^ Ja np. zmaierzam pozwolić mężowi robić dużo przy dziecku, zwłaszcza na samym początku, żebym znów nie wpadła w obłęd bycia idealną, że tak powiem, pracownicą
Dam sobie rękę uciąć, że bedzie mi na początku cieżko. Nigdy nie miałam do czynienia z tak małymi dziećmi, nigdy nie leżałam w szpitalu...
Ale tak sobie myslę, że najlepiej będzie jak najwięcej skupić się na dziecku, nie na sobie. A poza tym... przecież to taki maluszek, czemu mam się go bać, prawda?
On mógłby się bać, że będzie bezbronny bez opieki, a nie ja mam się bać jego.
I powiem wam, że mnie np. czytanie poradników o dzieciach niespecjalnie pomaga. Łatwo się nabuzować, ze karmienie, przewijanie, mycie, choroby, to wszystko wymaga od kobiety bycia supermamą. Ja chcę być po prostu dobrą mamą, nie nakręcać się i nie obwiniać, jak to w nerwicach bywa...