kupiłam kocie szelki i smycz, wczoraj było ok, siedział sobie na balkonie, dziś wskoczył na barierkę (ja w tym momencie byłam siku) tzn przeskoczył i uwiesił się na szelkach i wyskoczył z nich
coś mnie tknęło wyszłam na balkon kota nie ma, siedzi wstręciuch pod balkonem, wyleciałam za nim w pidżamie (dobrze, że wzięłam klucze bo domofon zepsuty) nie chciał skubaniec do mnie przyjść ja do niego a on w nogi cała poparzyłam się pokrzywami, serce jak oszalałe mi waliło bo do ruchliwej ulicy z 50 m, Mikołaj zrzucił mi jego ulubioną myszkę i jakoś go złapałam, nim doszłam do klatki i otworzyłam drzwi wejściowe podrapał mi całą rękę tak się wyrywał, rękę przemyłam wodą utlenioną mam nadzieję, że szybko się zagoi bo słyszałam, że po kotach ciężko się goi
i teraz mam pytanie do tych co wypuszczajÄ… kota na balkon na szelkach i na smyczy
co zrobiłam źle, że on wyskoczył z tych szelek
były za luźno zapięte?
nie powinien mieć możliwości wskoczenia na barierkę?
edit
a może ja źle zapinam te szelki?
zapinam tak, że łapy idą w dwie dziury a zapięcie na plecach
Ten post edytował malgosia1968 nie, 25 sie 2013 - 10:18