodzice Marcina) zabrali go na mini wakacje- do siebie- tam jest ogródek i jego ukochane kuzynki bliźniaczki, o których mówi dzień w dzień...
to nasze pierwsze tak długie rozstanie ( nie licząc zeszłorocznego pobytu w szpitalu, przy narodzinach Julci)
pierwszy jego telefon po 2 dniach był następujący (powalił mnie na łopatki)

ja: cześć kochany Piotrusiu, jak sie masz?
P: dasz mi Julke?
ja:Juleczka śpi (byliśmy na spacerze)
P:dać Ci Dżekiego? (pies teściów!)

! no zero rozmowności z nami ale się uśmiałam

jejku ale jest duszno....
pozdrawiam

Napisany przez: AgaTH sob, 17 lip 2010 - 14:51

Witam

Melduję się na nowym wątku

Ann_ma super prezent zrobiłaś znajomym ....... też bym taki chciała:)

Martita mam nadzieję, że u ciebie ok ....... już niedługo i będziecie we czwórkę

U nas dziś strasznie gorąco ..... ale to pewno jak wszędzie ....... Kubuś od zeszłego tygodnia ma wakacje i cały tydzień chodził ze mną do pracy bo nie miałam go z kim zostawić) dobrze, że był grzeczny i dał mi pracować
Dziś mieliśmy w planie wycieczkę do Grunwaldu, ale stwierdziliśmy że jednak za ciepło i zostaliśmy w domku ........ jeziorko mamy pod nosem ale kąpiele zakazane ........ wykryto jakąś bakterię ...... w tamtą sobotę poszliśmy się popluskać a w niedzielę Kuba dostał wysokiej gorączki (ponad 39 st) i tak przez 3 dni a potem całego do wysypało byliśmy u lekarza dał syrop na odczulenie i już jest lepiej ......... pozostają chłodne kąpiele w wannie.

Pozdrawiam wszystkie majowe mamy

Napisany przez: martita pon, 19 lip 2010 - 09:41

hej
ggabrysia: hihi, udany Twój Piotruś Fajnie, że już można pogadać z naszymi szkrabami przez telefon. Lidzi też nie było cały tydzień, tęskniłam jak nie wiem. Już wróciła, włoski przystrzyżone, zadowolna
Tylko ma jakąś wysypkę (drobna pokrzywka) na klatce piersiowej i pleckach, nie wiem czy to potówki czy od słońca, może iść do lekarza? swędzi ją to.
AgaTH: fajnie, że się odezwałaś. Mnie też zawsze korci na Grunwald się udać, ale te tłumy mnie odstraszają...

No, jest trochę chłoodniej, uff

Napisany przez: ann_ma pon, 19 lip 2010 - 10:03

Hej... Piotruś hihihihiiii powalił mnie na łopatki ... rozkoszny...


A u nas w sosotę przeszła nawałnica... w samo południe burza i trąba powietrzna rozszałała się w mgnieniu oka nad naszym miasteczkiem...Razem z dziećmi obserwowaliśmy te niesamowite zjawisko przez okno tarasowe... W naszym ogrodzie stół i krzesła uniosło do góry i przesuneło kilka metrów... Wielkie i ciężkie kwiaty w donicach ceramicznych i glinianych skotłowało i poprzewracało tak, że pusta donica leżała kilka metrów dalej od wysypanej ziemi i kwiatów... ceramiczne dachówki z dachu od sąsiada pofrunęły kilka działek budowlanych dalej... obok na placu powyrywało wysokie topole z korzeniami... Chwila grozy i fascynacji siłą żywiołu... Mąż musiał pojechać do swojej komendy bo mieli mnóstwo zdarzeń do opanowania, wszyscy poszkodowani na raz dzwonili na jeden numer ratunkowy, a dyspozytorów jest u niego tylko 2...
Media wydzwaniały o podanie ilości zdarzeń, konkrety, ilości poszkodowanych, oszacowanie start... Siedział w pracy do północy...
W niedzielę już spokój... chłód i obraz zniszczeń, które jeszcze nie zdążono sprzątnąć...
Chwilowe załamanie pogody a nasze samopoczucie również duzo gorsze... i to tak nagle...
Moja mama nie ma prądu od soboty, a jak prądu to i wody również...
Jak niewiele trzeba żeby człowiek stał się bezradny!

Napisany przez: martita czw, 22 lip 2010 - 09:46

hej hej
Uff jak gorąco ... wczoraj spędziłam z Lidką trzy godziny na fajnym placu zabaw, umówiłam sie jeszcze z kumpelą, było ekstra, ale ten upał. Mimo że to była już 17 sta i tak było cięzko wysiedzieć, ufff Lidzia się wyszalała, zasnęła wykońćzona w 5 min.
Ann_ma: nie zazdroszczę tych widoków zniszczeń.

nic mi się nie chce, uciekaam, miłego dzionka

Napisany przez: martita pią, 23 lip 2010 - 09:45

hej hej, to znowu ja
Hmm, nikogo nie było? ja też uciekam teraz na dłużej, czas odpocząć od internetu i wyłożyć sie na plaży. Więc do zobaczenia za trochę! PAPAPA

Napisany przez: Aga H pią, 23 lip 2010 - 09:57

A ja się tylko melduję w przerwie między jednymi wakacjami a drugimi - uch.... kocham za to moja pracę Wczoraj po południu wróciłyśmy ze Szczecina, a w niedzielę rano jedziemy do Krakowa, pod Krakowem nocleg u forumowej koleżanki, a potem na kilka dni do Zakopanego - marzą mi się górny, choć z Emilką, to pewnie tylko na nie popatrzymy.
Bo to mają być taki "rodzinne" wakacje - skoro próbujemy coś stworzyć, to staramy się to robić aktywnie. A ze względu na pracę D będzie to nasz najdłuższy czas razem - już od wczoraj siedzimy w domu, robimy nalewkę porzeczkową, dziś obiecałam rodzinie pierogi z jagodami, a w niedzielę wyjazd - i cały tydzień razem. Póki co najwięcej spędziliśmy ciągiem 4/5 dni na zlocie maluchów. Ja nie wiem, jak my możemy przy takich układach ślub planować....

Pozdrawiam serdecznie z gorącego Grudziądza.

Napisany przez: ann_ma pią, 23 lip 2010 - 11:42

Aga H nic się nie martw... po górach mozna chodzić z dziećmi... przepiekne polany - super sprawa Chochołowska i Kościeliska - rewelacja! Nawet jak dla naszych maluchów - byłam już chyba 4 razy...

Martita hmmm... na plażę się wybierasz ... dbaj o siebie ...

Ja zaglądam od czasu do czasu - więc wątek jest absolutnie pilnowany! Nie bójcie się!

Napisany przez: ggabrysia śro, 28 lip 2010 - 10:48

hop hop

u nas deszczowo i nostalgicznie....

całe dnie spędzamy na zabawach ale czasem nie mam już pomysłów
Piotruś zaczyna wspominać przedszkole..czyżby tęsknił?
no i zaczął mówić R
a Wy jak się macie? wakacyjnie- wyjazdowo?

jak tam nasza "grubaska"? martitko, jak się czujesz?

ech dziewczyny a ja żyję s stresie
tak bardzo się boję powrotu do pracy wracam od 1 września
Julcia do żłobka, Piotrus do przedszkola... a ja praca dwuzmianowa...
jak to będzie? ech.....

Napisany przez: ann_ma śro, 28 lip 2010 - 13:44

Ggabrysiu znam ten stresssss...... brrr...

Ale strach ma zawsze wielkie oczy... A okaże się, że jak przyjdzie co do czego - to świetnie sobie poradzicie.

Moje łobuzy też nudzą się szybciej ... a wtedy dopada ich tzw. głupawka i wcale nie jest to nic fajnego dla otoczenia.
My już niedługo wybieramy się na kolejne wspólne wakacje... Jak ten lipiec szybko zleciał... A po powrocie z naszych wakacji - od razu na drugi dzień Paweł do przedszkola a Ola z Bartoszem do szkoły...
Mam nadzieję, że Pawełek z przyjemnością wróci do sali przedszkolnej swojej grupy.
Póki co, nie chce o tym słyszeć.

Napisany przez: ann_ma pon, 02 sie 2010 - 09:16

Hej, hej kochane!

31 lipca urodziła się mojemu braciszkowi CÓRECZKA!
Miał być chłopiec a jest dziewuszka!
Jest duża - znam tylko wagę ponad 4 kg.

A ja... nadal w pracy.
Ola od tygodnia walczy z anginą i wszystko wskazuje na to, że wygrywa.
Pawełek miał zapalenie jamy ustnej... ale też myślę, że jest już w porządku.

A co u Was? Jak sobie radzicie z temperamentnymi majowymi łobuziakami w te lato?
U nas weekend był imprezowy bo nasze miasteczko obchodziło swój jubileusz.
A że mieszkamy zaledwie 50 metrów od placu, na którym się ta cała feta działa do późnych wieczornych godzin - mieliśmy głośno i wesoło w domu... Ola i Pawełek namówili babcię i swoją kuzynkę na balony z helem...
I wtedy dopiero się zaczęło... Najpierw Pawełek zaczepił balonem o krzak róży pnącej i oczywiście balon rozdarł się na kawałki... Taki płacz i żal po baloniku dawno nie widziałam... Odwiozłam kuzynkę do domu, odwiedziłam moją mamę na wsi (Bartosz właśnie jest u babci na wakacjach) - wracamy do domu a babcia pożałowała wnusia i kupiła drugiego identycznego balonika... Pawełek wniebowzięty. Następnego dnia szykujemy się do kościoła... nagle słyszymy płacz... tym razem Ola - wysunęła się jej z ręki wstążka z balonikiem i balonik odfrunął w siną dal... w tym momencie to tatuś się zlitował i wyłożył sumkę na nowy balonik... Natomiast wieczorkiem gdy mieliśmy gości i biesiadowaliśmy przy grillu na tarasie - w pewnym momencie syn znajomych potrącił krzesełko na którym przywiązany był balonik, wstążka się poluzoiwała i balonik odfrunął.... dzieci na szczęście nie zauważyły tego... i dobrze bo znowu byłby rwetes... poszł spać a ja wysłałam męża na plac (o godz. 23.00) po kolejnego balonika - mężowi nawet było to bardzo na rękę bo własnie koncertował Lady Pank ... pobiehgł więc posłuchać ulubionego zespołu i na szczęście udało mu się kupić balonika - jeszcze sprzedawali... Śmiesznie musiało wyglądać gdy dorosły mężczyzna wracał po koncercie Lady Pank blisko przed północą z balonikiem w ręku...

Napisany przez: ann_ma czw, 05 sie 2010 - 08:57

Hooop, hoooop czy ktoś jeszcze tu zagląda ... bardzo mi smutno samej...
Siedzę w pracy i ziewaaaaaammmmm...
Nie, Ĺźeby z nudĂłw....
Mam co robić i w tym własnie rzecz, że nie mogę się skupić.
Mam nieodparte wrażenie, że źle się do tego wszystkiego zabieram.
Wszystkie obawy nagle się skumulowały w jednym worku i mocno uwierają.
Nie jest to przyjemne i stąd moje rozkojarzenie.
Pomyslałam, że może tutaj znajdę pozytywny powiew świeżości, który ocuciłby mnie
i jednoczesnie rozgonił chmurki z nad mojej głowy...
A tu cisza.... tylko echo.... które potęguje niepokój, że zostałam sama na pokładzie????
Znajdzie się tu jeszcze ktoś?

Napisany przez: ann_ma śro, 11 sie 2010 - 09:01

I co?? Mija kolejne 6 dni i nikogo nie ma?
Bardzo nie lubię prowadzić monologu ...
A pojutrze wyjeĹźdĹźamy na wakacje planowane
od roku - to nasz powrót na wyspę Uglijan
w Chorwacji.

Tymczasem... w poniedziałek zrobiłam sobie
badania proflikatyczne i jest OK...
Tylko hemoglobina za niska.

Za to wczoraj zaliczyłam po 2 latach przerwy -
wizyte u mojego Gina.
Mam zapalenie jajnika. Nic powaznego ale
trochę dokucza - a tu wyjazd na wakacje...
Dostałam leki i mam nadzieję, że wkrótce
się poprawi...

Napisany przez: martita śro, 11 sie 2010 - 11:53

haaaj
przerwę ten Twój monolog Ann_ma, zlituję się Chociaż zawsze Ciebie przyjemnie się czyta, więc pisz pisz, nawet monologi:)
Ja się melduję ciągle w dwupaku, ale jestem już taka dociążona, hehe że nic mi się nie chce, ledwo łażę, nawet do kompa dojść mi się nie chce:)
My wakac[użytkownik x], jak najwięcej z rodzinką, to męża, to moją, bo ja nie mogę zapewnić rozrywek małej ciągle chce ganiać, albo się bawić a ja mam lenia ogromnego. najlepiej mi w pozycji leżącej z książką w cieniu.

Napisany przez: martita śro, 11 sie 2010 - 12:37

mąż mi przerwał pisanie, już jestem. no więc kulam się i nawet kąpałam się w jeziorze!!! Ann_ma: tu info specjalnie dla Ciebie: niestety ale nie widzę żadnej różnicy w pływaniu z brzuchem czy bez. generalnie ja słabo pływam, więc może dlatego nie widzę różnicy...
cholera, za dwa tyg mam wesele w rodzince, wyobrażącie sobie moją kreację weselną hihi taka ogrooooooomna tunika, będę szokować
a może urodzę do tego czasu i wskoczę w jakieś mniejsze wdzianko

Lidzia kaszle, spływa jej znów po gardle i chrumka.... Ale tak to jej się podoba na wakacjach, tylko jak nie chcę się z nią bawić, to płacze, że jej się nudzi i w ogóle wszystko jej się nudzi, nawet zasypianie
Ann_ma: miłego wypoczynku w Chorwacji no i dużo zdrówka:)

Ggabrysia: trzymam kciuki, żeby wszystko Wam się ułożyło, naprawdę podziwiam Cię, Ty nigdy nie marudzisz, jesteś taka spokojna i ciągle uśmiechnięta, naprawdę zazdroszczę!

uciekam, papa

Napisany przez: ann_ma śro, 11 sie 2010 - 12:59

ooooooo Martita jak miło...
Naprawdę - nawet nie wiesz jaką przyjemność mi sprawiłaś - litując się nade mną...

Hehehe na weselu zrobisz furorę - NA PEWNO! I to nie z powodu mocno rozkloszowanej kreacji
- zapewne większość zaproszonych będzie wypytywać: A kiedy rozwiązanie? A wiecie co będzie? A Lidzia co na to?
Oooo współczuję - itp... itd...

Ja nie byłam (będąc w ciąży) na weselu - ale zaliczyłam komunię chrzestnicy mojego M (na 2 dni przed porodem) ...

Co do moich monologĂłw - to tak...
zaglądałam tu ostatnio w porywach ze trzy-cztery razy dziennie... Nie znajdując towarzyszy zmykałam ze smutną miną do
szarej codzienności i przygotowywań do szkoły i wyjazdu...
W pracy nie czuję się najlepiej - szczególnie psychicznie wymiekam... Tyle problemów, a ludzi którzy je zbyt bagatelizują jeszcze więcej... Nie ma z kim porozmawiać ot tak konstruktywnie, by potem mieć spokojną głowę o przyszłość.
Wzruszanie ramionami, spychologia i głupie uśmiechy sa zdecydowanie nie na miejscu.

Postanowiłam bardziej skupić sie na wyjeździe... a tam nie odbierać telefonów z pracy - chociażby nie wiem co!!!
Mam nadzieję, że czas spędzony daleko od pracy, w miłym (to się dopiero okaże;)) towarzystwie - wystarczy aby naładować akumulatorki.
Po powrocie z wakacji czeka mnie mnĂłstwo pracy!
Tymczasem.... się pakuję i przeraża mnie ilość naszych bagaży!

Napisany przez: martita czw, 12 sie 2010 - 13:49

Ann_ma: i jak tam Ci idzie pakowanie?
u nas znow dzis upal, zjadlam zupe i sie spocilam
Ech, Ann_ma, wcale mi sie nie usmiecha to wesele, zwlaszcza ze co ja tam sie nabawie, ani nie wystroje, no ale maz i Lidzia się cieszą...to wesele ze strony męża, nie znam narzeczonych, ukryje się za stołem i będę degustować Tylko żeby Lidkę mąż pilnował, bo ja nie dam rady jej ganiać. Kurcze, powiem Wam, że oklapłam strasznie, trochę mnie też dół złapał, bo jestem skazana na łaskę i niełaskę innych, a nie lubię tak. nigdzie sama nie dojdę, kasa się rozpływa, bo mąż nie pracuje, ech byle do przodu... czekam na becikowe A w tym sierpniu dużo imprez, kumpele mnie rozrywają, a każde wyjście to kasa....
no nic, nie marudzić, brać się w garść, albo jeszcze jedno marudzenie, nie mogę się doprosić męża żeby pomalował chatę przed narodzinami młodego. szlag mnie trafia, bo ani do pracy nie idzie ani w domu nie chce tego remontu zrobić, ciągle odkłada i ciągnie nas do "mamusi", bo tu się lepiej oddycha.... no bosko, ale mamy swój dom i ja najlepiej oddycham w domu
dobra, spadam
miłego dzionka, może jakaś majówka się dołączy do monologów ?

Napisany przez: ann_ma czw, 12 sie 2010 - 14:11

Ehhhh... Martita pakuje mi się kiepsko... Zawsze mam wrażenie, że o czymś zapomniałam.
Pomimo zrobionej listy i takie tam... A gdy juĹź wciskamy te wszystkie bagaĹźe do auta...
nagle albo auto się kurczy albo te toboły rosną w oczach!

Boję się jazdy... tyle godzin... oby dzieci dobrze się czuły i nie marudziły za bardzo.
Mój jajnik po drugiej dawce leków nie chce się wyciszyć - nadal dokucza i to też
nie nastraja mnie zbyt pozytywnie.

A dzisiaj mężowi w banku nie wypłacili gotówki bo się jego karta rozmagnesowała.
Pojechałam ja do banku ze swoją kartą i ... moja również rozmagnesowana...
A czas leci - jeszcze tu trzeba jechać - a zaraz jestesmy umówieni gdzie indziej...
Ufff..... U nas też gorąco!!!

Martita wiem masz już syndrom matki szykującej się na przyjęcie młodego
do "gniazda"... Kobiety już tak mają - wtedy szorują, czyszczą, pucują, malują...
bo zaraz młode się urodzi.
Większość mężczyzn niestety tego nie czuje...
Co ja Ci poradzę... Bądź dzielna, trzymaj się dziarsko... Nie pozwalaj się zdołować
samej sobie, mężowi czy innym...

Napisany przez: martita pią, 13 sie 2010 - 10:53

hej hej
witam z rana, idę zaraz na kawusię. ale dziś duchota.
Ann_ma:jesteś jeszcze, czy już w podróży? Oby Ci jajnik się uspokoił.Mnie trochę gardło boli, pewnie od klimatyzacji w samochodzie.
Ech, no z tym wiciem gniazda to i tak i nie, bo u nas jak juz mieszkamy w tym mieszkaniu 5 ty rok, to tak listwy 5 lat czekaja na przyklejenie, no i przedpookoj wyglada ciagle jakby byl w remoncie, bo jakas pianka wystaje, oskubane drzwi...wrrrr
"lidusia" - to napisala lidusia;0 juz cwiczy pisanie swojego imienia na kompie i na kartce:)

Napisany przez: martita pon, 23 sie 2010 - 15:03

hop hop
Ann_ma wyjechala i terazz juz nikt nie zagląda?
Ja tylko melduję się, że jeszcze w jednym kawałku. Zaliczyłam wesele, długo nie byliśmy, bo Liduśka o 22 zaczęła jęczeć, wymęczyła wszystkich wujków i ciotki, naganiała się, tylko dwa razy ją przydeptali, ale nie dalo się przetłumaczyć, że ma trochę posiedzieć.... Kreacja weselna boska, hihi może wkleję jak będę miała jakieś zdjęcie, fajnie wyglądałam - brzuch jak piłka na rozkraczonych nogach, no bo mi się nie złączają

miłego dzionka

Napisany przez: justine1980 pon, 23 sie 2010 - 15:44

hej ja nie piszę bo nie mam o czym

Martita szkoda że Lidzia nie dała Wam posiedzieć na tym weselu.Czekamy na fotki

Napisany przez: martita pią, 27 sie 2010 - 22:24

Justine, jak to nie masz o czym pisać? Masz trójkę dzieci, pisz o sobie pisz o niczym

ja tylko piszę, że nadal w dwupaku i jakośtam się toczę
miłego

Napisany przez: Elektra pon, 30 sie 2010 - 12:36

Dzień dobry.

Ja tak nieśmiało wpadłam tu do Was zapytać, czy mnie pamiętacie, a nawet jak nie, to czy mnie przyjmiecie do swojego grona?
Dawno, dawno temu pisałam troszkę z Wami na wątku ciążowym MAJ 2006. Potem się wykruszyłam. Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego. Tak jakoś wyszło... Teraz chciałabym wrócić do Was z moją czteroletnią już Elą i małą istotką w brzuchu, która jeszcze się nie ujawniła, kim jest.
Widzę zresztą, że nie jestem tu sama w dwupaku

Pozdrawiam Was wszystkie i Wasze dzieciaczki

Napisany przez: martita pon, 30 sie 2010 - 15:44

haaj Elektra!!
ech, ja to mam amnezje i nie pamiętam Cię, ale witam Cię, znaczy Was serdecznie i liczę na czynny udział Bo coś ostatnio mało nas gadatliwych
No ja jeszcze w dwupaku, lekarz mówi, że chyba dociągnę do terminu, czyli 17 września, jak nie dalej. no dobra, niech będzie tylko cholera, żeby porodzik był taki fajniutki, szybciutki, raz dwa, mały ból, a nawet wcale
Elektra, gratulacje z okazji drugiego maleństwa, a jak znosisz ciążę? Ela chodzi/idzie do przedszkola?
Miłego dzionka

Napisany przez: Elektra pon, 30 sie 2010 - 18:32

martita, dziękuję za miłe powitanie. Możesz mnie nie pamiętać, bo moje pisanie to był maleńki epizodzik tylko. Trzymam kciuki za lekkie i łatwe rozwiązanie u Ciebie i niech Ci się urodzi zdrowa dzidzia! A to chłopczyk, dziewczynka, czy też może niespodzianka? Co do ciąży, to teraz już ją znoszę całkiem nieźle, chociaż kolorowo nie było na początku, oj nie. W pierwszych tygodniach plamiłam i byłam na końskiej dawce duphastonu, nie wiadomo było, czy się ciąża utrzyma. Cały praktycznie lipiec leżałam plackiem w domu. Całe szczęście plamienia ustąpiły i teraz w sierpniu lekarz pozwolił mi wstać, ale pod warunkiem, że nie będę sprzątać, prasować itp. itd., co oczywiście jest trudne przy rodzince, ale staram się, a rodzinka dzielnie mi pomaga. Mdłości tym razem miałam marniutkie, prawie nic. Z Elą bardziej mnie męczyły, ale za to ciąża z Elą była wzorowa, biegałam do pracy do 6 miesiąca włącznie i nic mi nie dolegało. No, ale wtedy byłam młodsza, może to dlatego
Aktualnie przechodzę męki rozmów z pracodawcami i ustalania zastępstw za mnie i czuję się z tego powodu paskudnie, bo ja z tych wszystkim się przejmujących jestem i wszystko biorę do siebie, a te chłopy czasem nie potrafią zrozumieć, że człowiek nie jest na zwolnieniu, bo tak chce, tylko musi, grrr.

Ela chodzi do przedszkola od roku i całkiem nieźle sobie radzi, chociaż przez pierwsze miesiące strasznie chorowała. Potem wyszło u Niej uczulenie najprawdopodobniej na roztocza kurzu, dostała odpowiednie leki i teraz w zasadzie nie choruje w ogóle. Ogólnie bardzo lubi dzieci i lubi chodzić do przedszkola

Napisany przez: ann_ma wto, 31 sie 2010 - 08:17

Hej hej wróciłam ...
Witam Was wszystkie moje drogie towarzyszki!
Elektra Ciebie rĂłwnieĹź witam bardzo serdecznie...
Dzisiaj jestem pierwszy dzień w pracy i marznę.... brrrr....
jest mi okropnie zimno!!! Wstać rano nie umiałam... więc
musiałam się zmusić podczas gdy reszta pokaźnej rodzinki łącznie
z małżonkiem pochrapywała błogo w ciepłej pościeli!
To jakaś klątwa czy co? Trzy dni temu jeszcze wygrzewaliśmy
się wszyscy na słonku nad Adriatykiem a dzisiaj marzniemy
w naszej Polskiej rzeczywistości.
Ehhh nie martwcie się... To tylko dopadła mnie taka depresja
z nagłego braku narturalnej witaminy D3...
Odkryłam , że pomimo całej mojej sympatii do piękna zimowych
pejzaży i niepowtarzalnego klimatu jaki tworzą spadające płatki
płatki śniegu, jestem osobą ciepłolubną.
W Chorwacji bez problemu budziłam się wcześnie z rana z taką energią
i witalnością - że niejeden mógłby mnie posądzić o jakiś doping...
Ale to nie żaden suplement diety tak działał na mnie.
To ta wspaniała pogoda... Słonko radośnie budziło całą przyrodę
ze snu i dawało obietnicę cudownie zapowiadającego się dnia...
Tak BARDZO mi tego brakuje!

Napisany przez: Elektra wto, 31 sie 2010 - 09:23

Witaj, ann_ma

Nawet nie wiesz, jak ja Ci zazdroszczę udanego urlopu... U mnie w tym roku skończyło się na pięknych planach i leżeniu w wyrku z powodu zagrożonej ciąży, niestety. Ale wiem, że mimo wszystko było warto. Wprawdzie moje wakacyjne plany dotyczyły wypadów stacjonarnych w okolice miasta, bo przeprowadziliśmy się w czerwcu do nowego mieszkania i na wakacje po pierwsze finansów zabrakło, a po drugie trzeba się było poprzenosić i upakować ze wszystkimi gratami. Miałam pojeździć z Elą na basen, do lasu, mieliśmy wypaść parę razy nad morze... No nic, siła wyższa, następnym razem Może się jeszcze uda we wrześniu gdzieś wyskoczyć na chwilkę. Ale chorwackiej pogody i pewnie pięknej opalenizny zazdroszczę, oj tak

U nas dziś słonko świeci, ale już czuć mocno nadchodzącą jesień... Wiecie co, mnie jesienią nachodzą zawsze takie fajne myśli o pieczonych jabłkach, o zapachu placka drożdżowego, o ciepłym kocu i grzanym winku (wiem, wiem, na razie soczku)... Dziś na pewno w lesie urosną grzyby --> wczoraj lało, dziś ciepło = grzybki rosną

I jeszcze jedno - dziś odbyłam drugą rozmowę w sprawach zawodowych. Jest ok, nawet nie było tak źle, jak sobie wyobrażałam Teraz już wszystkie nieprzyjemności za mną i mogę swobodnie cieszyć się ciążą

Napisany przez: ann_ma wto, 31 sie 2010 - 09:43

Elektra cieszę się pozytywnym obrotem w sprawach zawodowych.
Domyślam się, że teraz możesz w pełni zająć się sprawami bardziej przyjemnymi...
Faktycznie wróciliśmy z urlopu ładnie opaleni .
Znam ten bĂłl... nowe mieszkanie + przeprowadzka = brak finansĂłw na wakacje
Dopiero od 2 lat jakoś możemy sobie pozwolić na wyjazd poza granice kraju w cieplejsze strony
z gwarantowaną pogodą i cieplejszą wodą w morzu (na ten przykład )...
Chociaż po powrocie zawsze stwierdzamy nadszarpnięcie kredytu odnawialnego na rachunku hehehe...
To mamy wrażenie, że warto było... Bo wtedy dopiero nasza ciężka praca przez cały rok ma sens...
nabiera znaczenia i teraz na nowo jest na co czekać...
Wiadomo... przed nami kolejne 12 miesięcy i tak naprawdę nie wiemy co się zdarzy
i czy uda się wyjechać gdzieś w równie atrakcyjne miejsce jak dotąd...

Napisany przez: ann_ma wto, 31 sie 2010 - 09:52

Ale co tam... cieszę się że zobaczyłam te cudowne widoki, że posmakowałam
dalmacyjskie przysmaki, że czułam w nozdrzach te intrygujące zapachy,
że moja skóra korzystała ze słonka i otulona we wszechobecne ciepło
okazywała swe zadowolenie...

Elektra podaj datę urodzenia Eli to wpiszę Was na naszą pierwszą stronę .

Napisany przez: Aga H wto, 31 sie 2010 - 11:41

A ja chciałam zameldować, że wakacje się kończą Do pracy trzeba zacząć chodzić... ech... ale dziś leniuchujemy na maksa, nic nie robimy - tylko spacer i odwiedziny koleżanki z jej malutkim synkiem. I dziś się dowiedziałam, że kolejna kumpela w ciaży - pięknie jest.

A u mnie dzieje się dużo. Bardzo, bardzo dużo - chyba za mąż wychodzę w Lipcu. No chyba, żeby nie - to znaczy aktualnie jesteśmy na etapie panikowania (ja panikuję, D się cieszy), że chyba w ciąży jestem. Ale to jeszcze ze dwa tygodnie i się okaże - nie mam zamiaru robić testu przed czasem.

I to by było tyle w małym streszczeniu. Od jutra wracam do pracy - to będzie i trochę czasu do zaglądania na forum. A Emi wraca do przedszkola - juz się nie może doczekać.

Napisany przez: ggabrysia wto, 31 sie 2010 - 11:50

witajcie Kochane

ależ się stęskniłam za Wami

Elektra witaj

ja nie byłam na urlopie, tzn. wczasach bo na urlopie to ciągle jestem (wychowawczym rzecz jasna)
ciesze się zbliżająca się jesienią, ale nie tym, co za oknem...br...dzis u nas 10 stopni!

oczywiście chętnie powędrowałabym letnimi szlakami, plażami, ciasnymi uliczkami i powdychałabym nadmorskich zapachów..
ale może w przyszłym roku teraz zbieramy pieniądze na samochód...dziś M ma egzamin na prawko...błagam o kciuki!

a poza tym, dzieciaki łobuzują , Piotrek mam nadzieję tęskni za przedszkolem ( ale te wakacje szybko zleciały!)
Julcia zakochana w bracie, cieszy ,mnie to
a ja nie wracam do pracy..co jest istnym szaleństwem! z powodów finansowych i innych- mój zakład pracy jest w trakcie prywatyzacji...
ja po prostu nie chce dawać Julci do żłobka...choć nie jest to taka zła placówka- Piotrek poszedł jako 1,5 roczny maluch i nie było problemów...
tak czy owak- jestem dalej pełnoetatowa mamą i dobrze mi z tym


ann_ma cieszę się, że wypoczęłaś ))

i cieszę się z kolejnej "brzuchatki "- Elektra spokojnej ciąży życzę )
ciekawe jak tam matrita

i reszta majówek mam nadzieję, że jesienne wieczory ( i dnie ) znowu nas zgromadzą przy forum niczym przy kominku

pędzę obiad robić ( dzis cannelloni - mniam)

Napisany przez: ggabrysia wto, 31 sie 2010 - 11:53

Aga H -pisałyśmy równocześnie ) ech....szczęścia życzę! ciesze się Twoim szczęściem )) dzieci to skarb (poczekamy na "wyniki" )

a właśnie ann_ma - jak tam mała pociecha od brata? jak im się układa? dają radę ?

Napisany przez: ann_ma wto, 31 sie 2010 - 12:11

Witaj Ggabrysiu ...

ooo proszę jaki się ruch zrobił na wątku... jak się cieszę!!!

Aga H nie panikuj ... skoro tak Wam dobrze... życzę pomyślności!

A u mojego brata.... ma córeczkę - dzisiaj kończy miesiąc.
Wieczorem do niego zadzwonię i zapytam co słychać.
W czasie wakacji nie mogłam dzwonić bo to są ogromne koszta...
zarówno dla dzwoniącego jak i odbierającego!
Dzisiaj właśnie musiałam zapłacić 230 zł za połączenia które z przyczyn technicznych
musiałam wykonać! Aż się za głowę złapałam! A wszystko przez te sms'y z radia Zet ... i nie tylko .

Napisany przez: Elektra wto, 31 sie 2010 - 15:29

ggabrysiu, Aga H - witajcie

Jejku, jak tu fajnie Ja piszę jeszcze na lutówkach w "ciąży i porodzie", ale tam nie ma takiego ruchu - oby to było tak, że jeszcze nie ma, a nie, że tak będzie cały czas. Nie piszą dziewczyny, może jeszcze dolegliwości ciążowe im dają w kość, nie wiadomo

Aga H, nie panikuj, tylko dołączaj do ciężarówek, będziemy we trzy tu na wątku, będzie jeszcze fajniej

ann_ma - data urodzin Eli, to 16 maja 2006

A u mnie na obiad dzisiaj sałatka grecka i grzanki, bo niestety zapomniałam wyjąć mięso z zamrażarki, hehehe. Mąż na szczęście nie będzie narzekał, bo on lubi takie sałatkowe obiady, a Ela je obiad w przedszkolu, w domu tylko podjada trochę od nas, to nikt nie ucierpi. Potem jeszcze se strzelimy jakąś ciepłą kolację i będzie git.

Napisany przez: justine1980 wto, 31 sie 2010 - 16:37

Hej dziewczyny to i ja się melduję
my żyjemy szkołą tzn Adrian bo jutro pierwszy dzień

Elektra witaj.Widzę że Ela urodzona dzień po moim Kapselku
Martita gdzie obiecane zdjęcia?
Ann_ma super że urlop udany.Powrót do normalności zawsze ciężki
AgaH pełnia szczęścia nadal bije z Twoich postów bardzo sie cieszę że Wam się układa
Ggabrysia fajnie że braciszek jest za siostrą moi chłopcy też powoli zaczynają się więcej bawić z Mają bo jest już większa

brrr jak zimno

Napisany przez: martita śro, 01 wrz 2010 - 09:48

hej hej, aż miło popatrzeć co za ruch i jakie humory

Justine: zdjęcia niestety nie robione moim aparatem, więc nie wiem kiedy dostanę zawsze lubię mieć na imprezach swój aparat, ale teraz w ciąży to ograniczam bagaż i nie wzięłam na wesele.
Ann_ma: witaj po powrocie! swoją drogą niezła jesteś z tymi sms-kami do radia:) wygrałaś coś kiedyś?

Trzymam kciuki za uczniów szkolnych i przedszkolaków Lidzia poszła do czterolatków. Jak ten czas szybko leci... Mam nadzieje, że nie będzie marudzić, ostatnio mi się zwierzyła, że nie chce chodzić do przedszkola, bo tam sie trzeba ciągle uczyć a ona woli bawić się z mamusią

ja mam parę kilo śliwek, zaraz siadam do krojenia, mam nadzieję, że nie zjem większości, bo współczuję lekarzom na porodówce, jeśli będę dziś rodzić

Ggabrysia: to na razie zostajesz w domciu z Julcią, no tak człowiek jest rozdarty, bo i kasa potrzebna i żal dziecka do żlobka oddawać. Trzymam kciuki za egzamin M
AgaH: ja też czekam na wyniki ale zmiany Ci się szykują, trzymam kciuki!!

Napisany przez: ggabrysia śro, 01 wrz 2010 - 10:27

witam z kawką ))

po pierwsze Marcin zdał w strugach deszczu ale udało się ))
po drugie, Piotrek jest w grupie z pięciolatkami! ponoć mają dużo dzieci zróżnicowanych wiekowo i musieli utworzyć takie grupy, nie wiem czy się cieszyć czy nie- starszaki pociągną rozwój do przodu ale część kolegów została w grupie niżej...z z drugiej strony, nasze maluchy to pierwszy rocznik który pójdzie do szkoły w wieku 6 lat...zobaczymy...

martita śliwki powiadasz ) u nas robi się tzw. kubusia ze śliwkami węgierkami -pycha ))

dziewczyny - rzućcie jakieś powakacyjne słoneczne fotki...błagam...dzis kolejny dzień leje..mam dość!

Napisany przez: ann_ma śro, 01 wrz 2010 - 10:44

Hej hej ...

Ggabrysiu zaraz postaram się coś wakacyjnego wrzucić na rozweselenie dnia!

Właśnie wróciłam ze szkoły... ufff zaczęło się!
Póki co plany lekcji zapowiadają się bardzo korzystnie czasowo dla moich starszych dziaciaczków.
Pawełek poszedł do przedszkola z miną niezbyt dziarską...
Usta ponoć mu się w podkówkę układały... przy pożegnaniu z tatusiem.
Nic nie wiem o szczegółach - w jakiej grupie tym razem będzie, czy będą leżakować, czy będą się
intensywnie uczyć, rozwijać... Muszę porozmawiać z wychowawczynią.

Martita ja nie wysyłałam tych sms'ów do radia... to oni do mnie... typu właśnie za chwilę
finał, półfinał... masz szansę, wyslij sms'a a zwiększysz szansę... i takie tam...
Ja kiedyś tam wysłałam kilka sms'ków i dałam sobie spokój. A teraz oni wysyłają do mnie już z
urzędu ... Co mnie bardzo wkurzało! Bo ja za te smski płaciłam będąc tam za granicą!

Dzisiaj u nas nie pada ale wcale nie jest ciepło... Zaraz wkleję jakieś słoneczne zdjęcie ...

Dajcie mi chwilkę...

Napisany przez: Elektra śro, 01 wrz 2010 - 11:07

Hej!

U nas dzisiaj słońca ciąg dalszy - fajnie, bo mam energię do działania. Sporo mi się nazbierało różnych prac, które już nie powinny czekać.

ggabrysiu - gratulacje z okazji zdanego egzaminu Marcina!
W naszym przedszkolu, z powodu przepełnienia i braku sal pani dyrektor w zeszłym roku prosiła rodziców, aby rozważyli posłanie dzieci do pięciolatków. Tak, że u nas też jest ból tego rodzaju i pewnie sporo koleżanek i kolegów Eli też jest już w innej grupie. Myśmy jednak zdecydowali nie dawać Jej wyżej. Emocjonalnie i intelektualnie na pewno by się nadawała, ale Ela jest bardzo drobniutka. Jest prawie najmniejsza w swojej grupie, a co dopiero w grupie rok starszych dzieci. Nie chcemy, żeby się źle czuła. Poza tym - nie wiem, jak jest u Was - u nas panie się nie zmieniają, idą z dziećmi razem przez wszystkie grupy, więc i dla Niej mniejszy stres. Daliśmy więc spokój. Dzisiaj podobno poleciała do sali jak na skrzydłach - wg relacji mojego małża. Wcześniej nie pisałam, że Ela w wakacje chodziła do przedszkola prywatnego, bo nasze było zamknięte. Dzisiaj więc też był dla Niej pierwszy dzień w "nowym świecie".
W każdym razie Piotrek na pewno świetnie sobie poradzi, a w razie czego chyba zawsze będzie można poprosić o powrót, prawda? Chociaż raczej takiego scenariusza nie będziecie mieli

Justine 1980 - faktycznie, Ela dzień po Kacperku i w ogóle wepchała się między facetów, jak zresztą ma w zwyczaju robić - w przedszkolu ma głownie kolegów W ogóle to zauważyłam, że mało dziewczynek u nas, rodzyneczki normalnie

Napisany przez: ggabrysia śro, 01 wrz 2010 - 11:28

chciałam zameldować , że przypaliłam makaron hihi woda się wygotowała..niepokoiły mnie kuchenne odgłosy ale pomyślałam, że to pewnie deszcz stuka o parapet
w ten oto sposób rozpoczęłam nowy jesienny forumowy etap

Napisany przez: ann_ma śro, 01 wrz 2010 - 12:02

Pawełek ogląda wyspy Kornati...
https://img842.imageshack.us/i/pict1208.jpg/

Nam też się bardzo podobały te widoki ...
https://img820.imageshack.us/i/pict1210.jpg/

Zachód słońca na górze Św. Michała - coś tak osobliwie pięknego jeszcze nie widziałam!
https://img820.imageshack.us/i/pict1238.jpg/

Matka Polka i jej kochane dzieci
https://img820.imageshack.us/i/pict1243.jpg/

Plitwickie Jeziora - cud natury... szmaragdowa woda... piękne wodospady... i zaskakująca roślinność
https://img820.imageshack.us/i/pict1481.jpg/

czy poznajecie ... cyklamen - w chorwackim lesie... a u nas w doniczkach
https://img820.imageshack.us/i/pict1472.jpg/

Nasze miejsce na plaży... dzień w dzień jedno i to samo ... zaciszne, spokojne niemalże intymne a jakie piękne...
https://img820.imageshack.us/i/pict1566.jpg/

Pożegnalne ujęcie pobliskiego miasteczka... godzina 7 rano odpływamy promem - temperatura powietrza 28 stopni...
https://img820.imageshack.us/i/pict1613.jpg/

Napisany przez: Elektra śro, 01 wrz 2010 - 12:06

ann_ma - piękne... a gdzie dokładnie byliście?

Napisany przez: martita śro, 01 wrz 2010 - 12:08

ann_ma: pięknie! cudna rodzinka! widać, że odpoczęliście:)

Napisany przez: ann_ma śro, 01 wrz 2010 - 12:19

Elektra dokładnie byliśmy w Dalmacji... Wyspa Uglijan malutka miejscowość Susica u przewspaniałej i kochanej Pani Durdy... Drugi rok z rzędu w to samo miejsce - nie żałujemy - zakochaliśmy się w tym zakątku.
Spokój, cisza, nikt ci na głowę nie wchodzi, zero tłumu, otoczenie cudne, pogoda gwarantowana, miejsce na plaży zaklepane... czego nam jeszcze potrzeba???

Napisany przez: Elektra śro, 01 wrz 2010 - 12:44

No właśnie tak wyczułam po Twoich zdjęciach, że tak jakoś przytulnie i intymnie, bez natłoku turystycznego. Bardzo fajne miejsce A za pierwszym razem pojechaliście w ciemno, czy mieliście zaklepane noclegi? Pytam, bo od jakichś dwóch lat przemyśliwam nad takim wyjazdem, ale nigdy nie zastanawiałam się nad organizacją czegoś takiego.

Napisany przez: ann_ma śro, 01 wrz 2010 - 13:09

Pierwszym razem nie jechaliśmy w tzw. "ciemno" tylko za namową znajomych i po obejrzeniu ich zdjęć zdecydowaliśmy się na wspólne wakacje... I już drugi raz razem wypoczywaliśmy w tym uroczym miejscu...

Ja wiem, niektórzy nastawiają się na plaże piaszczyste wyjęte prosto z naszych nadmorskich miejscowości... ale to nie Bałtyk... coś za coś... zimny mało słony Bałtyk z miękkim piaskiem... a ciepły i bardzo słony Adriatyk z kamieniami i skałkami... Ja też widząc poraz pierwszy naszą plażę niemal żałowałam przyjazdu... dopiero po dwóch dniach się przekonałam że plaża kamienista i skalista jest o wiele ciekawsza dla całej naszej rodziny... Woda cieplutka, przejrzysta, czysta, niebieściutka, spokojna, piękne widoki do oglądania, zasolenie wody powoduje unoszenie pływających na wodzie (rzeczywiście lżej się pływa bo woda unosi-a to było coś dla mnie bo słabo pływam;) ) pod wodą śliczne muszle, kolorowe rybki... W Bałtyku tego nie widziałam... a mieszkam w okolicach Kołobrzegu .
Co za problem przygotować się na wyjazd nad morze Adriatyckie... wystarczy zabrać buty neoprenowe (grubsza podeszwa pozwala bez szkody chodzić po kamieniach i skałach), maska, fajka i płetwy do pływania oraz karimata, wygodny leżak... To wszystko!

Napisany przez: ann_ma czw, 02 wrz 2010 - 08:29

Witajcie z samego rana... właśnie zamierzam upić pierwszy łyk małej czarnej kawki...
Jest ktoś do towarzystwa? Zapraszam...

Wiecie co? Ostatnio nie mogę się wyspać... bardzo jestem senna i najmilszą porą dnia jest dla mnie chwila gdy po długim i wyczerpującym dniu miękko układam się do snu... gdy moje kości nagle czują ulgę... naprawdę długo nie muszę czekać na sen... to zaledwie ułamki sekundy...

A co u mojego brata? Dzwoniłam ale nie odbierał... Rozmawiałam z moją mamą i dowiedziałam się, że mają problemy natury materialnej - wiadomo pieniążki szybko się rozchodzą gdy mieszkanie jest wynajęte, jedna osoba zarabia i maleńkie dziecko jest w domu. Ale żeby to był jedyny ich problem...
Gdy poszedł brat do USC zarejestrować córkę pojawił się problem gigant. Swoją drogą gdybym znała szczegóły ich fomalnej strony związku - pewnie wcześniej byliby przygfotowani na ten cios... Okazuje się, że od rozwodu jego partnerki nie minęło 300 dni i w myśl przepisów o domniemaniu ojcostwa dziecko nie może mieć nazwisko brata tylko jej byłego męża... Takie jest prawo... słyszałam o tym ale byłam święcie przekonana że jej rozwód miał miejsce dużo wcześniej! Ufff... mieli duzo czasu żeby w trakcie ciąży pozałatwiać wszystkie formalności... nie zrobili tego z braku wiedzy... a teraz czas działa na ich niekorzyść i będzie trudniej wyprostować od strony formalnej to co oczywiste. Ręce opadają

Napisany przez: ann_ma pią, 03 wrz 2010 - 10:24

Hej hej... znowu sama muszę pić poranną kawkę?

Martita pojechałaś już na porodówkę? Jak się trzymasz? Wyprawka juz gotowa? Torba do szpitala?
Imiona wybrane?

Ggabrysiu zapomniałam pogratulować Tobie i Mężowi tego pomyślnie zakończonego egzaminu... Jest czego! Jeszcze tak niedawno sama przez to przechodziłam! Ufff wolałabym o tym już zapomnieć - tak bardzo się stresowałam!

Pawełek w przedszkolu najbardziej nie lubi pory posiłków. Gdyby nie to przymuszanie do jedzenia to z pewnością uwielbiałby chodzić do przedszkola... A przecież mój niejadek nie lubi jeść pod dyktando.
Z tego powodu mamy problem... bo waży zaledwie 13 kg! Nie pamiętam czy już pisałam ale po bilansie czterolatka dostałam skierowanie na badania z powodu znacznej niedowagi... Osobiście nie uważam żeby mój synek wyglądał na chorego... To w psychice i genach należałoby szukać przyczyny słabego przybierania na wadze...
Ale... dla pewności zrobię te badania...tylko od samej myśli że za chwilę będę biegać po tych wszystkich gabinetach, laboratoriach i lekarzach dostaję białej gorączki!

Napisany przez: martita pią, 03 wrz 2010 - 10:46

hej hej
dołączam do kawki:)

ale jesień za oknem, brrr, dziś wyszło słoneczko, więc jest mniej depresyjnie:)
Ann_ma: pewnie śni Ci się boska Chorwacja i nie chce Ci się wstawać, nie dziwię się No brat ma poważny problem, no i też dziwny, ciekawe kto wymyśla takie przepisy?
Torba do szpitala nie spakowana, bo nie mam za bardzo, hehe jakoś nigdzie nie jeżdzę i sobie nie kupiłam torby. spakuję się w reklamówkę Imię chyba już wybrane, tj. mówimy do brzuszka Krzyś


Kurcze, Pawełek przy Lidzi to jak piórko - Lidka już pewnie z 19 kg waży. Na razie chętnie wstaje do przedszkola, ale już wczoraj mówiła, że chciało jej się płakać.
Ja z Lidką muszę znów do laryngologa, znów chrumka, ale pójdę do innego, bo ten nie ma za bradzo pomysłu na Lidkę. Każe jej dmuchać nos, a jej leci gardłem, dziwny jakiś.

Napisany przez: ggabrysia pią, 03 wrz 2010 - 11:21

hey

wpadam na chwilkę - dziś mam trochę zapracowany dzień, goście i zebranie w przedszkolu

ann_ma zdjęcia cudne ech...wyglądacie na szczęśliwych i wypoczętych...
Pawełek nie wygląda na tyle ile waży!
Piter waży 20 kg ale za to Julcia 8.600 więc sprawa pewnie w genach leży, robiłam badania i jest ok, więc jestem nieco spokojniejsza

martita pakuj się kobito bo Ci jeszcze chłop zapakuje to co nie trzeba

oj napiłabym się kawy ale nie wiem czy mogę- coś mnie żołądek boli wrrr....

Napisany przez: ann_ma pią, 03 wrz 2010 - 11:26

Martita te przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego sa takie dziwne... ale z drugiej strony myślę sobie, że ma to jakiś sens... przypuśćmy zatem, że małżeństwo się rozchodzi no ale jakoś trafiło się tak że w przypływie chwili współżyli ze sobą tuż przed orzeczeniem separacji lub rozwodu... i poczęło się dziecko... Szanowny małżonek z lęku przed obowiązkiem alimentacyjnym i wynikajacych z tego tytułu uciążliwości na długie lata... wypiera się, że to przecież nie może byc jego dziecko, rozeszli się, zaczynają się insynuacje że teraz już była żona na pewno miała kochanka 1 próbuje wrobić męża... Stąd te 300 dni od orzeczenia separacji, rozwodu domniemania ojcostwa byłego męża. Domniemanie może się rozstrzygnąć bądź przez ponowne zamążpójście kobiety ciężarnej z ojcem dziecka jeszcze przed narodzinami bądź przez sądowne ustalenie ojcostwa z powództwa byłego męża lub faktycznego ojca ... I najprawdopodobniej mojego brata czeka taka sprawa w sądzie... Zapewne nic przyjemnego. Ale chyba "widziały gały co brały"... może brzydkie określenie ale jakie prawdziwe - nie można w życiu dorosłym przy wszelkich kłopotach tłumaczyć się brakiem wiedzy... Zwłaszcza gdy w gre wchodzi dobro dzieci. Prawo bywa czasami okrutne. Formalności zbyt trudne i uciążliwe. A dodatkowe kłopoty materialno-bytowe do tego wszystkiego mogą być iskrą przy materiale łatwopalnym (to taka dygresja strażacka )... Oby im starczyło wiary, nadziei i miłości by stoczyć bój jesli nie o przetrwanie to przynajmniej o przebrnięcie przez to wszystko bez szwanku... Tego im życzę - chyba, że ma być zupełnie inaczej...???

Napisany przez: Anai_ pon, 06 wrz 2010 - 00:18

CYTAT(Aga H @ Tue, 31 Aug 2010 - 10:41)

A u mnie dzieje się dużo. Bardzo, bardzo dużo - chyba za mąż wychodzę w Lipcu. No chyba, żeby nie - to znaczy aktualnie jesteśmy na etapie panikowania (ja panikuję, D się cieszy), że chyba w ciąży jestem. Ale to jeszcze ze dwa tygodnie i się okaże - nie mam zamiaru robić testu przed czasem.

Napisany przez: ann_ma pon, 06 wrz 2010 - 08:08

Ehhh.... przed chwilą rozpisałam się na temat picia kawy itd... a tu mi nagle zresetował sie komputer...
chlip, chlip... znikło wszystko... pojawił się czarny ekran... Niestety nie odtworzę już tego co napisałam - nie dobiorę już tak fajnie słów jak to pod wpływem impulsu wystukałam przed chwilką... Tak mi przykro ...

Witajcie po weekendzie! Zapraszam do wspólnego spędzania dnia ...

Napisany przez: martita pon, 06 wrz 2010 - 11:03

hej hej
ciekawe, co tam Ann_ma napisałaś ... i przepadło
witam serdecznie ciągle w dwupaku, ciekawe jak długo. Lidzia się niecierpliwi i niedługo sama wywoła i odbierze mi poród, tak juz mi brzuch przyciska, tj. przytula się do dzidziusia
U nas zimno, brrr...
Ggabrysia: spakowałam się już częściowo, ale tak mi się nie chce tj. z jednej strony chciałabym juz być po, a z drugiej odwlekałabym tą chwilę prodową
AgaH: a może bys wczesniej zrobiła teścik ciążowy? ciekawość mnie zżera ja z tych mniej cierpliwych jestem

Liduska zakatarzona, już kaszle, bo wszystko spływa do gardła, chrumka, o matko, jak z tym walczyć , nie mam pojęcia. Zapisałam ją do kolejnego laryngologa, termin uwaga: za dwa miesiące...ekstra
no ale ponoc babka dobra jest...

idę, kawy mi się nie chce, pokręcę się po domu, powiję gniazdo

Napisany przez: ann_ma pon, 06 wrz 2010 - 11:26

Martita hej hej wij gniazdko... Chyba wolałabyś jednak urodzić najpóźniej w terminie... niż wcześniej przymusowo leżeć jeszcze w dwupaku w szpitalu i ciągnąć na pszczółkach?? A te nieprzyjemne badanie wód ... brrr...
Albo dłuuuuugie leżenie podłączona do aparatu KTG... Ehhh... nie życzę nikomu...
Wyobrażacie sobie, że raz zupełnie o mnie pielęgniarki zapomniały... i tak leżałam ponad godzinę na KTG, zupełnie sama, w niewygodnej pozycji z olbrzymim ciężarem uciskającym, słabo mi się robiło już... ale resztkami sił zdesperowana zsunełam się z kozetki, szarpnęłam za kabelki (potem bałam się, że coś uszkodziłam i zostanę obciążona kosztami) - no ale nie mogłam dopatrzec się wyłącznika! Poszłam na bezczela się przypomnieć - bo ile mozna leżeć z gołym brzuchem pod koniec listopada! Zimno mi było przecież!!!! Jakby nie było... mogłam zemdleć też... no nie?? Ufffff... ale to już było ....
Co do zawartości tekstu wsiąkniętego bez echa - nie umiałabym na serio odtworzyć tego co napisałam - a mnie się bardzo samej podobało!

Napisany przez: ggabrysia pon, 06 wrz 2010 - 12:02

(o matko ale mi się kawy chciało ) mniami)

witam )

ja tylko przelotnie

martita tylko w tym gnieździe jajek nie złóż

ann_ma pracujesz dzielnie ?

a ja jestem po zebraniu przedszkolnym, które trwało 2, 5 godz hm....
rada miasta wymyśliła nowe uchwały i bzdury moim zdaniem
przedszkole w godzinach 7.30- 12.30 jest bezpłatnie (chodzi o opłatę stałą, wyżywienie płatne), wszystko ponad to płatne , stawka godzinowa !..paranoja
czyli jak wcześniej Piotrek przyjdzie i wyjdzie później , liczone są godziny- przypuszczam, że pracujący rodzice wyjdą na tym b. niekorzystnie,
zostawienie dziecka na 9 godzin w stosunku do opłat zeszłorocznych jest dużo droższe
poza tym kolejne koszty- książki 66 zł, artykuły biurowe 50, ubezpieczenie 36, komitet 80....
kolejna nowość to szansa na program unijny- europrzedszkolak- jak się załapiemy to angielski i zajęcia plastyczne będą gratis

idę chyba po kolejny napój, herbatka tym razem bo zimno jakoś.....

Napisany przez: justine1980 pon, 06 wrz 2010 - 12:05

hej ja tez witam kawką która wlaśnie skończyłam pić

Kacperek zdrowy ale zaczęła sie szkoła także liczę się z tym że Adrian może coś przynieść (oby nie)

Martita widzę że masz termin na 17 września (chyba dobrze liczę) łatwo będzie mi zapamiętać jeśli w terminie urodzisz bo to moje imieniny i dzień po urodzinach.
Ann_ma ale miałaś przeżycia nie zazdroszczę.Ja miałam zabawne jak rodziłam Adriana-lekarz który zaczął odbierać poród w pewnym momencie wyszedł.Za chwilę przyszła lekarka i powiedziała że tamten jej kazał przyjść a sam poszedł na obiad bo dowiedział się że są pierogi.

Napisany przez: ggabrysia pon, 06 wrz 2010 - 13:23

CYTAT(justine1980 @ Mon, 06 Sep 2010 - 13:05)

Napisany przez: ann_ma pon, 06 wrz 2010 - 15:05

Justine1980 faktycznie ... pierogi to o wiele przyjemniejsza sprawa niĹź odbieranie porodu ...

Ggabrysiu i ja się zastanawiam co będzie z opłatami za przedszkole Pawełka.
Spodziewam sie lada dzień jakiegoś zebrania rodziców w tej sprawie.
A tak na marginesie to jak jest u Waszych majowych dzieci z rysowaniem, malowaniem itd...
Mój Pawełek to dwie lewe ręce do tego. Zupełnie nie ma ochoty na zabawę z kredkami, farbami, plastelinką...
Tak mocno sie tym nie przejmuję bo moje dzieci chyba po mężu każde jedno nie lubiło do 5 roku życia nic z tych rzeczy. Ja jak tylko sobie przypominam uwielbiałam malować, rysować, przerysowywać, wycinać...
Pytam tak dla porównania z innymi rówieśnikami.
Nie mogę się doczekać, kiedy mój maluch przyniesie mi swój własny rysuneczek przedstawiający coś co będę mogła poprawnie dostrzec, odgadnąć, nazwać....

Napisany przez: martita wto, 07 wrz 2010 - 12:53

witam witam
Justine1980: niezły ten lekarz, hihi No ciekawe czy mi się uda urodzić na Twoje urodzinki
Ann_ma: moja artystka to chyba lubi rysować, bo codziennie przynosi swoje dzieła do domu. Najlepsze jest pytanie: co jest na rysunku... Bo to takie futurystyczne rysunki hihihi Ale ma taką koleżankę w przedszkolu, co o wiele lepiej rysuje od niej. np księżniczki mają koronę, albo ręce są z rękawkami sukienki, szok szok a moja młoda ciągle postacie bez szyi rysuje ale specjalnie na nią nie naciskam, czasami dam jej wskazówkę, jak rysuje w domu.

Wiecie jak czytam o tych zebraniach i ustalaniach w przedszkolu to mi się włos jeży. U Lidzi nie ma nic takiego, dostajemy pismo do poczytania co będzie w nowym semestrze, opłata póki co się nie zmienia. Tylko panie ciągle się zmieniają, bo to prywatne przedszkole, ale ponoć niezbyt dobrze płatne jesli chodzi o nauczycielki.

Ann_ma: no ja miałam poprzednio te nieprzyjemne badanie wód i tak samo jak Ty mnie podłączyli do tego ktg i poszli sobie, tylko mi to jakos na szczęście samo poodpadało, wtedy wybrałam się na poszukiwanie lekarza, co było niełatwym zadaniem, bo wszyscy odbierali porody...

Napisany przez: ann_ma wto, 07 wrz 2010 - 16:03

Martita w takim razie tymbardziej trzymam kciuki aby rozwiązanie nadeszło szybko - bo przecież już możesz rodzić... - i żeby przebiegło równie szybko, bezproblemowo i mniej bolesnie (o ile tak w ogóle można siłami natury ale nieboleśnie?? ).

A Pawełek nic nie rysuje... tylko zamazuje bliżej nieokreślonymi liniami całą kartkę - parafkę ćwiczy czy co?
Nawet malowanek nie chce kolorować. Mam nadzieję, że mu przejdzie...

No uwaga! Zbliża się czas kichania, smarkania, kasłania, chrypania... o innych objawach nie wspomnę.
Moje starszaki wczoraj domagały się wspomagaczy farmaceutycznych z powodu różnych podejrzanych dolegliwości przeziębieniowych. Zaglądając z musu do apteczki stwierdziłam braki w tego typu preparatach.
Stąd dzisiaj własnie za chwilkę jadę na zakupy spożywczo-farmaceutyczne.

Napisany przez: Aga H wto, 07 wrz 2010 - 19:26

witam poweekendowo i w sumie nie mam co pisać, jakoś tak - praca się zaczęła i to mnie bardzo absorbuje.

Martita - trzymam kciuki za szybki i sprawne rozwiązanie.

Napisany przez: ann_ma wto, 07 wrz 2010 - 21:07

Aga H ej jak nie masz co pisać... ??

Jak nowy rok szkolny? Dzieciaki lepsze? Spokojniejsze? Chętniejsze do pracy?
A Ty jako nauczyciel masz lepsze warunki pracy lub płacy? Czy żadnych zmian w tym zakresie?
Godzinowo - atrakcyjnie dla ciebie czy niezbyt...?
Jak Emilka radzi sobie zdrowotnie? Poszła do przedszkola? A jak jest u niej z tym rysowaniem?

Napisany przez: ggabrysia wto, 07 wrz 2010 - 22:13

witam wieczorową porą

martita trzymaj się dzielnie i może na moje urodziny urodzisz hm? (no musiałabyś się trochę jeszcze pomęczyć )

Aga H ja też ciekawa jestem jak początki z dzieciarnią- no i w ogóle jakie nastawienie na nowy rok szkolny?

ann_ma pocieszę Cię- Piter też jakiś antykredkowy czasem siedzę nad nim i proszę by coś namalował- on bazgrze i mówi "a to takie byle jakie", nie mogę się doczekać portretu rodziny- póki co postacie także bezszyjowe, prawie bezpalcowe i bezdupne muszę kiedyś na skaner rzucić
a ja myślałam , że po mamusi zamiłowanie do malowania będzie hihi

dobra zmykam spać miłej nocki

Napisany przez: ann_ma śro, 08 wrz 2010 - 08:05

Witam z samego rana
u mnie za oknem świeci słonko i pomimo chłodu jest nawet przyjemnie.
Siedzę w pracy i organizuję sobie czas na cały dzień.
Mam sporo do zrobienia - zarĂłwno w pracy jak i w domu.
Dzisiaj mam zebranie rodzicĂłw u starszych dzieci w szkole.
A dodatkowo Ola idzie pierwszy raz na trening tańca.
Tak. Zapisałam ją na tańce (szkoda że nie ma w ofercie jakiś klasycznych)
- breakdance, popping, dancehall ...
Na początku tego roku byłyśmy na takim konkursie tanecznym - nie jako uczestniczki
ale jako widzowie. Bardzo jej się podobało. Pomyslałam więc sobie, że może to jest to, co będzie
ją rozładowywać z negatywnych emocji i zarazem oczyszczać... (dance catharsis hehehe)

A dla siebie samej też się za czymś takim rozglądam żeby nie było wątpliwości
skąd u mojej córy zamiłowanie do tańca.

Napisany przez: martita śro, 08 wrz 2010 - 10:10

i ja witam
u nas miało być dziś 19 stopni, ciekawe czy jest.
Ann_ma: fajny pomysł z tym tańcem dla Oli i dla siebie. Fajny relaksik i dla dzieci to atrakcja. Lidzia ma w przedszkolu jakiś taniec, mówiła że ćwiczyli "cza-czę" ale nic nie pamięta
Ggabrysia: Lidzia uwielbia rysować rodzinne portrety, hihi też muszę wrzucić na skaner, ubaw po pachy. Tata ma wlosy jak lolek w bolku i lolku, a ja różnie - albo kucyka, albo jakiś naleśnik na glowie:)

no, znikam na parę dni, bo mężul stwierdził, że zdąży jeszcze z malowaniem pokoi i dziś zaczyna, więc emigrujemy. Jakbym się rozdwoiła w tym czasie to dam Ann_ma znać na komórę.
Dzięki za kciuki i życzenia bezbolesnego, szybkiego hehe, może jakbyśmy wszystkie parły na raz, co? help
miłego dzionka

Napisany przez: ann_ma śro, 08 wrz 2010 - 10:49

Martita jeśli dasz znać, że właśnie wybiła godzina "0" i w te pędy jedziesz do szpitala, to obiecuję że będę parła z Tobą - co jak co ale parcie to miałam zawsze silne - bo położne nie nadążały ... hehehe...

Napisany przez: martita czw, 09 wrz 2010 - 10:31

hej hej
jednak mam dostęp do netu, więc zaglądam do Was
Ann_ma: proszę, proszę taka drobna kobitka, a moc ma mi coś parcie nie szło, więc skorzystam z Twojej pomocy

byłam na kontroli, młody nigdzie się nie wybiera. dobrze mu w brzuchu, ma dużo wód płodowych.Lekarz stwierdził, że będzie przedłużał swój pobyt na maxa co za chłop no moj mąż mówi, że już go nie namówię na następne dziecko. jak patrzy jak się męczę

Justine: a zdradź swój sekret, Ty jesteś rocznik 1980? taka młoda z trójką dzieci ? podziwiać podziwiać

idę się poobijać, papa

Napisany przez: ann_ma czw, 09 wrz 2010 - 10:40

Hej... jak szybko zleciało... i już czwartek

Ola po tańcach zachwycona.
Ja mniej - bo widzę, że pochłonęło ją bez reszty .
A obowiązki szkolne i domowe zeszły na daleki plan...
Czeka nas kolejna powazna rozmowa na temat priorytetĂłw i warunkĂłw dalszego jej uczestniczenia w treningach tanecznych.
Z Pawełkiem od wczoraj zaczęłam "tip-topkami" ćwiczenia w rysowaniu i kolorowaniu.
O dziwo - kolorowanie szybciej chwycił jak rysowanie.
Nie potrafi prawidłowo trzymac kredki. Dziwi mnie, że dotąd Panie w przedszkolu nie wyeliminowały
u wszystkich dzieci nawyk trzymania kredki "w garści".
Czeka mnie więc praca "pod górkę".
Bartosz dostał od kilku nauczycieli na ten rok kilka zadań ponadprogramowych wiążących się z uczestnictwem w różnych przekrojowych konkursach. Dumna jestem z tego... Jednocześnie wiem, że czeka go ciężka praca - nawet bardziej niż spodziewają się nauczyciele... Jego problem tkwi w niesmiałości podczas wypowiadania się na dany temat. Wiedzę ma ale nie potrafi jej sprzedać. Czyta dużo więc i słów powinien znać sporo. Ale jak coś ma powiedzieć to jest to wyrzutnia... bo chcce powiedzieć szybko, skrótem i nie powtarzać się. Myslę, że jest to spowodowane blokadą psychiki. Nie lubi rozmawiać z obcymi przez telefon. Nic nie załatwi w sekretariacie, sklepie czy u nauczycieli w rozmowie indywidualnej. Ja wiem jak to jest - sama miałam przez krótki czas w szkole taką blokadę w stosunku do dorosłych. Ale to były inne czasy - dzieci i ryby głosu nie miały... Prawda?
Teraz dzieci mają wiele do powiedzenia...

A z innej beczki - wczoraj obudziły się moje koszmarne lęki... Teść znowu uraczył się alkoholem. Kiedy wróciłam z zebrania rodziców - niemiłosiernie krzyczał na teściową i zarzucał jej coś na co ona nie ma wpływu. Potem mało jej nie uderzył. Wyklinał na czym świat stoi. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro gdy zaczął obdzwaniać swoje rodzeństwo, kuzynostwo i narzekać na wspólne mieszkanie, na życie jakie to on ma trudne i ciężkie, jaki jest wykorzystywany ... To mnie bardzo zdenerwowało. Niczego mu nie brakuje. nie ma na co narzekać. A nawet jesli coś mu nie odpowiada to czego nie powie o tym wprost tylko wtedy gdy wypije rzuca z przekleństwami i nienawiścią krzykiem nie wiadomo komu w twarz. Zachowuje się wtdy bardzo agresywnie. We mnie tez wtedy rosnie adrenalina i gdyby tylko czepił się mnie - nie umiałabym zachować zimnej krwi. A czuję, że o to mu chodzi -żeby tylko sprowokować. Bardzo jest mi z tym źle.

Napisany przez: martita czw, 09 wrz 2010 - 10:44

Ann_ma:

Napisany przez: ann_ma czw, 09 wrz 2010 - 10:44

Martita jaka ze mnie "drobna kobita" ... Ja bym powiedziała "fest kobita"... 74 kg żywej wagi uff jak ciężko!

Napisany przez: martita pią, 10 wrz 2010 - 09:57

cześć kobitki
Ann_ma: na zdjęciach nie wyglądasz mi na fest kobitę chyba oglądasz się w lustrze powiększającym;) Twojego Bartosza to rozumiem, bardzo długo nie umiałam się publicznie wypowiadać i bałam się odpowiedzi ustnych. ze strachu potrafiłam nic nie powiedzieć. Przeszło mi dopiero na studiach...
Współczuję problemów z teściem, myślałam, że się uspokoił bo dawno nie pisałaś... Ale jeśli jest nałogowym alkoholikiem, no to musiałby sam przestać pić i się leczyć. czego oczywiście nie zrobi, bo za chorego pewnie się nie uważa

no a ja ciągle w dwupaku, mąż dzielnie maluje mieszkanie, tj. wije gniazdo trochę boimy się koloru, który wybraliśmy - brzoskwinia, niby ma być jasna ....
idę chyba dziś na zakupy, małej kupić rajstopki, bo słońce zapowiadają już cały tydzień a zimno i zimno.

piszcie zaginione dziewczęta, AgaTH, Ania82? hop hop? i Anet coś się nie odzywa
miłego dzionka

Napisany przez: ann_ma pią, 10 wrz 2010 - 10:34

Nooo raczej takiego lustra powiększającego nie mam... Ale przy wzroście 164/165 zm waga 74/75 kg mówi sama za siebie ...
Ale od wtorku zaczynam zajęcia body shape w ramach Fitness Clubu.
Zobaczymy co się da zrobić, żeby zjechać z kilogramami poniżej magicznej 7 dziesiątki...

Co do teścia ... nie pisałam, bo z reguły udaje mi sie wypychać gdzieś poza mnie i moją sferę osobistą to co negatywnego z jego strony spotyka nas czasami... w związku z alkoholem oczywiście. I jest tak jak napisałaś - nigdy nie przyzna się, że ma problem z alkoholem. Tak bo ostatnio rzadko mu się zdarzają takie wybryki. Oooo w porównaniu z tym co było to faktycznie jest to prawda. Tylko, że jak tylko napije się (sam ze sobą - co też jest przejawem choroby i uzależnienia) odbija mu... staje się bardzo agresywny i taki... jak żmija jadowita, nie rozmawia, tylko chodzi szuka zaczepki, dogaduje, jątrzy, obrzuca błotem, wyklina - ale to w taki najbardziej z podłych i mozliwych sposobów bez skrępowania że dzieci patrzą, słyszą, sąsiedzi, przechodnie... wie doskonale komu jak dopiec i z tego czerpie olbrzymią satysfakcję. Jak mnie to odrzuca... nie potrafię potem przez długi czas z szacunkiem sie do niego odnosić. Nie wystarczy go ignorować w tym czasie żeby dał spokój... on nie odpuszcza. Łazi za wszystkimi i tak dogryza... Jest to bardzo nieprzyjemne. Zawsze mam ochotę zabrać dzieci i uciec... tylko dokąd? I dlaczego mam uciekać ze swojego domu?
Ehhh... trzymam się jakoś z tym wszystkim na plecach (to mój krzyż)...
Ale nie chcę żeby moja osoba była w jakikolwiek sposób postrzegana przez pryzmat tego problemu...
Z tego powodu właśnie odpycham na ile mogę te negatywne emocje... które czasami jednak muszą znależć ujście...

Z innej beczki... U mnie w domu zaczyna się zbiorowe kichanie, kaszel i chrypka...
Jeszcze nie uzupełniłam swojej apteczki - co dodatkowo mnie przygniata...
W nocy do grona zakatarzonych i kaszlących dołączył Pawełek.
To dla mnie sygnał, że do końca miesiąca albo i dłużej bedzie się męczył i on i my wszyscy razem z nim.
We wtorek mamy kontrolną wizytę u alergolog-pulmonologa dziecięcego - i dobrze bo przynajmniej może dostanę jakieś konkretne leki.

U nas dzisiaj za oknem szaro, buro i ponuro... a do tego jeszcze zimno. Bolą mnie kości i gardło. Oby to nie było nic zwiazanego z przeziębieniem. Czego i Wam wszystkim życzę.

Napisany przez: ann_ma pią, 10 wrz 2010 - 10:37

A... Tekla też się nie odzywa już od kwietnia! Ciekawe co u niej i Karolka?

Napisany przez: Elektra pią, 10 wrz 2010 - 11:56

Hej, dziewczyny!

A mi się nic nie chce... Ela chora od poniedziałku, nie udało się niestety bez antybiotyku... Siedzimy więc we dwie w domu. Niby mam kupę rzeczy do zrobienia, ale jakoś tak... mam wielkiego "niechcemisia". Dodatkowo pogoda też nie nastraja optymistycznie.

ann_ma, Ela lubi wszelkie prace ręczne. Nie umiem ocenić jej zdolności, bo nie mam porównania z innymi dziećmi w Jej wieku - no, jedynie na podstawie tego, co wisi na tablicy w przedszkolu, a tam na razie wszystkie prace baaaardzo do siebie są podobne, ale w wycinaniu jest ponoć najlepsza w przedszkolu. My w ogóle dużo z Nią pracujemy sami w domu, sami robimy kartki świąteczne, pudełeczka na prezenty, lepimy różności z plasteliny, robimy korale. "Genetycznie" nie ma dziewczyna raczej wyjścia - mama architekt, tata grafik...
Trochę to domowe klejenio-lepienio-rysowanie pomaga w odrywaniu Jej od komputera i bajek. Niestety pozwoliliśmy Jej za dużo oglądać i teraz mamy mały kłopot.

Współczuję kłopotów z teściem To faktycznie nie jest miła sytuacja.

martita, trzymaj się dzielnie kobieto, z każdym dniem już bliżej chwila, gdy mały opuści swoje dotychczasowe mieszkanko

Napisany przez: ann_ma pią, 10 wrz 2010 - 12:16

Elektra to super, że tak aktywnie uczestniczycie w zabawach artystycznych z Elą.
Tego mi brakuje, no jeszcze przede wszystkim czasu na to wszystko i... chęci po wyczerpującym dniu w pracy a potem hałaśliwych przekrzykiwaniach trójki moich dzieci domagających się w jednym i tym samym czasie o naszą uwagę dla siebie... Wiadomo 11 latek ma inne potrzeby niż 9 latka a 4 latek to też zupełnie inna bajka.
No ale staram się... w tym wszystkim muszę też mieć odrobinę czasu dla siebie, męża, innych bliskich mi osób...
Jednakże bardzo chciałabym móc pogodzić swoje dzieci i wspólnie razem spędzać czas na lepieniu plasteliną, tworzeniu kartek i ozdób świątecznych... Było już wspólne malowanie farbami na olbrzymim kartonie, na arkuszu szarego papieru do pakowania , wspólne pieczenie pierników, wspólne sadzenie fasolki ... Ale to wciąż za mało... A skrzydła podcinają wszelkie kłótnie dzieciaków, piski, fochy i brak zapału co niektórych z tej ekipy... Czasem i mój zapał się szybko ulatnia lub wypala (co kto sobie życzy ) - przecież nie trudno o jakiś czynnik negatywnie wpływający na atmosferę czy samopoczucie w danej chwili... A wtedy wszystkie plany ida w łeb... Znacie to uczucie?

Napisany przez: Elektra pią, 10 wrz 2010 - 12:36

Jasne, że z trójką dzieci, to inna zupełnie bajka. Też się czasem zastanawiam, jak to będzie, jak będzie drugi maluch na świecie, a potem i trzeci, bo planujemy trójeczkę. Wiadomo też, że nie da rady być ciągle super. U nas też często nie jest kolorowo i tak pięknie, jakby się wydawało i jakbyśmy chcieli. Ale staramy się. Często mamy plany, które potem nie wypalają, szczególnie podobno ja jestem urodzoną planistką, hehe.
Jak znajdę skany naszych kartek wielkanocnych, to wrzucę parę, to są wielkie mieszanki, bo każdą robiliśmy wspólnie

Napisany przez: ann_ma pią, 10 wrz 2010 - 14:34

Elektra z olbrzymią przyjemnością obejrzałabym te skany...

A może każda z nas wrzuciłaby jakiś skan rysunków naszych majowych pociech...
Skany rysunków mojego syna na pewno będą się wyróżnić! hehehe

Właśnie wróciłam z domu - ... tak tak z domu ... - Pawełek w przedszkolu zagorączkował (podobnie jak jego koleżanka i kolega ze stolika), babcia musiała go odebrać z przedszkola a ja zmuszona byłam podjechać do domu żeby zaaplikować czopka bo teściowa nigdy nie wie gdzie ich szukać i w ogóle... totalna porażka. Cały dzień i plany znowu się rozjechały... Podjechałam od razu do przedszkola porozmawiać z wychowawczynią. Co zauważyła? Czy się skarżył? Co jadł?
O 18.05 mamy prywatną wizytę u lekarza pediatry, która mieszka 2 minuty spacerkiem od naszego domu. Zdecydowałam się na wizytę prywatną bo w przychodni lekarz przyjmuje dopiero od 16.00 (tylko 2 godziny) a już o 12.30 było mnóstwo kart wyciągniętych w rejestracji! Eh... mam nadzieję, że reszta rodzinki bedzie sie trzymać!

Napisany przez: martita pon, 13 wrz 2010 - 10:38

witam witam w poniedziałkowe przedpołudnie
no, u nas już po malowanku, ale fajnie wygląda czyste ładne mieszkanie dziś wykończeniówka - pranie firanek i sprzątanko.
ja nadal w dwupaku, 13 sty to ładna data na rodzenie, nie? ale póki co zero sygnałów od synka, żeby wyłaził.
Ann_ma: i jak Pawełek, lepiej? Lidzi cieknie z nosa. Dziś znów był lament, że nie chce iść do przedszkola, bo będzie tęsknić. Jak wraca jest zadowolona, ale te wyjścia to koszmar...
Elektra: no proszę, artyści wśród nas Elektra, planujecie trójeczkę - super :)ja już nie dam rady chyba.. ;)cel - to te drugie "wypluć" (jak mówi Lidzia) i starczy czuję, że i z dwójką będzie ciężko związać koniec z końcem, w tym pędzącym świecie, ech...
mi też się podoba pomysł ze skanami prac naszych maluchów, znaczy się średniaków

Miłego dzionka!

Napisany przez: ann_ma pon, 13 wrz 2010 - 15:16

Hej

Martita tak u Pawełka juz na drugi dzień była duuuża poprawa. A wizyta prywatna - miodzio...
Zapłaciłam 50 zł ale warto było... Pani doktor czekała na nas o umówionej godzinie już w przychodni (która o tej godzinie była już pusta bo jedynie pani sprzątająca sie tam jeszcze kręciła). Sama wizyta bardzo przyjemna - inne podejście do chorego dziecka i zmartwionego rodzica, duzo czasu... a przynajmniej tyle żeby pani doktor moghła wgłębić się w kartę zdrowia dziecka i poszukać jakiś ważnych dla niej informacji... Dostaliśmy recepty na listę leków, skierowanie do laryngologa (a ja o nic nie prosiłam ) i skierowanie na badanie poziomu hormonów tarczycy. Pani doktor zainteresowała się jeszcze tym aspektem przy niedowadze Pawełka...
Naprawdę jeste zadowolona. Mały już na drugi dzień brykał jakby to, że dzień wcześniej pokładał się z gorączki, uciążliwego kataru, duszącego kaszlu i bólu gardła... nie było prawdą a złudzeniem... Ja się cieszę - niech już tak nie choruje.
Starsze mimo porządnej dawki witaminy C i leków o działaniu podnoszących odporność oraz łagodzących objawy przeziębienia, chrząkają, kichają i pokasłują... Co powoduje wzmożoną ostrożność i zapobiegliwość przed nasileniem objawów i pozarażaniem nas wszystkich.

Przez weekend była u nas piękna pogoda, było ciepło i bardzo przyjemnie.
Nawet Pawełek pomimo swojej choroby mógł się świetnie bawić na dworze.
Wszyscy na tyle, na ile mogliśmy korzystalismy ze słonecznej dawki super naturalnej i jakże pozytywnej energii.
A jakĹźesz, przecieĹź nie wiadomo przez ile dni taka pogoda sie jeszcze utrzyma...
No i dzisiaj już mamy szary i smutny od przelotnego deszczu dzień.
Moje kości znowu mnie bolą... Ehhh stara się robie to i łamanie w kościach intensywniej odczuwam przy zmianie pogody hehehe !

Napisany przez: martita wto, 14 wrz 2010 - 09:54

hej, stawiam kawusię, ktoś pije?
Ann_ma: to świetnie, że z Pawełkiem już dobrze. Ja nigdy nie byłam prywatnie z małą u pediatry. Z tego co piszesz, to rzeczywiście warto było i jeszcze niei tak drogo.

u nas dziś tez pochmurno, a wczoraj było ładnie, ale komary nie dawały spokoju.
A mnie kręcą łydki, co za beznadziejne uczucie, wrr chyba też na zmianę pogody..

miłego dzionka

Napisany przez: ann_ma wto, 14 wrz 2010 - 09:59

Hej Martita jak miło, że jeszcze jesteś tu ze mną...
bo ja kończę już pić swoją kawkę i było mi samej nieprzyjemnie...

Nad ranem obudziłam się z nudnościami, kręceniem w kościach i stawach jakby mi ktoś szpile wbijał...
Jeszcze się dziwnie czuję... Chyba jakiś wirus... wrr... Od Pawełka?
A ja dzisiaj wiozę Pawełka na wizytę do alergologa a popołudniu mam przecież swój pierwszy raz na fittnesie?
Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie .

Napisany przez: justine1980 wto, 14 wrz 2010 - 10:26

hej dziewczyny ja bez kawki bo piłam zaraz jak wstałam ale chyba mogę posiedzieć?

Martita jak tam Dzidziuś? Masz już jakieś oznaki zbliżającego się porodu? Odpowiadając na Twoje wcześniejsze pytanie-tak jestem rocznik 1980 można poznać po nicku.A czemu pytasz? Za wcześnie dla mnie na dzieci?
Ann_ma do popołudnia Ci przejdzie i na zajęcia z fitnessu bedziesz pełna energii

Napisany przez: ann_ma wto, 14 wrz 2010 - 11:55

Witaj Justine1980 ależ oczywiście, że możesz posiedzieć... zapraszamy
Martita na pewno nie to miała na myśli, że jesteś za młoda na dzieci
Prawda? Martita?

Co do samopoczucia - wzięłam juz tabletkę przeciwbólową bo ból był okropny...
Teraz jest znacznie lepiej... rozluźniłam się i najchętniej odespałabym te nieprzyjemne
dolegliwości bo zaczęły się nad ranem... A co za przyjemność spać w bólach... za szpilkami
w rekach i nogach .

Pogoda za oknem dodatkowo nie nastraja do bycia Ĺźwawym i radosnym... Dlatego odliczam
czas do 13.30 ... a potem "uciekam" z pracy!

Napisany przez: martita wto, 14 wrz 2010 - 12:55

Justine: nie nie, ja nie chciałam Cię urazić, nic z tych rzeczy. Po prostu zdałam sobie sprawę, że Ty jesteś młodsza ode mnie i masz trójeczkę dzieci. Chciałam raczej wyrazić swój podziw. Ja jakoś ciągle spóźniona, chociaż koleżanki ze studiów to też tak jak ja, najpierw praca, potem chłop, a potem dzieci...
Ann_ma : miłego fikania na fitnesie i nie choruj, dużo zdrówka

Napisany przez: martita czw, 16 wrz 2010 - 09:46

helloo
kawusia postawiona na stół upiekłam też rogalilki z wisienkami, przesyłam

kurcze, nie chce mi się już czekać na ten poród, trzymajcie mnie byłam wczoraj na wizycie, więc młody cały czas zapakowany, nie chce wyłazić. mam ultimatum: urodzić do przyszłej środy, jak nie, to idę na ktg i usg do szpitala i potem jak mnie nie zatrzymają, to jeszcze wizyta kontrolna u doktora i potem skierowanie na ewentualne wywołanie porodu, ech, co za scenariusz

a co tam u Was dziewczęta, na grzybkach byłyście? u nas dziś ładna jesienna już pogoda:) idę zrobię porządek w ciuchach Liduśki, koniec sukienek letnich

Ann_ma: jak tam fitness? skakałas? czy co tam Ci zapodali do roboty?

miłego dzionka

Napisany przez: ann_ma czw, 16 wrz 2010 - 10:57

Hej hej

ja też już po kawie... Ale Martita Twoje rogaliki nie doszły do mnie... ale narobiłaś mi smaka mniam...
Cały czas trzymam wirtualne kciuki za szybkie "rozpakowanie" Twojego stanu ...
Obyś nie musiała znowu przechodzić koszmar leżenia na patologii i wywoływania porodu...
Ktoś kiedyś mi zalecił "3 S" : S...pacer, S...przątanie i S...eks żeby długo nie czekać na poród.
Potraktuj to z przymrużeniem oka oczywiście. Chociażby z tego powodu, że na mnie to nie zadziałało.

Na moich zajęciach fitnessu byłam, ledwo zipiąc z powodu przeklętego wirusa (przeziębienie+sensacje żołądkowe), nie wykluczone że z temperaturą ... ale byłam i jak na swój pierwszy raz na takich ćwiczeniach było nawet dobrze. Niektóre ćwiczenia dały mi popalić, hehe przynajmniej wiem które partie ciała mam słabiutkie...
Na dalszy ciąg mogę się zapisać dopiero jutro... takie mają zasady - zapisywanie na zajęcia odbywa się w każdy piatek od godziny 14.00. Teraz oczywiście oprócz tego, że nadal męczy mnie ten wirus to mam lekkie zakwasy...
Obym tylko zdążyła się wyleczyć z obu nieprzyjemnych przypadłości do poniedziałku... albo nawet wcześniej...

Napisany przez: ggabrysia czw, 16 wrz 2010 - 14:22

Helo posyłam słoneczko i ciepłe myśli...

jestem trochę zagoniona bo w sobotę ślub szwagierki, błogosławieństwo będzie u nas w mieszkaniu ( długa historia...) i dlatego pucuję co się da
poza tym, mamy w końcu nasz pierwszy samochód jest śliczny ( gdyby nie becikowe i inne gadżety z okazji urodzenia dzieciaków to pewnie by go nie było hihi)

martita myślę o Was
ann_ma mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrówka !

Napisany przez: ann_ma czw, 16 wrz 2010 - 21:11

Byłam u lekarza... nie dosiedziałam do końca w pracy - tak bardzo źle się czułam, że raz dwa pojechałam do przychodni.
Mam zwolnienie do środy i całą reklamówkę lekarstw!

Wszystkim Wam życzę duuuuuuuuuuuuużżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżoooooo zdrówka - żebyście się nie musiały tak męczyć jak ja!

Pozdrawiam!

Napisany przez: ann_ma pon, 20 wrz 2010 - 08:24

Hej hej Hoop hoop witajcie

Mam dla Was radosną nowinę!

Nasza kochana Martita urodziła synusia... Krzyś waży 4700 !

Napisany przez: justine1980 pon, 20 wrz 2010 - 15:50

Martita gratulacje! Krzysiu witaj po tej stronie brzuszka!

Własnie dzisiaj się zastanawiałam jak tam nasza Martita

Napisany przez: ggabrysia pon, 20 wrz 2010 - 21:47

co za wspaniała wiadomość ))

Martitko Kochana gratulacje! niech maluszek rośnie zdrowo, wszystkiego dobrego!

Napisany przez: ann_ma wto, 21 wrz 2010 - 11:04

Witajcie przed południem

Oto porcja świeżych wiadomości od Martity:

cytuję: "Jutro może wyjdziemy. Jak z małym Pudziankiem będzie OK.
Poród ciągnął się jak brazylijski serial... Nigdy więcej
A ja OK, ani jednej ryski .
BUZIAKI! ... "

Dla Martity i dzisiejszej jubilatki Ggabrysi do wszystkich życzeń załączam bukiet róż ( kwiatów w bukiecie tyle, że starczy dla nas wszystkich ... )

Napisany przez: Elektra wto, 21 wrz 2010 - 12:11

Hej, hej,

przede wszystkim:

martita - gratulacje! kawał chłopaka z Twojego Krzysia Krzysiu, witaj na świecie

ggabrysiu - najlepsze zyczenia!

ann_ma - szybkiego powrotu do zdrowia

Ja też się zaprawiłam - katar, drapiące gardło i podwyższoną temperaturę kuruje od wczoraj. W ruch poszły cebula, czosnek i gorąca woda z miodem i cytryną (teraz wolę jakoś wodę od herbaty ). Do zapachów czosnkowo-cebulowych dołączył u nas w domu jeszcze zapach suszonych grzybów, bo byliśmy w niedzielę w lesie i uzbieraliśmy trochę. Mam 6 słoiczków marynowanych i trochę suszymy.

To na razie tyle, pamiętam o obiecanych skanach, wrzucę je, jak tylko lepiej się poczuję...

Napisany przez: justine1980 wto, 21 wrz 2010 - 15:52

Ggabrysia wszystkiego najlepszego! Nie wiedziałam że też jesteś z września
Elektra zdrĂłwka

Napisany przez: ggabrysia śro, 22 wrz 2010 - 11:40

hey

Dziewczyny, dziękuje Wam za życzenia ))

ann_ma jak miło było Cię usłyszeć dziękuję !

my po weselu, było b.fajnie, Piotruś tak wyszorował podłogę białą koszulą , że nawet vizir nie pomoże

wczoraj dopadła mnie sąsiadka hm...ma chyba ze 100 lat, chce bym, jej okna umyła...niby nic trudnego ale...właśnie- ostatnim razem stała nade mną i mówiła "tam brud widać, jeszcze tam, a ta żabka bardziej w prawo, no niech Pani to prościej robi" itp ech....a ja po pierwsze nie cierpię wieszać firan, po drugie-nie potrafię odmówić...więc dziś znowu katorga; mama mówi, że powinnam ją olać bo mam dzieci na głowie , siostra, że przecież mogę pomóc i mnie nie ubędzie, a tata- żebym się koło niej kręciła bo może mi mieszkanie zostawi hihi (żartem oczywiście)

co do skanów rysunków to fajnie byłoby zobaczyć dzieła Waszych pociech- Piotra ciężko namówić na malowanie więc muszę jeszcze nad nim trochę popracować

dopijam kawkę..ale może jeszcze ktoś dołączy?

Napisany przez: ann_ma śro, 22 wrz 2010 - 12:13

Ggabrysiu... ooo nie ma za co dziękować... taka okazja - nie mogło być inaczej .
I mnie również było przyjemnie usłyszeć Twój głos - to ciekawe doznanie usłyszeć kogoś, kogo się zna wirtualnie od 4 lat z hakiem ... hihihi ... przede mną jeszcze conakmniej kilka takich niespodzianek głosowych .

Kawka wypita a ja jako, że dzisiejszy dzień jest moim ostatnim dniem chorobowym ... sprzątam że aż miło caluuuuuśki dom. SAMA! Ot tak mnie dopadła ochota na sprzątanie! ale będę miała dobre samopoczucie jak skończę!

Napisany przez: ggabrysia śro, 22 wrz 2010 - 12:14

ja też sprzątam jednoczę się więc z Tobą

Napisany przez: ann_ma czw, 23 wrz 2010 - 12:25

Dzisiaj witam Was pierwszy dzień po chorobowym w pracy.
Wczoraj miałam bardzo pożyteczny i pracowity dzień.
Sprzątanie udało się. Miło jest w czystych pomieszczeniach funkcjonować,
czuć zapach świeżości i estetycznej czystości ...
Namęczyłam się bo sprzątanko było grrruuuntowne.
Potem jeszcze moje ćwiczenia w gruppie body shape i... na koniec dnia o 20.30
przez 1,5 godziny miałam pierwsze zajęcia taneczne dla pań...
Takim też sposobem porozciągałam się na wszystkie strony świata ...
Było męcząco ale bardzo sympatycznie.
Endorfiny się uwolniły...
Warto było.

Napisany przez: Aga H czw, 23 wrz 2010 - 19:55

wiem, ze nie mam refleksu, ale gratuluję Krzysia - ale wielki chłop

Napisany przez: martita pią, 24 wrz 2010 - 10:36

Cześć laski!
ja tylko na chwilkę, bo ciągle się organizuję hihi w domu. Dzięki za gratulacje. Krzyś to kawał chłopa, umęczyłam się jak diabli na tym porodzie. Ale jest słodki i niebawem wrzucę fotki.
Lidzia cieszy się, ale popłakuje, pieści się, czasem jest męcząca, bo wszystko chce robić przy Krzysiu, a każda odmowa czy uwaga kończy się jej płaczem i tekstem "już mnie nie kochacie?"... zwariować można
ja czuję się jakbym samodzielnie wygrała jakąś wojnę światową, obolała, niedospana, ech
Ggabrysiu, Justine: spóźnione życzonka ! dużo zdrówka i spełnienia marzeń!
resztę doczytam jak znajdę chwilkę
pa

Napisany przez: AgaTH pią, 24 wrz 2010 - 20:33

Witam

Dawno nie zaglądałam ......... a tu taka niespodzianka .......... Martita WIELKIE GRATULACJE ....... twój synuś to duży chłopczyk ........ czekamy na fotki

Ja też dołączam się do życzeń: Ggabrysiu, Justine wszystkiego najlepszego

Później może coś napiszę, bo na razie muszę nadrobić zaległości w czytaniu

Napisany przez: justine1980 pią, 24 wrz 2010 - 20:42

Martita AgaTH dziękuję.Było minęło

Napisany przez: ann_ma pią, 24 wrz 2010 - 21:11

Justine1980 jak ?? było minęło?? Czyżbym coś przeoczyła??

Nie... nooo... aż za chwilkę prześledzę nasz wątek... i znajdę odpowiedź na dręczące mnie pytanie...

Napisany przez: ann_ma pią, 24 wrz 2010 - 23:34

Nie żebym tyle czasu musiała szukać... [kładłam spać najmłodszą pociechę, a że znowu chory to jeszcze podwójna inhalacja i świecowanie uszu mu zaaplikowałam] .


Ale... znalazłam Justine1980 16 września urodziny a 17 imieniny...
Nie no taka okazja... podwójna... A mi to umknęło?? Ej... Zaraz się rehabilituję...

Niechaj zdrowie dopisuje, humor nie opuszcza a dzieciaczki i małżonek będą Twą dumą i pociechą
na każdy dzień... A różami tak jak wspominałam wszystkie możemy się obdzielić raz jeszcze... gdybym mogła każdej z Was rzuciłabym taki bukiet pod nogi (eeeee hehehe chyba byłoby szkoda tak zaraz pod nogi) no to powiedzmy, że wręczyłabym ... nawet tak bez okazji... z radości, że jesteście .

Napisany przez: ann_ma pon, 27 wrz 2010 - 08:42

Jak ten czas goni... dopiero co wracałam z pięknej słonecznej Chorwacji a już wrzesień się kończy!
Właśnie zaczynam popijać kawkę... jesli któraś ma ochotę - zapraszam... będzie mi raźniej .

Jak sobie radzicie z jesiennym przygnębieniem? Z wszechobecnym zimnem (chociaż weekend u nas był całkiem przyjemny ) ...

Napisany przez: martita pon, 27 wrz 2010 - 09:24

Cześć!
Ja dołączam się do kawki- Inki, ostatnio z mężem popijamy;)
no Ann_ma, co prawda to prawda, już wrzesień i jesień.
Lidzia dziś pomaszerowała do przedszkola, znów z płaczem, ech... no nic, jak stanę na nogi w końcu, to pójdę do przedszkola i podpytam panią co jest. Bo mąż nie garnie się do dyskusji z paniami. A młoda opowiada, że dostaje kary, czyli coś musi się dziać.
w domku jako tako, młody je,śpi, wykupka się i trochę powrzeszczy. Lidzia nie lubi tego wrzasku i zatyka uszy A jak zobaczy kupę w pieluszce to zwiewa w najdalszy kąt mieszkania

Napisany przez: ann_ma pon, 27 wrz 2010 - 09:52

Martita jak fajnie, że znajdujesz czas i dla nas... a to zdjęcie hihihi Krzysia-Ptysia - faktycznie duuuużżżżżyyyy z niego chłopiec ... hihihi niezły start!

Mój Paweł nie poszedł dzisiaj do przedszkola bo znowu kaszle i ma bardzo gęsty katar fuj ....
Jeszcze kilka dni potrzymam go w domu, podleczę i wtedy wypuszczę z powrotem do grupy Pszczółek.
W tym roku ma znaczek z bębenkiem .
Poza tym w domu intensywnie robimy zadania rysunkowo-logiczno-dydaktyczne.
Uczymy się liczyć, kojarzyć, spostrzegać zmiany, nazywać pewne zjawiska, zachowania, emocje.
A przede wszystkim uczę trzymać prawidłowo kredkę i rysować jakieś kształty...
Są już pierwsze rysunki hihihihi jeśli można je tak nazwać... Wkrótce wstawię zdjęcia.

A dla siebie ... mam dzisiaj kolejne zajęcia taneczne dla PAŃ i cieszę się jak nastolatka przed imprezą... Starość nie radość .

Napisany przez: ggabrysia pon, 27 wrz 2010 - 11:07

kawka pyszna , dzięki )

martita ja tez chce takiego Ptysia ! ))) jest słodziutki
ciekawe jak Lidzia- może po prostu ma mały kryzys?

ann_ma uściskaj Pszczółeczkę- niech zdrowieje
fajnie, że chodzisz na tańce- człowiek trochę się porusza i już ma energię to życia, prawda?

my tez musimy się jakoś "zabezpieczyć" przed zimnem- dla nas kwasy omega a dla Piterka też, ale w syropie- no i może syrop z dzikiej róży do wody lub herbaty...

Napisany przez: ann_ma pon, 27 wrz 2010 - 11:19

Dla dzieci mam zalecenie podawania od 1 paĹşdziernika tranu.
Starsze mogłyby łykać tran w kapsułkach a najmłodszy póki co jeszcze jest taki owocowy w syropie.
Zobaczymy czy uda się z tym tranem.

My - dorośli - tez moglibyśmy łykać ten tran - ale mi się po nim bardzo odbija a tego to ja nie lubię ...
Pozostaje więc witaminka C, miód, sok malinowy i suszona żurawinka.

Pozdrawiam jesiennie ... Ależ jestem senna... Nawet połasiłam się na drugą filiżankę kawki. A co tam... Raz na jakiś czas można a nawet trzeba wypić więcej niż zazwyczaj .

Napisany przez: ggabrysia pon, 27 wrz 2010 - 13:57

justine- właśnie zauważyłam, że córcie masz z września całuski urodzinowe dla roczniaczki ))

Electra- jak się czujesz? jak brzusio?

ależ marznę...właśnie piję herbatkę truskawkową częstujcie się!

Napisany przez: ann_ma pon, 27 wrz 2010 - 14:13

Ggabrysiu ja również marznę... już wypiłam herbatkę pu-erh i nie pomogło ...
zaraz zaparzę herbatkę "Energia ciała i umysłu" a może "Wiśnie otulone zapachem rumu" ??
Coś muszę wypić gorącego bo znowu bolą mnie kości i gardło... nie wspomnę o głowie .

Napisany przez: justine1980 pon, 27 wrz 2010 - 16:30

Ann_ma dziękuję za życzenia.Zazdraszczam tych tańców też bym poszła i przy okazji może straciła pare kilogramów
Ggabrysia tak to prawda Maja też z września.Tu są zdjęcia z roczku jeśli chcecie zobaczyć https://www.maluchy.pl/forum/index.php?showtopic=32200&st=2940
Martita Krzysiu cudny i taki długi.

Napisany przez: ann_ma wto, 28 wrz 2010 - 08:15

Justine1980 ale masz dużą Królewnę ... Albo już zapomniałam jakie duże mogą być roczne dzieci...
Nie... chyba jest właśnie tak skoro Twoje rówieśnice też tak zareagowały na widok Majeczki.
A Ty Justine z czyjego ciała przepraszam chciałabyś zrzucić te "kilogramy"? Przecież jesteś szczuplutka!?
I tego to ja "zazdraszczam" Tobie ... hihihi ...

A ja potańczyłam, poskakałam ... spocona i rumiana na twarzy wyszłam z zajęć a dzisiaj nie czuję zakwasów - czyli jest więcej jak DOBRZE!

Napisany przez: ggabrysia wto, 28 wrz 2010 - 11:14

kawka pyszna ( ostatnio pije wyłącznie parzoną)

pogoda paskudna i gotować mi się nie chce..nie żyją mrożonki! )

Napisany przez: Elektra wto, 28 wrz 2010 - 18:40

Cześć, Dziewczyny

U nas szaro, buro i ponuro, brrrrr... Nic tylko w chatce ciepłej siedzieć z herbatką z soczkiem malinowym
Wykurowałam się i na razie wszyscy jesteśmy zdrowi, czego i Wam życzę.

Justine - również ode mnie spóźnione życzonka imieninowe Maja śliczna

ggabrysiu - brzusio zaczyna nieźle podskakiwać, kopie całymi dniami, szkoda, że jeszcze nie wiem, kto tam mieszka, bo bym już konkretnie mogła sobie do niego pogadać

martita - Krzyś cudowny. To już masz teraz cały rodzinny komplecik w domu

ann_ma - nie dajcie się ani pogodzie, ani choróbskom, zdróweczka życzę.

Napisany przez: Elektra wto, 28 wrz 2010 - 19:10

A teraz, drogie koleżanki - skoro moja córa zajęła się właśnie szafką z kompaktami, co by się pewnie nie spotkało z uznaniem mojego K., ale na szczęście go nie ma w domu - otwieram obiecaną już dawno galerię:

Tu mamy serię pt. "Domy, domki i zamczyska" - układałam chronologicznie. Ten drugi domek, to oczywiście zamczysko, a co! Czy widać, że w ostatnim domku przybył kotek? To marzenie mojej Eli. Na razie mamy pieska, który pojawi się dalej.




To jest rysunek, na którym zmieściło się duuuuuuuużo elementów


Tulipanki:


Swego czasu Ela miała wenę na rysowanie pająków, tu próbka (może być słabo widać, bo mam niestety tylko ołówkowe pająki):


Ciężarówka - rysunków aut mamy stosunkowo niewiele, bo my dziewczyny, więc się za zbytnio nie ekscytujemy


Teraz seria pt. "Rodzinka" - na pierwszym zdjęciu wszyscy, na czerwonym jestem ja, na czarnym ten mniejszy ludzik, to tata, ten większy - Ela. Musiałam dopytać, bo sama bym nie doszła, hehe. Powiem Wam, że jak Ela zaczynała rysować w ogóle, to mama w Jej wykonaniu była największa z całej rodziny. Wiadomo, kto dla dziecka najważniejszy, hihi.


Tu jesteśmy my na plaży nad morzem


A tu dałam dwie inne prace - Pomarańczowy Piesek (mam nadzieję, że coś widać, może być słabo widoczny, bo tło Ela zrobiła też pomarańczowe...) i karteczka, którą dostałam niedawno ot tak sobie, bez okazji:


A tu wspomniane przeze mnie kiedyś tegoroczne kartki wielkanocne (robiliśmy wspólnie, ale te dwie na dole są robione własnoręcznie przez Elę):


Uffff, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam...

Napisany przez: ggabrysia wto, 28 wrz 2010 - 21:21

Jestem zachwycona! piękne, piękne prace....czuć w nich radość, wyobraźnię,taka cudowna dziecięcą perspektywę patrzenia na świat

powalił mnie rysunek z kotem?'psem? wciśniętym między Wami- jest rewelacyjny! no i te twarze ! (seria rodzinka)
wszystkie są świetne!

ja jutro Piotra mam w domu bo idę po skierowanie na gimnastykę korekcyjną- zakupiłam dziś kredki i popastwię się nieco nad synem
a potem nad mężem bo skanera jeszcze nie opanowałam

Napisany przez: ann_ma wto, 28 wrz 2010 - 22:35

No to i ja się pozachwycałam... naprawdę aż dech w piersi zapiera ile to czteroletnie dziecko zdążyło świata zaobserwować i ile szczegółów potrafi juz uchwycić i przenieść do swoich rysunków.
Fascynujące! Brawo Electra !

Mój syn stara się ostatnio... nawet częściej sam z siebie bierze kredki i coś tworzy...
Tak! Dokładnie tak należałoby to nazwać - "COŚ" - hihihiihhi zresztą same jutro zobaczycie.
Jeśli nie zapomnę...

Napisany przez: Elektra wto, 28 wrz 2010 - 23:14

Dzięki, dziewczynki, za słowa uznania dla rysunków Eli Zawsze to miło, jak ktoś chwali nasze dzieciaczki. Tak po prawdzie powiem Wam, że z pewną trwogą czekałam na Wasze reakcje. Jakoś tak mało wierzę w swoje dziecko chyba... Chociaż nie jest tak, że nie jestem z Niej dumna... Ale może jestem zbyt wymagająca... Już nie piszę więcej na ten temat, bo sama się plączę jak nie wiadomo kto i zaraz się zaplączę na amen

W naszym przedszkolu nie mogę zobaczyć, jak rysują inne dzieci, bo oni tam głównie kolorują lub zajmują się wypełnianiem (papierem kolorowym, materiałem, włóczką itp.) już gotowych rysunków przygotowanych przez panie. I - niestety - twórczości własnej dzieci w tym mało widać.
Co do Eli, to uważam, że troszkę za mało jest "kolorowa", używa głównie jednego, dwóch kolorów. Może się to zmieni, a może pozostanie taka oszczędna w wyrazie

Teraz czekam na rysunki Waszych pociech Będziemy miały małą galerię na wątku

Napisany przez: ann_ma śro, 29 wrz 2010 - 08:16

Hihihihi.... Elektra nic się nie przejmuj brakiem kolorów. Na początku swej twórczości dzieci najczęściej używają jednej kredki (nawet pierwszej z brzegu) i jest to zupełnie normalne. O ile dobrze pamiętam - dziecko dopiero w wieku 6-7 lat zaczyna w swoich rysunkach angażować kolory odpowiednie do rysowanych postaci, przedmiotów czy zjawisk. Wtedy też zaczynają się rysunki w mniej więcej zachowanych proporcjach. Na etapie 4-5 latków zdarzają się jednokolorowe rysunki z ogromnymi postaciami (hihihi najczęściej są to głowonogi u Eli świetnie to widać) . Zupełnie niepotrzebnie się przejmujesz.
Ja mam czym się martwić - popołudniu postaram się wrzucić 2 rysunki Pawełka.
Mój syn jakby się zatrzymał w tym kierunku na poziomie 2 latka - gdyż najczęściej rysuje linie, które bezładnie splatają się ze sobą takie tam bazgroły... Nie narysuje domu, człowieka a już nie wspomnę o kotku, zamku czy ciężarówki. Dlatego też rozpoczęłam z Wami dyskusję na ten temat. Codziennie staram się posiedzieć z nim i wspólnie rysujemy. Czasami jest na tyle skupiony, że współpracuje i udaje mu się narysować słonko, chmurkę, głowę, oczy i buzię, kwiatka ale to wszystko jest takie mało wyraziste... Ale zauważam postępy i zgrzeszyłabym mówiąc, że jest źle... Teraz widzę ile jeszcze musimy popracować.

Napisany przez: martita śro, 29 wrz 2010 - 10:33

hej hej - stawiam kawusię Inkę
Elektra: swietne są te prace Eli, naprawdę!! Moja corcia podobnie rysuje postaci, tj. z glowy wyrastają nogi a nie wiem, czy moja umie samochód narysować. No i też mało kolorowe rysuje. Pająk jest boski

Ggabrysia: a do kogo się wybierasz po skierowanie na gimnastykę korekcyjną?

ale dzis pogoda, fuuuj
Lidzia dziś pomaszerowała bez płaczau do przedszkola, za to wczoraj ponoc pobila sie z jakas kolezanka, ech No ale moje dzielne dziecko mowilo, ze stanelo w obronie innej kolezanki, hmmm jaka waleczna ta moja cora.
Nocka w miare przespana, teraz Ptyś spi, stękajac, bo znow się obżarl jak bąk. Mam nadzieję, ze nie bedzie gigantem, tylko postara się jednak zachowac proporcje
Milego dzionka

Napisany przez: ann_ma śro, 29 wrz 2010 - 10:48

Hej Martita fajny ten TwĂłj drugi paseczek .
Inka... hmm... chyba wolę prawdziwą kawę - albo inaczej... jestem zmuszona wypić taką mocną co na nogi postawi ...
Wiadomo pogoda jest okropna! Wczoraj wręcz adekwana do ogłoszonej żałoby narodowej.
Było zimno brrrr.... wiał silny wiatr, padał deszcz a niebo zaciągniętę byo paskudnymi czarnymi chmurami wrrr...
Dzisiaj jest z lekka lepiej ale nadal paskudnie. Jak dla mnie! Wolę złotą polską jesień! Zdecydowanie.

Napisany przez: ann_ma śro, 29 wrz 2010 - 17:23

Oto kolorowy rysunek Pawełka: "słońca i inne ciała niebieskie" a biedronka przypadkiem zbłądziła - bo jej nie narysował mój syn tylko bratanica mojego męża .

https://img692.imageshack.us/i/pict0001cp.jpg/

A tutaj monochromatyczne bazgroły...

https://img692.imageshack.us/i/pict0004y.jpg/

Napisany przez: Elektra czw, 30 wrz 2010 - 08:53

Witam się przy porannej kawce

Wczoraj miałam dzień latawca. Najpierw byłam w pracy podpisać różniste papiery. Posiedziałam chwilkę, poplotkowałam z koleżanką, która niedawno wyszła za mąż i miała masę do opowiadania. Po powrocie do domu musiałam ogarnąć swoje papiery i przygotować się na rozmowę z potencjalnym przyszłym klientem odnośnie projektu domku. Potem na szybko obiad i zaraz jak przyjechali moi z pracy i przedszkola, zapakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy - Ela do Dziadków, a my do klienta. Po rozmowach pojechaliśmy jeszcze do naszego starego mieszkania - nie pamiętam, czy już Wam pisałam, że w czerwcu się przeprowadziliśmy - które ma być od jutra wynajmowane, po resztki naszych gratów. Ufff, no dzień wariata normalnie Dobrze, że już się skończył.

ann_ma - wiesz, może ja chora jestem, ale spojrzałam na ten drugi rysunek najpierw (bo ja tak mam, że forum od końca czytam ) i zanim przeczytałam Twój komentarz do niego, pomyślałam, że fajny pejzaż Mu wyszedł Mówię całkiem poważnie Ja tam widzę na dole łąkę lub jakieś wysokie trawy, powyżej mamy chmury, słońce i gwiazdy To nie są bazgroły, tylko bardzo ładna dziecięca impresja

martita - fajnie, że Lidzia taka waleczna. Ela taka nie jest - da sobie wszystko zabrać, pozwoli się uderzyć, a potem płacze z żalu. Ostatnio, jak szliśmy na plac zabaw pytała nas, czy aby na pewno nikt Jej nie uderzy - widocznie coś takiego miało miejsce w przedszkolu, chociaż nic nam na ten temat nie potrafi powiedzieć. Ale - po cichutku powiem - K. zaczął Ją ostatnio uczyć oddawać kolegom, jak ktoś Ją specjalnie uderzy. Nie może w końcu babka dać się pobić (grube słowo). Ona ma nie za dobrze, bo jest bardzo drobna (14 kg i 99 cm wzrostu). Mamy nawet skierowanie do poradni, czym się niezmiernie martwię. Zarejestrować się można w listopadzie i dopiero na styczeń, więc czekamy...

Napisany przez: ann_ma czw, 30 wrz 2010 - 21:15

Elektra hihihi ... no dziękuję Ci za takie pokrzepiające słowa odnośnietwórczości mojego syna ...
Niestety mĂłj syn nie potwierdza Twojej hipotezy ...
Tam gdzie widzisz gwiazdy to miały być znaki STOP (ale tak dla ścisłości to Paweł najprawdopodobniej myli znak STOP ze znakiem ZAKAZ ZATRZYMANIA - stąd te "iksy" ) .
A tam gdzie zamazane to dym, bo się pali samolot ...
Na samym dole kartki są dwie krowy a z prawej strony pająk .

Napisany przez: Elektra pią, 01 paź 2010 - 09:41

Jednak nie do końca się myliłam z tą łąką (patrz krowy i pająk) hihihi
Ale najważniejsze, że chłopak "coś" rysuje, tzn. ma coś na myśli i umie potem opowiedzieć, co namalował.
U nas dziś w przedszkolu mamy Dzień Morza. Wybieramy się z mężem na 15:30. Mają być występy dzieci, szanty i inne atrakcje. Mile widziane są gadżety i części ubioru związane z marynistyką. Ja ubieram piracki kapelusz zakupiony kiedyś na Old Ship Races, Elę przebieram "w całości" za piratkę (jak pozwoli, hihihi), a mężuś będzie miał piracką chustkę na głowie - myślę, że pozwoli sobie zawiązać, bo On dość rozrywkowy facet jest

Napisany przez: ann_ma pią, 01 paź 2010 - 10:19

Electra tak masz rację krowy i pająk... hihihi

A co do imprezy w przedszkolu - świetna sprawa! WOW! Też bym tak chciała .

W zamian dzisiaj mam totalne urwanie głowy! W pracy oczywiście! Wszystko na wczoraj i bardzo pilne!
Dlatego też z hgóry usprawiedliwiam swoją dłuższą od tej chwili nieobecność w dniu dzisiejszym!
Papa...

Napisany przez: ggabrysia pią, 01 paź 2010 - 12:59

)

rysunki Pawełka nie są bazgrołami w rzeczy samej- widać w nich artystyczny dziecięcy zamysł ) ciała niebieskie to super kompozycja- na dodatek kolorowa ja na drugim rysunku widziałam jesienną wietrzną szarugę

ja już miałam wrzucić na skaner rysunki, przygotowałam je na stole ale....Julia wydrapała się na blat i wylała na nie herbatę ( z resztą moją ulubioną i na szczęście wystudzoną )
a ciężko będzie młodziana zagonić do pracy, zakup nowych kredek zbytnio nie pomógł hihi

Elektra - Dzień Morza brzmi dla mnie, góralki niskopiennej niezwykle kusząco ech....tęsknię za morzem

Napisany przez: ann_ma pią, 01 paź 2010 - 13:21

Ten termin "bazgroły" - to nie mój wymysł tylko zaczerpnięta nazwa własna etapu rysunkowych zdolności artystycznych dziecka, które nie potrafi narysować człowieka i większości rozpoznawalnych kształtów (przypisana cecha dziecka w wieku około 2-3 lat). No a skoro mój syn własnie tego nie potrafi... za to rysuje wszędzie gdzie popadnie bez ładu i skłafdu wszystko w postaci kresek mniej lub bardziej zamaszystych to stąd moje określenie tytułu drugiego rysunku.
Na pocieszenie napiszę, że uczę Pawełka rysować podstawowe kształty. Pierwsze były ciała niebieskie (stąd pierwszy rysunek) - bo najłatwiejsze... słonka, księżyc, gwiazdki...
Wczoraj było serduszko... A dzisiaj spróbujemy głowę z oczami, noskiem i buźką... zobaczymy co jeszcze zażyczy sobie mój syn dorysować do tej buzi. Ja robię to tak, że nie do końca kończę rysunek - ten mój pierwszy pokazowy - a następnie pytam czy czegoś tu brakuje? Wtedy to rozmawiamy i trochę się bawimy przy tym ... <oje pierwsze słonko było bez promyków... na ten przykład...
Zauważyłam, że podchwycił zabawy z kredkami i sprawia mu to trochę przyjemność. Jednakże szybko się męczy a ja nie przedłużam tych naszych artystycznych spotkań przy bloku rysunkowym bo nie chcę go zniechęcić.
Myslę, że jutro dam mu spokój z rysowaniem żeby przekonać się czy sam z siebie poprosi o wspólne rysowanie albo czy sam nie weźmie kredek i czegoś nie narysuje.

No dobra - wracam do pracy ... Ale mi ziiimnoooo!

Napisany przez: ggabrysia pią, 01 paź 2010 - 13:32

ja też staram się zabawowo podchodzić malowania najbardziej cieszy się Julka która z upodobaniem wyrzuca kredki na podłogę (bo jest trochę hałasu i mama robi dziwna minę )

ann_ma pracuj grzecznie posyłam troszkę ciepła (emotikonka ze słonkiem nie znalazłam hihi)

Napisany przez: AgaTH pią, 01 paź 2010 - 16:40

Witam


Ann_ma i Elektra rysunki Waszych dzieci bardzo fajne ...... moje dziecię ostatnio upodobało sobie malowanie farbami ....... tak więc farby mamy w codziennym użyciu ....... a co do kolorowania to najczęściej są to flamastry albo kredki świecowe ........... Kuba też ma jeden ulubiony kolor ...... pomarańczowy ........ niestety z przyczyn technicznych na razie nie wstawię obrazków

My od środy chorujemy i siedzimy w domku ........ Kubuś złapał jakąś infekcję gardła i strasznie ochrypł ......... mam nadzieję, że do poniedziałku wszystko przejdzie.

Gorąco Was pozdrawiam w to zimne piątkowe popołudnie

Napisany przez: ann_ma pon, 04 paĹş 2010 - 09:32

AgaTH duĹźo zdrĂłwka!

Nie wiem jak Wy ale ja bardzo tęsknię za Anią82 i Michałkiem, za Teklą i Karolkiem bo już bardzo dawno się nie odzywały i tak trochę smutno nie wiedzieć co się u nich dzieje.

AgaTH wiadomo odzywa się i nawet jeśli robi to rzadko wiemy, że ma się dobrze (no teraz choruje ale na pewno niedługo wydobrzeje ), natomiast Aga H ostatnio nie ma nic ciekawego do napisania?? To aż dziwne...

Aga H co Cię tak absorbuje, że nie widujemy Twoich wpisów na naszym wątku?

A z innej beczki - zaczyna się kolejny tydzień... już październikowy, raczej chłodny i nieprzyjemny.
Po to żeby mniej chorować apeluję o intensywne wspieranie sił obronnych organizmu, dużą dawkę pozytywnej energii dla umysłu oraz szereg kwasów OMEGA i witamin dla ciała - a może nawet dla jednego i drugiego ...
Dbajcie o siebie, nie dajcie się wirusom ...

Napisany przez: ann_ma pon, 04 paĹş 2010 - 09:35

Elektra Ty dbaj o siebie podwójnie wiadomo nie? żeby mały mieszkaniec brzusia nie zmarzł... hihihi

Justine 1980 a jak Twoja trójeczka sobie radzi w zimne chłodne dni? Nie dajecie się?

Napisany przez: ggabrysia pon, 04 paĹş 2010 - 12:34

siup stawiam kawę )

tak ann_ma , ja tez myślę co u dziewczyn naszych majowych...mam nadzieję, że wkrótce się odezwą...

dziś u nas cudownie pięknie- pogoda wymarzona

Napisany przez: ggabrysia pon, 04 paĹş 2010 - 14:21

porządkuję zdjęcia i znalazłam coś "letniego"

https://img844.imageshack.us/i/45125627.jpg/

Napisany przez: Aga H pon, 04 paĹş 2010 - 14:51

No i co ja mam wam napisać? Co mnie absorbuje? Życie...

A tak serio - wakacje się skońćzyły, w tygodniu staram sie czas poświęcić Emi, a w weekendy żyjemy sobie rodziną, miłością No kurcze dobrze mi i błogo. Dużo, bardzo dużo się u mnie w tym roku zmieniło. Na lepsze. Szczęśliwa jestem, Emi też. W wakacje wychodzę za mąż, wiosną zaczynamy formalności z budową domu - no dzieje się dzieje.

Emi szczęśliwa, przepada za D, tęskni za nim na okrągło - taka praca, ze D jest w domu tylko weekendy i to nie zawsze.

Z mało przyjemnych spraw - ojciec ostatni raz odwiedził Emilką na urodzinach - a ja nie wiem, co o tym myśleć - cieszyć się, czy martwić. Płąci alimenty, ale poza tym nie ma z nim kontaktu, natomiast ja postanowiłam nie odzywać się pierwsza, bo już mu kilka razy powiedziałam, że narzucać się nie będziemy i dziecka mu na siłę wciskać nie będę.

O szczegóły proszę pytać - sama nie wiem, co wam odpowiadać...

Napisany przez: ann_ma wto, 05 paĹş 2010 - 08:18

Aga H jak miło poczytać tak dobre wieści z Twoich stron naprawdę.
Mam nadzieję, że na siłę nie wyciągnęłam Cię do odpowiedzi "przy tablicy" ?
Zupełnie nie o to mi chodziło . Jeśli tak to odczułaś - przepraszam.
Bo to jest tak... Mam wrażenie, że jesteśmy wszystkie na tym wątku jak jeden zintegrowany system,
który owszem składa się z kilku wyodrębnionych i zupełnie samodzielnych podsystemów ale praca każdego z osobna wpływa na całość.
Stąd - jesli u jednej z nas dzieje się źle i o tym napisze - reszta mobilizuje się - pomaga w dowolny możliwy sposób (a form tej pomocy jak już zdążyłyśmy się przekonać jest wiele), nasze mysli już w życiu realnym nie raz wędrują do tej osoby. Przeżywamy pewne wydarzenia - każda na swój sposób - ale tak trochę grupowo, wspólnie... Natomiast - gdy jedna z nas odmieniła swoje dotychczasowe życie, jest szczęśliwa, ma plany - to takie wieści budują, podnoszą na duchu, sprawiają, że gdy je czyta reszta znajomych wątkowych - jakaś część tej pozytywnej energii spływa na nią. To jest - uważam - fascynujące.
Dlatego też z olbrzymią rafością czytam każde Wasze posty - raz mogę być dobrym duszkiem i wesprzeć potrzebującego, innym razem sama czuję, że nie jestem sama i jest mi lżej. A to wszystko takie miłe, motywujące a jednocześnie bezinteresowne.
Aguś - naprawdę bardzo się cieszę, że obecnie czujesz się tak szczęśliwa. Pisz... bo gdy nie piszesz - zaczynamy się martwić ... .

Obecnie jesteśmy na etapie oglądania rysunków dzieci. A jak Emilka rysuje? Może wstawisz jej rysunki na wątek...

Zastanawiamy się też jak podnieść naturalnie odporność całej rodziny by nadchodzące zgniłe zimno, wiatr, deszcz i brak słońca nie wpędzał nas w choroby... Może masz swoje sposoby?

Kibicujemy Marticie, aby Lidka okazała się wspaniałą starszą siostrzyczką dla Krzysia-Ptysia...

Kibicujemy teĹź Elektrze - naszej mamie przy nadzieji...

Martwimy się o - Teklę i Anię 82 - tak dawno nic nie pisały.

Napisany przez: Elektra wto, 05 paĹş 2010 - 11:05

Hej, hej

Aga H - podpisuję się pod tym, co napisała ann_ma dobre wieści zawsze w cenie

ggabrysiu - fajne zdjęcie, lato, lato... Ja zaraz wstawię coś jesiennego

ann_ma - dbam, dbam, w grubej kurtce biegam już od dłuższego czasu. Jeszcze się mieszczę, chociaż już z trudem Obawiam się, że na zimę będę musiała kupić jakąś ciepłą kurtałę w większym rozmiarze. Poszukam jakiejś takiej, cobym mogła i po ciąży w niej biegać, żeby nie wisiała na mnie za bardzo, jak brzucho opadnie. Z Elą mi się udało nie kupować, ale Elę rodziłam w maju przecież

Piątkowy festyn w przedszkolu był udany, pomimo dość uciążliwego zimna. Najpierw były występy poszczególnych grup przedszkolaków - głównie śpiewanie marynarskich piosenek z aranżacją ruchową, w którą włączeni byli wszyscy obecni i dzięki temu nie zamarzli Później zaproszony pan odśpiewał dwie shanty, a potem był piknik z bigosem, kiełbaskami z grilla, ciachem, herbatką, soczkiem i kawką. Pomimo tego, że podczas pikniku - chyba z zimna - złapał mnie w udo potworny skurcz, było bardzo fajnie Poniżej wstawiam zdjęcie, które zrobił nam zaproszony na festyn szczeciński fotograf, pan Sławomir Borek (to małe czarne, z uśmiechniętą miską, to ja - nie myślałam, że mnie też ma w kadrze ):



Eli w końcu nie przebrałam za piratkę, bo jak się okazało dzieci porobiły sobie marynarskie czapeczki, więc się nie chciałam już wpychać z własną inwencją twórczą.

I jeszcze nowina: w moim brzuchu mieszka druga dziewczynka - Alicja Małgorzata (o ile nam się jeszcze imię nie odwidzi)

Napisany przez: ggabrysia wto, 05 paĹş 2010 - 11:37

Elektra to niesamowite ale wyobrażałam sobie , że masz ciemne włosy a tu...ciemne włosy
na drugie imię mam Alicja...Alusia, Ali, Aleńka...fajnie

dobrze dziewczyny, że dbacie o siebie- ja co dzień wcinam porządną garść orzechów bo kryją w sobie dużo dobroci ( i liczę na skutek uboczny ich kaloryczności )

Aga H cieszę się, że Jesteś szczęśliwa tyle pięknych chwil przed Wami ...no I Emi tęskni...to bardzo bardzo dobrze

ann_ma jak dziś nastrój w pracy? bojowy czy melancholijny?

zaczynają się moje ukochane jesienne spacery, mam zamiar poszaleć z aparatem i porobić fotki- tzn. uściślę- szalał będzie mąż a na fotkach ja będę hihi

obecnie trwa Międzynarodowy Tydzień Bliskości więc częściej niż zwykle się chustujemy, Julka uwielbia spacery chustowe ale z racji gabarytów noszę ją teraz na plecach

a tak z innej beczki...autko nam padło prawdopodobnie termostat, ale nie wiadomo..ech kolejne koszty, ale trudno, auto to po prostu żywa skarbonka niestety
myślę o Tekli- dawno się nie odzywała i Ania82 mam nadzieję , że brak wiadomości to tylko skutek braku czasu na pisanie...

Martitko hop hop! jak się miewasz nasza mamuśko?

Napisany przez: ann_ma wto, 05 paĹş 2010 - 11:41

Elektra super zdjęcie ... Mi się bardzo podoba... A Eli czapeczka - urocza .

Imię dla drugiej dziewczynki też ładne. Trzymaj się - powodzenia w polowaniu na kurtkę .

Napisany przez: ann_ma wto, 05 paĹş 2010 - 11:51

Ggabrysiu jak fajnie, że spacerujesz sobie... i rozkoszujesz się pięknem złotej polskiej jesieni.
Ja nie mam czasu na nic praktycznie... dobrze że chociaż sobie potańcuję na zajęciach.
A tak dużo obowiązków - zwłaszcza przy dzieciach. Szczególnie w odrabianiu lekcji.
Dlatego czekam na WAsze zdjęcia z jesiennych spacerów.

A w pracy - nadal mam coś ważnego do zrobienia... i dziwnego - bo dotąd jeszcze takich tabel nie musiałam wypełniać a pracuję już 11 lat w tej branży.
Termin też krótki a ja utknęłam gdzieś w ćwierć drogi.
Ale się nie poddaję - chwila przerwy i wracam do wklepywania danych do systemu.
Czasami wystarczy tylko zrobić sobie krótką przerwę i po powrocie problem wydaje się być już zupełnie malutki...

Pozdrawiam Was wszystkie!

Napisany przez: martita wto, 05 paĹş 2010 - 16:08

hej dziewczęta, ale tu ruch- cieszę się ogromnie
ja na razie odpadam, bo mnie choróbsko wzięło. jakieś grypopodobne świństwo, musiałam się ratować paracetamolem. Lidzia tez chora, gile okropne. pewnie się od niej zaraziłam. mam nadzieję, że młody się nie zarazi.
W skrócie, to młody przespałprawie całe dwa tygodnie, hehe ale już mu przeszło i zaczyna otwierać oczy i marudzić. oczywiście zasypianie najlepiej na rączkach itd:)
Elektra: fajne imionka dla drugiej córci. Czemu nie widać Twojego brzucha na zdjęciu? Bardzo ładne zdjęcie:)
AgaH: cieszę się, że takie radosne plany macie i wszystko się dobrze układa. domu to oczywiście zazdroszczę
Ggabrysia: czekamy na fotki jesienne:) zazdroszczę spacerków, ja poki co w domu gnije, juz bym chciala pospacerowac, och

wlasnie, Tekla, Ania82, wracajcie!!!
dobra,spadam do kieratu

Napisany przez: Aga H wto, 05 paĹş 2010 - 20:05

a ja czytam na bieżąco co u was, ale jakoś weny do pisania nie mam, mam już nawet zeskanowane rysunki emilki i kilka zdjęć z wakacji wybranych, ale coś mi wklejanie nie idzie - nie mogę w ogóle wejść na stronę żaby a fotosików i takich innych to nigdy nie obsługiwałam - może znajdę któregoś dnia trochę więcej czasu...

Ale żeby nie było, że nic wam nie pokażę - to projekt naszego domu, ale... tylko wstępnie - przyjmuję wszelkie uwagi, bo nadal szukamy - na poważnie chcemy ruszyć wiosną:
https://www.studioatrium.pl/projekty-domow/wszystkie-projekty/S-GL-289-Gustaw,313.html

warunków musi spełnić kilka:
z warunków zabudowy kąt dachu od 30stopni w górę i kalenica równoległa do drogi
z naszych wymagań - parterówka podpiwniczona, okolice 100m2
i garaż w piwnicy na dwa samochody koniecznie nie stojące jeden za drugim

i działka jest pod górkę - w sensie od strony drogi duzo niżej niż na końcu, prostokątna, 25x50m, a z tyłu las...

Więc jeśli zauważycie wady w tym projekcie - cokolwiek, co dla was może być wadą, to chętnie przyjmę uwagi - wszystkie. Bo jeszcze myslimy - ja coraz częsciej myślę, żeby dom był jeszcze ciut większy, ale koniecznie chcemy parterówkę, więc powoli, powoli kombinujemy.

Napisany przez: ggabrysia czw, 07 paĹş 2010 - 11:08

wyżalić się chciałam...przepraszam, że tutaj

wczoraj zmarł mój wujek chrzestny (brat taty), dobry, ciepły człowiek....zmarł na emigracji, pogrzeb będzie w Polsce, tam za oceanem zostawił żonę (ciocia), córkę z mężem , 3 wnuczkami i kolejnym wnuczątkiem w brzuchu oraz syna z żoną, córeczką i także maluszkiem w brzuchu....
tu w kraju jest druga córka (moja kuzynka) z mężem i 2 wnuczkami.....na dodatek w tym samym dniu zmarła babcia kuzynostwa (mama cioci)
ech takie to wszystko skomplikowane...proszę Was o modlitwę za rodzinę, za kuzynostwo i ciocię, by jakoś przez to wszystko przeszli....

Napisany przez: ann_ma czw, 07 paĹş 2010 - 11:25

Ggabrysiu rozumiem ... jakie to przykre...

Napisany przez: justine1980 czw, 07 paĹş 2010 - 12:09

Ggabrysia

Napisany przez: martita czw, 07 paĹş 2010 - 14:34

Ggabrysia: współczuję bardzo! trzymajcie się dzielnie

Napisany przez: Elektra czw, 07 paĹş 2010 - 14:51

Ggabrysiu - mocno, mocno przytulam...

Napisany przez: Aga H czw, 07 paĹş 2010 - 15:25

gabrysiu - przytulam wirtualnie, bo więcej nie mogę.

Napisany przez: ggabrysia pią, 08 paź 2010 - 13:07

dziewczyny, dzięki za wsparcie, Jesteście kochane....

dziś u nas mgliście i zimno, kawa smakuje wtedy wyśmienicie
w przedszkolu czeka na mnie płytka ze zeszłorocznymi zdjęciami Piotrka- nie mogę się doczekać!

posyłam ciepełko!

Napisany przez: Elektra pią, 08 paź 2010 - 14:40

ggabrysia - zawsze możesz na nas liczyć A tak ode mnie: zgadzam się z Tobą w zupełności - JESTEŚCIE kochane, bardzo się tu u Was dobrze czuję, miło mieć z kim pogadulić, nawet, jeśli się go nie widzi Co do poprzednich postów, to owszem mam ciemne kudełki, chociaż już trochę siwizną zaczynają trącić

martita - czemu brzucha nie widać, to by trzeba było tego fotografa spytać, hehe. Jak kiedyś mi mężulo zrobi sesyjkę, to wstawię Wam moje brzucho

I jeszcze a propos fotografa i naszego zdjęcia - okazało się, że ten pan pracuje dla gazety "Kurier Szczeciński" i wyobraźcie sobie, że jesteśmy w przedwczorajszym wydaniu! Normalnie jaja jak berety Mój małżonek się śmiał, że my to mamy szczęście - raz na ruski rok ubierzemy się jak wariaty i od razu nam robią zdjęcie do gazety

Napisany przez: joaba nie, 10 paĹş 2010 - 11:22

hej dziewczyny ja z licpĂłwek

elektra widze ,że ty tez ze Szczecina ,gdzie mieszkasz? ja na prawobrzezu,może znasz jeszcze kogoś ze Szczecina na forum rozruszałybyśmy trochę watek regionalny?

Napisany przez: martita pon, 11 paĹş 2010 - 08:12

hej hej
witam po weekendzie
co tam u Was słychać? u nas w weekend była piękna pogoda i zaliczylismy spacerek jesienny i zbieranie jabłek. nabrałam sobie roboty z tymi jabłkami, bo to same spady i trzeba szybko przerabiać, ale szkoda nie zebrać, a soczki i ciacha dobre.
Lidzia trochę lepiej, ale nosek podrapany od tego kataru. młody nadal w pryszczach, jutro będzie pediatra to jadę się zpaytać, bo wygląda jak jeden wielki pryszcz. a tak to pulpet jest grzeczny, dużo śpi, ale też już guga:) Liduśka nadal odstawia, no cóż staramy się nie zwariować, tylko przytulać, rozmawiać itp.
na razie skutek róşny.
Elektra: no proszę, zdjęcie w gazecie
Ggabrysia: a płacisz coś za tą płytkę ze zdjęciami?

no, uciekam do jabłek, pa

Napisany przez: ann_ma pon, 11 paĹş 2010 - 08:13

Hej hej ... o widzę Cię Martita witaj ...

Po weekendzie wrciłamn do pracy... czeka mnie kolejny ciężki tydzień.
Trzymajcie kciuki abym zdążyła ze wszystkimi obowiązkami bo obawiam się,
że nie dam rady. Tyle tego się nabrało... w tak krótkim czasie że nie sposób...

Ale... oby mi tylko sił starczyło, no może jeszcze ... czasu ??

Napisany przez: ggabrysia pon, 11 paĹş 2010 - 10:05

Aniu posyłam fluidki do zadań specjalnych

martita uściskaj gugusia a pryszcze to może te standardowe? tzn. trądzik niemowlęcy?
za płytkę płaciłam 2 zł ale jej nie dostałam, może dziś

u nas bajeczna pogoda, choć zimna....
wczoraj byłam na roczku chrześnicy, w sobotę przyjechała siostra z Anglii więc jest troszkę radości i osłody na trudne dni
pogrzeb wujka póki co nie wiadomo kiedy ciężko nawet po śmierci uregulować urzędowe sprawy w Stanach, tym bardziej, że wujek był tam od jakiegoś czasu nielegalnie...

Napisany przez: ggabrysia pon, 11 paĹş 2010 - 10:20

https://img38.imageshack.us/i/plastelina.jpg/


a oto mój plastelinowy portret, czapa żołędzia na brzuchu to wbrew pozorom nie część odzienia a mój pępuś ))

Napisany przez: ann_ma pon, 11 paĹş 2010 - 10:32

Ggabrysiu ślicznie dziękuję za fluidki ... przydadzą się - naprawdę - bardzo!

A ludkowa Ty z pępusiem - zabawna ...

Ja jeszcze nie miałam okazji wykonać z dziećmi jesienne ludziki... może wkrótce... chyba jeszcze znajdziemy jakieś kasztanki i żołędzie...??

Napisany przez: Elektra wto, 12 paĹş 2010 - 08:44

Cześć

My od wczoraj walczymy z choróbskiem. Ela przyszła z przedszkola, bawiła się ładnie, sajgon zrobiła jaki zwykle robi w domu, a wieczorem temperatura 39,1, ból gardła, rączek i nóżek. Dzisiaj gorączki na razie nie ma, może obejdzie się bez lekarza... Siedzimy w każdym razie w domu. Pijemy syropki, psikamy gardełko Tantum Verde. Najgorszy jest brak dzieci i ta nuuuuuudaaaa. Brzuchata mama musi zastąpić gromadę harcujących przedszkolaków i panią
Zaraz będziemy piec ciasto

Ggabrysiu - masz ekstra pępucho, hihihi. Ale serio - bardzo mi się podoba ten ludzik. Takiego połączenia z plasteliną jeszcze nie przerabiałam, muszę to w tym roku zapodać Jak Ela wyzdrowieje, pójdziemy szukać skarbów jesieni, może jeszcze jakieś się znajdą.

Dziś był przymrozek w nocy, szronu wszędzie pełno, zimno, mgiełka lekka się unosi, ale słoneczko świeci i jest pięknie. Lubię taką pogodę O 16-tej mam usg prenatalne, będziemy badać małą Alę, czy wszystko jest w porządku (mam nadzieję, że tak).

joaba - kiedyś mieszkałam na Niebuszewie, później przez parę lat w Śródmieściu, a teraz od czerwca na Bezrzeczu. Tak że cały czas lewa strona Odry Niestety, nie znam tu na forum nikogo innego ze Szczecina, pewnie dlatego, że rzadko się udzielam. Chętnie dołączę do wątku regionalnego, myślę, że chodzi tu o "Szczecinianki"?

Zmykam, bo mi tu Marudka moja marudzi, żeby Jej grę włączyć koniecznie na tym kompie

Miłego dnia!

Napisany przez: martita wto, 12 paĹş 2010 - 12:13

hello
Ggabrysia: no boska jestes, pępek jest bardzo ważny, więc słusznie należy go eksponować
Elektra: no właśnie, jak dzieci chorują, to jakoś energii im nie ubywa. moja przez cały tydzień wariowała, żeby się z nią bawić. i jak już brakowało mi pomysłów to kończyło się albo przed tv albo przed kompem...
Ann_ma: i jak sobie radzisz, wpadłaś w wir pracy? wracaj

dobra, spadam myć podłogę... o zwykły losie i zwykły dniu

Napisany przez: ann_ma wto, 12 paĹş 2010 - 13:47

Jeszcze troszkę poczekajcie na mnie ...

Jeszcze muszę popracować bo terminy mi lecą!

Napisany przez: Elektra śro, 13 paź 2010 - 11:57

Hej

ann_ma - spokojnie sobie pracuj A jak tam dzisiaj? TeĹź tyle roboty?

U nas dzisiaj rozgardiasz, bo nam wstawiają drzwi do łazienki i wszędzie pełno brudu i pyłu. Ale się mimo wszystko cieszę, bo tak bez drzwi łazienkowych trochę krępująco się żyje, szczególnie gościom

K. z Elą pojechali do lekarza - temperatura nie chce spaść, a do tego coraz większy ten ból gardła. Może lekarka coś wypatrzy, bo ja, oprócz zaczerwienienia, nic nie widzę. Ale ja się nie znam. Niech lekarz obada.

martita - no właśnie, my też się staramy jak najmniej tego kompa, ale czasem dla świętego spokoju dajemy za wygraną. Wczoraj udało mi się do popołudnia jakoś Ją zajmować, potem przyjechała moja Mama, bo my z K. pojechaliśmy na usg prenatalne. Babcia wyciągnęła jakieś dawno przez Elę nie używane gry i też się zabawiały, ale jak wróciliśmy, to bajka w kompie szła

Na usg wszystko w porządku, mała zdrowa, rozwija się prawidłowo. Waży 409 g, ma długie ręce i nogi i pokazywała nam piękny "koci grzbiet" Jestem więc uspokojona i zadowolona

Napisany przez: martita śro, 13 paź 2010 - 14:45

Elektra: super, że z dzidzią wszystko ok. Odnośnie chorobsk to jakis taki wirus chyba panuje, bo my tez mielismy zawalone gradla, maz wysoka goraczka, cos musi byc w powietrzu.
mialam sie wybrac z malym spacerkiem po Liduske do przedszkola, ale troche daleko, pomad dwa km w jedna strone. mam lenia, ech
A my sie ostatnio bawimy z Liduska w szkole:) tj. w taka szkole, o jakiej ona ma wyobrazenie, czyli polaczenie szkoly z przedszkolem:) ale nawet fajnie wychodzi ta zabawa.
aha, bylam z mlodym u pediatry w sprawie pryszczy, no niby ma łojotokowe zapalenie skóry i ze niby bedzie mial takie sklonnosci, kapac w nadmanganianie potasu i krochmalu.
aha, serwuje lekko przypalone drozdzowe buleczki z jablkami
lece, milego dzionka

Napisany przez: ann_ma śro, 13 paź 2010 - 15:08

Elektra dzisiaj to ja dopiero kopa do pracy miałam... "O matko i córko" jak mawia mój szwagier... Tym nożem na gardle był termin... do dzisiaj miałam naskrobać wyjasnienia na wezwanie z urzedu skarbowego.... Wrrr.... jakie to było okropne - pisać te wyjasnienia .... na juz a najlepiej na wczoraj! Rozpisałam się na 6 stronach! A i tak jeszcze teraz gdy dokumenty już zdane - mam wrażenie, że mogłam jeszcze kilka kartek dla uściślenia swoich racji napisać. Może by się odczepili ??

A tak z innej beczki...

Wczoraj przyjechał w odwiedziny do mojej mamy mój brat ze swoją partnerką i ich 2,5 miesięczną córeczką Kasią.
Jest przeurocza.... taka kluseczka . Kochana... Radosna...

Zapytałam czy czegoś im potrzeba dla dziecka bo maja olbrzymie kłopoty i to nie tylko finansowe....
Widać, że się starają... Szkoda mi ich. Taki trudny start. Małe dziecko. Jedno tylko pracuje.
Brat musi zrezygnować z pracy w Trójmieście bo nie stać ich na wynajmowanie mieszkania.
Prawdopodobnie zamierzają wprowadzić sie do mamy. A mama ma 3 pokojowe mieszkanko, z czego jeden pokój jest naszej siostry i jej 10 letniego syna. To już wiecie, że synem siostry zajmuje się nasza mama bo wyjechała do pracy w Holandii. Cięzko i mamie jest bo ma tylko skromną rente rodzinną po tacie. Pomagam jej jak mogę. Ale końca nie widać tej złej passy.
Modlę się o siły dla nas wszystkich by przezwyciężyć te wszystkie słabości i przy tym nie stracić wiary, nadziei... miłości.
Pozdrawiam serdecznie .

Napisany przez: Elektra śro, 13 paź 2010 - 15:20

To ja się dołączam z moim miodowym ciachem z cynamonem - upiekłyśmy z Elą wczoraj Miał być piernik, ale nie miałam wystarczającej ilości przypraw

No i mamy anginę i antybiotyk, niestety Fakt, że coraz więcej ludzi dookoła chorych, tak że pewnie masz rację, martito, że coś w powietrzu krąży. No nic, i tak powinnam się cieszyć, że ponad miesiąc chodziła do przedszkola i niczego nie złapała. W zeszłym roku nie było tak fajnie. Dwa tygodnie i choróbsko, a w porywach częściej.
Co do przypadłości

"Fachowcy" od drzwi już poszli. Dzisiaj założyli futryny i zamontowali drzwi, jutro opaski, ale my już mamy zastrzeżenia i będą poprawiać. Nie chciałabym, żebyście zrozumiały, że my tacy jesteśmy, że musimy mieć odpicowane wszystko na błysk, ale tym razem mąż powiedział, że nie odpuści. W dwóch miejscach uszkodzili nam ściany, jedna futryna jest zamontowana krzywo, skrzydło drzwiowe do ponownego malowania. Drzwi zamówiliśmy u stolarza, bo nigdzie nie mogliśmy trafić na takie, jak byśmy chcieli.

Napisany przez: ann_ma czw, 14 paĹş 2010 - 08:06

Cześć, witam Was z samego rana ...
ale bym sobie jeszcze pospała tak fajnie mi się spało...

Za chwilunię kawę sobie robię... te Wasze cista i ciasteczka tak mnie kuszą mniam...

Wstawiam zdjęcie małej Katarzyny Marty - mojej bratanicy ...

https://img843.imageshack.us/i/kasiacrkatomka.jpg/

Napisany przez: martita czw, 14 paĹş 2010 - 10:23

Ann_ma: jaka słodka bratanica. i czarnulka taka. Niezły pulpecik

o mlody sie rozwyl, wiecej nie napisze

Napisany przez: ann_ma czw, 14 paĹş 2010 - 10:38

Taka słodka kluseczka co nie??

To zdjęcie jeszcze z sierpnia. Aktualnego niestety nie mam bo pojechałam
do mamy w ważnej innej sprawie zaraz po pracy i nie wzięłam aparatu.
A szkoda... Jest taka ślicznna...
I duża jak na 2,5 miesiąca... zaraz po urodzeniu dostali trochę ubranek
od życzliwych sąsiadów ale większość okazała się za mała.

Napisany przez: ggabrysia czw, 14 paĹş 2010 - 21:34

śliczne maleństwo


Electra duĹźo zdrĂłwka!

Aniu nie zazdroszczę sytuacji brata, chętnie "dorzucę" go do moich intencji modlitewnych..chociaż tyle mogę zrobić...ubranka po Julce krążą dalej- idą do siostry, potem dalej- gdyby nie to to chętnie bym oddała...chociaż coś by się znalazło...mają kombinezon na zimę? jaki ma teraz rozmiar malutka?

Napisany przez: ann_ma pią, 15 paź 2010 - 07:52

Ggabrysiu dziękuję za dołączenie mojego zmartwienia o sprawy brata do swoich intencji modlitewnych ...
Czasami mam wrażenie, że już tylko modlitwa może im pomóc. Naprawdę mają bardzo trudną sytuację. I to jak już wspomniałam nie tylko chodzi o materialny aspekt wspólnego życia. Martwię się, czy będą umieli sobie ze wszystkimi przeciwnościami poradzić. Tymbardziej, że oto na świecie pojawiła się mała Kasia.
Modlę się, żeby brat ze swoją Panią odnaleźli w sobie siły i zrobili wszystko co w ich mocy aby Kasia miała przy sobie oboje rodziców.
Co do ubranek to myślę, że jakoś sobie poradzą...
Moje ubranka po dzieciach też dawno już poszły w świat. W sumie to bardziej do obcych potrzebujących ludzi niż do rodziny bo tylko moja siostra urodziła syna 1,5 roku po moim Bartoszu.
Jednakże dziękuję za propozycję.

Ale... uwaga... żeby Wam również się nie udzieliło moje zmartwienie - zmieniam temat!

Kolejny dzień walczę ze wzmożoną sennością. Gdybym tylko mogła pospałabym jeszcze ze 2 godziny.
Chociaż nigdy nie potrafiłam wyważyć ile naprawdę jeszcze potrzebuję snu.
Czasami zaledwie kilka godzin wystarczyło bym po obudzeniu nie czuła zmęczenia a wręcz była rześka i pełna energii na przeżycie nowego dnia... Natomiast z wiekiem staję się panią niedźwiadkową, która lubi długo spać. I oby to nie były objawy narkolepsji... Bo odkąd pamiętam bardzo stresuję się gdy na potęgę chce mi się spać, głowa leci, oczy same się zamykają, ziewam, jest mi zimno a myśli plączą się po głowie jakby chciały sobie podczas mojego snu sie poukładać, zorganizować i dojrzeć... Taaak... to straszne ... brrrr...
A że jeszcze nie piłam kawki - w te pędy szykuję się do rytualnego już smakowania i delektowania się smakiem jednej małej czarnej ...
Dzisiaj moja mama ma imieniny - muszę pomyśleć o jakiejś miłej niespodziance.

Napisany przez: ann_ma pon, 18 paĹş 2010 - 10:18

Witam szanowne koleżanki ... w kolejny poniedziałkowy ranek.
Po weekendzie jesteśmy niemalże wszyscy w domu zakatarzeni.
Póki co to tylko z nosa leci i nic innego się nie dzieje.
Ale mamy cel aby na tym katarze się skończyło i za kilka dni
wszystko minie. Zobaczymy czy się uda.
W środę z rana mamy bobje z Pawełkiem badanie USG brzuszka.
Ciekawe jak nam pójdzie i jakie będą wyniki tzn. opis do badania??
A tak poza tym mam jeszcze zaległość z badań Pawełkowych (krew, mocz, stolec)...
Jakoś tak ta kupka nie jest na czas kiedy akurat mogłabym zawieść pojemniki
do laboratorium i w tym samym czasie zabrać małego na pobranie krwi do badania.
No cóż musimy się zmobilizować! Jakoś ...
Wczoraj całą rodzinką - nie bacząc na katar - razem z zaprzyjaźnioną rodziną
wybraliśmy się na basen. Dzieciaki super się wybawiły i wychlapały w wodzie.
Mam nadzieję, że nie pogorszy się nasze pociąganie nosem a wręcz przeciwnie
tylko wzmocni nasza odporność. Bo zamierzamy tak własnie spędzać niedziele
- w miarę możliwości oczywiście. Bierzemy wtedy pakiet tzw. Funday lub Family Day
i za 120 zł możemy siedzieć na basenie całą rodziną bodajże cały dzień, korzystamy
ze światu saun, pokoju zabaw dla dzieci, siłowni i dodatkowo mamy zapewniony
dwudaniowy obiad (bufet szwedzki) z deserem, owocami, napojami i kawusią.
Fajna sprawa - nasza cała piątka korzysta w tego wszystkiego i jesteśmy zadowoleni.

Napisany przez: Elektra pon, 18 paĹş 2010 - 11:52

Cześć

Dziewczynki, ja jestem, tylko zupełnie nie mam weny do pisania...

Z najnowszych "sensacji" - musimy zrobić Eli badania na pasożyty, bo w Jej grupie w przedszkolu jakieś dziecko ma i wywiesili info z prośbą o przebadanie dzieci.

A ja się muszę wreszcie pozbierać i zabrać za zaległe roboty projektowe, bo mi się to wszystko czkawką odbije na koniec ciąży, czego bym bardzo nie chciała.

Miłego dzionka

Napisany przez: martita wto, 19 paĹş 2010 - 08:43

hej hej
witam witam, co tam slychac w te zimne ale ladne jesienne dni? wczoraj nie bylam na spacerku, bo robilismy w koncu soki z jablek, matko ile tego obierania bylo. a mlody nie chcial spac jak na zlosc.
Elektra: u Lidki nigdy nie wychodza zadne pasozyty, te badania ponoc sa malo wiarygodne. slyszalam w tv ze nasze labolatoria nie znaja sie na pasozytach i najlepszymi poszukiwaczami pasozytow sa weterynarze:)) jeszcze slyszalam od pediatry, ze dzieci chodzace do przedszkola maja pasozyty, ale on sam z siebie nie chce dac recepty na leki. tylko zleca badania, z ktorych oczywiscie nic nie wychodzi.
dobra, znow mlody wyje. dzis steka od 4 tej

Napisany przez: ann_ma wto, 19 paĹş 2010 - 09:55

Martita potwierdzam to co napisałaś o pasożytach... Ja to wiem z własnych doświadczeń.
Dzieci w przedszkolu nie uchronią się od pasożytów.
A szczególnie dzieci mające kontakt ze zwierzątkami - własnymi bądź obcymi.
Przedszkole to taka grupa dzieci nie wiadomo z jakich domĂłw.
Dzieci nie myją często rączków. Bawią się wspólnymi zabawkami. Często tarzają się po podłodze.
Rączki w buzi lądują zbyt często żeby naprawdę wykluczyć pasożyty.
Moje dzieci miały już na te pasożyty wiele badań... teraz właśnie znowu mamy zrobić kolejne badanie
na obecność pasożytów.
Dziecko posiadające pasożyty wcale nie musi mieć jednoznacznych objawów.
Lekarze zapiszą lekarstwo na odrobaczenie dopiero wtedy gdy ktoś z rodziny miał pełnoobjawowe
symptomy nosicielstwa robactwa. Wtedy też do odrobaczenia idzie cała rodzina.
Faktem tez jest, że nie same leki na odrobaczanie powodują szkody. Tylko martwe złogi zabitych pasożytów
obciążają organizm, a gdy jest ich dużo organizm słabnie i nie radzi sobie.
Szczególnie wątroba nie radzi sobie z duzą ilością martwych pasożytów.
Dlatego też lekarze są dość powściągliwi w odrobaczaniu.
Ja akurat czytam książkę "Kuracja życia metodą dr Clark" - najpierw czytałam ją z wielkim sceptycyzmem ale teraz widzę, że coś w tym jest.
Znajdziecie tam wiele kuracji oczyszczających organizm bez farmakologii na receptę.
A... co do pasożytów to przymierzam się do zakupu Zappera - takiego bezpiecznego urządzenia elektrycznego - które na zasadach biorezonasu pomaga oczyścić organizm. Więcej na ten temat albo w tej książce albo na internecie. Co mi szkodzi spróbować... Ja dopiero czytam - to znaczy wtedy kiedy mogę i mam czas - więc moja wiedza jest jeszcza zbyt mała...

Napisany przez: martita śro, 20 paź 2010 - 09:34

i co, cicho sza?
witam witam, dziś ze spaniem lepiej..ech, mowilam Wam, ze od 5 tej rano spimy w czworke? troche ciasno sie robi
musze isc znow do pediatry z moimi, bo cos mlodemu ten pepek sie dziwnie goi. jakby dziurawy byl pryszczaty caly czas, dodatkowo ma ciemieniuche czy jak to zwal nad oczami i nosem, identycznie jak Lidzia. ale to pamietam zlikwidowalismy alantanem plus.

a Lidzia trzeci tydzień katar, ale taki jakiś bardziej obfity niż zwykle, więc chyba czas coś zarzyć.

Ann_ma: a TY odrobaczasz raz do roku profilaktycznie dzieciaki? ja tylko raz odrobaczalam rodzine, ale w sumie nie bylo dowodow, ze Lidka ma robale. powiedzialam lekarzowi, ze ma, zeby dostac leki:) a chcialam ja przeczyscic ze wzgledu jej wypryski na skorze i kaszel. pisza, ze to moglo byc od rrobali.

no, nic, lece pa

Napisany przez: ann_ma śro, 20 paź 2010 - 12:56

Hej... Martita odrobaczaliśmy się całą rodziną 1,5 roku temu i tylko raz ... no był jeszcze jeden razik ale wtedy ja byłam wyłączona z odrobaczania bo byłam w ciąży z Olą. Profilaktycznie czy zapobiegawczo tego nie robię bo nie mam zwierzaków w domu. I jak dotąd nie widziałam potrzeby... Ale zaczęłam się zastanawiać nad problemami zdrowotnymi dzieci. Szczególnie najmłodszego z całej trójki. Ileż można zapadać na katar zakończony kaszlem utrzymującym się ponad tydzień?? Od września to już będzie 4 raz! Co drugi tydzień... i już ... ledwie wróci do przedszkola i zaraz wszystko od nowa. Nie zawsze leczenie kończy się na antybiotyku ale nawet te inne leki nie wpływają obojętnie na organizm. Jeszcze mi się dziecko uzależni od lekarstw i popadnie w hipochondrię.
Juz zauważyłam, że potrafi udawać kaszel z premedytacją mówiąć cytuję dosłownie: "ale pecież ja mam kaszel ehe...ehe... " .
Dzisiaj udało mi się "złapać" kawałek stolca do badania, mocz i zaliczyliśmy pobranie krwi. Badanie USG wyszło prawidłowo. Pozostało poczekać na wyniki z labolatorium. Potem ze wszystkim do lekarza.

A teraz pozwolicie, że wrócę do pracy. Bo mnie szef pogoni .

Napisany przez: Elektra pią, 22 paź 2010 - 14:45

Hej

Zapewne macie rację, dziewczyny, co do naszych laboratoriów i ich skuteczności w zakresie badania robaków. Sama się już naczytałam niemało na ten temat i też się zbytnio nie nastawiam na jakieś rewelacje. No nic, jesteśmy w trakcie badań, na razie dzisiaj idzie druga próbka (jeden cykl badań w naszym lab. to 3 kolejne próbki), zobaczymy, czy coś wyjdzie. Jak nie, to jeszcze pozostaje w odwodzie test immunoenzymatyczny.

Jak Wam mijają jesienne dni? U nas raz pada, a drugiego dnia piękna złota polska jesień. Przedwczoraj poszliśmy całą rodzinką na spacer i prawie utonęliśmy w błocie Wiecie - nowe osiedle, dróg jeszcze do końca wszystkich nie porobili, jeździ jeszcze ciężki sprzęt na budowy i rozjeżdża wszystko, do tego trochę deszczu i mamy błotną powódź... Mi osobiście się ogólnie nic nie chce robić, zmuszam się oczywiście, ale co to za życie? Ogólnie nic mi nie dolega za wyjątkiem częstych bólów głowy, co ponoć jest normalne przy moim cud-ciśnieniu 90/50. Tylko w ciąży takie mam, przy Eli było to samo. No i humor mam ostatnio nie do zniesienia - tylko bym gryzła i o byle co się złoszczę. Dlatego też trochę mało się tu udzielam, bo po co Wam taka sarkająca, szydząca i marudząca ciężarówka?

Właśnie przyjechała w odwiedziny moja Mama - dzisiaj K. zabiera mnie na "randkę" połączoną z zakupami dla dzieci, więc liczę na to, że mi humorek dopisze

Pozdrawiam Was i życzę miłego popołudnia

Napisany przez: ann_ma pią, 22 paź 2010 - 20:42

Elektra trzymaj się kochana... Rozumiemy Twoje humory więc nie stroń od naszego towarzystwa.
Ja sama - chociaz nie w ciąży - tez mam podły nastrój... też bym tylko "gryzła i kąsała" . Jestem bardzo ale to bardzo drażliwa... wrażliwa... jak zwał, tak zwał... wiadomo o co chodzi.

Badania Pawełka wyszły prawidłowo - za to u mnie potwierdziły się przypuszczenia... wyhodowałam sobie kamyczki w woreczku zółciowym. Stąd też moje obawy przed interwencją chirurga...
Ale najpierw wizyta u lekarza pierwszego kontaktu ... potem zobaczymy co się da zrobić...

Napisany przez: ggabrysia pią, 22 paź 2010 - 21:30

hey Dziewczyny....jestem ale nie pisze...
jestem strasznie rozbita po pogrzebie...był dziś....

trzymam za Wasze zdrĂłwko, humorki, samopoczucie i co tylko chcecie...
odezwę się niebawem
pozdrawiam serdecznie

Napisany przez: martita pon, 25 paĹş 2010 - 09:43

hejka poniedziałkowo
co tam, jesień się trochę popsuła, ale w sobotę było całkiem całkiem, więc spacerowaliśmy.
Ggabrysia: nigdy nie wiem, co napisać w takich sytuacjach, trzymaj się Ggabrysiu
Elektra: jak tam humorki? poprawiły się po zakupach? jesli chodzi o horomony, to ja juz na nie nie moge zwalic mojej irytacji, co? hihi uspokoilam sie ostatnio troche, bo juz bylam zbyt nerowowa. razem z mezem siedzimy w domu - on niby szuka pracy, wiec widzac sie caly dzien, troche nam nerwy puszczaja a chlop to tak, musi sie rano wylezec w lozku, co pracodawcy idzie caly tydzien, bo co dzien cos innego wymysla, ech ..wrrrr

no, u nas jako tako, Lidzi daje antybiotyk do nosa, mlody ciagle w pryszczach i ze skorupa na czole, taki maly brzydalek:) dzis spal slodko, wczoraj troche gorzej, chyba po pizzy z kukurydza...

dobra, lece, milego dzionka

Napisany przez: ggabrysia pon, 25 paĹş 2010 - 10:44

stawiam kawkę i chwilowo zmykam

Napisany przez: ann_ma pon, 25 paĹş 2010 - 13:54

Witam i ja ...

właśnie wróciłam od lekarza... poszłam z moim wynikiem badania USG.
Mam kamienie na woreczku żółciowym, które spowodowały dwa silne ataki
kolki. Dzisiaj dostałam skierowanie do Poradni Chirurgicznej i za jakiś czas
na pewno czeka mnie wycięcie pęcherzyka z kamykami.
Nie jest to dla mnie optymistyczne... boję się wszelkich inwazyjnych zabiegów.
Nawet jesli miałaby to być metoda laparoskopowa.
Przed zabiegiem oczywiście czeka mnie seria szczepień przeciw żółtaczce.
Ehhh.... a ja sobie myslałam, że chyba tak dożyję tej 100-tki bez konieczności
zwiedzania sali operacyjnej.
Trzymajcie kciuki aby wszystko poszło dobrze - cokolwiek to dla mnie ma oznaczać...

Napisany przez: martita wto, 26 paĹş 2010 - 11:03

hejka
inka na stole dla wszystkich
Ann_ma: kurcze, to niefajnie że Cie czeka ten zabieg, a to pod ogolnym znieczuleniem? ja oczywiście trzymam kciuki!!

idę na spacer, bo moje plany na dziś djabli wzięli- mąż znów chory, więc nici z zakupów. bo młody ciągle bez łózeczka, babcie dały kasę, więc trzeba szybko kupić, zanim forsa sama się rozejdzie.. a druga sprawa, ze nie za bardzo jest miejsce na lozeczko, lidki pokoj to taka klitka, ech

no nic, nie smucę, piszcie coś dziewczęta, bo smutno bez Was

PA

Napisany przez: ann_ma wto, 26 paĹş 2010 - 11:13

Martita Ano w znieczuleniu... pod narkozą.
Wczoraj byłam w naszej przychodni aż dwa razy... raz przed południem a drugi już popołudniu...
Potem byłam jeszcze z Pawełekiem i jego wynikami u pediatry.
Wyniki są bardzo dobre... ale pani doktor nadal postanowiła drążyć dlaczego tak bardzo odbiega
wagowo od swoich rówiesników. Dostaliśmy skierowanie na badanie hormonów tarczycy i skierowanie do
poradni endokrynologicznej.
Ja już padam na nos od tych lekarzy... Dopiero za miesiąc mamy wizytę u laryngologa, dalej w styczniu alergologa i pulmonologa, ze starszymi dodatkowo jeszcze odwiedzamy regularnie ortodontę. wrrr....
A dzisiaj moja Ola rozłożyła się i leży w gorączce z bólami brzucha...
Lekarz przyjmie nas dopiero o 20.00. Idę prywatnie bo w dzień nie przyjmuje dzisiaj już żaden pożądny lekarz.
A na deser właśnie przyszła @ i okropnie boli mnie na zmianę raz krzyż, raz podbrzusze...

Napisany przez: ggabrysia wto, 26 paĹş 2010 - 12:16

witam teĹź kawkowo

Aniu ,na pocieszenie powiem, że zabieg nie jest taki straszny, mój tato miał, wyjęli mu kamień wielkości śliwki węgierki
mnie być może kiedyś też będzie to czekać, bo w rodzinie sporo osób ma problemy z woreczkiem, więc, kto wie, może jakieś obciążenie genetyczne?

oj okres chorobowy zbliża się niestety, u nas jakiś wirus krąży ale jakoś się trzymamy, choć Julka coś pokaszluje

mam 3 rysunki Pitera jak Marcin wróci z pracy to wrzucę na skaner )
co do zdjęć, to owszem, płytka z przedszkola jest, ale jakość i zawartość zdjęć nie powaliła nikogo- nieostre i w sumie byle jakie i mało


martita ech skąd ja znam ciasnoty mieszkaniowe...jak byśmy chcieli 3 dziecko to byłby mega problem
całusy dla młodziana

Napisany przez: Elektra wto, 26 paĹş 2010 - 15:52

Hej

A mnie jak zwykle boli głowa... Cud, miód i orzeszki normalnie. Chyba strzelę sobie drugą kawę, chociaż może nie powinnam... Sama już nie wiem. W czwartek mam wizytę, to się poskarżę na te bóle, ale jak znam życie, to będę musiała to przetrwać i tyle A pogoda piękna, tylko chmurzyska czasem przelatują, ale nie pada. Ogólnie słonecznie. Ela zasmarkana, do przedszkola Jej nie puściłam jeszcze. Wczoraj byliśmy u okulisty, bo na bilansie panie stwierdziły, że jednym oczkiem słabiej widzi. Na szczęście okazało się to nieprawdą i Ela ma zdrowe oczy. Powiem Wam, że odetchnęłam, bo już miałam niezłego doła.

Humor mi wrócił częściowo sam z siebie, a częściowo z tego powodu, że w piątek obkupiłam moje dzieci w zimowe ubrania (cieplutki kombinezon dla Ali) i w zabawki (na imieniny i Mikołajki dla Eli). Byłam "w ludziach" i jakoś tak lepiej mi się zrobiło na duszy W niedzielę obchodziliśmy imieniny mojej Mamy, więc też tyłki ruszyliśmy z domu i było sympatycznie, miło i rodzinnie

ann_ma - a czy Pawełek "spadł" Ci w jakiś sposób na siatce centylowej? Bo może zawsze był szczupły? Może taka jego natura? Jeśli np. zawsze był na niższym centylu, to wszystko imo jest w porządku. Gorzej, jak zaliczył spadek. W takich wypadkach zwykle szuka się przyczyny. Przypadłości z woreczkiem nie zazdroszczę i trzymam kciuki za powodzenie w tej sprawie Zdrówka życzę Twojej Oli Ty się również trzymaj, kochana, nie daj się @ Przy trójce dzieci pewnie ciężko o relaks, ale może uda Ci się chwilę poleżeć i wygrzać pod kocem. Mi to zawsze pomagało

martita - fajnie, że mały zdrowo rośnie A pryszczami i skorupą się nie przejmuj - ponoć łojotokowe zapalenie skóry u takich maluchów mija bez śladu. Gdzieś to ostatnio wyczytałam, bo przypadkiem ja mam tę przypadłość i szukając dla siebie jakiegoś preparatu bezpiecznego w czasie ciąży natknęłam się na taką informację. Co do szaleństw hormonów też masz do nich prawo, jako karmiąca mamusia Ale fakt, lepiej sobie odpuścić nerwy, bo po co to komu, jeszcze chłop ucierpi, hihihi

ggabrysiu - wstawiaj skany rysunków Piotrusia, czekamy z niecierpliwością

P.S. Ale "króciutki" pościk mi wyszedł, hehehe. Muszę jeszcze podobnego wysmażyć na ciężarówkach. Nie lubię i staram się nie kopiować własnych postów

Napisany przez: ggabrysia wto, 26 paĹş 2010 - 21:33

obiecane skany

jakby napisy nie były czytelne podaję tytuły:

"jak auto ktĂłre wiezie zabawki"
https://img51.imageshack.us/i/rysunek1w.jpg/

"jak spadają na pana kamienie"
https://img837.imageshack.us/i/rysunek2r.jpg/


"miś"
https://img824.imageshack.us/i/rysunek3.jpg/


miłego wieczorku

Elektra fajnie się Ciebie czyta pisz pisz... i "smaż" często posty

Napisany przez: Elektra wto, 26 paĹş 2010 - 22:19

Dzięki, ggabrysiu Będę "smażyć", ale jakby za bardzo spalenizną trąciło, to mnie ukróćcie

Misiu bombowy Przypomina mi jednego z moich znajomych... Dobrych znajomych, żeby nie było, żem złośliwiec, czy coś

I na zakończenie dnia - dziś moja Córa: - Nie lubię cię, mamo, ale i tak ci zrobię korale! (Ona mnie "lubi" i "nie lubi" z tysiąc razy na dzień, w zależności od tego, czy jestem za Jej harcami i pomysłami, czy nie)
I zrobiła te korale, bardzo piękne zresztą. Przyszła i mi je zawiązała na szyi nawet A z reszty koralików zrobiła naszyjnik dla psa i jego też przyozdobiła. Całe szczęście to poczciwa bestia jest i pozwala Eli zrobić ze sobą różne cuda. Najlepsze jest to, że mój K. - jak to chłop nie interesujący się zbytnio szczegółami - nie zauważył tego naszyjnika i zabrał psa tak na wieczorny spacer Ciekawe, co na to inne napotkane psy i suczki, hihihi. Pewnie nasz Bingo został zaszufladkowany przez nie jako pies-kwiat z hippisowskiej komuny

Dobranoc

Napisany przez: ann_ma śro, 27 paź 2010 - 10:58

Witajcie no i dzięki za wsparcie.

Ostatnio nie starcza mi czasu na wszystko ... Ale tutaj staram się najzwyczajniej w świecie "bywać"
i korzystać z Waszego dobroczynnego wpływu takj często jak to tylko możliwe.

Ola pochoruje jeszcze do końca tego tygodnia... rotawirus ... Leki juz mamy i stosujemy zalecenia
pani doktor. Wkrótce powinna odzyskać siły.

Ja nie poddaję się @ ... Wczoraj nawet "poszurałam" na gimnastykę (a właśnie z powodu bólu brzucha i krzyża miałam zrezygnować z tej przyjemności). Nie poleżałam pod kocem, nie wygrzewałam się ale... za to pan instruktor akurat zapodał rozciąganie mięśni (a szczególnie zadbał o nasze pośladki i BRZUCH) ...
Podczas wykonywania serii ćwiczeń czułam jak drżą moje dawno nie gimnastykowane mieśnie.
Było cięzko ... ufff... ale bardzo sympatycznie i przy świetnej muzyce zagrzewającej do walki ze swymi słabościami.
Gorzej dzisiaj gdy te same mięśnie dają o sobie znać... i boleśnie wypominają mi jak je wczoraj potraktowałam brutalnie ... Wiem, minie i będzie już tylko lepiej . Już zaczynam odczuwać pozytywne skutki moich wyczynów taneczno-gimnastycznych (jakby nie patrzeć juz dwa miesiące ruszam się 2 dni po 1,5 godziny + jeden dzień przez 50 minut).

Ggabrysiu rysunki są bardzo interesujące... zauważyłyście, że chłopcy lubią rysować konkretne wyobrażenia jakiś akcji... stanu ruchu... coś sie na ich rysunkach dzieje - w tym wieku szczególnie.
Widać to na rysunkach Piotrusia i mojego Pawła... juz same tytuły mówią same za siebie: Piotrusia "auto które wiezie zabawki", czy "jak kamienie które spadły na pana" albo "samolot który spadł na ziemię" (Pawełkowy rysunek)... A w Pawełkowym przedszkolu gdy dzieci miały narysować pszczółkę... chłopcy narysowali nie jedną pszczółkę tylko całą grupę pszczółek latajacych, inne nawet cytuję były "p*i*e*r*d*zącymi pszczołami"... Ehhh jak to dzieci... Coś w tym jest... bo dziewczynki za to narysowały posłusznie pojedyncze okazy pszczółki, i te prace były takie "dopieszczone", takie staranne... Takie jak Eli gdy je nam Elektra zaprezentowała.
Wczoraj mój najmłodszy syn cos tam narysował na 2 kartkach, ale nie zdążyłam się zapytać co te rysunki przedstawiają... nadal są to niezidentyfikowane obiekty dla mnie ... mimo tego cieszę się, że sam z siebie szuka kartki i kredki i... tworzy...

Napisany przez: Elektra śro, 27 paź 2010 - 11:28

Widać chłopcy mają dużą potrzebę ruchu w tym wieku. Ale ja nie generalizowałabym U nas nie da rady porównać rysunków chłopców i dziewczynek w przedszkolu, bo wszystkie przedstawiają to samo.
Obecnie u Eli widzę wyraźną potrzebę tworzenia przestrzeni, co mi się bardzo podoba, bo uderza w moje zainteresowania i w mój zawód Ela dużo buduje: domy, stacje kolejowe, budy dla naszego Bingusa, robi to z zamiłowaniem i ze wszystkiego, co Jej w ręce wpadnie (pudełka, klocki, poduszki, koce, cokolwiek). czasem są to pojedyncze egzemplarze, czasem - jak małe - całe miasta. Oczywiście ja to potem muszę sprzątać, bo Ona wprawdzie "sprząta", ale trwa to jakąś sekundę zazwyczaj

Napisany przez: ann_ma śro, 27 paź 2010 - 13:45

Elektra tak tak nie generalizujmy ... chłopcy to chłopcy... ale akurat w grupie Pawełka zdecydowanie widać różnice w powstających pracach rysunkowych. Tak mi się ta różnica utrwaliła, że długo "nosiłam" ją w swej nadmiernie obciążonej różnymi myślami głowie... zanim doszłam co mnie zaintrygowało w rysunkach pszczółkowych hihihi... Dopiero dzisiaj gdy ujrzałam Piterkowe dzieła skojarzyłam je z Pawełkowymi rysunkami i reszty grupy rówieśników z przedszkola.
Ehhh Elektra to co piszesz o upodobaniach Eli jest bardzo ciekawe. Zawsze mnie ciekawiły upodobania dzieci, zarówno te przejściowe jak i te utrzymujące się dłuuuuugooooo... i wpływ tych upodobań na dalsze etapy ich życia. Widzę to na własnych dzieciach... szczególnie Bartosz dał popis swoich wszechstronnych upodobań.
Ola - to taka księżniczka, która się jeszcze nie zbudziła z pięknego snu i nadal nie odkryła tajemnicy swoich upodobań, to jeszcze taka poczwarka tuż przed etapem przemiany w pieknego motyla... Jeszcze taka nijaka, wiecznie nudząca się, z silną potrzebą towarzystwa gdyż inaczej sama nie potrafi się zainteresować, zabawić...
Piszę tuz przed, bo oto niedawno zafascynowała się tańcem... i to mi się podoba bo podobnie jak Elektra muszę stwierdzić, że to uderza w moje zamiłowanie do tańca i muzyki...
A Pawełek... no cóż... poczekamy, zobaczymy... co z niego za ziółko .

Napisany przez: Elektra śro, 27 paź 2010 - 16:00

No, fajnie tak popatrzeć na te małe brzdące i pomyśleć, co to za potęga w nich drzemie

Napisany przez: Elektra czw, 28 paĹş 2010 - 16:00

A co tu dzisiaj tak pusto? Jesienna szaruga Was wywiała, czy co?

U nas dzisiaj szaro i buro i do tego pada. Dobrze, że moja głowa tym razem się zlitowała i nie boli. Dzięki temu porobiłam wreszcie w domu zaległe roboty Dziś mam wizytę u gina, zobaczymy, jak tam Młodsza Młoda

Napisany przez: ann_ma czw, 28 paĹş 2010 - 20:37

U nas też szaro i buro... i jakoś taka zaganiana jestem.
Nie potrafię się zorganizować. A nie lubię jak mi uciekają pewne sprawy...
Jutro też zwariowany dzień... A w sobotę pierwszy raz jako kierowca pojadę
sama z dziećmi i moją mamą do mojej babci. Sto kilometrów jazdy...
ciekawe czy poradzę sobie sama...

Napisany przez: Elektra czw, 28 paĹş 2010 - 23:22

Pewnie, że sobie poradzisz Kiedyś musi być ten pierwszy raz Będę trzymała kciuki

Edit:
Na wizycie wszystko ok. Ala rośnie, robi superaśne miny Głowa mnie boli od niskiego ciśnienia, jedyne lekarstwo na to, to paracetamol i przetrwać. Wszystko pozamykane i szczelne.
Podczas naszej wizyty u gina Ela bawiła u moich Rodziców i tak tam harcowała, że finalnie nabiła sobie dwie śliwki na czole... Tak, tak, ja pamiętam, że ze mną też Tata jeździł po szpitalach w nocy, bo tak skakałam z tapczanu, że sobie rękę stłukłam, ale i tak się przejmuję strasznie takimi wypadkami Eli. Jak się nie wezmę w garść, to w końcu odwiozą mnie do Tworek i tyle będzie...

Życzę Wam wszystkim miłych snów

Napisany przez: ann_ma pią, 29 paź 2010 - 11:06

Dzisiaj z okazji pewnej uroczystości w pracy... musiałam wbić się w mundur galowy...
Pewnie normalnie mocno bym marudziła na to sztywniactwo...
ale okazało się, że tu i ówdzie mam wspaniałe luzy... czyli jest mnie nieco mniej .
A ta wiadomość mnie bardzo cieszy. No a tak wogóle to lubię swój mundur... czuję się w nim tak pewniej.
Juz nie jeden raz doswiadczyłam, jak to mundur potrafo działać cuda na skwaszonych i zadufanych w sobie ludzi z góry nieprzychylnych innym...
Ale nie bójcie sie, nie wykorzystuję mundur do załatwiania swoich spraw. To tylko takie spostrzezenie ... niewinne zresztą zupełnie.

Pozdrawiam przed dłuzszym weekendem... tym niezbyt wesołym bo dla mnie jest on chwilą zadumy, wspominania i modlitwy za tych, którzy odeszli i których mi szczególnie brak.

Napisany przez: Elektra nie, 31 paĹş 2010 - 21:58

Hejka!

Dzisiaj niestety powielę posta

Ja tak w biegu i z doskoku U nas dzisiaj dzień zimny, ale ładny. Wczoraj mieliśmy dzień zakupowy, dzisiaj - mimo, że niedziela - gospodarczo-domowy, ale spacerek rodzinny i wizytę w kościółku udało się nam zaliczyć. Teraz wieczór i u nas na osiedlu Halloween kwitnie pełną parą Latają na miotłach czarownice, biegają wąsate czarne koty, cichaczem przelatują nietoperze, a i czarnych rycerzy nie brakuje. Lampiony z dyni palą się w wielu ogródkach i na balkonach. My jak na złość zapomnieliśmy wczoraj w sklepie o słodyczach na dzisiejszy wieczór, ale całe szczęście udało nam się wygrzebać jakieś zapasy pozostawione na czarną godzinę i nie świecimy oczami przed przybyszami

Elunia "napisała" dzisiaj list do Świętego Mikołaja Teraz trzeba gromadzić fundusze, hihihi

No cóż, jutro już spokojniejsze święto

U nas też dyni nie zabrakło - na specjalne życzenie Eli
Miłego wieczoru, dziewczyny

Napisany przez: ann_ma wto, 02 lis 2010 - 08:43

Elektra cudne zdjęcie... dynia bombowa!

W następnym roku - o ile nie zapomnę - również sprawimy sobie taką... Postawimy na podwyższeniu w ogródku przed domem ... Widziałam własnie wczoraj takie cudo i bardzo mi się spodobało...

U nas również Haloweenowe postacie wypełzły na ulice i co chwila jakaś wesoła i przyjaźnie nastawiona gromadka "pukała" do naszych drzwi wołając "cukierek albo psikus"... Nasze dzieciaki tak się cieszyły z tego, że ciężko było nam je potem uspokoić... gdyż one wolały wymyslać psikusy jakie fajnie byłoby komuś zrobić i takim sposobem ganiały po całym domu, chichrając się, krzycząc, piszcząc i rozrabiając...
Również i ja nie kupiłam wcześniej łakoci na tę okoliczność... ale faktycznie miałam upchane tak jak Elektra na czarną godzinę słodycze, których ilość okazała się wystarczająca... na szczęście! Aż bałam się pomyśleć jakiego rodzaju psikusa mogliby nam sprawić haloweenowi przybysze przy braku słodyczy!

Moja wycieczka do babci (ten samodzielny wypad autem) - udał się i jestem bardzo zadowolona z wszystkiego co nas przy tej okazji spotkało. Pogoda była wspaniała. Kocham taką polską złotą jesień... Gdy promienie słońca - jeszcze o dziwo ciepłe i radosne - rozpraszały się szczególnie przyciągane przez cudne kolory liści jesiennych... powodując przy tym niebywałą grę światła i koloru... Droga ta prowadziła przez najpiękniejsze lasy mieszane województwa zachodniopomorskiego i pomorskiego. Humory nam dopisywały, czas sprzyjał a przyjemne ciepło zachęcało do korzystania z tego cudownego dnia.Pjechałam do babci z moją mamą, siostrzeńcem i moją dwójką starszych dzieci. Pawełek został z tatusiem w domku. Oczywiście tęsknił a niewprawny tatuś mocno się denerwował gdy o godzinie 17.00 jeszcze nie było nas z powrotem w domu. Ale warto było... Niczego nie żałuję... Czas leci nieubłaganie... Babcia z dziadkiem mają 86 lat... Dziadek już 4 razy w tym roku leżał w szpitalu w stanie krytycznym... Babcia trzyma się bardzo dobrze. Nie wiemy kiedy odejdą z tego świata, stąd moje zabiegania o wyprawę do nich ... Nie chcę mieć wrażenia - w razie czego - że mogłam coś zrobić i się spoźniłam... i jest za późno... Dostałam od babci przep[iękną figurkę porcelanową... którą się zachwycałam od wczesnego dzieciństwa... Marzyłam, żeby kiedyś trafiła w moje ręce... by przypominała mi beztroskie wakacje spędzane u babci i dziadka w ich małym raju na ziemi... Gdzie błoga cisza, niczym niezmącony spokój dodawaŁ energii i sprawiał, że żyje się tam wspaniale. Mieszkają w miejscowości leśnej - takiej prawdziwej "leśniczówce" - wśród pięknego lasu... Trzy domy... sklep, szkoła, kościół i cała inna cywilizacja oddalona o 4 kilometry... Są takie miejsca na ziemii... ukochane nie dla piękna stworzonego przez człowieka i za wielkie pieniądze... lecz wzruszająco niepowtarzalne dla piękna przyrody, ciszy, intymności... Jedno takie miejsce to właśnie ta moja babcina "leśniczówka"...
Żyją tam biednie, skromnie aż razi w oczy ... ale są szczęśliwi... I ja również chciałabym żyć i mieszkać w jesieni swego życia w poczuciu spełnienia się we wszystkich przypisanych mi rolach w takim właśnie miejscu... To jest moje marzenie!

Wczorajsze święto jeszcze bardziej skłoniło mnie -zresztą jak zwykle - do rozważań nad życiem doczesnym... jego kruchością i wpływem na naszą przyszłość... Wzruszają mnie cmentarze rozśiwetlone światełkami pamięci, miłości o bliskich osobach, którzy z różnych powodów już nie są wśród nas... Szczególnie stojąc nad grobem swojego taty... miałam poczucie, że odszedł zbyt szybko i tyle go ominęło... Z drugiej strony bardzo mu dziękowałam za to, że często czuję jego "opiekę" poza światem... To jest dla mnie bezcenne.

Dzisiaj napiszę jeszcze, że jestem znowu chora... gardło mam tak obolała, że ledwo łykam płyny...
Mimo wszystko jestem w pracy ... I na jakiś czas muszę zmykać bo mam pilną pracę! Pa!

Napisany przez: ggabrysia wto, 02 lis 2010 - 11:43

witam jesiennie.....

nostalgicznie mi, nie tylko z powodu wiadomego, listopadowego- ale ten opis leśniczówki ..ech, też tak chcę, beztroska spokojna starość...
moi dziadkowie już dawno odeszli, w sercu najbardziej zagościła mama mojej mamy- babcia była cudowna, magiczna wręcz osobą...

tak jak Ty Aniu, kocham jesień..mimo halnego, który nam towarzyszył od 2 dni to nasza ukochana z mężulem pora roku...zachwycamy się wręcz wszystkim, nawet łysymi gałęziami hihi

Elektra, cudna fotka! taka ciepła i rodzinna, bardzo podoba mi się chochlikowate spojrzenie Waszego psiaka musi być fajny- mam rację?

dziewczyny, trzymajcie się zdrowo! Aniu popijaj lipę z miodem, to pomaga
Elektra, ucałuj Alusię tzn.. pogłaskaj

no a gdzie reszta ekipy? Martita?jak się macie?
myślę też o pozostałych, Agach, Ani i Tekli- hop hop!

Napisany przez: Elektra wto, 02 lis 2010 - 12:30

Heloł

No i widzisz ann_ma - wiedziałam, że Ci się autokierowanie powiedzie bez problemu I zazdroszczę Ci umiejętności rozmyślania o życiu i jego ulotności. Mi w takich wypadkach zbyt dużo czarnych myśli się pojawia odnośnie mojej egzystencji, co wprowadza mnie niezmiennie w ponury nastrój... Ale światełka na cmentarzu lubię. Niestety wczoraj nie byliśmy, bo chyba jedynie u nas było ponuro i mżył deszcz. W całej Polsce czytam, że piękna pogoda była, jak nigdy. Myśmy dopiero pod wieczór wyszli na spacer i do kościółka.
Ja nie mam już dziadków. Rodzice moich Rodziców dawno już od nas odeszli, ale pamięć pozostała.
Kuruj się, kochana, zdrówka życzę!

Dziękuję za wasze miłe słowa odnośnie fotki - dynię trzeba było uwiecznić. Nasz psiór jest nie tylko fajny, ale to największa poczciwina wszechczasów. Tu przeważnie wtrąca się mój mąż ze stwierdzeniem, że to On za bardzo go ćwiczył w szczenięctwie, przez co teraz pies ucieka nawet przed karaluchem. W każdym razie pies - Bingo - jest "o mało co" sznaucerem średnim, znajdą, ulubieńcem Eli Razem baraszkują, psocą, a jedyne jego wady, to genetycznie zakodowane żebractwo i wygodnictwo. Wie bestia, że nie może leżeć na kanapie, a zawsze wyniucha moment, żeby na nią wskoczyć i poleżeć choć przez chwilkę

ggabrysiu, Ala pogłaskana

Dzisiaj miałam iść zakupić sobie nowy biustonosz, bo mnie stare uwierają - mleczarnia rośnie, hehe, ale coś mało kaski przyszło i się tak zastanawiam...

Napisany przez: martita czw, 04 lis 2010 - 09:34

hejka hejka
a nie było mnie bo wyjeżdzaliśmy na parę dni. ale już się poprawiam.
Elektra:fajne zdjęcie kurcze, gdyby nie Ggabrysia nie zauważyłabym psiaka:) hehe, dynia fantastyczna. musze Wam powiedziec ze te wycinanki z dyni mi sie podobaja jako jedyne z tego niepolskiego swieta haloween czy jak tam sie pisze. nie podobaja mi sie te przebieranki za kosciootrupy.
strasznie mi sie to kloci z tym powaznym nastrojem towarzyszacym dniu wszystkich swietych. ale dynie sa fajne
Elektra, znow schowalas brzuch za dynie

Ann_ma: swietny opis wyjazdu i lesniczowki. masz racje, czesto sie spozniamy , odkladamy wizyte do babci a ona juz nie doczeka, ech

a u nas, ja jestem na diecie bezmlecznej, matko jaka katorga. mlody wysypany jak truskawka, wiec przeszlam na diete, no i zobaczyy czy bedzie lepiej. a tak to rosnie, guga, fajny jest. oczarował dziadków, bo taki spokojny jest i towarzyski
Lidusia się pieści i próbuje zwracać na siebie uwagę jak tylko za dużo szumu przy małym, ale tak to jest kochana. ubiera się już coraz lepiej sama. ostatni wynalazek - chińskie getry, super sprawa - bo rajstop nie ubierze, a getry tak )
\wizyty lekarskie zaliczone - mlody ma biodra ok, mloda u nowej pani laryngolog dostala na rentgen w sprawie migdalkow...czy rentgen w tym wieku jest w miare bezpieczny? no i dostala zabiegi laserowe i skierowanie do alergologa .... czyli wizyt lekarskich ciag dalszy bleee

a ja jakos tam pozdrowionka , lece

Napisany przez: justine1980 czw, 04 lis 2010 - 10:25

Martita Adrianowi robili rentgen jak miał 3,5 m-ca,co prawda to były płuca ale nic mu po tym nie było

Napisany przez: martita pią, 05 lis 2010 - 08:17

o, justine! dawno Cię nie było, opowiadaj co słychać. I dzięki za odpowiedź.

u nas dziś leje, brrr znów nici ze spacerku

młody "cyc" (ksywa rodzinna) dorobił się łóżeczka, wprowadził się do Liduśki do pokoju. młoda miała nadzieje, żę będzie z nią spał w pokoju w nocuy, ale niestety na razie najwygodniej jest go mieć w naszym wyrku

miłego dzionka

Napisany przez: ggabrysia pią, 05 lis 2010 - 09:19

stawiam pyszna kawę i rodzynki w czekoladzie )

martita skąd ja znam łóżkowego cyca? Julcia strasznie przytulaśna jest...
ciekawe jak Liduśka z tym gardziołem i migdałkami- oby to wszystko szło ku lepszemu

Dziewczyny mam głupie pytanie..czy nasze Majowe Maluszki (oj już nie takie maluszki) muszą obowiązkowo iść do zerówki? czy mogą być w grupie pięciolatków?

Napisany przez: justine1980 pią, 05 lis 2010 - 10:47

Ggabrysia niestety nasze dzieciaczki muszą iść do zerówki jako pieciolatki.
Martita czytam Was za każdym razem ale jakoś nie piszę bo nie mam o czym.U nas ok dzieci zdrowe

Napisany przez: martita śro, 10 lis 2010 - 10:55

hmm, coś tu cicho
dziewczyny, co robicie?
ja jestem świeżo po chorobie, masakra, od dwoch miesiecy wszyscy na zmiane chorujemy, wnerwia mnie to starsznie, bo ciągle się kisimy w domu. a mój małżon nie pracuje, więc wnerwiamy się na maxa. jego wszystko denerwuje, bałagan w domu, gary w zlewie, ale żeby wpaść na to, że ja nie mam czasu, to nie. musi porzucać garami, wydrzeć się na wszystkich, wrrr wysłałabym go w kosmos na trochę
co tam jeszcze, a no nic. Liduśka zdrowsza, młody po szczepieniach.

miłego dzionka

Napisany przez: ggabrysia śro, 10 lis 2010 - 12:28

justine, tak właśnie myślałam z tą zerówką
Martitko wyślij w kosmos nerwy mąż się jeszcze przyda a tak serio, rozumiem co czujesz...
małż na etapie szukania pracy czy jakąś przerwę ma? jej..przypomniało mi się jak byłam w ciąży z młodym, szukaliśmy mieszkania a M nie miał pracy, ech nie było wesoło...ale podstawa to nie dać się! może jakaś wspólna odstresowująca kolacyjka?
dobrze Ĺźe Lidka zdrowieje

Julka zakatarzona więc zaczęłam wzmożoną produkcję syropu z cebuli, który uwielbia
a nasze auto..hm...już ponad 3 tydzień w naprawie dowiedziałam się ,że musimy wymienić silnik..ech
no cóż, dobrze, że auto nie padło w drodze do np. teściów- nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

zapraszam na herbatkę z miłorzębu- jeszcze nie wiem czy jest dobra bo się zaparza
ponoć rozjaśnia myślenie i poprawia sprawność seksualną hihi ( pojęcia nie mam skąd taka herbata u mnie)
więc wieczór będzie nasz ( dni niepłodne nastały )))

no a gdzie reszta MajĂłwek?
ann_ma nie pracuj tyle !

Napisany przez: ann_ma śro, 10 lis 2010 - 23:24

Ehhh kobietki ... jak ja się za Wami stęskniłam...

Dzieje się u mnie teraz duuuuużo... stąd mnie tu na wątku było mało...
Po pierwsze - drugi tydzień choruję i to paskudnie... z powodu błędu lekarskiego wrrrrr .
We wtorek (zaraz po moim ostatnim wpisie tutaj) zmuszona byłam resztkami sił pójść do lekarza.
Niestety przyjmowała jedynie taka pani doktor, za którą łagodnie mówiąc nie przepadam.
Stwierdziła zapalenie gardła i zapalenie zatok... Dała antybiotyk i jakies tam inne cuda
i 7 dni zwolnienia. Niby wszystko OK... Ale okazało się, że zamiast się poprawiać mój stan się pogarszał.
Bardzo źle się czułam. W poniedziałek po 6 dniach przyjmowania antybiotyku nadal było źle.
Nie wytrzymałam i wybrałam się ponownie - tylko do innego - lekarza. Oczywiście okazało się, że dostałam
za słaby antybiotyk i do tego dawkę jak dla dziecka. Stąd zamiast się poprawiać... słaba dawka zbyt słabego antybiotyku uodparniał moje zarazki za ingerencję farmakologiczną z zewnątrz. Teraz mam drugi antybiotyk i kolejne 5 dni zwolnienia. Wyobraźcie sobie, że omal nie straciłam głosu... przez 4-5 dni ból był taki potworny że każdy z trudem wydobywany dźwięk powodował, że łzy lały się strumieniami. To nie był płacz ale zdaje się jakaś reakcja na infekcję i silny, ostry ból śluzówki gardła. Do tego zapchany nos i niemozliwośc spokojnego snu. Nie potrafię oddychać przez buzię. A byłam zmuszona spać z otwartą buzią i przez nią łapać oddechy, co tylko jeszcze bardziej podrażniało obolałe gardło bo je wysuszało. Zużyłam juz dwa wielkie kartonowe opakowania chusteczek i nadal nos przytkany. Dzisiaj gardło jeszcze boli ale jest duża poprawa. Jeszcze mam głos nadszarpnięty ale też słychać poprawę.
Nibymiałam tyle czasu.... ale niestety przeleżałam je w łóżku a rzadko tak robię gdy choruję. Myslałam, że nadrobię domowe zaległości. Poczytam. Pooglądam coś w TV. Porysuję z Pawełkiem. Zaczniemy z Bartoszem pisać pracę konkursową. A tu nic... w pracy zaległości rosną.

Resztę napiszę wkrótce bo to nie koniec nowości.
Pa!

Napisany przez: martita czw, 11 lis 2010 - 22:44

Ann_ma: o kurcze, dużo zdrówko kobitko! zdrowiej, ale się wycierpialas. Co za beznadziejny lekarz Ci sie trafil, szok

Napisany przez: ggabrysia pon, 15 lis 2010 - 12:54

heloo moje Drogie

ann_ma jak się czujesz?

co u Was dziewczyny? u nas bez zmian
martwię się Piotrkiem wstaje rano do przedszkola w okropnym humorze, kopie nogami, marudzi, wszystko odwleka ech...
nie wiem co mam z nim zrobić..
próbuję łagodności, całuski i gilgotki już nie skutkują, nie chcę wydawać rozkazów i podnosić głosu o tej porze, nie chcę krzyków i nerwowości która niestety szybko udziela się mężowi ( który musi zdążyć na autobus a to on go odprowadza)
czuję dosłownie jakąś niemoc wychowawczą, porażkę wręcz...jak go zmotywować? skąd u niego ten bunt? budzę go odpowiednio wcześnie by się nie zrywał z łóżka na ostatnią chwilę, wysypia się i lubi przedszkole....
poradźcie mądre głowy!

Napisany przez: ann_ma pon, 15 lis 2010 - 13:15

Hej jestem i ja znowu w pracy po 2 tygodniowej chorobie.
Czuję się lepiej ale nie tak zaraz całkiem zdrowo...
Na dodatek szefostwo wysyła mnie na strażackie studia podyplomowe.
Zaczynam już we czwartek... W środę więc muszę już wyjechać.
Wracam w sobotę rano. Koszmar wraca ...
Niestety muszę przetrwać kolejne 3 semestry.
Z góry przepraszam za moją sporadyczną obecność na naszym wątku.
Chociaż - nie wiem czy będę potrafiła tak na długo zniknąć .

Ggabrysiu Nie wiem co poradzić... na reakcje Piotra.
Mój Pawełek nie chce chodzić do przedszkola bo byłby szczęśliwy gdyby mógł zostawać w domku.
Jednak nie odpuszczam i tłumaczę mu na ile się da sposobów że przedszkole to bardzo fajna sprawa.
Pierwsze reakcje po przebudzeniu bardzo podobne do Piotrusiowych... ale potem mocno go przytulam, zagaduję, umawiam się na kilka bajek z Mini-Mini zanim pójdzie do przedszkola a potem najzwyczajniej w świecie to egzekwuję. U Ciebie jest problem spieszącego się Tatusia. Może zapytaj Piotrusia np. w weekend dlaczego tak się zachowuje rano. Myślę, że nasze dzieci są już bardzo mądre i spostrzegawcze. Mój synuś np. na pytanie co mu się nie podoba w przedszkolu, odpowiedział cyt.:" nie lubię gdy panie zmuszają mnie do jedzenia". I dopiero wtedy gdy zapewniłam go, że porozmawiam z Paniami i poproszę żeby więcej go nie zmuszały - Pawełek nawet kilka dni z chęcią szykował się do przedszkola. Potem znowu ta sama historia... ale przynajmniej wiem jak się zachować i czego oczekuje ode mnie moje dziecko. To chyba jest w tym wszystkim najwazniejsze. Ale myślę, że Ty sama o tym doskonale wiesz. Prawda?

Napisany przez: martita pon, 15 lis 2010 - 16:00

hej hej
Ggabrysia: ciekawe, co się stało Piotrusiowi...Lidka to ciągle odwleka wyjscie do przedszkola bo nie chce chodzic. tj. niby jej sie podoba, ale woli z mama w domu... a u nas mysle jest problem w tym, ze ona za dlugo siedzi w przedszkolu. jej kumpela wychodzi wczesniej i ulubiona pani czesto tez, wiec ona nie lubi zostawac bez nich.
ann_ma ojej, wspolczuje tej podyplomowki, znow bedziesz zalatana. zagladaj do nas, nie porzucaj

a gdzie Elektra? hop hop, mam nadzieje ze z cĂłrciami wszystko dobrze i ze Ty tez sie czujesz kwitnaco:)
a reszta dziewczyn gdzie? na hawajach czy co?

Napisany przez: Aga H pon, 15 lis 2010 - 21:34

A reszta dziewczyn się byczy

zaręczyłam się

Napisany przez: ann_ma wto, 16 lis 2010 - 08:12

Aga H Ty to masz tupet...

nie odzywasz się długo... a gdy zdarza się coś fantastycznego... nagle wychodzisz z ukrycia i rzucasz jednym słowem hasło, które wiele mówi a jednak wygląda to tak jakbyś nie miała nic do dodania?
Hej nie zostawiaj nas. Brakuje nam tu Ciebie. Co słychać u Emilki? Jak się Wam żyje?

Napisany przez: martita wto, 16 lis 2010 - 09:12

AgaH gratulacje, no no no, faktycznie masz tupet zdradź szczegóły - romantyczna kolacja we dwoje czy w gronie rodzinnym? bukiet ilu kwiatów hihiihi ja to nie pamiętam ile było kwiatów w moim bukiecie, ale był ładny

stawiam kawusie, ech odkąd jestem na diecie bezmlecznej wróciłam do kawki, tylko teraz piję kawę z fusami. bo rozpuszczalna i inka bez mleka to paskudztwo.

co tam napisać, ech do roboty chcą żebym wpadła w odwiedziny i przy okazji robótkę wykonać, nie chce mi się, ale powiedziałam oczywiście że nie ma problemu
w niedziele robimy chrzciny, mam nadzieje że wszystko się uda. takie skromne będą, najbliższa rodzina.

Napisany przez: ann_ma wto, 16 lis 2010 - 09:47

Martita no no chrzciny...
Ja też jestem zwolenniczką skromnych bardzo rodzinnych chrzcin.
Jak myślę - będziesz miała trochę pracy w kuchni?
Masz już plan? Jakieś pyszne ciacho?

Mniam... właśnie ostatnio chodzi za mną jakieś pyszne ciasto takie swojej roboty...
Dwa tygodnie temu jadłam dobre ciasto "cytrynową wuzetkę" u mojej kuzynki.
Niestety zapomniałam poprosić o przepis.

Ale może gdzieś na internecie znajdę .
Tylko w obliczu tego co mnie właśnie czeka w pracy i szkole nie wiem czy znajdę
czas na eksperymenty kulinarne...

Jutro wyjeżdżam do Warszawy - wracam w sobotę.
Trzymajcie kciuki abym się nie zraziła już na pierwszym zjeździe.
W przeciwnym razie będzie mi bardzo ciężko zmotywować się do działania
i nie uda mi się pogodzić wszystkie płaszczyzny mojego życia...

Ggabrysiu - matko pełna spokoju i cierpliwości ... natchniona łaską...
Nie szukaj mądrzejszych bo takich nie ma... Poradzisz sobie będąc zdecydowaną,
spokojną, cierpliwą i konsekwentną wobec syna i ... męża .
Ja w Ciebie wierzę.

Elektra chyba pielęgnuje swój brzuszek i jednoczesnie dogadza Eli .
Nie daj się prosić co tam u Was w Szczecinie słychać?

Napisany przez: ggabrysia wto, 16 lis 2010 - 12:24

CYTAT(ann_ma @ Tue, 16 Nov 2010 - 11:47)

Ggabrysiu - matko pełna spokoju i cierpliwości ... natchniona łaską...

Napisany przez: ann_ma wto, 16 lis 2010 - 13:56

Ggabrysiu faktycznie... dopiero teraz zauważyłam, że tak to właśnie brzmi...
Ciekawe, że nie było to zamierzone i świadome działanie.
hihihihi...

Wczoraj zabrałam Pawełka do fryzjera bo mu włosiska urodsły i po przebudzeniu wyglądał
jak dość ekscentrycznie nastroszony kurczak.
Oczywiście niezbyt mu się podobało ale w końcu udało się nawet spokojnie przetrzymać
całą operację pt. "ciap-ciap"...

Niedługo muszę zorganizować moim dzieciom tradycyjny dzień pierników.
Foremki już drepczą w miejscu w radosnym oczekiwaniu na swój czas.
Poszukam tylko jakiegoś bardzo fajnego przepisu na ciasto piernikowe ...
Bo te z zeszłego roku wcale nie zmiękły z upływem czasu.

Obiecałam dzieciom, że w tym roku choinka będzie ozdobiona tylko naszymi własnoręcznie
wykonanymi ozdobami... Tak jak kiedyś to robiła Aga H ... ale nie wiem czy nam się uda...
Czasu mamy już niewiele. Obowiązków za to jeszcze więcej. A jak sobie dołożymy to coś nie do końca
po drodze wyjdzie tak jakbysmy sobie tego Ĺźyczyli.
Chyba z tego własnie powodu muszę porozmawiać z dziećmi i wspólnie zadecydujemy co robimy
a co sobie tym razem odpuścimy. Jak ten czas szybko płynie?

Napisany przez: ggabrysia pon, 22 lis 2010 - 11:11

hop hop

stawiam kawę

ann_ma już powróciłaś ze stolicy?jak było?

martita jak maluszek?

Electra jak brzusio?

dość pytań może
u nas pogoda wietrzna ale nie jest tragicznie zimno, zaliczyłam już spacerek a za chwilę biorę się za obiad
dziś, po tygodniu nauki cierpliwości mojej i Piotra, stwierdzam, że poranne wstawanie zmierza ku lepszemu Piotruś mniej się buntuje a raczej dyskutuje a to już coś.
mam pytanie-m czy wasze dzieci noszą pod spodnimi rajstopy w taką pogodę? piter ich nie znosi...

Napisany przez: ann_ma pon, 22 lis 2010 - 12:56

Ggabrysiu wróciłam ze stolicy.
Jak było?
Szybko i męcząco...
Teraz w pracy jeszcze więcej do zrobienia i na wczoraj...
A w środę znowu do szkoły. A w poniedziałek prawdopodobnie na 3 dni znowu na jakies dziwne szkolenie
a żeby było zabawniej jest ono zakończone egzaminem. wrrrr.... Nie nadążam!

Mój Pawełek znowu chory. A rajstopy nosi i nawet lubi mieć ciepło na nogach... W przedszkolu przebieramy
go w luĹşne spodnie na gumce, skarpetki i T-shirta.

Trzymajcie sie kochane!

Napisany przez: martita wto, 23 lis 2010 - 10:12

hej hej
w ten beznadziejny ciemny poranek
no, my juz po chrzcinach. kurcze, nawalilam ze zdjeciami, cos mi sie przestawilo w aparacie i zdjecia sa nieostre ale kolega robil w kosciele, wiec jak bede miala to Wam pokaze Krzysia-Ptysia. Kurcze, co za dzieciak, prawie przespał całe chrzciny, jak go ksiądz chrzcił i polewał wodą to nawet nie jęknął. zapakowałam go w taki becik- śpiworek z komisu. w sumie nieźle go wystroiłam, doszyłam kokardę do śpiworka, ubranko po jakimś dziecku z rodziny, czapka tylko nowa:)))
imprezka się udała, wszyscy zadowoleni.
Ann_ma: wróciłaś wiesz co, ja nie wiem jak Ty dajesz radę z tymi wszystkim zajęciami, czy Twoja doba na pewno ma tylko 24 godziny ?
Ggabrysia: Lidzia nosi rajstopy, bo ona się stroi głównie w spódnice, więc do tego rajstopki. tylko muszę uważać, żeby "nie gryzły", czyli te wszystkie kwiatki i wstawki w rajstooach gryzą ją. aha, a ostatnio hitem są getry. je to przynajmniej umie sama ubrać, bo rajstop już nie.
Fajnie, że Piotrusiowe poranki już lepiej. u nas poranki gorzej, bo ja za późno wstaje i Lidzia na ostatnią chwilę jedzie do przedszkola. ale już nie płacze, albo rzadko płacze.

a tak to znów chorzy jesteśmy tyle, że teraz wszyscy, nawet Krzyś niestety. ma katar, mam nadzieję, że mu wyleczę i nic gorszego się nie rozwinie. Lidzia katar też ma, ale co, kiedy ona go nie ma...

spadam, kurtkę muszę kupić bo zimę zapowiadają

aha, dziewczynki, co tam na Mikołajki dzieciaki dostaną? Lidzia chce hoola-hoop. to chyba dostanie i słodycze i będzie z głowy:)

PA

Napisany przez: ann_ma wto, 23 lis 2010 - 10:33

Martita szybkiego powrotu do zdrowia dla całej rodziny!
Ja jeszcze nie wyzdrowiałam do końca... nadal katar
(kurka wodna to już 4 tydzień ) no i męczy mnie kaszel.
Jutro jak mi się uda wszystko pogodzić idę do lekarza bo, co gorsze,
zatkało mi lewe ucho tak, że prawie nic nie słyszę.
Pawełek też znowu chory ale nie zostawiam go w domu bo nie gorączkuje
i ogólnie czuje się dobrze... wrócił tylko katar i kaszel.

A moja doba ma niestety tylko 24 h a ja się nie wyrabiam.
Płakać mi się chce, że niestety nie ze wszystkim zdąże.
Najgorsze są te terminy w pracy i groźba komisji jesli
mimo wszystko nie uda mi się dopilnować wszystkiego.
Wysłali na studia na które się nie prosiłam ale z obowiązków nie zwolnili...

Dzisiaj znowu się pakuję... Jutro przed godz. 11 już wyjeżdżam.
Teraz muszę zmykać bo praca czeka!

Napisany przez: ggabrysia wto, 23 lis 2010 - 13:36

Aniu a ja jestem pewna, że świetnie dasz sobie radę! Jesteś bardzo zorganizowaną kobietą...podziwiam, ja w takim życiowym tempie chyba bym odpadła na pierwszym zakręcie...pewnie marzysz o jakimś wolnym dniu tylko dla Ciebie (spa, sauna itp)

martita ciekawa jestem Ptysia szkrabek kochany..
co do Mikołaja, to chyba u nas będzie symbolicznie, ukoronowaniem oczekiwania jest jednak u nas wigilia
Piotrek już dawno wie, że te wszystkie mikołajkowe postacie to pomocnicy tego jedynego planujemy napisać (narysować )list
szukam jakiś adwentowych inspiracji, jak przygotować dziecko do świadomie przeżytych świąt, oczywiście na miarę dziecka..macie jakieś pomysły?

a co do katarów i kaszlu niezmiennie polecam syrop z cebuli, regularnie podawany w 3 dni zwalczy różne świństwa (oczywiście syrop nie dla Ptysia)
trzymajcie się zdrowo!

Napisany przez: ann_ma wto, 23 lis 2010 - 14:02

Ggabrysiu jest wspaniała książka dla dzieci, która składa się z tylu rozdziałów ile dni jest w adwencie do samiutkiej Wigilii... bo kolejny rozdział to następny dzień... "Tajemnica Bożego Narodzenia" Jostein Gaarder.
Ja czytałam dzieciom każdego dnia po jednym takim rozdziale. Bardzo ciekawie napisana - rewelacyjna.
A do tego co roku moje dzieci dostają na Mikołajki od nas kalendarz adwentowy z czekoladkami w środku. A że Mikołajki są dopiero 6 grudnia... mogą sobie nadrobić w ten dzień wszystkie czekoladki za jednym razem. A co tam...
Książkę polecam!

Napisany przez: ann_ma wto, 23 lis 2010 - 14:06

Co do marzeń o dniu wolnym tylko dla siebie... to nie... nawet nie chciałabym tak... Wolałabym mieć jeszcze dużo czasu na wszystkie moje obowiązki, by móc zdążyć ze wszystkim na spokojnie, a nie na łapu capu. Chcę się przygotować do Świąt, razem z dziećmi i z mężem... wiecie - takie tam - wspólne porządki, zakupy, dekoracje, plany...
Tylko tyle naprawdę! Nic więcej!

Napisany przez: martita śro, 24 lis 2010 - 09:29

witajcie witajcie
znów pogoda listopadowa, ech ... no, co tam dziś napisać, ja bym chciała do spa tak poleżeć, nic nie robić, z ogórkiem na oczach hehe nigdy nie byłam w spa. kiedyś miałam dostac taki prezent na imieniny, ale akurat mialam tyle roboty w pracy, że sama odmówiłam, ech
hihi
no, młody nadal smarka, Lidzia jakby mniej, ale może to złudzenie.
Ann_ma: życzę Ci, żeby spełniły się Twoje marzenia zapracowana mamuśko
miłego dzionka
dizewczyny, te co tu już rzadko zaglądają, to pokażą się chociaż na Święta?

Napisany przez: ggabrysia czw, 25 lis 2010 - 13:04

stawiam kawę za 1000 post ) z bitą śmietaną, pycha!

Piotruś grzecznie poczłapał do przedszkola, Julka zasnęła więc....biorę się za mini porządki

myślę o Was, papap

Napisany przez: martita pią, 26 lis 2010 - 09:06

hej hej
Ggabrysiu: smaczna musiała być ta wczorajsza kawusia Lidka też coś ostatnio nie płacze przed przedszkolem, jakiś lepszy okres czy co?
ja to ciągle robię mini porządki i tam gdzie posprzątam zaraz mam bałagan i tak w kółko
muszę poszukać jak się zimuje pelargonie, bo ładne były w tym roku i mam skrzynki, szkoda wyrzucać.
aaa, Ann_ma: masz jakiś dobry przepis na pierniczki? A może któraś z dziewczyn ma jakiś sprawdzony przepisik, żeby powiesić na choinkę ale również zjeść takie cudo

Krzyś - Ptyś śpi, ale już jest fajny, guga jak stary Do Lidusi się uśmiecha, słucha jej jak świnia grzmotu coraz fajniej jest. Ggabrysia, a Twoje pociech się razem bawią?
idę coś porobić, może też mini porządki

Napisany przez: ggabrysia pon, 29 lis 2010 - 09:54

stawiam adwentową kawę wiecie jaka dobra?

pada śnieg na całego...

zmykam bo Julia mnie za rękę ciągnie i mówi "oć mamo"

Napisany przez: ann_ma czw, 02 gru 2010 - 08:53

Hej hej jestem z powrotem ... o jak dobrze .
Zmęczona do bólu. Bardzo senna.
Za tydzień znowu do Warszawy. Za dwa tygodnie będzie ostatni zjazd w tym roku.
Przygotowania świąteczne daleko w polu.
Nie mam głowy.
Nie mam czasu.
Nie mam pomysłów - na proste, szybkie i nieskomplikowane atrakcje świąteczne.

Za to w pracy - ogrom wszystkiego ... Same spięcia...

Martita nie mam jeszcze tego przepisu na pierniki.... sama poszukuję czegoś dobrego i to już na zbliżający się weekend! Jak coś znajdziesz - daj znać!

Napisany przez: martita czw, 02 gru 2010 - 13:41

hej hej laski
ja tylko na chwilke po porade
Lidzie od niedzieli pobolewa brzuch, ma jak zwykle katar i ten ból brzucha. bylismy u lekarza, niby nie wyrostek, moze pasożyty a może te spływające gile powodują ból brzucha niby. boli ją w nocy i po jedzeniu...co o tym myślicie? coś długo ten brzuch boli, wyników na pasożyty jeszcze nie mam.
pozdrowionka

Napisany przez: ann_ma czw, 02 gru 2010 - 14:02

Nie wiem co Ci poradzić, Martita.
Obserwuj Lidzię.
U mnie też Olę w zeszłym tygodniu bolał brzuch i z tego co wiem, to kilkoro dzieci z jej klasy miało podobne objawy.
Trwało to 2-3 dni, nic poza tym się nie działo.
MoĹźe to taki wirus.
Najważniejsze, że byłaś u lekarza.
Może zadbaj o lekką dietę, bez surowych owoców i soków.
Przyjrzyj się jeszcze jak często i jakie kupki robi Twoja "duża córcia".

Napisany przez: martita czw, 02 gru 2010 - 14:57

dzieki Ann_ma, zajęta kobitka jesteś, ale na poradę znalazłaś czas, dzięki

martwi mnie ten brzuch liduśkowy, bo nigdy tak długo nie bolał. kupy ma raz na dzień. siedzi w domu i dostaje kota. wariuje, no i znów wymyśla, że nie pójdzie do przedszkola. no bo jest chora i w ogóle już nie chce chodzić, o matulu, ratujcie ) bo powiedziała, że panie każą jeść surówki, a ona nie cierpi

Napisany przez: ann_ma czw, 02 gru 2010 - 15:05

Martita hahaha jakbym słyszała mojego Pawełka ... namówili się czy co?

Nie martw się na zapas. Trzymam kciuki.

Napisany przez: ggabrysia pią, 03 gru 2010 - 12:47

) jestem i ja mieliśmy przerwę w dostawie internetu...

martita obserwuj Lidzie, ale stawiam na wirusa (grzecznie dopominam się o zdjęcia Ptysia )

ann_ma piłaś już kawkę? jak nie to zapraszam

a ja pierwszy raz w roku przygotowuję się do Świąt z Piotrusiem

wrzuciłam tekst na inny wątek więc pisze i tu : )



No to i ja wrzucam garść pomysłów...wczoraj wieczorem myślałam nad tym bardzo intensywnie

u nas kalendarz będzie "ruchomy" tzn. elastycznie dostosowany do możliwości i pomysłów, każdego dnia
w praktyce będzie to wyglądało tak:

aby unaocznić upływający czas, zrobimy łańcuch z 24 "oczkami" (startujemy jutro, dziś przygotujemy owy łańcuch) , każdego dnia Piotruś będzie urywał/ucinał jedno ogniwo;
równolegle na przedpokoju będzie adwentowy koszyczek, w którym będzie zadanie do wykonania na każdy dzień- dzięki temu każdego wieczora będę mogła coś wymyślić, przygotować czy dostosować do warunków itp.
nie wiem czy to zda egzamin ale warto chyba spróbować

kilka pomysłów na zadania: (kolejność przypadkowa)
-robienie papierowych gwiazd które będą zwisać z lamp
-pieczenie ciasteczek
-nauka jednej kolędy i zrobienie instrumentu z puszki i np. fasoli, kaszy
-robienie kartek
-czytanie opowieści adwentowych, Bożonarodzeniowych (wierszyki, Biblia, opowieści itp)
- robienie aniołków z masy solnej
-obrazek niespodzianka ( na kartce świeczką namaluje wzór świąteczny, niewidoczny- potem pomalujemy farbą i wzór wyłoni się z kartki)
-przygotowanie lampioniku z grapefruita i pomarańczy , po wydrążeniu środka włożony podgrzewacz
- wyklejany plasteliną portret mikołaja
-wspólne udanie się na świąteczny stragan w celu zakupu ozdoby choinkowej która spodoba się Piotrusiowi
- poszukiwanie czekoladowego mikołaja ukrytego w domu za pomocą wskazówek
-wycieczka do szopki betlejemskiej ( niedaleko nas jest tzw.Ĺźywa szopka)
- układamy puzzle z kartek- potnę na większe elementy kilka zeszłorocznych kartek
-świąteczne pieczątki zrobione z ziemniaków
-zabawa w zgadywanie świątecznych zapachów z zawiązanymi oczami
-wspólne zrobienie świątecznej paczki dla potrzebujących- u nas w kościele jest specjalny kosz na dary
-robienie łańcucha choinkowego z makaronu...

Napisany przez: ggabrysia pią, 03 gru 2010 - 12:53

a i muszę opowiedzieć Wam niecodzienną sytuację
dziś przez okno (przy obserwacji padającego śniegu) wypatrzyliśmy ogromnego zająca
dziwny widok w środku miasta, na ruchliwym osiedlu..biedak taki był oszołomiony i zagubiony- nieopodal są takie podmokłe tereny, może stamtąd się przyplątał ...Piotruś miał nie lada atrakcję

Napisany przez: martita pią, 03 gru 2010 - 13:29

ggabrysia: dzięki za ten spis, podoba mi się pozycja robienie aniołka z masy solnej, muszę tylko poszperać jak to się robi. A jedną kolendę Lidzia się uczy, chyba w przedszkolu,bo zaczęła śpiewać w domu.
u nas też jest żywa szopka, Lidzia oglądała w zeszłym roku i cały rok czeka na nią a u nas dziś na balkoonie była sroka:) hehe biedny szarak w mieście, może trafi na jakiegoś bałwana z marchewką , to sobie podje:))

Krzyś - Ptyś słodziak, nadal nie mam fotek z chrzcin, ale wstawie Wam jakies inne. Ggabrysia, a jak Julcia, dużo mówi ?

byłam dziś u fryzjera, raz na rok można, nie? a, przepraszam, to drugi raz w tym roku

Napisany przez: martita pią, 03 gru 2010 - 13:32

cześć Ann_ma, widzę Cie:)
mam kursik
https://www.e-joanna.eu/2009/06/07/jak-to-sie-robi-czyli-kurs-wykonania-aniolka-z-masy-solnej/

Napisany przez: ann_ma pią, 03 gru 2010 - 13:50

Ggabrysiu miałam rację, że wyśmienicie sobie poradzisz z magią adwentowego oczekiwania na święta...
I ja również chciałabym w taki sposób - w końcu taki był zamiar - przygotować siebie i dzieci na święta.
Chciałabym w ten sposób zamienić frustrację związaną ze zniecierpliwieniem na radość oczekiwania...
Mam zbyt mało czasu ... i jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Mam nadzieję, że chociaż namiastką tego co mogłoby być - załagodzę żal.
W niedzielę organizujemy Oli przyjęcie urodzinowe.
Korzystając z okazji... zaproponuję dzieciom wspólne wypiekanie pierniczków, robienie aniołków z masy solnej, wykonanie swojej własnej i jedynej bombki (kule styropianowe już są)...
Z doświadczenia wiem, że dzieci lepiej się bawią w grupie. Stąd moja nietypowa propozycja na przyjęcie urodzinowe... Oczywiście będą też inne typowo urodzinowe konkursy... Ale że czas jest taki bardzo przedświąteczny dlaczego nie wykorzystać tej wspaniałej atmosfery?

A tak na marginesie byłam dzisiaj u lekarza ze sobą i Pawełkiem (bo nadal kaszle a wczoraj zagorączkował na wieczór).
Ja musiałam wykonać zdjęcie rtg zatok. Przecież od 2 listopada nie mam przerwy w chorowaniu. Nadal jestem chora.
Pawełek niby zdrowy ale w poniedziałek laryngolog będzie miał najwięcej do powiedzenia czy leczyć antybiotykiem czy nie.

Napisany przez: martita sob, 04 gru 2010 - 11:10

cześć dziewczęta

śmiem donieść że my już zrobiłyśmy z Liduśką 3 aniołki, chociaż mój mąż mówi, że wyglądają bardziej jak zombie teraz się suszą. są dosyć futurystyczne, Lidka je kolorowała, więc użyła samych mocnych barw hehe

dzięki Ggabrysiu za pomysł

miłego weekendu

Napisany przez: ggabrysia wto, 07 gru 2010 - 13:22

heloo Majusie

wszystkie takie zapracowane? hm...?

ann_ma jak zdrowie? pewnie Jesteś zawalona pracą...

martitko robienie aniołków przed nami dopiero- jakiej mąki konkretnie użyłaś? ponoć to ważne, ja próbowal kiedyś pełnoziarnistej (akurat innej nie miałam) i cisto, masa wyszła mało plastyczna

hop hop Electra! jak się czujesz mamuśko?

no a gdzie reszta? Aga H, Aga TH, Ania 82, Justine, Tekla...(kogoś pominęłam? jeśli tak to przepraszam)

wczoraj był Mikołąj w przedszkolu, dziś dzieciaki szły na jakieś mikołajkowe przedstawienie do domu kultury...
u nas poczynania adwentowe krok po kroczku, czas tak szybko biegnie ech
muszę pochwalić Pitera, coraz częściej rysuje i coraz ładniej cieszy mnie to bardzo...

zmykam obiadek zrobić, dziś rozgrzewająca soczewicowa, pycha

Napisany przez: ann_ma wto, 07 gru 2010 - 13:54

Tak, tak zaganiana jestem i zapracowana...

Napiszę tylko tyle, że na urodzinach Oli nie było pieczenia pierników ani aniołków, ani robienia bombek...
Niestety... grupa dzieci była tak nieokiełznana... tak głośna... że trzeba było zaimprowizować.
Szkoda, ale może w zbliżający się weekend na spokojnie zrobimy to wszystko w zupełnie innym, mniejszym i spokojniejszym gronie. Jednak ważne jest aby te dzieci były zaangażowane artystycznie i czuły potrzebę tworzenia. Inaczej to się nie uda... Szkoda, że o tym nie pomyślałam przed urodzinami. Przygotowałabym się lepiej na ten wybuch energii.

Jutro znowu wyjeżdżam do szkoły... Jest mi smutno bo mam tyle do zrobienia. I nie tylko w pracy... bo chyba więcej i o wiele ważniejszych właśnie w domowym zaciszu.

Pawełek nadal kaszlący, ja również przechodzę rekonwalescencję, a w przeddzień swojego przyjęcia urodzinowego zagorączkowała (bardzo wysoko bo powyżej 39 stopni) nasza jubilatka - Ola.
Reszta się trzyma - na szczęście.

Napisany przez: martita czw, 09 gru 2010 - 11:56

hej hej
ja szybko bo czasu brak: ggabrysiu: mąka była jakaś tortowa albo wrocławska nie pamiętam:) i proporcje:
200 g mąki
200 g soli jodowanej, bo musi być drobniutka
no i 125 ml wody
z tym że wody dolewałam stopniowo ugniatając bo nie wszystko wlałam
wyszły trzy aniołki

a tu dwa aniolki i mikolaj

Napisany przez: justine1980 pią, 10 gru 2010 - 08:56

hej hej jestem z gorącą herbatą z miodem i cytryną
nie piszę bo nie mam nastroju
Kacper miał ostatnio zapalenie krtani znowu mi się dusił na szczęście już jest w miarę dobrze

Ggabrysia dzięki za pamięć

Napisany przez: martita pią, 10 gru 2010 - 15:53

Justine: współczuję Wam tego zapalenia krtani. nigdy nie zapomnę jak Lidzia miała. straszne przeżycie.
Ann_ma:trzymaj się Matko Polko :)Lidzia też miała jedną noc prawie 40 stopni, a na razie ok. zrobilismy testy alergiczne, zobaczymy jak wyniki.
pa, milego weekendu

Napisany przez: ggabrysia śro, 15 gru 2010 - 11:53

hop hoop Kochane Majusie )
śnieg Was przysypał? mam nadzieję, że Jesteście zdrowe ...

u nas po staremu, śniegu sporo...a mnie przeraża tak szybko uciekający czas, straszne...
święta tuż tuż...

posyłam dużo ciepełka i optymizmu na każdy dzień )

Napisany przez: ann_ma śro, 15 gru 2010 - 21:17

Pozdrawiam Was kochane z Warszawki...
Nie mam czasu na nic... Ostatnio sypiam tylko po 3 godziny...
Jestem wycieńczona. Święta nadal w polu...
Czekam na chwilę wytchnienia z łezką w oku.
To byłby dla mnie najwspanialszy prezent.
Trzymajcie się cieplutko...

Napisany przez: martita czw, 16 gru 2010 - 09:15

oo, Ann_ma: dzieki za pozdrówki ze stolycy. nie zazdroszczę Ci tego nawału pracy, trzymaj się ciepło Na pewno fajne urodzinki miała Ola. no i dobrze, że się nie rozchorowała na dobre.
Lidzia tez mi jedną noc zagoraczkowala wysoko, a teraz pare dni jest ok.

Ggabrysia: mnie też przeraża uciekający czas, zwłaszcza że mikołaj ciągle ma pusty worek mam pomysły gorzej z wykonaniem i z kaską oczywiście.

Buziaki

Napisany przez: justine1980 czw, 16 gru 2010 - 15:39

Ann_ma w takim razie życzę Ci chwili wytchnienia Ty nasz pracusiu
Martita u mnie prezenty już kupione wszystko na allegro z racji tego że nie ma sklepów,dla chłopców już przyszły,teraz jeszcze czekam na ten dla Majki

A u nas szpital jednym słowem,Adrian i Kacper mają zapalenie gardła no i niestety Maja też zaczyna kaszleć,do tego katar i zapchany nos...
Ach jeszcze tego mi brakowało.

Pozdrawiam

Napisany przez: martita pią, 17 gru 2010 - 09:42

Justine: a co przyniesie Mikołaj dzieciakom, jeśli to nie tajemnica? Lidka zamowila pieska Bobby, barbie z koniem i barbie z basenem szczeniaczkow. aha, byl jeszcze odkurzacz na liscie. i teraz lamie sie co wybrac, bo lalek ma juz z 10, pluszakow tak samo, a te jej zamowienia to powyzej 100 zl kazde. chcialam wybrac cos jednego i chyba zostanie na barbie z koniem, no bo co, nie wiem zupelnie. kolejna lalka co z tym robic. kon tylko sie przyda, chociaz kucykow tez ma juz z 5.
mlodemu tez by cos trzeba bylo kupic, ale ma zabawki po lidusce, wiec moze dostanie po prostu cos do ubranka

milego dzionka

Napisany przez: Elektra pią, 17 gru 2010 - 10:08

Hej

Skrobnę Wam co nieco, mam nadzieję, że nie zeżre mi posta. Od półtora miesiąca nie mamy internetu, bo szanowny dostawca zmienił częstotliwość i wtedy wyszło na jaw, że mamy położony w nowym mieszkaniu zły kabel. Szlag mnie już trafia, bo wprawdzie kupiliśmy sobie modem w telefonii komórkowej, ale to takie dziadostwo jest, że nic nie można zrobić, zero świadczeń, zero przelewów, zero zakupów (to ostatnie jest szczególnie ważne dla matki wijącej gniazdo, no nie? ). Dzisiaj mają nam wymienić wreszcie ten kabel, po walkach między deweloperem a dostawcą kto zawinił. Siedzę więc i czekam na "fachowców". Może im się uda.

Klimaty u nas też już mega świąteczne. W tym roku wigilia jest u nas i jest składkowa, tzn. ja robię część potraw, moja Mama część i część Teściówka, żeby z każdego stołu było coś Przyjedzie jeszcze moja Siostra z córeczką i siostra K. Będzie nas sporo.
Ela zamówiła u Mikołaja zamek dla księżniczki, samochód rozwalający ośmiornicę (miałam z tym zagwozdkę, co to jest, bo nie mamy tv, a okazało się, że Ona to wypatrzyła u Babci w reklamach na Mini-mini, hehe) oraz kucyki "Sweet Pony". Kucyki dostała na 6.12, a zamek dostanie teraz. Ośmiornicę sobie podarowaliśmy na razie. Małż jeszcze myśli o podstawowym zestawie lego, bo z duplo nam już powoli wyrasta i chcemy sprawdzić, czy już pora na lego - najwyżej, jakby co, klocki poczekają Ja dziergam Jej na drutach tunikę - mam nadzieję, że zdążę skończyć
Barbie też jest na topie, ale nie może się zdecydować, czy Syrenka, czy Muszkieterka. Oczywiście za dużo tego, jak na nasze finansowe możliwości. Ale w lutym urodzi się Ala i pewnie zrobi starszej Siostrze prezent (to teraz modne ponoć, takie obdarowywanie rodzeństwa).
W niedzielę pieczemy pierniczki na choinkę i dekorujemy, a we wtorek K. jedzie po i będziemy ją ubierać. W tym roku nareszcie choinka będzie duża

Z brzucholcem w porządku, dzień przed Wigilią mamy usg i Mała zostanie dokładnie pomierzona i obejrzana od stóp do głów. Na razie ustawiła się głową w dół i kopie mnie po żebrach

To na razie tyle. Mam nadzieję, że już wkrótce będę się mogła normalnie udzielać, a teraz oby mi post się załadował.

Pozdrowienia, Dziewczyny!

Napisany przez: Elektra pią, 17 gru 2010 - 10:14

A i jeszcze jedno, w zeszłym tygodniu Ela miała ospę wietrzna - masakra, wysypało biedulkę jak biedronkę i temperaturę miała ponad 39. Trzy dni i dwie nocki wyjęte z życiorysu, ale potem już oprócz krosteczek i strupków nie było widać, że chora Szkoda mi Jej było bardzo, ale całe szczęście już po i odporność na całe życie ma, a nie jak matka, która w wieku 33 lat sobie zachorowała i 3 tygodnie z głowy, hehe. Dobrze, że nie byłam wtedy w ciąży

Napisany przez: martita sob, 18 gru 2010 - 10:09

o, Elektra! wróciłaś dobrze, że u Was wszystko w porządku, bo już zaczęłam się martwić. musiałam wyśledzić Cię na innym wątku hihi żeby być spokojniejsza

kurcze, Ela miała ospę? pewnie przywlokła z przedszkola? My Liduśkę szczepiliśmy na ospę i nie wiem, czy dobrze. bo ponoć ta szczepionka nie chroni na całe życie.
Dla Liduśki lego mniejsze niż duplo jest wnerwiające. wszystko jej się rozpada i dostaje szału, więc u nas tylko duplo na razie.
Elektra, ja też lubię dziergać, obecnie dziergam rękawiczki, właśnie kończę jedną, ale nie wiem czy dam radę na tą zimę bo ciągle czasu brak hihi
dobra lecę, kupa roboty , mlody coś ostatnio niespokojnie śpi i jestem niewyspana. no i znów ma katarek bidulek.
PA

Napisany przez: Elektra nie, 19 gru 2010 - 23:19

No właśnie z przedszkola przyniosła - jak K. dzwonił, żeby poinformować o chorobie zakaźnej, to się dowiedział, że "tak, tak, proszę pana, wiemy, to już drugi wysyp ospy w przedszkolu od września". Myśmy Eli nie szczepili na ospę wietrzną i nie powiem - miałam "delikatne" wyrzuty sumienia, ale potem rozmawiałam z koleżanką, która swoje dzieci zaszczepiła i powiedziała mi, że i tak oboje ospę przeszli. Na pewno przebieg choroby po szczepieniu jest lżejszy, może aż tak nie wysypuje i nie ma takiej wysokiej temperatury.
Co do lego, to właśnie też się obawiamy, że to jeszcze za wcześnie i damy sobie z tym na razie spokój jednak. Tym bardziej, że ja też nie chcę Eli zarzucać zbyt dużą liczbą prezentów, bo Ona potem rozkojarzona jest i nie wie, za co chwycić i czym się bawić i w końcu wszystko ląduje w kącie. Raz tak dostała cała masę różności i skończyło się na tym, że zabrałam prawie wszystko i dozowałam Jej kolejno małymi porcjami co jakiś czas, hehe. Teraz dostanie jeden duży prezent, do tego parę drobiazgów i myślę, że tak będzie najlepiej
Ja też się ostatnio słabo wysypiam, ale to dlatego, że już nie wiem, jak mam się ułożyć, żeby mi było wygodnie. Kupiliśmy Eli "dorosłe" piętrowe wyrko i z dodatkowym wysuwanym spaniem na dole i śpimy tam teraz obie, żeby się Ela przyzwyczaiła - Ona śpi na dolnym wyrku, a ja na tym dodatkowym wysuwanym To łóżko jest duże, dorosły spokojnie się na nim mieści, więc śpi się na nim ogólnie wygodnie, ale ja już coraz bardziej obolała jestem i wszystko mnie uwiera i coraz więcej stękam i kwękam. Uwielbiam spać na brzuchu, a teraz się nie da i to mój ból największy A o moją ulubioną poduchę - rogal do spania jest wojna, bo mój pies ją sobie anektuje, jak tylko spadnie na podłogę
Dziś miałam dość podłe samopoczucie cały dzień, w związku z czym pieczenie pierniczków przeszło na jutro. A jutro Wigilia u Eli w przedszkolu, na którą oczywiście się wybieram Od paru dni Ela chodzi po domu i śpiewa "Dzisiaj w Betlejem" i jeszcze jedną piosenkę świąteczną, której nie znam
A kabla nam jeszcze nie wymienili, jutro farsy ciąg dalszy...
Dużo zdrówka życzę wszystkim choruszkom, a zdrowym miłego poniedziałku!

P.S. Ruter postraszyłam, że go wypierniczę przez balkon i od razu internet lepiej chodzi

Napisany przez: Elektra pon, 20 gru 2010 - 09:03

No i jeszcze jedno, martitko, to naprawdę miłe uczucie, jak się człowiek dowiaduje, że ktoś się o niego troszczył Dziękuję Powinnam była Wam od razu tu skrobnąć, że nie mam netu, a nie tylko na ciężarówkach

Napisany przez: ann_ma pon, 20 gru 2010 - 10:02

Melduję się od soboty w domu...

Powrót okropny... pociągiem z Warszawy do Poznania... Oglądałyście wiadomości o opóźnionych i przepełnionych, zimnych pociągach?? Pokazywali właśnie ten pociąg, kórym wracałam do Poznania. A w Poznaniu mój kolejny pociąg opóźniony 90 minut...

No ale już jestem z powrotem... Mogę się zająć wszystkim, czym trzeba czyli WSZYSTKIM właśnie bez wyjątku!
Zdrowie nadal szwankuje... Sypiam nadal tyle ile mi starcza czasu w dobie... czyli niewiele!

W pracy na szczęście udało uratować się komputer ze wszystkimi jego danymi.
W domu rozgardiasz przedświąteczny! Akcja-panika... tyle jeszcze do zrobienia!
Wczoraj piekłysmy pierniki... jak je wyciągałam z blachy były takie rewelacyjnie mięciutkie... a gdsy ostygły zrobiły się mega twarde! Wrrr....
Po pracy jadę z Pawełkiem na kontrolę do laryngologa.

Pozdrawiam Was wszystkie bardzo gorąco... Elektra trzymaj się nasza ciężarówko!
Ooooch jak sobie przypomnę jak ja się obkładałam poduchami gdy brzuchol mi przeszkadzał w zasypianiu, spaniu... wwe wszystkim!

Ggabrysiu a jak Wasze adwentowe zabawy?

Martita ja również mam kłopot z prezentem dla Pawełka, bo młody zmienia życzenia za każdym razem gdy zobaczy te ogłupiające reklamy!

Ale razem z M myslimy o kolejce lub samochodzie sterowanym. Do tego może jakiś samolocik do składania lub książeczkę...

Napisany przez: justine1980 pon, 20 gru 2010 - 12:00

Martita Majce kupiłam https://allegro.pl/lala-lalka-szmaciana-przytulanka-3-kolory-40-cm-i1377253474.html z racji tego że jeszcze żadnej nie ma a chłopcom takie https://allegro.pl/samochod-twister-akrobata-gra-i-swieci-prezent-i1367131001.html.Klocki lego Kacper uwielbiał w zeszłym roku nadal lubi ukladać ale chciał autko.
Elektra super Ĺźe u Was wszystko ok
Ann_ma współczuję jazdy pociągiem

Napisany przez: ggabrysia wto, 21 gru 2010 - 12:02

helooo

wpadłam tylko na chwilkę....jestem strasznie zabiegana, ale najdziwniejsze jest to,że prace w niczym nie postępują jestem w jakimś dziwnym letargu- poszłam po prezenty a wróciłam z reklamówką warzyw nie potrafię się zdecydować, muszę zrobić prezenty 5 dzieci ( w tym 2 własnych), nie cierpię tej bieganiny przedświątecznej....

a adwent? nie wszystkie zabawy udało się zrealizować, jak zwykle wyszła moja wada- słomiany zapał...ech...
ale za to sprawdził się bardzo dobrze łańcuch adwentowy- Piotruś ze zdziwieniem patrzy jak upływa czas, dziś zostały 3 koła...

dziś w przedszkolu wigilijka, odświętnie ubrany Piter z radością pomaszerował

dziewczyny trzymajcie się nie dajcie chorobom

justine fajne te autka Piotrek zachwycony - zauważył jak oglądałam

ann_ma zdrowiej i wysypiaj sie! dbaj o siebie

Elektra ciężarówko nasza- dla Ciebie podwójna porcja fluidów

martita ucałuj Pysia


ściskam pozostałe Majusie

Napisany przez: ggabrysia czw, 23 gru 2010 - 10:30

Dziewczyny )

Życzę Wam radośnie przeżytych Świąt- by były wytchnieniem, odkrywaniem, otwieraniem się na Dobro.....wszystkiego najlepszego !!!

Napisany przez: justine1980 pią, 24 gru 2010 - 14:50

Wesołych Świąt!

Napisany przez: Elektra sob, 25 gru 2010 - 15:17

Kochane Dziewczynki!
Życzę Wam i Waszym Rodzinkom spokojnych, zdrowych i radosnych Świąt, przeżytych w rodzinnej atmosferze, a naszym Majusiom bogatego Mikołaja, śniegu dużo i dobrej pogody do jeżdżenia na sankach i mnóstwo zdrówka!

Napisany przez: martita sob, 25 gru 2010 - 21:40

Dziewczęta i maluszki!

Wesołych Świąt!

Napisany przez: ann_ma pon, 27 gru 2010 - 08:15

A ja przekornie... życzę Wam wszystkim wesołego powrotu po Świętach do normalności dnia codziennego!
W tym roku przecież, musieliśmy "szybko" świętować ... tak "weekendowo" aby w poniedziałek równie szybko powrócić na tzw. "tory" ... Dlatego życzę Wam bezproblemowego przestawienia się z nadawania po świątecznemu hihihihi... o ile tak można??
No... chyba, że jesteście w tej uprzywilejowanej sytuacji iż możecie sobie te święta przedłużyć aż do Nowego Roku!

Ja melduję się w pracy - niestety - taki już mój los...

Napisany przez: Elektra pon, 27 gru 2010 - 10:06

Heja!

ann_ma - no ja niby mogę leniuchować, ale tak nie za bardzo, bo wypaliły mi dwa zlecenia i szkoda było odmówić... ech, życie

Za życzonka świąteczne Wszystkim bardzo dziękuję

U mnie Święta były spokojne, Wigilia udana, logistycznie wszystko ogarnęłam dzięki wydatnej pomocy Teściowej i Szwagierki, Mikołaj przyniósł mnóstwo prezentów (a miało być skromnie, ech, Rodzinka... ). W Święta pozwoliłam się obsługiwać. Do kościoła pojechaliśmy do katedry, gdzie zrobili Szopkę z żywymi zwierzątkami - Ela nie chciała odejść od zagrody z konikiem - "koniara" mi rośnie, jak nic Dziś dzielnie pomaszerowała z Tatą do przedszkola.
Dzień przed Wigilią byłam na wizycie, podglądaliśmy Alę - rośnie zdrowo, fika prawie cały czas, waży 1720 g, pozycja "głową prawie w dół". Ja czuję się znośnie, chociaż pobolewa mnie raz spojenie, a innym razem rwa złapie, ale ogólnie da się przeżyć i nie narzekałabym wcale, gdyby nie zgaga. Niestety, nie mogłam w Święta zbytnio pojeść dobrych rzeczy, bo zgagulce mam ostatnio przepotworne. Z Elą niczego podobnego nie przechodziłam, ale Ona bardzo wcześnie wstawiła się w kanał rodny i to pewnie dlatego

Napisany przez: ann_ma pon, 27 gru 2010 - 11:29

Elektra na zgagę bardzo dobre są migdały... pochrup sobie płatki migdałów.
Wiem jaki to koszmar - ta zgaga! Ja nie lubię migdałowych płatków i nie chciałam
się zmuszać do ich jedzenia. A zgaga dokuczła bardzo - tylko przy Pawełku.
No ale ten szybko się ustawił główką w dół... z tym że równo na miesiąc
przed porodem zdążył się rozmyśleć... i z powrotem powrócił do siedzenia
po turecku ... Czym wprawił w osłupienie wszystkich badających mnie lekarzy
a swoją mamę przeraził nie na żarty! Niestety do dnia narodzin nic się w tej kwestii
nie zmieniło i mój najmłodszy syn urodził się pośladkami a nie główką...
Mam nadzieję, że to nie będzie przesądzać gdzie Pawełek będzie miał cały
ten świat ... na który owego dnia urodził się właśnie daną częścią ciała!

Napisany przez: ann_ma pon, 27 gru 2010 - 11:34

A i zapomniałabym przekazać wieści i życzenia od naszej Ani 82 ...

Cytuję:

" Aniu!
Dziękuje za życzenia.
Trochę już późno, ale również życze Tobie i całej Twojej rodzinie Radosnych,
rodzinnych Swiąt Narodzenia Pańskiego, a w Nowym Roku wiele miłości,
radości i uśmiechu w każdym dniu .
Pozdrów i uściskaj majóweczki. Jakoś mało czasu mam ostatnio,
ale obiecuje, że niebawem do Was zaglądne .
U nas wszystko ok. Franuś rośnie, raczkuje,
ma 4 ząbki i jest kochany a Michaś dalej rozbrykany

Pozdrawiam Ania 82 " ...

Cieszę się bardzo, że u Ani wszystko w porządku i że obiecała swój powrót na forum.
To bardzo radosna nowina!

Napisany przez: martita pon, 27 gru 2010 - 12:14

heyka, to i ja się zamelduję po Świętach

Ann_ma: dziękuję za życzonka na maila:)

super, że Ania82 wróci do nas kiedyś

u nas też było mnóstwo prezentów, a miało być po jednym dla każdego. ja wzbogaciłam się w kolejny wisiorek, ale fantanstyczny, no i ulubioną pościel flanelową.
dzieciaki dostaly radiomagnetofon, więc lidzia sobie puszcza teraz piosenki w pokoju, no i ubranka, jedna lalka, której już odpadła głowa...hihii

a my po świętach przeziębieni, ja mam zaropiałe oczy, lidzia katar, młody coś rzęzi, mąż gardło...koniec
dobra, spadam do kieratu

ja na zgagę nie miałam sposobu

buziaki

Napisany przez: Elektra pon, 27 gru 2010 - 12:28

ann_ma - dziękuję za radę, akurat mam migdały w domu, to pochrupię, oby pomogły Mój małżonek wystawił się na świat tą samą częścią ciała, co Pawełek, hihihi. Podejście do życia ma raczej nie wskazujące na stan z dnia urodzin, więc to raczej nie ma powiązania Mam nadzieję, że Ali nie przyjdzie do głowy ułożyć się pośladkowo, bo wtedy wiem, że - ponieważ to nie pierwszy poród - będą próby, żebym urodziła sn i troszeczkę się tego boję...

martita - miło Cię widzieć po Świętach, duuużo zdrówka dla Was!

Napisany przez: ggabrysia pon, 27 gru 2010 - 12:39

i ja witam poświątecznie

święta minęły nam spokojnie- no prawie- moja siostra wylądowała dwukrotnie ze swoją 3 latka na pogotowiu- skończyło się pobytem w szpitalu niestety, Kinga ma zapalenie płuc..

wierzę w to, że będzie dobrze...

Elektra mi pomagało picie zimnego mleka, migdały także...jej już tak blisko do końca, właśnie patrzę na suwaczek...

martitko zdrowiej nam kochana...ja właśnie wcinam witaminki które pod choinką znalazłam ( ależ ten aniołek praktyczny )

ann_ma miłej pracy )

mam nadzieję , że poświątecznie będziemy w komplecie forumowym )

Napisany przez: Elektra pon, 27 gru 2010 - 13:10

ggabrysiu - no właśnie, strasznie blisko. Przedwczoraj uświadomiłam sobie, że za jakieś dwa - trzy tygodnie powinnam zacząć przygotowywać rzeczy dla Małej, no i spakować torbę do szpitala Jak powiedziałam o tym K., to powiedział, że jak tak dalej czas będzie zasuwał, to nas poród zaskoczy Normalnie nie ma czasu na czekanie. Ja tylko zauważam kolejne weekendy, jak mijają, bo wtedy wszyscy w domku jesteśmy, a tak, to dni lecą, jak zwariowane...

Napisany przez: ann_ma pon, 27 gru 2010 - 14:31

Ja dostałam pod choinkę kolczyki z kamyczkami swarowskiego i płytę DVD "Usta Usta" pierwszy sezon...
Dzieci dostały to o czym pisały w swoich listach.
I - co najważniejsze - są zadowolone .

Elektra
to prawda... czas leci szybko, ale zobaczysz wszystko zdąży się Wam zorganizować.
Małymi kroczkami zdążysz się spakować do szpitala, a nawet przygotować mieszkanie na powrót do domu z Alą...
Nawet zakosztujesz zniecierpliwienia... że oto już wszystko zapiete na ostatni guzik, Ty siedzisz jak ta tykająca bomba i wsłuchujesz się w siebie ... Być może zaliczysz ze 2 falstarty ...
A tak na powaznie... życzę Ci takiego finiszowania o jakim marzysz... a samego rozwiązania: szybkiego i bezproblemowego. Myslę, że wszystkie trzymamy z dnia na dzień coraz bardziej kciuki za pomyslność w tej sprawie!

Napisany przez: ann_ma wto, 28 gru 2010 - 11:17

Ot jaka niespodzianka ...

Ggabrysiu Ty wspaniała istoto ...
Swoją kartką sprawiłaś mi niesamowitą radość...
nie ważne, że przyszła dopiero dzisiaj... ale jakie zrobiła
wraĹźenie.
Siedzę sobie w pracy... ciężko pracuję ... mocno zaangażaowana i skupiona
liczę, zatwierdzam ... a tu stażysta przynosi mi kopertę zaadresowaną
na moje imię i nazwisko. Już po pieczątce pocztowej coś mi świta... jednak nadal
do mnie nie dociera co to, kto to itd... A tu proszę Gabrysia - forumowa koleżanka ...
Dziękuję raz jeszcze! Jest mi bardzo, ale to bardzo, bardzo miło!

Napisany przez: Elektra wto, 28 gru 2010 - 11:28

Hej!

Jak już jesteśmy w temacie podziękowań, to ja Tobie, ann_ma, bardzo dziękuję za tego poprzedniego posta i wszystkim dziewczynom za fluidki Jesteście kochane

To już po 11-tej, a ja się jeszcze nie rozkręciłam... Zacznijmy od tego, że wstać mi się nie chciało. Jakoś się zwlokłam koło 10-tej, ale tylko dlatego, że zadzwonił telefon i musiałam się podnieść, żeby odebrać. Teraz patrze na rozłożone jeszcze wyrko, w łazience zalega pranie, u Eli w pokoju standardowy "krajobraz księżycowy"... Poza tym te moje zlecenia...

....

Myślę, że zacznę od kawy

Napisany przez: justine1980 wto, 28 gru 2010 - 11:30

cześć dziewczyny melduję się niestety z bólem głowy i cieknącym nosem chyba zaraziłam się od dzieci (chorowały jedno po drugim Maja nadal chora).
Po swiętach w sumie dobrze,Kacper zadowolony z auta Adrian taksobie bo chciał coś innego niestety nie mam na tyle pieniedzy a po drugie wybrał zabawkę która jest raczej dla dziewczynek.Zaczyna mnie to niepokoić chociaż aż tak źle nie jest żeby cały czas zachowywał się jak dziewczynka.

Dobrze że u Was święta w miarę udane.

Elektra zdążysz jeszcze się zniecierpliwić przed porodem,chociaż czas rzeczywiście płynie
Ann_ma fajną niespodziankę Ci Ggabrysia sprawiła nie wiedziałam że macie swoje adresy

Napisany przez: ann_ma wto, 28 gru 2010 - 11:50

Justine1980 bo nie mamy swoich adresów ... stąd ta wielka niespodzianka...
Kiedyś zrobiłyśmy sobie taką tabelkę kontaktów, ale były tam tylko telefony i adresy e-mail .
Ale Ggabrysia jest osobą bardzo spostrzegawczą i najprawdopodobniej zapamiętała gdzie pracuję .

Napisany przez: ggabrysia śro, 29 gru 2010 - 11:34

ann_ma cieszę się ,że niespodzianka się udała ) )

CYTAT(ann_ma @ Tue, 28 Dec 2010 - 13:50)

Ale Ggabrysia jest osobą bardzo spostrzegawczą i najprawdopodobniej zapamiętała gdzie pracuję .

Napisany przez: justine1980 śro, 29 gru 2010 - 13:12

Ggabrysia dzieki niestety katar mnie pokonał nos mam czerwony jak pomidor do tego jestem niewyspana bo Majka obudziła się 03.30 i nie miała zamiaru spać i tak przez godzinę.Jak tam siostrzenica? Mam nadzieję że lepiej
Ann_ma jestem z Wami od niedawna i nie wiedziałam że się wymieniałyście ale w sumie się nie dziwię bo na wątku mojej Majki zrobiłyśmy tak samo

Napisany przez: ann_ma śro, 29 gru 2010 - 13:16

Ggabrysiu tak czy siak... mała rzecz a jaka radość!

Może będziesz miała okazję zrobić reszcie takie albo i inne niespodzianki...

Moje dzieci też mocno bałaganią... i to bez różnicy czy to syn czy córka...
Wszyscy jakoś tak jednakowo nie dbają o porządek.
Jeszcze się tym nie martwię ale zaczyna mi to przeszkadzać.
Wkrótce muszę pomyśleć o "planie naprawczym"...

Ale ten czas goni... uff... starość nie radość ... latka lecą a człowiek zaczyna nie nadążać.
Dopiero co świętowaliśmy ubiegłoroczne święta... a tutaj proszę na świeżo kolejne już są poza nami.
I dużymi krokami zbliża się Nowy Rok.
W tym roku nie chce mi się balować na Sylwestra.
Ale mojemu M. za to odwrotnie.
Coś kombinuje a ja tylko po cichu jednak liczę, że nie wypali... i tym razem
będziemy mogli sobie spokojnie pobyczyć się przy kominku, sami w towarzystwie naszych pociech.
Ale aby nie zostać zaskoczoną... już przymierzałam swoje stare suknie...
Wyciągnęłam je z głebokiej czeluści szafy żeby sprawdzić, czy któraś się nadaje na "replay"...
I stwierdziłam, że nie jest tak źle...mieszczę się we wszystkie, które brałam pod uwagę.
Ponoć w tym roku najlepiej złoto albo inny kolor, byle nie czerń.
Wyboru wielkiego nie miałam (3 sukienki raptem mam) a tylko jedna jest w kolorze innym niż czerń...
Mój wybór padł na sukienkę czerwoną...

Justine 1980 jesli chcesz to podaj mi swoje namiary kontaktowe na PW. A ja zaktualizuję tabelkę i wyślę Tobie nasze dane...
Nie poddawaj się chorobie... w warzywniaku można dostać korzeń imbirowy. Bardzo dobry środek rozgrzewający i wzmacniający jako plasterkowy dodatek do herbaty. Spróbuj jesli możesz...

Napisany przez: justine1980 śro, 29 gru 2010 - 13:41

Ann_ma wątpię czy na naszym zadoopiu dostanę świeży imbir ale dzięki za radę dzisiaj idę na zakupy to się rozejrzę.

Co do Sylwestra to my tradycyjnie siedzimy w domu,bez auta ciężko gdzieś się ruszyć,znajomych też nie mamy więc co nam pozostaje? Zrobię jakąś sałatkę jajka z fetą małż wczoraj zrobił rolmopsy to posiedzimy pooglądamy telewizję i już.

Napisany przez: Elektra śro, 29 gru 2010 - 15:05

Melduję się chora. Chodzę, chruchlam, smarkam, kaszle. Temperatura 38. Do tego brzuch twardy jak skała... No-Spa poszła w ruch.

Ggabrysiu - ten "księżycowy krajobraz" wymyślił mój Tata na określenie czegoś, co bardzo Mu swego czasu przeszkadzało w moim pokoju, a ja nie mogłam zrozumieć, dlaczego - przecież było tak pięknie wszystko na podłodze porozkładane

Justine - imbir do herbatki bardzo dobry, popieram ann_ma, można do niego dolać soczku malinowego - smakuje podobnie jak z cytryną. Ja niestety też go chwilowo nie mam w domu i na razie tłukę wirucha czosnkiem. Z farmaceutyków mogę tylko paracetamol i rutinoscorbin - i tak dobrze.

Ide do wyrka leżeć, bo czuję się fatalnie...

Napisany przez: justine1980 śro, 29 gru 2010 - 17:41

Elektra zdrówka życzę a twardego brzuszka nie zazdroszczę ja niestety na nospie jechałam często ale to z racji tego że dwie ciąże były zagrożone.Ale u Ciebie to już prawie końcówka także takie stawianie się macicy to raczej normalne.
Imbiru niestety nie kupiłam ale mam taki proszkowany to może chociaż troszkę pomoże

Napisany przez: ann_ma czw, 30 gru 2010 - 08:22

Elektra ojojoj trzymaj się nam dzielnie... ciężka sprawa z tymi farmaceutykami w czasie ciąży...

U nas też różnie z tym zdrowiem ja nadal kaszlę i smarkam... a mój najmłodszy syn znowu zaczął chrapać co oznacza, że migdały się powiększyły i najprawdopodobniej nos się już przytyka... A dopiero od kilku dni nastąpiła poprawa...

Napisany przez: martita pią, 31 gru 2010 - 10:39

hej hej

Drogie dziewczęta!

Aby Nowy Rok obfitował w same szczęśliwe chwile
Radości z majowych pociech i ich rodzeństwa
Zadwolenia z chłopów
W pracy sukcesĂłw,
Pieniędzy, dobrobytu
I dużo dużo miłości





A poza tym udanego szampańskiego Sylwestra !!

Ann_ma: mam nadzieje, że chociaż Ty zaszalejesz na imprezie sylwestrowej, bo reszta dziewczyn się nie chwali coś
ja nie idę nigdzie, będę na tzw. balu radia i tv:)

Elektra,Justine, Ann_ma: dużo zdrówka, trzymajcie się dziewczyny.

mi coś ostatni oczy szwnakują, zaropiały, ale już lepiej, chyba też jakiś wirus czy jakie cholerstwo.

Napisany przez: ann_ma pią, 31 gru 2010 - 11:39

Martita niestety ja będę się bawić tak jak Ty... przy radiu i TV ...
Znajomi w ostatniej chwili zrezygnowali z imprezy... no cóż zdarzają sie i takie przypadki ...
Wyszło na moje - jesteśmy w domku i mam nadzieję, że spędzimy bardzo sympatyczny, spokojny i uroczy wieczór w swoim własnym domowym sosie ...
Ja się cieszę i mam dobry nastrój.
Czego i Wam moje drogie wszystkim - bez wyjątku - życzę.

A do życzeń noworocznych dorzucę...
wszelkiej pomyslności,
dobrych i przemyslanych decyzji,
zdrowia przaśnego,
materialnie zaś aby nam się powodziło
a radość z życia nie opuszczała każdego dnia nawet tego najbardziej monotonnego....


W Nowym Roku czeka nas przyjście na świat Ali ... u Elektry.
To bardzo radosne wydarzenie więc myslę, że rok będzie bogaty i bardzo urodzajny!
Cokolwiek by to miało oznaczać dla każdej z nas!

Napisany przez: ggabrysia pią, 31 gru 2010 - 11:48

kochane Majusie odezwę się wkrótce...muszę okiełznać Piotrka który rozsypała w całym mieszkaniu chrupki....idę z odsieczą....

Napisany przez: justine1980 pią, 31 gru 2010 - 13:37

Napisany przez: ggabrysia pią, 31 gru 2010 - 20:33

NAJLEPSZE NOWOROCZNE ĹťYCZENIA ))
OBY TEN ROK BYŁ POMYŚLNY, PEŁEN DOBRYCH NIESPODZIANEK, RADOŚCI, NADZIEI I MIŁOŚCI ))
OBY WASZE MARZENIA SIĘ SPEŁNIŁY, DZIECI ZDROWE BYŁY:)