Płytki, tylko i wyłącznie. ako kolezanki rzekły.
Prze 7 lat użytkowałam kuchnie, której sciany przy blatach roboczych pokryte były płytkami. Jednymi z tańszych, jak nie najtańszymi. Ciężko się cholery czyściło ale nawet niedoczyszczone nie wyglądały tragicznie. Dało się przeżyć. Od dwóch miesięcy estem szczęśliwą(?) użytkowniczką kuchni z tapetą na ścianie
Tfu, na wszystkich ścianach. Docelowo ścierwo ma być zerwane i zastąpione płytkami ale, że Ślubny wszystko sam, wiec trochę to trwa. Tapeta, w przeciwieństwie do byle jakich płytek z poprzedniej kuchni, była kosmicznie droga. Wodoodporna, sratata.... Gucio prawda. Za zlewem, za kuchenką, powyżej blatów roboczych jest usyfiona niemiłosiernie. A przypominam, 2 miesiące robi za tapetę kuchenną, wcześniej była tapetą pokojową. Nie ma takiej opcji żeby z tej cholery zmyć, na przykład, buraczki, które mi się w tarciu rozbryzgały.
Za Rosą powtórzę, ze blacha to chybiony pomysł. W czystości sie tego utrzymac nie da. Paluchy poodbijane znać, każde pociągnięcie wilgotną ścierka... Błeee... Krata jeszcze gorsza, choć fajnie wygląda i można sobie pozawieszać.
[/img]