Bylismy w Saalbach dwa razy i pewnie pojedziemy tam znowu - to znaczy dokladnie do Leogang, ale to ten sam rejon i ten sam Skipass
Moje dzieci były juz jeżdżące, więc instruktora nie potrzebowały. Widziałam tam szkółki - grupki ok. 10 maluchów z instruktorami, ale języka polskiego nie słyszałam. Co oczywiśćie nie musi świadczyć o tym, ze nie ma tam polskojezycznych instruktorów.
Ja bym z resztą malucha tak nie zostawiła. Jak w Polsce oddawalismy je instruktorom, to zawsze któreś z nas było w zasięgu wzroku.
Te kindergarden na stoku to koszmar - bo głownie stoją
Wysiadają z wyciągu, ustawiają się w rządek za instruktorką i ruszają. Na pierwszym zakręcie ktoreś się przewraca i podcina nastepne. Reszta stoi i czeka, aż instruktorzy pozbierają tamte i ustawią na nowo. Ruszają i znów któreś leży.
Moja Julka potrafiła 5 razy obrócić z góry na dół, a oni ciągle nie zjechali.
Edit:
reasumując - ja bym wynajęła instruktora na godzinę i towarzyszyła im. Na początku blisko, a potem jeżdżąc na tym samym stoku i obserwując z daleka.
Ten post edytował Agnieszka AZJ pon, 18 paź 2010 - 20:41