Jaki cudny temat
.
Niegdyś byłam totalnym abnegatem. Poźniej obrót o 180 stopni - totalny porządek.
W tej chwili granica mojej tolerancji na bałagan wzrosła niesłychanie - zaakceptuję wyrko niepościelone, ale pod warunkiem, że pościel jest porządnie ułożona. Porozkładane książki tudzież porozwalane zabawki są dla mnie do przyjęcia natomiast porozrzucane ubrania - już nie. Mam obsesję okien, tego co w nich wisi i zlewu - ma być czysty.
Niestety, moje mieszkanie z tych starszych i np. łazienka, ile bym jej nie sprzątała sterylnego wrażenia nie robi, bo zakamieniona jest. Teraz na dokładkę zażelazioną wode mamy, co oznacza żółtawe zacieki.
Staram sie w tym wszystkim znaleźć jakisś zlotyśrodek, bo zdaniem męża mam obsesję sprzątania, a moim zdaniem w domu jest nie tak, jak być powinno.
A znacie teorię ,że im mniej udane życie seksualne tym większa potrzeba porządku wokół ? I co wy na to?