Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Forum dla rodzicw: maluchy.pl « cia, pord, zdrowie dzieci _ starania o dziecko _ Planowanie dziecka a nerwica!!!

Napisany przez: malinka1978 śro, 08 lis 2006 - 13:46

Jestem chora na nerwice od 5 lat. leczyłam sie u psychoterapeuty i neurologa. Teraz po badaniach u ginekologa i wizycie kontrolnej u neurologa moge planowac dziecko. Zażywam 0,5 mg leku co ma nie dzilaac ubocznie na moj organizm. Prosze o odpowiedz na moj temat, czy jest ktoś kto urodził zdrowe dziecko w czasie dolegliwości nericowych. Kaja[/b]

Napisany przez: h_ania czw, 23 lis 2006 - 10:42

witaj,
ja wprawdzie nie mam (jeszcze) dzieci ale borykam się z podobnym do Twojego problemem. Nie zażywam w tej chwili żadnych leków, ale czuję, że chyba będę musiała. Nie zaczęłam jeszcze wprawdzie starań o dziecko, ale myślę o tym coraz częściej.
Jakie leki bierzesz?
pozdrawiam
h_ania

Napisany przez: malinka1978 czw, 23 lis 2006 - 18:44

Witam! obecnie zazywam lorafen 1 mg. to jest 1 tabletka dziennie, przepolowiona na pol na rano i na godz ok 14. bo tak zazywam, i konsultowalam to z lekarzem i przy tej dawce moge planowac dziecko, jeszcze nie jestem w ciazy ale staramy sie z mezem. Wczesniej jadłam rudotel 2x po 5 mg. lexotan 2x po 3 mg. te leki przepisal mi dobry neurolog z krakowa. leczylam sie tez inaczej, czyli chodzilam na psychoterapie na ul Lenartowicza 14 na grupowa i indywidualna , potem tez na sama indywidualna na ul. Sląska 5 , przez 2 lata. To mi bardzo pomoglo i oczyscilo. Polecam! Pozdrawiam, kaska

Napisany przez: Asik 75 pią, 24 lis 2006 - 11:46

Dziewczyny nie martwcie się na zapas. Jaeśli lekarz nie widzi przeciwwskazań do ciąży to się nie bójcie. Ja też mam nerwicę, a urodziłam pieć lat temu dziecko i teraz też jestem w ciąży. Leków nie biorę, jesynie piję czasem meliskę. W ciąży organizm jest spokojniejszy i objawów albo nie ma albo są bardzo małe. Mnie nerwica odezwała się na dobre kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, ale wtedy nie bbyłam dobrze leczona. Dopiero dwa lata temu brałam leki które mi pomogły, a od kiedy chodzę do psychologa nie biorę leków wcale i ciąża przebiega na 6. Jestem przygotowana, że po ciąży objawy moogą się pojawić, ale wtedy można brać więcej leków niż teraz w ciązy.

Napisany przez: LilySnape pią, 24 lis 2006 - 14:33

Też mam takie podejście. Na razie nie biorę nic, ale mąż b. mi pomaga. Jesli tylko zajdzie taka potrzeba, to nawet w ciąży można brać czasem leki, znam takie osoby, urodziły zrowe dzieci. A po ciąży możliwości leczenia wzrastają.

Czasem mi się wydaje, że z ciążą jestem ciut silniejsza. Przy tym fatalnym samopoczuciu, jakie mam teraz (koniec 3-go miesiąca i wszystkie objawy oprócz wymiotów i omdleń), bez ciąży już dawno dostałabym depresji icon_rolleyes.gif

Napisany przez: malinka1978 pią, 24 lis 2006 - 16:11

Najgorsze są myśli które siedza w głowie i nie pozwalają zyc na luzie... chciałabym mieć dziecko, najlepiej dwoje dzieci, i mam juz 28 lat i czas biegnie a tu nie ma dziecka. przy tym tez mozna dostac dołka... A przy nerwicy są takie dolegliwości ze jeszcze gorsze albo porównywalne do tych jak w ciaży ( nudnośći, bóle głowy, brzucha, zawroty głowy, ból serca, ja mam jeszcze lęki w tłumie, na ulicy w środkach przekazu publicznego. to jest okropne bo nie mozna nad tym zapanowac, jak to sie pojawia. Ale jestem dobrej myśli, ze bedzie wszystko dobrze. Dzis byłam u mojej kolezanki, urodzila 3 tyg temu. ma chopca, kupiłam dla dziecka pare śpioszków itp, wydałam sporo, ale ciesze sie ze ona jest z mezem szczesliwa i ze sa rodzicami. i chciało mi sie płąkac jak byłam, bo teraz bardzo pragne dziecka z meżem. a jakoś nie wychodzi...

Napisany przez: dominika1 pią, 24 lis 2006 - 16:16

malinka ty tez sie doczekasz zobaczysz
a tak w ogóle to zapraszam cie na wątek wszystkie starające połączmy sie tam dopiero si edzieje...wpadaj odrazu bedzie ci lepiej icon_biggrin.gif

Napisany przez: malinka1978 pią, 24 lis 2006 - 16:20

OK bede wpadac na to forum, juz tam poczytałam sobie .... moze dowiem się czegoś ciekawego

Napisany przez: dominika1 pią, 24 lis 2006 - 16:25

[b]malinka[b] napewno sie dowiesz, ja juz tyle nowych rzeczy sie dowiedziałam....
a moze juz dzis zostanie utworzony nowy watek icon_lol.gif
dziewczyny są wspaniałe zwłąszcza jezeli potrzebne jest wsparcie, takze klikaj jak najczesciej

Napisany przez: Asik 75 pią, 24 lis 2006 - 17:44

Malinka
Wiem, że i ty doczekasz się pociechy, sama to wszystko przeżywałam. Nie bój się objawów ciązy, bo naprawdę są do zniesienia, a wtedy nie myślisz, żew to nerwica tylko ciąża. Co do samego zajścia musisz się uspokoić wewnętrznie i zająć czymś co pochłonie dużo twojej uwagi. Ja zaszłam w ciąże, bo przestałam o niej myśleć, a zaczęłam się przygotowywać do tego, aby zacząć studia. Los sam zdecydował.
Ja panicznie bałam się ciąży i tego, że nerwica wybuchnie i jak poradzę sobie bez leków, a zd rugiej strony chciałam mieć drugie dziecko. Teraz jestem dobrej myśli i mam pozytywne nastawienie do wszystkiego. A z nerwicą trzeba nauczyć się żyć, jak się przywyknie do tej myśli to sama zacznie popuszczać. Jestem z Tobą. przytul.gif

Napisany przez: kethry sob, 25 lis 2006 - 00:47

nie wiem, czy mnie nie pogonicie z tematu icon_wink.gif - bo ja nie byłam z nerwicą tylko z depresją. łykałam efectin i okazjonalnie sedam. zaszłam w ciążę, która była zupełnie nie zaplanowana... ginekolog powiedział, że stanowczo lepiej by było, jakbym odstawiła leki. i tak zrobiłam. odstawiłam je w przeciągu dwóch tygodni (wiem, że to może nie jest jakiś mistrzowski wynik, ale dla mnie to była katorga) - początki były bardzo trudne, naprawdę - ale cały czas powtarzałam sobie, że nie robię tego tylko dla siebie, lecz przede wszystkim dla małego Lokatora.
nie mogę wprawdzie powiedzieć, że nagle z dnia na dzień przestałam mieć depresję - zdarzają mi się takie doły, że w zasadzie nic nie robię, tylko się wgapiam w sufit lub ryczę, albo leżę pół nocy i trzęsę się ze strachu nie wiadomo przed czym. staram się wtedy ze wszystkich sił myśleć tylko o tym, że za parę miesięcy będę miała przy sobie małe szczęście - które jak na razie, wedlug usg jest 100% zdrowe. i nawet najgorsza noc jakoś mija...
trzymam za Ciebie kciuki, Malinko :*

Napisany przez: malinka1978 sob, 25 lis 2006 - 08:50

Grtulacje Kethry!!!
Duży wyczyn ze w tak krótkim czasie odstawilaś leki... Te obawy odstawienne i te które siema podczas depresji są koszmarne. Najważniejsze abyś była pod kątrolą lekarza ginekologa i tez neurologa czy psychiatry. Raz mój lekarz mi powiedział ze kobiety z nerwica, z depresją rodzą zdrowe dzieci i na zapas nie trzeba sie przejmowac. A tażke kobiety z innymi chorobami rodzą dzieci np. cukrzycą... itp. Więc dziewczyny głowa do góry. Przegonimy dołki, bezsenność i jakieśtam lęki...

Napisany przez: h_ania sob, 25 lis 2006 - 11:39

CYTAT
Najgorsze są myśli które siedza w głowie i nie pozwalają zyc na luzie... chciałabym mieć dziecko, najlepiej dwoje dzieci, i mam juz 28 lat i czas biegnie a tu nie ma dziecka. przy tym tez mozna dostac dołka... A przy nerwicy są takie dolegliwości ze jeszcze gorsze albo porównywalne do tych jak w ciaży ( nudnośći, bóle głowy, brzucha, zawroty głowy, ból serca, ja mam jeszcze lęki w tłumie, na ulicy w środkach przekazu publicznego. to jest okropne bo nie mozna nad tym zapanowac, jak to sie pojawia.

Malinka1978, zupełnie się z Tobą zgadzam, przeżywam dokładnie to samo, jestem dokładnie w tym samym wieku, poza tym studiuję, nie mam pracy...................................


CYTAT
nie wiem, czy mnie nie pogonicie z tematu  - bo ja nie byłam z nerwicą tylko z depresją.

Kethry, nie wygonimy:). To spory wyczyn. Ja wiem, że depresja równie jak nerwica potrafi niszczyć życie....................



CYTAT
Ja panicznie bałam się ciąży i tego, że nerwica wybuchnie i jak poradzę sobie bez leków

Asik 75, ja mam dokładnie to samo......................z jednej strony myślę już coraz więcej i częściej o dziecku, a z drugiej tak bardzo się boję.................

pozdrawiam Was wszystkie
h_ania

Napisany przez: Asik 75 sob, 25 lis 2006 - 11:55

Na początku ciąży martwiłam się jak sobie poradzę jak napadna mnie lęki lub bezsenność i jakie leki wezmę. Szukałam informacji o lekach, które można wtedy brać. Ale ani razu nie dopadły mnie te dolegliwości pomimo tego, że miewałam różne kłopoty natury osobistej. Jak już pisałam mój organizm sam się uspokoił i super dostosował się do nowej sytuacji. Dopiero po porodzie hormony moga buzować, ale jestem przygotowana i mam schowane leki na "czarną godzinę" i w ostateczności odstawię dziecko od piersi. Ale mam nadzieję, że nic takiego nie będzie potrzebne.

Napisany przez: malinka1978 sob, 25 lis 2006 - 13:04

Dziewczyny nie wiedziłam, że aż tyle osób jest chorych na nerwice czy depresje i zarazem planuje dzieci i jest w ciąży. A ja tak sie boje... ze boje sie ze to zniszczy dziecko i go nie donosze...icon_sad.gif

Napisany przez: h_ania sob, 25 lis 2006 - 15:10

Malinka, tak to prawda, niestety na nerwicę i depresję choruje mnustwo osób. Niestety mało kto otwarcie się do tego przyznaje. Nie ma się z resztą co dziwić, bo w oczach znacznej większości społeczeństwa jest się postrzeganym jak trędowaty. Niestety doświadczyłam tego na własnej skórze...............nic zatem dziwnego, że ten, kto choruje zamyka się w sobie i nie chce o tym mówić. Ale tak naprawdę osobę z nerwicą czy depresją zrozumie jedynie ten, kto sam zmaga lub zmagał się z tym problemem.
Mnie osobiście bardzo boli, że ludzie osoby ze schorzzeniami lub chorobami natury psychicznej traktują - nazwijmy to - inaczej. A często przecież jest tak, w znacznej większości przypadków właściwie, że tego typu problemy dotykają ludzi niezwykle wrażliwych oraz takich których życie nie rozpieszczało.
Mam tylko nadzieję, że kiedyś to się zmieni i równie otwarcie jak np. o tym, że jest się chorym niewiem na wrzody, będzie można mówić, że ma się nerwicę, depresję czy jakąkolwiek inną chorobę.

pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie
dużo sił wszystkim neurotykom w codziennych zmaganiach
h_ania

Napisany przez: Asik 75 sob, 25 lis 2006 - 15:40

h_ania
Masz rację, że osób z nerwicą lub depresją nie zrozumie osoba, która się z nią zmaga. Moja mama zawsze mi mówiła, że mam spróbować się jakoś sama uspokoić, ale same wiecie, że to jest silniejsze i niezależne od nas.
Ale najważniejsze że są osoby, które pomagają nam z nią się uporać. Mam na myśli np.mężów albo , przyjaciółkę itp. Bo czasem nawet sam psychiarta nie wie dokładnie jak nam pomóc. Daje leki i woła następnego pacjenta. A to nie o to chodzi.
Moja psycholog bardzo mi pomogła i próbuje zwalczyć przyczynę choroby, a nie objawy.

Dziewczyny! Narwica naprawdę nie jest przeszkodą, abyśmy były dobrymi matkami i rodziły zdrowe dzieci.

Napisany przez: LilySnape nie, 26 lis 2006 - 11:31

CYTAT(malinka1978)
Dziewczyny nie wiedziłam, że aż tyle osób jest chorych na nerwice czy depresje i zarazem planuje dzieci i jest w ciąży. A ja tak sie boje... ze boje sie ze to zniszczy dziecko i go nie donosze...icon_sad.gif

Ja np. dostałam nerwicy lękowej, natręctw i depresji bo byłam przepracowana, w planach dziecko i ogromny strach przed tą decyzja.

Podleczyłam nerwicę i depresję (jeszcze całkiem nie odeszła, ale jakoś się trzymam bez leków), zaszłam w ciążę. Zanim podjęliśmy tą decyzję, dużo myślałam. Doszłam do wniosku, że muszę w nią zajść, nie mam wyboru - jeśli nie chcę odczuwać pustki icon_smile.gif Bo ta pustka i lęk były zagłuszane pracą... A tak naprawdę zawsze najbardziej zależało mi na rodzinie.

Przetrwałam już prawie 3 miesiące i pocieszam się, że jakby nie daj Boże jakieś lęki to już będę mogła brać jakieś leki (choć staram się ich nie brać). Sama nigdzie nie jeżdzę - nerwica nerwicą ale jest mi jeszcze b. słabo, jestem wyczerpana (1-wszy trymestr do najprzyjemniejszych nie nalezy). Ale wiecie co? Kocham już to dziecko icon_biggrin.gif Lepiej jest myśleć o nim, nie o sobie. Bez ciąży też się męczyłam chorobami, teraz przynajmniej coś z tej męki będzie icon_lol.gif Poza tym nie zamierzam pozwolić nerwicy rzadzić moim życiem. To co, miałabym przez nią nie mieć dziecka? Nie ma szans! icon_razz.gif

Napisany przez: Asik 75 nie, 26 lis 2006 - 16:43

Lili Snape
Drugi trymestr ciąży jest dużo przyjemniejszy. Przechodzą dolegliwości ciążowe, zaczynasz czuć pierwsze ruchy, na usg mozesz zobaczyć jak dziecko sie rozwija i to bardzo poprawia nastrój. Wierzę, że i ty będziesz się tak dobrze wtedy czuć jak ja. Ja naprawdę teraz w ciązy czuję się o dużo lepiej psychicznie niz przed nią i jestem szczęśliwa.

Napisany przez: LilySnape pon, 27 lis 2006 - 08:21

Dzięki za słowa otuchy, Asik icon_biggrin.gif Naprawdę miałam trudno zdecydować, czy zajść, czy nie, ale zdecydowałam się i się cieszę. To już 13-ty tydzień, ten pasek z baby-gaga jakoś dziwnie wylicza te tygodnie, z moim terminem porodu pokazuje mi 12-ty a nie 13-ty.

Powoli zauważam przypływy energii, których wcześniej było mniej, więc mam pewność, że moje samopoczucie to żadna depresja a zwykłe objawy ciążowe. Do tego to takie wspaniałe, dziewczyny, zobaczyć swoje dziecko na USG! Mówię wam! Ja po takim USG myślę o nim aż do następnej wizyty u gina, dopóki nie zobaczę następnych zmian w dziecku.

W moim przypadku ciąża jest naprawdę dobrym rozwiązaniem. icon_cool.gif A gdyby nie daj Boże depresja poporodowa... to po porodzie też można brać ewentualne prochy. Ale wtedy już jest dziecko, już osiągnęło się coś wielkiego.

Napisany przez: Asik 75 pon, 27 lis 2006 - 09:06

Też się boję co będzie po porodzie, ale mam nadzieję, że opieka nad maleństwem pochłonie mnie tak mocno, że nie będę zwracać uwagi na nerwicę. Co prawda organizm będzie osłabiony, a to sprzyja dolegliwościom, ale cóż trzeba będzie sobie radzić.

Napisany przez: LilySnape pon, 27 lis 2006 - 14:07

^ Ja np. zmaierzam pozwolić mężowi robić dużo przy dziecku, zwłaszcza na samym początku, żebym znów nie wpadła w obłęd bycia idealną, że tak powiem, pracownicą icon_lol.gif Dam sobie rękę uciąć, że bedzie mi na początku cieżko. Nigdy nie miałam do czynienia z tak małymi dziećmi, nigdy nie leżałam w szpitalu... icon_rolleyes.gif Ale tak sobie myslę, że najlepiej będzie jak najwięcej skupić się na dziecku, nie na sobie. A poza tym... przecież to taki maluszek, czemu mam się go bać, prawda? icon_lol.gif On mógłby się bać, że będzie bezbronny bez opieki, a nie ja mam się bać jego.

I powiem wam, że mnie np. czytanie poradników o dzieciach niespecjalnie pomaga. Łatwo się nabuzować, ze karmienie, przewijanie, mycie, choroby, to wszystko wymaga od kobiety bycia supermamą. Ja chcę być po prostu dobrą mamą, nie nakręcać się i nie obwiniać, jak to w nerwicach bywa...

Napisany przez: Asik 75 pon, 27 lis 2006 - 15:39

Najważniesze to kochać swoje dziecko , nauczyć się jak zaspokajać jego potrzeby, a reszta pójdzie gładko.

Mam pięcioletniego synka, który często choruje. Gdy miałam z nim jakieś większe problemy strasznie wpadałam w panikę i sama wpędzałam się w nerwicę. Teraz staram się podchodzić do tego spokojniej i nie wpadać w panikę, bo ani mnie ani dziecku to nie pomaga. Dziecku nasz
nastrój się udziela.

Dobrze, jak mamy mężów którzy nas wspierają, bo to pomaga. Jeśli chodzi o nerwicę to mój mąż dużo mi pomógł. Ale od jakiegoś czasu jest jakiś obojętny. Nie czuję się przy nim kochaną, docenianą, po prostu kobietą. Boję się ,że tego nie wytrzymam i popadnę w depresję. Tylko ta ciąża bardzo mi pomaga w emocjach. A co potem?

Napisany przez: LilySnape pon, 27 lis 2006 - 20:45

Może mąż ma jakieś problemy o których nie chce mówić?

Pewnie, masz rację, większość chorób jakie łapią dzieci nie są bardzo groźne. Maluchy są słabo odporne ale to nie znaczy że są o krok od śmierci wink.gif Tyle że jak sie dziecko kocha to pewnie serce boli jak się widzi jego cierpienie...

Napisany przez: malinka1978 pon, 27 lis 2006 - 20:57

To prawda ze nerwica czy depresja nie pomaga w zyciu, ale dzieki tej chorobie (jesli mozna tak nazwać) jestesmy silniejsze od innej kobiety która tego nie ma i jest zwyczajnie zdRowa. Ja po terapiii z psychoterapeuta zrozumialam co robiłąm zle, jakie schematy mn ą kierowały i jak zmienic swoje zycie by objawy ustąpiły. Bo to co jest w naszych głowach potem wychodzi na wierzch w postaci różnych dolegliwości, dołków czy schiz. Np. terapeutka zawsze mowiła, ze jesli jestem na coś zła to boli mnie brzuch, jeśli mam mętlikw głowie i nie wiem jak decyzje podjąc w jakiejś sprawie to zawraca mi się główa. Gdy chodzi o prace i pieniądze to boli część pleców ogonowo krzyzowa , podobnie jak przy okresie, gdy boli serce to oczywiście uczucia wchodzą w grę i niewyjasnione osobiste sprawy czy z mezem czy z matka czy z inna bliska osobą. Ja mialam lęki i bezsenność z powodu alkoholizmu ojca, wiec poczesci mi sie to udzieliło. Ale część objawów byą spowodu nadopiekunczości mamy i niskiej samoocenie. I tez do tego by doszły różne zyciowe sytuacje.... na które poczęsci nie mamy wpływu. Bardzo bym chciała abym była w formie i objawy się nie nasiliły gdy bede w ciąży.. Zostałąm czesciowo przygotowana przez samą siebie że teraz chce zdecydować się na dziecko... wczesniej miałąm wątpliwości co do stanu zdrowia. Ale jakbym tak dalej myślała to nigdy ... nie odważyłąbym sie na dziecko z mężem. A jednak inne rzeczy są mniej istotne, teraz w wieku 28 lat brakuje po prostu... dziecka!

Napisany przez: LilySnape wto, 28 lis 2006 - 09:14

Mądrze piszesz, malinka. Taaaa, nadopiekuńczość mamy icon_smile.gif U mnie też nieciekawe dzieciństwo, co ja bedę się rozpisywać, było tego mnóstwo. Z jednej strony nadopiekuńczość - z drugiej ogromne wymagania i ja sama też od lat zapętlałam się w zadowalanie innych kosztem siebie samej icon_confused.gif Teraz może niektóre osoby są na mnie obrażone, że wreszcie im się postawiłam, ale pal sześć icon_razz.gif

I dokładnie tak samo mówię, nasze schizy nie moga pozwolić nam na unikanie wszystkich problemów! Bo co to za życie, ciągła ucieczka, nie? Ja tez czułam, że my we dwoje - kochamy sie nadal, nie umiemy żyć bez siebie - ale pora dopuścić kogoś trzeciego icon_biggrin.gif

Napisany przez: Asik 75 wto, 28 lis 2006 - 09:44

U mnie główną przyczyną choroby też jest alkoholizm ojca. A mama może nie była nadopiekuńcza co wymagającanp.jeśli chodzi o o ceny w szkole. Zawsze krytykowała moich chłopaków, czasem mój makijaż, niby dla mojego dobra. Zresztą mam młodszą siostrę za którą musiałam dużo robić, bo ona wiecznie była za mała, chociaż ja w jej wieku dawno to robiłam. Zamykałam ten cały ból w sobie i potem wybuchła z tego nerwica. Nigdy nie umiałam się z mamą dogadać, ona miała wiecznie pretensje, że się jej nie zwierzam. Po co, żeby mnie skrytkowała?

Teraz dzięki mojej psycholog nauczyłam sie walczyć o swoje i przestałam się bać mówić co o kimś myślę.

Napisany przez: LilySnape wto, 28 lis 2006 - 11:51

Tak, ustawiczna krytyka ze strony matki boli. One tak się do niej przyzwyczaiły, że nieraz jej nie zauważają a potem twierdzą, że się czepiamy icon_confused.gif

Też nauczyłam się walczyć o swoje. Postanowiłam wreszcie robić to, na co mam ochotę, a nie to czego chcą ode mnie inni. Przykładowo moja teściowa zawsze traktowała mnie jak maszynkę do pieniędzy (bo jak coś wiem, to dobrze to wykorzystać). Na początku mnie nawet bawiło to zarabianie a potem znużyło. Mąż myślał, że cały czas mnie to bawi, ja tez się łudziłam, ale jednak nie. I co? Olałam sprawę. Przestałam pracować, bo od tego nabawiłam się stanów lękowych i depresji. Postawiłam na dziecko, bo akurat ciągle chodziło mi po głowie icon_lol.gif A jakoś tak mam, że praca zawodowa i prowadzenie domu z dzieckiem to dla mnie za dużo, nie zamierzam znów się wykończyć. Zostaję z dzieckiem i tyle. Do pewnego czasu na pewno. Będziemy biedni, ale dziecko będzie odchowane głównie przeze mnie i męża. Tak chcę i tak będzie. icon_razz.gif Nie mam zaufania do teściowej i swojej matki.

Napisany przez: Asik 75 wto, 28 lis 2006 - 12:07

Ja swoje też wycierpiałam przez teściów, z którymi na moje nieszczęście mieszkam. Dobrze, że my mamy swoje mieszkanie na dole, oni ugóry. Czasem doprowadzają mnie do szału, ale nauczyłam ich nie wtrącać się w nasze sprawy i potrafię się im postawić.

Cieszę się , że znalazły sie takie osoby jak wy, które potrafią się nawzajem pocieszyć i podbudować. Oby tak dalej.

Napisany przez: LilySnape wto, 28 lis 2006 - 15:28

^ Powiem ci, że jak miałam takie dylematy, czy zajść czy nie, kiedy itp. to dostawałam kociokwiku icon_rolleyes.gif Taka już byłam tym umęczona! I nie miałam pojęcia, że tyle dziewczyn ma problem z podjęciem decyzji przez tę cholerną nerwicę! Czułam się bardzo samotna.

A poszaleję se z kolorkami, a co tam! *głupawka* icon_lol.gif

Napisany przez: Asik 75 wto, 28 lis 2006 - 15:49

Ja też nie myślałam, że jest tyle osób z tym problemem. Zawsze zadawałam sobie pytanie"dlaczego właśnie ja". Teraz już wiem, że to dotyka wiele osób i też mają takie rozterki. Ale teraz cieszę się ,że jestem w ciąży i jest SUPER. Dlatego "nerwicówki" nie bójćie się ciąży.

Napisany przez: malinka1978 wto, 28 lis 2006 - 18:01

Czesc, byłąm dzis u swojego neurologo-psychiatry. Pytałąm tez jak to jest w przypadku nerwicy i jednoczesnie planowania ciąży. Zmniejszył mi dawke leku i zmienił mi lek, niestety nadal jeszcze mam to jesc... z tabletkami tez jestem nadpobudliwa i mam nastroje do bani. I na wizyte przyszły 2 dziewczyny młode ok 25 lat w ciązy i juz z jednym dzieckiem ok 4 lat i 2 lat. wiec sie posieszyłąm ze są takie kobiety ktore chodza do psychiatry i jednoczesnie zyją w miare normalnie i rodzą dzieci. Wiec z moimi obawami troche sie oswoiłam i moge planowac dziecko...
Powiedział mi lekarz ze lepiej byc pod kontrola lekarza niz miec duze dolegliwości ktore bardziej szkodza płodowi niż miligramowa dawka leku ktora wycisza.
Widze ze te nerwice i inne depresyjne stany biorą się z tego ze atmosfera w domu nam nie służyłą, nadmierne oczekiwania rodzicó, alkoholizm, zawiedzone miłośżci, stresy w szkole itp. Ach to życie... byle do przodu a nie stać w miejscu...

Napisany przez: Asik 75 wto, 28 lis 2006 - 19:20

Widzę Malinka, że coraz mnie boisz się ciąży. I SUPER! Oby tak dalej. A ja jestem cały czas z tobą.
Mam nadzieję, że jak dopadną mnie trudne dni to też będziecie mnie podtrzymywać na duchu.

Napisany przez: malinka1978 wto, 28 lis 2006 - 20:33

Asik 75 zgadza się coraz mnie boję sie ciąży, mając 29 lat dorosłąm psychicznie do tego... Nawt wczesniej nie byłąbym na forum dla starających się , bo wczesniej bałam się wejść do sklepu z dziecinnymi ubrankami, czy wstydziłąm sie seksu bo to wiązalo sie ze zajściem w ciąze... takie tam moje osobiste urojone obawy nericowe były wcześniej. W sumie tak pomyśleć to objawy nerwicy są podobne do objawów niektórych ciążowych, wiec da sie przeżyć icon_smile.gif icon_smile.gif icon_smile.gif
A teraz ************** ********************************************************************************
**************************************************************
(gwiazdeczki) pocieszenia dla wszystkich starających się na dzisiejszą noc icon_smile.gif

Napisany przez: LilySnape wto, 28 lis 2006 - 21:14

No dokładnie, objawy z 1-go trymestru są podobne do tych depresyjnych, ale to zupełnie co innego, po prostu szok organizmu i zmęczenie. Na szczęście mnie to powolutku mija...

Napisany przez: Asik 75 śro, 29 lis 2006 - 09:51

W pierwszym trymestrze bardzo cieszyło mnie to, że gdzie przyłozyłam głowę to mogłam zasnąć. Teraz nie narzekam na sen, ale wtedy ciągle chciał mi się spać. Najgorsze były zmiany nastroju, ale one szybko minęły. No i te ohydne nudności i bóle głowy. Ale za to drugi trymestr jest ok. Tylko , że brzuszek się powiększa i jest mi coraz ciężej.

Napisany przez: LilySnape śro, 29 lis 2006 - 14:08

A tak w ogóle Asik, Bieruń to fajne miasteczko icon_cool.gif Byłam!

Teraz mi wyszedł wynik HBS ujemny i nie wiem, to dobrze, czy źle? Nie chcę się denerwować na zapas...

Napisany przez: Ptasia śro, 29 lis 2006 - 14:15

HBS ujemny to bardzo dobrze nie ma sie czym denerwować.

Napisany przez: Asik 75 śro, 29 lis 2006 - 16:04

Lily Snape
Dzięki. W Bieruniu mieszkam odkąd wyszłam za mąż tj. od ponad 6lat. Wcześniej mieszkałam w Tychach. A ty skąd jesteś jeśli można wiedzieć?

Tak, tak jak Hbs ujemny to super.

Napisany przez: malinka1978 śro, 29 lis 2006 - 17:22

Asik 75
Lily Snape
ale Wam super że jestescie w ciązy. I widze ze prawie kazda kobieta w ciąży w I trymestrze ma bóle głowy i nudności i senność. To wielkie zmiany w organizmie bo tworzy sie nowe życie!!!
A ja wczoraj poprzytulałam się z mężem icon_smile.gif i też bardzo pragniemy dzidzie, Pozdrowienia z mglistego Krakowa

Napisany przez: Asik 75 śro, 29 lis 2006 - 17:30

Malinka
Zobaczysz tobie też niedługo się uda. Będę trzymać kciuki. Ja już pisałam ile mnie kosztowało, żeby zajść w ciązę. A tu już 6 m-c.

Napisany przez: LilySnape śro, 29 lis 2006 - 20:19

Malinka, ja też trzymam kciuki!

Asik, z Sosnowca.

Ja teraz miewam takie bolesne kolki jelitowe i nie wiem czy to objaw ciążowy czy nerwowy... Najczęściej tak mam, jak mam atak głodu (a nieraz się zdarzało, że niedługo wcześniej zjadłam jakis owoc).

Napisany przez: Asik 75 śro, 29 lis 2006 - 21:29

LilySnape to mieszkasz w sumie niedaleko.

A co do kolek to na początku też je miewałam i straszne wzdęcia. Jak już nie dało się wytrzymać brałam no-spę. Pomaga espumisan, albo napar z kminku( pół łyżeczki zalać ok.100ml gorącej wody). Teraz też mam wzdęcia, ale już nie tak dokuczliwe. To podobno w ciąży normalne, bo jelita wolniej pracują.

Napisany przez: LilySnape czw, 30 lis 2006 - 09:20

Lekarz ci pozwolił brać Espumisan? Bo mnie pozwolił No-spę ale zaparłam się, że do końca 3-go miesiąca nie wezmę icon_lol.gif I nie wiedziałam, że działa na kolki! Dzięki! icon_biggrin.gif

A że 1-wszy trymestr kończy mi się jutro - bo zaczyna się 14-ty tydz. (nie patrzcie na suwaczek, bo baby-gaga jakoś mi dziwnie wyliczyła tygodnie, termin mam na 7-go czerwca!), to w razie np. bóli a konieczności wyjścia do gina zjem tą No-spę.

Napisany przez: Asik 75 czw, 30 lis 2006 - 13:17

Espumisan nie ma żadnych działań ubocznych nawet w ciąży, bo się nie wchłania. No-spę można też spokojnie brać w ciąży, bo jest rozkurczowa, Moja koleżanka miała ją zleconą na początku ciąży na bóle podbrzusza.

Napisany przez: Asik 75 czw, 30 lis 2006 - 13:24

Ale mnie ta pogoda dobija. Wiecznie mglisto i pochmurno. Ale podobno ma to się zmienic. Nienawidzę jesieni. Źle na mnie działa. Pocieszam siętym, że niedługo święta!!!!!!!!!!!

Napisany przez: malinka1978 czw, 30 lis 2006 - 14:07

Mnie tez dzisiaj nie najlepeij z kondycja fizyczna czy psychiczna... pogoda zle na mnie wpływa, spać spać... musiałam puścic głosniej muzyke by sie pobudzić....



Acha Dziewczyny
czy ja się często myśli o dziecku, że się go bardzo chce , czy to żle? Czy sie ma już jakieś schizy pod tym względem... Ja od ok pół roku to lubie oglądać ubranka dziecięce, lubie kupować kolezanka ktore maja dzieci , ktore urodziły...
A samej chce mi sie płąkać ze nie mamy z mezem jeszcze dziecka//
U Was też tak jest czy było? icon_sad.gif

Napisany przez: LilySnape czw, 30 lis 2006 - 18:50

Dzięki, ulżyło mi, nie będę musiała się już tak codziennie męczyć z tymi jelitami! icon_biggrin.gif

Napisany przez: malinka1978 pią, 01 gru 2006 - 08:29

Tak, no-spa jest dobra na bóle brzucha skórcze itp... i koleżanki zazywały jak były w ciązy bo to pomaga i nie jest szkodliwe dla dziecka na tyle, jak te dolegliwosci które są... wiec można w umiarkowanym stopniu połykać...
Witam w Grudniu Dziewczyny, miesiąc śnieżny, biały i świąteczny, do nastroju nostalgiii, ale i radości, bo prezenty, niespodzianki.
Acha przypomniało mi sie , nie lubie Wigilii, bo zawsze zle ją wspominam, i kazdy siedzi u mnie w domu naburmuszony, skłąda życzenia a w głowie mysli po swojemu...

Napisany przez: Asik 75 pią, 01 gru 2006 - 08:36

witam, witam. Ale jestem zła, bo się niewyspałam. Mój synek znowu chory, a dopiero od poniedziałku po chorobie poszedł do przedszkola. Przy okazji mnie zaraził. Zrobił mi o 5-tej pobudkę.

Malinka
Ja jak nie mogłam zajść w ciążę też tak miałam. ryczałam na każdy filmie, gdzie urodziło sie jakieś dziecko. Ryczałam jak dowiedziałam się , że ktoś jest w ciąży, albo urodził. Strasznie mnie to dołowało.

Napisany przez: malinka1978 pią, 01 gru 2006 - 09:01

Asik chyba mam jakiegoś dołka pod tym względem, pogoda mnie rozbraja bo pochmurno bez sniegu, nawet nie czuje tej atmosfery która jest w supermarketach, pełno choinek i prezentów...
W dodatku o tej porze roku trzeba uważqać by nie chwycic przeziebienia czy grypy bo to niebezpieczne dla kobiet w ciązy zwłąszcza w I trymestrze...
Ale w sumie moich 5 kolezanek były w ciązy w miesiącach zimowych i miały tylko katar...
Dołka mam , zamiast sie wyluzować przed Mikołajem to myśle o dziecku... moze mi to przejdzie..

Napisany przez: Asik 75 pią, 01 gru 2006 - 10:29

strasznie nie lubię kupowania prezentów na Mikołaja i święta. Wczoraj kupiliśmy prezent synkowi, a zostalo jeszcze kupienie dla dwóch chłopaczków(6 i 8lat). Nie mam pomysłu co im kupić w miarę fajnego i niedrogiego. A potem powtórka z rozrywki z prezentami pod choinkę.

Napisany przez: malinka1978 pią, 01 gru 2006 - 14:35

Asik to zależy ile możesz wydać na prezenty, ja to zawsze przeznaczam 20 zł na osobe i tak sie trzymam aby to było sprawiedliwe, a teraz na rynku jest tyle rzeczy np w supermarketach ze mozna cos wyszukać. mysle o dorosłych osobach, jesli chodzi o dzieci to jest trudniej kupic za tą kwote, bo rzeczy czy zabawki są bardzo drogie. dlatego ja częsc rzeczy np kupuje na allegro i jestem zadowolona. tylko trzeba dokladnie czytac aukcje i opisy aby nie kupic za malej lub za duzej rzeczy... icon_smile.gif a ile tam ubranek dla dzieci ze ho ho i zabawek. ubranka kupowalam sa ładniejsze niz gdzies w supermarkecie i polecam firme EWA dobry gaunek ubranek i ładne wzory i kolorystyka, jak kolezanka zobaczyla jak jej 3 śpiochy kupilam jak urodziła to mnie wycałowała ze takeri śliczne...

Napisany przez: Asik 75 pią, 01 gru 2006 - 16:13

Własnie w supermarketach są piękne zabawki , ale piekielnie drogie. A co do ubranek dzięki za radę spróbuję coś poszperać. Dla dorosłych nie lubię kupować prezentów, bo uważam, że każdy to robi na siłę.

Napisany przez: malinka1978 pią, 01 gru 2006 - 16:47

Asik75 wlasnie teraz sprawdzalam na allegro testy ciążowe i jeden jest za 10,50 zł bardzo popularny z aptek Qiuc Viu z wizerunkiem dziecka, ja juz kilka razy go kupowalam i nie tylko ja wec jest dobry pod tym wzgledem ze dziala, ale jak doąd ciąży mi nie wykazal icon_smile.gif
A drugi na allegro jest jakiś zagraniczny dziwnej firmy, teraz nie pamietam od tego samego sprzedawcy za ponad 5 zł , wiec nie opłąca sie na allegro testów kupować bo taka sama cena w aptece, a za przesyłke trzeba zapłącić....
Bedzie mnie znowu czekał zakup testu.. w tym miesiącu

Napisany przez: Asik 75 pią, 01 gru 2006 - 19:22

Malinka będę tzrymać kciuki, aby się udało.

Jeśli chodzi o ceny na allegro to rzeczywiście są zróznicowane i czasem nie opłaca się kupic ze względu na koszt przesyłki. Raz mi się udało kupić torebkę za 19zł plus 6za przesyłkę. Niedawno znalazłem na allegro te samą torebkę za 36zł plus przesyłka. Ja ostatnio mało oglądam allegro, bo mąż ma wolne i siedzi w domu, ale jak znów pójdzie do pracy to nawet z samych nudów będę tam zaglądać.Cieszę się za to, że trafiłam na te forum, bo umila czas. Tu gdzie mieszkam nie mam wielu znajomych, a na pewno nie mam osoby (przyjaciółki) z którą można o wszystkim pogadać.
Czuję się trochę samotna. I to kiedyś tez był powód moich dolegliwości.

Napisany przez: LilySnape pią, 01 gru 2006 - 19:36

Ooo, ja też czuję się samotna i niezrozumiana... icon_lol.gif Głownie przez to, że odrzuciłam konsumpcyjny styl życia a wielu to lubi i mnie nie rozumieją...

Za świętami też nie przepadam, budzą we mnie jakiś smutek. Kiedy będzie dziecko, to może będzie inaczej: one tak się cieszą świętami! icon_biggrin.gif

Napisany przez: h_ania sob, 02 gru 2006 - 11:20

a czy aby nie za bardzo odbiegłyśmy od tematu..............???????????icon_smile.gif

Napisany przez: LilySnape sob, 02 gru 2006 - 16:10

Troszkę tak icon_wink.gif

Wiecie co, troszkę jakby mi się polepsza, ten 2-gi trymestr faktycznie może byc lepszy.

A z nerwicą to jest tak, że jak tylko poczujecie, że przyszedł czas na dziecko, to chyba warto zaryzykować... Z dzieckiem czy bez nerwica i tak się pojawia, co prawda z opieką nad dzieckiem pewnie można mieć chwile załamań, ale bez dziecka one też bywają. A tak to macie brzdąca i jesteście z siebie dumne, że się odważyłyście i podjęłyście ryzyko. Ja już jestem z siebie ciut-ciut dumna! icon_lol.gif

Napisany przez: Asik 75 sob, 02 gru 2006 - 18:34

Ja też nie żałuję, że podjęłam to ryzyko, ba samopoczucie mam naprawdę inne jak przed ciążą. Cały czas myślę jak to będzie jak urodzę i wcale nie myślę o nerwicy i się nię boję, wręcz przeciwnie czuję, że będzie SUPER.

Napisany przez: malinka1978 sob, 02 gru 2006 - 20:50

Czesc Dziewczyny nie bylo mnie caly dzien bo nie mialam czasu wstapić na kompa... ale teraz jestem chwile, bo odwiedzilam tesciow i przywiozłąm drobne prezenciki od Miko łaja icon_smile.gif
Mam nadzieje ze jak bede w ciązy to nie bede miala duzych objawów neriwcowych... i jakos to przezyje...
Skoro teraz decyduje,my sie z mężem to chyba juz mysle pozytywniej...
N8ieraz tez czuje sie samotna, ale lubieludzi i się z nimi spotykać... jak sie chodzi do pracy to automatycznie sie jest nastawionym pozytywnie do ludzi (chyba ze ktos jest upierdliwy)
Aw pracy telemarketera nawet przy słuchawce telefonicznej spotyka sie "słownie mnóstwo ludzi o różnych charakterach" i nieraz sie ochzan dostanie...

Napisany przez: gdamalena sob, 02 gru 2006 - 22:20

Cześć Malinko!
Ja mam różnego rodzaju nerwice - od jelitowej p te jeszcze niestwierdzone icon_smile.gif, staram się już od sierpnia (dziś po raz pierwszy na forum), do nerwicy dochodzi jeszce depresja związana z nadchodzącą miesiączką i fakt, zę teraz wydawało mi się , zę jestem w ciązy, ale szcześć dni temu okazało się, że nie teraz buczę czasami do siebie, mam nadzieję, ze ten mój stresik nie jest za to wszsytko odpowiedzialny.

Napisany przez: LilySnape nie, 03 gru 2006 - 09:41

To fakt, że w ciąży nerwica jest jakby mniejsza. Tzn. np. u mnie są nerwy ale związane bardziej z czym innym, niż ze mną. Żeby dziecko urodziło się zdrowe i dużo nie chorowało. Żeby nie było poronienia, bo chcę tego malucha cholernie. A moja największa obawa dotyczy porodu i połogu, jak sobie poradzę bo zawsze tak szybko się męczyłam. Ale jakby co, to inni będą mi pomagać. Wymyśliłam tez, że jak w szpitalu przed porodem będę się denerwować, to wezmę coś na uspokojenie na noc. A jeśli po poczuję, że smutno bo człowiek przepracowany, to nawet nie czekam, tylko proszę lekarza o antydepresant najnowszej generacji. Brałam już takie, nie uzależniają, nie czuć, że coś się bierze, a nastrój lepszy. Zatem wszystkiemu da się jakoś zaradzić icon_cool.gif A ja mam już plan strategiczny na najgorsze ewentualności icon_lol.gif

Napisany przez: Asik 75 nie, 03 gru 2006 - 09:53

LilySnape , to zupełnie jak ja . Też mam plan , żeby nie męczyć siebie i dziecka po urodzeniu. I jest podobny do twojego.

Napisany przez: malinka1978 nie, 03 gru 2006 - 12:19

LilySnape tak to jest już z tymi dolegliwościami nerwicowo-depresyjnymi ... kiedyś słyszałam ze nerwice bedzie się mialo już fo końca życia i te dolegliwości tak sobie co chwile nadchodzą.... i jeśli jest się skłonnym do takich rożnych bóli i dołków to tak już będzie...
A może to się nasilić w ciązy czy po urodzeniu dziecka....
Ale to też nie jest regółą... bo może być odwrotnie,,, możecie dziewczyny lepiej się czuć...
gdamalena wiesz, ja też czasem miłałam, takie myśli ostatnio, że jak wiedziłąm ze okres sie pojawi, iże już@ jest, to miałam pogorszenie nastroju byłąm zła, ze znowu to samo, że inne kobitki są w ciązy a ja nie...

Napisany przez: Asik 75 nie, 03 gru 2006 - 14:03

Ja przed miesiączką też nie najlepiej się zawsze czułam. byłam jakaś pobudzona, nie mogłam spać i jakaś nieswoja. Kiedy chciałam zajść w ciąże i brałam clostibegyt na owulację (brałam 5dni w trakcie miesiączki) to było jeszcze gorzej. Objawami ubocznymi tego leku jest nerwowość, pobudzenie, nasilenie lęków. No i jeszcze byłam podłamana, że nie zachodziłam w ciąże.

Napisany przez: Asik 75 nie, 03 gru 2006 - 14:12

Malinka przeczytałam to co napisałaś w innym wątku. A jakbyś sporóbowała myśleć, że ciąża to jest coś pięknego, że możesz urodzić zdrowe dziecko i nic złego się niebędzie działo. Nerwica nie powoduje, że rodzi się chore dzieci. A jeśli chodzi o objawy w trakcie ciąży to przecież byłaś u lekarza i mówił, że możesz brać leki. Ja chcąc być w ciąży nie bałam się, że urodzę chore dziecko, ale że nie będę mogła brać leków jakby mnie choroba dopadła. Ale przecież można, ale za zgodą lekarza.
Malinka wiem, że wszystko będzie ok i naprwde nie ma co się bać.

Napisany przez: LilySnape nie, 03 gru 2006 - 15:28

CYTAT
LilySnape tak to jest już z tymi dolegliwościami nerwicowo-depresyjnymi ... kiedyś słyszałam ze nerwice bedzie się mialo już fo końca życia i te dolegliwości tak sobie co chwile nadchodzą.... i jeśli jest się skłonnym do takich rożnych bóli i dołków to tak już będzie...  
A może to się nasilić w ciązy czy po urodzeniu dziecka....  

No jak na razie lęki w ciąży mi się nie nasiliły. Owszem, depresja i lęki wracają, sama miałam już kilkakrotne nawroty. Skoro się o tym wie, to trzeba to zaakceptować i nie unikać życia. Takie jest moje zdanie, dłuuugo nad tym myślałam. na szczęście są leki których dawno temu wcale nie było. Poza tym to, co najważniejsze, żeby nerwy powracały jak najrzadziej, to zmiana sposobu myślenia - trzeba próbować nie zamartwiać się na przyszłosć i nie próbować być idealnym.

Napisany przez: malinka1978 nie, 03 gru 2006 - 20:45

LilySnape dziekuje za słowa otuchy... wezme sobie do serca.
Asik też dziekuje, fajnie ze mnie wspierasz gdy dopadają mnie małe dołki...
Jak wracałam to wstąpiłam do supermarketu i widziałam w OBI mnóstwo ozdób na choinke, w końcu wybrałam dla mamy na mikołaja stroik choinkowo ozdobny icon_smile.gif
Miłej nocki... ja mam 3 dni do OWU ciekawe co z tego bedzie icon_smile.gif

Napisany przez: gdamalena nie, 03 gru 2006 - 22:52

Malinko

Napisany przez: malinka1978 pon, 04 gru 2006 - 07:26

gdamalena ja również czytając na forum i pisząc z dziewczynami zauważyłam że problemy z zajściem w ciąze ma dużo kobiet... wcześniej w moim gronie znajomych nie miały dziewczyny problemu... po prostu chciały mieć dziecko to szybko zachodziły w ciąże, albo były to ciąże nieplanowane..
Wczoraj wieczorem coś mnie złapało i po prostu się wystraszyłam , że mogę być w ciąży... Jakiś paniczny lęk mnie złapał.. Może to chwilowo te nieznośne lęki nie wiadomo po co wtargnęły w moją głowę...
I wczoraj w Kościele też gorzej się czułam... przeszkadzali mi ludzie że jest ich dużo ( wczxeśniej tak miałąm przy nerwicy i lękach) i to juz mi się uspokoiło i wczoraj się znowu pojawiło, myslałam ze wyjde z Kościołqa, ale zostałam i potem mi przeszlo.Już w sumie przyzwyczaiłam się do tych objawów i je przeczekuje aż miną..
Miłego dni Dziewczyny!

Napisany przez: Asik 75 pon, 04 gru 2006 - 09:09

Ja zuważyłam, że odkąd pogodziłam się z tym, że mam nerwice przestałam się jej bać. JAk dopadały mnie lęki starałam się sama wewnętrznie uspokoić, zająć głowę czymś innym. Wiem, że to nie łatwe. Mnie też kiedyś napadały lęki w kościele, ale od jakiegoś czasu jest spokój. Bałam się nieuleczalnych chorób. A mam z różnymi chorobami do czynienia bo pracuję w szpitalu.
Moim minusem jest to , że próbuję być idealna i szybko się złoszczę. Bardzo często do złego nastroju doprowadza mnie mąż, który coraz mniej mnie rozumie i nie stara się pomagać.
Bałam się tego , że nerwica powróci jak będę siedzieć w domu na L4, ale dzięki forum jest ok. Najlepiej czuję się między ludźmi.

Cieszę się, że nawzajem się wspieramy.

Napisany przez: LilySnape pon, 04 gru 2006 - 11:49

Bo to już chyba tak jest, że czasem człowiek woli być w mniej zatłoczonych miejscach...

Kiedyś, jak jeszcze byłam nastolatką, tłum omal mnie nie stratował na koncercie bo właśnie na scenę wchodził znany wykonawca icon_eek.gif Nieźle się wtedy wystraszyłam icon_eek.gif I w tłumie czasem czujemy się obco. Przynajmniej ja tak mam. A kiedy dołączyły się do tego inne czynniki, atak mógł się pojawić.

Wydaje mi się, że najlepiej jest nosić ze sobą wtedy jakieś prochy i próbować samemu się uspokoić (choć to cholernie trudne). A co najważniejsze - myśleć, że nic tak naprawdę się nie dzieje, to uderzenie adrenaliny a nie stan przedzawałowy icon_smile.gif I jakoś przetrwać. Ileż ja jużmiałam tych ataków to nie zliczę. Ale myślę sobie, ze inni ludzie też mają inne, przewlekłe choroby z atakami i jakoś żyją...

Cieszę się, że nie miałam ataku lęku, że zaciążyłam icon_biggrin.gif Strasznie się tego bałam icon_biggrin.gif

Napisany przez: gdamalena pon, 04 gru 2006 - 15:34

wiecie co, to pocieszające (choć brzmi paradoksalnie), bo myślałam , zę tylko ja taka nadwrażliwa jestem i (czasami nawet myślałam , zę jestem lekko poświrowana) a tu okazuje się, zę inni ludzie też mają takie problemy i żyją z tym. Wiesz [size=18]Malinko to bardzo ciekawe, bo jak ja chodzę do Kościłą, to mam podobne objawy, choć ludzie mi nie przeszkadzają, może tłok i duchota tak wpływają.A ten Twój strach to dlatego, ze chyba wolałabyś się bać, zę jesteś w ciąży (nadzieja) niż nie bać (brak). Powiem Ci, co ja ostatnio robię, jak mnie wkurza życie, niepwność, mąż, ze daleko i czy przyjedzie, czy też nie - albo muszę sie wypłakać, albo słucham Psałterza wrześniowego (Rubika), moze to krótrwałe, ale niektóre te utwory pomagają i staram się zająć pracą, żeby nie myśleć za dużo.

Napisany przez: gdamalena pon, 04 gru 2006 - 15:45

a jak Cię dopadaja takie myśli, to wtedy pomyśl, jak możesz być szczęśliwa jako mama i w ogóle jak dużo zmienisz w życiu kilku, co najmniej, osób, wtedy moze będzie lepiej i raźniej - uśmiechnij sie icon_biggrin.gif

Napisany przez: malinka1978 pon, 04 gru 2006 - 16:21

gdamalena wiesz może nadajesz się na psychoterapeute icon_smile.gif
Jak chodziłąm na terapie dużo rozmawiłam o seksie i ciąży, czasem przed terapią i zanim rozpoznano u mnie nerwice to myslałam że ludzie się na mnie patrzą i myślą ze jestem w ciązy... Pare lat temu to mi przeszkadzało ze bym była w ciązy. Omawiałam to z terapeutka.. troche mi to rozjaśniło te wredne mysli i odczucia.
W Kościele albo na ulicy, albo w środkach lokomocji też przezywałam katusze, do tej pory to się jeszcze pojawia ale w mniejszym nasileniu..
Tzn jest mi gorąco, serce mi bije, brzuch mnie boli, i uciska mnie w klatce piersiowej, czasem zawraca mi się w głowie i boję się ze upadne lub zasłabne... Miałam odczucie ze ludzie się na mnie patrzą i coś myślą..
To jest dziwne ale że myślą ze jesztem w ciąży...
Jednak ta ciąża mnie psześladuje..
mOże któraś z Was rozszyfruje ten tekst, dlaczego te dolegliwości się jeszcze pojawiają...

Napisany przez: gdamalena pon, 04 gru 2006 - 20:05

wiesz [size=18]Malinko, ja kiedyś panicznie bałam się ciąży, wprost czułam fiziczną niechęć do tego stanu, tym bardziej , zę mam siostrę położną i czesto opowaiadała o różnego rodzaju przypadkach, mnie od razu ciąża kojarzyłą się z Obcym. Aż do wrześnie tamtego roku, kiedy w zasadzie nie miałam miesiączki przez 2 miesiące, coś tam na mnie wpłynęło(nerwica chyba) i jej nie było, byłąm przerażona, zę mogę być w ciąży. Ale jak się okazało po jakimś czasie ( i po luteinie), zę nie jestem, to przeszło w zupełnie inną stronę i w zasadzie od tamtego czasu nic mnie nie przeraża , niczego się nie boję, żadnego bólu, nic, oprócz tego tylko, że mogłabym nie zajść w ciąże. Od sierpnia się staram(y) (wcześniej to raczej nie było staranie) i nic na razie z tego. I tak to jest dziwnie - nie wiemy co nas gryzie czasami. Chyba to we mnie gdzieś tam tkwiło. Więc się nie przejmuj, że coś będzie źle. Moja ciotka niedawno (6 lat temu) rodziała, mając 45 lat, nastawiała sie pozytywnie, dała sobie spokój z badanaimai prenatalnymi, mimo presji lekarza i wszytsko było ok. Tylko zafasolkuj i myśl wtedy o dziecku non stop i będzie dobrze.

Napisany przez: gdamalena pon, 04 gru 2006 - 20:11

a te nudności to z nerwów - może nwet czujesz jak Ci "bije serce w jelitach"?? to typowe dla nerwicy. Leczyłam sie kiedś na zespól jelita drażliwego.I tak to niestety bywa. (choć może też oznaczać co innego - rzecz jasna icon_wink.gif)

Napisany przez: Asik 75 pon, 04 gru 2006 - 21:15

Gdamalena piszesz naprawdę mądre słowa. Potrafisz dodać otuchy.

Ja bardzo długo leczyłam swoje nudności lekami na żołądek zanim zrozumiałam, że to wszystko powoduje ta okropna nerwica.

Mnie się wydaje, że moja ciąża bardzo wzmocniła mnie psychicznie i sprawiła, że patrzę inaczej na świat i swoje życie oraz na zmagania z nerwicą. Malinko już teraz nie boję się nerwicy tak bardzo jak kiedyś. Już tak bardzo nie przejmuję się głupstwami, a mam problemy ze zdrowiem syna. Kiedyś przy takich problemach panikowałam, a teraz podchodzę do tego ze spokojem. I wiem, że wychodzi nam wszystkim to na dobre.

Napisany przez: malinka1978 wto, 05 gru 2006 - 09:01

Gdamalena dziekuje za mądre słowa..
Asik75 również dziekuje.
Wiecie dziewczyny wczoraj byłam na zakupach i na otwartej przestrzeni na takim wielkim palcu targowym w Krakowie chwyciły mnie lęki ze myślałam ze zasłąbne, kreciło mi się w głowie i mi tłum przeszkadzał. Dusiło mnie w klatce piersiowej i mam jakiegoś dołka. Nie wiem czym to jest spowodowane. Inne dziedziny zycia biegną tak jak dotąd, tylko kwestia dziecka sie zmieniła ze o nie si e staramy.. moze dlatego te nasilone objawy.
Wyżaliłam się .. może zrobi mi sie lepiej na duszy...
1 dzień do owu, na wykresie ale po temperaturze i swoich objawach wydaje mi sie ze juz była dwa dni temu...

Napisany przez: LilySnape wto, 05 gru 2006 - 09:17

Malinka... to że ludzie myślą, że jesteś w ciązy... A nie obawiasz się przypadkiem, że jak już będziesz, to ludzie będą się wciąż na ciebie gapić - a dokładniej na twój brzuch? Może ty nie lubisz zwracać na siebie uwagi? A może masz jakieś problemy z seksualnością, no wiesz, brzuch oznacza, że uprawiałaś seks. Seks staje się w jakiś sposób widoczny. Możesz mnie wyśmiać, ale to pierwsze co przysżło mi na myśl. nie gniewaj się.

Na mnie już się zaczynają gapić, nie przepadam za tym ale cóż zrobić.

Przykładowo wczoraj w sklepie z kosmetykami prosiłam o hennę, bo chcę ufarbować włosy ale żeby dziecku nie zaszkodziło. Wydaje mi się, że henna mniej szkodzi, bo to roślinne.
Henna była, ale tylko ruda (chciałam brąz).
Ekspedientka: "A farby pani nie chce? " (b. zdziwiona że ja nic tylko henna i henna)
Ja: "Nie, jestem w ciąży, nie chcę szkodzić dziecku".
Ekspedientka: spojrzenie na mój brzuch (a tam prawie jeszcze nic nie widać icon_lol.gif )

Albo: spacerowałam sobie, a pod kurtką miałam sweter wiązany w talii co wyraźnie uwidoczniło brzuch. Z naprzeciwka idzie matka z wózkiem, oczywiście spojrzenie na mój brzuch, pewnie wyczulona na ciąże
icon_lol.gif

Napisany przez: malinka1978 wto, 05 gru 2006 - 09:26

LilySnape z tym sexem i sexualnoscią pewnie po czesci masz racje.. przerabiałam to już na terapii wczesniej, tylko jak jestesmy małżeństwem to nie powinnam wstydzić się sexu.. Prawda?
Wcześniej mogłam się wstydzić pod względem religijnym jak byłam przed slubem icon_smile.gif
Może powinnam się zgłosić na terapie i porozmawiac indywidualnie na ten temat i temat dziecka...

Napisany przez: Asik 75 wto, 05 gru 2006 - 09:30

Malinka jesień niestety nie jest dla nas dobrą porą, bo nasila dolegliwości i brakuje słońca. Mnie się wydaje, że chcesz zajść w ciążę, ale paraliżuje cię lęk, że w nią w końcu zajdziesz.

LilySnape jeśli chodzi o farbę ja też je stosuję, ale stosuję zwykłe np.palete. Pierwszą zastosowałam pod koniec pierwszego trymestru, a drugą już mam kupioną i zrobę przed świętami. W pierwszej ciąży też farbowałam włosy. Moja koleżanka całą ciąże rozjaśniał włosy i co miesiąć rozjaśniał odrosty i nic się nie działo.
A ja się brzucha nie wstydzę. Na początku miałam opory, ale teraz już nie da się go ukryć i ubieram się w to co chcę. Nie przejmuję się, że niektóre ubrania go uwydatniają. Przecież ciążą jest piękna, a kobiety w ciąży mają swój urok.

Napisany przez: LilySnape wto, 05 gru 2006 - 11:25

CYTAT(malinka1978)
LilySnape z tym sexem i sexualnoscią pewnie po czesci masz racje.. przerabiałam to już na terapii wczesniej, tylko jak jestesmy małżeństwem to nie powinnam wstydzić się sexu.. Prawda?
Wcześniej mogłam się wstydzić pod względem religijnym jak byłam przed slubem icon_smile.gif  
Może powinnam się zgłosić na terapie i porozmawiac indywidualnie na ten temat i temat dziecka...

No pewnie! jeśli terapia pomaga, czemu nie?
Seks to piękna sprawa gdy dwoje ludzi się kocha i szanuje icon_cool.gif

CYTAT
LilySnape jeśli chodzi o farbę ja też je stosuję, ale stosuję zwykłe np.palete. Pierwszą zastosowałam pod koniec pierwszego trymestru, a drugą już mam kupioną i zrobę przed świętami. W pierwszej ciąży też farbowałam włosy. Moja koleżanka całą ciąże rozjaśniał włosy i co miesiąć rozjaśniał odrosty i nic się nie działo.  
A ja się brzucha nie wstydzę. Na początku miałam opory, ale teraz już nie da się go ukryć i ubieram się w to co chcę. Nie przejmuję się, że niektóre ubrania go uwydatniają. Przecież ciążą jest piękna, a kobiety w ciąży mają swój urok.

A bo ja jakąś schizę mam - niepotrzebnie - że dziecku zaszkodzę icon_lol.gif Z brzuchem to jest taka sprawa, że po prostu nie cierpię, gdy ktoś się na mnie gapi - ale może to się zmieni, gdy przyzwyczaję się do tych spojrzeń.

Napisany przez: Asik 75 śro, 06 gru 2006 - 08:33

Co tu tak cicho?

Ja dzisiaj wypoczywam w łóżeczku. boli mnie gardło i męczy kaszel. Dobrze, że synek w przedszkolu. Będę miała trochę spokoju. Zrobił rano wczesną pobudkę, nie mógł się doczekać prezentów.

Udanych Mikołajków!!!!!! icon_smile.gif

Napisany przez: malinka1978 śro, 06 gru 2006 - 08:41

Czesc Dziewczyny!
Czec Asik75 biedactwo leżysz , zdrowiej szybko aby Mikołaj przyszedł , nie mozesz leżeć jak przyjdzie icon_smile.gif
A ja od paru dni zmagam się z objawami nerwicy, niej to .... trafi
Dawno tak do bani się nie czułam i mąż widzi ze gorzej sie czuje i pyta sie co sie dziej. Ja mowi ze mam kociokwik w głowie ze mysli mi sie kotłują na każdy temat.. poczawszy od dziecka, po pisanie pracy magisterskiej i inne rzeczy...

Napisany przez: LilySnape śro, 06 gru 2006 - 09:01

O biedaczki... icon_confused.gif

To ja się dołączam do skarg: coś mi się robi z kolanem. Ciekawe czy to ma coś do tego, że mam 1 nogę o cm krótszą i w ciąży mam dodatkowe obciążenie kilogramami. Ale może to przejdzie. A jak nie - no cóż, kolejna dolegliwość icon_lol.gif

Napisany przez: Asik 75 śro, 06 gru 2006 - 09:58

Malinka może za dużo spraw wzięłaś sobie na głowę. Zwolnij trochę. Może za dużo myślisz o ciąży , owulacji, nie daje ci to spokoju. Zajmij się praca magisterską, skieruj myśli na inne tory. Wybierz się gdzieś z mężem w miłe miejsce. A ciąża jak będzie miał "przyjść" to sama zapuka do twoich drzwi, aż się zdziwisz, że to już. Malinka nie katuj się ciążą. Zobaczysz będzie dobrze. Trzymam kciuki! przytul.gif

Napisany przez: malinka1978 śro, 06 gru 2006 - 16:49

asik75 wielkie dzięki za miłe słowa... dziś byłam na zakupach spożywczo-jedzeniowych...
Dziś był listonosz ale jeszcze nie doszła ta przesyłka z testami... wysłąne 2 dni temu , ale pewnie przyjdzie w tym tygodniu.
Dostałam natomiast 3 body rozmiar 68 dla kolezanki dzidziusia... bardzo łądne dołanczam link.. https://www.allegro.pl/item142992519_wam_3pack_bodziakow_4_kolory_r_68_wyprzedaz.html

bardzo ładne i godny zaufania sprzedawca.. A nawet gdzies widzialam te body chyba w sklepie NSC CZY NSG coś takiego podobnego. Taki skrót granatowy i tam są tańsze ciuchy.

Napisany przez: LilySnape śro, 06 gru 2006 - 19:46

No faktycznie śliczne icon_biggrin.gif

Nie mogłam się oprzeć i kupiłam już kilka body dla małego/łej. Jakoś tak się złożyło, że wszystkie są z Disneya i mają jakiś motyw z Kubusiem Puchatkiem icon_lol.gif Uwielbiam wybierać te małe ciuszki icon_biggrin.gif (ale muszę przyznać, że mało jest takich gdzie jest mnóstwo praktycznych nap).

Napisany przez: gdamalena śro, 06 gru 2006 - 20:50

witam Wszystkie kobitki, Malinko, chyba się trochę pogubiłaś w tym wszystkim (ja też mam mętlik życiowy i często te lęki mi się nasilają), proponuję zająć się parcą i nie myśl przez jakś czas o ciaży,icon_smile.gif Jak kupisz te testy, to daj znać, czy daiałają, ja mialam kupić wczoraj, ale jakoś nie cmogłam się zdecydować, chyba w tym miesiącu dam sobie spokój, zobaczę zresztą.
A co tam wam przyniół Mikołaj, bo mnie faktyczną rózgę, której zapomnialm wziąć z pracy, mam nadzieję, ze nie sprzątną mi jej do jutra:)
[size=18]LilySnape a nie nosisz wkładki w bucie (ortopecdycznej chyba), moja koleżanka kiedyś taką nosiła (nie wiem czy nadal nosi - też włąśnie w ciąży, ale dopiero startuje, więc na razie jeszcze się nie skarży).

Napisany przez: malinka1978 czw, 07 gru 2006 - 07:30

Dzień Dobry Dziewczyny po MikoŁajkach icon_smile.gif
gdamalena może teraz pogubiłam się rzeczywiście w tym wszystkim, i spróbuje sie wyluzować i nie myśleć aż tak dużo o ciązy.
Wczoraj poprawił mi się humor po Mikołajkach i wg wykresiku był dzien owu... icon_smile.gif

Asik 75 rzeczywiście jak ciąża bedzie miala przyjsc to przyjdzie, "bo nie można być chyba w ciąży"!!! icon_smile.gif

Napisany przez: LilySnape czw, 07 gru 2006 - 08:50

gdamalena: nie noszę, a chyba powinnam wink.gif

Napisany przez: Asik 75 czw, 07 gru 2006 - 09:39

Witam, witam!
Ja dzisiaj już lepiej się czuję. Gardełko nie boli, chrypka popuściła.

Malinka cieszę się, że humorek masz już lepszy. Oby tak dalej, albo coraz lepiej.

Napisany przez: malinka1978 czw, 07 gru 2006 - 10:02

witaj asik to dobrze ze lepiej sie czujesz, to pewnei chwilowy wirus.

Napisany przez: Asik 75 czw, 07 gru 2006 - 18:37

Jestem po wizycie kontrolnej u ginek. Cieszę się, że wszystko w porządku. Jedyne moje zmartwienie to waga. Co prawda od początku ciąży przytyła 6,5 kga, ale w ciągu ostatniego miesiąca 2,5kg. Obawiam się , że za dużo przytyję. A ja panicznie boję się, że będę gruba. Postanowiłam, że nie będę jeść słodyczy. Przed ciążą też panicznie bałam się przytycia.

Napisany przez: h_ania czw, 07 gru 2006 - 19:45

cześć dziewczynki:)
a ja coraz bardziej uświadamiam sobie jak bardzo chciałabym mieć dzidzię:)
właściwie - i niektórzy na tym forum już o tym wiedzą:)) - to podjęliśmy już z mężem decyzję o tym, że zaczniemy starania, musimy tylko jeszcze odczekać jakieś 2, 3 m-ce.
a póki co łapię się na tym jak coraz częściej przeglądam gazety dotyczące dzieciaczków, ciuszki ciążowe na allegro, itp, i tak bym już chciała........................
a nerwica, no cóż jest póki co moją "wierną przyjaciółką" i ostatnio daje mi się we znaki, ale dzielnie staram się to akceptować bo jaki inny mam wybór. ciężko jest gdy napady lęków są właściwie codziennie, mam tylko nadzieję, że kiedyś spowszednieją mi na tyle, że będą niemal niezauważalne.
pozdrawiam Was bardzo serdecznie:)

Napisany przez: malinka1978 czw, 07 gru 2006 - 20:05

h_ania ja też mam nerwice i z kazdym dniem mozna powiedziec ze przyzwyczailam sie do niej, i jak napada mnie lęk to po prostu przeczekuje to, ale niecierpie takich napadów bo nie umiem tego skontrolować dopiero jak samo przejdzie. a przechodzi nieraz po 5 minutach anieraz po godzinie. różnie to jest. icon_sad.gif

Napisany przez: LilySnape czw, 07 gru 2006 - 20:27

Bardzo się cieszę z twojej decyzji, h_ania!

A jak już będziecie w ciąży to jeśli będziecie się gorzej czuły, narzekajcie ile wlezie icon_cool.gif Pomaga icon_smile.gif Złapałam się na tym, że jak źle się czuję i mówię o tym znajomym czy nawet swojej mamie, to patrzą na mnie podejrzliwie, jakbym była kandydatką na Najgorszą Matkę Stulecia. No dobra, trochę przesadziłam icon_wink.gif Ale trudno nie narzekac, gdy się ma dużo dolegliwości ciążowych.

Fajnie, że dziecko się we mnie rozwija (może niedługo zacznie kopać icon_biggrin.gif ), ale przypadłości ciążowe w moim przypadku nie należą do nielicznych. No dobra, wyżaliłam się icon_lol.gif

Napisany przez: h_ania czw, 07 gru 2006 - 20:29

Malinka, ja nienawidzę ataków, nie wiem jak się zachowywać nie umiem tak po prostu odgonić myśli i skupić się na czymś innym. ja wówczas myślę tylko o tym, żeby np. nie zasłabnąć, bo wydaje mi się, że byłby to straszny obciach, itp..............ciężko mi z tym walczyć, chciałabym mieć "złoty środek" na przetrwanie ataku:)
pozdrawiam

Napisany przez: h_ania czw, 07 gru 2006 - 20:43

oj, Lily, jak ja będę w ciąży to użlaniom nie będzie końca....................icon_smile.gif
ale niech o mnie dbają, a co tam.

aha, a jak maleństwo zacznie kopać to daj znać:)

Napisany przez: gdamalena czw, 07 gru 2006 - 21:52

witam!
ja też chciałabym taki złoty środek icon_smile.gif) a na razie trzeba sobie radzić samemu - ale to czasami cięższe niż się wydaje, bo jak sobie wytłumaczyć , żecoś jest białe, skoro łudząco przypomina czarne, choć nawet kilka osób mówi , zę białe, a ja widzę czarne, no jak.....mnie już sie tylko jedno wydaje, zę dziecko byłoby "złotym środkiem".
Poza tym dziewczyny[size=18] h_ania jak tam samopoczucie???
[size=18]LilySnape wiesz , zę kiedyś bałam się dotknąć brzuch kobiety w ciązy, pozdrawiam małego aniołka niech kopie ile wlezie, to musi być dopiero ciekawe przeżycie....icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 pią, 08 gru 2006 - 08:26

Witam dziewczyny! Ale się rozpisałyście. Ale to dobrze.

Ja teraz też mam jakiegoś doła. Boję się zeby z tego nie wpaść w objawy nerwicowe. Ale staram się p tym nie myśleć. Denerwuje mnie mój mąż, który jest teraz ze mną w domu na L4. Wolałbym żeby chodził do pracy. Ja niestety nawet jak narzekam to nie mam już takiego zrozumienia z jego strony. Niby cieszy się, że będzie miał córkę, ale niezbyt to okazuje. Nie dotyka mojego brzucha, nie pyta jak się czuje, a jak się "walnie" na kanapie to muszę się sama prosić, żeby mnie też puścił, bo ja jak siedzę na fotelu to źle mi się oddycha. A wogóle zrobił się dziwny odnośnie pieniędzy. A ja się denerwuję, bo nie chcę, żeby chłop zaczął mi wyznaczać na co mogę wydać na co nie. Albo robi wyrzuty: żebyś potem nie miała pretensji jak ci braknie na znieczulenie itp. Wogóle jakoś nie bardzo się dogadujemy.
Bardzo chciałam tego dziecka, ale jak nie mogłam zajść w ciążę zrezygnowałam z myśli o nim, bo też wtedy nie było między nami najlepiej to akurat w nią zaszłam. Oczywiście nie żałuję.

No , ale się wyżaliłam. Może trochę was zanudziłam, ale mnie jest odrobinkę lepiej.

Napisany przez: LilySnape pią, 08 gru 2006 - 11:33

CYTAT(h_ania)
oj, Lily, jak ja będę w ciąży to użlaniom nie będzie końca....................icon_smile.gif
ale niech o mnie dbają, a co tam.

pewnie! icon_lol.gif

Jak miałam te ataki, to też miałam takie schizy, że ludzie się będą na mnie gapić i że wszyscy na pewno wiedzą co mi jest icon_confused.gif

CYTAT
 
zrozumienia z jego strony. Niby cieszy się, że będzie miał córkę, ale niezbyt to okazuje. Nie dotyka mojego brzucha, nie pyta jak się czuje, a jak się "walnie" na kanapie to muszę się sama prosić, żeby mnie też puścił, bo ja jak siedzę na fotelu to źle mi się oddycha. A wogóle zrobił się dziwny odnośnie pieniędzy. A ja się denerwuję, bo nie chcę, żeby chłop zaczął mi wyznaczać na co mogę wydać na co nie. Albo robi wyrzuty: żebyś potem nie miała pretensji jak ci braknie na znieczulenie itp. Wogóle jakoś nie bardzo się dogadujemy.

Widocznie ma stresa przed 2-gim dzieckiem. Ach, te chłopy... A co kobiety mają powiedzieć? icon_evil.gif
Pewnie się boi, że za mało zarabia, że forsy nie starczy i oszczędza icon_razz.gif

Napisany przez: malinka1978 pią, 08 gru 2006 - 15:32

gdamalena jak sie czuje? o to pytanie? jakos dziwnie i nie wiem czy ja tez nie mam urojonej xciązy... dół brzucha czuje jakis wypchany i jakby mnie bolał ale to nie taki typowy ból, a do okresu jeszcze ok 11 dni... i czuje 1 jajnik, juz nie wiem, oczy mi sie podkrążyły i temperatura dzi była 36,7, a wczesniej przez 5 dni bylo 36.3, wiec podskoczyła i pewnie bedzie sie tak utzrymywac albo jeszcze wzrosnie troche... jak miesiac był do bani to przydzie @, a jak owocny to nie przyjdzie. testowac bede po 18 XII, wiec przed swietami bede wiedziec co i jak...
Asik 75 odpoczywaj i nastaw sie pozytywnie na wszytko, będzie dobrze.
Faceci potzrebuja czasu aby oswoic sie z myslą ze będą tatusiami. Zawsze bedzie brakowalo to pracy , to kasy i nigdy nie ma czasu na dziecko i pieniedzy. takei tłumaczenia ludzi mnie smieszą, bo dziecko jest najważniejsze i sobie trzeba odmówić by zapewnić dziecku ok. warun ki.Pozdrawiam już weekendowo. Odpoczywajcie Dziewczyny!! z_choinka.gif

Napisany przez: Asik 75 pią, 08 gru 2006 - 19:52

Nastrój powoli mi się poprawia. To chyba za sprawą zakupów na których dzisiaj byliśmy. Kupiliśmy synowi parę ciuszek i dla dzidziusia śliczną bluzeczkę. Już nie mogę się doczekać zakupów w styczniu kiedy będziemy powoli kupować dla małej ubranka itp.

Malinka cały czas tzrymam kciuki, żeby się udało.

LilySnape jak dziecko kopie to naprawdę fajne uczucie, chociaż niekiedy bolesne, jak np. dzidzia kopie po pęcherzu. Oj to wtedy ból promieniuje w różne strony.

Tak wogóle trzymam kciuki za wszystkie starające się, bo znam ten ból. Jestem z wami!

Napisany przez: h_ania pią, 08 gru 2006 - 20:37

Asik, trochę Cię rozumiem, bo u mnie też np. kasę trzyma mąż i wsumie ja nie korzystam z pieniędzy, które on zarobi, tzn, nie mam karty do bankomatu i nie wybieram z jego konta. zakupy robimy wspólnie ale i tak skneruje..................dlatego tak bardzo zależy mi na stałej pracy, na etat, - pomimo mojej nerwicy:( - żeby po prostu mieć swój grosz i nie być od nikogo uzależnioną.

Malinko, mam nadzieję, że jeszcze przed Świętami zobaczysz upragnione II kreseczki:) i życzę Ci tak wspaniałej świątecznej niespodzianki
PS. przeczytałam, że jesteś z Krakowa; chciałam Ci tylko powiedzieć, że czuję ogromny sentyment do tego miasta, mieszkałam w Krakowie ponad trzy lata:)

Gdamalena, pewnie, że miło ponarzekać będąc w ciąży, w końcu jest się w bardzo szczególnym stanie:)

pozdrawiam Was bardzo serdecznie

Napisany przez: gdamalena pią, 08 gru 2006 - 20:49

witam Malinko mam nadzieję, ze temp bedzie taka calutki czas a nawet wyższa !
[size=18]Asik niestety faceci nie rozumieją niektórych rzeczy, a przy okazji oni też przeżywająten stan, problem polega w tym , że jak się jest z kimś non stop, to nie można być non stop miłym, tak to jest. a z tym brzuchem, to może po prostu się boi, ja kiedyś naprawdę nie mogłam nawet dotknąć brzucha koleżanek, czy też kogoś z rodziny, po prostu mnie chciałam i się bałam (czego powiedzieć nie potrafię, ale nie mogłam tego zrobić, co wcale nie znaczy, że miałam do nich złe nastawienie). Nie smutaj się i dużo rozmawiaj, jak nie z nim , to z dzidzią - poczytaj jej bajkę, podobno to uwielbiają, sama się zrelaksujesz.

Napisany przez: LilySnape sob, 09 gru 2006 - 09:20

Swego czasu też nie dotykałam brzuchów. Wydawały mi się dziwaczne, było mi głupio tak je macać icon_biggrin.gif

Kiedyś to ja zarabiałam więcej forsy więc teraz, gdy nie pracuję, mąż mi daje jak trzeba, w sumie to sama się ograniczam, bo wiem, że mamy niewiele...

Dziewczyny, ale mnie mdli przy śniadaniu. Nie mogę go zjeść. Już dawno tak nie miałam, ostatni raz mdliło mnie chyba z miesiąc temu...

Napisany przez: Asik 75 sob, 09 gru 2006 - 11:12

Dzięki za miłe słowa. U nas to nie jest tak, że chłop trzyma kasę. Ja pracuję on też. JA mam nawet swoje konto, on niestety dostaje pieniądze do ręki. Zawsze się jakoś dogadywaliśmy, ale ta ostatnia sytuacja mnie starsznie zdenerwowała. Ale już jest dobrze, może faktycznie źle odczytałam jego intencje. Tylko, że zrobił to w niewłaściwy sposób.

Napisany przez: h_ania sob, 09 gru 2006 - 12:28

Asik, cieszę się, że się trochę wyjaśniło:)

Lily, uuuuuuuuuuu dzidzia przypomina o sobie:). a nie próbowałaś takich specjalnych herbatek właśnie dla kobiet ciężarnych, m.in. p/mdłościom? moja koleżanka na początku ciąży miała straszne mdłości i mówi, że te herbatki troszkę to łagodziły........

Napisany przez: Asik 75 sob, 09 gru 2006 - 14:19

Lily Snape niestety taka nasza teraz dola. Żołądki mamy wrażliwe. mnie też czasem po czymś zmuli. A może bierzesz jakieś witaminki lub leki które mogą czasem spowodować nudności?

Napisany przez: LilySnape nie, 10 gru 2006 - 15:43

CYTAT(h_ania)
Lily, uuuuuuuuuuu dzidzia przypomina o sobie:). a nie próbowałaś takich specjalnych herbatek właśnie dla kobiet ciężarnych, m.in. p/mdłościom? moja koleżanka na początku ciąży miała straszne mdłości i mówi, że te herbatki troszkę to łagodziły........

Nic takiego nie brałam bo solidne mdłości w trakcie tej ciąży można jak do tej pory zliczyć na palcach jednej ręki icon_biggrin.gif

Asik: wiesz co, nie wiem... Biorę Urosept, hormony na tarczycę i witaminy. To wszystko. Nie jestem specjalnie wrażliwa jeśli chodzi o objawy uboczne leków. To chyba faktycznie dziecko dało o sobie znać. Może mu się szynka na kanapce nie podobała icon_lol.gif

Napisany przez: malinka1978 pon, 11 gru 2006 - 09:14

Witam Poniedziałokowo!
U mnie średnio z nastawieniem fizyczno-psychicznym! jeden dzien Ok, a inny jakis dołowaty. A juz jakies ostatnie miesiace lepiej sie czułam, objawy tak nie dopadały. Wczoraj w kosciele bylo lepeij, siedzilam spokojnie, tylko wiecie, przyszlo małżeństwo co ma 2 dzieci, oni jakis czas wynajmowali mieszkanie obok nas. I starszy synek jest niepelnosprawny pod wzgledem ze nie ma nóżek , jedna est do kolana, druka w polowie od kolana do kostki, ma 2 protezy, i palcow tez nie ma tylko kciuka i jest dlon zakonczona tak zaokrąglona. Podobnie jak jego mama byla zagranica byla w ciazy i pracowala w chemmi i dlatego takie chore dziecko. I przerazilo mnie to ze ja moglabym miec chore dziecko, od jakiegos czasu mnie to przesladuje. Dziewczyny mialyscie cos takiego , takie mysli?

Napisany przez: h_ania pon, 11 gru 2006 - 12:01

Ja też jak sobie pomyślę, że mogłabym mieć chore dziecko to aż mnie ciarki przechodzą..........tym bardziej, że kuzynka mojego męża ma zespół Downa, a siostra teściowej jest lekko upośledzona. Czsami myślę, że przecież gdzieś w genach "krążą" takie nieprawidłowości...........Nie chcę się nakręcać takimi myślami ale czasami się nie da.
A u mnie samopoczucie też ostatnio nie najlepsze, siedzę w domu, bo mnie jakieś przeziębienie dopadło, czuję się fatalnie. Z nerwicą może odrobinę lepiej.

Napisany przez: Asik 75 pon, 11 gru 2006 - 12:31

Każda kobieta boi się, że urodzi chore dziecko. Tym bardziej jak w rodzinie jest już jakieś chore. JA bardzo przeżywałam początek tej ciąży, bo w pierwszych badaniach USG wychodziło, że będę miał bliźniaki. Ok.10-12 tyg okazało się, że jedno cię wchłania. I zostało jedno. Na początku rozpaczałam, bo mówiłam sobie, że jak miały być dwa to ja je chcę. Przyzwyczaiłam sie w końcu do myśli, że jest jedno, ale zaczęłam się bać czy z tym drugim jest wszystko ok albo czy go nie poronię. Na szczęście jest wszystko w porządku, dzidziuś jest po dokładnym USG.

Za to po pierwszej ciąży miałam natrętne myśli odnośnie śmierci. Bałam się jej i wogóle same mi się nasuwały. Ale na szczęście to przeszło.

Teraz co jakiś czas męczy mnie takie przeczucie świadomości choroby (nerwicy). To też jakby natrętne myśli. Hm nie potrafię tego wytłumaczyć. P prostu nagle mi się to pzrypomni, a za jakiś czas mija. Sama nie wiem czy to jest forma lęku czy coś innego. Czy u was też coś takiego jest?

Napisany przez: h_ania pon, 11 gru 2006 - 12:42

Ja też męczę się z tymi atakami; często jest gorzej kiedy uświadamiam sobie, że jednak cierpię na nerwicę, że w każdej chwili może złapać mnie lęk, że akurat będę wtedy sama i co ja zrobię.....??? Nie potrafię ich jeszcze zwalczać na tyle skutecznie, aby normalnie funkcjonować, a bardzo mi to przeszkadza i denerwuje mnie bo kiedyś byłam pełną życia, optymistycznie nastawioną dziewczyną a teraz................
Czasami podczas ataków wydaje mi się jakbym umierała co też zaczęło wywoływać u mnie paniczny lęk przed śmiercią. Kiedy o tym nie myślę jest ok, ale jak tylko czuję atak, i że te okropne myśli znowu mnie opanują jestem bezsilna.

Napisany przez: LilySnape pon, 11 gru 2006 - 13:32

Oj, też miałam natrętne myśli o śmierci... Też się balam. To chyba jakiś inny sposób na wywołanie u nas strachu. To cholernie trudne, ale dobrze jest próbować to olać, wtedy jest tego mniej.

Ja oczywiście też się obawiam choroby dziecka - dlatego też męczę sie z różnymi bólami bez tabletek (czekam, aż dziecko będzie ciut starsze). Ciąża jest - nie oszukujmy się - okresem radości przemieszanej z obawami. Ale nie warto unikać życia.

Napisany przez: malinka1978 pon, 11 gru 2006 - 14:03

To dobrze ze nie jestem sama z tymi lękami o chorobie i śmierci..
Ja tez mam coś takiego że umre , kiedys nie mogłam zasnąć i bałam sie zasnąć ze jak zasne to sie nie obudze i po prostu umre, te mysli są okropne... Utrudniaja zycie rzecywiscie,, pełno lęku ma człowiek w sobie , a na pewno to sie wiaze z naszym zyciem i cos to wywoluje, mimo ze chodzilam na terapie i tak dalej to jest, a wiele sie zmienilo w moim zyciu i sama tez pozmienialam.niecierpie tłumu, ciasnych pomieszczen zamknietych, otwartej przestrzeni, stać na srodku sali i przemawiac, wtedy sie zacinam i nie wiem co mam mowic i w ogóle przed oczami milata jakbym miala zasłabnąć, albo boje sie ze jak zaslabne to mi nikt nie pomoze i nie przezyje...

Napisany przez: malinka1978 pon, 11 gru 2006 - 15:01

Wady cewy nerwowej
Kiedy i jak powstają wady cewy nerwowej?
Wady cewy nerwowej powstają w pierwszym miesiącu życia zarodka. Cewa nerwowa kształtuje się z płytki nerwowej i początkowo ma postać „rynienki”. Zamyka się między 16. a 28. dniem życia płodowego. Z jej przedniej części powstaje mózg płodu, z tylnej – rdzeń kręgowy. Jeśli cewa nie zamknie się prawidłowo, na różnych jej poziomach mogą powstać szczeliny, które określa się ogólnym mianem wad cewy nerwowej (WCN). Do powstawania tych wad przyczyniają się czynniki genetyczne i środowiskowe. Przyczyną powstawania WCN może być także zbyt niski poziom lub wręcz niedobór kwasu foliowego w organizmie przyszłej mamy.

Wady cewy nerwowej – co złego może się wydarzyć?
W zależności od tego, na jakim poziomie cewa nerwowa nie zamknie się prawidłowo, u płodu mogą rozwinąć się następujące wady:

Bezmózgowie – to najcięższa z wad, tzw. wada letalna, czyli taka, która nie daje szans na przeżycie dziecka. Polega na braku mózgu lub większości jego struktur i spowodowana jest niezamknięciem cewy nerwowej w odcinku przednim.
Rozszczep kręgosłupa – powstaje, gdy nie zamkną się (są rozszczepione) tylne „ramiona” cewy. Może przybierać postać:
przepukliny oponowej kręgosłupa

przepukliny oponowo-rdzeniowej

przepukliny rdzeniowej

Przepukliny mózgowe – należą do nich: przepuklina oponowa czaszki i oponowo-mózgowa.

Czemu to takie ważne – następstwa WCN
Następstwa wad cewy nerwowej są bardzo poważne. Ich zakres zależy od konkretnej wady lub ich współistnienia. Zawsze są źródłem cierpień dla dziecka, ogromnego wysiłku rodziny oraz opiekujących się maluchem lekarzy.
Zazwyczaj obejmują:

upośledzenie w dużym stopniu czynności kończyn (często całkowity paraliż);

nieprawidłowe unerwienie pęcherza moczowego i odbytu;

wodogłowie.
Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci z WCN miały niewielką szansę na przeżycie, i w zasadzie zerową na funkcjonowanie w społeczeństwie. Dziś rozwój diagnostyki prenatalnej, pomoc neurochirurgów i chirurgów dziecięcych, urologów, ortopedów, rehabilitantów i psychologów pomaga dzieciom na znacznie lepsze niż kiedyś funkcjonowanie. Nie zmienia to faktu, że będą to dzieci o dużym stopniu niepełnosprawności.

Kwas foliowy – szansa dla twojego dziecka
Nie mamy wpływu na czynniki genetyczne. Nie do końca poznane są wpływy środowiskowe na rozwój wad cewy nerwowej. Badania wskazują jednak, że 50-70% tych wad można uniknąć, dbając o prawidłowy poziom kwasu foliowego w organizmie przyszłej mamy. Ponieważ znaczny odsetek (przyjmuje się, że nawet 50%) ciąż jest nieplanowany, każda kobieta współżyjąca w tzw. okresie koncepcyjnym (od pokwitania do menopauzy) powinna przyjmować profilaktycznie kwas foliowy w dawce 0,4 mg/dobę. W uzasadnionych przypadkach, gdy ryzyko wystąpienia wad cewy nerwowej jest zwiększone, kwas foliowy podaje się w zwiększonej dawce (nawet do 4 mg/dobę).

Zwiększone ryzyko WCN
Niektóre kobiety są bardziej od innych narażone na urodzenie dziecka z WCN. Jeśli należysz do tej grupy, porozmawiaj ze swoim ginekologiem. Zaleci on przyjmowanie kwasu foliowego w większej niż profilaktyczna dawce. Na powstanie WCN u płodu narażone są zwłaszcza kobiety:

które urodziły już dziecko z wadą cewy nerwowej;

z rodzin, w których występowały WCN (do czwartego pokolenia wstecz);

chore na cukrzycę i przyjmujące leki przeciwpadaczkowe;

stosujące bezpośrednio przed zajściem w ciążę hormonalne środki antykoncepcyjne;

palące papierosy;

ciężarne z podwyższonymi poziomami AFP (alfafetoproteiny) w surowicy krwi.
WCN w Polsce
Polska należy do krajów o najwyższej (w Europie) umieralności dzieci z powodu WCN. Rocznie rodzi się w naszym kraju około 2000 dzieci z wadami cewy nerwowej, ok. 2-3 dzieci na 1000 żywych urodzeń. W 95% przypadków dzieci z WCN rodzą się w rodzinach, w których podobne wady nie występowały.
Najwięcej dzieci z WCN rodzi się w regionach:

białostockim,

bielsko-podlaskim,

łomżyńskim,

siedleckim.
Umieralność z powodu tych wad sięga 0,89 na 1000 żywo urodzonych. Ponad dziesięciokrotnie większą częstość tych wad stwierdza się u płodów poronionych.

Napisany przez: Asik 75 pon, 11 gru 2006 - 15:12

Tych myśli o śmierci na dobre pozbyłam się jak zaczęłąm pracować w szpitalu. Mam z nia do czynienia często i jakoś mnie teraz to nie wzrusza. Oczywiście każda śmierć pacjenta nie jest mi obojętna, ale nie boję się jeśli chodzi o moją osobę.

Napisany przez: gdamalena pon, 11 gru 2006 - 15:18

u mnie jakoś leci, nawet lepiej (mąż wrócił)[size=18]Malinko nie rozmyśłaj o tym tylko kup sobie kwas foliowy i go łykaj będziesz wtedy spokojna, a poza tym jak myślisz, czy jak będziesz o tym wiecej czy mniej myślała to to zmienisz. więc łykaj folik i nie myśl o tym. A lęk przed śmiercią odczuwa każdy ( takie prahistoryczne odczucie ), tylko że przy nerwicach on się potęguje. POza tym dziewczyny ostatnio rozmawiałam z koleżnaką (psychologiem) na ten temat i powiedziała mi coś ciekawego, lęk to instynkt, źle jeśli przejdzie to w fobię, ale jeszcze gorzej jak go nie będzie i zapragnie sie śmierci, wtedy podobno niezwłocznie trzeba udać się do specjalisty. więc pomyślcie - wszystko z nami w porzadelu, a wszystkie i tak kiedyś umrzemy... wiem, zę takie tam piszę żłote rady, a czasami trudno się tego pozbyć - nie jesteście same, to tylko nasza świadomość!!
A poza tym poniedziałki zawsze są trudne....,ale dziewczyny jutro już wtorek, czyli do piątku co4raz bliżej:)

Napisany przez: gdamalena pon, 11 gru 2006 - 15:20

no i święta coraz bliżej icon_wink.gif

Napisany przez: Asik 75 pon, 11 gru 2006 - 15:33

Malinko myślę podobnie jak gdamalena łykaj Folik i nie przejmuj się na zapas. Nie warto!

Napisany przez: malinka1978 pon, 11 gru 2006 - 15:40

Dzieki dziewczyny!
Łykam ten kwas foliowy jakies 3 miesiace. i zastanawiam sie czy sobie kupic jakies witaminy, materne itp? chyba ze udam sie w pzryszlym tygodniu do ginka i sie zapytam> albo dopiero sie umowie po @, jak ja dostane. bo mam takie przeczucie ze nie bede wciazy po tym cylu, nie wiem dlaczego tak jest?

Napisany przez: LilySnape pon, 11 gru 2006 - 16:01

Wiem jedno.

Po tych wszystkich nerwicach zrozumiałam, że jedną z głownych przyczyn, dla których się pojawiają, jest zamartwianie się na zapas, które kompletnie nic nie daje, a tylko rujnuje zdrowie.

Dziewczyny, martwcie się wtedy, gdy naprawdę coś złego się wydarzy! Zamartwianie się na zapas tylko was zdołuje i po co, jak wszystko może być dobrze?

Ja tam mam przeczucie, że z dzieckiem jest OK icon_smile.gif

Napisany przez: h_ania pon, 11 gru 2006 - 20:10

CYTAT(LilySnape)
Wiem jedno.

Po tych wszystkich nerwicach zrozumiałam, że jedną z głownych przyczyn, dla których się pojawiają, jest zamartwianie się na zapas, które kompletnie nic nie daje, a tylko rujnuje zdrowie.

Dziewczyny, martwcie się wtedy, gdy naprawdę coś złego się wydarzy! Zamartwianie się na zapas tylko was zdołuje i po co, jak wszystko może być dobrze?

Ja tam mam przeczucie, że z dzieckiem jest OK icon_smile.gif


Lily, też tak myślę, do takiego samego wniosku dochodzę tylko jak to trudno sobie wbić do głowy............Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ma co rozstrząsać nic na zapas, bo może akurat wszystko ułoży się pomyślnie tylko w praktyce jest inaczej.
Malinko, tez się boję o ryzyko urodzenia chorego dziecka, i zapewne każda kobieta ma takie myśli niezależnie od tego czy jest już w ciąży, czy ją dopiero planuje. Nie pozostaje zatem nic innego jak łykać folik - sama stosuję go już od kilku miesięcy, cóż nic więcej chyba nie mogę póki co zdziałać...................

Napisany przez: LilySnape wto, 12 gru 2006 - 09:20

Ja bym wam radziła podleczyć te lęki zanim zaczniecie się starać, tak, jak ja to zrobiłam.

Zdaję sobie sprawę, że wiele z nas nie chce ich brać tylko jakoś samemu sobie radzić. Ale po ostatniej kuracji doszłam do wniosku, że nie ma sensu sie męczyc. Brałyście kiedyś leki najnowszej generacji? Ja miałam Zoloft, który był niczym innym jak sztuczną serotoniną. Działał antydepresyjnie i przeciwlękowo. Po ok. 7 dniach dawało się odczuc jego działanie. To taki lek, co się łyka i nie jest sie przymulonym - działa jak witaminka icon_lol.gif Powoli wyprowadza ze stanów lękowych, 2 tyg. i jest większa poprawa. Brałam go ze 4 miesiące i gdy go odstawiłam, w ogóle nie czułam potrzeby powrotu do niego. Zero objawów z odstawienia jak po np. Clonazepamie. I można się starać icon_cool.gif

Napisany przez: Asik 75 wto, 12 gru 2006 - 09:29

Na mnie dobrze działał Cital (Citalopram). Też lek nowej generacji, bez działań ubocznych w trakcie brania i po odstawieniu. Po kilku dniach czuć jak działa. Odstawiłam po ok.2 miesiącach. Nie biorę go już ponad rok.

Napisany przez: h_ania wto, 12 gru 2006 - 10:36

No ja niestety brałam tylko takie, które otumaniały - Tranxene, Xanax, Zomiren, Seronil, Hyrdoxyzynę - czułam się po nich jak naćpana albo pijana, a i z odstawianiem były problemy, raz, że ciężko bo organizm się przyzwyczaił, a dwa, że objawy zawsze wracały.
Z tych o których mówicie nie zarzywałam nawet o nich nie słyszałam.

Napisany przez: Asik 75 wto, 12 gru 2006 - 11:03

Początki nerwicy leczyłam Hydroxyxyną, ale działanie było kiepskie i chwilowe. Przed Citalem dostałam Seronil, ale miałam po nim wstręt do jedzenia, dużo objawów ubocznych, wogóle pogarszał dolegliwości nerwicowe. Po kilku dniach go odstawiłam. Z tego co wiem każdy reaguje inaczej na poszczególny lek przeciwdepresyjny. Ważne żeby dobrać ten właściwy, a nie męczyć się zażywając zły.

Napisany przez: LilySnape wto, 12 gru 2006 - 11:37

Hydroksyzyna... też to kiedyś wzięłam. raz, bo wydawało mi się, że po niej było jeszcze gorzej.

Lekarz przepisał mi właśnie Zoloft plus, gdybym miała wyjątkowo silne lęki, Pernazinum. Tyle, że leki nowej generacji nie działają od razu, trzeba czekac, aż się trochę skumulują w organizmie. Potem odstawienie jest b. łatwe. Bo z psychotropami starszego typu zwykle jest ogromne uzależnienie. Pernazinum dodatkowo było na wszelki wypadek, gdyby jeszcze Zoloft nie działał w pełni a był silny atak lęku.

Zoloft jest drogi, kosztuje coś koło 60 zł, ale są o połowę tańsze zamienniki - Luxeta i Asentra.

Całkowicie bez lęków nie jestem, ale są tak małe, że spokojnie da się żyć, dlatego polecam podleczenie się przed ciążą - skoro są takie leki, które skutkują a nie uzalezniają...

Napisany przez: malinka1978 wto, 12 gru 2006 - 18:48

Czesc Dziewczyny, mialam dzis troche goniony dzien..
Dzieki ze wymienilyscie te leki nowej generacji, bo ja zyżywalam i zazywam do tej pory z grupy benzodiazepin ( rudotel, lexotan, lorafen itp. ) po ok. 4 dniach juz calkowicie dzilaja i nie czuc lękow czy zdenerowania ale niestety uzalezniaja i trudno sie je odstawia i maja uboczne takie podobne jak nerwicowe, jak sie je odstawia to zwariowac mozna czlowiek sie koszmarnie czuje jakby byl na detoksie icon_sad.gif
jak pojde na wizyte kontrolna do mojego lekarza to zapytam o te leki co wymienilyscie. Nigdy mi ich nieprzepisywal. a np. na seronil czy xanax zle reagowalam, w sumie zawsze zle reagowalam na leki przeciwdepresyjne, lepiej na uspokajajaco- przeciwlekowe...
Milego wieczorku..
U nas w Krakowie snieg sypie i tyle kolizji bylo ze ho ho..

Napisany przez: Asik 75 wto, 12 gru 2006 - 19:06

Ja też czasem stosowałam Lexotan, ale dość sporadycznie. Tylko w razie potrzeby np. jak nie mogłam spać, albo przy lęku. Muszę przyznać, że to dość dobry lek, ale niestety nie do stałego stosowania, bo uzależnia.

Napisany przez: gdamalena wto, 12 gru 2006 - 20:23

witam dziewczyny u mnie w świętokrzyskiem takze sypie, przynajmniej atmosfera przypomina trochę tę świąteczną. Ja nigdy nie brałam leków (dłużej) oprócz ziołowych (kalms, ale to raczej jak placebo miało działać icon_wink.gif. dobrze wiedzieć, zę są takie, które działaja w ten sposób (bez uzależnień).

Napisany przez: malinka1978 śro, 13 gru 2006 - 07:50

[size=18]Cześć 13- stego!
U mnie odpukac troche przeszly dolegliwosci nerwicowe...
Jak ja niecierpie tych ataków. Milego dnia.
gdamalena to dobrze ze nie bierzesz tych leków uzalezniajacych bo potem odstawic je to katastrofa a jesli funkcjonujesz w miare co ci nie przeszkadzaja objawy to lepeij nie brac, bo oprocz fizycznego uzaleznienia jest tez ten psychiczny icon_sad.gif
No to z_choinka.gif

Napisany przez: LilySnape śro, 13 gru 2006 - 08:48

Dokladnie - po benzodiazepinach - gdy się je odstawi - są reakcje jak u narkomana icon_confused.gif Dlatego w tym roku bardzo się broniłam przed lekami, ale w końcu nie dałam rady. Poszłam do psychiatry - a co się będę wstydzić, połowa społeczeństwa ma problemy z psychiką i nawet nie jest tego świadoma - i powiedziałam, że chciałabym taki lek, od którego się nie uzależnię. Nie uzależnilam się icon_razz.gif

Mój gin powiedział mi ostatnio, że często psychika działa w głupi sposob: nie wezmę leku, to zaraz się coś stanie. I tak jest.

Napisany przez: Asik 75 śro, 13 gru 2006 - 09:08

Ja właśnie strasznie boję się dłuższego brania benzodiazepin. Wogóle boję się jakichkolwiek uzależnień, a od leków najwięcej. Dlatego albo próbowałam ratowac się ziołowymi, albo jak pisałam sporadycznie stosowałam Lexotan , albo jak nerwica dopadła porządnie wolałam brać leki p/depresyjne.

Ostatnio mój humorek jest nie najlepszy. Mąż mówi, że jestem zmierzła. Prawda wszystko mnie drażni, a on najwięcej. Nawe mój syn czasem oberwie, ale myślę, że to też przez hormony. W końcu mówi się, że marudzi jak baba w ciąży.

Napisany przez: malinka1978 śro, 13 gru 2006 - 09:15

Tak to jest z tymi prochami, ale dobrze ze sa te nowej generacji bo te starego typu podobno dzialaly barzdiej na organizm i wątrobe , i na główke. icon_smile.gif
A tak chcialabym nic nie brac aby sie nie bac, moze keidys bedzie tom mozliwe.

Napisany przez: Asik 75 czw, 14 gru 2006 - 08:35

Witam dziewczyny!

Jak samopoczucie dzisiaj? Ja na razie ok, słoneczko zagląda przez okno, mam nadzieję, że poświeci troszkę, bo bez niego smutni i ponuro.

Napisany przez: malinka1978 czw, 14 gru 2006 - 08:53

[size=18]Czesc Asik!!! Za Twój 200 pościk Wiwat!

z_choinka.gif impreza.gif impreza.gif impreza.gif

Napisany przez: Asik 75 czw, 14 gru 2006 - 08:58

Dzięki Malinka, nawet nie zauwazyłam. icon_wink.gif

Napisany przez: gdamalena czw, 14 gru 2006 - 15:23

witam dziewczyny, powoli stwierdzam, zę chyba czlowiek bardzo szybko się uzależnia od niektóch rzeczy, ja np. wpadam zobaczyć , co tam na forum, czy któraś zasadziła już moze las i takie tam. Ciekawe i bardzo wciągajace. icon_smile.gif

Napisany przez: gdamalena czw, 14 gru 2006 - 15:27

u mnie też pięnki, teraz zachodzi (choć ta jesień nie była najgorsza, tyle słońca rzadko kiedy w listopadzie się trafia). Ale juś niedługo święta, laba icon_wink.gif Mam nadzieję, zę samopoczucie u wszystkich w porząsiu, ze dziaciaczki kopią i w ogóle sprawiają wiel radości.

Napisany przez: malinka1978 pią, 15 gru 2006 - 06:46

Witajcie Dziewczyny w piątek, weekend tuż tuż!
Gdzie wy sie podziewacied, jakos malo tych naszych stronek nerwicowych, pewnie nie macie objawów skoro nie piszecie o nich, z drugiej strony to dobrze.
Ja czuje się ok. Czasem dopada mnie odczucie niepokoju jak jestem gdzies na miescie ale to mija.
Miłego Dnia! Wstałam tak rano bo musze pare rzeczy w domu zrobic bo wieczor mam zajety na Wigilii w firmie męza. z_choinka.gif z_choinka.gif z_choinka.gif z_choinka.gif
Na pewno choinka w Swieta musi byc, wczoraj kupilam oświetlenie na choinke takie kolorowe kuleczki, nie takie sopeli tylko kuleczki, bedzie kuleczkowo w Święta icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 pią, 15 gru 2006 - 11:29

Witam!
Ja właśnie wróciłam z przedszkola z jasełek w których występowała grupa mojego syna. Fajnie było, czasem śmiesznie, dziecie dały z siebie wszystko.

Jeśli chodzi o samopoczucie to ostatnio oprócz humorków czuję sięnaprawdę super. Oby tak dalej.

Napisany przez: h_ania pią, 15 gru 2006 - 11:46

A ja od dwóch dni nie mogę znaleźć sobie miejsca. Przeczytałam na forum o nerwicy, że każda nerwica, depresja, każde schorzenie psychiczne to nic innego jak nawiedzenie przez ducha/duchy. Nie wiem co mam o tym myśleć. Autor postu pisze, że to co dzieje się z ludźmi w jakiś sposób dotkniętymi schorzeniem psychicznym to właśnie poczynania tego ducha.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam pisząc tutaj o tym ale musiałam się tym z kimś podzielić, nie wiem co myśleć.
A co Wy o tym sądzicie? Czy to jest możliwe?

Napisany przez: malinka1978 pią, 15 gru 2006 - 14:21

Moim zdaniem mozna roznie myslec o tych duchach, ja dawno temu myslalam ze jestem nawiedzona przez zlego ducha i jestem zla albo mam zle mysli albo niedobre czy jakos tak, a to mialm gdy nerwica mnie dopadla i nie umialam sobie poradzic z natlokiem mysli.... to jest koszmarne.. nie chce sie myslec o czyms a same mysli kotłują w glowie..
nieraz pare minut, nieraz pare godzin..
A duchy moze da sie odgonic modlitwą, pojsciem do spowiedzi, nie wiem nie znam sie na takich myslach za duzo, moze trzeba udac sie do psychologa i pogadac o tym
Milego popoludnia h_ania, nie mysl tyle tylko moze zajmij sie czyms interesujacym dla c iebie.

Napisany przez: Asik 75 pią, 15 gru 2006 - 15:06

Mnie te duchy nie przekonują. Uważam , że nerwica to choroba wywołana przez nas, niemożność poradzenia sobie z problemem lub samym sobą.

Napisany przez: gdamalena pią, 15 gru 2006 - 19:25

Zupełnie zgadzam się z[size=18] Asikiem, nerwica to raczej nasza sprawa, myślę, że duchy chyba nie mają aż na nas tekirgo wpływu (zwłaszcza jeśli chodzi o myśli). To raczej natręctwo myśli powoduje, że mamy zły dzień, napady itp. ( do tego jeszcze jakieś nieciekawe zdarzenia, przykrości)

Napisany przez: Asik 75 sob, 16 gru 2006 - 10:00

Witam!

Dzisiaj czuję się strasznie cięzko, źle mi sie oddycha. Trochę poprasowałam. Muszę już się troche oszczędzać, bo nie chcę przeginać, tym bardziej, że mam czasem jakieś skurcze.
Dobrze, że słoneczko świeci, to jest weselej.

Napisany przez: Asik 75 nie, 17 gru 2006 - 10:06

Witam niedzielnie!

Brrr. .... u mnie od rana leje. Koszmar. Wiecie jestem ostatnio strasznie nerwowa, do tego mój syn doprowadza mnie do szału. Jest w głupim wieku i wszystko robi żeby dokuczyć. Muszę zacząc pić herbatkę z melisy, żeby dzidzia się nie stresowała.

Napisany przez: malinka1978 nie, 17 gru 2006 - 15:22

Witajcie Dziewczyny! Co słyc hac gdamalena?
Jak zdrówko?
Asik75 duzo zdrówka życze i pozytywnycyh myśli, nie łątwo byc w ciązy, robic wiele rzeczy w domu czy w pracy i zajmowac sie dzieckiem i przed swietami robic porzadki itp... Na pewno jakies ziólka, meliska by sie sprzydala i mysle ze nie zaszkodzilo by to dzidzi... najlepiej tez spytac sie lekarza prowadzacego co mozna a czego nie. Milej niedzieli.
Ja czuje sie w miare.. jak mam takie okreslenie to jest OK. Czuje się jak przed @, wiec przypuszczam ze niedługo przyjdzie icon_sad.gif i nie bedzie swiątecznej niespodzianki..

Napisany przez: gdamalena nie, 17 gru 2006 - 19:56

witajcie dziewczyny pod koniec (już w zasadzie weekendu). Dzieki [size=18]Mailnko pij meliskę, bo zawsze troche uspokoi, ja ostatnio kupiłam sobie liptona "spokojną noc", smakuje rzeczywiście jak z apteki icon_smile.gif , niestety nie piję regularnie, wiec nie powiem czy działa, bo zioła trzeba dłużej stosować, zęby działały (ale moim uczniom zawsze powtarzam, żeby z rana meliskę wypili, jeden mi nawet kiedyś odpowiedział "czy wiadro ma sobie stzrelić dla lepszego efektu", ja piłam taką dobrę z pomarańczą icon_smile.gif

Napisany przez: malinka1978 nie, 17 gru 2006 - 20:07

gdamalena z tymi nastrojami to roznie bywa, a wczoraj tez bolała mnie glowa przez jakies pół dnia gdzies tam z tył, ale nie zazywalam proszku bo nie lubie.. jakos wytrzymalam, tez ubieralam wczoraj choinke, sztuczn akolorowa, kupilam nowe swiecidelka lampki i ten nowy zestaw spala mi zaróweczki takie kuleczki, juz 5 mi poszlo od wczoraj icon_sad.gif
jak tak pojdzie to zrobie reklamacje i nie zostanie mi ani jedna swiecaca za tydzien icon_smile.gif
Wiesz, czuje ze nici ze staran bo typowo czuje sie jak przed @ icon_sad.gif
A las jak sie zaczał w grudniou to nie ruszlo zadne drzewko icon_sad.gif z_choinka.gif

Napisany przez: Asik 75 nie, 17 gru 2006 - 20:10

Ja też kiedyś piłam herbatkę "Spokojna noc". Muszę przyznać, że miała kojące i uspokajające działanie.

Malinka dla pocieszenia napiszę, że ja na początku ciąży jak czekałam na okres też miałam objawy zbliżającej się miesiączki. Czułam się tak samo jak zawsze przed nią i dlatego zwlekałam ze zrobieniem testu.Pobolewało mnie podbrzusze, nabrzmiały piersi, miałam wzdęcia itp.No i miałam humorki. Typowy zespół napięcia. w dzień w który miałam dostać miesiączkę miałm dość mocne pobolewanie podbrzusza. Mam nadzieję, ze tobię się teraz udało, a jeśli nie to będę trzymać kciuki dalej. przytul.gif

Napisany przez: gdamalena nie, 17 gru 2006 - 21:26

to idź je zareklamuj, bo się będziesz użerać z nimi całęświęta icon_smile.gif. U mnie jak na rzie za wcześnire, zeby cokolwiek mówić, czy myśleć... a z tą miesiączka, to rzeczywiście moja kumpela (teraz w pierewszym miesiącu właśnie mówiłą, zę na pewno nic z tego, czuje sie jak przed miesiączką i nawet syfy jej już wyskakują, a tu....okazało się , ze fasolka. tak że nie ma co jak poczekać icon_wink.gif już niedługo, a z tym lasem to rzeczywiście kiepsko, ale teraz nadchdzi fala testujących , więc na pewno coś sie zasazdzi icon_wink.gif

Napisany przez: malinka1978 pon, 18 gru 2006 - 08:17

Czesc Dziewczyny Poniedziałkowo!
Dzisiaj po obudzeniu mierzylam temperature jest 37. Wiec dzisiaj raczej @ nie przyjdzie, ale typowo czuje sie jak przed @. Juz dzisiaj mialm zerobic test ale pomyslalam ze poczekam 1 lub 2 dni, w zaleznosci kiedy @ przyjdzie. Piersi mnie bolą nie moge ich dotykac..
Miłego tygodnia przed Świetami, tyle jest zajec ze nie wiadomo czym sie zając...
Rzeczywiscie lasik powinienbyc w tym tygodniu powiekszony, zobaczymy co te dziewczyny wymodzily icon_smile.gif
z_choinka.gif z_choinka.gif z_choinka.gif Wesołego ubierania choinki zycze!

Napisany przez: Asik 75 pon, 18 gru 2006 - 08:52

Hej dziewczyny!

Coś ostatnio zaczynam mieć problemy ze spaniem, ale podobno w tym okresie ciąży to normalne.

Zacznę troszkę sprzątać, chociaż wcale mi się nie chce. Muszę pomyśleć o prezentach, bo jeszcze nie mam nic kupionego, a z kasą krucho.

Napisany przez: malinka1978 pon, 18 gru 2006 - 09:49

asik75 w tym czasie sa problemy ze snem, kolezanka praktycznie 6,7,8,9,miesiac nie mogla spac w nocy, wiecila sie, chodzila co chwile do WC. Podobno to normalne.
Mnie etz nic sie nie chce robic.

Napisany przez: Asik 75 wto, 19 gru 2006 - 09:21

Witam wtorkowo!
Już niedługo święta.

A co u was słychać dziewczyny? LilySnape gdzie sie podziewasz?
Malinka jak samopoczucie? Dalej trzymam kciuki!

Zaraz zabieram się za sprzątanie spiżarki. Najchętniej połozyłąbym się do łóżka, a tu jeszcze tyle roboty. W dodatku mąż przeziębiony i jak przyjedzie z pracy będzie marudził.

Napisany przez: Asik 75 śro, 20 gru 2006 - 09:24

Hej hej dziewczyny gdzie jesteście?

Jesteście chyba bardzo zapracowane przed świętami, albo robicie zakupy.

Napisany przez: malinka1978 sob, 23 gru 2006 - 14:24

Gdy pierwsza gwiazdka na niebie zabłyśnie niech aniołek Cie mocno ode mnie uściśnie,
i złoży serdeczne życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia!!!
Wesołych Świąt, pełnego brzuszka, białego puszka, humorku dobrego, Sylwka pijanego, dużo przyjemności, jedynej miłości, kogoś u boku w 2006 roku!
I aby nas już ta nerwica nie dopadała w Nowym Roku!!
Pozdrawiam asik i gdamalena

Napisany przez: gdamalena sob, 23 gru 2006 - 14:51

Malinko bardzo dziękuję, cieszę się, ze marzenie sie spełniło, życzę jak najwięcej spokoju, mało nerwów, dużo wspacia ze strony najbiżysz, miłości i zdrówka.
Dziewczyny Wam tekaże życzę dużo cierpliwości i jak najmniej stresów, spokoju i wielu łask i przede wszystkim wytrwałości.

Napisany przez: Asik 75 sob, 23 gru 2006 - 15:59

Gdy pierwsza gwiazdka na niebie zabłyśnie,
niech Was aniołek ode mnie uściśnie,
i przekaże serdeczne życzenia z okazji Swiąt Bożego Narodzenia.


WESOŁYCH ŚWIĄT!!! icon_exclaim.gif

Napisany przez: malinka1978 wto, 26 gru 2006 - 18:57

I po Świetach Dziewczyny!
Ja spedzilam dwa dni u tesciow, dzisiaj po poludniu wrocilismy i tesciowie tez przyjechali do moich rodzicow. w sumie milo spedzony czas.
A ja co do samopoczucia to zalezy jaki dzien, w jeden jestem senna, drazliwa, troche mnie pobolewa podbrzusze czy te wezly ktore sie rozszerzaja, a w inny tak jakbym nie czula ze jestem w ciazy.
Temperatura utrzymuje sie 3 tygodnie ok 37, 37,1, 37,2 C , czyli chyba OK.
Asik75 jak samopoczucie? Jakie mialas dolegliowsci na poczatku ciazy?
gdamalena jak po swietach? Najedzona icon_smile.gif
Przesylam swiateczne fluidki
*******
*******
*******
*******

Napisany przez: Asik 75 śro, 27 gru 2006 - 10:45

Witam po świętach!

Ja niestety spędziłam święta w domu, ale było miło. w drugi dzień świąt mieliśmy jechać do moich rodziców, ale z powodu choroby synka odwołaliśmy to. A zresztą w noc po wigili zmarł wujek (brat taty) to też by było nieciekawie.

Malinka ja na początku ciąży byłam bardzo senna, robiło mi się słabo, miałam spadki cukru no i ranne nudności. Na zapach kawy którą uwielbiam robiło mi się strasznie niedobrze. Też pobało mnie podbrzusze, ale potem to przeszło. Ale każda ciąża jest inna. W pierwszej ciąży nie robiło mi się słabo, byłam tylko senna i miałam nudności. Szczerze mówiąc tę ciążę przechodzę trochę gorzej, a może ja jestem po prostu bardziej niecierpliwa i marudna. Ostatnio jestem bardzo nerwowa, najbardziej złoszczę się na syna. I to czase o byle co, ale to jest silniejsze ode mnie. Czuję się coraz cięższa, grubsza i coraz gorzej mi się oddycha. Znowu ogarnia mnie sennosć i nic mi się nie chce.

Napisany przez: malinka1978 śro, 27 gru 2006 - 12:11

asik ja na rzie nie mam nudnosci czy wymiotow , ale nie wiem nawet kiedy one w I trymestrze dopadają. w ktorym tygodniu? Ja zaczynam 6 tydz. Takie są plusy i minusy ciązy, kolezanka powiedzilam mi co urodzila 3 tygodnie temu Kinge, ze warto cierpiec podczas ciazowych dolegliwosci, bo potem ma sie mala kruszynke.
Wiec glowa do gory dziewczyny icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 śro, 27 gru 2006 - 13:55

Malinka mnie nudności dopadły dopiero koło 8 tygodnia. Test robiłam w 6 tyg. to miałam tylko bóle podbrzusza i byłam senna.
Koleżanka ma rację (też będę miała Kinge) warto pocierpieć.

Napisany przez: gdamalena czw, 28 gru 2006 - 11:06

witajcie dziewczyny,
ja po świątecznym obżarstwie (chyba ze sto kilo więcej) icon_wink.gif, tym bardziej , zę u mnie święta jeszcze się przedłużyły na wczoraj, bo się rodzinka wzjawiła świętować z nami 3 rocznicę ślubu, jak na razie to mam ochotę nic nie jeść przez kolejny tydzień.
Malinko to chyba normalne, a temp. też tak ma być. te nudności to podobno nie zawsze. W każdym razie będzię dobrze icon_wink.gif

Napisany przez: Asik 75 czw, 28 gru 2006 - 11:28

U mnie nudności występowały głównie z rana. Ale jak się zmusiłam do małego posiłku to powoli mijały. Czasem powtarzały się w ciągu dnia, ale przeważnie jak byłam głodna. I nie były bardzo dokuczliwe. Koło końcówki 3 m-ca. Gdamalena ma racje niektóre dziewczyny nie maja nudności.

A ja jestem strasznie senna i humorzasta. Wszystko mnie drażni, a szczególnie teście. Mam pecha, bo mieszkamy w jednym domu.

Napisany przez: malinka1978 pią, 29 gru 2006 - 09:24

Asik ja mieszkam z moimi rodzicami i dziadkami, wie c w domu jest nas 6 osob. Kazda para ma po 1 pokoju, kuchnia lazienka i przedpokuj.Wiez za duzo miejsca nie ma. A jak przez rok mieszkalam u tesciow , to maja wiecej miejsca ale zawodowe sprawy spowodowaly ze wrocilismy do krakowa.
Tez mozna nerwy tracic przy rodzince ale takie niestety sa uroki mieszkania razem icon_sad.gif
gdamalena gdzie sie podziewasz, ze nie widze cie na maluchach?
W ogóle gdzie Ci ludzie, przygotowują sie do Sylwka?
My bedziemy w domu u siebie albo u tesciow, chyba ze wyskoczymy do znajomych

Napisany przez: gdamalena pią, 29 gru 2006 - 09:37

witam dziewczyny. Malinko jestem , ale korzystam , jak na razie z wolnego, wczoraj w nocy dospadł mnie lęk, jakiś taki nieokreślony(ale szybko przeszedł), w ogóle boli mnie non stop brzuch (zobaczymy co to będzie). icon_wink.gif
ja w tym roku idę na sylwka do kina, mieliśmy iść na bal , ale nie możemy już nic jeść w większych ilościach icon_biggrin.gif , czuję się jak wielka kula po świętach.
Poza tym u mnie biało, bardzo fajnie zobaczyć śnieg icon_smile.gif, choć to już po świętach. 03.gif

Napisany przez: gdamalena pią, 29 gru 2006 - 09:39

a tak w ogóle malinko to jak samopoczucie, bo to przecież już z Ciebie ciężarówka? icon_smile.gif

Napisany przez: malinka1978 pią, 29 gru 2006 - 10:33

gdamalena u nas w krakowie tez snieg, jakas atmosfera fajniejsza sie zrobila,ale jutro ma byc juz po sniegu.
Co do samopoczucia, to troche jestem senna w zaleznosci od dnia, mam mniejszy apetyt, sikam czesciej, i juz mniej czuje podbrzusze, niż tydzien temu. I bardzo bym chciala aby mnie mdlosci nie dopadly.a najgorsze wymioty.
I szybciej sie mecze.
My pewnie w domu spedzimy Sylwka, albo u nas albo u tesciow, chyba ze do znajomych wyskoczymy jak nas zaproszą icon_smile.gif

Co do lęku to niestety tak bywa ze nas dopada nawet nie wiadomo kiedy i dlaczego, to reakcja twojego organizmu na dana sytuacje. Ja wczesniej balam sie zasnąć ze sie nie obudze, albo umre. To bylo okropne bo moglam nawet cala noc nie spac,. albo chcialam aby ktos ze mna sie polozyl wczesniej mama spala ze mna.
Teraz mam meza i usypiam na jego ramieniu, teraz to juz o 21 i sie smieje ze tak wczesnie. icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 pią, 29 gru 2006 - 10:38

Cześć dziewczyny!

u nas trochę popruszyło śniegu, ale pewnie niedługo stopnieje.

Gdamelena może ten brzuch daje znać, ze za bardzo się objadł przez święta.
Nie martw się na zapas. będzie dobrze. To pewnie też przez tą pogodę, która nie chce się ustabilizować.
Ja ostatnio też jakas taka nieswoja jestem i chodzę bez humoru.

Chciałbym już urodzić, bo czuję się coraz gorzej i ciężej. I mój żołądek też coś zaczyna się buntować. Ach ta zgaga.

Napisany przez: gdamalena pią, 29 gru 2006 - 12:34

Asiku mój brzuch naprawdę ma już dość jedzenie, a najgorsze jest to , ze żołądek rozciągnięty i wieczorkiem by się coś jadlo icon_wink.gif.
Malinko mnie też zwykle w nocy dopadają lęki (choć rzadko, ale się zdarza, rzeczywiście obecność drygiej osoby jest jak lekarstwo - nawet rozmowa o czymś pomaga).
Idę się przewietrzyć i podepdatć trochę po śniegu, bo chyba rzeczywiście jutro już go nie będzie. Pozdrawiam ciężarówki ( Asiku jeszcze trochę zgag przed Tobą icon_smile.gif, więc i Ty się nie martw - słyszałąm, zę mleko pomaga, ale to takie babcine rady, jednemu pomagają, a innemu nie), w każdym razie jak lubisz mleko, to nie zaszkodzi spróbować (jabłko też chyba icon_smile.gif )

Napisany przez: Asik 75 pią, 29 gru 2006 - 13:47

Jeśli mowa o lękach mnie one dopadały też przeważnie wieczorem albo w nocy. Kołatania serca i drżenie całego ciała też. I również obecność męża bardzo mi przy tym pomagała. Kiedyś jak był za granicą a mnie to dopadło męczyłam się z tym sama. Nie wiem jak wy, ale jak dopadają mnie lęki to zaraz z nimi mam bezsennosć.
Na szczęście takich porządnych lęków nie miałam już dawno.

Napisany przez: gdamalena sob, 30 gru 2006 - 11:50

Witajcie, Asiku rzeczywiście ja mam dokładnie tak samo i chyba wszyscy ( podobno jest zwykle reakcyjne).
poza tym Asiku dobrze że masz spokój i oby tak już zostało icon_wink.gif

Napisany przez: Asik 75 sob, 30 gru 2006 - 13:07

Korzystam z okazji, bo nie wiem czy potem ktoś będzie na forum.

[b][color=red][/color]

Napisany przez: malinka1978 nie, 31 gru 2006 - 16:54

gdamalena Gratuluje II kresek, najwazniejsze abs dobrze sie czula i nie stresowala a dzidzia byla zdrowa!

Napisany przez: Asik 75 pon, 01 sty 2007 - 11:36

W itam w 2007roku !

gdamalena gratuluję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A ja sylwester miałam udany. Za to gorzej z noca po nim. Przyszliśmy od znajomych , położyłam się do łózka i czułam, że serce wali mi dość szybko. Póbowała zasnąć, ale nie mogłam. Wstałam , żeby wziąść syrop z melisy i wtedy zaczęło mnie trząść. Dobrze, że nie było lęku. Zaczęłam się bać, ze dostanę skurczy, albo coś stanie się maleństwu. Obudziłam męża, zrobił mi melisę, obejmował mnie i na szczęście zaczęło popuszczać. Po jakimś czasie udało mi sie usnąć. Ale cały czas serduszko bije szybciej niż zwykle. Będę dzisiaj popijać meliskę,a w czwartek jak będę u ginek. poproszę o lek awaryjny (może relanium albo diphergan). Za długo było dobrze. Ale ostatnio trochę jestem nerwowa, kłopoty ze zdrowiem syna i to musiało znowu jakoś sie odbić. Ale jestem dobrej myśli.

Napisany przez: malinka1978 pon, 01 sty 2007 - 17:32

asik75 trzymaj sie mocno, nie przemeczaj sie, dbaj o siebie, wiadomo w zyciu jest wiele stresujacych sytuacji i musimy jakos dawac sobie z nimi rade. czasem bywa tak ze nas wszystko przerasta i nie da jemy rady i dlatego rozne dolegliwosci.
Pozdrawiam i spytaj sie lekarza o te nerwicowe dolegliwosci, aby dzidzi nie zaszkodzily.

Napisany przez: Asik 75 pon, 01 sty 2007 - 18:22

W ciągu dnie jest juz ok. Nawet się zdrzemnęłam, myśle, że to jednorazowy incydent. Muszę się troszkę opanować z nerwami. Ale z lekarzem pogadam. No i piję meliskę.

Napisany przez: gdamalena pon, 01 sty 2007 - 19:03

dzięki, ale chyba nie ma za co, dziś cały dzień mam plamienie (małe , ale jutro może się rozkręcić), pamietasz Malinko jak Ci lekarka mówiła, zeby jeszcze czekać na @ , myślałam, zę jakaś kobita trochę przewrażliwiona, a tu może miała rację. nic tylko trzeba poczekać.
Asiku to też święta tak na nas chyba wpływają, gonitwa, myśli, trzymaj się i pij tę meliskę icon_wink.gif
Jutro czas wracać do roboty, trochę się człowiek odzwyczaił.

Napisany przez: malinka1978 wto, 02 sty 2007 - 09:13

gdamalena wiesz u kobiet to jest roznie z tym organizmem. Mam nadzieje ze u ciebie wszytsko bedzie dobrze, moze zglosisz sie do lekarza i zapytasz co to takiego?
Ja miaalm jeden dzien malenkie plamienie i myslalam ze sie rozkreci ale na drugi dzien nic nie bylo. Wtedy mialam to plamienie jak okres mial sie pojawic, wiec moze dlatego. Ale bywa i tak ze kobieta moze miec nawet 3 miesiace @, a bedzie w ciązy i urodzi dziecko. Lekarka wtedy powiedziala ze jak ok 20 stycznia nie pojawi sie @ i jak a tescie bedzie II kreski to dobrze zwiastuje. Chyba ciaza to stala niepewnosc, dopoki sie dziecko nie urodzi, a potem kolejne mysli by bylo wszytsko OK. Moze zrob test jak ci sie plamienie skonczy, idz do lekarza i zapytaj. w koncu oni znaja sie cos na tym.
Ja tez czasami mysle ze nic nie jest pewnego, jutro ide do lekarza.

Napisany przez: Asik 75 wto, 02 sty 2007 - 10:16

gdamalena podobno niektóre dziewczyny mają takie plamienia mnie więcej w terminie nadchodzącej miesiaczki. Bądź dobrej myśli. Trzymam kciuki.

Ja się dzisiaj wyspałam super. Samopoczucie też ok.

Napisany przez: gdamalena wto, 02 sty 2007 - 13:09

dzięki za miłe słowa, właśnie wróciłam od lekarza, na razie za wcześnie na jekiekolwiek badania (najwcześniej za tydzień, a to i tak wcześnie, na badanie macicy też za wcześnie i szkoda, bo moża tylko zaszkodzić jak jest plamienie) poza tym w tym okresie nalzęy to traktować jak spóżnioną @ i albo organizm sobie poradzi, albo odrzuci; plamienie mam nadal, troszkę bardziej niz wczoraj, za to brzuch mnie boli o wiele bardziej i piersi przestały mnie boleć. Poczekamy, zobaczymy, natura wie, co robi...
Pozdrawiam

Napisany przez: malinka1978 wto, 02 sty 2007 - 20:06

konkelek napisal ze poronila. straszne, teraz ja sie wystraszyłam. Tak sie boje aby wszytsko bylo dobrze i dzidzia byla zdrowa. jutro ide do lekarza.
wiec gdamalena uważaj na siebie i jak najwiecej odpoczywaj.Te plamienia jednak nie daja mi spokoju, te twoje plamienia.

Napisany przez: Asik 75 śro, 03 sty 2007 - 09:52

Dziewczyny uważajcie na siebie. Mój lekarz od razu nha pierwwszej wizycie dał lek podtrzymujący ciąże Duphaston. Brałam go do końca trzeciego miesiąca. Nie miałam zagrożenia poronieniem, ale widocznie wolał żebym to brała.

Napisany przez: malinka1978 śro, 03 sty 2007 - 11:58

Ale pogoda ze usypiam dzisiaj.
Asik widzisz, lekazre sa rozni, jeden tak prowadzi ciaze inny inaczej. moze ten twoj mial racje, nie wiem nie znam sie na ginekologii.Ale czasem lekarz po prostu zawala i tyle. Obysmy trafialy na dobrych lekarzy.
gdamalena bylas u innego lekarza? jak sie czujesz?

Napisany przez: malinka1978 śro, 03 sty 2007 - 17:32

Wrócilam od ginka i mam mieszane odczucia, chodzilam juz do niego ale dzis mnie wnerwil.
Doslownie bylam 5 minut na wizycie. Spytał z jak wizyta do niego przyszlam, a ja ze wyszly mi II kreski na tescie co moze oznaczac ciaze. To on kazal powiedziec date ostatniej @, i powiedzila ze badac mnie nie bedzie bo""przygniatal mnie nie bedzie bo teraz malo co wybada" i ze mozna zrobic USG by potwierdzic ciaze. I ze panstwowo na USG czeka sie 4 lub 5 tygodni, a prywatnie u niego 60 zl nawet jutro w gabinecie. Wiec dał mi skierowanie na panstwowe USG. I spytalam sie go o odzywianie,witaminy a on powiedzila ze jak potwierdzi na USG to dopiero bedzie o tym gadał. Juz mi sie to nie spodobalo, bo potraktowal mnie jakbym nie byla w ciazy. a mowilam mu ze 4 razy robilam test. I wyszlam i powiedzilam ze zastanowie sie co do USG. I spytalam sie kiedy jest dobrze robic USG, a on na to ze w kazdym momencie dnia i nocy. A ocenil ze ciaza moze miec 4 tygodnie bo odjal 2 tygodnie od zaplodnienia. wiec juz na usg widac jak to tam jest. ale nie powiedzila czy to za wczesnie.

Dziewczyny co Wy o tym myslicie?Mam zmykac od tego lekarza, czy on mial racje czy ja juz glupia jestem?

Napisany przez: Asik 75 śro, 03 sty 2007 - 18:28

Malinka ja bym od razu zmieniła lekarza. Jak on mógł tak ciebie potraktować? Mój lekarz od razu na pierwszej wizycie zrobił mi usg to było ok.6-7 tydzień i mnie badał. Zaraz dał skierowanie na badania i ten lek o którym pisałam. Co prawda chodzę do niego prywatnie, ale pierwszą ciążę też on prowadził i wtedzy z kasy, ale w stosunku do mnie był taki sam. I spokojnie mam z nim kontakt telefoniczny. Nie wyobrażam sobie jakbyś ty miała potrzebę zadzwonienia do tego lekarza. Chyba by cię zbył.

Napisany przez: monia75 sob, 06 sty 2007 - 18:36

Dziewczyny czemu przestałyście pisać. Może chociaż od czasu do czasu ktoś tu zajrzy. szukałam takiego forum i w końcu znalazłam. Może z Nowym Rokiem wszystkim nerwica odpuściła? Jestem w piątym miesiącu i niestety też cierpię na nerwicę lękowo-depresyjną. Dotychczas radziłam sobie bez leków, ale teraz mnie dopadło i łykam Hydroksyzynę w małych dawkach. Może ktos ze mną pogada. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny

Napisany przez: h_ania sob, 06 sty 2007 - 23:55

Hej dziewuszki,

faktycznie dawno nie pisałyśmy, a ja to już w ogóle...................
Witaj Monia, ja też mam stwierdzoną nerwicę lękowo - depresyjną. W ciąży póki co nie jestem, leków nie biorę, ale są momenty bardzo ciężkie.....................ostatnio tekie miewam.......icon_sad.gif
Gdybyś chciała porozmawiać też poza forum napisz na priva, albo na gg (7464172).

pozdrawiam
h_ania

Napisany przez: h_ania sob, 06 sty 2007 - 23:57

Malinka, pewnie że zmieniłabym lekarza, ani bym się nawet nie zastanawiała.....................

Napisany przez: monia75 nie, 07 sty 2007 - 09:31

Jak to dobrze, że ktoś się odezwał. Coś ta hydroksyzyna dla mnie za słaba.Tego się obawaiłam. To nie to co Zoloft, czy Spamilan. Ale we wtorek mam wizyte u psychiatry. Zobaczymy, co mi doradzi. Bo ja muszę jeść, a z tym u mnie najgorzej. Ranek zaczynam od biegunki i ścisku żołądka. Potem mam apetyt do bani, nastrój też. Jeszcze mi się jakaś deprecha z tego zrobi. Chyba bez mocniejszych leków się nie obejdzie. I to jest sytuacja kiedy zdrowie matki i dziecka jest ważniejsze niż ewentualne niekorzystne działanie leku. Czy ja jestem złą matką, czy chora matką? h_ania dzidzia przyjdzie jak będzie na Ciebie czas. Ja też się zamartwiałam że przez tę cholerna nerwicę nie będę miała wymarzonego dzidziusia. I udało się zajść w ciążę Teraz zamartwaim się, że przez tabletki zaszkodzę dziecku. Ale pół roku bez prochów to chyba tak i tak niezły wynik.

Napisany przez: Asik 75 nie, 07 sty 2007 - 10:35

Witam dziewczyny i monia 75!

Ja też myślałam, że dolegliwości wszystkich opuściły z nowym rokiem.
Byłam w czwartek u ginekologa i poprosiłam o lek taki na "czarna godzinę", żeby się ratować (no i dzicko żeby nie odczuło moich drżeń) to przepisał mi Diphergan, który w poprzedniej ciąży stosowałam regularnie przez ponad misiąc, bo miałam wcześniejsze rozwarcie. Ogólnie ten lek działa przeciwwymiotnie, uspokajająco, daje się go dziciom przy pokrzywkach i nie jest szkodliwy. Ale najlepiej pogadaj ze swoim lekarzem.

Monia jak masz ochotę pogadać, wypłakać się itp. to ja też się polecam!
W końcu musimy trzymać się razem i nawzajem sobie pomagać.

Malinka a co słychać u ciebie? Mam nadzieję, że jest ok.
Pozdrawiam wszystkie nerwicówki.

Napisany przez: monia75 nie, 07 sty 2007 - 11:36

Oj tak wypłakać to się mam ochotę, ale w domu przy mojej mamie jakoś nie mogę. Ja mam o tyle przekichane, że mój mąż wraca z zagranicy dopiero w połowie marca i praktycznie jestem sama z moimi obawami, dołami. Najgorsze jest to, że nerwica atakuje u mnie żołądek. Nie wiem czy będę w stanie dostarczyc dziecku odpowiedniej ilości pokarmu. To mnie najbardziej przeraża. Wprawdzie jem i staram się często ale mało, ale boje się że nie przytyję. Wizyte u ginekologa mam na 26 jak mi waga nie drgnie do góry to na pewno skończy się na psychotropach. Czy znacie kogoś kto brał i urodził zdrowe dziecko? W sumie bez hydroksyzyny to bym w ogóle nie funkcjonowała. Jaki ja mam mętlik w głowie.

Napisany przez: Asik 75 nie, 07 sty 2007 - 14:04

Monia znam to uczucie jak nie ma komu się wypłakać. Mój maż też kiedyś był za granicą to wiem jak to jest, mamie też nie mogłam się zwierzyć, a na dodatek mieszkamy z teściami którzy całkowiecie mnie dobijali i teraz też. Ale teraz masz nas i jak tylko masz ochotę pisz na pw.

JA akurat mam to szczęście, że nerwica w ciąży tylko raz zaatakowała leciutko, o tym pisałam kilka stron wcześnie. Jestem tylko bardzo nerwowa. Wogóle od dwóch lat właściwie nie biorę leków, pomagają mi wizyty u psychologa. Leki używałam tylko w "czarnej godzinie".
Nie wiem czy cię pocieszę, ale jest dużo kobiet które są w ciązy i biorą leki, bo nie mogą przestać ich brać. Np. przy padaczce, chorobach tarczycy itp. Bezpieczniejsze dla niej i dla dziecka jest jak je zażywa niż jakby miała ich nie brać.

Jeśli lekarz pozwala ci brać te leki w ciąży to wie co robi, przecież by nie ryzykował. A słyszałam że hydroxyzynę w ciąży można brać. relanium i diphergan też.

Napisany przez: monia75 nie, 07 sty 2007 - 19:51

Wiem, że niektóre kobiety muszą brac leki w ciąży. Hydroksyzynę łykam tak na przetrwanie, ale wybieram się do psychiatry i zobaczę co on mi powie. Może bym i przetrwałam na samej hydroksyzynie, bo troche wycisza i jako tako śpię, ale zupełnie odebrało mi apetyt , to przez te nerwicowe poranki i biegunki. Wtedy żołądek się ściska i dopiero po jakimś czasie puszcza. Próbuje potem nadrobic zaległości żywieniowe, ale sama widzę, że jem mniej niż wcześniej. Cholernie trudna sytuacja, ale cóż musi byc jakieś rozwiązanie. czytałam wszystkie wcześniejsze wątki, więc mniej więcej wiem co się u kogo dzieje. dziekuję Asik że jesteś ze mną. Jakie to dziwne, że w zasadzie nieznajoma osoba może być czasami bliższa niż własna matka. Do psychologa też chodzę. Raz na dwa tygodnie. Wizyte mam za tydzień.

Napisany przez: gdamalena nie, 07 sty 2007 - 23:00

Witam,
Wpadłam zobaczyć co tam w naszym wątku słychać, Monia witam serdecznie.
ja na razie trzymam się jakoś, choć może ni tak dzielnie jak to ostatnio mi się wydawało, raczej narzekam na to, zę non stop myślę o tym co się stało. Mam cichą nadzieję, zę mnie nie dopadnie jakiś lęk, najwyżej odkopie stare leki uspakajające. W środę idę na usg sprawdzić co i jak (przygotowałam już długą listę pytań, mam nadzieję, że pani doktor mi pewne rzeczy rozjaśni i szybko będę mogła znów zobaczyć II)

[size=18]Asiku, widzę, ze na razie dobrze się czujesz i oby tak było już zawsze icon_smile.gif
a tak swoją drogą , asiku wspminałaś, że twój mąż też kiedyś był za granicą, Monia twój jest ( mojego meza też na tygodniu nie ma w domu i jestem sama - wtedy włąśnie się boję, zę mnie dopadnie lęk - może to jakiś ukryty strach związany z nieobecnością najbliższej nam osoby - ????)
Monia może cierpisz na tzw. zespół jelita drażliwego, ogólnie bardzo często spotykane schotrzenie, którego w zasazdie nie da sie wyleczyć, możan tylko łagodzić objawy (chyba, ze przez psychologa), zwykle wiąże się albo z zaparciami, albo na odwrót z biegunkami. zwykle daje o sobie znac wtedy, gdy mamy jakieś nerwowe okresy w zyciu, najgorsza jest kolka jelitoiwa, boli jak cholera i lekarze doszukują sie różnych rzeczy ( o mało mi wyrostka kiedyś nie usuneli), a wystarczy nospa i leki uspakajjace. Ja brałam przez jakiś czas duspatalin przed jedzeniem (pół godziny), ale to było już dawno temu jeszcze na studiach, wieć moze teraz coś sie zmieniło ( przestałam go brać jakoś szybko, bo powodował w sumie silne zaparcia, czyli działał tylko w jedną stronę).

don=bra uciekam i życzę spokojnej nocki wam i maluszkom w brzuszkach

Napisany przez: monia75 pon, 08 sty 2007 - 09:17

Ja wiem, że te poranne biegunki to z nerwów i lęków. Tylko, że z lękami wiążą się napięcia mięśni gładkich w tym żołądka i potem mam problemy z jedzeniem i apetytem. Tego sie najbardziej obawiam, że za mało jem i za mało przytyję a maluszek będzie się gorzej rozwijał. Ja sie normalnie juz zaprogramowałam na te poranne sensacje. Budzę sie o tej samej godzinie i ciach, serce wali, napięci mięśni i kibelek. Potem muszę to szybko rozchodzić, żeby dalej nie właziło. jak tego nie rozgonię, to nie wiem czy nie wrócę do leków. Dotychczas łapały mnie nerwy co jakiś czas i to jest do wytrzymania i zaakceptowania, ale teraz codziennie to samo. Jednym słowem przerąbane. Napisz gdamalena jak tam po wizycie. jedno wiem trzeba byc dobrej myśli, bo inaczej to tylko deprecha

Napisany przez: malinka1978 pon, 08 sty 2007 - 10:06

Czesc Dziewczyny!
Witaj monia75!

Nie bylo mnie przez weekend na maluchach bo bylismy z mezem u tesciow i nie wchodzilam na internet.
monia75 ja też miałam dolegliwosci zołądkowe i nudności nerwicowe. Ja teraz zazywam rudotel 2x 3mg. Jestem pod kontrolą lekarza neurologa-psychiatry.
Wiec moim zdaniem dobrze by bylo aby twoje samopoczucie ustabilizowal lekazr mozliwe ze terapeuta a potem mozna starac sie o dziecko. ja czekalam ok 3 lat aby zajsc w ciaze, bo wczesniej albo nerwica mi na to nie pozwalala, albo sam sie balam ze ma niekorzystny wplyw na ciaze.
A ostatnio dopadly mnie male nudnosci, i wierce sie w nocy i nie moge spac. Śnia mi sie dzieci małe, albo ze rodze. I jakies tez male leki mnie w nocy dopadly, nieraz takei mialam. I nie wiem czym to jest spowodowane, bo juz mnie nie nachodzily. I jestem zmeczona i senna. Trudny czas mnie czeka, bo i egzaminy na studiach, oddanie pracy magisterskiej, obrona w kwietniu. Zawrót głowy.
Asik75 pozdrawiam, i nie przejmuj sie tesiami. Są tacy jakcy są i nie da sie ich zmienic, jedynie zachowanie w stosunku do nich sie da zmienic.
gdamalena wiem ze nie jest łatwo, chociaz w takiej sytuacji nie bylam i nie umiem tak odczuwac jak Ty icon_sad.gif
Moze udaj sie do terapeuty, to czasem pomaga.

Napisany przez: monia75 pon, 08 sty 2007 - 11:35

Witaj Malinko!
Dobrze, że coś się na forum ruszyło. razem zawsze łatwiej. Malinko ja już jestem w piątym miesiącu i dopiero teraz zaczęły mi kłopoty nerwicowe. Jutro jadę do psychiatry, ginekologowi mówiłam, że jest duże prawdopodobieństwo, że wrócę do leków. Przecież ja przez te cholerne biegunki i i takie jedzenie na "czuja" nie robię nic dobrego dla dzidzi. Chyba lekarstwa w tym wypadku to mniejsze zło. czy wy też czasami macie takie durne poczucie winy jakimi jesteśmy matkami bo trujemy dzieci prochami. Mnie to ostatnio prześladuje. A o teściach to można by założyć nowe forum. Ja ostatnio unikam teściowej. Kiedyś jak jej powiedzieliśmy z mężem że mam problemy nerwicowe, to ona skwitowała, że taką nerwicę to ona też ma. Syty głodnego nie zrozumie. Dam wam znać

Napisany przez: Asik 75 pon, 08 sty 2007 - 15:09

Ja kiedyś też miałam problem z porannymi biegunkami,a w ciągu dnia miałam ściśnięty żoładek. Ale wtedy nie byłam w ciąży. Myślę, że tutaj musi ci pomóc specjalista.Tez myślę, że lepiej wziąść lekarstwo niż męczyć siebie i dziecko.

Napisany przez: monia75 pon, 08 sty 2007 - 18:02

Dlatego jadę do psychiatry. Przewertowałam chyba cały internet w poszukiwaniu wiadomości na temat leków w ciaży. I wiecie co największym źródłem informacji są kobiety, które przez to przeszły. Każda się bała, z duszą na ramieniu podejmowała taką decyzję i mnie to też wiele kosztuje. Myslałam, że podjęcie decyzji o dziecku będzie moją najtrudniejszą decyzją ( z chorobą w tle), ale decyzja o powrocie do lekarstw kosztowała mnie jeszcze więcej nerwów, zmartwień, dołów i katowania siebie, że idę na łatwiznę. Z drugiej strony co to za łatwizna. To mój Mont Everest do zdobycia.

Napisany przez: Asik 75 pon, 08 sty 2007 - 19:42

A ja boję się nawrotu nerwicy po porodzie, bo niestety w poprzedniej ciąży wtedy się zaczęło. Ale wiem, że po urodzeniu jest więcej możliwości na branie leków,a w ostateczności odstwię dziecko od piersi. Przecież dla niego też jest ważne samopoczucie matki, a nie tylko mleko. Zresztą Dawidka też karmiłam tylko 5 tygodni,ale to ze względu na podejrzenie alergii.

Napisany przez: monia75 pon, 08 sty 2007 - 21:57

Asik tym to bym się akurat nie martwiła. Załóżmy, że wpadniesz w nerwicę, odstawiasz małego od piersi i bierzesz tabletki. Znacznie prostsze niż branie tabletek w ciąży. ja bym też chciała się tylko tym martwić. Nie oznacza to że umniejszam Twój problem, ale jest wyjście. Przecież nasze pokolenie wychowało się na sztucznym mleku. Moja mama mowiła, że był nawet trend czy jak to kurcze nazwać na mleko sztuczne i nikt nie karmił. Tym sie martw. Ważne że teraz sobie radzisz

Napisany przez: monia75 wto, 09 sty 2007 - 09:46

Miało być na koću oczywiście nie martw. Pozdrawiam serdecznie

Napisany przez: Asik 75 wto, 09 sty 2007 - 11:10

Monia jest dokładnie tak jak piszesz. Cieszę się, ze radzę sobie w ciąży. A później problem już jest duzo mniejszy.

Napisany przez: malinka1978 wto, 09 sty 2007 - 12:14

Witajcie dziewczyny! Czesc asik75

Ja rano byłam na badanich z krwi podstawowych w ciazy i grupa krwi i mocz. zaplacilam 78 zł i mam wyrzuty sumienia ze jakbym miala lekarza panstwowego to moze az tyle bym nie placila za badania albo wcale bym nie placila. Od rana z tym sie zle czuje a do tego dręczą mnie nudności, ale nie wymiotuje.
Ostatnio w nocy wierce sie i nie spie 2 lub 3 godziny. Mialyscie cos takiegow ciazy?
I mam tyle mysliw glowie, aby dziecko bylo zdrowe, abym ja byla zdrowa, ze tyle pieniedzy potrzeba na lekarza, badania i tak w kółko. To mi sie snia dzieci, to badania, jestem juz psychicznie obciazona w tym tygodniu. I zmeczona.

Napisany przez: Asik 75 wto, 09 sty 2007 - 12:28

Malinka ja na początku ciąży spałam jak zabita. Szybko zasypiałam i w nocy też dobrze spałam. Ale słyszałam, ze niektóre kobiety mają właśnie problem ze spaniem, bo muszą się oswoić z nową sytuacją i wszystko poukładać. Sądzę, ze jak sobie część rzeczy przemyślisz problem minie.

Napisany przez: monia75 wto, 09 sty 2007 - 12:28

Malinka muszę Cię trochę ochrzanić. ja wiem, że pieniądze sa ważne w życiu, ale teraz liczy sie dzidziuś i ty. Ja tez wydaje kupę kasy ( ginekolog- prywatnie, badania-prywatnie, psycholog-prywatnie, psychiatra- prywatnie, do tego prenatal, smakołyki no i teraz pewnie lekarstwa dojdą od psychiatr) Jak bym to zliczyła, to tez sporo wychodzi. Powiedz sobie że masz teraz prawo na takie wydatki i dziewczyno nie zadręczaj się tym dodatkowo, należy Ci się, bo masz dzidziusia w brzuchu. jak nie mam kasy to pożyczam od mamy, bo wiadomo nie każdy śpi na pieniądzach. Postaraj się tą kwestię olać a zajmij się czymś przyjemnym ( spacer, dobry film, książka) odreaguj, żeby Ci sie napięcia nie kumulowały, bo mi się tak nagromadziło, że buchnęło. Każdy stres postaraj się odreagować, to niby banalne, ale u nerwicowców wręcz konieczne.

Napisany przez: malinka1978 wto, 09 sty 2007 - 12:36

Dzieki dziewczyny!!
Musze ten metlik sobie poukladac. Nie jestem materialistka ale tak jakos mi przeszlo przez glowe ze mozna zaoszczedzic a wydane pieniadze przeznaczyc na cos innego. Ale wiem ze masz racje monia 75.

Napisany przez: monia75 śro, 10 sty 2007 - 11:38

Czy u waszych lekarzy psychiatrów tez takie kolejki? Byłam wczoraj na wizycie i chyba z 20 osób po mnie przyszło, a większość to mlodzi ludzie. Co to sie porobiło. Choroby i problemy psychiczne to faktycznie plaga XXI wieku. A mi lekarz powiedział, że bardzo dobrze, że przyszłam, bo nie ma sensu męczyć siebie i dziecka jak coś można zaradzić, zwłaszcza że to 5 miesiąc. Jeśli to kogoś interesuje to przepisał mi Seronil 10 mg rano na początek i amitrptylinum 10m mg wieczorem. To sa baardzo małe dawki, ale muszę odczekać conajmniej 10 dni i wtedy ewentualnie jak nie będzie poprawy lekarz zwiększy mi dawki. jakoś muszę przetrwać, dalej jeść na siłę i męczyć sie z lękami i schizami. jak ja sobie czasem coś wkręcę to koniec. Najgorzej jak sobie wkręcam, że przez nerwicę moje dziecko nic w tym miesiącu nie przybierze na wadze. Wprawdzie jem i myslę, że tak i tak nieźle jak na mnie. Powiedzcie mi czy to mało czy ja sobie naprwdę jakiś chory film wkręciłam. Pierwsze śniadanie kawałek chleba ( najgorzej rano) drugie śniadanie mały jogurt z płatkami i dwa tosty z masłem i dżemem, drugie danie na obiad normalna porcja i szklanka soku, deser -owoce, kolacja 2 kawałki chleba i jakieś dodatki np. skrzydełko w galerecie, jakas kiełbaska, albo jajko po wiedeńsku. No i wieczorem zazwyczaj jeszcze jakiś owoc. Może jak mi ta nerwica puści nadrobię zaległości. jakoś nie widzę narazie żebym schudła. Powinnam się gdzieś zważyć, ale się cholernie boję i chyba poczekam aż mi sie polepszy. Trzymajcie za mnie kciuki i pocieszcie, bo mi się już wydaję że do końca ciąży będę się tak męczyć.

Napisany przez: Asik 75 śro, 10 sty 2007 - 13:10

Monia dobrze, że byłaś u lekarza. Mam nadzieję, że seronil na ciebie podziała jak należy, bo ja po kilku dniach stosowania go przerwałam kurację. Nie dość, że miałam większy lęk wewnętrzny to dostałam jadłowstrętu. Czytałam, ze lek ten też daje sie przy bulimii. Ale każdy reaguje inaczej i mam nadzieję, że u ciebie to dobry wybór, tym bardziej że masz drugi lek. Może one razem to strzał w 10.
Co do twoich ilości jedzenia to przy mniejesz dużo. Ja prawie od początku ciąży mam problem z jedzeniem, ale nie z powodu nerwicy. Mam porażenie perystaltyki przewodu pokarmowego. W II trymestrze trochę minęło. Ale w I i teraz po każdym nawet małym posiłku czuję się jak balon. I też się zmuszam do jedzenia. Pocieszam się, że dzidziuś jak coś potrzebuje, a nie dostaje z jedzeniem to pobiera z naszego organizmu. I w najgorszym wypadku to my mamy niedobory. Dlatego biorę witaminki w tabletkach i piję czasem wapno musujące, bo obawiam się, ze jem za mało nabiału. Jak na razie przytyłam tylko 8kg, a większość dziewczyn z forum na tym etapie ma ponad 10kg.

Napisany przez: monia75 śro, 10 sty 2007 - 14:49

Ja się tez niestety o tym seronilu naczytałam trochę nie fajnych rzeczy. Zobaczę co się bedzie działo, w każdym bądź razie lekarz mi zapisał swoją komórkę i kazał dzwonić jakby coś mnie niepokoiło. Ja do czwartego miesiąca przytyłam tylko 3 kg, ale jestem drobna i szczupła. Moja waga to 47 kg od czasów liceum i ani rusz nie mogłam przytyć. Ale lekarz ginekolog powiedział, że wszystko jest w normie, bo w tych początkowych miesiącach przybiera się po 1 lub 2 kilogramy, a potem troche więcej. Teraz w piątym powinnam chociaż 1 kg przytyć. znam kobiety które w całej ciąży przytyły 7 kg i dzidzie zdrowe, duże i silne. Nie ma reguły. Więc twoje 8 kilo to tak i tak ładnie, tym bardziej, że zostało ci jeszcze trochę czasu. A tak na prawdę to najważniejsze sa kilogramy i rozmiary dzidziusia, a nie to ile przybrała matka. Bo niektóre kobiety mają o 25 kg więcej a rodzą małe dzieci z niedowagą. Muszę teraz pracować nad psychiką i się nie podłamywać, bo nasze myśli to nasze życie i naszymi myslami wpływamy na naszą rzeczywistość wewnetrzną i zewnętrzną.

Napisany przez: Królewna śro, 10 sty 2007 - 16:20

[color=red][/color]

Witam Wszystkich,

Borykam się z problemem nerwicy już od paru dobrych lat, czy którejś z Was zdarzyło się, iż brała leki i w trakcie ich brania zorientowała się, że jest w ciąży?

Czy wszystko był potem dobrze z ciążą?

Pozdrawiam serdecznie

Napisany przez: monia75 śro, 10 sty 2007 - 17:47

Krolewna osobiście mi sie udało zajść w ciążę bez leków, ale pewnie czytałaś poprzednie posty i sama widzisz, że dopadło mnie w piatym miesiącu. Oprócz tego forum pisuję od czasu do czasu na forum "stresowe mamy" i tam jest spora ilość kobiet, które zaszły w ciażę na lekach, potem albo odstawiły albo brały dalej. Są i takie, które próbuja zajść świadomie na małych dawkach, bo nie mają wyjścia. Nie jesteś sama, ja jeszcze kilka mięsiecy temu miałam podobny problem, ale po odstawieniu leków, zaraz zaszłam w ciążę ( chyba cud), więc miałam szczęście w nieszczęściu. czy chodzisz na jakąś terapię, albo do psychiatry?

Napisany przez: Asik 75 śro, 10 sty 2007 - 19:16

Witam Królewno!
Ja też miałam to szczęście i zaszłam w ciążę bez leków. Mam koleżankę, która brała Seroxat i zaszła w ciążę. Z tego co wiem na pierwszy trymestr powoli go odtawiła. Potem chyba nie musiała brać leków. Mnie na szczęście w ciąży nerwica odpuściła. Miałam tylko mały incydent. Teraz i tak jestem na takim etapie, że mogę się czymś "ratować". Najlepiej skonsultuj się ze swoim lekarzem i spytaj co o tym myśli.
A z drugiej strony jak starałam się zajść w ciąże ,a nie mogła i brałam wtedy też lek p/depresyjny pytałam ginekologa co się stanie jak zajdę w ciąże trakcie brania leku, powiedział, że spróbujemy odtawiać. I nie był na nie, jeśli chodzi o starania podczas zażywania leków.

Napisany przez: malinka1978 czw, 11 sty 2007 - 09:36

Witajcie Dziewczyny! Ja jednego dnia czuje sie lepiej, innego gorzej.
Co do leków to ja teraz zażywam 2x 3mg rudotelu i jestem w ciazy i jestem pod kontrolą lekarza. Zdecydowalismy sie na dziecko podczas przymowania leku. Potem nie wiem jak to rozwiaze lekarz czy bedzie mi odstawiac lek czy zmieni, jeszcze nie wiem.
Są sytuacje ze nieraz bezpieczniej jest zazywac lek, niż nie zażywac i szkodzic dziecku. wiec rozne teorie maja lekarze. inni nie uznaja wcale lekow inni polecaja w malych dawkach jesli chodzi o nerwice, depresje, czy padaczke.

Napisany przez: monia75 czw, 11 sty 2007 - 10:16

dziewczyny jak się "wkleja" ten pasek z dzidziusiami i kolejnymi miesiącami :wink: u mnie na razie poranne sensacje trwają, ale dzisiaj od rana postanowilam szybko się rozruszac i absolutnie niedopuszczać mysli typu: czy dziecko sie dobrze rozwija, czy nie jem za mało, czy dam radę przezwyciezyc kryzys. Powiedziałam stop. Im mniej będę myśleć o tym tym lepiej. I wiecie co jak sobie tej "myślówy" nie zafundowałam od rana to jest mi lepiej. Nawet na pierwsze śniadanie zjadłam całą bułkę, co mi sie ostatnio nie zdażało, bo żołądek dopiero "otwierał" sie około południa. Ja muszę pomóc tym tabletkom, bo te moje małe dawki nic za mnie nie zrobią.

Napisany przez: Asik 75 czw, 11 sty 2007 - 10:46

A ja jestem cały czas nerwowa przez teściów, głównie przez teścia. Doprowadza mnie do szału, strasznie się w środku denerwuję, czasem chce mi sie płakać. Moim marzeniem jest się wyprowadzić, ale niestety nie mamy na to środków. Teśc nie dość, że ma zawsze odmienne zdanie, to nic nie da sobie powiedzieć. Już kiedyś po takich sytacjach miałam ataki nerwicy. MAZ próbuje z nimi gadać, ale niby jest lepiej, a wcale nie. Mąz tego nie rozumie co ja przeżywam , bo to jego rodzice. Niby próbuje pomóc, ale ja i tak się meczę. Cały czas czuję się tu obco, a zresztą teść daje mi to po swojemu do zrozumienia. Wtrąca się do wychowania syna. Właśnie przed chwilą mnie wkurzył, zadzwoniłam do męża i popłakałam się. Moja psycholog mówi, że oprócz sytuacji w dziciństwie, która jest główną przyczyna nerwicy, teście mnie dobijają. Zaczęłam się im stawiać, dbać o swoje to jakby pomogło. Ale teraz znów się zaczyna. Jestem wściekła, załamana i przerażona.
Tylko nie piszcie, że mam ich olać, bo sie nie da.

Napisany przez: malinka1978 czw, 11 sty 2007 - 12:33

asik troche wiem jak to jest bo ja mieszkam z moimi rodzicami i tez nie jest łatwo. mam byla zawsze nadopiekuncza a ojciec pił alkohol. Teraz nie pije bo jest pod nadzore sądu.
A mam czasami sie w traca w takie glupie rzeczy jak jedzenie ubranie itp. co w moim wieku nie powinno jej interesowac. I wydaje mi sie ze tak bardzo nie cieszy sie z perspektywy bycia babcia, bo ostatnio powiedzila ze powinnismy poczekac z dzieckiem az skonczymy studia(zostalo 2 miesiace) i jak bede zdrowa. Ale z tym zdrowiem to roznie i jak mi przez 10 lat nie przejdzie nerwica to tyle mam czekac nadziecko jak bede miec 40 lat. Przesada. I mowila ze dziecko to już przywiązanie i nie ma czasu na nic . tak ajkby ciecko bylo czyms zlym i wiazalo malzonkow już dzieckiem a nie tylko sprawami materialnymi.
Wydaje mi sie ze do takich osob nalezy zmienic zachowanie bo ich zmienic sie nie da. A to zachowanie pomaga nakierowac psycholog, wiec polecam terapeute.

Napisany przez: monia75 czw, 11 sty 2007 - 15:45

Asik doskonale cię rozumiem, choc nie mieszkam z teściami, ale zawsze mężowi mówiłam, że albo on zamieszka u moich rodziców, albo w ogóle nie wyjdę za mąż i będziemy żyć jak wieczne narzeczeństwo. Ja po prostu wiedziałam, że nie dam rady tam wytrzymać i oczywiście obawiałam się nawrotów nerwicowych. Jedno co ci moge poradzić to wcale nie olewać, bo sie na da. Ale moja pani psycholog zawsze mi powtarzała skoro nie moge zmienić innych, to muszę zmienić swój stosunek do tych ludzi. Bardzo to trudne, bo wielokrotnie robiłam próby na moich teściach i rodzicach. U mnie to też dużo zależy od aktualnych sił psychicznych. jak psychicznie czuje sie lepiej to inni mi tak nie zagrażają, ale na przyklad teraz nie miałabym siły żeby zmierzyć się w pojedynku z teściową i wybronić siebie. A tak w ogóle to twój teść nie ma za grosz rozumu i serca. Przeciez jesteś w ciąży, czy oni w ogóle wiedzą o twoich problemach zdrowotnych? Może w tym tkwi jakieś rozwiązanie. Nerwica to mowa ciała, kiedy słów nam brakuje, albo jesteśmy bezsilni to lubi się pojawiać. Nie pozwól, że by twoje ciało zaczęło mówić za ciebie. Myślę że twój mąż powinien się tez postawić i walczyc o ciebie. czasem nerwica jest nieświadomą próbą wyzyskania czegoś na kimś. Podkreślam nieświadomą. Nie uciekaj w stany nerwicowe tylko znajdź razem z mężem rozwiązanie.

Napisany przez: Asik 75 czw, 11 sty 2007 - 18:52

Monia przeczytaj pw.

Napisany przez: monia75 czw, 11 sty 2007 - 22:07

przeczytałam i odpisałam. mam nadzieję, że wiadomość dotarła, bo sie trochę namotałam. Pozdrawiam

Napisany przez: monia75 czw, 11 sty 2007 - 22:21

A mi wieczorem zrobiło się bardzo smutno. Wpadłam w jakiś dół. cały dzień był w miarę udany, ale teraz coś mnie męczy i gnębi, jakiś głeboki pesymizm i lęki. A jeszcze ta pogoda mnie dobija. bardzo brakuje mi męża. Muszę jeszcze dwa miesiące wytrzymac bez niego. No i brakuje mi mojego chrześniaka- Grzesia, którego praktycznie wychowywałam, ale od września siostra wyprowadziła sie na dobre i spotykamy się od czasu do czasu. Grzesiu emocjonlanie jest nadal moim synkiem i bardzo go kocham. Pewnie dlatego mi tak ciężko, bo nie ma przy mnie dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Racjonalnie próbuję sobie to wszystko wytłumaczyć, ale serce nie słucha. Czy z tęsknoty można wpaść w nerwicę?

Napisany przez: h_ania pią, 12 sty 2007 - 09:57

CYTAT(monia75)
Czy z tęsknoty można wpaść w nerwicę?


cześć Monia, właśnie, dobre pytanie. mi się wydaje, że może to mieć jakieś znaczenie.

pozdrawiam
h_ania

Napisany przez: Asik 75 pią, 12 sty 2007 - 11:05

Wydaje mi się, ze z tęsknoty nasze objawy mogą się pojawić. Wiem coś o tym. Zresztą człowiek tak jest stworzony, że ma swoje potrzeby i pranienia, a jak mu ich brakuje to zaczyna gorzej funkcjonować i popada w chorobę,przygnębienie, depresję itp.

Napisany przez: monia75 pią, 12 sty 2007 - 12:26

Rozmawiałam dzisiaj z moja panią psycholog przez telefon, bo już nie daję rady. Trzyma mnie od tygodnia i każdego ranka zaczyna się wygrzebywanie z dołka, a z jedzeniem nadal kiepsko. Jesli do poniedziałku nic nie drgnie ( a usilnie pracuję nad tym chociaż te złe myśli są jak szarańcza) to dzwonię do psychiatry. Po tygodniu brania leków cokolwiek powinno się zmienić. Może mam za małe dawki. Nigdy nie brałam takich leków, a dawki są mniejsze od najmniejszej dobowej. No cóż w tym miesiącu nie przytyję. Kurcze w końcu musi odpuścić. We wtorek jadę na terapię a do tego czasu sama pracuję nad sobą i próbuję sie nie dać tej wstretnej , wrednej małpie. Wszystko chce odebrać nawet radość z macierzyństwa, a ja jej na to pozwalam. Koniec, muszę bardziej zawalczyć. Podtrzymujcie mnie na duchu, bo tak naprawdę tylko wy jesteście ze mną.

Napisany przez: gdamalena pią, 12 sty 2007 - 15:10

Monia, z tęsknoty chyba nie, ale raczej z tego, co w nas siedzi i dochodzi do głosu, gdy nie ma tej drugiej osoby. Ja kryzys przeżywalam w tamtym roku, gdy mój mąż wyjechał do szkoły, rzeczywiście byłam w strasznym stanie, wtedy jeszcze paliłam, więc wypalałam bardzo dużo i bardzo tęsknilam i się denerwowałam, dopiero gdy uświadomiłam sobie przyczyny , to zaczęłam lepiej, a potem normalnie funkcjonować. wczęsniej nie mogłam spać, jeść, bolało mnie serce i cały czas płakałam ( nie wspomnę o lękach, choć te cześciej pojawiają się teraz, gdy depresja minęła). leki niestety działają chyba dopiero tak po około 2 tyg (zwłaszcza w takich małych dawkach). ale zawsze dla pewności lepiej się skontaktować z lekarzem, gdy czujesz, że nie ma poprawy, tylko jest gorzej.[/quote]

Napisany przez: monia75 pią, 12 sty 2007 - 17:51

Zacytuję wam fragment książki "Pojedynek z nerwicą" : "Problem nerwicowy to problem, który powstaje i rozwija się w dziedzinie emocji i uczuć. Do powstania napięć prowadzą nie tyle bezpośrednie przyczyny zewnętrzne, co konflikt wewnętrzny. Dawno przezyte urazy, lub długotrwale nie zaspokajane, podstawowe potrzeby psychiczne nabierają swej niszczycielskiej siły, ponieważ są zepchnięte do nieświadomości. Pozostaje jednak w konflikcie ztym co świadome, czego pacjent aktualnie chce i potrzebuje, a czego nie udaje mu się zrealizować. naprawdę i najczęściej chce i potrzebuje tego, czego nie dostał w dzieciństwie, a nauczył się, że nie wolno ( nie wypada) o to prosić i że bezpieczniej jest zachowywać się całkiem przeciwnie. Na tym własnie polega nerwicowe błędne koło, że pacjent nie dostaje tego, czego najbardziej potrzebuje, a swoim zachowaniem pokazuje, że wcale mu na tym nie zależy.
Jakie potrzeby nie zostały zaspokojone lub były źle zaspokojone w dzieciństwie tych osób? Zwłaszcza są to potrzeby najważniejsze dla prawidłowego rozwoju i niezaburzonego kształtowania się osobowości: potrzeba miłości, akceptacji, uznania, rozwijania poczucia własnej wartości
Frustracja, a więc utrudnienie w zaspokojeniu potrzeby kontaktu emocjonalnego , jest poważnym czynnikiem nerwicującym. jest to jedno z głównych źródeł kształtowania sie nerwicy.

Napisany przez: monia75 pią, 12 sty 2007 - 17:58

I co wy na to? Do mnie pasuje jak ulał. żadnych z wymienionych potrzeb nie miałam zaspokojonych w dzieciństwie, wręcz przeciwnie. Ojciec mnie w życiu chyba nie przytulił, ani nie pocałował. za to krzyczał niemiłosiernie, choleryk, pesymista i dręczyciel psychiczny. mama chłód na kilometr też nigdy nie uslyszałam od niej że mnie kocha. A od przytulania to był miś. Brr. No i wyszlo na to, że jestem tak zfrustrowana, że bez męża aż dostałam nerwicy. ale próbowałam z moją mamą na ten temat rozmawiać i i mówiłam jej, że czasem potrzebyje wsparcia psychicznego, dobrej rady, wysłuchania, uwagi. I wiecie co mi powiedziała, że jak ona szła ileś lat temu wstecz do szpitala to jej matka nawet o tym nie wiedziała. I co teraz ja mam cierpieć za to, że babcia ją olewała? Na to wychodzi. Co za zimny wychów. Chyba do niej nic nie dotarło, bo ona tego w ogóle nie rozumie. Słowo wsparcie psychiczne nie istnieje w słowniku moich rodziców. Nie wiem tylko co mam z tym zrobić. Kupić sobie dużego misia do spania i przytulania?

Napisany przez: monia75 pią, 12 sty 2007 - 18:03

Gdamalena i co zrobiłaś z tą swoją tęsknotą. jak sobie z tym potem poradziłaś? Nie mam żadnego pomysłu. To nie pierwszy kontrakt męża, ale ten jest dla mnie wyjątkowo trudny, pewnie przez ciążę.

Napisany przez: Asik 75 sob, 13 sty 2007 - 11:42

Monia sądzę, że teraz ta tęskonota jest bardziej dokuczliwa z powodu ciązy. Chciałabyś pewnie z mężem przeżywać co jest z nią związane, każdy ruch dziecka, czy nawet złe sapompoczucie itp.
Jak mój mąż był za granicą wszystko było ok dopóki syn był zdrowy, a jak zacżeły się jego problemy zdrowotne , które długo się ciągnęły, musiałam sama podejmować decyzje to nerwica bardzo silnie zaatakowała i wtedy pierwszy raz zaczęłam brać leki p/depresyjne. Do tego oczywiście dochodziły nieporozumienia z teściami.

Teraz od kłótni nie miałam z nimi kontaktu i czuję się jakaś taka wolna, silniejsza. To jest chyba tak jak w tej książce, z której Monia przytoczyłaś fragment. Poczułam swoją wartość.

Teraz pomimo dlaszych kłopotów z synem już czuję się też silniejsza, bo nikt nie wyzwala we mnie poczucia winy. A tak to cały czas przez nich miałam to poczucie, czułam się kontrolowana jak małolata, która nie może sobie sama poradzić i trzeba jej pilnować, bo na pewno zrobi źle.

Napisany przez: gdamalena sob, 13 sty 2007 - 11:44

po pierwsze cały czas bałam się tego, że zostanę sama i że sobie nie poradzę (mój kontakt z rodzicami też był raczej chłodnawy, poprawiło się dopiero na studiach, wcześniej raczej walczyliśmy ze sobą, niż się rozumieliśmy), gwałtownie spadła moja samoocena, a najbardziej buntowało się we mnie to , że teraz w danej chwili nie mogę być z mężem, albo gdy go potrzebuję, jego właśnie nie ma itp. pierwszym krokiem było uświadomienie sobie tego, ze choćbym nie wiem co robiła, nie zmienię sytuacji, skoro tak , to muszę ją jakoś zaakceptować (nie jest to łatwe, mnie zeszło tak ponad miesiąc), potem musiałam podnieść samooecenę i nie obwiniać się za jakieś tam różne wyimaginowane rzeczy, więc jeśli mąż nie przyjeżdzał dłużej, bo go coś tam zatrzymywało starałam się z tym pogodzić i znaleźć sobie dużo zajęcia, czytałm, pracowałam, oglądałam filmy itp., musiałam przestać myśleć i powoli, powoli tłumaczyłam sobie, że tak jest dobrze , przestać myśleć o tym, co będzie, a myśleć o tym, co jest teraz. W tym roku znosze to 100 razy lepiej, choć nie twierdzę, że jest łatwo, ale kosztowało mnie to dużo nerwów i wiele godzin uspokajania się. najważniejsze to wyrwać się właśnie z tego błędnego koła, ale najpierw musisz sama sobie odpowiedzieć, co najbardziej Cię denerwuje i czego się boisz (ja tak zrobiłam), potem zaczęłam myśleć, czy można się jakoś z tym oswoić, i tłumaczyłam sobie różne rzeczy.
Rozmawiałm też z koleżanką (jest psychologiem) i wytłumaczyła mi po chłopsku to, co tak rzeczowo i fachowo ktoś ujął, a co ty przytoczyłaś. większość nerwic to nerwice reakcyjne, zatem żeby je wyleczyć, trzeba sobie uświadomić, na co są reakcją, co je wywołało i dopiero można się z tym zmierzyć, inaczej nie ma sensu jakiekolwiek leczenie, bo się nie uda.

Napisany przez: monia75 sob, 13 sty 2007 - 20:41

dziewczyny bardzo dziękuję wam za odpowiedzi. Przemyślałam sobie ostatnio wiele rzeczy. ja nawet sobie nie uświadamiałam ile złości i buntu jest we mnie z powodu wyjazdu męża. czułam się jak opuszczona a przecież on pojechał zarabiać pieniądze. wiecie jak mi było zawsze smutno, kiedy miałam wizytę u ginekologa i widziałam inne kobiety z mężami: usmiechniete, radosne. A mi jakoś wcale nie było do śmiechu. I myslę, że to jest u mnie główny powód nerwicy. Pozorna zgoda na wyjazd, a w rzeczywistości ogromny dławiący ból i bunt. No i musiało wyleźć. Kiedy sobie to uświadomiłam i zaczęłam nad tym pracować poczułam się lepiej. Objawy trochę ustąpiły, bo nie sądzę, że po 4 dniach leki zaczęły działać. Dużo czytałam i pracowałam nad myślami. Zaczęłam umawiać się z koleżankami na spotkania i próbować sobie stworzyć własne życie. Nawiedzały mnie takie mysli: że juz sama nie daję rady i podświadomość zareagowała nerwicą, potraktowała te mysli dosłownie. No cóż troche muszę nad soba popracować, ale bynajmniej wiem nad czym a to już połowa sukcesu.

Napisany przez: Asik 75 nie, 14 sty 2007 - 10:23

Monia i tak trzymaj! JA też staram się cały czas pracować nad sobą. I pewnie dlatego, że moja psycholog doszła do przyczyn mojej nerwicy i pracujemy nad tym , nerwica tak długo mi nie dokuczała.

Mnie zaczynają dokuczać dolegliwości ciążowe tzn. brakuje mi tchu, plecy bolą, mam problemy z poruszniem się. Oby do porodu.

Napisany przez: monia75 nie, 14 sty 2007 - 12:09

Asik tyle wytrzymałaś, to jeszcze trochę dasz radę. Podziwiam ciebie, że tak dzielnie znosisz wszystkie niedogodności i się nie poddajesz. Masz o co walczyć- o swoją rodzinę i o swoje dobre samopoczucie. Ja ciągle borykam się z porannymi i przedpołudniowymi lękami, dołami i biegunkami. Ale psychicznie jeszcze się trzymam i wiem, że się nie poddam. Nie mogę oczekiwać cudów po lekach, które biorę od 5 dni i to w bardzo małych dawkach. Zresztą psychiatra kazał mi przyjechał za dwa tygodnie a do tego czasu muszę radzić sobie sama. Mimo wietrznej pogody, dużo spaceruję, a od rana staram się szybko rozruszać i przede wszystkim nie myśleć. Myśleć i pracować nad umysłem można dopiero wtedy jak lęki odpuszczą. Bo w stanie rozdygotania nic dobrego do głowy nie przychodzi. I tak staram się robić. Wiem, że bez leków nie dam rady, ale mogę im też pomóc. Pozdrawiam was serdecznie

Napisany przez: Asik 75 nie, 14 sty 2007 - 14:54

Monia, myślę, że po dwóch tygodniach zaczniesz czuć sie coraz lepiej. JAk ja brałam podobny lek, zaczęłam odczuwać działanie po ok.8-14 dniach. Niektóre takie leki stosuje się też właśnie w takich małych dawkach (jeśli dolegliwości nie sa tez wielkie, albo tylko na niewielkie lęki). Może zaczynają działać później, ale lek się kumuluje w organizmie.

Napisany przez: monia75 nie, 14 sty 2007 - 21:53

Malinka a co tam u Ciebie? jak znosisz ciążę?
Lily Snape coś ostatnio nas zaniedbujesz. najwięcej pisze Asik i ja no i ostatnio gdamalena.
H-ania a jak tam starania o dzidzię?
Zmieniło się coś. Postanowiłam, że pojadę do siostry. Muszę się wyrwać z tego myślenia, a tam zajmę sie Grzesiem- moim ukochanym chrześniakiem. Jak przestane mysleć o sobie a skupię się na kimś innym to będzie lepiej. Wieczorem miałam mega dół. zawsze wtedy wychodzilam na spacer i takie doły rozganiałam, ale u nas takie sztormy nad morzem, że nosa nie idzie wytknąć. Poza tym półwysep ledwo kupy sie trzyma. jeszcze troche i zacznie nas zalewać.

Napisany przez: monia75 nie, 14 sty 2007 - 22:18

Wcale nie mam ochoty iść spać jak pomyslę sobie, że od jutra znowu to samo to mi się odechciewa i jakieś lęki sie robią. Muszę jakoś wytrzymać. Dobrej nocki.

Napisany przez: Asik 75 pon, 15 sty 2007 - 09:27

Monia , ale ci fajnie, że mieszkasz nad morzem. Ja uwielbiam morze. W zeszłym roku bylismy ze znajomymi na działce u wujka męża w Wisełce koło Międzyzdroi. Co prawda są tam na razie przyczepy kempingowe, ale nie było źle, bo pogoda była piękna. I tam dowiedziałam się, ze jestem w ciązy.

Napisany przez: monia75 pon, 15 sty 2007 - 09:33

Miałam fatalną noc, cały czas nawiedzały mnie leki, serce waliło jak młot a nad ranem oczywiście biegunka. Przeszło tydzień się z tym męczę. A psychiatra mówił że po 4-5 dniach ten jeden lek powinien zadziałać. Zadzwonię dziś do niego i powiem, że kompletnie nic nie działa. A ja nie mam małej nerwiczki, tylko nerwicę. Znam siebie i wiem, że bez leków nie wyjdę na prostą. Potem moge pracować z psychologiem, ale na razie jestem za słaba psychicznie i za bardzo skupiona na objawach. próbuję je olewać, czasami wychodzi, ale ogólnie jest kiepsko.

Napisany przez: Asik 75 pon, 15 sty 2007 - 10:34

Monia trzymaj się dzielnie i dawaj się objawom!!!!!!!!!!!!!

Napisany przez: h_ania pon, 15 sty 2007 - 11:22

Witajcie,

oj długo mnie nie było ale sesja trwa..................mam mase nauki, a końca nie widać.
Monia, pytasz jak starania. Otóż nie czynię rzadnych starań i raczej na razie jednak nie planuję powiększenia rodziny. Miałam chyba jakiś chwilowy zryw i przypływ uczuć macierzyńskich. Jednak nie czuję się gotowa i póki co to staram się, owszem, ale żeby dzidzi nie było. Przemyślałam sobie wszystko i jednak nie. Z mężem ostatnio nie mieliśmy dobrych relacji, straciłam - jeżeli w ogóle kiedykolwiek miałam - poczucie bezpieczeństwa, oparcia w nim. Sama nie mam pracy, uczę się jeszcze, a właściwie dopiero zaczęłam (jestem na pierwszym roku). Nie czuję się niezależna zwłaszcza finansowo, mąż wylicza mi pieniądze, o czym wspominałam w innym wątku (200 zł/miesiąc na życie) a do tego zmagania z nerwicą.
Poza tym piszecie o swoich problemach z teściami. A któż ich nie ma?? Mój teść to prawdziwy cwaniak i egoista. Jemu się wnuk NALEŻY i koniec. Nie patrzy czy nas na to stać, ciągle robi mi jakieś aluzje a mojej mamie kiedyś powiedział, że "po co jej te studia, jak i tak będzie w domu siedzieć i dzieci bawić"...............Najchętniej zamknąłby mnie w domu i co rok wnuczek............Nie trawię gościa. Wydaje mu się, że jest pępkiem świata, on wszystkich może obrażać, wszystkim ubliżać, wszystkim rozkazywać, ale jemu nic nie wolno powiedzień. Gość jest tak strasznie zakompleksiony (tak myślę), że to jak się zachowuje to jego odreagowanie. Po prostu szkoda słów. A teściowa...............wydziera się cały czas - taki ma sposób bycia:) - wtrąca się we wszystko. Jak się pokłócę z mężem, bo np. obraził mnie i zwróciłam mu uwagę, albo nie stanął w mojej obronie i różne inne sytuacje, to ona zaraz komentuje, że Boże, ale się stało, że już nie mamy się o co kłócić i takie tam.
To tak po krótce, bo długo możnaby o tym pisać.
Więc dziecka póki co NIE CHCĘ, bo jak sobie wspopmnę te wszystkie sytuacje z nimi i czasem mężem w rolach głównych jestem trwale i skutecznie zniechęcona.

Napisany przez: monia75 pon, 15 sty 2007 - 16:27

Po tej mojej strasznej nocce ( brrr na samo wspomnienie robi mi się niedobrze) dzień mam całkiem udany. Pierwsze co robię rano to na siłę wstaję z łóżka i idę napalić w piecu ( mamy ogrzewanie na węgiel). Potem trochę wysprzątam piwnicę, bo wiem, że muszę gdzieś to napięcie zgubić. Czasami udaje mi się w miarę szybko wyjść z tego rozedrgania i lęków, ale nie zawsze. Bardzo pomagają mi spacery, a mam gdzie spacerować, bo mieszkam nad morzem. Mam juz swoje ulubione trasy i jak pogoda sprzyja to wychodzę dwa razy dziennie. Miałam jechać do siostry ale mój chrześniak zachorował na anginę więc jestem uziemniona. Unikam jak ognia chorób, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym teraz leżeć z nerwicą i anginą w łóżku. ja muszę chodzić, ruszać się, pracować.

Asik trzymam się. Psychiatra kazał mi zwiększyć dawkę leku i stwierdził, że faktycznie takie malutkie dawki mogły nie zadziałać, ale bezpieczniej jest zacząć od małych i organizm przyzwyczajać. Teraz dopiero będę brała minimalne zalecane i to musi wystarczyć.

H-ania faktycznie rozsądnie że na razie odpuściłaś sobie dzidziusia. Może metoda małych kroków jest odpowiedniejsza. Ja juz wprawdzie skończyłam jakiś czas temu studia i nie pracuję w swoim zawodzie ( nauczycielka). Na studiach moja nerwica dała mi popalić. Nie radziłam sobie ze stresem przedegzaminacyjnym. Jak były jakieś łatwiejsze egzaminy to było okey, ale jak trafiały sie kobyły ( a na polonistyce każdy egzamin z literatury to koszmar pod względem ilości materiału do przeczytania) to wtedy wymiękałam. Tam nerwica miała pożywkę, ale gdybym zaczęła od razu pracować po średniej szkole to pewnie też by mnie w odpowiednim momencie zaatakowało. To musiało po prostu przyjść. całe moje życie na to pracowałam i jeszcze parę osób. A teścia nie słuchaj. w życiu różnie się układa, a kobieta powinna być chociaż częściowo niezależna, a do tego studia są bardzo potrzebne. ja mam chociaż o tyle dobrze, że mąż mi nigdy niczego nie wyliczał. wręcz namawiał do kupowania różnych rzeczy, ale ja z natury jestem oszczędna i potrafię dobrze gospodarować pieniędzmi. chociaz ostatnio lekarze pochłaniają trochę kasy. Ale najważniejsza jest dzidzia.

Napisany przez: gdamalena pon, 15 sty 2007 - 17:08

witam!
H_aniu nie martw się w ogóle teściem, tylko studiuj, a na dzidzię jeszcze przyjdzie czas (czy Ty też mieszkasz z teśiami??). My od razu jeszcze przed ślubvem zdecydowaliśmy, zę wszystko byle nie wspołne mieszkanie i choć warunki, w których mieszkamy, nie są najlepsze (straszna klitka, tak mało przestrzeni, że nie można się nawet swobodnie poruszać), to zawsze robimy to, na co mamy ochotę i nikt nam nie "truje za uszami" (wiem , zę czasami ciężko się wyprowadzić ze względu na finanse, ale czasmi trafiają się okazje, by wynając coś taniej itp.)
ja dziś czuję się super (pierszwy dzień ferii), wstałam przed 11, posprzątałam, wyszłam na spacer, a teraz się szykuję na bal szkolny (a w sobotę się pobawiłąm trochę na studniówce).
Monia ja też skończyłam filologię polską, tylko że ja uczę w swoim zawodzie, choć ta praca nie gwarantuje spokoju. Uczę w LO i czasami jestem tak przemęczona, zdenerwowana, zę nie mam na nic siły, a bez magnezu i wit. B w ogóle nie funkcjonuję, ( choć czasami dzięki tej pracy przechodziła mi depresja). ( a bierzesz magnez, moze masz duze niedobory i stąd ten stres i zdenerwowanie). a poza tym tak sobie myśle, zę te studia wyrobiły w nas jedną poważna wadę idealizację niektórych rzeczy, dlaczeto trudno się zgodzić potem z rzeczywistoscią (takie skrzywienie zawodowe).
Asik, malinka pozdrawiam dubeltowo, was i małe dzieciaczki w brzuszkach.

Napisany przez: h_ania pon, 15 sty 2007 - 17:40

Cześć dziewczynki,

Bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia. Dobrze, że możemy tu nawzajem powyżalać się, to pomaga.
Teściem staram się nie przejmować, ale czasem po prostu choćby człowiek nie wiem jak się starał nie może udawać, że nie słyszy. Ale staram się. A niech sobie gada, ja i tak wiem swoje.

Gdamalena, nie mieszkamy (JUŻ!!!) z teściami i całe szczęście. Choć nie od początku po śkubie tak było. Zaraz jak się pobraliśmy był horror. Przez rok czasu mieszkaliśmy na zmianę 2 tyg. u moich rodziców, 2 tyg. u teściów (mieszkanie 35 m). To był koszmar, życie na walizkach, brak własnego kąta, szkoda gadać (żeby nikt nie powiedział, że kogoś rodzice są ważniejsi, żeby nie czuli się urażeni - dziś wiem, że to chore bo tylko sobie robiliśmy krzywdę). Ani mąż nie pracował, ani ja. Teraz z perspektywy stwierdzam, że ze ślubem pośpieszyliśmy się. Najpierw trzeba było się choć trochę usamodzielnić. Ale czasu już nie cofnę.

Monia, masz całkowitą rację, kobieta MUSI być niezależna. Ja te studia zaczęłam z duszą na ramieniu i olbrzymimi obawami, ale tym razem chyba trafiłam w 10. Piszę tym razem, bo poprzednie studia rzuciłam po 5-u (tak, tak!!) latach nie kończąc ich (długoby o tym pisać; kierunek nazwijmy to "rzadki i niespotykany", problemy z materiałami, a przecież nikogo to nie obchodzi, z resztą to już zamknięty rozdział i nie chcę do tego wracać), co uważam za życiową porażkę, a jednocześnie żałuję, że nie podjęłam takiej decyzji wcześniej, tylko brnęłam w to dalej. W dużym stopniu przyczyniła się też do tego nerwica, ale generalnie całokształt był koszmarny. Dlatego teraz mam tyle obaw; czy uda mi się ukończyć, czy nerwica znowu nie zbierze plonów, czy dam radę. Sama decyzja o podjęciu studiów nie mało mnie kosztowała.
Monia, moja dzisiejsza noc też nie była najlepsza. Nie mogłam spać, serce waliło mi jak oszalałe..................Rozumiem to doskonale.

Dziewczyny, jak to jest z tym magnezem?? Ja biorę 1 tabletkę dziennie MGB6 i dawki, jaką zawiera nie można przekraczać. Myślę jednak, że dla mnie to mało, że potrzebuję więcej magnezu. Czy zatem można brać więcej? Magnez się jakoś gromadzi w organizmie??

pozdrawiam Was wszystkie bardzo gorąco
przytul.gif

Napisany przez: gdamalena pon, 15 sty 2007 - 21:10

witam, ja już po dyżurze w szkole,
H_aniu niestety nie wiem czy można więcej niż 1 tabl. ja biorę dokładnie to samo - mgb6 zawsze rano 1 tabl. , ale wcześniej lekarz mi zalecił, czy przepisał, Magnakol 2razy dziennie, ale i tak myśle, że mam za mało, bo non stop jem czekoladę, cukierki i ciastka z czekoladą, a jeszcze jak się pije kawę, to podobno ma się duże niedobory magnezu i wit. c.

Napisany przez: monia75 pon, 15 sty 2007 - 21:29

Ja od początku ciąży wsuwałam magne B6 trzy razy dziennie jedną tabletkę. niestety nie uchroniło mnie to przed nerwicą. zresztą ginekologowi mówiłam, że moge brać, czemu nie, ale jak mnie nerwica chwyci to przejdę na mocniejszy kaliber. A dzisiejszy wieczór jest bardzo fajny. mam dobry humor i zero lęków. Jak ten nastrój mi faluje, można zgłupieć. A moje obawy, że dzidzia nie urośnie, bo jem mniej są chyba bezpodstawne, bo brzusio robi się coraz większy, a z jedzeniem trochę się porzestawiałam na połudiowe, popołudniowe i wieczorne godziny. poranki odpuściłam. Jutro mam wizytę u terapeutki. tak się składa że moja terapeutka i mój psychiatra pracują na Akademii Medycznej w Gdańsku. Niesty na terapię muszę daleko dojeżdżać ( 60 km) ale nie narzekam. wolę to niż życie sprzed terapii.

H_ania myślę, że podjęcie decyzji o kolejnym kierunku studiów wymagało nielada odwagi. Ja chciałam podyplomowo zrobić sobie jeszcze logopedię, ale odpuściłam ze względu na dziecko. chciałam oszczędzać moje nerwy. Jeśli studiujesz to co lubisz będzie ci łatwiej, tylko nie popadaj w perfekcjonizm i nie kieruj się ambicjami. Nerwica to lubi , nawet bardzo.

Gdamalena ten idealizm mnie już wielokrotnie gubił, ale coraz częściej twardo stąpam po ziemi, bo życie mnie tego uczy. szkoła to niestety nie jest miejsce dla mnie. Nie lubię tłumów, zamieszania, hałasu. Mam to szczęscie, że mieszkam w miejscowości wypoczynkowej i w lecie prowadzę działalność gospodarczą. Finansowo nie mamy najgorzej, chociaż tkwimy po uszy w długach, ale dzięki temu niedługo przeprowadzimy się do własnego domu. zawsze moim największym marzeniem był dzidziuś i własny dom. Wię może mi się uda.

Napisany przez: Asik 75 śro, 17 sty 2007 - 09:22

Co się dzieje? Zniknęły wczorajsze posty. Na innych tematach też.

Do nas wieczorem, a właściwie do syna przyszedł teść i jakby nigdy nic wszedł bez słowa i zaczął bawić się z synem. Nie odzywał się ani do mnie ani do męża. Ten to ma tupet. Jak dziś znowu przylezie to nie wytrzymam. Już na sam jego widok wczoraj w śroku mnie trzęsło.
Może inaczej bym zareagowała, ale on wlazł jak do siebie i miał nas gdzieś i to, że dziecko zaraz idzie spać.

Napisany przez: h_ania śro, 17 sty 2007 - 14:12

uuuuuuuuuuuuu, szkoda, że te posty przepadły. Wczoraj dość fajnie udało mi się ująć to, co chciałam Wam napisać. To spróbuję jeszcze raz.
Pamiętam Asik, że pytałaś, czy mąż mnie wspiera w nerwicy. Otóż z przykrością muszę stwierdzić, że niestety nie............Kompletnie nie czuję jego bliskości, o czułości już nie wspominając, brak mi poczucia bezpieczeństwa. A już w momencie ataku jest, a jakby go nie było. Nie czuję jego wsparcia, tego wsparcia po prostu nie ma.
Niedawno jedna z moich wykładowców, która na co dzień jest terapeutką na dziennym oddziale psychiatrycznym zaproponowała mi pomoc (na jednych zajęciach u niej omal nie zemdlałam, takiego ataku dostałam). Chce wziąć mnie do siebie na oddział na kilka dni w celu dokładnego zbadania i zdiagnozowania mnie. Później zdecyduje co dalej, być może nawet skieruje mnie do kliniki nerwic (z tego co wiem ludzie tam nie leżą w łóżkach, bo nikt nie jest obłożnie chory, normalnie funkcjonują z tym że przebywają kilka tygodni i mają kompleksowe leczenie połączone z terapią. A mó mąż myśli, że to jest, niewiem, więzienie.......). Kiedy to wszystko opoweidziałam mężowi wydarł się na mnie i powiedział, że po mnie nie widać, że jestem chora, że chcę dać się zamknąć w jakimś zakładzie, związać w kaftan bezpieczeństwa i siedzieć w pokoju bez klamek i z gratami w oknach. Awantura była straszna, później nie odzywaliśmy się kilka dni. Takie jest jego podejście do tematu.
A jeszcze żeby było mało rozważa teraz wyjazd za granicę. Jeszcze w prawdzie nic nie jest przesądzone, ale jego kolega wyjeżdża w sobotę i myśli ściągnąć go do siebie. A mój mąż pytał mnie wprawdzie co ma zrobić, ale ani razu nie spytał czy sobie poradzę (choćby w kwestii nerwicy), w domu - przecież ja nie pracuję, jak on to sobie wyobraża?? Jak ja mam utrzymać dom??
Proszę Was napiszcie mi tylko szczerze, co o tym sądzicie. Nie owijajcie w bawełnę, nie urazicie mnie, chcę znać Wasze opinie choćby miały paść najgorsze słowa.

pozdrawiam Was
h_ania

Napisany przez: Maggie śro, 17 sty 2007 - 16:31

Witaj malinko, ja jestem chora na nerwicę...w ciąży było mi bardzo ale to bardzo ciężko, przez to reagowałam różnego rodzaju bólami, począwszy od bóli głowy skończywszy na bólach w klatce piersiowej, ale musze powiedizeć że bardzo pomógł mi mąż, swoim wsparciem, on wiedział jak to jest co prawda nie chorował na nerwicę ale miał depresję.
Dziecko moje urodziło się zdrowe, prawie trzy tygodnie przed terminem, ale myślę że miało na to wpływ wypadek męża w pracy, który sie połamał, złamał nogę i rękę...i miał operację...także moje dodatkowe nerwy icon_rolleyes.gif

Napisany przez: gdamalena śro, 17 sty 2007 - 16:56

H-aniu, jeśli chodzi o badania i szpital, to ja nie widzę w tym nic strasznego ani groźnego dla ciebie (kaftany, itp.), jesli masz taką możliwość , to ja bym skorzystała.
a jeśli chodzi o tem wyjazd, to tu już sprawa nie jest taka prosta. nie wiem tylko czy to ma być wyjazd jednorazowy na kilka miesięcy, czy już na stałe na okresową pracę. Ja ogólnie jestem przeciw (na dłuższą metę na wyjazdy), ale jeśli to będą krótkie wyjazdy (np. 2, 3 miesięczne), to można przeżyć i jakoś żyć, jeśli myśli o wyjeździe na "stałe", to najlepiej wyjedźcie razem. Bo rozłąka i ciągłe myślenie o tym mozę tylko pogłębić nerwicę.

Napisany przez: monia75 śro, 17 sty 2007 - 17:04

szkoda, że pozjadało wiadomości, ale nic stracownego można pisać dalej.
H_ania Twój mąż jak wiele innych osób nie rozumie co to jest nerwica. Może podsuń mu jakąś książkę do przeczytania o nerwicach, albo jakąś stronkę z internetu. Jak się trochę naczyta to może mu się w głowie rozjaśni. Ja jak zaczynałam moją walkę z nerwicą to najpierw postanowiłam spróbować terapii indywidualnej. Z przerwami jeżdżę do dzisiaj na spotkania, ale gdybym miała okazję i pomocną dłoń, to dałabym się przebadać na wszystkie strony, nawet jesli oznaczałoby to kilkudniowy pobyt na oddziale dziennym. To na oddziałach zamkniętych sa kaftany, drzwi bez klamek itd. A klinika nerwic to już w ogóle fajna sprawa. Naczytałam się trochę o tym i postanowiłam, że jak po terapii indywidualnej nie uda mi sie pokonac moich lęków przed ciążą to bedę musiała pomyśleć o bardziej kompleksowym leczeniu. Lęk przed ciążą pokonałam, ale nerwica wróciła, z tym, że nie wpadam juz z tego powodu w depresję. Jak masz tylko mozliwość to lecz się dziewczyno, szukaj pomocy, dobrych fachowców. Będziesz potem wyposażona we własną broń przeciwko chorobie i będzie ci łatwiej walczyć. A wyjazd męża? Cóż skąd ja to znam. Mój już 4 miesiące siedzi na kontrakcie, jest mi ciężko, ale jakoś daje radę, mimo nerwicy która zatakowała mnie teraz w ciąży. Też nie pracuję, ale co miesiąc mam pensję od męża na koncie. Nie wiem jak rozliczacie się finansowo, ale skoro chce jechać ( i pytanie dlaczego chce jechać, co nim kieruje, czy chodzi o pieniądze?)to przynajmniej powinien zapewnić ci utrzymanie i przesyłać pieniądze na jakieś wspólne konto.

Napisany przez: monia75 śro, 17 sty 2007 - 17:07

Gdamalena ma rację, jeśli wyjazd to krótki, ale my mamy za dużo długów, dom w budowie i trochę nas przycisnęło. Ale jak mąż teraz wróci to nie pozwolę jechać mu na tak długo. Będzie musiał zmienić firmę, zresztą już mu to w mailu napisałam.

Napisany przez: Asik 75 śro, 17 sty 2007 - 19:59

H_aniu ja też nie widzę nic złego w pobycie w szpitalu. Jakbym czuła taką potrzebę to też bym skorzystała.

Szkoda, że mąż cię nie rozumie i nie wspiera. Gdyby nie mój mąż to dalej bym borykała się z chorobą. JA kiedyś bałam mu się powiedzieć, że chcę skorzystać z pomocy psychologa, chciałam spotykać się z nim żeby on nie wiedział. Ale przyznałam się, ze mam taką potzrebę i co o tym myśli. Powiedział, że dobrze, jeśli ja tego chcę i miałoby mi pomóc to on jest za. Kiedyś dostałam ataku paniki w kościele,a nie wiedziałam jeszcze co mi jest to zawiózł mnie na pogotowie i jak się okazało, ze to nerwica to mnie nie wyśmiewał tylko wspierał.
Szkoda też, ze nie myśli o twoim zdrowiu jak wyjedzie.

Meggie ja co prawda nie borykam się teraz z objawami nerwicy, ale jestem bardzo nerwowa i często mam teraz stresujące sytuacje. Też mam obawy, ze urodzę wcześniej. Czy wiedziałaś , ze urodzisz wcześniej i miałaś juz jakieś objawy?

Napisany przez: malinka1978 czw, 18 sty 2007 - 09:37

Witajcie Dziewczyny!
Ach te nerice , depresje, teraz coraz wiecej osób choruje na to i są duże kolejki w przychodniach czy szpitalach. Ludzie przestai sie wstydzic psychologa czy psychiatry.
Jesli chodzi o mnie to mój mąż dowiedzial sie ze mam nerwice około pół roku po poznaniu, wtedy mialam nasilone objawy i wykrecanie sie jakimis innymi dolegliwosciami bylo śmieszne, wiec postanowilam mporozmawiac i powiedziec ze mam nerwice. Przyjał to spokojnie i powiedzila żę "Oboje damy rade"
Potem mnie mobilizowal do wspólnych wyjść do spacerów i czestego przebywania wśród ludzi. Co mi też pomoglo opróćz terapii. Wiec mężowi mogę zawdzięczać lepsze samopoczucie również. Momentami było ciezko bo organizm sie buntowal i wysyłał sygnały z którymi musialam walczyc.

Jeśli chodzi o moje samopoczucie to czasami uciska mnie w klatce, albo kreci mi sie w glowie. ale tez zalezy to od pogody. Momentami wiem ze nerwica sie obudzila.
Co do ciazy to mam male nudnosci i sie jeszcze szybko mecze. A ochoty nie mam na slodkie. Odeszlo mnie. icon_smile.gif
Pozdrawiam Nowe Nerwicókwi icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 czw, 18 sty 2007 - 10:04

Malinko takie osłabienie i zawroty głowy powinny niedlugo minąć. Ja ostatnio też mam jakieś zawroty i też myślę, ze to ta paskudna pogoda. Wogóle cięzko mi się oddycha, dzidzia rośnie, macica się powiększa i uciska na przeponę. Przede mną jeszcze dwa miesiące, ale się niecierpliwię. Mógłby już być marzec.
Bardzo dobrze, że ludzie przestają już się wstydzić problemów ze sobą. Najgorzej jest męczyć się samemu i dusić chorobę w sobie. Jeśli jest taka potrzeba lepiej pobrać leki niż się męczyć. I dobrze jest się komuś zaufanemu wygadac lub wypłakać.

Napisany przez: Maggie czw, 18 sty 2007 - 10:11

CYTAT
Meggie ja co prawda nie borykam się teraz z objawami nerwicy, ale jestem bardzo nerwowa i często mam teraz stresujące sytuacje. Też mam obawy, ze urodzę wcześniej. Czy wiedziałaś , ze urodzisz wcześniej i miałaś juz jakieś objawy?

Asik nie w zasadzie nic nie wskazywało że urodzę wcześniej, oja położna mi powiedziała, że wyglaða na to że dzidzia urodzi się o czasie, ale ja podświadomie czułam ze troszkę wczesniej icon_wink.gif
A poza tym tak jak pisałam napewno największy wpływ na to miał własnie wypadek męża , bo wtedy nadenerwowałam się co nie miara icon_rolleyes.gif

malinka takie wsparcie od męża to Skarb GRATULUJĘ.
Wspaniale że możemy liczyc na kogoś a jeszcze jak to jest najbliższa osoba to cud.

Chodziłyście na terapie...?

Napisany przez: Asik 75 czw, 18 sty 2007 - 10:26

Meggie ja od dwóch lat chdzę do psychologa. Przez pierwszy rok dwa razy w miesiącu, a od roku raz. Bardzo mi pomogła, mogłam odstawić leki, doszła do przyczyn mojej nerwicy. Dzięki niej stałam się pewniejsza siebie i potrafię walczyć o swoje. Co prawda czasem miałam momenty, że musiałam wziąść jakiś lek, ale to było sporadyczne. Ale od czasu rozpoczęcia terapii moje objawy zaczęły powoli się wycofywać, były coraz mniej dokuczliwe, aż zniknęły. Mam czasem pojedyńcze napady kołatania serca, drżenia wewnętrzne, ale ustępują bardzo szybko. Zanim do niej trafiłam miałam silną nerwicę . Bardzo męczyły mnie lęki, wewnętrzne napięcie, którego nie mogłam się pozbyć, bezsenność. Na początku po niektórych sesjach było ciężko, ale ja wierzę, ze to mi pomogło. No i oczywiście mąż.

Napisany przez: Maggie czw, 18 sty 2007 - 10:31

Asik ja jak mieszkałam jeszcze w Polsce to chodziłam do psychologa ale krótko, pożniej wyjechałam i przestałam chodzić, po urodzeniu Antosia miałam czas ze chciałabym chodzić znowu ale teraz ostatnio czuje sie naprawde lepiej, może dlatego że te bóle w klatce okazały się nie nerwicą tylko refluksem...??!!
Nie wiem, w każdym razie narazie jest lepiej.
U mnie w rodzinie same choroby mama i mąż chorowali na depresję, teraz siostra jest chora, a ja borykam się z nerwicą...ach...ale mysle że to choroby ludzi wrażliwych. icon_rolleyes.gif

Napisany przez: Asik 75 czw, 18 sty 2007 - 10:41

Mnie się też wydaje, że te choroby dotykają ludzi wrażliwych. Ostatnio moja siostra przyznała mi się, z ema od jakiegoś czasu objawy depresyjne. Też jest bardzo wrażliwa. Staram się ją podtrzymywać na duchu i pomagać psychicznie.

Napisany przez: Maggie czw, 18 sty 2007 - 11:57

mój mąz chorował na depresje 4 lata, jeszcze wtedy nie bylismy małzenstwem, ale mysle ze ta choroba moze tez wiele nas nauczyć icon_rolleyes.gif
Wiele tracimy, ale tez wiele zyskamy...
Asik trzymam za Ciebie kciuki i za to zeby udało Ci się wesprzeć siostrę przytul.gif

Napisany przez: CrazyMary czw, 18 sty 2007 - 15:03

Monia75, wysłałam Ci priva icon_smile.gif

Napisany przez: Asik 75 pią, 19 sty 2007 - 09:33

Witam dziewczyny!

Jak przeżyłyście nockę? Też u was tak wiało. Ja jeszcze nigdy tak się nie bałam. Strasznie wiało, była burza, lał deszcz, nie było prądu. Do tego jeszcze bałam się, że choinka która rośnie przy oknie sypialni złamie się i wpadnie przez okno .

Napisany przez: malinka1978 pią, 19 sty 2007 - 09:38

OJJJJJJJJJ Wiało!
Wiało, był w Krakowie nawet grad ok 24 godz. i co chwile sie budzilam bo wiatr mnie budzil, na szczescie u nas jest prad ale sie balam ze cos sie pourywa, np dach itp.

Napisany przez: gdamalena pią, 19 sty 2007 - 10:59

witam
ja dopiero usnęłam koło 5 rano, a noc fatalna. mieszkam na 7 pietrze, do tego na rurze przy balkonie mam zamocowaną antenę (talerz), cały czas bałam się, zę ją urwie i walnie w okna. Do tego się błyskało co jakiś czas.

Napisany przez: Maggie pią, 19 sty 2007 - 14:20

Racja, a taka pogoda, wogóle nam nie sprzyja, ja też się denerwoawałam, a jeszcze musiałam iść z Antosiem wieczorem do sklepu bo pieluchy nam się skończyły, wiatr okropny, nawet oddech trudno było złapać icon_rolleyes.gif

Napisany przez: monia75 pią, 19 sty 2007 - 16:56

A nad morzem jak wiało!! W naszym porcie woda Zatoki osiągnęła taki poziom, że miejscami wylewała się na molo. A Bałtyk szaleje i zabiera wydmy. Ja wyjątkowo dobrze spałam, ale zazwyczaj śpię w stoperach, bo jestem bardzo czujna i szybko sie wybudzam. U mnie tyle lepiej, że poprawiło się z jedzeniem i biegunki odpuszczają. za to zwiększyły sie lęki. Jak widać nerwica nie chce odpuścić. ja mam takie absurdalne myśli, że sama się ich boję. Najgorsze są takie fale lęku za lękiem tracę wtedy głowę i nie panuję nad myślami. A tak w zasadzie to nie wiem czego się boję. czuję się tak jakby zmory przeszłości do mnie wracały, jakbym była tą Moniką sprzed kilku lat, tą sprzed terapii, która zupełnie w siebie nie wierzyła i ogarnięta była marazmem. A od tego czasu dużo się zmieniło i ja się zmieniłam. Tylko muszę znowu w siebie uwierzyć, że dam radę. czy was też ogarnia czasem zwątpenie i wiara we własne siły?

Asik takie sprawy nerwicowo-depresyjne częśto krążą w rodzinie. w mojej rodzinie nie tylko ja choruję. Moja siostra też boryka się z podobnymi problemami. A do marca wytrwamy. Ja już bym chciała być w 7 miesiącu,byłabym dużo spokojniejsza o dzidziusia, bo w razie czego byłby wcześniakiem, ale byłby. A ja się czasami boję sama siebie, że nie zapanuję nad nerwicą. Mam jeszcze ciągle słabą psyche

Maggie zgadzam się z Tobą, że ta choroba wiele odbiera, ale wiele umiemy sie też dzięki niej nauczyć. Dziewczyny jak jestem zdrowa to niewiele potrzebuję do szczęścia i potrafie się cieszyć z małych, na pozór nie ważnych rzeczy. To dzieki nerwicy wyłapuję chwile szczęścia i umiem je dostrzegać. mam koleżankę, która żyje w miare dostatnio, ma dwójkę zdrowych dzieci, dobrego męża i jest nieszczęśliwa i sama nie wie dlaczego. Nie potrafi dostrzec tego szczęscia wokół siebie.

Malinko- cieszę się, że sobie radzisz. Oby tak dalej. Dobrze, że masz wsparcie w mężu, to barzdo ważne.

Napisany przez: Asik 75 sob, 20 sty 2007 - 10:43

Monia dobrze, że z jedzeniem idzie ci coraz lepiej. Dopiero teraz dzidziuś potrzebuje coraz więcej wartosci odżywczych, także nie obawiaj się, że zrobiłaś dziciątku krzywdę, że dotąd kiepsko jadłas. Ono sobie poradzi. A jeśli chodzi o lęki to dziwne, że się powiększają jak bierzesz leki. Ja tak miałam jak brałam właśnie Seronil, ale lęki zaczęły się nasilać po kilku dawkach i dlatego go odstawiłam i zaczęłam brac inny lek.

Napisany przez: monia75 nie, 21 sty 2007 - 08:48

Ja tak zawsze mam, że lęki na samym końcu odpuszczają. To częściowo moja wina, bo sama się nakręcam. Dlatego od wczoraj staram się kontrolować wszystkie myśli, zwłaszcza te złe. One potrafią narobić wiele zamieszania. Dopiero we wtorek miną dwa tygodnie jak biorę leki, a tydzień tylko na w miarę sensownej dawce. Nie zauważyłam na razie żeby dziecko jakoś zareagowało pod wzgledem ruchliwości. Nadal wybudzam się w nocy z walącym sercem a ranki mam też bardziej sercowe i napięciowe, ale jest lepiej. Moja siostra z synkiem przyjeżdzają jutro na rekonwalescenję po chorobie i bardzo się cieszę, bo będą cały tydzień. A potem zostaną niecałe dwa miesiące i wróci mąż, a ja mam nadzieję bedę gruba, szczęśliwa i zdrowa.

Napisany przez: Asik 75 nie, 21 sty 2007 - 11:52

Oj to jak twój mąż wróci to ja już może będę mamą po raz drugi. Cieszę się, że jesteś coraz optymistyczniej nastawiona do życia. Wierzę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. I rozkoszuj się ciążą, pomimo dolegliwości to piękny stan i ruchy dziecka są niesamowite.

Napisany przez: monia75 pon, 22 sty 2007 - 10:37

Wczoraj byłam na roczku u córki mojej szwagierki. Byli oczywiście moi teściowie i rodzinka męża. jak ja wtedy żałuję, że nie ma męża. z nim zawsze mi raźniej. Nie obyło się bez rozmów ciążowych i oczywiście robiłam dobrą mine do złej gry. Nie wyobrażam sobie żebym mogła im powiedzieć o moich problemach. Po pierwsze nie zrozumieliby, bo to betony jesli chodzi o tego typu sprawy, po drugie tak i tak jestem pod kreska jako ta druga- gorsza synowa. A co tam. Wystroiłam się, umalowałam, podkręciłam włosy i postanowiłam zgrywać szczęśliwą i radosna przyszłą mamusię. Moja rodzina wie, że mam problemy i ciotki też, ale to są zupełnie inni ludzie i przy nich nie wstydzę się o tym mówić, a przynajmniej nie muszę udawać.

Asik trzymaj się nadal dzielnie, wierzę, że Ci się uda. Już prawie finisz, a potem będziemy sie martwić razem jakby coś się ewentualnie przyplątało.

Napisany przez: Maggie pon, 22 sty 2007 - 12:12

monia, masz racje że są ludzie którzy nie potarfią dostrzec szczęścia, mimo tego że moze je posiadaja...ciagle chcą więcej i wiecej.... Dopiero jak nas spotka tragedia...cięzka choroba , jakieś nieeszczęście to człowiek zauważa co traci, ale niestety taka natura ludzka, człowiek jest istotą niedoskonałą... icon_rolleyes.gif
Ja odkąd spotkała mnie nerwica a mojego męża depresja zmieniłam się, ale myslę że na lepsze, chcę się cieszyć z każdego dnia, przynajmnie staram się, bo przecież codziennie spotyka nas cos miłego.
Współczuje Ci tej rodzinki męża...znam takich ludzi którzy jak kołki nie rozumieją niektórych spraw....moja ciotaka na przykład jk zachorował jej syn...to uważała ze on sobie to wymyslił (to była depresja)
a teraz kiedy syn juz z tego wyszedł to ona zachorowała...i ostatnio powiedziała ze syn jest jej jedyną ostoją, jedyną osobą która ją rozumie.
Także same widzicie.

Asik ja też trzymam kciuki, to juz ostatnie tygodnie, będzie dobrze icon_razz.gif

Napisany przez: Asik 75 pon, 22 sty 2007 - 12:49

Dobrze Monia , że na tę imprezkę się wystroiłać. Zauważyłam, ze jak się ładnie umaluje, ubiorę i uczeszę to od razu się lepiej czuję. Niestety teraz to już coraz trudniejsze, a zresztą jestem słaba i już nic mi sie nie chce. Najchętniej to bym przelezała do samego porodu.

Napisany przez: Maggie pon, 22 sty 2007 - 13:20

CYTAT
Zauważyłam, ze jak się ładnie umaluje, ubiorę i uczeszę to od razu się lepiej czuję

Racja, ja tez to zauwazyłam icon_razz.gif

Napisany przez: Asik 75 wto, 23 sty 2007 - 21:30

Hej dziewczyny gdzie sie podziewacie? Czyżby śnieg was zasypał?

Napisany przez: h_ania śro, 24 sty 2007 - 15:16

Dziewczyny, ja dziś mam wyjątkowo koszmarny dzień. Znowu atak i to okropny. Trzyma mnie już parę godzin. Mam wrażenie, jakbym upadała, jakby zaraz miało mi przestać bić serce, w głowie mi się jakby kręci, poza tym czuję się taka zmęczona................nic mi się nie chce, a pogoda mnie jeszcze dobija.
Zdecydowałam się na leczenie - na te wstępne badania póki co - o którym Wam pisałam. Szczerze to już nie mogę się doczekać. A mąż niech sobie mówi i myśli co chce. Już mam to gdzieś.
Z resztą z nim coraz gorzej się układa. Moje małżeństwo chyba na dobre się rozpada. i prawdę mówiąc nie zależy mi już na tym. Męczy mnie sytuacja ciągłego napięcia, niepewności, braku wsparcia i poczucia bezpieczeństwa, ciągłego wypominania, "rozkazywania", upominania, wytykania, co mam zrobić a co nie, że to źle, tamto źle.............Jestem tym potwornie zmęczona. Czuję jakbyśmy byli niemal zupełnie obcymi sobie osobami. Czuję się zupełnie niekochana, nie szanowana, czuję się jak w pułapce, jakbym nie miała możliwości ucieczki. Po sotatniej awanturze powiedziałam mu, że jeszcze raz niech się podobnie do mnie odezwie to się wyprowadzam.
Boże, nic mi nie lepiej, myślałam, że jak choć trochę się wyżalę to mi ulży. idę się położyć, bo nie wysiedzę...............

Napisany przez: Asik 75 śro, 24 sty 2007 - 15:56

h_ania dobrze, że zdecydowałaś się na leczenie. A mężem się nie przejmuj, pomyśl o sobie i swoim zdrowiu. Wiem, ze cieżko jest to zrobić, ale ja też miałam podobną sytuację i chciała nawet odejść od męża, ale on jednak jest trochę inny jak twój. Szczerze mówiąc dziwię się jak można funkcjonować przy takim mężczyźnie. Zdrowy by nie wytrzymał. Nie pogniewaj się na mnie za to co napisałam, ale tak czuję.

A na razie odpoczywaj i dbaj o siebie. Najważniejsze, żebyś wróciła do siebie, nawet jakbyś musiała się długo leczyć. I myśl pozytywnie, a przynajmniej postaraj się. przytul.gif

Napisany przez: h_ania czw, 25 sty 2007 - 09:44

Asik, dziękuję za odpowiedź. Nie gniewam się oczywiście, wręcz przeciwnie - każdej z Was jestem bardzo wdzięczna za każdą, nawet najbardziej szczerą opinię.
całuję Was wszystkie bardzo mocno:)

Napisany przez: monia75 czw, 25 sty 2007 - 11:56

H_aniu cieszę się, że zdecydowałaś się na leczenie. To dobra decyzja tylko szkoda, że partner okazał się zbyt mało dojrzały żeby wesprzeć Cię w potrzebie. Nie dziwię się dlaczego czujesz się źle. Nerwica to choroba duszy, twoje ciało krzyczy za ciebie, daje sygnały, że coś jest nie tak. Na pewno w Twoim małżeństwie dzieje się wiele złych rzeczy, ale jeśli mąż nie wyrazi chęci poprawy ( może wspólna terapia) to nie ma szans na udany związek. To dwie strony muszą chcieć coś zmienić, Ty chcesz, bo podjęłaś odważną decyzję o leczeniu, a reszta należy do niego. Jak nie chce zrozumieć to prośby,, kłótnie nie pomogą. Nie pozwól jednak na to, żeby on zawładnął Twoim życiem, bo to Cię niszczy. Trzymaj sie h-aniu.

Napisany przez: Asik 75 czw, 25 sty 2007 - 11:59

Monia wreszcie się odezwałaś. Co słychać? /JAk się czujesz?

Napisany przez: monia75 czw, 25 sty 2007 - 12:01

A u mnie nastały w końcu spokojniejsze dni. Przyjazd chrześniaka wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Muszę sie nim zająć i to pozwoliło mi wyrwać się z egocentrycznego myślenia. Jutro mam wizytę u ginekologa. U mnie już 20 tydzień ciąży. Bardzo się boję tej wizyty, oczywiście ze względu na leki, ale mam nadzieję, że dzidzia jest silna i zdrowa, próbuję myśleć pozytywnie i nie obwiniać się. Nie jest to łatwe. Jutro napiszę co i jak.

Napisany przez: Asik 75 czw, 25 sty 2007 - 12:25

Monia na pewno będzie wszystko dobrze. I nie zadręczaj się tym, że bierzesz leki. Są kobiety, które muszą w ciąży brać o wiele gorsze leki i mają zdrowe dzieci (padaczka, choroby tarczycy).
Cieszę się też, że lepiej się czujesz. Na dworze mamy śnieg, więcej blasku na dworze to i może samopoczucie lepsze.
Ja za to mam straszne humorki. To chyba przez hormony. Wszystko mnie drażni, wkurza.

Napisany przez: gdamalena czw, 25 sty 2007 - 15:50

witam dziewczyny!
ostatnio mało mam czasu, bo nadrawbiam zaległości z pracy.
Cieszę się Monia, że wyrwalaś się z tego koła, myślenia itp. Nie martw się tym lekarzem, popieram Asię są kobiety chore na przeróżne rzeczy, astmy itd, biorą leki i rodzą zdrowe dzieci.

Asik pozdrawiam maluszka

H_aniu cięzki okres przed Tobą, więc idź do lekarza i niech Ci pomoże specjalista, bo się zadręczysz i zamęczysz. Co do męża najlepiej porozmawiać o tym, co się dzieje, może razem coś sensownego uda wam się wymyślić i ewentualnie starać się naprawiać to, co się popsuło.

U mnie na razie spokój (odpukać.. icon_wink.gif )

Napisany przez: Asik 75 sob, 27 sty 2007 - 14:12

Ale tu cisza. Znowu was zasypał? U mnie cały dzień pada śnieg. Przez okno mamy piękną zimę, tylko wiatr dzisiaj nieprzyjemny. Pozdrowionka.

Napisany przez: monia75 sob, 27 sty 2007 - 19:31

Nie taka cisza, ja już się melduję. Tak się denerwowałam wczoraj u ginekologa, że miałam puls przyspieszony, ale wytłumaczyłam lekarzowi co i jak i że nie ma się tym przejmować, bo to z emocji, a normalnie to mi serducho wolniej bije. Maluszek jak na razie zdrowy, wszystko ma na swoim miejscu i wszystkie narządy ok. Już nawet nie chcę wiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka byle tylko zdrowe. Oczywiście powiedziałam o lekach i nie było jakiegoś sprzeciwu czy krytyki z jego strony. Tylko powiedział że jeśli bęzie to możliwe żebym odstawiła. Na razie to nie ma wogóle szans, bo ciągle mam jeszcze problemy, a najgorsze jest to, że jak już łapałam pion, to znowu zdarzyło się coś co mnie przygniata. Siostra wpadła w mega depresję i niestety nie jest to dla mnie korzystne. Ja nerwicowiec zawsze jej pomagałam, wspierałam, rozmawiałam a teraz po prostu nie mam na to siły ani ochoty. Sama mam problemy ze sobą i do tego jestem w ciaży, próbuję się izolować od jej problemów ale to nie jest łatwe. Nie mogę się doczekać kiedy przyjedzie mój mąż. Jeszcze niecałe dwa miesiące. Nie jest łatwo, ale mam dla kogo walczyć.

Napisany przez: Asik 75 nie, 28 sty 2007 - 09:29

JA też w podobnych sytuacjach mam puls przyspieszony. Przy jakielkolwiek wizycie u dr tak mam i do tego strasznie się pocę.

Monia trzymaj sie dzielnie. I myśl teraz o sobie i dziecku. Ona też sobie poradzi , zobaczysz. Też ma dziecko i ma dla kogo walczyć. Dobrze, że mąż niedługo będzie z tobą. Zobaczysz ten czas szybko zleci. A twoje dolegliwości spadną na dalszy plan, albo ci odpuszczą.

Napisany przez: malinka1978 nie, 28 sty 2007 - 18:23

Czesc Dziewczyny!
Ja jak ide do gina zwlaszcza to tez sie denerwuje, poce, ruszam noga.
Dopiero jak sie dowiem ze jest OK, to przestaje sie denerwowac.
Pozdrawiam Wszystkie Dziewczyny na tyn znerwicowanym temacie.
Nie jest latwo zyc z nerwica. Dzisiaj znowu w Kosciele serce bilo mi szybciej, zwlaszcza na poczatku Mszy. Potem mi przechodzi. Chyba cos mam z tym o czym ksiadz mowi, o milosci, pokorze itp.

Ale okropna pogoda, bylismy u tesciow.
przytul.gif przytul.gif przytul.gif

Napisany przez: Asik 75 pon, 29 sty 2007 - 09:03

U nas pogoda paskudna, mokro, zimno i wieje. Długo mój syn nie nacieszył się zimą.

Mnie ciąża już trochę męćzy, brzuch wielki , uciska na pobliskie narządy i coraz trudniej mi funkcjonować.
A popołudniu mam wizytę u gin.

Napisany przez: monia75 wto, 30 sty 2007 - 09:38

Asik i jak tam po wizycie u lekarza? Ja na razie jeszcze nie odczuwam dyskomfortu fizycznego z powodu ciąży. Chociaż już mi ciężko się schylać i nie mogę szybko chodzić. Ciągle jeszcze ranki mam paskudne, ale wcale się nie dziwię, bo moja sytuacja jest do bani. W domu obojętność rodziców i udawanie że nic się nie dzieje, u siostry depresja i wyszło na to, że to ja muszę jej pomagać a nie ona mi. Męża nie ma. Wszystko jakieś pokręcone, poplątane a w środku tego wszystkiego ja i moje maleństwo. Czasami mi już ręce opadają i chciałabym gdzieś uciec. Nie mam żadnych pozytywnych bodźców od rodziny, przykre prawda?

Napisany przez: Asik 75 wto, 30 sty 2007 - 10:14

U lekarza wszystko ok. Myślałam, że uda mi się go przekonać jeśli chodzi o cc, ale niestety nie udało się. Ale zdecydowałam się na zzo.
Dopadło mnie małe przeziębienie i na razie ratuję się homeopatią. Ale nie jest źle.

Monia trzymaj się dzielnie i nie daj się objawom. Zobaczysz będzie coraz lepiej , no musi tak być.
Inaczej być nie może.

Napisany przez: malinka1978 wto, 30 sty 2007 - 14:10

Czesc Dziewczyny!
Czesc Asik


Kuruj sie asik by sie szybko wyleczyc. Teraz pogoda jest koszmarna wiec wszedzie mozna zlapac wirusa albo sie przeziebic.
[b]Jak sie czujesz asik nerwicowo????
Masz dolegliwosci. Mnie czasem dopada kolatanie serca, ból, zawroty i lęk szczególnie wsrod ludzi albo w kosciele.
Musze isc do neurologa do kontroli aby sprawdzic te leki i cos poradzil. pewnie karze mi przetrzymac lęk. A ja mam teraz egzaminy potem obrone i cala sie rozkladam jak mam publicznie wystąpic.[/b]

Napisany przez: monia75 śro, 31 sty 2007 - 08:19

Asik miód z cytryną, dużo pomarańczy, chociaż pół główki czosnku dziennie. Ale pewnie znasz arsenał babcinych sposobów na przeziębienie.

Malinko czy ty kiedyś leczyłaś się u psychiatry? Ja nie mam zaufania do neurologów, też kiedyś się leczyłam u podobnno dobrej pani neurolog ale zrezygnowalam, bo czułam że nie idę nic do przodu. Oszczędzaj siły na egzaminy, to trudny okres, a nerwica takie lubi.

A u mnie kocioł rodzinny trwa. Wczoraj byłyśmy obie z siostrą u psychiatry, powiedziałam jej że nie chcę słyszeć marudzenia, narzekania, ani żadnych dołujących tekstów. Ja muszę dbać o siebie i dzidziusia a do tego potrzebuję spokoju i jeszcze raz spokoju a nie mam go za grosz. Jeszcze siedzę u niej ze względu na chrześniaka, ktoś musi się nim zająć, obiad ugotować, wyszykować do szkoły. Ale w piątek jedziemy do rodzinnego domu (tam mieszkam z rodzicami) i wtedy niech się moja mama trochę nimi pozajmuje. Wkurza mnie to, że nikt nie patrzy na to, że jestem w ciąży, albo patrzą i tak i tak nie potrafią zrozumieć że ja też jestem na prochach i też mi ciężko. Nie mogę się doczekać kiedy wyprowadzę się do swojego domu i zamieszkam tam z mężem i dzieckiem. W końcu będę miała swoje życie i swój kąt. A tak to tułam się trochę u siostry, trochę u rodziców. Tak nie da się żyć.

Napisany przez: Asik 75 śro, 31 sty 2007 - 09:23

Monia dobrze zrobiłaś zabierając siostrę do psychiatry. Po co ma się męczyć. Nie może też obciążać ciebie, bo ty musisz myśleć o sobie i dzidzi.
Co do neurologów, to ja też kiedyś chodziłam z nerwicą do takiej pani dr. Była miła, pomagała mi, ale przepisywała takie leki, które tylko lekko wyciszały nerwicę i objawy. A u psychiatry byłam raz i wtedy dostałam p/depresyjne. Uważam , że dla nas na mocne dolegliwości te leki są najlepsze, a pozostałe tylko doraźnie.

Malinka jem pomarańcze, stosuję homeopatię. Nawet nie jest tak źle, tylko ten katar jest trochę bardziej dokuczliwy. Najważniejsze, że nie jest gorzej. Na razie odpukać nerwica mi odpuściła i czuję się dobrze, oczywiście nie licząc dolegliwości ciążowych. Zaczynam już bać się porodu to trochę długo mi się zasypia, ale potem śpię jak zabita i rano też mi się chce spać, ale muszę Dawida zaprowadzić do przedszkola. Za to teraz chata pusta i idę się przespać. To chyba przez pogodę, przeziębienię i ciąże ta senność.

Napisany przez: malinka1978 śro, 31 sty 2007 - 10:43

monia75 tak ten facet to psychiatra neurolog. dwa w jednym. Tylko mi lepiej brzmi neurolog wiec zawsze tak pisze, bo psychiatra mnie zniecheca.
Asik zdrowiej!

Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)