Już trzeci raz z rzędu Młody ma zapalenie oskrzeli. I co najciekawsze bez praktycznie żadnych objawów towarzyszących. Brak gorączki, prawie bez kaszlu, naprawdę lekki katar. Po kilku dniach takiego "nic" kontrola u lekarki. Diagnoza zapalenie oskrzeli. Lekarka dokładna, bardzo długo osłuchuje Młodego.
Antybiotyk Młody brał w sierpniu, potem we wrześniu i teraz znowu.
No dobrze, ale może ja coś źle robię. Może jednak przy pierwszym objawie (czyli pojawieniu się kataru) powinnam od razu lecieć do lekarki?
Może powinnam mu od razu zapodać inhalacje? Mucosolwan? Ale prawie bez kaszlu...? (kaszlnął ze dwa razy dziennie, po śnie)
Co zrobić, żeby "zwykły katar" nie kończył się zapaleniem oskrzeli?????
Póki co mamy skierowanie do poradni pulmonologicznej. Wizyta pod koniec października.
A_KA to nie jest tak,że katar kończy się zapaleniem oskrzeli. Zapalenie oskrzeli zaczyna się od lekkiego kataru, wodnistego, trwa kilka dni i potem dopiero zaczyna się pokasływanie.Ale to nadal jedna infekcja, która nie pogarsza się, jedynie rozwija się w swoim tempie. Mały łapie wirusa i choruje. Zapalenia oskrzeli bardzo często są bez gorączki.
Do naszych zapaleń oskrzeli gorączka przypętała się jak było nadkażenie bakteryjne. I tez mieliśmy taka serię w zeszłym roku, że 3 razy z rzędu było zapalenie oskrzeli.
Zapalenia oskrzeli najczęściej sa wirusowe i nie ma potrzeby podawania antybiotyku - chyba że następuje ewidentne pogorszenie albo osłuchowo jest ciężki stan. Ja robiłam zawsze CRP rano i wiedziałm juz po południu czy antybiotyk będzie potrzebny czy nie.
Może te antybiotyki osłabiają go i ciągle łapie infekcje?Nie jest przecież żłobkowy.Nam seria trzech wydarzyła sie po rozpoczęciu żłobka właśnie.
u nas było podobnie, tylko od razu reagowała krtań a potem oskrzela. I niestety jedyną radą było reagowanie na katar - młody musiał nauczyć się wydmuchiwać nos, od razu włączałam babcine sposoby - syrop z cebuli, witamina C (cerutin), nawilżanie powietrza. Szybka reakcja na katar = bez zapalenia krtani i oskrzeli. Teraz jest trochę gorzej, z krtani wyrósł, ale katar od razu idzie mu na uszy i od raz pojawia się zapalenie ucha... dlatego znowu jak tylko jest katar, to reaguję syropem, przeciwzapalnymi lekami... Nie dopuszczam do tego, aby lekki katarek przerodził się w coś gorszego. Korzystaliśmy z pulmonologa, alergologa i laryngologa - był drenaż uszu, wycięcie migdałów, leczenie alergii. Pomogło czasowo, teraz sami zapobiegamy no i młody trochę wyrósł z chorób.
Przyznam, że teraz (za trzecim razem) bez szczególnego przemyślenia podałam Młodemu antybiotyk. Niejako ufając lekarce i za wiele nie pytając.
Za pierwszym razem (z tej serii) zwlekałam, zresztą za "przyzwoleniem" lekarki nie podawałam antybiotyku. Zresztą Młody miał akurat wtedy CRP robione (w szpitalu, bo miał być szykowany do zabiegu) i była widoczna infekcja wirusowa. Za kilka dni jednak pojawiłam się na kontroli i było znaczne pogorszenie (czyli już można mniemać, że zrobiła się infekcja bakteryjna, prawda?). Zmiany osłuchowe po lewej stronie głównie. Antybiotyk włączony. Drugi raz - z uwagi na to, że te zmiany też po lewej stronie - antybiotyk szybciej podany. Trzeci raz - zmiany głównie po prawej stronie akurat. Poza tym lekarka słuchając nie była już sama pewna czy to tylko oskrzela czy nie płuca już...
Ja już sama nie wiem, w którym momencie ten antybiotyk podawać. Czy przed każdym pójściem do lekarza z infekcją powinnam Młodemu CRP robić? Będzie cały pokłuty . Bo od sierpnia to on był 4 razy chory. Raz udało się uniknąć antybiotyku, dwa tygodnie temu. Ledwo wyzdrowiał i znowu się rozchorował.
Raz się uparłam. Nie podałam antybiotyku, bo mi się nie wydawało, żeby był konieczny. Stan Młodego się polepszył. Wyzdrowiał (przynajmniej według mnie). A potem (za około dwa tygodnie) i tak skończyło się zapaleniem płuc. Wtedy na RTG byliśmy, zmiany spore były.
Pediatra nigdy nam nie zasugerowała żeby robić CRP
W infekcjach wirusowych przełom następuje po 3-ej dobie.Wtedy powinno zacząć odpuszczać.Do 3 doby ma prawo sie pogorszyć bo wtedy infekcja jest w tej inwazyjnej fazie.
Widzisz, jest jeszcze kwestia jak Twoje dziecko choruje.Bo np u nas nigdy nie kończyło sie to zapaleniem płuc.Antybiotyk podaliśmy jak infekcja (4-ta) nie mijała, katar zalewał i okazało się po miesiącu, że mamy pneumokoka i tu jest winowajca gorączek przy innych infekcjach i ogólne osłabienie.
Był taki czas,że na potrzeby CRP krew pobieraliśmy raz w miesiącu.Z palca wystarczy.
Mój syn tak chorował. Tylko lekarka dłużej zwlekała, bo zawsze zakładała, że początkowa faza zapalenia oskrzeli jest wirusowa i nigdy syn nie zwalczył sam choroby, kończyło się nadkażeniem bakteryjnym i dość często i zapaleniem płuc. Taki był finał absolutnie każdego kataru do momentu wprowadzenia leków przeciwalergicznych (po testach itd). Od tego czasu - prawie dwa lata nie miał tego typu choroby. Gdy zaczyna smarkać, mamy rozpiskę jakie leki i w jakich dawkach podawać od początku, jak zmieniać w zależności od przebiegu infekcji. U nas to skutkuje.
Przychylam się do tego co mówiły przedmówczynie. Zapalenie oskrzeli u dzieci zazwyczaj ma podłoże wirusowe.
CRP jest wykładnikiem stanu zapalnego i możę świadczyć o infekcji (ale nie rozróżnienia czy jest wirusowa, czy bakteryjna!), więc skoro dziecko ma objawy infekcji nie ma sensu oznaczać.
Dawanie antybiotyków co chwila to błędne koło.
Moja Ola (przedszkolak) od 2 lat nie była leczona antybiotykiem. Jeżeli zaczyna się u niej infekcja stosuję zestaw, który zawsze u nas się sprawdza: Elofen/Eurespal (przeciwzapalny, przeciwalergiczny), Clemastinum (przeciwalergiczny), Bioaron, Neosine (przeciwwirusowy i podnoszący odporność). Oczyszczanie nosa solą morską, kąpiele w soli boheńskiej (dostępna w aptece).
Olę zwykle leczę sama (jestem lekarzem ale nie pediatrą). Dwa lata temu jak zaczęła chodzić do przedszkola dalam jej trzy razy pod rząd antybiotyk w krotkim czasie, w koncu mądry pediatra mnie uświadomił co do tego co napisałam na poczatku, czyli, że większość infekcji u dzieci wymaga nie antybiotykoterapii ale czasu. Od tamtej pory stosuje się do jego uwag i jego zestawu I co ważne - jeżeli dziecko nie gorączkuje trzeba wychodzić z nim na dwór (chyba ze jest silny mroz to wtedy nie).
Tobie proponowałabym Synka zaszczepić na pneumokoki, udać się także do pulmonologa/alergologa - bo kłonność do spastycznej reakcji oskrzeli w czasie infekcji może mieć u niego podłoże alergiczne.
Pozdrawiam !!
No to tak - z tego co wiem - CRP można interpretować w dwojaki sposób.Albo jako test obecności infekcji jako takiej.Wtedy daje odpowiedź "tak"/"nie".
Można też interpretować ilościowo - wtedy bodajże do wartości około 10 można przyjąć,że jest infekcja wirusowa.Natomiast powyżej - bakteryjna i przyda się antybiotyk.
Paluszek nakłuwany jest, jak pojawia się krew - pielęgniarka przystawia kapilarę ( rurkę włoskowatą) i czeka az trochę tej krwi tam naciągnie.Koniec.
Czasem upierają się na pobieranie z żyły.Nie warto.
po ang. niestety.
O nawracajacych i przewleklych zap oskrzeli i potencjalnych przyczynach ( jedna z nich to astma- u dzieci trudna do zdiagnozowania z racji problemow ze zrobieniem miarodajnej spirometrii np wiec leczenie podejmuje sie tak na wszelki wypadek- czesto tez z tych objawow dziecko wyrasta ale pozostawione bez leczenia moga spowodowac dorobienie sie astmy w doroslym wieku)
https://emedicine.medscape.com/article/1001332-overview
Ja na początku infekcji nie robiłam.Zakładałam,że będzie książkowo Lekarz zawsze przypominał mi, że jeśli nie zobaczę poprawy po 3 dobie to mam wrócić na kontrolę.Wtedy robiłam CRP i z tym szłam do lekarza albo dostawałam receptę i czekałam do popołudnia na wynik i podawałam albo nie.
Chyba, że ewidentnie dzieciak mi rozkładał się na łopatki, gorączka rozkręcała się etc...
Bogusiu... ja od początku czuję się lekarzem swojego dziecka . Ale to nie dlatego, że moja pediatra nic nie robi. Adam jest "problematycznym" pacjentem. I przeszliśmy już przez mnóstwo poradni. Nie będę wymieniać ile, bo aż mi głupio . Na szczęście pomału wychodzimy z tego wszystkiego. Tzn. teraz przyplątały się te częste infekcje schodzące na oskrzela/płuca. Czy lekarka nic z tym nie robi? Wysłała nas do specjalisty. Nie wiem co więcej mogłaby zrobić... W kółko nas wysyła do specjalistów...
U alergologa też jesteśmy pod opieką. I u alergologa-pediatry. Młody miał jakieś podstawowe badania, które nie wykazały nic specjalnego. Nawet nie wyszła mu alergia na białko mleka krowiego - ale ma zmiany na buzi, a po wprowadzeniu zwykłego mleka dostał zaostrzenia tych zmian - więc mamy od alergologa wskazanie, żeby pił do 2,5 r.ż. Bebilon Pepti.
Adam przyjmuje antyhistaminy w syropie.
Ja się chyba przejdę znowu do tego alerologa-pediatry. Ostatnio trochę to zaniedbałam, bo ciągle się coś z Adamem działo innego... i już o alergologu nie myślałam.
I u nas historia naturalna choroby często jest podobna: katar (przeważnie z wysoką gorączką), po 2-3 dniach kaszel, zapalenie krtani, oskrzeli, raz nawet zapalenie płuc... leczone w szpitalu bez antybiotyku. Przy każdej tego typu infekcji oznaczam CRP i morfologię z palca. Taki komplet ułatwia interpretację. CRP i leukocytoza wskazują na infekcję, ale to przesunięcia w odpowiednich frakcjach krwinek białych wskazują bardziej jednoznacznie na charakter bakteryjny bądź nie.
I tak w zeszłym miesiącu chłopcy mieli w/w objawy kliniczne, zmiany osłuchowe nad płucami, plus CRP w okolicach 20, niewielki wzrost białych krwinek, brak typowego dla bakteryjnej infekcji przesunięcia w granulocytach. Pani doktor przepisała antybiotyk, którego nie podałam (miałam jednak pod ręką), wróciliśmy do pełni zdrowia na inhalacjach i higienie nosów.
Kiedy w zeszłym roku trafiłam z Krzysiem do szpitala z powodu zapalenia płuc, które zresztą okazało się obturacyjne, pierwsze co zrobiła lekarka jeszcze w warunkach izby przyjęć to odstawiła antybiotyk. Tak, zdążyłam podać pierwszą dawkę, młody był w fatalnym stanie, potem w wypisie określonym jako "średnio ciężki". Wiedziałam, że w wymazie pneumokoki, CRP było 16 czy coś koło tego. Usłyszałam: "jeśli przy CRP 16 będziemy leczyć antybiotykami to czym będziemy leczyć przy CRP 90?" Na dodatek okazało się, że dawka dobrana w POZ za niska. Znaczy się mieściła się w zalecanym przez producenta od-do na kg masy ciała, ale przy pneumokokach, które nas dopadły (oporne na wszystko) jest sens leczyć tylko maksymalnymi dawkami.
Dzięki dziewczyny. Bogusiu, Tobie również za PW.
Jednego jestem teraz pewna: żałuję, że podałam Młodemu teraz ten antybiotyk. Dostał już trzy dawki i chol*ra nie wiem czy podać mu czwartą, rano .
Młody nadal jest w super stanie. Trochę większy ma katar, ale też bez tragedii. Kaszle ciut więcej - ale w końcu dostaje inhalacje z Mucosolwanu.
Się też zastanawiam czy lekarki nie zmienić jednak. Tylko gdzie znaleźć takiego lekarza, który antybiotyki traktuje już jako zupełną ostateczność...
Aniu, ja postępuje dokładnie tak, jak pisze Bogusia. Gdy pojawia się katar, natychmiast włączam inhalacje, jeśli jest spory, podaję syrop wykrztuśny, oczywiście leki przeciwalergiczne koniecznie (jako, że dziemi moje też są alergikami). Zresztą lekarka moich dzieci jest wielką fanką syropów wykrztuśnych. I to właściwie załatwia sprawę. A postępuję tak odkąd moja córka skończyła 2 lata, po serii zapaleń oskrzeli właśnie (wtedy moja niewiedza była przeogromna).
A_KA, a w czasie infekcji masz jakieś wskazówki co do zmiany dawek leków na alergie lub podajesz coś dodatkowo? Może tu jest klucz do problemów.
Nie biczuj się, że podajesz niepotrzebnie antybiotyk, teraz kombinuj co zrobić by nie trzeba było kolejnego. Na pewno powinnaś zaczynać inhalacje od pierwszych objawów infekcji (może nawet samą solą?) i wydaje mi się, że jakiś ruch na lekach antyhistaminowych też powinien być.
I polecam "odgrzybienie" dziecka, ja zauważyłam, że u mojego syna jest kolosalna poprawa stanu zdrowia po odpowiedniej diecie (choć i nystatyna była już w użytku, ale nie było innego wyjścia). Czyli zero cukru, zero nabiału, takie uczciwe zero I probiotyki oczywiście.
Nie zmieniamy dawek leku na alergię w czasie choroby. Nie wpadłam na to. Cholerka, to nie ja powinnam o tym myśleć. Od tego są lekarze . Nikt mi tego nie zasugerował nawet. A jak teraz o tym myślę to wydaje mi się logiczne nawet. W dodatku Adam przyjmuje na alergię dawkę, którą od początku przyjmował. Może jest ona już za mała...
Probiotyki bierze od dawna. Z krótkimi przerwami. Był okres, że miał okropne problemy z k*pkami. Na to już zaczęliśmy brać probiotyki. Potem zaczął chorować i praktycznie probiotyki nie odstawiane były. Teraz z k*upkami jest już ok. Gastrolog twierdzi, że być może od antybiotyków był wyjałowiony i złapał jakąś bakterię, która powodowała brzydkie stolce. A może i ten probiotyk, który teraz mu podaję tak na niego działa. Ciekawe czy jak go odstawię w końcu - to i stolce znowu się nie pogorszą .
Zero cukru, zero nabiału... ciężko by było, oj ciężko. Adam jest dzieckiem, które mogłoby w kółko jeść (i wcale tu nie przesadzam). Że on przy tym co pochłania nie jest gruby to aż mi się w głowie nie mieści. Ale nie przesadzamy z cukrem i nabiałem.
Antybiotyk podaję mu dalej.
I zmieniam lekarza. To nie ja powinnam się zastanawiać jak leczyć Młodego... Lekarzem nie jestem w końcu. Ciekawe tylko jakie czekają mnie teraz przejścia z odzyskaniem karty z przychodni
Ale masz lepszego pediatrę w zanadrzu?
U nas kwestią alergii zajmował się alergolog i to ten lekarz rozpisał mi przy jakich infekcjach jak mam reagować.
Aniu, mój syn również mógłby w kółko jeść. Ale jednak jemu akurat nabiału rzeczywiście nie wolno, a przy katarze i antybiotykoterapii mleko odstawiłabym nawet u dziecka, któremu z reguły ono nie szkodzi. No ale to ja, ja mam zdecydowanie negatywny stosunek do mleka
Aniu, mleko jest bardzo sluzotworcze. Nie wiem co prawda co to Bebilon pepti ( czy to jakies specjalnie modyfikowane krowie czy sojowa mieszanka?) Jesli krowie, to, jak kazdy nabial, zamula ogromnie i moze sie przyczyniac do powiklac.
Ja nam zawsze odstawiam przy infekcjach ( i jeszcze pare innych rzeczy ograniczamy ale w sumie niewiele bo i tak ich nie ma albo sa rzadko na codzien z racji naszej diety)
Mysle ze taki maluch nie jest w stanie odchrzaknac sobie kiedy mu cos w krtani osiada. Katar moze splywac po podniebieniu tylem i jesli nie odchrzaknie i z jakiegos powodu nie ma odruchu kaszlu, to to sie wszystko tam gromadzi i zamula. A nabial powoduje zwiekszona produkcje tegoi sluzu. Cukier go zageszcza i obniza odpornosc. Tluszcze tez( zageszczaja). Dlatego te inhalacje bym zdecydowanie od poczatku, nawet przy braku kaszlu i mleko przemyslala jesli jest pochodzenia zwierzecego.
Mój syn nigdy nie pił mleka innego niż moje (do 12go miesiąca na piersi). Zdarzało się sojowe, rzadko, bo działa na niego tak, jak krowie. Ma prawie 4 lata. Jest zdrowy. Wit. D podawałam mu w pierwszym roku życia tylko, a to i tak sporadycznie. Ja nie wiem, ale wydaje mi się, że odstawienie mleka chociażby na kilka tygodni żadnej szkody nie spowoduje, aczkolwiek lekarzem nie jestem, a tylko matką kompletnie beznabiałowych dzieci m( bez-D-witaminowych).
Bogusiu... dzięki za wykład z śluzotwórczości! Nie wiedziałam jak to całe mleko/cukier/tłuszcze wpływają na śluz...
https://www.e-apteka.co.uk/bebilon-pepti-2-450g to preparat mlekozastępczy, w którego skład wchodzi między innymi cyt. "Koncentrat hydrolizowanego białka serwatkowego (z mleka)"
Adam jest na nim od początku tzn. od urodzenia (już w szpitalu) miał karmienie mieszane. Do 1 r.ż. był na piersi (+ ten Bebilon P2)
Młody ma jeszcze nie do końca zarośnięte ciemię. I wzmożone wydalanie wapnia z moczem. Dlatego też tak restrykcyjnie pilnowana jest ta cała wit. D. Myślę jednak, że jeśli na czas infekcji odstawiłabym mu mleko to by się nic nie stało... Choć z drugiej strony - nie wiem jak to zrobić, bo on kocha je i upomina się często. Rano budzi się ze słowami "mama deko" (czyt. mama mleko ).
Aniu, to może skontaktuj się z Waszym lekarzem z poradni metabolicznej i poradź, w sprawie mleka i wit. D. Żeby nie było tak, że jednemu zaradzisz, a co innego się pogorszy. Kurcze rzeczywiście brakuje Wam lekarza, który by to ogarną tak całościowo
Kurcze, trudno powiedzieć. Moja lekarka zawsze postępuje tak: kaszel (jakikolwiek) + katar = syrop wykrztuśny. Żeby to wszystko zaczęło wychodzić, żeby z suchego kaszlu zrobił się mokry, wtedy jest już z górki. Zawsze jak zaczynam słyszeć zmianę z suchego na mokry, wiem, że mamy już z górki. Inhalacje i oklepywanie. Oczywiście wykrztuśny też trzeba przerwać w odpowiednim momencie. Ale przy suchym kaszlu wieczornym, nie dającym dziecku zasnąć, zdarza mi się oczywiście podać coś łagodzącego.
Dziewczyny, dostałam się dziś do mojego alergologa-pediatry. Jestem z lekka załamana szczerz mówiąc .
Zmiany w płucach są nadal. Lekarz nas "postraszył", że o ile do poniedziałku nie będzie poprawy to prawdopodobnie konieczne będzie szpitalne leczenie tego świństwa .
Nie zaproponował nic co bym mogła podawać, gdyby zaczynała się jakaś nowa infekcja.
Polecił tylko podawanie na stałe Omegamed i Immunotrofinę przez trzy miesiące - na odporność. I potwierdził, żeby podawać w czasie infekcji jak najmniej mleka.
Mleko Młodemu odstawiłam od wczoraj.
Ciekawe co mnie jeszcze czeka
Aniu, z mlekiem jesli jest problem z drastycznym odstawieniem, to chociaz mocne rozcienczanie ma jakis sens. No i ograniczanie na ile sie da. Teoretycznie w czasie infekcji dziecko powinno miec zmniejszony apetyt, zwlaszcza na to co moze szkodzic czyli wlasnie mleko, mieso i rozne ciezkostrawne.
W praktyce to roznie bywa, zwlaszcza jesli mechanizmy samozachowawcze organizmu rozchwiane jak to we wspolczesnym swiecie, ale wtedy ta swiadomosc ze to i owo moze sytuacje pogorszyc, pomaga to odgornie kontrolowac ( niestety, nie zawsze jest- popatrzcie, w naszej kulturze ludowej, jeden z medykamentow przy przeziebieniu to wlasnie... mleko z miodem czy czosnkiem . Nie wiem czy tylko dla PL charakterystyczne. w UK np nieznane takie leczenie.
Te syropu cebulowe na cukrze tez mi w tym wszystkim bardzo nie leza. Na miodzie zeby chociaz.
Z doroslym i starszym dzieckiem latwiej bo da sobie na logike przetlumaczyc. Z maluchem gorzej ale chociaz okrojenie tego do granic mozliwosci i zastapienie piciem czy zupami.
Cynamony rozne, imbiry, tymianki i minimalne ilosci ca(użytkownik usunięty) tez swietnie dzialala wykrztusnie i poluzowuja te wydzieline jesli zechce i moze. Szalwia podobnie. To wszystko do zup mozna dodawac czy nawet ilosci sladowe do picia.
Trzymajcie sie tam dzielnie i niech to paskudztwo juz sobie idzie!
Bogusiu... myślałam, że będzie problem z odstawieniem mleka. W sumie to problem jest, ale nie tak duży jak mi się wydawało. Zamiast mleka Młody dostaje coś do picia i jakoś specjalnie się nie buntuje. Kilka razy w ciągu dnia się upomni o mleko, ale odwracam jego uwagę i jest ok.
I masz rację. Sama pamiętam ze swojego dzieciństwa jak mama próbowała mi wciskać, gdy chorowałam - gorące mleko z miodem. Tyle, że mi ono nie chciało przejść przez gardło, więc go nie piłam i już.
Z Adamem jest ten problem, że on ogólnie ciągle się o jedzenie upomina. Mógłby jeść w kółko. Kiedyś to nawet się zastanawiałam czy to jego jedzenie nie wynika z jakiejś choroby... No bo w głowie mi się nie mieściło jak po zjedzeniu pełnej michy - może z płaczem domagać się jeszcze czegoś?
Jak jest chory też dobrze je. Mleko też mu nie przeszkadza. Czasem co najwyżej nie zjadał całych porcji...
Mleko i tak mu rozwadniam tzn. daję mu już od dawna 7 miarek tego mleka - zamiast na 210 to na 300 wody. Bo on i tak to 300 wypijał i było mu mało...
Lekarza pytałam czy ten antybiotyk nie był podany czasem na wyrost według niego. Powiedział, że nie. I powiedział, że trudno odróżnić infekcję wirusową od bakteryjnej, nawet popierając ją badaniami . Tzn. można byłoby kombinować, ale to już raczej w warunkach szpitalnych, a nie tak w domu. Mam nadzieję, że mówił konkretnie o przypadku Adama i o jego zapaleniu płuc...
To ja jeszcze zapytam w inną stronę... Czy przy CRP poniżej 10 jest możliwe, że infekcja jest bakteryjna i antybiotyk potrzebny? Bo jakoś kłóci mi się to co mówiłyście Wy z tym co powiedział mi lekarz...
Gdyby nie fakt, że do alegologa-pediatry dostałam się jako "nadprogramowa" i zostałam przyjęta na samym końcu (a lekarz właściwie musiał już wychodzić, bo spieszył się do drugiej kliniki...) to pewnie wypytałabym go o więcej rzeczy. I tak poświęcił nam sporo czasu. Ale w tym całym pośpiechu i przepełnieniu euforią, że lekarz jednak nas przyjął o połowę rzeczy zapytać zapomniałam
A... zapomniałam dodać, że alergolog obejrzał też uszy Młodego i jest lekka infekcja w prawym uchu. No, ale nie pierwsza infekcja ucha to u nas, zresztą często uszy idą w parze z inną chorobą. Jak leżeliśmy na ZUM w szpitalu to też uszy były trochę zainfekowane...
Adam jeszcze za dużo nie mówi, więc i nie bardzo potrafi powiedzieć co chce do jedzenia dostać . Ale ostatnio i tak się wycwanił... podchodzi do lodówki, każe sobie ją otworzyć i potem palcem pokazuje co chce . Czekam teraz kiedy się nauczy sam lodówkę otwierać i wyjadać wszystko jak popadnie . Ogólnie w domu jedzenie jest pochowane, bo na wierzchu by się nie uchowało .
Bogusiu... Adam nawet 10 minut nie wytrzymuje... po prostu prawie każde jedzenie kończy się albo płaczem, a w najlepszym wypadku natychmiastowym domaganiem się jeszcze czegoś.
Ja tak na szybko na razie...
Byliśmy u pediatry. Zmiany osłuchowe po prawej stronie lżejsze, ale za to z lewej coś wysłuchała .
Mamy przedłużony antybiotyk do środy i w środę kontrola.
Młody dostał dodatkowo Singular mini.
Osłuchowo, jak mówiłam w wątku z kciukami, Adam w środę był czysty. Antybiotyk odstawiony. Pediatry zdanie "dziecko zdrowe". Ale... no właśnie, JUŻ jest jakieś "ale" . Katar dziny ma cały czas. Dziwny, bo cieknący i raz jest, a raz go nie ma. Czyli już pewnie alergiczny (?). Karola taki kiedyś miewała i on był alergiczny typowo, tyle, że ona aż tak dużo mi nie chorowała...
No i dziś Młody już obudził się z niemiłym kaszlem (mokrym) . Dwa dni był zdrowy? A może to z tego kataru? A może to coś niedoleczonego, czego pediatra nie wysłuchała? (choć ona święcie jest przekonana, że wszystko już było ok, ogólnie w przychodni to najlepsza lekarka, do niej zawsze są kolejki, gdy do innych lekarzy czasem pustki).
Na serio nie wiem już co robić...
Czekać/obserwować? Lecieć do lekarza?
Cholerka... jak sobie policzyłam to Adam miał już trzy RTG + cystografię + scyntygrafię (które to też możnaby potraktować jak RTG). Czyli razem 5! Nie wiem czy można go kolejny raz prześwietlać...
Dziś rozmawiałam z jedną mamą (poznaną przypadkowo, w przychodni), której córka kiedyś często zapadała na zapalenia oskrzeli. Podobno jej przyczyną była grzybica układu oddechowego (po antybiotykoterapii). Po wyleczeniu grzyba skończyły się i infekcje układu oddechowego.
Znacie się trochę na grzybicy? Czy możliwe jest żeby powodowała ona nawroty zapaleń oskrzeli/płuc???
Zastanawiam się czy u Adama też czasem problemem nie jest grzybica... Antybiotyków nabrał się trochę.
Poczytałam trochę w necie, ale jest tego tyle, że nie wiem już co wyłapywać. Eliminacja cukru przede wszystkim. Jestem skłonna wprowadzić mu co tylko będzie trzeba, choć będzie ciężko... Bo pewnie cała rodzina musiałaby się przestawić.
Jakie badania zrobić, żeby szukać tego grzyba? Badania kału? No i co dadzą nawet potwierdzające wyniki badań, jeśli ten grzyb (Candida, bo on chyba głównie jest spotykany) i tak występuje powszechnie w ciele człowieka i wcale nie musi wywoływać skutków ubocznych?
Czy można zarazić się grzybicą od osoby, która choruje przez niego? Albo zapytam inaczej... czy kontakt Adama z osobą, u której wykryto grzybicę układu oddechowego - nie może mieć wpływu na to, że i on (być może) choruje przez grzybicę?
Czy leczenie jednego członka rodziny = leczenie całej rodziny?
Czy dietę trzeba już zawsze stosować? Czy wystarczy na okres leczenia grzyba? Jak długo?
Jak w Polsce leczy się grzyby? Nie chcę nawet myśleć o kolejnych antybiotykach .
No i chyba mam kolejne "za" za tym, aby zmienić pediatrę (jeszcze tego nie zrobiłam), bo ona o grzybach ni w ząb nie wspomniała.
edit.
Poczytałam ( https://www.jelito-drazliwe.pun.pl/viewprintable.php?id=17 ) więcej i...
Etap II
W tym etapie, wykorzystując chwilowe osłabienie organizmu, drożdżaki Candida przedostające się przez wrota zakażenia (najczęściej w jelitach), nie napotykając oporu ze strony systemu odpornościowego, są zabierane z prądem krwi i roznoszone po całym organizmie, gdzie szukają dogodnego miejsca do zakiełkowania i przeistoczenia się w grzyby. Choć nie u wszystkich chorych objawy są jednakowe i te same, to we wstępnym okresie rozwoju grzybicy ogólnoustrojowej najczęściej pojawiają się:
* pleśniawki jamy ustnej,
* zakażenie układu moczowego,
* grzybicze zapalenie pochwy,
* nasilone objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS),
* wysypki skórne i trądzik,
* alergie: pokarmowe, na kurz, pleśnie i popularne środki chemiczne używane w gospodarstwie domowym oraz na substancje chemiczne zawarte w aerozolach, a także na zapach tanich perfum,
* skłonność do przeziębień, zapaleń gardła i angin,
* suchy kaszel,
* częste zapalenia oskrzeli,
* przewlekły nieżyt zatok obocznych nosa,
* zapalenia płuc na tle grzybiczym (najczęściej błędnie rozpoznawane jako bakteryjne, a zastosowane antybiotyki przeciwbakteryjne przyspieszają rozwój grzybicy ogólnoustrojowej).
Wytłuszczone pasują do Adama. Jeśli zapalenia płuc Młodego były grzybicze to jak rozumiem antybiotyki przeciwbakteryjne tylko mogły pogorszyć sytuację
Dziewczyny, orientujecie się jakie ja mam mu badania zrobić? Pulmonolog dopiero 23 listopada, wolałabym nie czekać, aż Młody kolejny raz mi się rozłoży
O zesz, Aniu... slowo honoru ze nie czytalam tego ( jeno ten wpis pierwszy dzisiejszy) zanim pisalam do Ciebie na pw.
Nie wiem, mi to bardzo sensownie brzmi, wiesz juz dlaczego.
Mi troche pomaga dieta, rozne cuda na kiju i doraznie przeleczenie grzybicy takim lekiem na recepte, ale pozniej wrocilo i musze sie pilnowac.
Z tym ze o ile dzieci maja latwiej bo juz nie pamietam szczegolow ale krew ma wieksza zdolnosc regulowania sobie Ph ( do poziomu zasadowego)a grzyb woli kwasowe, to w pewnym wieku jest z tym gorzej i leczenie przynosi krotkotrwale skutki. Trzeba sie bardzo pilnowac.
Mi bardziej dieta wlasnie ale taka dosc radykalna.
Grzybica, jesli szaleje, to specyficzny nalot na jezyku ( plesniawki tylko u malych dzieci raczej), zwlaszcza rano, posmak w ustach ( ale tego dziecko nie wytlumaczy), kleista slina, zapach z ust, tez sklonnosci do grzybicznego nadkazenia odparzen u dzieci, ten apetyt tez moze byc przyczyna( niestrawione resztki i nadmiar pokarmu zakwaszaja tez organizm wiec sprzyjaja rozrostowi grzyba) albo objawem, zwlaszcza jesli Adama ciagnie do pokarmow mlecznych, macznych, zaw. weglowodany ( nie musi byc cukier *cukier*- inne cukry wiec laktoza, fruktoza i reszta)
Obnizona odpornosc jak najbardziej acz mechanizm infekcji raczej taki ze duzo sluzu w ktorym sie z kolei latwo cos moze rozwinac albo osiada w gardle, zatokach, oskrzelach, plucach i tam sie cos rozwija.
Dzikie reakcje alergiczne skorne ` z ksiezyca` tak jak pisalam Ci na pw
No i to nie tak ze ona sie przenosi. Kazdy ma grzyby w organizmie ( dla zachowania rownowagi bo to naturalnych wrog bakterii, wirusow i tak jest dobrze). Gorzej jesli w sprzyjajacych warunkach( dieta, leczenie antybiotykowe zwlaszcza) nastepuje ich przerost.
Wtedy dopiero sa problemem.
Bywa ze wszystko samo z siebie wraca do normy ale to od wielu czynnikow tez zalezy ( u Was np czeste kuracje antybiotykowe raczej na to nie pozwalaja)
Jesli sie osiagnie rownowage ( czasem potrzebne jest leczenie farmakologiczne ale to lekarz musi zadecydowac) to nie ma tak ze mozna sie zarazic. Bo i jak skoro samemu sie jest nosicielem?
Mozna najwyzej stworzyc warunki do tego by znowu nastapil pzrerost i wtedy `hulaj dusza`
Aniu, no ja pisałam tu przecież o odgrzybieniu dziecka. Mój syn wylądował kiedyś jako półtoraroczniak w szpitalu. Właściwie nie wiadomo było, co mu jest (miał bardzo wysokie CRP), natomiast nos miał kompletnie zatkany od wielu tygodni, kaszel jakiś może leciutki do tego, choć nie pamiętam, czy był w ogóle. Generalnie jedynie ten nos zatkany, uniemożliwiający mu normalne oddychanie, skutkiem czego mały spać nie mógł zupełnie, męczył się przeogromnie (oddychał podczas snu tak głośno, że żaden rodzic z ośmioosobowej sali spać nie mógł). W tym, co w nim siedziało, rozwijały się bakterie i dlatego gorączka i gigantyczne CRP miał. Ale do czego zmierzam. To było właśnie po serii antybiotyków (chyba ze 3 wcześniej wziął). W szpitalu wyszła mu kandydoza porządna, był przeleczony oczywiście nystatyną. Ale moja lekarka dopiero wtedy uświadomiła mi, że bez generalnych zmian w diecie nici z wyleczenia, problem będzie powracał (zresztą powrócił, już tydzień po wyjściu ze szpitala mały znów zaczął gorączkować - i tym razem nie zgodziłam się na żaden antybiotyk). I od tamtej pory antybiotyk już nie był mu potrzebny. Teraz zdarzają mu się jedynie drobne infekcje, ale zawsze do ich wyleczenia wystarczają domowe sposoby plus dieta bezcukrowa (bezmleczną ma od urodzenia).
Bogusiu, Martucha... dopiero teraz zauważyłam Wasze wpisy
Martucha... tak, wiem, że wspomniałaś o odgrzybianiu. Ale przyznam, że jakoś to wtedy do mnie do końca nie przemówiło. Wprowadzenie diety mnie przerażało (przy Adamie, który mógłby jeść w kółko i który BARDZO się domaga jedzenia). Dopiero jak poczytałam troszkę i dowiedziałam się skąd się grzyby biorą, jak się ich pozbyć, jakie objawy (pasujące do Adama!) mogą nieść itd. - przejęłam się tym na serio...
Adam nadal "podejrzany" . Ręce mi po prostu opadają... NIBY nic mu się nie dzieje, ale SPORADYCZNIE kaszlnie (rano mokro, w dzień sucho-poświstująco). Katar minimalny, prawie jakby go nie było. Właściwie ostatnio przy zapaleniu płuc miał te same objawy , tak więc naprawdę się zastanawiam czy z nim jutro do pediatry się nie przejdę...
Poczytałam trochę w necie o tym odgrzybianiu. Przyznam się, że na razie jestem i tak "zielona". Czasu brak na wgłębianie się w lekturę, a stron o odgrzybianiu sporo i już sama nie wiem co czytać i czy we wszystko wierzyć .
Odstawiłam Młodemu cukier całkowicie (a przy okazji i sobie, bo doczytałam się, że grzyby mogą być jak najbardziej powodem AZS, a to mnie męczy od bardzo dawna). Ja co prawda poległam przedwczoraj i zjadłam jedno ciastko, dziś poległam i wypiłam kawę słodzoną. Wściekła jestem na siebie... Cukier uzależnia . Ale to nie o mnie miał być wątek.
Przeszliśmy na ciemne pieczywo.
O cukrze i ciemnym pieczywie dowiedziałam się również od mamy, a ta od lekarzy, którzy ją zagrzybienia leczyli. O mleku i jego przetworach CHYBA nic mamie nie mówili...
Mleko też trzeba odstawić? Jogurty? Masło?
Jak długo trzeba być na ostrej diecie, żeby zobaczyć efekty? Kiedy można (i czy w ogóle) pomyśleć znowu o czymś słodkim (z umiarem)?
No ale dziś Młody zjadł na przykład na obiad pierogi. To pewnie też nie jest wskazane... W końcu trzeba unikać potraw mącznych. A mi nawet przez myśl nie przeszło to wcześniej, dopiero teraz wydedukowałam, że chyba nie powinnam mu tego dać
Czym zastąpić mleko Młodemu (jeślibym je miała zupełnie odstawić)? Wiem, że będę musiała wprowadzić mu wit. D3 (którą teraz w mleku dostaje). Jakoś miałam zawsze przekonanie, że dając mu mleko daję niezbędne do życia i zdrowia elementy i ciężko mi tak mu zupełnie je odstawić. W ogóle my mleczni jesteśmy...
Na serio potrzebuję porady co i jak z tym jedzeniem, tak łopatologicznie, bo po prostu wysiadam...
edit.
Wyczytałam właśnie w Wikipedii, że "do czynników sprzyjających występowaniu drożdżycy zalicza się między innymi - niedobory witaminowe (przede wszystkim niedobory witamin z grupy B). Adam jest pod opieką poradni metabolicznej. Kiedyś wykryli mu braki właśnie w wit. B (chyba 12, musiałabym sprawdzić), przyjmował przez jakiś czas tą witaminę w tabletkach... Tak sobie myślę, że może to dało początek drożdżycy u niego... a potem wszystko się posypało...
edit. 1
Jakie badania należy zrobić, żeby rozpoznać zagrzybienie? Boję się, żeby lekarka czasem nie próbowała mnie zbyć... moja mama na przykład dowiedziała się od swoich lekarzy, że NIE MA badań, które mogłyby potwierdzić zagrzybienie. Tymczasem w aptece farmaceutka powiedziała jej, że owszem, są, tyle, że są drogie i lekarze nie chcą wypisywać skierowań
Kurcze... siedzę i czytam o chorobach płuc/rodzajach/objawach/leczeniu/rokowaniach... i sama się robię już "chora" od tego czytania . Idę już spać, bo i tak z tego mojego czytania nic dobrego nie wyniknie raczej...
Aniu, w temat diety nawet sie nie zapuszczam bo gdybys chciala sama dieta tak zakorzeniony problem likwidowac to na tym etapie ta dieta musialaby byc drakonska i nie wiem czy i wtedy by przyniosla skutek.
Ogolnie grzyby lubia cukier i ogolnie weglowodany. W kazdej postaci czyli cukroza, glukoza, sacharoza, laktoza, fruktoza, skrobia ...
Mleko i przetwory zawieraja, jak wiesz, laktoze
Owoce i warzywa duze ilosci fruktozy.
Ziemniaki, kukurydza - skrobia
przetwory zbozowe- wegle znowu
No i cukier dodawany niemal do wszystkiego.
Mieso z kolei zakwasza i tym samym tez sprzyja grzybom
Nawet przy ograniczeniu ( bo nie da sie tego wszystkiego wykluczyc- cukier owszem ale co z reszta) bedzie trudno cos pozywnego zostawic i jednoczesnie grzybice zaawansowana zwalczyc.
Jedyny cukier ktory nie zywi grzyba ale wrecz go ubija to xylitol. Naturalny, dodawany m in do pasty do zebow bo chroni przed prochnica. No ale dosc drogi i nie wiem jak z dostepnoscia. Pewnie w sklepach ze zdrowa zywnoscia dostaniesz.
Jednak ja mysle ze jesli ten grzyb tak czarno na bialym, to koniecznie w konsultacji z lekarzem i cos ogolno-systemowego doustnie na odgrzybienie.
Nie bede tu nazwami rzucala bo to sa leki na recepte i nawet nie wiem od jakiego wieku i czy to najlepszy pomysl, ale to juz lekarz musi zadecydowac.
Bogusiu... dziękuję. Nie zdawałam sobie sprawy, że to są AŻ TAKIE ograniczenia. Nie pomyślałam nawet o innych cukrach . Dawałam Młodemu np. ziemniaki z poczuciem, że głodzę grzyba . Owoce, szczególnie jabłka, Adam je na kilogramy niemalże... Ja wiem, że leczenie samą dietą to za mało, zdawałam sobie sprawę, że wybierzemy się do pediatry, żeby podpowiedziała co dalej...
Idziemy dziś, na 16,00. Niech osłucha Adama . Stracha mam jak nie wiem co . Porozmawiam z nią o tym odgrzybieniu i mam nadzieję, że powie mi coś sensownego.
Aniu, ja na dietach wszelakich kompletnie się nie znam, przeraziło mnie też, gdy pierwszy raz czytałam o tych ograniczeniach koniecznych do pozbycia się grzybów. Ale nie dajmy się zwariować. No dla mnie w każdym razie to było zbyt wiele, tylu ograniczeń ani ja ani moje dziecko byśmy nie znieśli, więc ja, jak już pisałam, jedynie te "oczywiste" cukry eliminowałam (ale już miód np. stosowałam), owoce jak najbardziej mały dostawał, warzywa również, generalnie starałam się by po prostu jadł zdrowo (plus oczywiście u nas nystatyna, ale to już, jak pisała Bogusia, lekarz decyduje). I nabiału zero. Bogusiu, a co z mlekiem sojowym, wiesz może? Moje dzieci wprawdzie na sojowe reagują jak na krowie, ale ciekawa jestem, jak to z nim jest.
Dzięki Martucha.
A powiedz mi jeszcze, czy "zero nabiału" oznaczało dla Was również rezygnację zupełną z serów, jogurtów, masła? A co z jajkami?
Dziewczyny, a czy wiecie coś o Biorezonansie? (jako metodzie na wykrycie alergenów, grzybów, odczulanie...). Czy to jest bezinwazyjne? (ktoś z pracy męża bardzo mu polecał, ale ja się na tym nie znam po prostu)
Zero nabiału to w naszym przypadku zero nabiału Od urodzenia aż po dziś dzień. Zero serków, zero jogurtów itd. Jajka mój syn jadał (i jada wciąż).
O biorezonansie nie wiem za wiele, moja siostra z 10 lat temu tak się odczulała i nawet na kilka lat pomogło (ale to również wiązało się z wielotygodniową ścisłą dietą (i bardzo restrykcyjnie przestrzeganą), właśnie taką, o której pisze Bogusia, niewiele można w tej diecie jeść. Więc nie wiem, co pomogło, ta dieta, czy biorezonans (ja nawet nie wiem, na czym to dokładnie polega).
Co lekarz powiedział?
Nie doradzam, ale śledzę Waszą historię.
Cóż... wiele się nie dowiedziałam . Z najistotniejszych rzeczy... Młody ma znowu zmiany osłuchowe, cyt.: "delikatne, po lewej stronie, z przodu, u góry, z tyłu nic nie słychać".
Nie dostał żadnych dodatkowych leków. Tzn. lekarka stwierdziła, że na Singular powinien pomóc. No i przerzuca jakby odpowiedzialność na pulmonologa (23 listopada mamy wizytę).
Co mnie troszkę zdziwiło... po moim wprowadzeniu: że znam przypadek, że dziecko ciągle chorowało na zapalenia płuc/oskrzeli, i że problemem było zagrzybienie organizmu, i po ich likwidacji dziecko już nie chorowało... dowiedziałam się, że lekarka "nie widzi związku pomiędzy problemami z płucami/oskrzelami a Candidią". Pokazałam jej jeszcze to co przezornie z Internetu wydrukowałam sobie (a co wyżej, w wątku cytowałam) - z wytłuszczonymi objawami, które mi do Adama pasują. Wtedy ewentualnie powiedziała, że możnaby go odgrzybić (wspomniała o dwóch lekach, w tym Nystatynie), ale ona nie widzi podstaw. Po pierwsze w posiewie kału (sprzed ok. 3 miesięcy) nie wyszła Candidia. Po drugie przy antybiotykach zawsze brał probiotyki. Po trzecie Młody brał ostatnio dużo antybiotyków i dawanie mu kolejnego leku (podobno też to są antybiotyki, tylko inaczej działające) na odgrzybianie to już za dużo.
I podobno nie ma innych badań, które mogłyby wskazać na zagrzybienie organizmu. Tylko badanie kau. TO PRAWDA?????
Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony - Młody teraz nie ma nalotu na języku, nie ma problemów z biegunkami (miał od zawsze, ale teraz się to unormowało, być może po podawaniu właściwie nieustającym probiotyków).
A jak powiedziałam, po kolejnych słowach lekarki: "zobaczymy co powiedzą u pulmonologa", że "boję się, że nie doczekamy do tej wizyty w zdrowiu". Dowiedziałam się, że: cyt." więcej optymizmu"... No super... ale jak tu być optymistą jeśli ciągle z Młodym coś się dzieje?????
Biorezonans został zawetowany stanowczo, podobno to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Nie pamiętam dokładnie słów, które użyła, ale wychodziło na to, że to naciąganie pacjentów.
Powiem szczerze, że nie wiem za bardzo co robić... skoro Młody praktycznie bez objawów miewa zapalenie płuc - to teoretycznie powinnam biegać co chwila na osłuchanie. Z z jednej strony w przychodni też są zarazki, które można złapać . Z drugiej jeśli biegać nie będę to mogę coś zaniedbać...
Dobra, no to się pochwalę... Zmieniliśmy lekarza. Jesteśmy po pierwszej wizycie i póki co jestem bardzo zadowolona. Facet młody (no...w moim wieku, więc młody ), rzeczowy, dokładny, tłumaczący i odpowiadający na wszystkie moje pytania, z podejściem do dzieci (Adama kupił sobie w 100% dzięki kręconemu krzesełku i naklejce )...
W oskrzelach co prawda wysłuchał "pojedyncze szmery", ale od razu dodał, że to jeszcze nic złego nie oznacza. Do obserwacji. We wtorek kontrola. Włączył Młodemu Mucosolvan rano, w inhalacjach. Powiedział, że grzybica układu oddechowego zdarza się niezwykle rzadko, i tylko w przypadkach bardzo wycieńczonych organizmów. Inne grzyby owszem, mogą się przytrafić częściej (paznokci czy jamy ustnej). Podobno żeby wykryć te z układu oddechowego to już szpital się kłania. Na razie chce Młodego poobserwować i jeśli coś będzie się dalej działo, rozważy głębiej tą grzybicę.
No to póki co... ufff...
Na kolejną dawkę antybiotyku teraz bym się już chyba nie zgodziła . Wolałabym już szpital.
Bogusiu, teraz to były "pojedyncze szmery", myślę, że wcześniej to było COŚ więcej. Oczywiście nie neguję, że być może przy poprzednich chorobach obyłoby się bez antybiotyku. Ten nasz nowy lekarz z tego co słyszałam jest przeciwnikiem antybiotyków tzn. wprowadza je tylko w ostateczności. Ale jak to będzie, to zobaczymy w praniu...
Fakt, faktem, że Adamowi od środy (gdy to słuchała go poprzednia pediatra) do dziś (gdy to osłuchał go nasz nowy lekarz) kaszel też się trochę zmienił. Teraz jest suchy jedynie. Wcześniej słyszałam w nim też poświstywania. Więc MOŻE w środę było słychać coś więcej? Ale to sobie mogę tylko gdybać...
Ja bardzo jestem zadowolona z inhalatora Simple Sanity. Na moje potrzeby wystarcza z nawiązką. Łatwy w obsłudze, nie ma problemów z prawidłowym wdechem aerozolu i to nawet mój synek sobie radzi. Poza tym fajna rzeczą tutaj jest dość mały rozmiar i długi przewód co pozwala ustawić sobie całe urządzenie niemal wszędzie gdzie tylko człowiekowi jest wygodnie.
My także stosujemy produkty Frida i jesteśmy zadowoleni. W pierwszych miesiącach katater a obecnie również aspirator do noska. Mamy też spray do noska choć synek go nie lubi to jednak go stosujemy bo nawilża błonę śluzową noska. Jak się wyciąga aspiratorem to na pewno będzie warto stosować.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)