Katiek, i tak zwariujesz.
Nie ma bata, każdy remont w mieszkaniu, które jest normalnie użytkowane - powoduje roztrój nerwowy, bajzel w całej chałupie i ogólne zamieszanie.
Krok po kroku? Ooo to trudne, bo zależy co faktycznie będziecie robić.
Generalnie, jeżeli wymieniać będziesz szafki kuchenne - to powinnaś sporo wcześniej je zamówić (zależy pewnie od firmy, ja czekałam chyba 3 lub 4 tygodnie). Zamawiając meble - otrzymasz od razu info kiedy nastąpi montaż szafek na miejscu. I pod tę datę najlepiej wszystkie prace układać.
Ile dni wcześniej - tego Ci nie powiem, musicie sami mniej więcej oszacować w zależnośco od tego, czy trzeba skuwać stare kafle podłogowe i ścienne, by zrobić miejsce nowym, czy będziecie zrywać tynki na ścianach i kłaść nowe, a może tylko samą starą farbę będziecie zdzierać? A potem kładzenie nowych kafli (ile dni to zajmie, to już od fachowca zależy i jego umiejętności
). Potem też tak od razu nie można wchodzić na świeże kafle, trzeba pozwolić by klej dobrze wysechł. Gruntowanie ścian i sufitów, malowanie (pewnie przynajmniej dwukrotne). Właściwie zastanawiam się czy nie lepiej malować ściany przed kładzeniem płytek, ale chyba nie...
Ściany się wysmarują w międzyczasie. A płytki łatwiej oczyścić z farby, która gdzieś tam chlapnie.
A potem ściany też muszą przeschnąć zanim szafki na nich zawiesisz.
Mówisz jeden tydzień bez kuchni?
Hmmm, ja bym obstawiała nawet ze dwa, jeśli rzeczywiście czeka Cię to wszystko o czym pisałam. Jeśli tylko częściowo, no to może tydzień...
Aha, no i przez ten czas właściwie należy mieć opróżnioną kuchnię, więc wszystkie manele trzeba poupychać po pokojach.
Ja przez remont kuchni przeszłam. Uffff, dobrze że mam to już za sobą.