CYTAT(użytkownik usunięty @ Mon, 27 Sep 2010 - 21:41)
cytowany post usunięto
Roso! Ja mam dla Ciebie zbawienie!!! Ale, ale... do tego potrzebna byłaby mi jedna sesja kawowa z Twoim mężem. Obstawiam dość dużą szansę na sukces wychowawczy... A sukces nazywa się TYGIELEK do kawy.
Ja kawy rozpuszczalnej NIE LUBIĘ. Pijam ją, kiedy nie mam innego wyboru. Nie lubię również pluć fusami, a WIELBIĘ kawę ziarnistą. Za jej zapach, za lekko gęstawy smak. Najbardziej zaś KOCHAM prawdziwe espresso. Takie, które podaje się z setką wody, żeby twarzy w chińskie piętnaście nie wykrzywiło... Wtedy bez cukru, bez mleka. SZATAN. I lecisz...
Co do tygielka, to jest to ustrojstwo, które przygotowuje kawę o siedem nieb lepszą, niż ekspresy ciśnieniowe. Jest to rodzaj dzbanka, założę się zresztą, że go już widziałaś, do którego wlewasz wodę, na sitko uklepujesz kawę sypaną, zakręcasz, stawiasz na kuchence i czekasz... Po 15 minutach dłużących się w nieskończoność, wypełnionych posykiwaniem, pogruchiwaniem i uprzyjemnionych OBEZWŁADNIAJĄCYM zapachem kawy unoszącym się dookoła, przelewasz napar do kubeczka. I WŁALA! Kawa jest pozbawiona fusów, doskonale zaparzona, cudownie pachnąca, PYSZNA! Ma wszystkie aspekty doskonałej kawy ziarnistej
Kolejna sprawa.... gatunek kawy. Ja osobiście nie lubię 100% Arabiki. Arabica jest bowiem kwaśna, a ja kwaśnych kaw nie lubię. Dlatego poszukuję albo słabo, albo średniopalonej kawy z mieszanek Arabiki i Robusty. Wtedy to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Nie muszę dodawać, że nie tykam wszelkich Jacobsów i innych Tchibo?
A kawy rozpuszczalnej nie lubię i nie pijam, ponieważ wiem, jaki jest proces jej produkcji i plastyfikatorów jakoś pić nie mam ochoty. W pracy niestety nie mam możliwości parzenia kawy, a przegryzania fusów nie znoszę ORGANICZNIE, więc popijam Nescę Creme...
Tak strasznie chętnie napiłabym się teraz kawy... Prawdziwej, ziarnistej, pachnącej... Dotknęłaś mojej najabsolutniej czułej struny...