WstajÄ™ rano, wchodzÄ™ do Å‚azienki i .....
czuję wodę pod nogami, po ścianach leci woda, z sufitu obniżonego z halogenów leci woda.... ciurkiem dosłownie. No $%#&*@#
Pewnie nie ja jedna to przerabiam ale mam dylemat.
Otóż ja ubezpieczona jestem, tzn. mieszkanie mam ubezpieczone, a sąsiadka u góry NIE.
Przerabiałam takie zalanie 4 lata temu. Zgłosiłam do ubezpieczalni ale jak się okazało, że kasę będą bezpośrednio od sąsiadki ściągać bo nie ma ubezpieczenia i wyjdzie sporo bo mamy obniżony sufit i trzeba będzie wg ubezpieczalni go zerwać to wycofałam wniosek (szkoda mi się jej zrobiło strasznie), mąż pomalował sufit i po sprawie choć zła byłam, nie ukrywam, bo dopiero co się wprowadziliśmy i byliśmy świeżo po remoncie. Ale dało się ino malowaniem "poprawić" to co woda zepsuła. Lekkie zacieki były ale bez tragedii.
Sąsiadka chciała zwrócić za farbę i majstra ale w sumie farbę mieliśmy, pomalował mąż więc nie było tematu z naszej strony. No i wiecie... nowi w bloku, nie chciałam od razu z sąsiadami mieć złych stosunków.
Ale dzisiaj to już porażka totalna. Z sufitu leciało ciurkiem przez halogeny
Poprzednio jej tato nie zakręcił kranu a wsadził rybę do umywalki i tak woda leciała, ryba zatkała odpływ i .... zalała łazienkę. Teraz strzelił wężyk przy WC.
Woda leci w kilku miejscach. Do tego poszło po suficie do kuchni i salonu i na przedpokój. Generalnie łazienka do remontu - sufit do zdjęcia i ponownego podwieszenia, mamy szafę robioną z płyty k/g a w niej pralkę i inne *****oły - i to też do rozwalenia i zrobienia na nowo bo szafa powstała po obniżeniu sufitu. Generalnie zapowiada się spory remont. I nie wiem co robić.
Nie zgłoszę a dogadam się z sąsiadką - to po kiego mi moje ubezpieczenie (no wiem, wiem aby chronić sąsiadów z dołu przed zalaniem przeze mnie), no i nie wiem czy zwróci mi kobieta za cały remont? czy potem nie będzie się migać, zwlekać itp A teraz to jej nawet kosztów nie mogę podać bo nie wiem dokładnie ile to będzie kosztować. A wiecie jak juz remont zrobię to nie zgłoszę do ubezpieczalni. A wiem, że pewnie przyjdzie prosić abyśmy nie zgłaszali.
Zgłoszę - dojdą jej koszty pewnie dodatkowe, ale ja będę miała głowę spokojną. Ale szkoda mi kobiety, bo jakoś strasznie się nie u niej nie przelewa. Tylko, że teraz zamiast 300 zł rocznie na ubezpieczenie wyda pewnie z 1,5 - 2 tysiąca na remont
Qrcze, ile by było mniej kłopotów gdyby wszyscy sobie mieszkania ubezpieczali
I nie wiem co robić... Ech.... chyba wyżalić się chciałam ino. Ale może wiecie jak to działa w ubezpieczalni - można wycofać wniosek już po ostatecznym wyliczeniu kosztów (poprzednio wycofałam po kilku dniach)? Warto dogadywać się z sąsiadami czy lepiej to zostawić ubezpieczalni?
p.s. Nie wiem czy dobry dział wybrałam więc w razie czego proszę przenieść wątek.