Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję, każdy trop może być cenny. W tej chwili skłaniam się do hipotezy pasożytniczej/ bakteryjnej, ale jestem ciemniakiem medycznym i tak naprawdę to nic ponad moją intuicję.
Edi, biegunka jest bezkrwawa, śmierdząca, zaczyna się od luźnej kupy z resztkami pokarmowymi, kończy praktycznie śluzowatą wodą. Ponieważ Nadia korzysta głównie z pieluchy, rzadziej daje się namówić na sedes, jestem w stanie dokładnie policzyć ilość wypróżnień i dlatego wiem, że jest ich 6-9, potem święty spokój. A nastepna kupa to normalna "plastelinka".
W przedszkolu za pierwszym razem panowała jelitówka (poza Nadią trafiło dwoje dzieci), dziś też się dowiedziałam, że ostatnio jedna dziewczynka chorowała, ale co pomiędzy nie wiem. Przedszkole jest malutkie, kameralne i paniom raczej ufam, ale oczywiście na miejscu mnie nie ma. Chociaż Sonia chodzi tam trzeci rok i nigdy nie miała żadnych poważnych kłopotów, zresztą teraz tez ją zupełnie omija.
Wiem, że teraz wokół pełno tych wirusów, co chwila słyszę, że kogoś znajomego trafia. (Zupełny OT jest taki: mój dobry kumpel był tydzień na nartach i przez cały tydzień zmagał się z wirusową biegunką. Jak mi to opowiadał, jedyny obraz, jaki cisnął mi się do mózgu był taki, że dopada go w połowie zjazdu z Kasprowego, a on musi dojechać na dół i poradzić sobie z nartami, kombinezonem...
). Ale ciągle nie wydaje mi się, żeby infekcja wirusowa mogła przebiegać tak błyskawicznie i tak błyskawicznie kończyć. Może?
Maja, a ja właśnie czytałam, że nie ma powodu, żeby odstawiać modyfikowane. Troche sama nie wiem, co o tym myśleć, zwłaszcza, że Nadii odebrać mleczko będzie ciężko... Nic mlecznego poza tym nie jada/ nie pija.
Pecia, mam nadzieję, że to nie ten trop, ale jeśli reszta się nie sprawdzi będę badać i to.
Czy oddając kał muszę podać nazwy pasożytów do ewentualnego wykrycia, czy wystarczy, że poproszę o diagnostykę probki pod kątem pasożytów?