witam na nowym wątku
dubel
No to i ja się melduję
Ola wiesz jak to sanatorium w ramach NFZ-u to co się dziwić
Teraz jak chcesz wypas to musisz wyskoczyć z kasy a jak chcesz się załapać na "lepsze" warunki to czekasz 2-3 lata w kolejce- widziałam ostatnio materiał w tv że tyle osób chętnych
Moja babcia już 2gie wakacje z rzędu pojechała do sanatorium,miała rożne zabiegi itp.. pokoje super,jedzenie też.. no ale ona płaciła za to chyba z 1600 zł na 2 tyg.
Ola, będzie dobrze, jak tylko wszystko przestanie być dla niej obce to myślę, że nie będzie tak tragicznie. No i ponawiam pytanie, gdzie to sanatorium .
Gosia, jak było? Będą zdjęcia i relacja?
olakinga trzeba zacisnąć zęby i powiedzieć, że to dla Natalii dobra, trzymam kciuki
To ja też się melduję.
Ola będzie dobrze
Arwena, no oczywiście, że będzie
Było ogólnie świetnie, bo jakby inaczej nad morzem być mogło. Pierwszy dzień siedzieliśmy cały na plaży, potem młody ganiał z dziećmi z ośrodka, zaczepiał wszystkich. Drugi dzień z rana wybraliśmy się do Gdańska do zoo i Gdynii akwarium, niestety lało cały czas, więc udało nam się zaliczyć Ikeę, 30km korków, akwarium przed wejściem (młody zasnął akurat a mega kolejka i tka była, więc odpuściliśmy) i odwiedziliśmy kuzynkę męża, wróciliśmy ok. 20stej, młody cały dzien prawie na tyłku i w drodze
W sobotę spontanicznie wybralismy się znowu do Gdańska do zoo, na szczęście była ładna pogoda. Pech sprawił, że akurat organizowali jakieś zawody na rolkach i znowu stalismy w korku 1,5h. Zoo udało się zaliczyć, wróciliśmy prosto na plażę. no i w niedzielę z rana spakowaliśmy się i znowu na plażę a potem do domu, po drodze odwiedziliśmy teściów. Także generalnie - JA CHCĘ NAD MORZEEEEEEEE!
No Szymek fajny, widoki też.. a ja bym chciała więcej Mamy -zaznaczam ,że podwójnej więc zapodawaj mi tu siebie z brzuszkiem
Byłam w sobotę na badaniu krwi i właśnie zadzwonili, że jedna z probówek uległa hemolizie i muszę iść jeszcze raz
nie ma więcej zdjęć ze mną. wstawiam ostatnie. na filmiku coś tam może zobaczycie ale to zaraz
https://img696.imageshack.us/i/49741571.jpg/
Arwena. a gdzie tam kąpać załuję strasznie, bo chciałam, ale jednak za zimno trochę no i Szymek jak zobaczył, że moczę nogi, to też się pchał, więc podarowałam kąpiel.
https://www.youtube.com/watch?v=EAhsxp5iz9o
e tam, bebech mi wyrósł z soboty na niedziele, a dzisiaj to już mam sporawy, ale w spodnie się jeszcze mieszczę.
Ja poproszę o takie zdjecie
https://www.fotosik.pl
Gosia - zdjęcia super, widać że Szymkowi plaża się bardzo podobała:)
dziewczyny my w szpitalu z Miśką teściowa herbatkę sobie robiła k...wa mać i dzieciaka nie upilnowała Miska ma poparzenia 2 stopnia - na szczęście nie jest tego dużo ale jest i to na twarzy: czoło, policzek prawy, przy ustach najgorzej na szyjce tu ma bąble ZAŁAMKA siedzę w szpitalu i wyję ....
Olakinga
Ola ale fatalny wypadek, trzymam kciuki za Miśkę!
ojej olakinga, trzymam kciuki, aby wszystko dobrze się skończyło i przede wszystkim dobrze goiło !
olakinga, ja po sasiedzku, ale bede trzymac kciuki. Niestety wiem co przezywasz i dlatego wysylam Wam duzo fluidow.
Flo, czytałam po siąsiedzku o Gabi, jak ona się miewa?
Ola, napisz jak Miśka.
Zmykam, bo dzis ze starszym do ortodonty jedziemy.
Ola bardzo mocno i trzymam kciuki żeby wszystko szybko się goiło i było ok
olakinga, trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze!
kitujemy w szpitalu cały czas; na szczęście oparzenia nie są na całej powierzchni buzi prawa strona jest poparzona najbardziej - na czole ma kilka bąbli, policzek na szczęście tylko 1 stopnia - zaczerwienienie które mamy nadzieję się wchłonie bez powstania skorupy no i szyjka i dekolt 2 stopnia - tj bąble.... lekarz na obchodzie stwierdził, że myślał że gorzej to będzie wyglądało ale nie jest tak źle... kilka miesięcy i nie powinno być śladu - maści, maści i jeszcze raz maści; mamy też lampę biopron więc będziemy ją naświetlać to też podobno pomaga na razie modelką nie będzie mój aniołek... na razie leżymy w szpitalu, Miśka ma podawany antybiotyk, środki przeciwbólowe i kroplówki jakieś, jak to pielęgniarka powiedziała na moje pytanie co dostaje i po co...: "dostaje wszystko co powinna dostawać w jej stanie" kocham polską służbę zdrowia .... na szczęście nie ma wstrząsu - Miśka od rana jest wesoła, uśmiechnięta i jak to ona, szaleje... żywe srebro z tego dziecka jest...
Natala jest w Szczawnie Zdroju ( okolice Wałbrzycha) w sanatorium dla dzieci Zuch ...
olakinga, moze to cie malo pocieszy, ale ja jako dziecko tez bylam poparzona. Wylalam na siebie wrzatek. Mialam poparzona glowe i plecy i to mocno a teraz nie mam sladu. A starsza bylam jak Twoja niunia. Mi tez pielegniarki taka odpowiedz dawaly jak sie pytalam co Gabi dostaje Niech szybko sie goi.
Arwena, dzieki Gabriela miewa sie dobrze MMR nie wykazalo zadnych krwiakow, wiec sie wchlonely. Na szczescie prawie wszystko wraca do normy a po malej nic nie widac, ze kiedykolwiek, cokolwiek sie stalo. Tylko strach pozostal...
Olakinga- trzymam mocno kciuki &&&&&&&&, też miałam kiedyś mocne poparzenia, dziś został malutki ślad
Jak potrzeba coś Natalce to ja moge w miare możliwości podrzucić
Ola zobaczysz wszystko jej zejdzie-mój m. tez był wrzątkiem poparzony i nie ma śladu
Flo- a co się stało Gabi? Bo ja Waszego wątku nie czytam
Tomka znajomy też był cały poparzony, wypadek w pracy (elektryk), wyglądał fatalnie, ubranie się na nim spaliło, miał popaloną twarz, wyglądał fatalnie, po roku nic po nim widać nie było, teraz są dobre maści, dobrze że Miśka dobrze znosi.
Asia, Gabi Flo przecisnęła się między szczebelkami i spadła z 3 metrów w dół.
Flo - cieszę się, że wracacie do normalności. Wyobrażam sobie ten strach...dobrze, że finał jest pozytywny. Uściski dla Was.
Ola w sumie jednak też pozytywnie , oby prognozy się sprawdziły i ślad na Miście nie pozostał. Was również ściskam . Gdybyście chcieli zatrzymać się gdzieś po drodze do Wałbrzycha to pod Poznaniem możecie - coś ciepłego i chwilę oddechu u mnie. Mogę nawet Was przenocować .
Olakinga - ciesze się z dobrych wieści i zaciskam kciuki, żeby sprawdziło się, że ślady nie zostaną Michalince.
same szczęśliwe historie tu a u mnie nie. moja koleżanka była poparzona jako dziecko i ma dużą bliznę na szyi i dekolcie, taka zaorana skóra, ale! jest szczęśliwą mężatka i mamą i ma się dobrze,a blizna w niczym jej nie przeszkadza. no, tyle że ona była "dobrze" poparzona.
no nic, pochwalę się chociaż skromnie i po cichu, bo mnie to uwiera - byliśmy wczoraj na budowie obejrzeć nasze przyszłe mieszkanie. poza tym, że w łazience śmierdziało moczem, to wszystko wygląda obiecująco.
Ja bym mogła szczęśliwo-nieszczęśliwą - w najbliższej rodzinie - wrzący olej do frytek na ośmiolatce. Blizna oczywiście została bo poparzenia były okropne ale i sposoby leczenia inne.
Skoro jednak mówią, że ślad nie zostanie to Ola tego się trzymaj!
Arwena-dzięki za info o Gabi.
Flo wyobrażam sobie co przeszliście. Dobrze że z Małą wszystko ok!!!
Wiecie takich historii z poparzeniami jest mnóstwo- tez mam koleżankę która ma wielką bliznę od ramienia do łokcia plus bliznę na piersi.. Nie wiem dokładnie czym się poparzyła..
Najważniejsze że Misia się bawi, a poparzenia okazały się mniej groźne niż myślano!!No i że zejdą jak Ola pisze!!!
a ja mam hopla na punkcie stawiania wszystkiego przy brzegu, bo młody ma długie ręcę i wszystko ściąga i największe katusze przechodzę u rodziców (którzy mają manię stawiania wszystkiego na najjaniższych półkach i stolikach), a potem u teściów (którzy wiecznie coś gotują, pieką a młody uwielbia tam siedzieć w kuchni).
olakinga, no bo to niestety tak jest, że to że się czegoś nie chce, nie znaczy że się nie może stać.
widzę, że nadal macie przeboje z teściową
olakinga, głowa do góry, proszę ucałować malutką. Będzie dobrze. Nawet nie domyślam sie co czujesz, co przechodzisz.
gosiagosia, to jak z waszym mieszkaniem? Sprzedane? I to co oglądałaś już kupione? No i kiedy na wspólny spacerek się piszesz?
Asia, a tę zabawkę to razem z dzieciątkiem miałaś pożyczoną?
Co do poparzenia wrzątkiem - może niezbyt optymistyczne, ale to było lat temu 30, moja kuzynka wylała na siebie gar gotującej się wody, miała poparzone chyba pół ciała. Na szczęście na głowę nie wylała, ma poparzenia na całej jednej nodze...ale jak piszę, to było 30 lat temu i zupełnie inne środki do leczenia.
Arwena daje zdjecie Kedziorka na pierwsza stronke melduje sie na nowym watku i obiecuje ze od nastepnego poniedzialku bede czesciej bo M wyjezdza i my wracamy do gdyni a Kędzior do żłobka poki co wczoraj mielismy USG mloda wazy 838 gram- zrobil nam nawet na chwile usg 3d wkleje foty w poniedzialek nastepny bo w moim laptopku malutkim nie mam cd romu
Niunia właśnie miałam pytać o Kędziora . Zaraz Ją dorzucę .
Gratuluję studniowki .
Kaska, obecne w trakcie sprzedaży, przyszłe w trakcie kupienia, a w obu przypadkach umowa przedwstępna podpisana.Co do spaceru, to ja ni wim ostatnio już nic. Od poniedziałku mam nadzieję pójść na l4, to może wtedy się rozjaśni.
Asia, skąd wiesz, że kasia podczytuje? bo ja nie wiem gdzie to. w profilu ma prywatne
pamiętam jak kiedyś Alucca napisała, że logowałam się w czasie, kiedy byłam po porodzie w szpitalu
właśnie zauważyłam, że miatka mnie nie dodała w wątku lutowym ciążowym
Asia - poważnie widzisz że Kasia podczytuje? bo myślałam ,ze wyjechali gdzieś, pisałam do niej na gg ale się nie odzywa
hm dziwne, moze porpostu odzwyczaja się od neta?
Tomuś już śpi, Kacper prawie też, bo rano wstajemy do przedszkola wiec czas się przestawić na wczesne wstawanie
jak ja jutro wstanę o 7 to nie wiem
wczoraj byliśmy u gastrologa z Tomkiem ,mówi że za mały na jakieś konkretne badania, dałą skierowanie na różne badania z krwi i tyle i mam z wynikami potem przyjechać
dzis byliśmy u naszej pediatry i dała nam 4 leki homopatyczne aby dawać już teraz na uodpornienie,bo się przedszkole zaczyna i Kacper będzie wirusy przynosił do domu, boje sie tego strasznie, bo przez 2 miesiące odzwyczaiłam się od kupowania leków i siedzenia z dziećmi w domu:(
mam nadzieję,że jednak ten sezon będzie dla Tomka mniej chorowity
z alergii pomału chyba wychodzi pokarmowej, bo żadnych wsypek nie ma ani kataru też po zjedzeniu czegoś mlecznego ale na razie podaję tak raz,dwa razy w tygodniu po parę łyżek serka lub jogurtu i jest ok,
niunia - GRATULACJE !!! a zdjęcia z USG pokaż koniecznie
Asia - no właśnie skąd wiesz ??? aaaaaaaaa na stronie głównej w zalogowanych ją dojrzałaś... hehehe Kasia chyba rzeczywiście na coś się obraziła bo zawsze dosyć aktywna była i tu i na innych tematach....
gosia upomnij się głośno
Dziubki klikacie na nicka,i nie chodzi o to, że napisane "ostatnio widziany prywatne" ale jest napisany kiedy widziany-macie datę i godzinę
Niunia dawaj foty Małgosi
Gosia- ja chcę brzuch ale taki zapozowany a nie jakichś w kurtce czy cuś
EDIT: o tu to sie sprawdza tylko ja mam przestawioną godzinę i widac jakby sie logowała 21.50 a teraz jest 20,50 więc mam cos nie halo- ale w każdym razie bywa na bieżąco
https://img412.imageshack.us/i/logxd.jpg/
Uploaded with https://imageshack.us
sprawdziłam Alucce, która nie ma profilu ukrytego i u niej jest tak:
Ostatnio widziany: Thu, 12 Aug 2010 - 11:55
Czas lokalny: Tue, 31 Aug 2010 - 22:01
więc to chyba jednak nie jest logowanie
gosia chyba masz rację - to jest info w jakiej strefie czasowej jesteś... jak jest priv to priv... ciekawe czy na głównej widać taka osobę hmmm jednak powiem Wam że jakoś niepokoję się o Kasię, nie było żadnych nieporozumień ostatnio w tematach ogólnych tak więc jej zniknięcie jakoś mi nie pasuje.... kurczę może coś się stało... nie ma nikt do niej telefonu??
o już nowy wątek melduje się
Ola trzymaj się kochana, oby małej szybko się zagoiło
ja też z W-cha jak Beatka, daj znać jak będziesz jechała , albo jak trzeba coś Natalii
mam tylko gg Kasi, pisałam z nią nie raz, a teraz mi nie odpisuje więc się dziwię
mam już numer telefonu - jutro napiszę do niej sms-a
Asia, "prywatne" jest w momencie jak ktoś ma ukryty profil i właśnie dlatego nie widać kiedy się logował, bo jest prywatne masło maślane, ale ja tez tak mam
mi kasia chyba podała kiedys nr tel, ale nie wiem czy sobie życzyłaby żebym pisała coś
jeszcze mam pytanie - już wiem, że jak będę na wsi mieszkała, to nadal mogę należeć do swojej przychodni jak do tej pory, ale czy do gina też?
Kaska, jak przeczytasz, to mnie powiedz kobieto czy nadal chodzisz do Kopczyńskiego?
Zaprowadziłam dziś Kasię do starszej grupy, a tam jedna wielka masakra, jedne dzieci siedziały na ławeczkach, drugie leżały na podłodze i wszystkie ryczały. Panie nie zabierały dzieci, tylko trzeba było wejść z dzieckiem i wtedy dopiero się działo, wszystkie wisiały na rodziców nodze i wyły. Totalna dezorganizacja. Wyjdę dziś wcześniej z pracy. Aż mnie serce boli.
Kurde dziewczyny faktycznie z Kasia coś nie tak...
Aj kurde biedna Kasiulka ale może się coś zmieni...
Ola i jak z Michalinką???
Aj to chyba norma wrześniowa.
Ja starszemu tylko przygotowałam koszulę a resztę sam załatwia. Nawet domagał się, że pójdzie pieszo i nie mam go odwozić na rozpoczęcie roku. Zosia Samosia a nie tak dawno, w trzylatkach też się nogi trzymał.
Alucca skoro już zajrzałaś na Picassę to i tu zajrzyj! Czekamy na zdjęcie Pati i jakieś wieści
Aj oby to tylko pierwszego dnia tak było.
Arwena a co się dziwisz- to w końcu dziesięcioletni facet!!I mama ma go odprowadzać? Obciach
Ola jak tam Michasia dziś?
Aj - to jest najgorsze moja Miśka też będzie z tych płaczących u nas mówili że do 1 miesiąca takie akcje są, później się dzieci przyzwyczajają.... szkoda mi tych Pań ze żłobka ...
Miśka dzisiaj super, najprawdopodobniej wyjdziemy do domku jeszcze dzisiaj i będziemy pod opieką przychodni już nie jest więc tak źle... na razie mają zobaczyć wyniki krwi i podjąć decyzję czy i jakie antybiotyki ma dostawać ( teraz ma dożylnie podawane) lekarz powiedział że dziś jest 3 doba więc teraz można orzec co i jak i tak: oparzenia I stopnia ( na szczęście tylko) na 1% powierzchni ciała , ładnie powinno się wszystko zabliźnić mamy się tylko stosować do zaleceń... o żłobku powiedział że za jakiś tydzień powinna móc pójść do niego tak więc jest OK wszyscy odetchnęliśmy już
do Kasi napisałam sms-a na razie nie mam odpowiedzi... sama już nie wiem
Super, że wszystko tak fajnie się układa i że wyjdziecie do domu-wiadomo w domku najlepiej!!!!
Co do Kaśki to dziwna sprawa- w końcu na smsa mogłaby odpisać
pomijając, że mogło się coś stać (odpukać!), to może tez zwyczajnie nie mieć ochoty na kontakty z forum z różnych względów. no nic, mnie się zdaje, że od kilku tygodni jakaś atmosfera była napięta, ale może mi się zdaje.
a może intensywnie pracują z mężem nad dzidziusiem
a mi wracają nudności i wymioty
Asia, no niby tak, ale zawsze jest jakieś ale.
Arwena, dam tylko wieczorem, bo młody przenośnik kart wyrzucił za łóżeczko a sama go nie przesunę.
co do mdłości, to już mi przeszły, ale wróciły. w poprzedniej ciąży też miałam nawroty i to nawet po 20stym tygodniu.
edit, a sorki, mam na imageshacku przecież foty, już daję
https://img842.imageshack.us/i/46675350.jpg/
gosia współczuję tych mdłości - ta przypadłość mnie nie męczyła w żadnej ciąży na szczęście
Ola cieszy mnie to że z Michalinką na tyle dobrze jest że możecie iść do domku... Nasze forumowe kciuki działają cuda dobrze bo biedna Michalinka musiała się mimo wszystko nacierpieć uściskaj malutką.
Gosia mdłości współczuję pamiętam swoje
Co do Kasia jestem tego samego zdania co Asia.
e, ja do niego chodzę chodziło mi tylko czy jak się wyniosę z miasta, to nadal będzie mnie przyjmował. a swoją droga teraz chodzę do niego zawsze na 8 i nie muszę czekac
Na naszym wątku była jakaś napięta atmosfera ? nie zauważyłam, no chyba że czegos nie doczytałam ale ja raczej wszystko czytam
mam nadzieję, że jednak Kasia się odezwie bo w życiu to różnie bywa i jak często bywała a nagle znika to sie cżłowiek martwi
Gosia a kiedy masz teraz usg?
bo oczywiście pochwalisz się nam no nie?
Mnie dziś od rana łepek pobolewa .. tak ciśnie..niby nie bardzo a u*****liwe to strasznie
Agalu, nie napisałam, że na naszym wątku, chodziło mi raczej o forum i udział kasi w nim.
Asia, mam wizytę w poniedziałek, ale nie wiem czy mi usg zrobi. W poprzednim gabinecie mówił, że są 3 usg na nfz i tyle miałam, ale teraz jest milszy, nawet przez chwilę miałam usg4d, także kto wie. Jak zrobi, to na pewno pokażę
gosiagosia, ale Ty cwaniara jesteś ... a nawet jak się do Warszawy wyprowadzisz, to możesz do niego chodzić
no nie?
a teraz pytanie na 100 pkt. ktoś nam mówił, że mozna nie byc zameldowanym przez 14 dni, ktoś inny że przez 30, a ja znalazłam zupełnie coś innego, tzn. że jak nie na pobyt stały, to na czasowy (jeśli co najmniej 3 doby mijają), powyżej 2 miesiecy musi byc już pobyt stały. i teraz nie wiem jak to wygląda - domyślam się, że między sprzedażą obecnego mieszkania a kupnem nowego będzie ok miesiąca róźnicy. wymeldowac bedziemy się musieli,a co potem z meldunkiem? chodzi nam o to, żeby nie trzeba było wyrabiac nowego dowodu, bo po miesiącu trzeba będzie robić kolejny, więc to trochę bez sensu. możemy nie być zameldowani w ogóle? jak to będzie u lekarza - w sumie to mnie najbardziej nurtuje żeby potem nie było, że złe dane czy coś. podam nowy adres dopiero jak będziemy już na swoim a co do tego czasu ?
Dobra, na dziś tyle jeśli chodzi o pierwszą stronę bo obiad mi się przypali
Oliwii Kasi nie umieściłam póki co, bo Kasia w tym temacie od trzech wątków unika odpowiedzi, zatem zrobiłam tylko paseczek a ze zdjęciem poczekam aż Kasia wróci.
Clio pozwoliłam sobie Tymka też dorzucić.
Fiefiorko a ty też chcesz?
Wiecie, że Piatka też na odliczaniu jest?
EDIT> No i Igi Lunkowej nie ma. Lunka odezwij się!
Aha i muszę powiedzieć, że jak patrzę na zdjęcia z pierwszej strony to mamy najfajniejsze dzieci na świecie
Kasia odezwała się, aż mi głupio. Mam nadzieję, że sama szybko napisze co się stało, bo jakoś nie czuję się na siłach dociekanie o co chodzi.
Asia, i nie było potem problemu? bo wiesz, moga pytac gdzie się podziewał człek przez ten czas itd. w sumie mogę sobie pomieszkiwac po 2 dni to tu to tam, bez konieczności meldunku, zresztą co to kogo obchodzi
dziewczyny jesteśmy już w domku
gosiu - cieszę się że Kasia się odezwała przynajmniej do Ciebie.....
padam dziś bo od rana byłam sama w biurze, a ludzi mnóstwo
potem odbierałam Oskara ze szkoły i jechaliśmy na ostatnie szkolne zakupy, na ostatnia chwilę oczywiście wszystko
Arwena super, pierwsza stronka śliczna no i oczywiście wszystkie nasze maluchy najpiękniejsze
Ola cieszę się, że już was wypuścili
Witajcie Dziewczyny.
Dopiero sms Gosi uświadomił mi, jak egoistycznie wobec Was się zachowałam… Nie przypuszczałam, że moja nieobecność na forum może Was martwić. Mało tego – ja nawet nie skojarzyłam, że rzucenie laptopem w kąt oznacza, że nie będę przecież pisać na forum, że nie powinnam tak, bez żadnego wyjaśnienia. Ale przez ostatnie dni nie myślałam o niczym, po prostu wegetowałam.
Jak wiecie, w połowie sierpnia młoda wylądowała z 40 stopniową gorączką na pogotowiu. Okazało się, że to lekkie zapalenie gardła, obyło się bez antybiotyku, itp. Poleciał posiew z odbytu, badanie moczu. Niby jej przeszło. Za kilka dni powtórka z rozrywki, tyle, że bez gorączki: wymioty, biegunka. Jak zrobiła kupę, to momentalnie wypływała z pampersa, po nogach, prosto do butów. No więc znów kupa do pudełka i wio na bakteriologię. Sprawdzili wszystko, co było do sprawdzenia: rotawirus, salmonella, coli, shigella. Nic nie znaleźli. Za dwa dni zrobili ponownie, wynik ten sam. Ale co z tego, skoro z dziecka leci mi woda. Młoda przez tydzień nie jadła praktycznie nic. Jeśli udało mi wcisnąć w nią dwa razy dziennie po 80 ml rzadkiej kaszy, to był to już sukces. Na widok kanapek i zup dostawała szału. Dodatkowo w zastraszającym tempie zrobił się niej istny demon. Płacz, rzucanie się, fochy były non stop na porządku dziennym. Nie radziłam sobie z tym. Doszło do tego, że siadałam w kącie i płakałam. W domu byłam i jestem całymi dniami sama. Czasem brakowało mi sił i sposobów, żeby poskromić Oliwię. No i ta frustracja, że nie chce jeść, pić, że nikt nie jest w stanie powiedzieć mi, co jest nie tak z moim dzieckiem. Czekałam tylko, kiedy wyląduje pod kroplówką. W ciągu tego tygodnia bardzo schudła, zmizerniała, zbladła.
Na domiar złego pewnego wieczoru, jadąc z mężem i młodą w samochodzie dostałam takich boleści, że myślałam, że będę gryźć własną rękę. Zaczęłam okropnie wymiotować, tak w momencie. To było dosłownie kilka chwil. Młoda na ten widok dostała ataku płaczu. Poczułam, że drętwieją mi nogi i ręce. Za chwilę poczułam, że język mam jak kołek. Chciałam powiedzieć mężowi, żeby jechał do szpitala, ale nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa. Wydusiłam tylko jakieś „yyyy”. Mąż momentalnie zawrócił i pojechał do szpitala. Na izbie przyjęć zasłabłam. Dostałam momentalnie kroplówkę, zrobili mi badania, EKG. Morfologia fatalna, biochemia jeszcze gorsza. Przemęczenie organizmu. Lekarz spytał, czy nie przeżywam ostatnio jakichś stresów. Starania o dziecko bezwzględnie wstrzymane.
Po powrocie do domu tylko Gastrolit trzymał mnie na nogach. A młoda dalej nie chciała jeść, marudziła do granic wytrzymałości, coraz częściej wyprowadzając mnie z równowagi.
Kilka dni potem telefon, tata męża jest w ciężkim stanie w szpitalu. Niestety… To była okrutna śmierć w okrutnych okolicznościach. Pozostawiła po sobie nienawiść w rodzinie i wiele przykrych niejasności, których w większości pewnie nigdy nie uda się wyjaśnić.
To wszystko tak fatalnie ponakładało się na siebie w czasie i to w bardzo krótkim czasie, że nie mogłam sobie dać z tym rady. Pokłóciłam się z mężem, rodzicami, nie mogłam dogadać się sama z sobą. Tchórz ze mnie, wiem. Ludzie mają gorzej, a potrafią sobie radzić. Ale ja przez kilka dni miałam tak, że budziłam się rano, od razu ściskało mnie za gardło i chciało mi się wyć.
Dziś jest już trochę lepiej. Ale jeszcze nie jestem sobą. Wiem, że muszę się wziąć w garść, bo nie mam innego wyjścia.
Dziękuję Wam za troskę i przepraszam, że zniknęłam bez słowa.
Kasiu - jakoś nie pasowało mi że zniknęłaś tak nagle .... domyślałam się że coś nie tak musi być..... odpoczywaj, wycisz się, spokojnie o wszystkim pomyśl - będzie dobrze, przesyłam moc dodatnich fluidów...
Kasia - będzie dobrze
brak mi słów, chyba potrzebny ci porządny wypoczynek i spokój na ukojenie nerwów
Kasia, co za okropny pech Cię prześladuje , az nie do wiary, ile człowiek musi czasami znieść.
Kasia współczuję przeżyć.. nie wiem co napisać .. mam nadzieje, że wszystko się ułoży!!!
Tylko tez mnie dziwi że nie dali małej do szpitala, gorączka, biegunka..
Mojej koleżanki córeczka tylko z biegunka jednodniową wylądowała miesiąc temu w szpitalu...
kasia przytulam, a jak teraz czuje się Oliwka?
Podobno z moją Kasią nie było w żłobku jednak tak źle, przyczepiła się tylko do pani nogi i wszędzie za nią chodziła. Jak przyszłam to nadal mnóstwo dzieci płakało. Kasia wyglądała na "oswojoną".
Kasiu jedyne co mogę to bardzo mocno
Wiedziałyśmy że coś jest nie tak bo zawsze jesteś z nami ale nie przypuszczałyśmy nawet że twoje sprawy przybrały taki obrót
Dziekuję Wam dziewczyny. Kurcze, Wy jestescie naprawdę lepsze, niż tysiąc terapii...
Arwena wtedy, kiedy młoda miała 40 stopnigorączki i pojechalismy na pogotowie, to lekarka stwierdziła zapalenie gardła. Na drugi dzień gorączka spadła, trzeciego dnia zniknęła całkiem. Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Dopiero za kilka dni znów zwymiotowała i robiła kupy z wody, przestała jeść. Ale nie miała już gorączki. Wtedy nie pojechałam z nią do szpitala, tylko zadzwoniłam do naszej lekarki i ona kazała natychmiast zbadać mocz i kał. Moczu nie udało mi się złapać, młoda ma jakąś blokadę i nie chciała sikać. No i tak jak pisałam - nic nie wyszło. Dietę oczywiście jej robiłam. Chciałam jej dać kanapkę z samym masłem, na obiad gotowałam jej chudy rosołek z grysikiem. Ale nie przełknęła niczego, poza kaszą i to w bardzo małych ilościach. I tak bym się nie zgodziła na zostawienie jej w szpitalu. Tam się nikt dziećmi nie przejmuje. Podłączą kroplówkę i wszystko. A w domu i tak zawsze coś w nią wcisnęłam i obyło się bez kroplówki. Jeśli stwierdziliby, że młoda nadaje się na hospitalizację, to zawieźlibyśmy ją do krakowskiego Prokocimia.
aj80 Oliwia od piątku wróciła do normy. Je jak dawniej. Boże, jak pewnego ranka przyszła do mnie i powiedziała: "mamuś, kanapkę ź śynką, źlób" to popłakałam się ze szczęścia. Dziś rano po otwarciu oczu usłyszałam "ugotuj palówkę". Obiady też już je normalnie. Wczoraj zjadła ziemniaki i cały snycel. Kupy też już robi normalne. Pierwszą normalną kupę oglądałam ze łzami w oczach, tak się cieszyłam.
Tak sobie teraz myślę, że ja obstawiałabym zęby. No bo nic innego mi nie pasuje.
Kasia jak pisałam dieta to mialam na myśli typową dietę jaką podaje się przy kłopotach z przewodem pokarmowych. W sensie najpierw same płyny a potem kleik na wodzie...
Bardzo odważna jesteś, nie bałaś się odwodnienia? U małych dzieci przebiega błyskawicznie, a twój opis brzmi tragicznie- tydzień praktycznie bez jedzenia, dziecko schudło , zmizerniało i zbladło. No i jestem w szoku, że bez hospitalizacji zrobiłaś taką kupę badań w zasadzie z dnia na dzien i to z powtórką. I tylko dwukrotnie.
No wiesz, a z tą temperaturą to pisałaś, że spadła ale parę dni później, że wróciła, więc już nic z tego nie rozumiem
Nie wiem jak przez ten tydzien udało Ci się to wszystko przeżyć
olakinga szczerze powiedziawszy, to nawet nie wiem, czy można zostać z dzieckiem, ale pewnie można. Tyle, że czułam, że młoda szybciej dojdzie do siebie w domu. Zwłaszcza, że nie chciała pić tylko jeden dzień, potem udawało mi się ją poić. No i żaden lekarz nie sugerował, że powinna zostać w szpitalu.
Arwena wszystkie badania robiłam prywatnie. Chodziłam, płaciłam a oni robili bez problemów. Robiłam wszystko, żeby młoda się nie odwodniła. Idę o głowę, że żeby młodej podać kroplówkę, to musieliby ją uśpić. Pocieszało mnie to, że owszem, młoda schudła ale te fochy i wścikanie się nie potwierdzały, jako by opadała z sił i była słaba.
Chapeau bas Kasiu, chapeau bas
Kasia koniec końców dobrze że tak się sytuacja z tym całym zatruciem (??) małej skończyła.. a co do kroplówki- zaręczam że gdyby była konieczność Oliwia dałaby sobie ją zapodać..
Znam dziecko które na co dzień jest mega szałaputem a przy rota kiedy jak to się mówi" leciało przez ręce" grzecznie leżało na szpitalnym łóżku z wenflonem w łapce
A co tu tak cicho? Kasia w żłobku mam wrażenie coraz lepiej, i panie już nie robia takiej akcji przy drzwiach, nie wiem co one wtedy tak przekombinowały.
Dzisiaj Kacpra odprowadził do przedszkola dziadek i dzwonił do mnie że Kacer płakał,nie chciał dzis iść do przedszkola
juz w domu mówił, że chce z Tomkiem zostać i jak widać potem mu nie przeszło
jak widać nawet 5 latek może płakać w przedszkolu;)
myślę,że to dlatego że on widzi że ja z Tomkiem zostajemy razem w domu i jest zazdrosny
zła jestem bo całą jego grupe porozwalli i dzieci z któymi 2 lata przechodziłz grupy do grupy teraz zostały rozrzucone po kilku grupach i w jego jest tylko kilka starych osób ,naszczeście są te 2 najważniejsze dziewczyny ale dużo kolegów w innych grupach
Tomek śpi ,ja się nasprzątałam ,mam nadzieję że troche jeszcze pośpi a ja odpocznę chwilę
dziś dzieci idą do dziadków na noc, a my jedziemy na jakis piknik z mężem ,bo dostał z jakiejś firmy zaporsznie, więc jedziemy zobaczyć co to tam będzie, zjemy cos ,poijemy piwkiem, posłuchamy muzyki na żywo i wrócimy
zimno u nas strasznie,wieje, czasem pada, czasem słońce, wczoraj za trzecim wyjsciem na dwór z Tomkiem założyłam mu rajstopy,nawet w kurteczce miał zimne łapki jak lody i cały był przemarznięty
Aj dobrze że w żłóbku już lepiej;)))
Aga u nas tez taka zimnica-niby słońce dziś świeciło ale wiatr hula że ho ho;///
Fajnie, że "sprzedajesz" dzieci- my w przyszłą sobotę gdzieś wyjdziemy -oczywiście najpierw w pt małż idzie na piwo z ludzikami z pracy ..ale przyjeżdżają moja mama i siostra to też sobie coś "chlapniemy" (ech uroki nie karmienia piersią )
We wtorek idę do gina i do pracy powypisywać farfocle o 2 tyg. dodatkowego macierzyńskiego i zaległe urlopy
Jutro natomiast mam powtórkę z badania krwi bo pindy coś nawywijały,doszło w probówce do hemolizy i muszę powtórzyć jedno badanie
Ostatnio jedna z pań pobierała mi dziecinna igłą i trwało to masakrycznie długo więc już mi się żyły chowają głębiej niż normalnie jak o tym pomyślę
Aj będzie coraz lepiej
u nas też zimno strasznie... ja jeszcze rajstop nie wyciągnęłam ale lada dzień trzeba będzie - choć jeżeli wierzyć prognozom to od poniedziałku ma być u nas słonecznie i nawet do 20 stopni - za to na weekend w nocy zapowiadają zaledwie 5 brrr zimno pod bluzeczki zakładam już jednak bodziaki na ramiączkach; jestem też w trakcie kupowania butów i kurteczki jakiejś na jesień - cieplejszej już ..
Agalu to kicha, że wam tak grupę podzielili. Powiedziałabym niedopuszczalne. Szkoda dzieci naprawdę, ktoś nie pomyśłał.
Grześko dowiedziałam się, że ma te same panie i dzieci w większości też te same, ale nie bardzo wciąż kumam jak to dokładnie jest, bo część dzieci odeszła do szkoły. Grześ będzie teraz tym najstarszym Pewnie dumny będzie Dzwoniliśmy do niego wczoraj i jak zawsze mówił, że mu się nie tęskni, że jest fajnie, tak teraz powiedział, że mamy porzyjechać jak najszybciej Ale ma prawo ... miesiąc go ponad już nie ma w domu. A zmiany tu na niego czekają, że szok. O połowie w ogóle , nic nie wie
To prawda-lipa że mu ta grupę rozwalili ale:
Ja tam o rajstopach jeszcze nie myślę Przyjdzie na to czas temperatura spadnie poniżej 10 C. Póki co bluzka z długim i kamizelka, normalne dzinsy i wsio. Nawet czapki jeszcze nie, czasem taką z daszkiem ale jeszcze sobie luuuz w tej kwestii dajemy.
Jesienne rzeczy mam już od wiosny , teraz poluję na coś zimowego. Znaczy, jedną kurtkę już kupiłam , ale potrzebuję spodnie ze dwie pary ocieplanych i drugą kurtkę na zmianę.
Imprezuję też sobie jutro, odbiorę moje wygrane przedwczoraj wino i mam nadzieję skonsumować je na miejscu
Idę po kawę i na przegląd foruma.
a ja za to się dowiedziałam, że wioska obok mojej przyszłej wioski ma przedszkole i humor mi się poprawił, bo do olsztyńskiego by młodego nie przyjęli, bo spoza granic miasta.
a dziś mam nadzieję ostatni dzień w robocie. więc wypadałoby się na dniach zapisać na prawko mąż mówi, że za którymś razem zdam, no to mam nadzieję że do 10 dam radę.
dałabym Wam dziewuchy rogaliki z czekoladą, które upiekłam dziś, bo wyszła pełna misa.
Gosia jak ja zdałam to każdy zda
A rogalików bym pojadła- no tyle że ta moja dieta
olakinga strasznie Wam współczuję, biedna Misieńka
Ja też jestem przewrażliwiona na punkcie wrzątku, gotowania etc. Stara się małą zawsze trzymać z daleka, co bywa trudne. Ale zdaję sobie sprawę, że to może być chwila, bardzo die o to bałam, jak mała zostawała z moim tata, który z natury rzeczy bywa dość rozkojarzony, czasem się zamyśla i robi dziwne rzeczy (np. chowa portfel do lodówki ). Ale radził sobie ponoć śpiewająco i w ogóle została zawojowany przez wnuczkę na amen
U mnie w pracy jest dziewczyna, której córeczkę oblał niechcący (podstawka od czajnika się przykleiła i jakoś mu ten wrzątek chlusnął) dziadek właśnie, jak miała 1,5 roczku. No i mają bardzo duży problem, bo o ile z buzi poschodziło, a tyle na piersiach miała przeszczep skóry z pośladków i co jakiś czas musi dostawać specjalny, bardzo drogi zastrzyk na bliznę, bo cały czas istnieje ryzyko, że jej jedna pierś przez zrosty nie urośnie. A ma w tej chwili 5 lat.
Tak więc po prostu DRAMAT. Cieszę się, że Misi będzie to oszczędzone
Co do ubrania, to my się już cieplej ubieramy. Moje dziecko jest chyba takim samym zmarzluchem, jak ja. Jak nie ma rajstop i spodni, to natychmiast ma lodowate łapki
Asia, no wiesz...ja to ja, mnie pewnie ciężej pobić pamiętaj, że już naście lat temu próbowałam.
Arwena. mamy kupca na obecne mieszkanie i mamy podpisaną umowę z deweloperem, ale jeszcze brakuje kredytu
co do ubrań, to młody bez rajstop, ale u góry ma milion kaftanów a łapki i tka zawsze zimne. tyle, że my jak wychodzimy na spacer, to co najmniej 2 h, więc musi być jakoś ubrany. i tak zawszę biorę ubrania na zmianę na wypadek. nie raz się już przydały jak się oblał wodą z wiaderka w piaskownicy czy cuś.
ps. właśnie wróciłam z roboty i mordują mnie mdłości, no paranoja jakaś, a chłopaki już dawno odlecieli. nie wspomnę jaki syf zostawili przed snem
Gosia - wspieram sie i dopinguję, idź na prawko i na pewno szybko zdasz, będą moze łągodniejśi dla ciężarnej
z tymi rajtopami to ja dopiero raz założyłam, na razie jeszcze nie tak na stałe, ale jak za przeproszeniem "piździ /'na dworzu i jedziemy wózkiem to spodnie sie podwijają i nogi zimne więc założyłam rajtopy ,wolę zeby mi dziecko nie marzło
bo zaraz usłszę przy pierwszej jego chorobie że dzieciaka za cienko ubiaram od rodziców,normalnie juz na to czekam
ja sama to najlepiej też bym założyła, ale nie lubię i nawet zimą czasem wolę marznąć niz założyć rajsopty,choc czasem zakładam
czekam na dzieciaki zaraz ich dziadkowie przywiozą
Agalu, oj nie liczyłabym na łagodne traktowanie, raczej spodziewam się czegoś odwrotnego. no i wolałabym zdać, bo nadaję się, a nie bo jestem w ciąży
u nas 6stopni i chyba młodemu założę rajtuzy. i tak odwlekam, aż trochę cieplej się zrobi, bo normalnie to my o 8ej już wychodzimy.
My rajstopy też założyliśmy tylko raz narazie.
A ja podobnie jak Agalu nie lubię chodzić w rajstopach i w zimie w ogolę nie nosze nigdy zresztą czapki też nie nosze bo nie lubię i przez to może jestem wiecznie zakatarzona
my se podarujemy rajstopy, bo jest słońce i całe 8 stopni
ej, a ja w nocy spać nie mogłam i trzymałam dłon na brzuchu u czułam kopnięcia
Ło matko, dziewczyny, ale ciepłotę sprawdza się na karczku a nie po łapkach. Gdybym ja miała się kierować moimi lodowatymi stopami i rękoma to nawet przy 30 C musiałabym w rajstopach chodzić.
A zamiast rajstop polecam skarpetki by h&m - one mają taki dłuuugi "mankiet", który po odwinięciu robi ze skarpetki podkolanówkę. Nóżki aż do kolan są okryte i nic gołego spod spodni nie wystaje.
Gosia, ale to źle, że czułaś? Dla mnie te początki odczuwania ruchów za każdym razem były niesamowite .
...
Oliwia nigdy nie miała rajtstop pod spodniami, nawet w zimie. Miała kombinezon, a tam są ciepłe spodnie, więc jej niec dodatkowego nie zakładałam.
Oliwia obudziła się z rykiem dziś w nocy o 1.00, chyba jej się coś przyśniło. Walczyliśmy z nią razem z mężem aż do 4.00 i zasnęła. Ja nie jestem w ogóle przyzwyczajona do takiego czegoś i nie wiedziałam, co miałam z nią robić w środku nocy.
Mąż pojechał na zakupy, młoda zasypia w łóżeczku, a ja trochę ogarniam dom. Dziś u nas ciut cieplej, 19 stopni. Ale jesień czuć w powietrzu. Ludzie palą jakieś dziadostwa na polach i ten zapach od zawsze kojarzy mi się z jesienią.
Iza drugie zdjęcie kapitalne! Jakby Szymek chciał powiedzieć "No i wpadłem, złapali mnie."
Arwena. no dobrze, że czułam, tylko jakoś wcześniej niż z Szymkiem.
iza, mój bąk to samo robi tyle, że z workami na śmieci
a pogoda pod psem. na słońcu 20st. a jak zajdzie, to chyba z 5. dobrze, że mu rajstop nie ubrałam, bo y się zapocił chyba.
Gosia, za półtora roczku Szymka!!
hehe dzięki ale jak to mówi mąż - dopiero o 19:10
brzuch mi wysadza z dnia na dzień. 2 tyg temu nic nie miała, to nie wiem jak za miesiąc będzie.
Gosia to szczel nam fote tego brzusia...
Melduję że żyję.
CO tu nowego? Pati rozrabia na całego, potrafi roznieść wszystkie zabawki w domu w ciągu 15 minut. Sporo mówi (szczególnie przymiotników). Nie daje spokoju siostrze, wyczekuje braku uwagi z jej strony i podbiera jej zabawki. Pomaga w obowiązkach domowych. Potrafi wchodzić po schodach i na zjeżdżalnię...
Odstawiłam ją od piersi 15 sierpnia, nadal jej trochę brakuje, ale pogodziła się. Za to ja wreszcie mogę przesypiać noce, hura.
Tak w skrócie. Postaram się zaglądać.
Kasia - ja mam nadzieję, że to lato jeszcze troszkę wróci, możne nie upalne ale ciepłe, to zdecydowanie za krótko te 2 miesiace ciepła na cały rok, a reszta to jesień i zmia bo wiony to prawie w ogóle nie było
już tęsknię za tymi upałami 30 stopniowymi
Iza - super zabawę ma Szymek:)
u nas napięta atmosfera w domu od paru dni,nie wiem czy Tomek nie odreagowuje źe nagle brat zniknął na całe dnie, ale odkąd poszedł do przedszkola i wraca to Tomek mu wszystko zabiera i wyje jak ten nie chce mu dać, co Kacper weźmie do ręki to Tomek leci mu zabrać i ja musze ciągle interweniować, dzis myslałam że oszaleję, cała sobota ryk ,dosłownie Kacper niczym nie mógł sie spokojnie pobawić a ja nie mogłam spokojnie sprzątać
troszkę się dziś ociepliło ,po południu 1,5 godzinki pospacerowaliśmy
babci się dobrze spało z Tomkiem mówi że budził się mało a jak sie budził to sam brał butelkę do ręki i pił wodę i zasypiał dalej
Młoda mnie zamorduje przez parówki... Tak jej smakują, że kilka razy dziennie się o nie upomina. Dziś na obiad chciała parówkę oczywiście. Chciałam ją oszukać, że nie ma i że tata kupi, to ta poleciała do taty i mówi "tatuś idź kupić palówkę". No i na kolację tak się uparła "nie chćę kaśki, ugotuj palówkę" że nie było mowy o kaszy. A jak ugotowałam te parówki i zobaczyła jak je wyjmuję z garczka, to tak piszczała z radości i tupała nogami w miejscu, jakby miesiąc nic nie jadła. No ale do cho.lery nie może jeść tyle tych parówek.
kasiaaaa, Damian ma prawie 12 lat i parówki mógłby jeść na śniadanie, na obiad i na kolację. Pała do nich miłością bezgraniczną od pierwszego roku życia. Przez 2 lata, jak miał rok, do skończenia 3 lat na śniadanie była albo parówka (bez chleba, chleb był bee) albo kasza manna...już myślałam że nic innego jeść nie będzie... ale w końcu sie nauczył.
No i zaczyna się... To samo, co wtedy, kiedy wychodziły jej czwórki...
Dziś znów się obudziła z rykiem o 1.30 i nie spała do 3.00. Jest ogólnie strasznie rozdrażniona. A tu zębów ani widu ani słychu. Ciekawe ile to to się będzie wykluwać. Pamiętam, że przy czwórkach przez grudzień, styczeń i luty przespała w sumie może 10 całych nocy.
Często wkłada paluszek do buzi i mówi, że ma ziazi. Tylko czemu tam jeszcze nic nie drgnęło. Dziąsła są pięknie, twarde, normalnego koloru, gładkie.
Dobrze, że choć dziś pospała do 8.15. No i oczywiście jej pierwsze słowa po przebudzeniu to "ugotuj palówkę".
Pogoda dziś u nas cudna. 7 stopni, mgła i leje.
Oliwka słodziutko wyszła na zdjęciach i widac wyciągneła się i zeszczuplała
No to masz 'przesrane"z tymi posiłkami:)
Tomek ma jakieś bunty ostatnio, nie chce jeść obiadów i kolacji, gdzie kiedyś to siedział pierwszy przy jedzeniu
a teraz muszę podstępem jakos zacząc go karmić wtedy jak mu zasmakuje to decyduje się usiąść i sam je do konca
dzisiaj pochodziliśmy troszkę po sklepach, byłam w H&M ,C&A, Kaphall i miałam nadzieję kuić Tomkowi ładny dres z welurku jakiś ale niestety nic ladnego nie byłoi, tzn, jeden mi się w H&M podobał ale rozmiar 86 był jakiś mały, zwłaszcza sodnie, szkoda bo ladny był
kupiliśmy mu za to sweterek błękitny w H&M za jedyne 20 zł będzie ładny do jakiejś koszuli
tylko jeszcze koszule trzeba dokupić bo nie ma żadnej
posiedzę dzis na allegro i poszukam dresów i koszul
Kasia zdjęcia są prze cudne a drugie zdjęcie urzeka
Kasia Oliwia wygląda na tych zdjęciach ślicznie a jej fryzurka zadziebista
Miśkę dzisiaj posłaliśmy do żłobka pierwszy dzień - ciekawe jak będzie; rano popłakała chwileczkę jak Pani ją na rączki wzięła i zabierała ale po chwili już jej nie słyszeliśmy mam nadzieję że się przystosuje; buzia wygląda już bardzo dobrze także wszystko wraca nam do normy; u nas też bardzo zimno rano ok 7 stopni tylko brrr w południe gdy świeci słoneczko jest całkiem całkiem ale tylko wtedy, jak się zachmurzy to czuć jesień już niestety....
to sanatorium Natali to jakaś pomyłka; młoda wczoraj ponad godzinę płakała w telefon; oni z tymi dzieciakami nic nie robią - one się tam nudzą strasznie; kiedy nie zadzwonię to siedzą w pokojach, na dwór prawie wcale nie wychodzą choć jest ładna pogoda, w sklepie byli może ze 3 razy; porażka normalnie;
Dzisiaj ja przechodzę dramat z Szymonkiem
Wobraźcie sobie rano było wszystko ok wstał przed 6 poszedł spać na godzinkę o 8 i poszliśmy na spacerek bo pogoda dosyć ładna była. I poszliśmy do mojej koleżanki do biblioteki tam też z początku było ok ale Szymon przyszedł do mnie widać było że jest mu zimno a ubrany był ciepło ale siedział mi na kolanach po czym zasnął przykryłam go więc swetrem po pół godzinie wstał z początku zachowywał się normalnie po czym jak nie chlusło z niego mleko zaczął mi wymiotować i to tak mocno że dalej jak widział ok zwrócił i znowu było ok jak by nic się nie działo ale zebrałam się szybko do domu po drodze mi usnął znowu pod domem obudził się, śmiał się weszliśmy do domu w momencie zaczął chodzić i płakać i wywracać mi się z braku sił po czym znowu zaczeło lecieć z niego to mleko.
Położyłam go na łóżko po wszystkim i leżał taki biedny jak kłoda leżał opatulony w kocyk było mu okropnie zimno rączki miał tak lodowate więc wziełam go owinełam w kocyk i ululałam na rękach teraz sobie znowu śpi
Zadzwoniłam od razu do przychodni o wizytę domową lekarz będzie do 3 godzin bo ja nie mam w tej chwili jak i z kim jechać z nim a szła nie będę bo to z 20 minut drogi a on co rusz wymiotuje mąż w pracy do około dziś 15-16
A ja głupia wziełam go jeszcze dziś na spacer tylko że rano on był okazem zdrowia jeszcze przed wyjściem porwał auto swoje że on na spacer bierze swoje bum...
A teraz jest taki biedaczek
Ojej izabell współczuję co za cholerstwo, spróbuj dużo mu dawać pić po troszeczku, po łyżeczce, najlepiej herbatki, wody. Żeby kurcze się nie odwodnił, co to za wirus go dopadł? Dobrze, że tą wizytę masz zamówioną.
Na weekend byliśmy w Zielonej u dziadków, byliśmy na koncercie radia zet i tvn może widzieliście, całkiem fajnie było.
No i wrócił Grześ, wyrośnięty taki. Okazało się, że zostały mu u dziadków dwie pary spodni i jedna dobra bluzka, wszystko zrobiło się za krótkie (pomijam fakt, że dziadkowie nic nie powiedzieli i Grześ chodził w przykrótkich rzeczach jak pajac). W weekend szał zakupowy, teraz skaczę po allegro. A jeszcze dziś w przedzkolu powiedział że kapcie ma za małe. Szok.
Iza - pewnie jakiś wirus albo zapalenie gardła? moje dzieci przy gardle czesto wymiotują ,jak jest mu zimno to pewnie ma też gorączkę, spokojnie ,przyjdzie lekarz się dowiesz co mu jest ,będzie dobrze
teraz taka pogoda ,zmiana temperatury i już chulają wirusy
my od dzis podajemy oscillococinum 2 razy w tygodniu plus 2 razy w tygodniu Notakhel - hopomatyczne, moze trochę go uodpornią
Aj - ja Kacprowi kupiłam w C&A super spodnie wczoraj z Toy story, fajny materiał z podszewką bawełnianą w środku więc takie cieplejsze niż dżinsy ,super za 50zł ,wydaje mi się to dobra cena za spodnie w dodatku Toy story;)
były też ciepłe bluzy z kapturem i się zastanawiam czy jeszcze mu nie dokupić
Najgorsze jest to że przyjdzie taka głupia baba babka męża z dołu do mnie na góre i mówi mi i wytyka że to moja wina bo biorę dziecko na pole, na spacery a jest taka a taka pogoda i powinnam z nim nie wychodzić to co w ogóle mam go może tylko przez okres wakacji brać na pole a tak to tylko w domu jak w klatce tak... Gotuje się aż we mnie mam dość i po takim czymś to chce mi się tylko ryczeć...
Iza współczuje kłopotów zdrowotnych dawaj mu pić nawet łyżeczką po troszeczku żeby się nie odwodnił; fajnie masz że przychodzą do Was na wizyty domowe, u nas niby też ale jak bym potrzebowała to i tak do przychodni byłoby szybciej bo na wizyty domowe to do 3 dni...
Kasia męska to nie to słowo... taka "dorosła" twarzyczka w tej fryzurce - BARDZO twarzowo - a z buźki na dziewuszkę wygląda jak nic...
Iza mnie do szału doprowadzają teksty, że jak wiaterek to nie brać, jak chłodniej to nie brać, jak kropi deszcz, to nie brać.... Może na wszelki wypadek w ogóle zamknąć pod kluczem tak od października do marca? Zaraz mi się przypomina moja ciotka, która w okresie jesienno-zimowym po każdej kąpieli dawała dzieciom pół polopiryny na wszelki wypadek, żeby ich nie zawiało i nie były chore.
I czekamy na wieści.
Iza, Kuba zwykle tak miał przy chorobach okołogardłowych, głównie anginie.
Czekamy na wiadomości
Dziewczyny no lekarz był u nas osłuchał go Szymonek nawet podał mu cześć bo już mu dupcia troszku odżyła spał dziś w dzień 6 razy i nawet mi już butle zjadł ładnie i bez wymiotów i skacze po łóżku teraz.
I tak osłuchowa jest wszystko ok, gardełko lekko czerwone. Powiedział że wymioty przy grypie po prostu się zdarzają.
Przepisał nam leki przeciw gorączkowe, smekte jak by się pojawiła biegunka i w razie czego jak by gorączka nie spadała to czopki. Powiedział że góra 3 dni i będzie ok i że jak już się powymiotował tyle razy to już powinno go nie męczyć bo z reguły na początku tylko są wymioty.
Szymonek grzecznie podał panu doktorowi cześć na do widzenia i teraz goni po pokoju.
Także uważam że teksty babki były nie na miejscu bo teraz już nie czuje w tym swojej winy ponieważ to że ja z nim chodzę codziennie w razie możliwości na dwór nie uważam za złe i twierdzę że nie mam sobie raczej nic do zarzucenia gdyż rendgena w oczach nie mam i skoro rano przed wyjściem wszystko było w jak najlepszym porządku to nie mogłam nawet przypuszczać że coś takiego może się stać
Iza to w sumie dobre wiadomości. Trzymam kciuki, żeby szybko minęło.
A tak nawiasem mówiąc, to to nie zawsze może oznaczać sprawy gardłowo-anginowe. U nas na przykład okazało się, że to zęby.
A ja dziś słucham właśnie już jakiś 20 raz bajki o Czerwonym Kapturku. Młoda non stop każe sobie włączać tą bajkę. To nic, że ma worek innych. "Włąćyć bajećkę o kaptulku" i koniec.
Dziękuje dziewczyny że jesteście...
Właśnie mój bidulek już zasnoł zobaczymy co jutro będzie...
Iza - wrzuć na luz, choć wiem że to nie proste, mój ojciec ciągle mi gada, że za zimno w domu, na dworzu też i nie brać na sapcer, że bez kapci dzieci biegają itp, jak mały zachoruje to zawsze moja wina no bo właśnie było za zimno i za długo na dworzu był itp itp, zawsze się wtedy unosze i każe mu się "zamknac" dosłownie bo też mam tego dość
Olakinga - w szoku jestem, to jakieś chore mają te zasady w tym żłobku ,cały dzień siedzieć w pomieszczeniu?nic na spacery?
swoją drogą u nas też mało wychodzą z tymi maluchami, bo im sie zwyczajnie nie chce ubierać i rozbierać takich maluchów, ale wychodzą chociaż czasem a nie tak że wcale
a potem się dziwić ,że dzieciaki chorują, napalą pewnie ze bucha z grzejników, spacerów niet i dzieci chorują potem
współczuję
będziesz musiała po pracy obowiązkowy dłuższy spacer zrobic codziennie z dzieckiem
olakinga to jakaś kicha, jeszcze nie spotkałam się z takim żłobkiem.
Maluszki u nas te z najmłodszej grupy owszem nigdy nie wychodziły (zresztą w zastępczym żłobku było tak samo), ale codziennie bawiły się na tarasie i w tym zastępczym również. Starsze grupy zawsze wychodziły na dwór po okresie adaptacji (no bo przez pierwszy miesiąc ciężko jednak ogarnąć je na sali, a co dopiero na dworze).
I co ty zrobisz zimą, jak odbierzesz dziecko jak ciemno już będzie? Przecież ono żadnego kontaktu z dworem nie będzie miało ???
izabell nie przejmuj się gadaniem, uważam że dziecko w miarę możliwości powinno codziennie bywać na świeżym powietrzu, a wirusa każdy może do domu przynieść i nawet jak nie będzie bywać na dworze to może zachorować, nie można dziecka trzymać pod kloszem
Kupiliśmy wczoraj Kasi nakładkę na sedes z Kubusiem i była wielka awantura jak próbowałam posadzić ją na nocnik jak tata zajął łazienkę Jeszcze dobrze nie zakumała i próbowała kłaść nakładkę na podłogę, siadała i wkurzała się, że jej nie pozwalam Na szczęście rano nocnik nie był już taki be Nakładka też się spisała Co mnie cieszy to to, że Kasia zaczęła wołać poza domem i przyzywyczaiła się do publicznych toalet. Został już mały kroczek do odpieluchowania jej całkowicie.
no właśnie dlatego mnie zatkało... w tym prywatnym żłobku Miśka wychodziła codziennie chyba że padało... nawet zimą Panie zabierały dzieciaki na ogród choćby na 30 min. - szkoda ze tam nie ma możliwości przestrzegania diety mam na oku już dwie inne placówki prywatne ale dopiero od 2 roku zycia przyjmują dzieci w razie czego w lutym ją przepiszemy
olakinga jakiś do d... ten żłobek, szukaj od razu innego, a w tym walcz, wiem że u nas panie przestrzegały diety, dzieci miały osobne jadłospisy, te z nietolerancją mleka, na pewno nie jadły chleba z masłem no i rodzice nic swojego nie przynosili
a te zaświadczenia też chore, u nas na szczęście nie wymagają, po za tym nie wyobrażam sobie biegania za każdym razem z każdym katarem do lekarza, masakra, u nas lekarka też by nie dała
kasiaaaaaa jak ja ci zazdroszczę, że Oliwka wszystko umie powiedzieć, u nas słownictwo nic się nie poszerza, tylko w kółko "cio tio, tio tio", ale żeby coś powtórzyć to nie ...
Chcialam się dowiedzieć jeszcze czy wasze dzieci są wstydliwe? Z Grzesiem nie miałam takiego problemu, bo on jak dorwał jakiegoś delikwenta to mu nie odpuściił, zagadywał na śmierć, a Kaśka wciąż chowa się za moją nogę, krzyczy jak próbuję się od niej uwolnić, a jak pojechaliśmy do dziadków to jak tylko dziadka zobaczyła to zwiewała od razu gdzie pieprz rośnie, strasznie męczące to jest
Ola kurde coś ten żłobek nie za ciekawy
A u nas dziś już wszystko w jak najlepszym porządku Szymonek już wczoraj na wieczór nam odżył. W nocy standardowo wstał mi o 2 drugiej na butle mleka i jeszcze w nocy miał troszkę temperaturki ale nie dużą a dziś jak rano wstał jest wszystko ok, ani nie ma gorączki ani nie ma wymiotów jak wczoraj widać że jest taki jak zawsze bawi się cały czas przed chwilką zjadł michę zupki i bawi się dalej za godzinkę pójdzie spać.
Wczoraj mimo że za dnia spał 5 razy bo rano wstał o 6 i poszedł spać po godzince przespał się pół godzinki po czym poszliśmy na ten spacer i tam co mi drugi raz usnął już wtedy taki bidulek, jak wracaliśmy to we wózku spał trzeci raz i w domu poszedł znowu spać po godzinie wstał na pół godziny i poszedł znowu spać i później zasnął już o 19 i spał do 6 rano.
No i dziś mam już normalne dziecko na szczęście no ale mimo to dziś nie poszłam z nim na spacerek i myślę może jeszcze jutro go przetrzymać w domu a może w czwartek z nim wyjdę jak by pogoda była jak myślicie nie za wczas???
Iza, dopóki będzie miał temperaturę to w domu zostań, jak już się ustabilizuje to spokojnie poszłabym na dwór. Może nie w skupisko ludzkie ale jakiś mały spacer . Fajnie, że już ok .
Ola fatalnie z tym żłobkiem. Walcz, może uda się coś zmienić.
Kasiu, czy życzysz sobie zdjęcie Oliwii na pierwszej stronie?
Izabell super wieści, ja bym potrzymała w domu jeszcze.
Olakinga jak nastrój Natalki w tym sanatorium? Lepiej?
Mój mały żłobkowicz przed wyjściem Oczywiście z jedzeniem w ręku
Iza - to Ci szybko synek zdrowieje, myślę ,że do czwartku będzie ok ,i gorączka ustąpi i spacerek bedziecie mogli zaliczyć
Aj - brawo dla Kasi ,w sumie to juz byś mogła jej tych pieluch nie zakładac jak ona tak ładnie woła
u nas nakładka leży od dawna,boi się Tomek usiąść na sedes więc sobie nakładka lezy
na nocnik raz siada raz protestuje nadal
w ubiegłym tygodniu całe 2 razy zrobił siusiu na nocnik ale jaki byl wtedy szczęścliwy
co do alergii na mleko to Tomek już chyba wyrasta ,podaję mu serki lub jogurty i żadnej wysypki nie widzę, po czekoladzie też nie
u nas dziś ładna pogoda, ja niestety mialam dzis w domu dużo roboty bo i prasowanie, gotowanie zupy, sprzątanie jak codzień więc dziadek mi wział malego na spacer, spacerowali sobie za rączke ponad godzinkę i jak przyszli ,tomek wypil mleko i zasnał odrazu
mam nadzieję, że pospi conajmniej do 14 a śpi od 12
mam ochotę sobie odpoczac
no mogłabym jeszcze skosić trawę w ogródku ale mi sie nie chce
Póki co wszystko ok gorączki zero także jestem dobrej myśli i jutro jeszcze na pewno w domku zostaniemy.
Arwena jasne, tylko muszę jej cyknąć jakieś ładne. Jak będę mieć, to Ci podrzucę.
Iza to Szymuś błyskawicznie doszedł do siebie. Super. A co do spacerku, to jeśli nie będzie dużego wiatru, to spokojnie bym w czwartek wyszła.
aj80 Oliwia generalnie nie wstydzi się ludzi. Z każdym się wita podając rękę i mówiąć "cześć" albo "dzień dobly". Zdarza się jej zawstydzić wtedy, kiedy ktoś chce, żeby mówiła to czy tamto. Bo jak ktoś wie ile młoda mówi, to zaraz chce, żeby młoda Pana Tadeusza recytowała. I ciągle jest "Oliwa a powiedz to, a powiedz tamto" i młoda czasem się zawstydzi, zwłaszcza jak ktoś przywali słowem, którego nigdy nie słyszała.
I młoda jak się zawstydzi to spuszcza główkę z takim lekkim uśmieszkiem i jak mama jest w pobliżu, to się przytula.
olakinga panie w żłobku chyba nie wiedzą z kim zadarły. Ale to dobrze, bo kanapka z masłem ze zbilansowaną dietą półtorarocznego dziecka niewiele ma wspólnego.
Opowiem Wam jeszcze co młoda wczoraj zrobiła. Tak jak Wam pisałam młoda uwielbia chrupać różne płatki do mleka. Ma swój kubeczek i tam jej te płatki nasypuję, ona sobie to bierze do pokoju, bawi się i sobie podjada. Jak się skończą, to przychodzi do mnie i prosi o dokładkę. Czasem zapomnie zabrać kubeczek, więc się po niego wraca. I wczoraj wieczór chyba ze 4 razy tak przychodziła po dokładkę i w pewnym momencie zapomniała kubka. No to jej mówię "przynieś kubek, mamusia nasypie". Poszła. Ja się patrzę, a ta wraca z wielką miską na pranie, którą wzieła z łazienki i taka podirytowana mówi "tu naśyp". Myślałam, że się zwalę ze śmiechu.
Kasia a co się dziewczyna będzie rozdrabniać
Ola no comments na temat żłobka.. ręce -e co tam ręce- jak to mawia moja koleżanka- cycki opadają
Pomijam już spacery (czego tez nie rozumiem) ale już te "akcje" z chlebem z masłem to już porażka
Aj-fajnie jak Kasia już byłaby bez pieluch- ja to nie wiem kiedy to moje strachajło się "przeprosi" z nocnikiem
Co do wstydu- moja wstydliwa nie jest- ostatnio złapała na spacerze za rękę jakąś kobitę i szła dalej z nią
Z gadaniem tez na bakier- po swojemu gada na całego- wyraźnie pojedyncze słowa
Dziewczyny dziś z Szymonem też ok zero gorączki, zero w ogóle znaku choroby nic kompletnie więc ja już zgłupiałam co to było w poniedziałek
A teraz ja nie wiem co się dzieje wczoraj bolały mnie plecy trochę a od nocy bolą mnie tak że nie jestem w stanie nachylić się do łóżeczka bez okropnego bólu, podobnie jest z siedzeniem bądź leżeniem.
Mąż przed praca przykleił mi plaster wygrzewający...
Iza a nie nosiłaś Szymka na rękach przy tych wymiotach i gorączce? Może sobie nadwyrężyłaś kręgosłup?
Ale tu u nas cichutko...
niunia23, miatka, gosiagosia, lunka, gdzie jesteście?
Młoda dziś o 3.50 urządziła znówu ryk, zasnęła coś koło 4.30 i wstała o 5.30.
No ale w sumie i tak spałam dziś więcej niż mój mąż, który wczoraj wrócił z pracy o 23.00 a wstał równo z młodą o 4.00.
Kasia no nosiłam go nosiłam ale wcześniej też nie raz często gęsto się ciśnie na ręce więc myślę że to wszystko mi się zebrało i boli jak diabli ledwo żyje.
W związku z czym urządzam dziś strajk i nic nie robię obiad przygotowałam tylko ale jakie kolwiek sprzątanie nie wchodzi w grę sprzątałam w poniedziałek wczoraj znowu musiałam a dziś mnie to po prostu wali muszę się szanować skoro inni nie szanują mojej roboty. Teściowa przyjdzie z pracy niech se sprząta akurat w to nie wierze no ale coż.
Ostanio już mój mąż przed pracą w kuchni sprzątał żebym się nie musiała denerwować z rana jak wejdę do kuchni
Kasiu to wygląda tak że u nas tu jest skupisko ludzi
Na samym dole kuchnie ma babka męże (matka teściowej) i ona tam urzęduje w dzień a śpi na piętrze ma tam swoje dwa pokoje i na tym piętrze mieszka teraz też moja szwagierka meża siostra ze swoim mężem mają tam dwa duże pokoje, łazienkę osobno ubikacje i swoją kuchnie.
I na naszym piętrze najwyżej jesteśmy ja, mój mąż i szymonek mamy dwa pokoje no w zasadzie trzy bo mamy tu mała sypialnie z której jest przejście do pokoju Szymonkowego i z sypialni nie mamy drzwi do jego pokoju bo to są połączone pokoje i mamy jeszcze jeden pokój to jest tak z przedpokoju wchodzi się u nas do pierwszego pokoju i jest przechodnim do tych dwóch naszych kolejnych przechodzi się przez Szymonkowy do naszej małej sypialni.
Za czasów kawalera mąż miał tylko pierwszy pokój przez który przechodziła jego siostra żeby wejść do swoich ale z dniem kiedy dowiedziała się że jestem w ciąży poleciała do babki na dół i zaczeła się tam urządzać przeniesienie z dwóch jej pokoi zajeło jej dość sporo czasu bo od czerwca do końca września my już po ślubie byliśmy a ona jeszcze przechodziła nam przez pokój co nie było miłe w końcu mąż się wkurzył i sam zaczął ja przenosić na dół jak jej w domu nie było. No i z nami na gorze są teściowa i teściu.
No i powiem wam trochę się z tym ich przeniesieniem wystawiliśmy. Bo chodzi o to że siostra męża się buduje i to ona mogła sobie przez czas budowy przebiedować tu u góry a my mogliśmy iść urządzić się na dół ale wtedy nie odzywałam się ani ja ani mój mąż z tą jego babką i dzielić z nią piętro nam się nie uśmiechało ponieważ on zawsze mnie przezywała od najgorszych bo że z bloku to dziadówka ze mnie i takie tam i nie odzywaliśmy się z nią z pół roku wtedy. I dlatego szwagierka tam poszła.
A Kasiu jeśli chodzi o sprzątanie to ja przyszłam tu mieszkać to było tak że sprzątałyśmy z teściową na zmianę raz ona sprzątła w drugi dzień ja ba ja nawet w ciąży jak byłam to teściowa mi firanki wieszała w pokojach i w ogóle np. jak ja sprzątłam w kuchni a ona przyszła z pracy i coś jej się nabrudziło to wieczorami z mopem goniła i sprzątała a teraz nic zero nie ruszy się nie zrobi nic.
W łazience i ubikacji jak ja nie posprzątam to nikt tego nie zrobi.
W kuchni to samo, wczoraj moje dziecko usiadło w kuchni na podłodze i zaraz przyszedł do mnie cały w psiej sierści a zaznaczę że dzien wcześniej w poniedziałek sprzątałam Szymon chory był płakał mi więc z odkurzaczem w jednej ręce z nim na drugiej ręce odkurzałam
Ale co z tego ja sprzątnę a zaraz teściowa przyjdzie z roboty rzuci psu kości na podłogę zaraz podłoga tłusta i ogólny syf. Teść idzie i smarka mi do umywalek aż na wymioty mnie zbiera. W kuchni walaja się ich obcięte paznokcie lub łupki po słoneczniku bo teść codziennie łupie słonecznik przed tv.
I tak to wszystko po krótce wygląda ja bym musiała Szymona trzymać tylko u nas w pokojach to wtedy bym nie sprzątała kuchni i przedpokoju.
Jedyne gdzie nie sprzątam to w pokoju teściów tam w ogóle nie wchodzę drzwi zamykam im w tym pokoju Szymon żeby tam nie chodził.
Bo biedna teściowa katar ostanio miała w weekend i przeleżała cała niedziele i w sobotę nie zrobiła nic.
A ja w tamtym tygodniu przeziebiona byłam i sprzątałam, gotowałam, prałam, prasowałam i z dzieckiem na spacer codziennie wyszłam.
No i dziś postanowiłam zrobić tylko obiad bo gotuje tylko dla nas to zrobiłam obiad bo zawsze jak Przemek z pracy wraca ma ciepły obiad nastrojony bo taka już jestem
Ale sprzątać dziś nie zamierzam...
Iza - no jak macie wspólną kuchnie i łazienkę to musisz albo sprzątnąć albo mieć syf jak widąc, bo oni nie sprzataja, takie życie z brudasami
współczuję, bo bym tego nie zniosla psychicznie
jestem straszna pedantka wiec dla mnie to by było nie do wytrzymania, rzucanie kości na ziemie itp,
to są niestety"uroki"mieszkani z kimś
kiedyś będzie Wam lżej,siostra się wyprowadzi a babka przecież wiecznie żyć nie będzie
co do nocy to ja to miałam dizś dopiero sajgon w sypialni
ku..rwa za przeproszeniem nie spałam prawie nic
żeby nie było Tomek nadal budzi sie w nocy od 5 -8 razy
ale dziś to był dopiero cyrk
najpierw ja isę kręciłam nie mogłam długo zasnąc, potem zaczęły się pobudki Tomka, w pewnym momencie zaczął sie drzeć na cała japę ,nie chciał smoka do buzi, nie chciał wody pić, wyginał sie do tyłu jak mandolina i darł się, wzięłam go do łozka koło siebie, dalej się darł, dopiero jak mąż się podniósł i go utulił to się uspokoił ,wziął smoka i zasnął z nami, za chwile go przełożyłam do łózeczke
potem przysdzedł Kacper położył się koło mnie ,za chwilę sie kręcił wokół własnej osi głową albo nogami dawał mi po twarzy
co chwilę go pchałam do ściany a on i tak wracał ,mąż spał w naszych nogach
potem kolejna pobudka Tomka znowu ryk ,wyginanie się ,mąż wziął go ze swojej strony i jakoś się supokoił
normalnie patologia
budzik zadzwonił o 6.30 to nie miałam ochoty oczu otwierać
ale musieliśmy wszyscy wstac ,bo jechaliśmy z Tomkiem do Gdańska na badania z krwi
naszczescie młody nic a nic nie płakał, krewka łądnie leciała, 3 całe próbówki Pani zebrała a on tylko pisnąl przy wkłuwaniu ale doslownie sekunda to była i siedział i na nas patrzył, suer
dziś Tomek jechal pierwszy raz autobusem:)
ładna dizś pogoda, cieplutko, słonecznie super
a zapomniałam dodać Kacper w nocy miał zapchany nos i juz katar, tyzień w przedszkolu
zaraz sie zacznie chorowanie na cąłego i zarażanie Tomka
to jest dopi
Agalu no to faktycznie masz te noce przekichane tyle razy ci Tomek pobudki robi mi Szymon robi tylko raz o 2 w nocy zje butle i śpi do 5 bądź 6.
Kasiu mój rozkład dnia wygląda tak:
Wstaje o 5 tzn. Szymon mnie budzi i chwile oglądamy telewizor po czym o 6 idziemy do kuchni z Szymonkiem i obieram sobie np. ziemniaki jak mam mieć do obiadu ziemniaki i wstawiam sobie wszystko na zupkę, no i np jak robię do obiadu sos to go już rano podgotuję no to tak do 8-9 jestem w kuchni odrobiona a w między czasie kładę o 7 Szymona i daje mu przed spaniem jeść bo jak o 5 wstaje to kładę go na pół godzinki o 7 bo by był marudny i wtedy jak on ma tą drzemkę to ja w kuchni urzęduje zupę za ten czas zrobię drugie danie przygotuję i sprzątam w kuchni podłogi myje i później o 9 idziemy na spacerek wracamy koło 11 i wtedy odkurzam wcześniej nie mogę bo by się szanowna babcia z dołu obudziła i by mi z ryjem przyszła no więc zawsze przychodzę do domu ze spaceru i łapie za odkurzacz.
Koło 12 daje małemu zupkę zje i koło 13 kładę go do spania i wtedy ja jak mam co to prasuję bądź idę coś dalej sprzątać kurze wycieram albo coś.
Później o 14 albo 15 mąż pisze że jedzie już do domu to grzeje mu zupę i gotuje ziemniaki bo drogę do domu zajmuje mu 15 minut i w miedzy czasie daje małemu drugie danie i sama jem no i później jak odgrzebie się po obiedzie z garów brudnych to wtedy mogę siąść napić się kawę z mężem i wtedy Szymonek się bawi a ja dycham no i później o 19 kąpiel małego kładziemy go i mogę obejrzeć coś spokojnie albo poczytać książkę i później sen i od nowa to samo.
W piątki dochodzi mi jeszcze sprzątnie łazienki i ubikacji bo tam sprzątam raz w tygodniu a resztę sprzątam codziennie
Iza pokłony... Ja obiad z reguły robie na dwa dni, więc co drugi dzień mam wolne od gotowania.
Kasia ja tak zupki gotuje że na dwa dni a drugie z reguły codziennie coś myślę
Wkurza mnie tylko to że odkurzać muszę tak późno bo koło 11 bo nim babka wstanie denerwuje mnie to bo ja to bym sobię z chęcia odkurzyła nwet koło 8 rano i szła bym spokojnie potem na spacer a nie ze spaceru przyjdę tu mam wysoką górę do wyjechania wózkiem się zmęczę i przyjdę i muszę za odkurzacz łapać bo babka to zawsze spi do 10-11 a ja muszę odkurzyć po jej spaniu a przed Szymonową drzemką. Babki w jej wieku są o 7 na nogach a ona kładzie się po dzikiemu bo koło 24 lub 1 w nocy a później śpi do 10-11
Iza to może zostaw babci karkę: "Kochana Babciu. Nie chciałam Cię budzić i nie odkurzyłam. Jestem z Szymonem na spacerze. Odkurzacz jest w szafie. Całusy. Iza".
Iza - faktycznie "śmieszna " ta babka, ja też raczej zanm takie co to wcześnie rano wstają
Kasia - Kacper nie śpi z nami, ma swoje łóżko w swoim pokoju ,często śpi już u siebie całe noce ale czasem się też budzi ,bo mu się coś złego śni, zawsze mu pozwalam przyjść do nas ,bo nie mam ochoty z nim leżeć i czekać aż zaśnie, wstając dodatkowo do Tomka, a mąż po pierwszen nie słyszy bo ma mocny sen po drugie też łazić po nocach nie bedzie jak rano musi wstać,zresztą i tak musiałabym go po pysku lac żeby się dobudził i poszedł Kacpra odprowadzić
Kacper jak były wakacje spał super, jak zaczyna się przedszkole to ma złe sny często mimo że do przedszkola bardzo lubi chodzic
dziś na pewno mu nie pozwole przyjść i meza bedę lać żeby się obudził i go odprowadził do jego pokoju, bo jest coś przeziębiony mocno
melduje sie tylko na chwilke juz z lozka
generalnie nie mam czasu wcale bo wrocilismy do domu i muz tu ogarnac temat wprowadzenia sie jeszcze malgosi do naszego pokoju wiec piore ciuchy jej i nasze po wakacjach kombinuje jak mi meble maja przestawic zeby wszystko weszlo i generalnie padam , no i musze miec chociaz 30 minut drzemki w ciagu dnia bo inaczej lipa po calosci
obiecalam zdjecie Małgorzaty wiec daje zdjęcie Małgorzaty :
niunia23 cudo bez dwóch zdań. A jak się w ogóle czujesz?
niunia23 piękne zdjęcie, ale się gosia wtuliła
izabell ja cię podziwiam za to codzienne sprzątanie, kurze wycierasz codziennie? chyba byś się przestraszyła jakbyś wpadła do mnie ...
Co do wstawania moja Kaśka ostatnio ma problem ściągnąć się z łóżka, rano muszę ją budzić, a kiedyś wstawała jak tylko otworzyłam drzwi
Grześ w końcu ma i biurko i krzesełko, dumny jak paw
U was też tak dziś leje? Dobrze, że dzieciaki były wczoraj z tatem na dworze.
aj80 a to jest pokój Grzesia, czy mają wspólny z Kasią? Pomijając nawet nowe biurko, to cały pokój bardzo mi się podoba. Lubię takie odważne kolory, młoda też ma w pokoju jedną ścianę w innym kolorze, takim ciemnym bordowym.
U nas też dziś pada deszcz, mgła i w ogóle beznadziejnie.
niunia23 słodkie maleństwo
iza chylę czoła; po wizycie u mnie stwierdziłabyś chyba, że my jakieś dzikusy i brudaski jesteśmy;
co do gotowania obiadów to ja w tym roku poszłam na łatwiznę: Miśka w żłobku, Natala w szkole a my na stołówkę się przenieśliśmy codziennie o 15.30 odbieram cieplutki dwudaniowy obiadek przynajmniej nikt nie chodzi głodny a w weekendy najczęściej: sobota knajpka lub teściowa, niedziela prawie zawsze u mojej mamy
Aj nie kurzów akurat codziennie nie wycieram ale w sypialni co drugi dzień telewizor i pod telewizorem
Widać że Grześ dumny z mebelka nowego.
Niunia Małgorzatka śliczna... No właśnie jak się czujesz?
No ja na dziś odrobiona póki co kapuśniaczek już ugotowałam posprzątałam kuchnie jeszcze zostało mi zrobić ciasto na racuszki jak która chętna zapraszam robię z gruszkami. No i jeszcze muszę się zastanowić czy chce mi się dziś odkurzać...
Chciałam iść z małym na spacer ale leje
olakinga to dobrze ci z tymi obiadkami
kasiaaaaa to wspólny pokój, a nie wklejałam nigdy całego? jest żółto-czerwono-zielony nie mogę się jeszcze doczekać jak zmienię łóżeczko Kasi na łóżko ikeowskie, strasznie mi nie pasuje, ale wciąż Kasia wydaje mi się jeszcze za mała
A u mnie słuchajcie alleluja, Lila wieczorem wzięła mleczko i poszła SAMA położyć się do swojego łóżeczka. Spała do piątej bez żadnej przerwy. Agalu mnie na pewno zrozumie moją radość . Pewnie spałaby dłużej ale o tej piątej kot się do niej przytulił
Leje u mnie również. Jest paskudnie ciemno, zimno i depresyjnie.
Niunia, korzystasz z gg? Bo chcemy odesłać MT a nurtuje mnie kwestia wyprania .
I oczywiście Małgosia cudna, ale Ci zazdroszczę!
Arwena jestem na gg prawie zawsze mamm wlaczone 3046747 co do prania MT nie musisz go prac
Niunia śliczna Gosia
Rozczulaja mnie strasznie te 3D zdjęcia
Arwena a młoda śpi w "dorosłym" łóżeczku?
Bo Lena ciągle w dziecinnym, odkładamy ja i śpi do rana
Dziś chyba qpa ją obudziła bo jak się nachyliłam żeby ją wyciągnąć to w gaciach miała już niespodziankę
Nocnik jest ciągle be
Pogoda do bani
Chciałabym sobie tutaj w tym miejscu tak normalnie poruszyć dwie sprawy.
Pierwsza: czy jest jeszcze jakiekolwiek lutowe dziecko, które jeszcze w ogóle nie było uczone sikania do nocnika? Olwia jest taka jedyna?
Druga: czy jest jeszcze jakiekolwiek lutowe dziecko, które pije z butelki? Bo ja od paru dni uczę młodą pić ze zwykłego kubka. Jako tako umie, ale problem polega na tym, że z kubka wypija tylko parę łyków, a z butelki potrafi naraz i z 200 ml wypić. I teraz tak. Jaki sens ma uczenie ją picia z kubka, skoro i tak w końcu muszę jej się dać napić z butelki, bo z kubka wypija zdecydowanie za mało.
Kasia uczona.
Pije z niekapka, kubka i czego tam jeszcze, ale mleko nadal z butli, taka moja wygoda, przynajmniej latać za nią nie muszę, żeby nie wylała, no i kubek ma jednak ograniczoną pojemność, w butli robię 220ml. Grześ pił po 2 roku życia mleko z takiej plastikowej szklanki z grubą rurką, Kasia jeszcze nie umie.
Jak wiecie Lena odkąd zobaczyła swoja produkcje pt. kupa i siki w nocniku zdecydowanie unika "tego" tematu..
Tzn. nocnik służy albo demontowaniu go na części albo tańczeniu na nim (jak ma zamknięta klapkę).
z niekapka nie pije- tzn. cala się pochlapie- mleko rano i wieczorem dostaje z butli- a herbatę robię w zwykłym kubku i daję zwykłą słomkę
Madzia byla uczona ale sie nie dala czasami wola siku i wtedy ja wysadzam ale nie zmuszam jej bo juz bylo odstawienie nocnika w calosci , a teraz jej powoli powrot ale nic na sile stwierdzilam jak bedzie gotowa to zacznie i tyle .. mam nadzieje ze do 2 lat sie nauczy no do 2i pol max
co do butelki to rano i wieczorem jest butla z kaszka chyba ze mloda idzie do zlobka to rano nie ma butli tylko wieczorem , jezeli chodzi o picie to jak jade z nia sama to dostaje butle do picia bo wygodniej - nie rozlewa i sie nie krztusi jak jedziemy z kims pije z butelek normalnych albo z dziobkiem albo ze slomki albo z normalnego kubka bo babcia zgubila gumke od niekapka wiec kollejnego nie kupowalam a Madzia wcale chetnie z nich nie pila wiec pominelismy to
Kasia Szymon też nie z tych co uczy się na nocnik kilka razy go posadziłam ale mi uciekał w ubikacji na nakładce w ogóle nie chciał siedzieć jak widzi nocnik to nosi go i mówi że on jest do sisi ale siedzieć na nim nie chce.
A jeśli chodzi o picie to wszelkie herbatki, soczki pije z niekapka ale z butli dalej korzystamy rano je 300 ml mleka z butli wieczorem też 300 ml butli i w nocy dwa razy ostanio o 23 i o 2 w nocy 300 ml butli.
A w dzień jada kanapki lub serek zależy co sobie wymyśli bo nie raz tego nie tamtego nie, obiad dwa dania mi zje pierwsze przed pierwszym spaniem po 12 zje zupę i jak wstanie o 15-16 zjada drugie danie.
Niunia, odezwę się wieczorem.
Asia, Lilka śpi w łóżeczku ale wyjęłam jej środkowe szczeble, więc wchodzi i wychodzi sama a mam pewność, że nie wyleci. Z czasem - myślę, że za pół roku kupię w Ikei normalne łóżko i do niego barierkę zabezpieczającą .
Nocnika nie mam, mamy nakładkę. Nadkłada służy jako kapelusz. Niekapka też nie mam i nie planuję, pije przez słomkę (wodę) i z butelki mleko.
Edit:lit.
Młoda rano na śniadanie i na wieczór przed snem pije kasze z butelki. Teraz, jak wrócił jej aptety, to znów wypija jednorazowo po 300-350ml. Wodę mineralną pije z niekapka. Jak gdzieś jedziemy, to też zabieram niekapek. Ale na przykład po kanapkach herbatkę daję jej w zwykłej butelce, bo ze zwykłego kubka wypija tylko parę łyków. No i dziś bluza suszyła się pół dnia.
Młoda w swoicj ksiażeczkach ma dość dużo obrazków biedronek i te biedronki są w stanie spoczynku. A dziś gdzieś dopatrzyła rysunek biedronki w locie, z rozłożonymi skrzydełkami, biegnie do mnie z tą ksiażeczką i krzyczy: "mamuś! źepśuta biedlonka!".
W tym momencie jest u nas istne oberwanie chmury. Ładuje deszczem jak nie wiem co. Mam serdecznie dość tej pogody.
Madzka spi jak juz wiecie na normalnym lozeczku juz od jakiegos czasu jak wiecie i nigdy jeszcze mi z niego nie wypadla tylko ona juz dawno spala w lozeczku z wyjetymy szczebelkami i juz ja wkurzaly szczebelki jak jej noga albo reka weszla miedzy szczebelki
Iza - ja też sprzątam codziennie, kurze w salonie też codziennie bo mam brązowe meble i odrazu widac kurz, ale my nie pracujemy zawodowo więc
Olakinga i Aj -proszę się do nas nie porównywać
jak pójdziemy do pracy to już pewnie sprzątania codziennie nie będzie;)
Niunia - zdjęcie cudne, takie rozczulające:)
też zazdroszcżę jak Arwena
Arwena = oj rozumiem Twoją radość rozumiem i gratuluję no i trzymam kciuki coby już tak codziennie Wasze noce wyglądały
u nas niestety coraz gorzej
myślę ze boli go w nocy brzuch i już chyba wiem gdzie jest winowajca, za dużo dodaję mu do butli z mlekiem kleiku ryżowego , który wywołuje prawdopodobnie zaparcia i w nocy go brzuszek boli ,bo w dzień się za mało wypróżnia, ostatnio tylko takie bobki robi
jak Kacper wyzdrowieje to na próbę na jedna noc przeniesiemy łóżeczko do Kacpra pokoju i zobaczę, czy choć troszkę sie zacznie mniej budzić w co i tak wątpię no ale spróbuję
na nocnik to wiadomo, że mój siada od dawna tzn, aktualnie siada sporadycznie ale siada i czasem coś do niego zrobi
butlę oczywiscie też pije ale tylko mleko z kaszką, wodę z niekapka, w gościnie wypije już parę łyków z normalnego kubka/szklanki bez żadnych słomek itp,
mleko z butli bedzie dostawał jeszcze długo, póki pewnie nutramigen będzie pił ,bo z kubka nie wypije porządnej porcji mleka a kaszy nie lubi na tym śmierdzącym mleku
z myciem zębó u nas gorzej ,kurczę nie chce sobie porządnie szczotkować, jestem mu w stanie tylko malutką chwilunię myć zęby
Młoda po wieczornej butli kaszy zawsze dzióbek szeroko otwiera do mycia zębów. Póki co ja jej myje. Oliwia bardzo lubi myć zęby, choć widzę, że teraz ją to chyba trochę boli, zwłaszcza jak myjemy górę.
Mój Szymon też za często w nocy się przemieszcza żeby mógł spać w normalnym łóżku zresztą on póki co nawet nie umiał by spać w takim łózku nie raz go do nas brałam nad ranem jak przychodzi ale jak go już sen bierze i nie raz chciałam żeby z mamusią spał to nie i koniec pręży się wygina i chce iść do łóżeczka.
A w nocy mi się tak przemieszcza że śpi raz na poduszce a raz na kołderce w nogach i przychodzę go przykryć i szukam go po omacku
No 7 godzina a ja póki co odrobiona ze sprzątaniem w ubikacji i łazience.
Została kuchnia, pokoje i przedpokój.
Szymonek się już pokłada bo wstał o 4:50 więc ja mykam obrać ziemniaki i odrobić się ze sprzątaniem kuchni a później coś zjeść i na spacerek z dzieckiem uff
Szymonek też nawet da sobie ząbki wyczyścić ale nie na długo
Agalu ja cię rozumie że my sprzątamy codziennie bo nie pracujemy i ja mogę sprzątać codziennie ale jak bym mieszkała sama nie było by psich kłaków i tym podobnych.
Po za tym ja mam wielki żal do teściowej o to że na początku nie wiem czy ona chciała pokazać się z jak najlepszej strony i dlatego sprzątała ze mną czy co a teraz ona nie zrobi nic a przecież też jest żoną i powinna wiedzieć jakie ma obowiązki. Tym bardziej że w robocie się nie narobi bo pracuje w małym sklepiku i na zmianie są we dwie gdzie mówi że teraz ruchu nie ma i często gęsto bierze sobie do pracy książkę to skoro ma na nią czas w pracy to w domu mogła by sobie rozdział książki odmówić i kuchnie sprzątnąć na wieczór ja syf zrobi dawniej tak robiła a teraz nie siedzi tylko jak kwoka i czyta książki.
Albo idzie siedzieć na dół do mamusi.
A np jak jest w domu ma na popołudniu do pracy czy w ogóle jak urlop miała widziała że ja się biorę do sprzątania to podwujała ogon i szła do pokoju drzwi sobie zamkła i nie wyszła dokąd nie usłyszała że mnie już w kuchni nie ma.
Bo ja jestem zdania że skoro mieszkamy tu póki co razem to takimi obowiązkami powinnyśmy się dzielić a nie ja żebym po wszystkich sprzątała a ona królowa złota. Dawniej było tak że jak ona w pracy była na rano i ja robiłam sobie w kuchni coś i sprzątłam po sobie ona przyszła robiła obiad i później przychodziła do mnie i mówiła że widziała że było posprzątane ale ona sprzątnie jeszcze raz bo po sobie jak zrobiła jakiś syf i goniła ze szmatą pod wieczór i sprzątła a teraz widzi że porządek ona nasyfi i zostawia idzie ma gdzieś.
I była raz taka sytuacja szłam na dół gdzieś jeszcze w ciąży byłam i chcąc nie chcąc usłyszałam wymianę zdań moje szwagierki (siostry Przemka) z jej mężem kłucili się Michał jej mąż powiedział jej że by sprzątała bo nic nie robi mówi do niej zobacz jak Iza na górze sprząta codziennie a ty co a ona na to że Izy to obowiązek bo siedzi w domu nie pracuje ma sprzątać i wtedy to mnie tak zabolało...
A ona do dziś mężowi obiadu nie zrobi ani nic on na obiady jeździ do swojej mamy tutaj nie jada ona miała nie dawno 3 tygodnie urlopu ani raz on nie był na obiedzie w domu.
I ja sobie uświadomiłam że teściowa może sobie z moją szanowną szwagierka obrały taką taktykę że ona siedzi w domu ma sprzątać nie wiem bo mój mąż też raz usłyszał jak jego siostra obgaduje go do mamusi. A później przychodzi czy nie pojechał by do niej na budowę pomóc.
Iza a gdybyś się tak raz zbuntowała? Tak raz i na przykład nie posprzątała kuchni. Bo na przykład źle spałaś i boli Cię kręgosłup. Mi się wydaje, że Ty tak nauczyłaś swoją teściwoą i szwagierkę, że od świtu do nocy biegasz z mopem i ścierą i wszędzie w domu jest błysk. A spróbuj raz nie posprzątać. Może wtedy coś do nich dotrze.
Młoda dziś spała pięknie od 21.00 do 7.40. Dziś pierwszy raz spała z misiem. Coś mi się zdaje, że ten miś to będzie jej ulubiony. Jest to stara, sfatygowana małpka mojej siostry. Pamiętam jeszcze jak siostra była taka jak Oliwia i z nią spała.
Pogoda u nas dziś jakby lepsza. Są chmury, ale nie pada. Może uda mi się wziąć młodą na spacer. Obiad mam z wczoraj, więc dziś nie muszę gotować.
Jak Szymon robi mi pobudki o 5 no to leże z nim do 6 a o 6 mój dzień się już zaczyna idę i zapierniczam odrobię się to później mykamy na spacerek potem odkurzanie i zleci mi tak że raz jest 12 jedzenie dla małego i mały do spania a ja na chwilę do książki i kawy chyba że wymyślę tak jak ostatnio generalne porządki w lodówce np. po czym teściowa przychodzi i mówi o "posprzątałaś w lodówce syf był no nie" ja bym się ze wstydu pod ziemie zapadła na jej miejscu...
Dzisiaj miałam wam cyknąć fotkę i pokazać jak wygłada rano kuchnia po moim wczorajszym sprzątaniu ile zagarnęłam śmieci ale wstyd mi.
Więc poślę wam fotkę taką o mojego dziecko:
https://img443.imageshack.us/i/05092010001.jpg/
Kasia zastosowałam ten bunt w środę przy boleściach właśnie mojego kręgosłupa nie sprzątłam nic wczoraj odkurzyłam tylko w pokoju Szymona ale oni udają że nie widzą tego syfu.
Tylko chodzi o to że Szymon łazi za mną wszędzie jak sami jesteśmy idzie do kuchni i zbiera łupki ze słonecznika i bierze mi je do buzi a ja się odwrócę do czegoś niech mi to gdzie połknie i mu stanie w gardle i co wtedy. Ostatnio wziął tak przy teściowej do buzi to nie ruszyło jej to nic ja gdyby on był większy i mnie zrozumiał to bym to olała powiedziała bym mu żeby grzecznie poczekał w pokoju bo wytłumaczyła bym mu że w kuchni babcia sobie nie posprzątała i jest syf ale tak to on nie rozumie jeszcze. Póki co wytłumaczyłam mu że śmieci ma dawać do kosza to jak coś znajdzie a mu to nie podejdzie to mi przynosi np żuję łupinkę po czym robi minę i wyciąga taka umymlaną i mi daje do kosza bo nie zawsze wychwycę że znajdzie takową.
A jak pytam nie raz teściową co robiła w domu że jest nie sprzątnie to ona do mnie że faktycznie nie robiła nic to jej mówię że wystarczy tylko odłożyć sobie książkę na chwile bo znowu odkurzyć i podłogi umyć jakoś strasznie czasochłonne nie jest to ją zatyka.
Myślałam, że dziś uduszę męża i Oliwię.
Przez całe przedpołudnie prasowałam wielką, przeogromną kupę prania. Poskładałam cudnie w kosteczkę, osobno moje ubrania, osobno męża i osobno młodej. Mój błąd, że nie schowałam tego odrazu. Wyszłam z pokoju tylko na chwilkę, a nie powinnam była tego robić mając na uwadze to, że tatuś bawi się z córusią i że to prawie zawsze oznacza katastrofę. No i wracam, a całe pranie leży na ziemi i wszystko wygląda tak, jakby przez pokój przeszło tornado. Oczywiście największą frajdę z tej zabawy miał tatuś.
Była dziś u nas moja kuzynka z narzeczonym. Dawno się nie widziałyśmy, więc kuzynka zszokowała się bardzo tym, co i ile mówi Oliwia. I ta kuznka mówi do Oliwii, że jak taka cwana, to żeby powiedziała "ambiwalencja". I bardzo, bardzo się zdziwiła, kiedy Oliwia bez zastanowienia to słowo powtórzyła. Ale powiem Wam, że i mi szczęka spadła.
Iza, Szymek jak zwykle uroczy
Kasia, Lila też uwielbia pranie przewalać, pozwalam na to od czasu do czasu, bo ma straszną frajdę.
Miłego weekendu dziewczynki, zmykam, bo pogoda piękna i wybieramy się jeszcze do WPN.
Piękne grzybki Lila nazbierał A czy mi się zdaję czy ona ma nosek zadarty? A jakie u was słoneczko, że na krótki rękaw można... u nas niby też ciepło, ale jakaś kurteczka czy polarek potrzebna...
Ja się pytam, gdzie jest gosiagosia?
Arwena zdjęcie Lilaka z grzybkiem jest urocze... Takie idelanie wpasowane, jesienne. To co? Zapraszasz na grzybową?
No ba, grzybowa i kurki w śmietanie, a jak mi się będzie chciało to te najmniejsze w słoiczek i zaprawię. Kto chętny to zapraszam
Kasia-Atefka, u nas wczoraj były 23 C, ciepło, cudnie, w lesie byliśmy dopiero po 17,00 a i tak tylko krótki rękaw. Krótkie spodnie też można było ale do lasu zakładam zawsze długie.
Taką jesień to ja uwielbiam.
kasiaaaa ja ten ostatni temat tak z lekka przejrzałam, nie zagłębiałam się, ale myślę ż gosia nie z tych... a ty nie masz do niej tel.? możee sms puść?
Arwena, u nas było koło 20. Ale mi tam zawsze zimno... a poza tym młodemu zasponsorowałam katar... w piątek rano wyszedł w starych butach i gdy do domu wróciliśmy po około godzinie, albo lepiej, to miał mokre skarpetki... wieczorem lekki katar, w nocy już problem ze spaniem i ryk... albo załatwiłam albo zęby...
Hallo
my też wczoraj z grzybobrania przywlekliśmy ponad 70szt. Co więcej część wyrosła nam na działce, a reszta rzut beretem, po prostu wyszliśmy na spacerek z Matylkiem
Moje dziecię rzecz jasna ciągnie z butli bez zmian posiłki główne, choć ostatnio przejawiła ze 2xchęć jedzenia czegoś innego, bo dostała w miseczce tartą marchew, więc nabierała ją widelcem, a potem ściągałam drugą łapką i pakowała do buzi. Myślę, że z czasem, nie przymuszana, ale przyzwyczajana wzrokowo (siedzi z nami przy stole i rozwala swoją mini porcję wokół siebie) załapie normalne jedzenie. Co do picia, to pięknie mi się nauczyła pić mój sok, który ja zwykle pijam, prosto ze szklanki. Trzymam jej szklankę przy ustach a ona łyczkami bardzo ładnie pije. A może pamiętacie, że z piciem to moje małe też miało duuuży problem, w ogóle nie widziała takiej potrzeby swego czasu
Nocnik na razie w teorii, nie wiem jak mam się do tego zabrać. Z chęcią siada na nim w ubraniu, ale na razie to wszystko. Bo z równą chęcią nadal sika w pieluchę
Wiecie, ja w ogóle nie muszę małej kupować ubranek. Teściowa co chwilę przywozi lub przysyła kolejną partię. Z szafy się wylewa, już nie mam gdzie tego upychać, a przedwczoraj mała znów dostała 3 sukienki (w tym kolejną Kenzo) i 2 bluzeczki A przy okazji i mi coś skapnęło - spódnica, sukienka i spodnie - bo tak zagadałam żartobliwie, że skoro mała takie świetne ciuszki dostaje, to może by i synowej coś się dostało. No i proszę, sprezentowała mi naprawdę ładne, lniane rzeczy. W dodatku idealne w rozmiarze Tak więc współczuję problemów z teściowymi, ja ich jak do tej pory nie mam i mam nadzieję, że ten stan rzeczy się utrzyma
Mała mi śpi już prawie 3h, jak wstanie to znów pójdziemy do lasu, może znów się łowy na grzyby udadzą
Miłego popołudnia dziewczyny
Hej, my mieliśmy fajne plany na weekend i niestety Kasia w piątek wieczorem miała 38,5, w sobotę znów 38,4, po południu już tylko stan podgorączkowy, ale przesiedzieliśmy w domu. Dziś po Kasi nie widać choroby, nie gorączkuje, nie wiem co to za wirus, zbieram się żeby wyjść na dwór bo pogoda przepiękna, chyba jej nie zaszkodzę.
Obiecane zdjecia pokoju dzieciaków:
A ja na szybko-dopiero co pojechała moja mama i siostra;))))
Miatka moja teściowa małej non stop coś kupuje- w ub. tygodniu zafundowała jej buty Mazurka a teraz Ninie kombinezon.
Musisz Matylka do Leny przysłać to zobaczy jak się wcina i ile takie chude cus może zjeść ( a następnie wyprodukować 3-4 dorodne kupska na dobę )
Dziś zżerała spagetti, a pół godziny wcześniej swój obiad
Arwena- fajne grzybki-szczególnie ten Rudy Rydz
A kurki w śmietance-mmmh jadłam tydzień temu- niebo w gębie!!!!!
Kasia a masz namiary do Gosi?
Kurcze myślicie że o taką głupotę by się obraziła? Nie sądzę
Raczej obstawiam zamieszanie ze sprzedażą i kupnem mieszkania
Spadam zmywać
Młodsze śpi a Lenę wywaliłam z małżem na spacer bo dziś nie spała i dostawała kota
Ja dziś zaliczyłam niedzielny jak zawsze obiadek u moich rodziców.
Moja teściowa od wczoraj nos na kwintę i nie odzywamy się.
Poszło o to że wczoraj jak położyłam sobie dziecko na popołudniową drzemkę to teściowa przyniosła szwagierki psa tu na góre pies zaczoł szczekać spokojnie powiedziałam że pies mi zaraz dziecko obudzi a on śpi dopiero pół godziny to teściowa wyskoczyła z ryjem na mnie że robię problemy
A na polu było ciepło i w miarę więc skoro pozostałe dwa psy były na polu to po co psa trzeciego do domu wzięła.
Aj pokoik śliczny bardzo mi się podoba.
Arwenko zdjęcia Lilaczki śliczne mała mi się tak podoba że szok
Wszyscy na grzybach??
No dobra Aj,Lunka,Olakinga,Miatka (mam nadzieje, że już nikogo nie pominęłam) usprawiedliwione- kobiety pracujące
Ja właśnie wróciłam ze spacerku byłam u koleżanki na kawie wygadać się i w ogóle przejść się.
Ja siedzę na kawie u mamy;), ale humor dziś mam fatalny.
Ola w weekend chyba Natalię odwiedzała?
kurczę dziewczyny ale Wam tego grzybobrania zazdroszczę
ja po wizycie u mojej pierworodnej zostaje do końca - wcześniejszego powrotu nie przewiduje brak organizacji czasu wolnego został przeze mnie poruszony u wychowawcy - okazało się że mają w grupie dzieci z domu dziecka które sprawiają masę problemów: kradną, biją, przeklinają itd itd niestety cierpi cała grupa a nie ma dodatkowego opiekuna żeby np zostawał z nimi gdy gdzieś idą; najgorsze że jedna z tych dziewczynek wpadła w jakiś szał i tak kopnęła moje dziecko że uszczerbiła Natalce jedynkę ogólnie Natala jest baaaaardzo stęskniona domu i nas ale moje dziecię to mądra gadzina więc rozumie że dla własnego dobra musi zacisnąć ząbki i zostać tam do końca...
Miśka weekend spędziła z tatusiem u teściów i dzisiaj rano był w żłobku problem... bidula szła do sali jak na skazanie krzycząc babciu, babciu;
a po za tym STRASZNIE MNIE BOLI ZĄB !!!!!!!!! i jak mnie dentystka dzisiaj nie przyjmie to mi wątroba od ketanolu wysiądzie
Hej hej
zdjęcia Lilki z grzybami nie widzę
Tomek zakatarzony i lekko kaszlący, zaraził się od Kacpra, ale na razie bez silnych leków jednak musiałam właczyć groprinosin żeby mu się nie pogorszyło,na spacery chodzimy ale z onca się leje:(oby przeszło szybko i nie zeszło na gardło czy oskrzela
Tomek ma mniejszy apetety od jakiegos czasu, słabo mi je w porównaniu jak jadł wcześniej
ma zaparcia, robi kupy co drugi dzień, nie wiem czemu bo owoce jada i powinno ładnie iść kupsko:)
weekend speziliśmy na wielu spacerach, na grzyby jeszcze nie udało sie jechać ale w tym tygodniu palnuję jechać do siostry, ona mieszka na wsi przy lesie więc zostane na noc z Tomkiem i rano pójdziemy na grzyby a mąż zostanie u nas z Kacprem, któy jest mega niegrzeczny ostatnio, strasznie mi pyskuje aż się dziś poryczałam ,nie wiem co w niego wstapiło:(
Aj - pokój super dzieciaków, ja niedługo musże jechać do ikei popatrzeć na łózka różne piętrowe i inne i pomyśleć wreszcie o przenosinach Tomka
Ola
Aga oby tomek się bardziej nie rozchorował
Co do kup to ja mam minimum 2 dziennie (tylko u Leny) a czasem i 4 więc jakby waliła co drugi dzień to bym się "nie obraziła"
No i Nina zaczęła robić codziennie tyz więc mam "fajnie"
No i co pisała któraś do Gosi?
Kasia masz jej numer?
hej, jednak nie wyszłam wczoraj z kaśką bo miała 37,2 ale dziś normlanie poszła do żłobka, temperatury nie miała, może się już trochę udoporniła? wychodzi na to, że organizm poradził sobie z wirusem
a jaka szczęśliwa złapała panią za rękę i poszła
Asia, jak o mnie pytasz, to niestety, jakoś sie nie zeszło i nie mam numeru Gosi. Też sie martwię, może na lutówkach coś wiedzą? Może tam któraś ma jej telefon?
A u nas piękna pogoda... tak cieplutko, słonecznie... idę znowu na podwórko
też nie mam numeru do Gosi może ma awarię netu??
u nas leje leje i jeszcze raz leje PASKUDNA pogoda
do dentystki się dostałam - cała zaryczana i zapuchnięta wparowałam do niej do gabinetu - nie miała wyjścia musiała mnie przyjąć zębola rozwierciła, antybiotyki i porcję przeciwbólowych leków dostałam, mam zrobić zdjęcie i będziemy próbować ratować tego zęba bo jest w nim bardzo duży stan zapalny
Ola - u Was lało dziś?u nas słońce i ciepło choć nie tak ciepło jak wczoraj
pewnie jutro ten deszcz przyjdzie do nas:(
jutro idę do lekarza ,bo Tomkowi tak leci z nosa że nie nadążam ściagać fridą i zwymiotował całe mleko wypite przed snem
bo go katar z suchym kaszlem męczył
mążź odebrał dziś wyniki badań Tomka jedynie co wyszło nie tak to IgE podwyższone dwukrtonie, to chyba znak że jest alergikiem ale jutro zapytam pediatry
a kupy idziś nie było, czyli 2 dni Tomek bez kupy = bolący pewnie brzuch w nocy, do tego katar, czuje że będzie jeszcze ciekawsza noc niż zwykle
aj80 przepiękny pokój Grzesia i Kasi. Uwielbiam takie kolorowe i pełne życia pomieszczenia.
Agalu ja to Ci naprawdę serdecznie współczuję tych nocy. Trzymam kciuki, żeby Tomeczkowi szybko przeszło.
Do Gosi numeru nie mam, bo tak jak pisałam - ostatnio edytowałam jej numer i musiałam coś źle zrobić, bo w ogóle nie mam jej w książce telefonicznej.
U nas nic nowego. Dziś trochę cieplej. Młoda dalej walczy z zębami ale tych cho.lernych zębów dalej nie widać. Szczepienie się mi przez to odwleka.
A co tu dziś taka cisza??? Halo kobitki...
My dziś byliśmy u lekarza, bo Tomek całą noc kaszlał suchym kaszlem, dusił się normalnie
od kwietnia mieliśmy spokój z inhalacjami no i mamy powrót
jutro jadę z nim na wieś do mojej siostry
ja dzisiaj zjadlam rydze ze smietanka mimo ze nie powinnam ale troche zjadlam i wzielam 2 tabletki wiec bedzie ok , jutro jade do lekarza na 10.50 na nfz i mam nadzieje ze bedzie wszystko ok bo mam od 2 dni skurcze ale nieregularne za bardzo wiec czekam spokojnie na wizyte u gina ...
niunia jak to skurcze nieregularne ja wiem, że jestem panikara, ale ty też powinnaś była do gina wcześniej zadzwonić dawaj znać co po wizycie
Kasia znów na wieczór dostała temperatury, no i też miała duszący kaszel, co za licho
Miśka wczoraj miała szczepienie : ostatnią dawkę pneumokoków i ostatnią dawkę 5w1; nigdy po szczepieniach nic jej nie było a wczoraj masakra jakaś... płacz, rozdrażnienie; bolały ją rączki i nóżki - tak jakby jej drętwiały - stracha nam napędziła nawet miałam z nią jechać na doraźną ale zasnęła o 18.00 i nie chciałam jej już budzić... oczywiście nocka z głowy rano też nie lepiej... odstawiłam ją do żłobka ale jakoś te nóżki mi nie dają spokoju... zadzwonię chyba do żłobka zapytać się czy wszystko OK i do lekarza czy takie objawy po szczepieniu są normalne....
A ja się właśnie dodzwoniłam do przychodni i dowiedzialam się, że nasza lekarka już nie przyjmuje. Jestem po prostu załamana. Nie wiem kto nas teraz będzie leczył, bo obydwie ekarki które tam przyjmują są po prostu beznadziejne. Jedna która właśnie dzisiaj przyjmuje na wstępie daje antybiotyk. Żeby było śmieszniej jest jedyną pediatrą. Wszystkie moje koleżanki chodziły do tej lekarki co my. Normalnie poryczałam się aż ze złości.
a zmiana przychodni nie wchodzi w grę??? lekarkę od antybiotyków skreśl odgórnie ... może kogoś zatrudnią innego ? ja mam w porządku lekarza rodzinnego - jest internistą ale prowadzam do niego i Miśkę i Natalę... jednak przy cięższych jakiś chorobach chodzę prywatnie do naszej zaufanej pediatry...
Aj - nie masz w pobliżu innej przychodni, ja mam pod ręką 3 przychodnie w razie czego mogę zmienić
współczuję, macie teraz niezły problem
Olakinga- nieciekawie z tymi objawami, ale mam nadzieję, że szybko Miśce minie, skoro za pierwszym razem nic jej nie było ,to pewnie teraz minie i nic poważniejszego jej nie będzie
u nas dziś leje..mówiłam że i do nas dojdzie
zostawiamy dziś starszych chłopaków samych w domu i jedziemy z Tomkiem na wieś, co prawda na spacer z kaszlem w tym deszczu pewnie nie pójdziemy, ale może jutro pogoda sie troszkę poprawi;)
U nas leje bez przerwy od wczorajszego popołudnia. Ciemno, zimno, bleeee -ja się pytam gdzie jest złota, polska jesień?
Dziewczyny, niech zdrowieją Wam te choruszki!
Idę po kawę...
Ola Lena tez raz miała takie objawy- ale tylko raz właśnie przy ostatniej dawce pneumo plus 5w1.
Płakała jak wstala nawet na drugi dzień i pokazywała że ją nóżka boli;((((
A ostatnio córa koleżanki-młodsza od Leny o 4.5 miesiąca dostała.. odry poszczepiennej
Aj no lipa z ta przychodnią.. "nasza" pani doktor jest ale była jeszcze jedna bardzo fajna i tez już nie pracuje
Zdrówka dla KAsi
No i co?Nikt nie ma wieści od Gosi?
U nas tez maskara pogoda- ale padać przestało przynajmniej;))))
A Nina kończy dziś 4 miesiące
Ola Lena dostała szczepionkę około 12,30-spać w południe nie chciała- usnęła koło 17 (marudziła i przytuliła się do mnie) więc odłożyłam ja do łóżeczka i jak wstała po 18 to się zaczęło- strasznie płakała.. okładów nie robiliśmy.. wieczorem jakoś poszła spać-ale tez z marudzeniem no i na drugi dzień rano wstała z płaczem- i bała się chodzić cały czas- normalnie bała się ruszyć tą nóżką.. jakby ktoś ja do podłogi przykleił
Ale po południu juz było ok.
EDIT:podejrzałam październik właśnie- wiecie że Piatka ma termin za 18 dni?
uspokoiłaś mnie trochę ... o gorączce, opuchliźnie i siniakach po szczepieniu słyszałam ale o drętwieniu nie, dlatego tak się bałam; zresztą nigdy nie miałam problemów poszczepiennych ani przy Miśce ani przy Natalce - zawsze było w porządku; Pani ze żłobka nie dzwoni więc chyba nie jest tak źle
Ola a ja właśnie jak Lenka miała to "powikłanie" zaczęłam pytać i ponoć właśnie przy tej dawce najczęściej "coś" się dzieje.
Wcześniej zawsze było bez takich historii...
Kasię po ostatnim szczepieniu też nózka jeden dzień bolała, nawet troszkę spuchła, ale z tymi drętwieniami to lepiej się przejść.
Ta przychodnia to nasza "wioskowa" najbliższa, zaraz przy Grzesia przedszkolu, potem zostaje Wrocław, do tej najbliższej we Wrocku chodziliśmy kiedyś, ale tam jak poszłam, to potrafiłam i dwie godziny pod drzwiami stać, a tu było raz dwa. Ta nasza lekarka to też była rodzinna, nie pediatra, ale była naprawdę cudna kobieta.
Dziewczyny
Używa któraś kropli Vigantol? Bo kilka serii jest wycofywanych właśnie!!
Jak coś to podeślę na maila!!!
Asia no ja mam w domu vigantol i zamierzam zacząć małemu podawać a co się dzieje???
Jakieś zanieczyszczenie chemiczne pipety
https://www.gif.gov.pl/rep/gif/pdf-y/WC/WC_2010-09-08-039.pdf
Ja nie daję...
No faktycznie co z tą Gosią? Może jej net odcięło...z drugiej strony ma nr tel do Kasi, może się odezwie?
Asia dziękuje bo ja o tym nie wiedziałam a w domu miałam jeszcze nie napoczęte jedne z tej serii
poszłam dziś do jednej z dwóch tych lekarek no i stwierdziła powiększone migdały i czerwone gardło, dała syropy, a na zapas antybiotyk, na każdej wizycie u niej dostawaliśmy antybiotyk i znów się zaczyna ... oczywiście go nie dam, przynajmniej na razie
Miśki nóżka OK Panie w żłobku powiedziały że cały dzień była wesoła, ładnie się bawiła i nie było żadnych z nią problemów uffff
moje starsze dziecię odbieramy jednak w sobotę nie mam już siły jej męczyć... w sumie straci tylko 3 dni zabiegów a jej psychika też jest ważna pierwszy raz w zyciu moje dziecię się tak cieszy że do szkoły idzie
Asia za czteromiesięcznicę Niny , matko, jak to możliwie, przecież ona dopiero co sie urodziła
hej dziewczynki jak miło się tu znów znaleźć .
wiele się u nas działo choć nie do końca dobrze dlatego też nie zaglądałam tu całą wieczność chyba, nie będę czytać wszystkich zaległych postów bo chyba nie dam rady.
Mam zatem nadzieję że macie się wszystkie dobrze, a co ważniejsze że maluszki mają się cudownie i rosną zdrowe.
buziaki wielkie dla wszystkich Was :*
mamokapselka jak miło znów cię widzieć
Hej, dziewczynki, my siedzimy w domu do poniedziałku, Kasia dziś dostała okropny zielony katar.
Pokażę wam jej nowe wyczyny:
Rysowanie na dwie ręce
I coś co wymyśliła wczoraj i czego nie mogę jej teraz wybić z głowy, schowek!
Już widzę te obwisłe body
Acha, nie wiem czy wam kiedyś wspominłam o szafce, świetna alternatywa jeśli nie możecie sprzedawać na maluchach:
www.szafka,pl
Ostatnio świetne ciuchy nexta wyrwałam, w cenie w jakiej na allegro bym nie kupiła nigdy. Tylko tam trzeba sie zweryfikować, bodajże za 3 zł.
Jakby się ktoś zainteresował, mogłybyśmy się wymienić szafkami.
Moja agentka w nowym zakupie jak przychodzi paczka to od razu rozrywa i przymierza
Aj - taki chwoek Tomek sobie robił latem czesto też,teraz już rzadziej
Kasia - piękną ma bluze kolorowa, super uśmiech i wysoka sie wydaje
ja z tomkiem we wtorek byłam u lekarza a wczoraj już mu charczało pod żebrami
nie wiem czy iść jeszcze przed weekendem na kontrolę z nim?
trochę u nas ciężko z inhalacjami ,zamiast 4 robimy 2:(
aj - wprowadziłabyś sama pulmicort?bo mam w domu, a ta nasza pediatra to ciągel ten atrovent każe dawać, co nie pomaga, na pulmicort każe czekać aż będzie gorzej, zwykle jest potem zapalenie oskrzeli i antybiotyk ,nie lepiej wcześniej zaaplikować pulmicort?
wiem że lekarzem nie jesteś, ale tak podpytuję o zdanie
chyba bedę na siłe te inhalacje robić
na dworzu strasznie zimno,na grzybkach wczroaj byłam ,ale tu u siostry w lesie to głównie maślaki wiec mokre i przy kominku sie suszą ale pomalu, jak wrócę wieczorem do domku to sie wezmę za porządne suszenie
co do tej szafki.pl to nie wiedziałam, może wieczorem sobie popatrzę
ja sie skusiłam tu na maluchach na super 2 częściowy kombinezon za 65 zł, mimo że ten zeszło roczny jest jeszcze dobry na Tomka , ale w sumie on był jednocześciowy a tu mam oddzielnie kurtkę wiec praktyczniejszy, bo kurtkę i tak bym musiała dokupić
teraz muszę sprzedać ciuszki zimowe po Tomku żeby odrobić troszkę kasy
w ogóle ciągel coś dzieciom kupuję a o sobie zapominam:( moja sis dzisiaj mówi "a Ty sobie coś kupujesz" ? bo widzi że ja ciągle dzieciom kupuję
ech..
w październiku może wreszcie sobie coś kupię
Mamokapselka - witaj i pisz ,pisz , pisz:)
Agalu trudno mi się wypowiadać, my dostaliśmy od naszej lekarki polecenie by dawać doraźnie w razie duszności pulmicort z berodualem i zawsze działa. A tego atroventu nigdy nie braliśmy. Wydaje mi się, że możesz spróbować. tylko czy na pewno można ten pulmicort po atrovencie? czy to jakoś nie koliduje ze sobą?
Aj, dzięki za to pierwsze zdjęcie bo ja ostatnio zastanawiałam się jakie sprezentować Lilce kredki, żeby nie pomalowała całego domu. A przecież mogę jej tablicę zmazywalną dać .
Co do zakupów to ja planuję sprzedać duży wózek a kupić mniejszy, w zasadzie to mniejszy jutro do mnie przyjedzie .
Aj Kasia jest fajniutka zdjęcia super schowek pierwszorzędny
MamoKapselka witaj z powrotem w naszych skromnych progach pisz do nas.
mamakapselka witaj. Napisz, co u Was.
aj80 Kasia jest kapitalna!
Czytam, że szczepiłyście (olakinga i Asia? bo nie pamiętam dokładnie) naraz 5w1 i pneumo. Podziwiam odwagę. Mi nawet lekarka powiedziała, żeby lepiej tego razem nie dawać. A własnie też te dwa szczepienia mam zaległe. I kurde nie wiem, kiedy je odfajkuję, bo tych zębów dalej nie widać. Już mnie to do szału doprowadza.
Młoda dziś w nocy znów płakała o 1.30 ale o 2.00 zasnęła spowrotem. Za to ja się tak wybiłam ze snu, że zasnęłam dopiero o 5.00. I pospałam jak stara bo młoda obudziła się o 6.20. Jest dziś tak koszmarnie niedobra, że parę razy mocno wydarłam na nią gębę. No nerwy mi puszczają... Dziś pierwszy raz doszłam do wniosku, że jej gadulstwo działa mi na nerwy. Ciągle kłapie, a to mamuś choć gotuj, a to czytaj, a to włącz bajkę, a to daj pić, daj chrupka, daj banana, daj jabłuszko, choć na spacerek, włącz puszka okruszka i tańcz, choćmy do cioci... Jezuuuuu! I tak mam w kółko calusieńki dzień. Normalnie mi w uszach dzwoni.
Kupiłam wczoraj młodej VitaD. Stwierdziłam, że będę jej dawać co drugi dzień chociaż. Wiecie, że ona ma jeszcze nie zrośnięte ciemiączko?
Dziś do południa byłam taka wściekła na młodą, że pomyślałam - muszę jakoś dać upust mojemu wku*wieniu, bo ją chyba uduszę. Skutkiem tego w 2 godziny pościerałam kurze w całym domu, odkurzyłam i umyłam podłogi, zrobiłam pranie i ugotowałam obiad. Zdążyłam jeszcze wziąć młodą na krótki spacer przed spaniem.
Trzymajcie kciuki, bo właśnie kończy mi się @ i powracamy do starań.
kasiu zaciskam mocno &&&&&&
a co do szczepień: po czerwcowym pobycie na zakaźnym z rota mam głęboko w d... co mówią przeciwnicy szczepień; nie wierzę w te wszystkie historie o autyźmie i innych groźnych chorobach wywołanych przez szczepionki; wierzę natomiast w odczyny alergiczne i to iż jeżeli dzieciak ma alergię np na białko i dostanie szczepionkę z nim to może wystąpić wstrząs anafilaktyczny;
z dodatkowych szczepień na 100% Miśka dostanie jeszcze meningokoki ale to jak skończy dwa lata; pielęgniarka powiedziała że obowiązkowe szczepienie będzie dopiero jak mała skończy 5 lat;
aj Kaśka super na tych zdjęciach wygląda;
Agalu ja bym podała te inhalacje z pulmicortem jeżeli ten kaszel jest tak mocny; współczuje Ci tych "przebojów" z jego zdrowiem... przerabiałam to z Nataśką więc wiem jak Ci ciężko;
Mamokapselka witamy i mamy nadzieję, że na dłużej do nas zawitasz teraz...
Kasia to ja trzymam kciukasy &&&&&&&&&
Kasia - i z tego powodu ja się cieszę że tomek jeszcze nie gada, gadania mam pod dostatkiem od Kacpra:)
Tomek też ma niezarośnięte ciemiączko, witaminę D zacznę niedlugo podawać ,bo przez lato nie podawałam,teraz będę
pulmicort z atroventem już miałam kiedyś przez lekarkę zapisywane ale przez tę prywatną
dziś zrobiliśmy juz 2 inhalacje z atroventu i jest lepiej..tfu tfu, jeszcze dziś 2 spróbujemy
olakinga - w sumie to aż tak źle z tym Tomka kaszlem nie jest,bo ostatni kaszel do inhalacji był koniec marca albo początek kwietnia
wiosną mial jeszcze 2 zapalniea gardla ale bez kaszlu
no i teraz od nowa się zaczyn sezon chorobowy
nie kaszle masakrycznie ale jak czuje że mu charczy i słabo odkaszluje to już panikuję ze zaraz zapalenie oskrzeli się z tego może zrobić, dlatego sie radze o ten pulmicort ,co by uniknąc tego,bo boredual to wg mnie jeszcze nie na ten kaszel, berodual trzymam na cięższwe przypadki kaszlu;)
dziewczyny a Wy tę wit D podajecie ze względu na ciemiączko czy tak ogólnie bo jesień i brak słońca ???
Oliwia jest poprostu bezczelna.
Przyszła do mnie i mówi, żeby jej dać kredki i kartkę bo ona chce malować. No to jej dałam. Po chwili zaczęła robić kredką dziury w kartce i targać kartkę. Mówię jej raz i drugi, żeby nie targała ale jak grochem o ścianę. W końcu mówię: "Jak będziesz niszczyć kartkę, to mama stąd pójdzie i będziesz sama malować" a ta do mnie z uśmiechem: "To pa pa!".
Moja na mowie się zatrzymała, mówi to co mówiła, nic nie powtarza. Może i dobrze
Kasiu trzeba było jej po prostu zabrać tą kartkę, czasami czyny mówią więcej niż słowa
kasiu pamiętam ze zakładałaś watek o płytkach dla dzieci z bajkami: "mądry maluch" - masz te bajeczki ? Oliwia ogląda ??
Kasiu z tego co piszesz to ta twoja Oliwia jest prze aparatka.
A tu dwa zdjęcia Szymoniaka z... mamą w końcu proszę się tylko nie przestraszyć...
https://img230.imageshack.us/i/dsc000732.jpg/
https://img844.imageshack.us/i/dsc000752.jpg/
Iza - bardzo ładne zdjęcia:)do twarzy Ci z ta grzywką
Iza bardzo do twarzy Ci w tej grzywce
Kasiu nie chciałabyś sprzedać tych płyt ??? lub mogłabyś mi przegrać ??? upsss.... piractwo będę tu szerzyć
Kasia proste to one są długie też bo już do pasa ale grube nie są tak lichę że szkoda gadać cieniutkie są wręcz a żal mi jest obcinać bo zawsze chciałam mieć włos za pas
Aj natchnęłaś mnie zdjęciem Kaśki z tablicami i właśnie zakupiłam takową , a żeby jeszcze było mało to kupiłam Misce teletubisia który gra i świeci mój M mnie przechrzci za te zakupy miałam jej zabawek nie kupować !!!
Tomuś ma gorączkę
to moja wina ,bo myślałam,że już zdrowieje, mało kaszlał, od czwartku grxecxnie siedzi na inhalacjach 4 x dziennie dotawał i było lepiej i go dzisiaj wziełąm na 30 minut spaceru po lesie, do auchan po zakup odkurzacza i do znajomych ,do wieczora było ok., aż dostał gorączki
boshhhhh......to znowu moja wina
jak moja mama sie dowie zostanę znowu emocjonalnie"skopana" już ona mi wyrażnie da znać, że to moja wina
Agalu i jak Tomek?
Tomek - ma humor na razie i nie ma gorączki, mam nadzieję, że tak zoastanie
ale leci mu z nosa już drugi tydzień ,no ikaszel jeszcze jest, oby tylko już tej gorączki nie było
jutro kontrola u lekarza
dziś mąż wylatuje do Hiszanii do piątku a mnie się nie chce być samej znowu na placu boju, ale pewnie zleci szybko;)
Kasia - mój Tomek też uwielbia cytryny, wczoraj widział jak kupowaliśmy limonki to się rwał i chciał żeby mu dać juz w sklepie;)
Agalu współczuję Ci tego Tomkowego kataru. Dwa tygodnie smarkania...
A co do Twojej chwilowej samotności - Ty wiesz... Ja też spędzam samotne wieczory, więc znów pewnie będziemy plotkować na gg.
Moja siostra ma taki potworny katar, że jak bym nie widziała, to bym nie uwierzyła. Ma nos jak wielki, bordowy kartofel. Bawiła się kiedyś pół dnia z młodą, młodą zaczęło kichać i pojawiło się jej coś mokrego pod nosem. Zrobiłam jej syrop z cebuli i cytryny i ją wyratowałam. Przeszło zanim się zaczęło.
Wiecie co, zaczynam się na poważnie martwić o Gosię...
Jak patrze jak ona wcina ta cytrynę to aż dostaję ślinotoku ..a ta normalnie jakby słodkie ciacho zajadała;)))
Kasia ja tez dziś myślałam co z ta Gosią no.. nigdy aż na tak długo i to bez słowa nie znikała
Dziewczyny mój Szymon też lubi okropnie cytrynę
Agalu jak Szymon ostatnio mi ten jeden dzień taki chorusiany był to babka mi wyjechała że moja wina ale stwierdziłam po chwili jak przez 15 minut mi tu najeżdżała że jak tak ma mi mówić niech lepiej w ogóle do mnie nic nie mówi to później jak mój M z pracy wrócił to mu powiedziała że ze mną to się rozmawiać nie da i nawzajem
Faktycznie z naszą Gosieńką coś nie teges
Napisałam na lutym 2011 ws. Gosi- może któraś coś wie...
Agalu to nie twoja wina, nie wszystko da się przewidzieć. Skąd wiesz, że to akurat przez ten spacer? Moja Kaśka trochę posmarkuje, ale katar już nie jest zielony. No i pokasłuje trochę rano. A ta stara lekarka już widziała ją z gorączką i pełną anginą. W sobotę wybraliśmy się do nowo otwartego parku pod teatrem lalek, był jeszcze festiwal nauki. Naprawdę cudnie spędziliśmy czas.
Aj - widzę że u Was ładna pogoda, u nas zimno, wietrzenie i deszczowo i tylko 12 stopni,wczoraj chociaż słońce było ,dziś nie
fajnie się bawiliście:)
słuchajcie dziś się okazało, że synke znajomych u których wczoraj byliśmy ma anginę i zapalenie jamy ustnej
wczoraj kleżanka mówiłam nam że od rana mały marudzi ,ryczy i tylko na rękach, ale myślała, że to przez afty w buzi bo widziała że ma na języczku
a on już miał tą anginę, dzis dostał gorączki i wymiotyi byli na pogotowiu
być może że Tomka organizm własnie wlaczył z tymi zarazkami co u nich w domu były i stąd ta gorączka, na szczęście się już nie powtórzyła,apetyt też ma,wiec mam nadzieję,ze tą anigną się nie zaraził
Cześć dziewczyny
ja też martwię się o gosie...i strasznie żałuję że nie wzięłam od niej tel. Wiecie, ona miała wizytę u gina w poprzednim tyg. mam nadzieję że jest ok. A może już musieli się wyprowadzić? ... kurcze no...
Zdrówka dzieciaczkom podsyłam, mój już na szczęście bez kataru.
Aj, na zdjęciach fajnie wyglądacie, a Kasia to podobna do Grzesia, na tym 3-cim zdjęciu.
Asia, a może byś maleńka pokazała?
Kasiaaaa, Oliwka jest bardzo ładna. Serio. Ma śliczne, niebieskie oczka.
ech, wszystkie dzieciaczki są śliczne a mnie wkurzają wszyscy w około. Każdy, kto zobaczy Jacusia, to zaraz mówi - Oj jaki śliczny, jak dziewczynka. Ale za chwile - ale on ma w oczach kurwiki, ale da wam popalić, oj, będzie mamuśka co dwa dni w szkole na dywaniku... Nie znają go a z góry osądzają ze bedzie łobuz. Ja wiem ze do najłatwiejszych nie należy, ale trzeba mi zaraz dokopać? To że szaleje i biega, skacze, fika, to chyba dobrze o nim świadczy? znaczy ma dużo energii i musi się wyszaleć. Ale jest też karny, czy posłuszny, nie wiem jak nazwać. Jak mu mówię że ma czegos nie robić, czy nie dotykać, na przykład gorącego kominka, to nie rusza, korci go, ale stara sie słuchać. Nie wiem czy napisałam dość jasno o co mi chodzi, ale musiałam trochę z siebie upuścić. A tu mnie wysłuchają
A my chorzy jesteśmy, póki co dorośli a dzieci...Kuba rano wydawał się zdrowy ale Lila już ma katar.
Kasia, Ty się naucz olewać takie rzeczy - w gruncie rzeczy to przecież nieważne jest . Buzia dla Jacusia i bynajmniej nie zabraniaj mu skakać, fikać i poznawać świat .
Może Gosi coś z komputerem się stało? Bądźmy dobrej myśli...
Edit: Oczywiście wszystkie zdjęcia piękne, Iza masz piękny kolor oczu. Grześ i Kasia faktycznie podobni do siebie a Oliwia ma uroczą czuprynkę. Aktualnie bardzo podobną do mojej
aj80 jak napiszę kolejny raz, że uwielbiam Wasze fotorelacje oraz że bardzo mi się podoba jak spędzacie rodzinnie czas, to będę nudna?
ja niespodziewanie pojechałam z M po Natalę do Szczawna w piątek, wróciliśmy w sobotę a wczoraj był cały dzień na świętowanie powrotu pierworodnej do domu nareszcie mam wszystkich w komplecie pierwszy raz w życiu widziałam jak moje dziecko się cieszy że do szkoły idzie Natala miała ostre zapalenie spojówek - mamy krople, już przechodzi; Miska zdrowiusieńka chyba ten tran tak pomaga;
Aj - śliczna rodzinka ładną macie pogodę rzeczywiście u nas leje i zimno....
Agalu nie rób sobie wyrzutów, przecież nie zamkniesz się w domku na cztery spusty.. znajomi jak by wiedzieli że mały ich chory to na pewno dali by znać - trzymam kciuki aby katar przeszedł a co do mamy ehhhhh ja już się odporna na te wszystkie teksty zrobiłam... jak któraś zacznie to odpowiadam że miały swoją szansę X lat temu a dziewczynki są moje i ja będę decydować co i jak... ale nieprzyjemnie czasami się słucha tych wszystkich "mądrości";
dziewczyny weszłam na profil Gosi i : Ostatnio widziany: Wed, 15 Sep 2010 - 19:52 więc chyba naprawdę coś jest nie tak bo zagląda a nie pisze....
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)