Hej dziewczyny...
Staram się czytać co u Was regularnie...ale napisać jest mi strasznie ciężko....
Kajtkowi po kropelkach się niestety nie polepszyło.....a wręcz przeciwnie....
Całymi dniami nosze go na rękach, przytulam,masuję brzuszek,nagrzewam....cuda,,,
W piątek miałam koszmarny dzień....maly płakal non stop od rana....prężyl się strasznie do tego stopnia, że z pępuszka pociekla krew....a na domiar zlego kilka dni wcześniej zauważyliśmy,że na dole brzuszka zrobiła mu się czerwona pręga ...wtedy pomyśleliśmy, ze moze pieluszki go uczulają albo to jakieś otarcie, zmieniliśmy pieluchy na inne, ale nic się nie zmienilo, a wtedy w piątek wręcz zrobiło się sine...Przeraziłam się potwornie...i zaczęłam szukać w necie informacji co to może być...no i się zaczelo, bylam juz niemal pewna, ze to jakiś wylew wewnętrzny, pęknięte jelitko i inne cuda...
Telefon do lekarza,kazala nam najpierw przyjechać do niej,po czym zadzwoniła, ze może lepiej nie czekać tylko od razu do szpitala jechać...
Nie ma słów by opisać moje przerażenie i panike....
W szpiatalu najpierw obejrzala malego jedna pani doktor, zawołala drugą....bo nie miały pewności co to może byc, zrobili badania...jelitka ok, brak jakichkolwiek objawów chorobowych....wreszcie stanęło na tym, ze mały ma problem z wypróżnianiem a podczas próby zrobienia kupki tak bardzo napina mięśnie i tak się pręży, ze az popękały mu naczynka tworząc pręgę o szerokości 3 cm....
Dostaliśmy nowe leki i co tydz mamy badania kontrolne....
Póki co poprawa niewielka....
A ja jestem coraz bardziej wykończona....
Ojjjj wyżaliłam się......
I tak bardzo zazdroszczę dzieciaczków śpiących po kilka godzin.....