Drukowana wersja tematu

Napisany przez: Sylwia M. wto, 14 cze 2005 - 23:12

Wątek w którym toczył się spór na temat - czy odrażające jest picie całej rodziny z tej samej szklanki czy w normie , nasunął mi pewną myśl, która chciałam zainicjować nowy wątek...

Ciekawa jestem czy Wam też się to zdarza... To, że jesteście zaszokowane brudem i bałaganem panującym w czyimś mieszkaniu. Panującym najwyraźniej STALE i najwyraźniej nikomu nie przeszkadzającym. Mówię tu o rodzinach na tzw. "poziomie" (nie biednych, nie słabo wykształconych...).
Mnie to zawsze zastanawia, że ludziom nie przeszkadza lepiąca się od brudu muszla klozetowa, wanna, kuchenka, podłoga, resztki obiadu pod ławą w pokoju, gruba warstwa zaschniętego, sczerniałego mydła oblepiająca ściany i armaturę w łazience, puste opakowania po kosmetykach, kłębowisko najróżniejszych ciuchów walające się po wszelkich poziomych powierzchniach (fotele, ławy, podłoga), powciskane na siłę w półki stosy jakichś papierzysk, podarte stosy kapci w przedpokoju, zdechłe muchy na parapetach...
Nadspodziewanie często to mi się udaje spotkać. Wtedy zastanawiam się; nawet jeśli się im nie chce sprzątać (bo to nie są rodziny w których na sprzątanie nie ma czasu - ba, stać ich byłoby na pomoc domową), to czy przynajmniej drobnomieszczański wstyd przed gośćmi nie mógłby ich do tego popchnąć??? Jak oglądają telewizji reklamy lśniących łazienek, nie daje im to do myślenia??? I poza wszystkim: nie brzydzi ich to, nie przeszkadza??
Ja co prawda nie lubię ścierać kurzy , ale widzę kurz, staram się namówić domowników aby sprzątneli go za mnie i jestem jego obecnością skrępowana . To nie jest prawda, że nie można znaleźć czasu na sprzątnięcie tego, co wyżej wymieniłam.
Miałyście kiedyś mdłości na widok czyjejś łazienki, z której musiałyście skorzystać? I co myślicie?

Napisany przez: aluc wto, 14 cze 2005 - 23:15

myślimy, że może właśnie pani od sprzątania im wymówiła i szukają nowej od trzech tygodni no wiem, bo właśnie przechodzę, od brudu się jeszcze nie lepimy, ale sprzątać nienawidzę i żaden kurz mnie do tego nie przekona

PS. dziś z obrzydzeniem wytarłam kawę z podłogi, bo mnie Maks oblał, ale to było raz i po pijanemu, jak mawia niemąż

Napisany przez: skanna wto, 14 cze 2005 - 23:27

Ha, muszę przyznać, że powyższy fragment niestety charakteryzuje nader częsty stan mojego mieszkania, nad którym ubolewam i wstyd mi okropnie, jeśli ktoś widzi. Natomiast mój wstyd rzadko kiedy przewyższa moją niechęć do sprzątania. Dla zapowiedzianych gości oczywiście sprzątam, przed niezapowiedzianymi mi wstyd okrutnie
Ale mam znajomych, którym wszystko to, co opisujesz, zupełnie nie przeszkadza w codziennym życiu. Mieliśmy do wyboru - albo zaniewidzieć albo zerwać kontakty. Ponieważ są ludźmi uroczymi i oboje z mężem bardzo ich lubimy, stwierdziliśmy, że parę dni w roku jakoś przeżyjemy. Aczkolwiek nie rozumiem, jak oni mogą tak żyć.

Napisany przez: kudlata Stella wto, 14 cze 2005 - 23:40

po prostu nie lubia sprzatac i im balagan nie przeszkadza
mi tez

co prawda minimum musi byc, ale czesto tylko minimum

Napisany przez: amania wto, 14 cze 2005 - 23:58

ja jestem w stanie zrozumieć, że komuś bałagan nie przeszkadza
ale, Ĺźe brud teĹź nie, tego nie zrozumiem chyba nigdy...

Napisany przez: Jaco wto, 14 cze 2005 - 23:59

No miejscami to opis mojego mieszkania . Wprawdzie martwych much nie ma, opakowania po kosmetykach jak juz przestają służyć Kubusiowi jako wodne betoniarki to lądują w koszu Ale te ciuchy . Te stosy wycinanek na podłodze

No ale jak to śpiewaja Miś i Margolcia "taki bałagan, taki bałagan sam poprostu robi się "

Napisany przez: ilona śro, 15 cze 2005 - 03:25

No to ja sie zapisze do klubu balaganskiego bo nic nie jest w stanie odgruzowac mi mieszkania skazonego aktywnoscia trzech pomyslowych Dobromirow oraz ich babci O ile Dobromiry robia balagan i rozrzucaja dobra wszelakie wszedzie gdzie ich pomyslowosc siegnie o tyle babcia z zapalem paskudzi w kuchni podloge szafki kuchenke i co tylko poswiecajac sie rodzinie w trudzie gotowania.Na pytanie o lepiaca podloge odpowiada a kto by sie tym przejmowal-synowa posprzata ...A synowej juz sily brakuje bo trzy dni pracuje a cztery dni doprowadza dom do porzadku .Wogole to moj dom magiczny jest jakis-jak tescie wyjada to sobie zaraz wszysciutko cudnie wysprzatywam i zapalam swieczuszke abo inne kadzidelko i jest tak spokojnie sielsko anielsko czysciuchno...w momencie gdy tesciowa otwiera drzwi przedmioty w kuchni same sie przestawiaja ,jakis lepiacy sok wylewa sie dyskretnie na podloge cos zaczyna smierdziec niemilosiernie i...koniec mojego relaksu
Takze kurcze nie wiem,moze jakies chochliki sie zalegly albo co???
Jednego bym nie zniosla i tu sie podpisze obiema rekami-brudna lazienka jest nie do przyjecia.Moja lsni zawsze bo Dobromiry sikaja sikawkami gdzie popadnie wiec sprzatam everyF....nday przepraszam ale co do lazienki tesciowej sie poddalam i sie nie zblizam.Gosciom mowie-macie dwie do wyboru-TESCIOWEJ na gorze albo MOJA na dole

Napisany przez: aleve śro, 15 cze 2005 - 07:26

Ja mam co najwyżej bałagan a nie brud. Bałagan jest o.k., brud -

Nie cierpię brudnych podłóg, blatów, łazienek itp. U innych BARDZO mi to przeszkadza. Staram się tego nie zauważać (czyli nie komentować), ale wkurza mnie jak moje dziecko bawi się w takim czyimś syfie

Napisany przez: monikagcm śro, 15 cze 2005 - 07:37

znam takich ludzi nie chce im się sprzątać bardzo ich lubię ale jak mam się czegoś u nich napić czy zjeść to czuje się nie swojo widziałam suszarkę na naczynia a bałagan to ja czasami mam okropny dzięki mojemu synkowi i naprawdę nie mam siły już sprzątać i czasem to olewam

Napisany przez: vita śro, 15 cze 2005 - 07:45

Miewam mdlosci na widok mieszkania mojej znajomej/kolezanki. Syf totalny. Babka to len ponad wszystkie lenie a jej "motto", skoro mi nie przeszkadza to nikomu nie powinno. Dodam, ze jest mama rocznych blizniakow. Nawet pisac nie mam ochoty, zreszta to co sie tam dzieje w lazience i reszcie pomieszczen ciezko opisac

Napisany przez: Lua śro, 15 cze 2005 - 07:52

Ale zaraz, zaraz. Ogromną różnicą jest brud a bałagan. Przy dzieciach w domu bałagan się robi przez 5 minut. A to zabawki na podłodze, a to kubek z piciem albo porozrzucane gazety czy kredki. A brud to inna sprawa. Brudu nienawidzę, staram się mieć czysto chociaż nie zawsze się to udaje w 100%.
Co do tego jak można mieć tak brudno to wiem coś o tym. Kiedyś, kiedyś jak tylko zaczęłam mieszkać z dala od rodziców miałam taki syf. I wtedy mi to nie przeszkadzało a teraz jak coś takiego zobaczyłabym to by mnie cofnęło. Nie wiem... może dorosłam. Też nie lubię sprzątać ale jak mam wybrać pomiędzy brudem a sprzątaniem to wybieram sprzątanie.

Napisany przez: pirania śro, 15 cze 2005 - 07:56

Rzecz w tym ze nie ma jakiegos wzorca porzadku. Spojrz na to Sylwia z takiej strony. Kiedy pr5zychodzi moja mama to ja sprzatam. SPRZATAM. Jak na Boze Narodzenie. Posuwam sie do mycia glazury, chociaz na Boze narodzenie raczej nie przychodzi mi to do glowy. I kiedy juz wylize mieszkanie, odkurze powierzchnie poziome i pionowe itd wchodzui moja mama. Ja nagle patrze na moje mieszkanie jej oczami i dostrzegam ze nie umylam szafek kuchennych. Albo czegos innego lepiacego.

I ona tak patrzy patrzy i mowi: ja juz wiem dlaczego ty ciagle mialas balagan w pokoju- ty sie przyuczalas do zycia w balaganie z 5 dzieci. I szlag mnie trafia. Bo u mnie jest porzadek. Jak bede chciala ja zamordowac to nie sprzatne

Napisany przez: moko. śro, 15 cze 2005 - 08:08

Nie cierpie bałaganu a tym bardziej brudu
Przeszkadza mi to strasznie.....
"u kogoś" jakoś staram się tego nie widzieć, ale czasem mam odruch wymiotny......
Zastanawia mnie jedynie fakt, dlaczego brud, bałagan mają ludzie, którzy nie posiadają małych dzieci. . . .? - dla mnie to lenistwo.
Rozumiem, ze za bardzo nie da się zapanowac nad bałaganem mając małe dziecko, (pracę)itp.
Ale (nie) pracując zawodowo, nie mając żadnych innych obowiązków(dzieci) tak trudno posprzatac ? ? ? ?

Napisany przez: grzalka śro, 15 cze 2005 - 08:22

he, he, ta mama rocznych bliźniaków co to jest leń nad lenie, to mnie rozbawiła

ja sprzatac nie lubię, mam panią do sprzatania, mam tez szczególna cechę- gdzie wejdę, tam od razu robi sie bałagan

Napisany przez: vita śro, 15 cze 2005 - 08:30

Grzalka ale, tak jest. Czesto zostaje z jej dziecmi+jedno moje i wyrabiam sie ze wszystkim. Ona przesiedzi caly dzien na kanapie, dzieci chodza gdzie chca i jak chca. Reka nie ruszy. Siostra przynosi obiady (jak sie zlituje) jak nie, dzieci na ciastkach i sokach. Maz tez po pracy kanapki lub na miescie hamburgera.

Napisany przez: monikagcm śro, 15 cze 2005 - 08:35

Vita to ty super obrotna babka jesteś ja czasem sobie nie radze z jednym włśnie teraz siedzi i już zrobił totalny bajzel karteczki ,płyty ,puzzle ,gazetki wszystko wymieszane a mama przy kompie

Napisany przez: vita śro, 15 cze 2005 - 08:40

Jak ja siedze przy kompie to nie da sie opisac balaganu. Mi raczej chodzilo o brod. Norma, ze jak sie bawia to zabawki sa wszedzie ale, jak spia to mozna pozbierac (przeciez wysypywanie to super zabawa).

Napisany przez: moko. śro, 15 cze 2005 - 08:42

ech to jak mamy w domu(posprzatane lub brudno) wynosimy z domĂłw, lub uczymy sie od partnera
W moim rodzinnym domu bałagan nikomu nie przeszkadzał.W domu męża wszyscy domownicy to pedanci. Mąz nauczył mnie sprzatać na bieżąco. Dlatego teraz strasznie mi przeszkadza bajzel.

Napisany przez: Kaszanna śro, 15 cze 2005 - 08:49

Dokładnie. U mnie w domu zawsze było sterylnie czysto. Jak moja mama dawała radę przy trójce dzieci, nie wiem. U męża bałagan i brud na porządku dziennym. Jemu nie przeszkadzają walące się wszędzie ubrania czy rozlana herbata, u mnie wywołuje to agresję. I biedak uczy się porządku

Napisany przez: pirania śro, 15 cze 2005 - 08:59

w moim rodzinnym domu jest sterylnie. Nienawidze tego laboratorium. Przez 17 lat odporna bylam na wiedze. jestem balaganiarz z serca

przy 5 dzici nauczylam sie balagan trzymac na wodzy. Zeby nie utonac.

Moj maz jest pol balaganiarzem tzn sam nie balagani specjalnie ale jakby mial sprzatnac to mu nie przeszkadza. Jak ja mam sprzatnac to coinnego wtedy jest wersja ze balagan mu przeszkadza

Napisany przez: Ciotka Manuela śro, 15 cze 2005 - 09:10

Moko, ja tam nie wiem czy to prawda Otóż... W moim domu zawsze było muzeum, mama pedantka, ojciec nie sprzątał nigdy ale porzadek lubi (chyba, bo jak śniadanie zje rano to czeka az "służba" talerze ze stołu zbierze a "służba" wraca z pracy gdzieś kole 16.00). W domu Ślubnego też czysto aczkolwiek wychowywał się na wsi, u Babci, gdzie nikt nie przywiazywał zbytniej wagi do porzadku I teraz - ja porzadek lubię acz sprzątać nieszczególnie. Ja lubię widzieć efekty swojej pracy a jako posiadaczka Trzech Sztuk Rozwalaczy efektów nie widzę prawie nigdy A Ślubny, temu nie przeszkadza nic. Największego syfu nie zauważa. Ba, twierdzi, ze mam obsesje i u nas jest hiperczysto Hmmmm....

Napisany przez: grzalka śro, 15 cze 2005 - 09:12

U mnie w domu rodzinnym raczej tendencja do bałaganu, Teściowa tez absolutnie nie pedantka- znaczy nie ma dla nas ratunku

Vita , ja tez podziwiam. Tak się zastanowiłam, kiedy ja bym mogła to wszystko robic- i nie wiem. Chłopaki śpia 3 razy, ale 2 razy na spacerze, a tę pierwszą drzemkę wykorzystuję na poranne ablucje, ubranie się i ogarnięcie mieszkania (mniej więcej). Poza tym jak nie śpią, to nie można ich spuscic z oka, ponieważ, jak trafnie zauważyła Mamamona, usiłują popełnic samobójstwo. Wieczorem nie mam siły.

Napisany przez: ms.mez śro, 15 cze 2005 - 09:20

Może coś w tym jest. Moja Mama to demon sprzątania - z tych, co to przechodzą a za nimi robi się czysto. W zlewie zawsze pusto.
Za to u mojego męża przy pierwszej wizycie opadła mi szczęka - w życiu nie widziałam takiego bałaganu (+brudu w sypialniach; w kuchni i pokoju dziennym jest za to zamiatane i mopowane kilka razy dziennie).

I chyba "nauczyłam się od partnera" . Sprzątanie to po prostu nie jest mój żywioł, zwłaszcza sprzątanie bałaganu - dopiero pani do sprzątania (zatrudniona jednorazowo przed świętami) pokazała mi, że można skomasować kupki papierów, które do tej pory trzymałam osobno - kolorowanki, papier z drukarki "do recyclingu" oraz gazety.

Poza tym, tak jak gwm, pewnych rzeczy po prostu nie zauważam. Przed przyjazdem mojej Mamy sprzątam ok. tygodnia - po czym ona wchodzi i komentuje: "oj trzeba posprzątać" - no, ostatnio się powstrzymuje od komentarzy, ale widzę, że się powstrzymuje .

Co do tej leniwej mamy rocznych bliźniąt - uśmiałam się . Jak łatwo jest oceniać innych . Jak jeździłam z moimi maluchami do Mamy, to u niej nadal był porządek - ale po weekendzie z nami była totalnie wypompowana, ja zresztą też (bo starałam się ten porządek utrzymać i zapobiec załamaniu nerwowemu rodzicielki).

I jeszcze jedno - jak to jest, że te brudasy tu opisywane, to zazwyczaj przemili, uroczy ludzie Też znam taką rodzinę (brudasy nawet wg moich liberalnych standardów) - i są wszyscy, razem z dziećmi, bardzo inteligentnymi, ciekawymi, wartościowymi ludźmi. Tyle że strach wytrzeć ręce ręcznikiem w łazience

Napisany przez: moko. śro, 15 cze 2005 - 09:20

Wiola ja nie twierdzę, ze to prawda ale coś w tym jest !
W ogóle to trzeba najpierw ustalic czym dla nas jest porządek, brud i bałagan. Porządek to - ( dla mnie to umyte podłogi i napastowane,poodkurzane, pomyte gary i pochwane do szafek, kurze pościerane i poprasowane rzeczy. Tak by nic bez celu nie leżało)
Bałagan to - okruchy na dywanie, na stole, kurz, gary nie pomyte, nie poprasowane ciuchy.
Brud - plamy na podłodze, dywanie, stole, okapie, szafkach, kibelek brudny.

p.s
też nie lubię sprzatać Sprzata na ogół mąż, ja za to zawsze myje gary

Ale tak w większkosci jest tak , że nawyki odnośnie dbania o własny dom wynosimy z domów rodzinnych. Potem ewentualnie je weryfikujemy itp

Napisany przez: monikagcm śro, 15 cze 2005 - 09:26

Naprawdę tylko podziwiać Vita i to bez sarkazmu j a jak mały śpi to też chętnie się zdrzemnę zamiast sprzątać Ale znam takie mamy co mają w domku jak w pudełeczku dzieci czyściutkie a one odszykowane a ja to inna bajka młody zawsze mnie czymś uświni w domu bałagan staram się żeby nie było brudu Chyba należę do tych nie rozgarniętych a kiedyś miałam bardzo czysto ubrania i bielizna poukładana kolorami równiutko ja zawsze zrobione paznokcie i włosy i oczywiście solarium a teraz na nic nie mam czasu ale mam swoje szczęście

Napisany przez: mama_do_kwadratu śro, 15 cze 2005 - 09:30

Nie cierpię sprzątania. Lubię mieć posprzątane mieszkanie...
Jak sobie z tym poradzić?
Brudu nie trawię, coś tam pokryte kurzem jest jeszcze do zaakceptowania- brudna łazienka, toaleta- nie. Błeee...
Ogólnie rzecz biorąc- czasem zadrza mi się "rzucić to wszystko" i obejrzeć sobie dobry film, położyć się spać, poczytać książkę.
Często (zbyt często?) dochodzę do wniosku, że bałagan nie zając (nietety...)- nie ucieknie.

Napisany przez: Kaszanna śro, 15 cze 2005 - 09:32

Chyba zostanę panią od sprzątania Lubię sprzątać ale pod warunkiem że mi Gaba nie plącze się pod nogami. Lubię szorować, czyścić, wycierać kurze itd. To jakaś choroba chyba

Napisany przez: Ciotka Manuela śro, 15 cze 2005 - 09:34

Bo to wszytsko zalezy od tego jak kto jest zorganizowany i co dlań ważne jest

Ja jestem leniuch straszliwy ale zorganizowana jestem dobrze. Gdyby mi się z lenistwa udało wyleczyć... ha! To by dopiero było moze bym nawet sprzątanie polubiła Aczkolwiek ważniejsze jest dla mnie przeczytanie książki, gotowanie , spacer z dziećmi, etc.

Napisany przez: Maciejka śro, 15 cze 2005 - 09:38

Ja jestem bałaganiara, ale nie lubie miec bałaganu. Co niestety nie oznacza, ze go nie mam. Przez kilka ostatnich lat mieszkaliśmy w mieszkaniu, które samo w sobie nie było najpiekniejsze i o ile z pokojami i kuchnią jakoś sobie poradziłam, to w łazience i toalecie zawsze odczuwałam pewien dyskomfort, nawet jak miałam posprzątane. I mimo mojej potwornej niecheci do nieustannego latania ze scierą, o łazienkę i toaletę staram się dbać w sposób szczególny, bo tak sobie myslę, ze to sa miejsca, które najbardziej swiadcza o higienicznosci domu. Ogólny rozgardiasz mnie nie zawstydza tak bardzo w obliczu wizji gości, jak brudne umywalki, sedes zakamieniony i zakipciały (jak się mawia u mnie w domu, cokolwiek to oznacza ) i skarpety i gacie rzucone wokól kosza na bieliznę zamiast do środka. To są moje największe zmory, z którymi walczę najczęsciej. Acha, nie lubię tez kamienia na kranach. W poprzednim mieszkaniu miałam narośle nieprawdopodobne i zabrakło mi sił do walki z nimi. dlatego teraz jestem wyczulona i stosuje profilaktykę.

Napisany przez: ms.mez śro, 15 cze 2005 - 09:39

Wiola, pozwolisz że się podpiszę? Szczególnie pod drugą częścią tej wypowiedzi (priorytety) bo pod pierwszą to by się moja Mama podpisała ("gdybyś była lepiej zorganizowana...")

Jak dziewczynki były mniejsze to po prostu nie dawałam rady zrobić wszystkiego - i musiałam wybierać: albo sprzątanie albo spacer.
Teraz czas mam a i tak często wybieram zamiast sprzątania jogę np., albo czytanie gazety

Liczę, że mimo bałaganu jestem przemiłą i uroczą osobą - zresztą Amania była w mojej toalecie, czyli aż tak źle nie jest.

Napisany przez: moko. śro, 15 cze 2005 - 09:43

Jasne że wszystko zalezy od czasu, zorganizowania i chęci. itp.

Napisany przez: pirania śro, 15 cze 2005 - 09:44

no wlasnie!!!!!!!!
do rodzicow jezdze na gora dwie trzy godziny- nie wyrabiam kondycyjnie- tu krysztal, tam krysztal, tu lustro, tam szklany stolik, wszystko sie blyszczy. Tu obrus do ziemi. Cholery mozna dostac.

U mojej tesciowej wale sie na kanape ze slynna Viva, obok dzieje sie sajgon siedze tam godzin 5, a na koniec tesciowa sie pyta czy dziewczynki to moze zostana

Jak moje dziecko drzemie w dzien to pozostala 4 nie drzemie, wiec nie sprzatam

Napisany przez: Ika śro, 15 cze 2005 - 09:45

Kaszanna, przyjedĹş do mnie
Ja sprzątam, bo muszę. Nie lubię sprzątania, mój kręgosłup jeszcze bardziej nie znosi. A chwilowo jeszcze na panią do sprzątania mnie nie stać...
Chociaż jak policzę koszt ostatnich leków, które musiałam zafundować swojemu kręgosłupowi po dość porządnym sprzątaniu, to się zastanawiam, czy nie taniej mnie wyjdzie pani sprzątająca raz na dwa tygodnie... Lua, jakby pani L. miała okienko to daj znać Chyba że macie inną godną polecenia

Napisany przez: amania śro, 15 cze 2005 - 09:46

Kaszanna, ja też lubię sprzątać jak mam do tego warunki. Obecnie za sprawą Matyldy warunków nie mam, ale już przyuczyłam dziecko do leżenia w leżaczku jak mama odkurza
A poza tym u nas się jakoś szybko brudzi. Pani do sprzątania przychodzi 2x w tygodniu a i tak jest ciągle coś do zrobienia.

Napisany przez: vita śro, 15 cze 2005 - 09:47

Ja mam czas na wszystko bo prawie nie sypiam i nie czuje potrzeby snu . Tylko prosze nie przypinajcie mi latki "kobieta ze szmata". Bo tez lubie poczytac, polezec, pospacerowac...no i przeciez nie sprzata sie (brodu) codziennie. Wiec jeden dzien w tygodniu aby wyszorowac szafki, pomyc podlogi (przy dzieciach mycie podlog zalecane czesciej ) mozna sobie wygospodarowac.

Napisany przez: kudlata Stella śro, 15 cze 2005 - 09:50

viva ale prze ten tydzien trzeba sie zameczac ktoy dzien wybrac na te porzadki

tak czytam czytam czytam
u mnie oprzewazniej sajgonik maly jest albo i wiekszy ale lazienka czysta jest

amania jesli mozna spytac ile takiej pani placisz ?

Napisany przez: Ciotka Manuela śro, 15 cze 2005 - 09:54

U amani pani sprzątająca powinna pracowac za darmo albo jesczze gospodyni dopłacac

Mimo, ze już ponad rok minął odką szoku doznałam na widok amaniowego mieszkania, jeszcze mnie trzyma

Napisany przez: Maciejka śro, 15 cze 2005 - 09:55

A ja wyobrsźcie sobie nie jestem w stanie zaakceptować faktu zaistnienia w moim domu pani do sprzątania. Pomijajac to, że mnie nie stać, to jakoś nie jest mi dobrze, kiedy ktoś grzebie w moich rzeczach, papierach. Ja nawet nie lubię jak niania maciusia ścieli moje łóżko, co czasem jest niezbędne. Akceptuję tylko zmywanie naczyń i pomoc w gotowaniu. No, jeszcze kiedys wygrałam w Leclercu mycie okien przed świetami, to też mi sie podobało. Gupie to nie?

Napisany przez: amania śro, 15 cze 2005 - 09:56

przemiła i urocza Magdo, dodam tylko, że w pokoju gościnnym to miałaś porządek wzorcowy, właśnie mi się przypomniał, więc się zabieram za sprzątanie mojego

Napisany przez: grzalka śro, 15 cze 2005 - 09:59

Ale jak to nie stac? Moja pani do sprzatania bierze 5 zł na godzinę, zwykle wyrabia sie w 4 godziny, 20 zł to nie jest duża kasa. My mamy raczej mikro-zarobki (budżetówka).

Napisany przez: joannabo śro, 15 cze 2005 - 10:12

Ale wam dobrze, że sobie możecie panią do sprzątania zatrudnić. Ja na swojej wsi nie mogę i nigdy nie będę mogła, ze względów społecznych .

O! odkryłam drugą zaletę mieszkania w mieście

Napisany przez: Ika śro, 15 cze 2005 - 10:13

Grzałka, w Wawie za tyle to raczej nie znajdziesz

Napisany przez: lina m. śro, 15 cze 2005 - 10:18

a ja mam cudzy bałagan czy to brud w poważaniu... i wychodzę z założenia - nie przeszkadza posiadaczowi - mnie tym bardziej i jakoś szkoda mi czasu na rozmyślanie o cudzych brudach

ale

wkurzają mnie mamy i kobiety, które w bałaganie żyć nie potrafią, latają ze ścierą cały dzień, zawsze jest jakaś smuga na lustrze a w każda sobote podłoga pod łózkiem musi być wywmyta i wywoskowana. Sam fakt nie jest wkurzający, natomiast wkurzające jest post factum czyli ciągłe narzekanie typu : jestem zmęczona, wszystcy mają wszystko gdzieś i tylko ja dbam o porządek, nie mogłam iść do kina bo musiałam posprzątać .... fixum dyrdum

ja dla mnie wszystko z umiarem : i porządek i brud - w końcu równowaga w przyrodzie byc musi

Napisany przez: grzalka śro, 15 cze 2005 - 10:19

Ika, w W-wie to wiem, ale w innych miastach? Z tego co pamiętam Amania coś koło 7 zł płaci

Napisany przez: kudlata Stella śro, 15 cze 2005 - 10:23

amania napisz prosze te kwoty bo musze sie jakos odniesc do mojej ewentualnej przyszlej pani (bede negocjowac jutro)

Napisany przez: amania śro, 15 cze 2005 - 10:40

moja pani miała brać 7zł/godz, ale ponieważ zrobi zawsze wszystko co trzeba w 2h, to głupio jakoś było mi dawać jej 14 zł i w efekcie dostaje 20 zł za 2 godz, ale zaznaczam, że jest naprawdę szybka i nawet kawę w biegu popija

poza tym o zaufaną panią niełatwo, więc wolę tak niż żeby sobie miała gdzie indziej iść

Napisany przez: kudlata Stella śro, 15 cze 2005 - 10:47

dzieki, w takim razie bede wiedziala na ile moge sobie pozwolic pani dac myslalam ze wiecej
to chyba bede sie umawiala jeden raz w tygodniu

nie pamietacie gdzie ten watek byl ?
bo chetnie poczytalabym sobie co taka pani sprzata, bo lazienki jej dawac nie bede

Napisany przez: amania śro, 15 cze 2005 - 11:52

iff, cholera od pół godziny męczę wyszukiwarkę na wszystkie sposoby, ale tego wątku znaleźć nie mogę
a przecież był...

Napisany przez: marg. śro, 15 cze 2005 - 12:02

mogę Ci łapkę uścisnąc?

łazienka, toaleta, kuchnia.. muszą być czyste.. zabałaganione od biedy tak, ale nie brudne
kurz juz mi tak barzo nie przeszkadza

ps. jak to jest ,ze sprzatam cały dzien , mieszkanie jest tip top.. a jak wraca mąz (mąz zaznaczam, nie dziecko) robi sie sajgonik?

Napisany przez: Rafaelka śro, 15 cze 2005 - 12:51

Do mieszkania mojej mamy wchodzi sie jak do muzeum, natomiast u tesciow delikatnie mĂłwiac sterylnie nie jest. I choc nie jestem pedantka przeszkadza mi to duzo bardziej niz laboratorium mojej mamy. Mojemu mezowi za to nic nie przeszkadza - ani tu ani tam.

Podobnie jak inne dziewczyny nie lubie brudu, balagan razi mnie mniej. Dzieki Rafalowi wyluzowalam sie i latwiej sobie odpuszczam.
Gdy jestem zmeczona albo zle sie czuje, wzrasta mi prog tolerancji nawet przy zaniedbanej lazience...
Czasem marze o tym, zeby wrocic do wypucowanego mieszkania, ale nie wyobrazam sobie, zeby ktos obcy mial zajmowal sie sprzateniem moich rzeczy (podaj lapke Maciejka ). No chyba tylko prasowanie wchodziloby w rachube

Napisany przez: kudlata Stella śro, 15 cze 2005 - 13:11

chyba znalazlam https://maluchy.pl/forum/viewtopic.php?t=16954&highlight=

Napisany przez: amania śro, 15 cze 2005 - 13:32

to

Napisany przez: skanna śro, 15 cze 2005 - 15:50

[quote=Maciejka]A ja wyobrsźcie sobie nie jestem w stanie zaakceptować faktu zaistnienia w moim domu pani do sprzątania. Gupie to nie?

Nie, nie gupie wcale
Do nas, za lepsiejszych czasów przychodziła raz w tygodniu pani do sprzątania. I owszem, wieczorem, jak już wychodziła, to było miło i czysto, ale zanim przyszła to była udręka straszna. Bo ja też nie jestem w stanie zaakceptować, żeby mi kto po szafach, szafkach i szufladach grzebał. A że gros bałaganu w moim domu to porozwalane wszędzie ciuchy, papiery i książki, to efekt był taki, że po powrocie z pracy latałam jak z pieprzem, sprzątałam i układałam wszystko, żeby pani potem mogła pomyć, poodkurzać, łazienkę i toaletę do porządku doprowadzić itp.
Nie cierpiałam w sumie tych poniedziałków, bo urobiona byłam jak dziki osioł - czy mi się chciało czy nie, musiałam posprzątać przed sprzątaniem
W związku z tym wybieram raczej bałagan niż panią do sprzątania.

Napisany przez: _zmienna_rybka śro, 15 cze 2005 - 19:06

Jaki cudny temat .
Niegdyś byłam totalnym abnegatem. Poźniej obrót o 180 stopni - totalny porządek.
W tej chwili granica mojej tolerancji na bałagan wzrosła niesłychanie - zaakceptuję wyrko niepościelone, ale pod warunkiem, że pościel jest porządnie ułożona. Porozkładane książki tudzież porozwalane zabawki są dla mnie do przyjęcia natomiast porozrzucane ubrania - już nie. Mam obsesję okien, tego co w nich wisi i zlewu - ma być czysty.
Niestety, moje mieszkanie z tych starszych i np. łazienka, ile bym jej nie sprzątała sterylnego wrażenia nie robi, bo zakamieniona jest. Teraz na dokładkę zażelazioną wode mamy, co oznacza żółtawe zacieki.
Staram sie w tym wszystkim znaleźć jakisś zlotyśrodek, bo zdaniem męża mam obsesję sprzątania, a moim zdaniem w domu jest nie tak, jak być powinno.
A znacie teorię ,że im mniej udane życie seksualne tym większa potrzeba porządku wokół ? I co wy na to?

Napisany przez: moko. śro, 15 cze 2005 - 19:09

Nie znamy U mnie to nie działa

Napisany przez: _zmienna_rybka śro, 15 cze 2005 - 19:11

To może ankietkę?

Napisany przez: ilona śro, 15 cze 2005 - 20:00

Taaa-prawda ,fakt autentyczny,ze osoby z problemami psychicznymi maja takie objawy-podobno takie sa poczatkowe symptomy-obsesyjna potzreba czystosci albo obsesyjne mycie rak.U mnie zawsze jak mam dol depresjopodobny najlepiej dziala na mnie sprzatanie kuchni-musi po prostu lsnic!Na pohybel tesciowej

Napisany przez: Mika śro, 15 cze 2005 - 20:14

aaaa to juĹź wszystko wiem
więcej problemów mi potrzeba?

Napisany przez: Kaszanna czw, 16 cze 2005 - 08:11

Eeee na Ĺźycie seksualne mam udane, problemĂłw psychicznych raczej nie mam
Nie chodzę cały dzień ze szmatką w ręce ani nie poleruję codziennie podłóg. U mnie również to kwestia zorganizowania. Gaba ma chyba zamiłowanie do porządków po mnie Kończy bawić się klockami - chowa je do kosza, skończy czytać książeczki - chowa je do pudełka. W sobotę mamy wielkie sprzątanie tzn. mąż i Gaba wychodzą a ja biorę się do roboty.
Mam pewne nawyki: wypiję herbatę to kubek zaraz umyję itp.
Co oczywiście nie znaczy że nie można u mnie znaleźć pełnego zlewu naczyń czy porozrzucanych ubrań

Napisany przez: moko. czw, 16 cze 2005 - 08:26

A ja sprzatam bo muszę, w zasadzie ze względu na naszego alergika
W sobotę sprząta mąż ja mam wolne.
Gdy mąż ma urlop sprząta namiętnie cały dom, a najlepiej wychodzi mu mycie kibelka szczoteczką o godz 5,30 nad ranem

Napisany przez: CrazyMary czw, 16 cze 2005 - 09:14

Niestety jestem bałaganiarą Niestety, bo przejmuję sie tym i bałagan mi przeszkadza. Moim zdaniem ja nie potrafie sprzątać i nie potrafię utrzymać porzadku. Jedni to potrafią a inni nie. Moja mama kiedy zostawała parę razy u nas w domu z Martą, potrafiła w tym czasie sprzątnąć nam pół mieszkania, złożyc pranie, ugotować obiad i umyć okna Jak dla mnie, są to rzeczy niewykonalne przy małym dziecku. Ja nawet jak sprzątam cały dzień, to i tak jest bałagan i tak.

Druga rzecz - może jakbym nie siedziała tyle przed komputerem....

Napisany przez: goś czw, 16 cze 2005 - 09:16

podobnie jak marghe: łazienka, toaleta i kuchnia muszą lśnić; reszta już niekoniecznie bo w tygodniu i tak brak czasu na sprzątanie
no i w sypialni musi być nienaganny porządek: nie zasnę jeśli szafa czy szuflada jest niedomknięta a nałóżku wisi szlafrok

nie posiadam pani do sprzątania, bo znając siebie i tak bym pewnie po niej poprawiała; poza tym bo traktuję je jako odmianę od całotygodniowego siedzenia za biurkiem - zwyczajnie trochę wysiłku fizycznego i ruchu jest mi, powiedziałabym, niezbędne (mycie okien i wszelkie inne prace związane z babraniem się w wodzie uwielbiam )

P.S nasza pediatra opowiadała mi kiedyś jak to miała panią do sprzątania i w popłochu wstawała o 5 rano przed przyjściem pani, żeby ogarnąć dom a i tak pół miasta wiedziało co pani doktor trzyma w szafach..

Napisany przez: amania czw, 16 cze 2005 - 09:54

BTW ogarnięcia domu przed przyjściem pani do sprzątania, to ja też tak robię
bo pani może umyć okna, podłogi, lampy, drzwi, powycierać kurze, posprzątać łazienkę itp.
natomiast pochować ciuchy, pościelić łóżka i posprzątać kuchnię wolę ja

Napisany przez: Graz czw, 16 cze 2005 - 11:08

No dobra, poddaję się. Przekonałyście mnie. Ide po ścierę

Napisany przez: milly pią, 17 cze 2005 - 10:39

nie znoszę brudu i bałaganu (z tym, że bałagan można załatwić w ciągu kilku minut). W tygodniu nie mam czasu na sprzątanie ale za to sobota, o ta sobota będzie dla nas;) mieszkanko;). Najgorsze jest wyjście poza dozwolony próg sprzątania czyli zajęcie się czymś czego się nie planowało, np. porządki w szafach. Problem urasta do poziomu ostatniego piętra najwyższego wieżowca (zabijcie mnie nie mam pojęcia który to). Z układania zimowych ciuchów robi się wietrzenie pościeli, wycieranie sufitów, naprawa zabawek i pieczenie ciasta. Ostatnio odpuściłam sobie mycie podłóg - zlecam małżonkowi, który też nie ma czasu, ale nie odpuszczam. Takam zołza . A w ogóle to uwielbiam czyste, pachnące mieszkanko wieczorową porą

Napisany przez: ilona nie, 19 cze 2005 - 20:33

No to ja tez tak wlasnie mam

Napisany przez: oliweczka25 pon, 20 cze 2005 - 22:29

Bardzo lubię sprzątać. Jak widzę u kogoś w mieszkaniu balagan, to od razu mam mu ochotę posprzątać. Znam kilku ludzi, którym balagan nie przeszkadza. Ja co prawda do pedantek nie należę, ale lubię jak jest posprzątane.

Napisany przez: Trusia wto, 21 cze 2005 - 17:41

"Porządek, porządek to wróg zwierządek!" (Któraś Forumowiczka miała to w podpisie)

1. Bałagan to moje hobby. Lubię robić (właściwie robi się sam), nie lubię psuć
2. Moja mama ma dom "normalny" - trochę kurzu w kątkach nikomu nie szkodzi, ale w każdej chwili gość może wejść. Moja teściowa za to... Ho, ho! Zdarza się, że wyjdę na chwilę z pokoju, a po 1 minucie gazeta, którą czytałam, jest już sprzątnięta. Kuchenka jest myta po każdym użyciu (nawet gotowanie wody na herbatę) i to z rusztem! Wszystko lśni. Książek nie ma, bo kurz zbierają Ja tam chodzić nie mogę normalnie...
3. Mój mąż za porządek uważa stały układ - czyli jeśli na stole leży stos gazet, to to jest ich miejsce i tylko tam powinny się gazety znajdować. Dzięki temu mamy po domu poroskładane kupki rozmaitego pochodzenia... Aha , a pewne przedmioty należy przechowywać w zużytych reklamówkach na półkach z książkami Za to młodsza siostra męża jest bałaganiarą pomysłową - rozbiera się "pod siebie" itp.
4. Niedługo czeka mnie przeprowadzka, więc wyrzucę połowę gratów i gracików. Po czym okaże się, że były absolutnie niezbędne.

"Porządek trzeba robić, nieporządek robi się sam."

Napisany przez: ilona wto, 21 cze 2005 - 17:59

Trusia-pozycz tesciowej co???Tak na chwilke chociaz....

Napisany przez: grzalka wto, 21 cze 2005 - 19:51

wszystko sie zgadza, z wyjatkiem punktu 2 b.- nie mam takiej Teściowej i całe szczęście

Za to punkt 3 to jest dokładnie to co ja uważam za porządek- stały układ różnych stosików

Z tą przeprowadzka tez pasuje- przeprowadziłam sie 3 miesiace temu, ranyjulek ile rzeczy mi brakuje- a wydawało sie, że już nigdy nikomu nie będą potrzebne

Napisany przez: Trusia śro, 22 cze 2005 - 16:28

Ilonka, kochanie - ja Ci ją oddam za darmo na zawsze! Chociaż nie. Nie mogłabym zrobić tego bliźniemu...

Wybaczcie błąd ortograficzny: oczywiście powinno być "porozkładane" przez "Z". Tak to jest jak ręka jest szybsza niż oko.

Napisany przez: _zmienna_rybka śro, 22 cze 2005 - 20:04

Całą sobotę przez was sprzątałam. Prześladowała mnie wizja niektórych foremek oceniających mnie jako ohydnego brudasa. Niestety, nie dość, że sie narobiłam, to moje szczęście rodzinne ucierpiało - dziecko zaniedbałam, mąz na widok mnie ze ścierą zgrzytał zębami. Stan domu w nidzielę wrócil do normy.

Napisany przez: Mama Anka pią, 24 cze 2005 - 16:55

Ja lubie porzadek i mam czesto balagan , ale brudu nie cierpie, nie dopuszczam do zasikanych toalet lub klejacych blatow, scierke mam na stale w reku jak to mawia moj maz. Ty ciagle z ta sciera, ale coz juz tak mam, natomiast u innych nie razi mnie wogole, widocznie nie maja takiej potrzeby, co prawda brudne tluske szklanki raza mnie okrutnie, bo zwyczajnie brzydze sie z nich napic kawy, ale bajzel czyli ciuch tam, pelny zlew, lub kupa do prasowania, coz u mnie czasem tez taka kupa lezy, czasem to tylko w tym balaganie nasrac na srodku i szczura wpuscic, tak tez mawia moj maz, ale do brudu jak i Blue nie dopuszczam.

I jeszcze cos te szmatki, szmateczki sa tez bardzo wazne, ja sobie ostatnio fajnie zycie ulatwilam .
Zakupilam dwie szmatki z mikrofazy, jedna na sucho druga na mokro, wlasciwie do wszystkiego, ale w glownej mierze do mycia okien, luster, wiec ta na mokro kosztowala mnie 9,20 euro, a ta na sucho 17,90 czyli nie malo, ale juz dawno nie zabieralam sie do mycia okien z taka przyjemnoscia. Wyobrazcie sobie, ze ta jedna mokra szmatka umylam cale naprawde brudne okno z ramami z jednej i drugiej strony nie zamaczajac nie pluczac jej w wodzie, taka brudna, a wytarlam do sucha ta druga na sucho. i okna w sloncu blyszcza sie jak nigdy dotad, nie ma klaczkow, nie nosilam misek, nie uzywalam plynow, gum i innych cudow co do mycia okien jest niezbedne. Umylam w 5-7 minut zapiaszczone i od srodka od paluchow dzieci upackane okno, ktore male nie jest (watek o oknach na tym podforum, tam sa zdjecia )
Mimo, ze wydalam kupe kasy to jestem zadowolona, przetestowalam juz rozne mikrofazowe szmatki i te sa grubsze, jakby gestsze wlokno maja, prac je mozna na 60°C bez plynu do zmiekczania, czyli z recznikami np. maja dwa lata gwarancji i zycie mi ulatwily, bo od kiedy je mam mycie okien nie jest juz czasochlonnym i okrutnym obowiazkiem tylko rachu ciachu i zrobione. Na prezentacji babka wysmarowala szybe tlustym kremem i chwile potarla i szmatka wziela wszystko na siebie no ja do dzis jestem w szoku.

I pomyslalby kto, ze tak mozna piac z zachwytu na szmatka, ja sie strzeje, ale szmatka jest debesciak...

Napisany przez: Jaco pią, 24 cze 2005 - 17:07

Mama Anka,
5 lat temu jeden facet sprowadzał takie szmatki ze Szwecji chyba. Kosztowały wtedy 50 zł za sztukę........ Ale niech się schowają przy nich te szmatki, co to je dzisiaj nazywają mikrofazowymi. Niezłe są, ale przy tamtych wysiadają w przedbiegach .

Napisany przez: Mama Anka pią, 24 cze 2005 - 19:00

Ja mikrofazowe kupuje te tanie w Aldi badz Penny za 1 czy 2 euro, ale toto kolo mikrofazy to nawet nie lezalo, te co teraz kupilam to jest prawdziwa mikrofaza te za euro to sie chowaja przy tych...

Napisany przez: Jaco sob, 25 cze 2005 - 21:22

Ano właśnie... Ja też mogłam lustro wysmarować całe tłustym kremem, zetrzeć jednym ruchem szmatką i był błysk. A następnie tą samą szmatką wytrzeć cokolwiek innego i tluste nie było.... Chyba się przekopię przez szafę. Gdzieś mam adres tego faceta. Albo dobiorę się do żelaznych zapasów mpjej Mamy. Kupiła wtedy tych szmatek chyba z 10 więc może się podzieli

Napisany przez: Sun nie, 26 cze 2005 - 11:30

A ja nie rozumiem jak można komentować w ogóle cudzy bałagan! Albo robić głupie miny, kiedy przyjdzie się z wizytą i akurat trafi na sajgon.... Ja mam bałagan i nikomu nic do tego! Nie gotuję obiadów (chyba, że dla dzieci) i albo sprzątam wszystko, albo nic. Ostatnio pielęgniarka, która przyszła z zastrzykiem do Matysia, miała podobno jakieś uwagi!!!! Normalnie mnie strzyka, jak sobie pomyślę. Takie nieproszone komentarze, to chyba cecha ludzi głupich. Albo - nietaktownych...

Napisany przez: Sun nie, 26 cze 2005 - 11:33

Mąż rączek nie ma, żeby sobie obiad ugotować? Albo i dzieciom? Kto powiedział, że to obowiązek matki?

Napisany przez: okkko nie, 26 cze 2005 - 20:27

ja jestem bałaganiara mega- potrafię szybko zrobić porządek".
a w domu mam 2 bałaganiarzy-gigantów- sama nie wiem który gorszy
Ale stary umie posprzątać tyle, że nie ma czasu, nie chce mu się itd
a poza tym ja idiotka przyzwyczaiłam, że posprzątam
W każdym tygodniu jak wracam we wtorek z Katowic to niezależnie od tego jaki stan zostawiłam wyjeżdżając w poniedziałek to jest bałagan-mniejszy lub większy ale jest

Sprzątam wieczorami jak Kuba śpi a J. nie ma w domu- bo inaczej się nie da
na bieżąco sprzątam część kuchenną- na szczęście małą
łazienkę staram się -pewne rzeczy codziennie a pewne co kilka dni

A w pewnych sprawach jestem pedantka- to znaczy staram się żeby rzeczy ważne miały swoje miejsce- dokumenty odkładam zawsze w jedno- bo jak nie odłożę to zginą.

I żeby nie było- ja lubię mieć porządek ale jakoś nie umiem go utrzymać na panią do sprzątania nie mogę sobie pozwolić a poza tym pewnych rzeczy nie posprząta obca osoba a podłogi pozamiatać i umyć to akurat u mnie problem najmniejszy

Napisany przez: Politea wto, 28 cze 2005 - 22:05

Czytam, czytam i mózg mi paruje Idę sprzątać - bałagan jak po wybuchu bomby . W zasadzie nie przeszkadza mi jak kto ma w domu - czysto, brudno, nabałaganione, jeśli jemu to nie przeszkadza. Chociaż nie lubię jak np. w lecie mam po wyjściu od takiego dewlikwenta nogi brudniejsze niż podeszwy butów reasumując bałagan ok, ale brud... Zastanawiające jest jednak to, że chyba większośc przed wizytą swoich rodzicielek zabiera się za gruntowne sprzątanie;-)

Napisany przez: CrazyMary śro, 29 cze 2005 - 14:32

Ja o tych ściereczkach Postanowiłam kupic jakąs do kurzu. Na allegro są bardzo różne, spory rozrzut cenowy. Czy mozecie zerknąć i doradzic które lepiej kupić?

Tu jest taka tania:

https://www.allegro.pl/show_item.php?item=55204391

A tu trochę drozsza:

https://www.allegro.pl/show_item.php?item=55904622

Napisany przez: goś śro, 29 cze 2005 - 16:54

mam tę tańszą - użyłam przy myciu okien: "droga pani, nie trzeba będzie szyb do sucha wycierać, połyk gwarantowany"; umyłam, spojrzałam i zobaczyłam pięęęęęęęęęęękne smugi.
badziew!

P.S nie kupowałam na allegro

Napisany przez: mamajul śro, 29 cze 2005 - 17:06

uwielbiam miec w domku porządek. Ale od kiedy jestem w ciazy to nie łaze i nie sprzatam - bo mi się nie chce.
Mój mąz sprząta. Trudno. Najwyzej się znarowi kiedyś . Najbardziej go wkurzają kocie kłaki na dywanie.
Gotuję głównie dla Juli. Staram się raz na dwa dni.
Leniwe babsko jestem,ze hej. Ale za to usmiechnięte, przewaznie.

Napisany przez: Mama Anka śro, 29 cze 2005 - 17:54

https://cgi.ebay.de/ws/eBayISAPI.dll?ViewItem&category=300&item=4390953334&rd=1 to sa te ktore ja kupilam, jakos taniej komplet tu wychodzi, bo ja na prezentacji drozej dalam, chociaz doliczajac przesylke to tylko 4,- euro mniej wychodzi, te sa rewelacja, te za 4,- czy 14,- zl to pewnie zwykla mikrofaza bo za 4,-czyli ca. 1,- euro to ja tez mialam tabuny tych sciereczek, ale to nie to samo.

Napisany przez: Litka śro, 29 cze 2005 - 18:36

No wiesz Sunna niby innym nic do tego jak masz w domu, ale jak wychodzisz z domu i masz mega plame to tez machasz ręka, bo co komu do tego
Tu nie chodzi o błysk w domu, tylko myslę o jako taki ład NIe wiem, mi by było wstyd jakby ktos skomentował bajzel w domu, chociaz ostatnimi czasy raczej wisi mi i powiewa co kto mówi ( patrz wątek Bidulek)Chyba, ze komentarz byłby żartobliwy, jakiejś bliskiej koleżanki czy kogos to owszem wstyd by mnie nie ogarnął

Napisany przez: moko. śro, 29 cze 2005 - 18:53

najlepsze są jednorazowe ściereczki do kurzu

Napisany przez: Mama Anka śro, 29 cze 2005 - 19:51

przerobilam roztrzepuja tylko kurz jednak na mokro to na mokro...

Napisany przez: Sylwia M. sob, 02 lip 2005 - 23:13

Wiecie co, właśnie przejazdem wstąpiliśmy przed paroma godzinami na chwilę przejazdem do ciotki mojego męża... To, co się dzieje w jej "mieszkaniu" osiagnęło już chyba szczyty.
Nieraz słyszy się o ludziach chorych psychicznie, którzy znoszą do swojego domu wręcz ze śmietników jakieś świństwa i magazynują je w domu, lub z powodu choroby nie potrafią zadbać o siebie i swoje otoczenie.
Otóż ciotka na pewno nie jest "psychiczna"! Co prawda po 70-tce, ale aktywna umysłowo i fizycznie, JEŻDŻĄCA NA WYCIECZKI ZAGRANICZNE, prowadząca mały sklepik, żyjąca wśród ludzi, krewnych i znajomych.
Natomiast w jej domu jest gorzej niż w chlewie, a już "łazienka" to po prostu szczyt!!! Smród, brud, czarna wanna i umywalka, brązowa muszla klozetowa, podłoga przykryta folią pokrytą warstwą błota, w łazience też warstwa, wolę nie domyślać się czego; zwały jakichś przedmiotów, szmat, ciuchów, że nie ma gdzie tyłka posadzić, zwały jakichś zmurszałych "bibelotów" na półkach, jakieś papiery, całe stosy jakichś niewiadomego przeznaczenia rupieci... O naszej wizycie wiedziała dobę wcześniej, więc nie zaskoczyliśmy jej.
Brzydziłam się wprowadzić tam dzieci!!! Brzydziłam sie usiąść, napić się herbaty!!! I poza wszystkim, było mi wstyd przed dziećmi za ciotkę!!

Zachowanie ciotki zupełnie normalne, jak gdyby otoczenie też było normalne. Ciotka miała nawet umalowane usta (jak na ironię).
Coś po prostu niesłychanego. Najbardziej niesłychane to, że prawdopodobnie nikt z jej licznego otoczenia nie widzi, że coś jest nie tak. Może u nich jest tak samo???!!!

I jeszcze coś - ciotka mimochodem PRZEPROSIŁA ZA BAŁAGAN, stwierdzając że powodem jest BRAK CZASU. Przepraszam za porównanie, ale to coś mniej więcej takiego, jak gdybym np. przepraszała gości, że u mnie na środku dywanu leży kupa, w tym samym czasie jak gdyby nigdy nic częstując ciasteczkami. Mogłybyście tak???

Napisany przez: anonimowy nie, 03 lip 2005 - 00:42

Ja bym się ciotki nie czepiała...

Wprawdzie ja sama nie zapraszam nikogo gdy mam chlewissimo w domu, ale jesli u kogoś innego przypadkiem jest syf... no bez przesady...
W mojej opinii zrobienie porządku przed czyjąś wizytą świadczy o szacunku do mojego gościa, ale równoczesnie nie wymagam tego samego od innych. Każdy ma prawo do własnej definicji szacunku do gościa

Może ciotka nie przywiązuje uwagi do takich dupereli jak czystość i porządek... Może już się w życiu nasprzątała - w końcu ma 70 lat! - a teraz chce sobie po prostu pozwiedzać świat, napić się herbatki z kuzynostwem i - po pracy w sklepiku i aktywnym życiu - nie chce jej się już sprzatać i odpuściła...

Niektórzy starsi ludzie tak mają...
Wyluzuj Sylwia Zajmij się sobą i nie rozliczaj innych, bo przecież tak naprawdę nic o ciotce nie wiesz...

Napisany przez: moko. nie, 03 lip 2005 - 07:32

Mamo Anko ja kupuje jednorazowe nawilżone ściereczki i nic nie roztrzepują.

Napisany przez: Ev pon, 04 lip 2005 - 12:03

Na wszystko dobry jest Clin .
Meble w kuchni - CLin + Ajax (do zatłuszczonych powierzchni - rewelacja)
kurze - CLin
Okna - Clin
+ ręczniki jednorazowe. Nie lubię brudnych szmatek. Z wielorazowego użytku mam jedynie bawełnianą szmatkę do polerowania wanny, umywalki, sedesu . W łazience musi być błysk

Do podłogi - Pronto albo cokolwiek mam pod ręką.

Nie jestem pedantką, ale mam obsesję na temat poodbijanych paluchów na lodówce, mikrofalówce, drzwiach itp. To wszystko musi być czyściutkie. Opamiętanie przychodzi zazwyczaj w sobotę - ganiam z wywalonym językiem po całym domu. Ale też bez przesady - jeśli jest ładna pogoda wyłażę z domu z maluchem, sprzątam wieczorem albo rano.

Uważam, że wszystko jest dopuszczalne w granicach zdrowego rozsądku. Nie toleruję przesady - w każdym wydaniu. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu

Napisany przez: Mama Anka pon, 04 lip 2005 - 12:39

Jak nawilzone to co innego, tez przerobilam.
Wczoraj mialam pokaz szmatek w domu, maz byl , ale siadlo 5 +1 kobiecinek i dawaj o szmatach dwie godziny, ale wiecie one sa drogie, ale rewelacja, wczoraj kupilam paste cyrynowa do wszystkiego i dwie gabki, jedna do plam, wywali wszystkie stare i swieze plamy z kanap, z ciuchow i czego sie da, a druga do szorowanai np. powierzchni stalowych w polaczeniu z ta pasta 2 min. roboty. No i po szmatkach do szyb jestem dalej zachwycona reszta produktow . Rewelacja i rewolucja w czyszczeniu domu .
Sylwia co do ciotki, jest starsza, zapracowana i moze ma to wszystko gdzies, moze niewiele zycia jej zostalo i szkoda na sprzatanie go poswiecac, lepiej zyc poprostu. Nie wiadomo jakie my bedziemy po 70-tce. Moja matka np. kiedys w domu pikobelo, az uwazam schorowane toto bylo, a teraz nawet szklanki dobrze nie umyje, zostaje osad po herbacie, ogolnie jest ok, ale widac, ze albo juz oko nie to, albo checi brak, sama nie wiem, ale lazienka juz tak nie lsni jak kiedys, co nie znaczy, ze jest brudno . no i swoja droga moze ciotce trzeba pomoc, moze i ona sprawna fizycznie i psychicznie, ale nie ma juz tylu sil, zeby wszystkie katy na blysk wypucowac.

Napisany przez: Koba śro, 01 mar 2006 - 10:32

Nienawidzę brudu, bałaganu, nieporządku i kurzu. Z tego się rodzi całe zło świata. Sprzątać trzeba codziennie, w każdej wolnej chwili i wszystko. Brudasów do obozów reedukacyjnych.

Napisany przez: agak śro, 01 mar 2006 - 10:39

To ja poproszę o adres.

Napisany przez: Edi Zet :) śro, 01 mar 2006 - 10:40

Idę sprzątać bo mnie internują

Napisany przez: kudlata Stella śro, 01 mar 2006 - 11:12

a co na tym obozie ? ucza trzymac odkurzacz
przydalby mi sie taki relaks
na razie obrastam, nie przeszkadza mi to

Napisany przez: ewabi śro, 01 mar 2006 - 11:17

+-->

Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)