CYTAT(pcola @ Sat, 25 Feb 2012 - 08:36)
Jedno, do niedawna jeździłam dużym nowym samochodem (Peugeot 807), za dużym na miejskie jazdy, więc jeżdżę starym Nissanem Micrą. Stylu jazdy nie zmieniłam (jeżdżę od ponad 17 lat - zgodnie z przepisami). Kiedy 807 zatrzymywałam się przed przejściem dla pieszych, by kogoś przepuścić kierowca za mną cierpliwie czekał. Od czasu kiedy jeżdżę Micrą średnio co drugi raz kierowca za mną (najczęściej auto bardziej wypasione i nowsze od mojego) wyprzedza mnie na przejściu
Na swojej trasie mijam dwie szkoły podstawowe, obowiązuje ograniczenie prędkości, kiedy zwalniam do wymaganej prędkości notorycznie jestem wyprzedzana. Zaczynam uprzedzać się wobec kierowców drogich samochodów, zwłaszcza panów po 50 roku życia
Kulturę osobistą narodu najlepiej widać na drogach. Wstyd mi za Polaków za kółkiem.
Ja zrobiłam w pewnym sensie odwrotnie, już ładnych kilka lat temu. Tzn zamieniłam zgrabnego AX-a , który często był jak niewidoczny - wyjeżdżali mi z bocznych jakby go nie było, mimo, że jeździłąm na światłach nawet jak nie były obowiązkowe ; na dużego cięzkiego Scorpio - wcale nie nowe, a wręcz teraz już pełnoletnie
. Czuję się dużo pewniej . A w autach szalejących (śpieszących się, trąbiących , wymuszających) na ogół widzę średnio młodych facetów, obowiązkowo z telefonem przy uchu wrrrr
Z takich niebezpiecznych sytuacji , od której zaczął się wątek, pamiętam po ponad 15 latach coś takiego:
Jadę maluchem Wrocław- Warszawa, sama, zima, śnieg nie pada, droga dwukierunkowa z poboczem, ale czarne tylko jezdnie, na poboczu warstewka śniegu, ogólnie nie ślisko.
Dość pusto. Przede mną pług śnieżny, prosta droga, podjeżdżam bliżej i zaczynam wyprzedzać, a on nagle też zjeżdża na przeciwległy pas, bo chyba chciał coś ominąć. Oczywiście bez kierunkowskazu (raczej powienien mieć?) . Pamietam, nadal widzę to, jak w ostatniej chwili uciekam na to zaśnieżone pobocze po lewej, i z trudem (bo tam jednak ślisko ) wyhamowuję i wracam na jezdnię za nim. Gdybym była 5 metrów z przodu, to zepchnąłby mnie do rowu
. Potem go jakoś wyprzedziłam, już nie pamiętam jak...