Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
 

Szpital Wojewódzki Bielsko-Biała, ku przestrodze...

> 
Lena91
piÄ…, 23 sty 2015 - 15:08
Witajcie icon_wink.gif
Długo zastanawiałam się, czy cokolwiek na ten temat napisać, ale wydaje mi się, że wszystkie przyszłe mamy mające zamiar rodzić w szpitalu wojewódzkim w Bielsku-Białej powinny wiedzieć, jak to wygląda, i przede wszystkim, przed czym się bronić. Ja wybrałam ten szpital, ze względu na oddział neonatologiczny i doskonałą opieką nad noworodkami. Gdybym rodziła po raz kolejny, zdecydowałabym sie znów na ten szpital, lecz tylko i wyłącznie dlatego. Wydaje mi się, że powinnam poinformować natomiast, co dzieje się na porodówce..
Rozpoczynając, do szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej trafilam 10.10.2014roku, w 39 tygodniu po odejściu czopa śluzowego. Na początku, zrobiono mi KTG i zadecydowano o pozostaniu w szpitalu na oddziale patologii ciąży z powodu "rozpoczynającej się akcji porodowej", gdzie miałam czekać do czasu, aż skurcze będą mocne i bardzo regularne. Było to ok godz 5 rano. Po niecałej godzinie, skierowano mnie na porodówkę, gdzie uznano, że porodu nie ma, skurcze za słabe, więc władowano mi pierwszą kroplówkę z oxytocyną, którą dostawałam do ok godz 18, po czym odesłano z powrotem na patologię ciąży ze skrurczami, które były dość silne i przy których zaczynałam mieć problemy z poruszaniem. Tam, zrobiono mi ktg ok godz 19, a o 20 już po raz kolejny leżałam na porodówce, gdzie znów usłyszałam, że rozwarcie ok 2cm, porodu brak, ale z racji tego że "coś się dzieje" zostaję na sali porodowej. I tu muszę zaznaczyć, że na zmianie nocnej trfiłam na dwie świetne położne, panią Agatę Szymlak i panią Dominikę Smolarską (chyba, nie pamietam dokładnie nazwiska, to młoda położna, pracuje na oddziale raptem pare miesięcy). Obie Panie opiekowały się mną należycie, wszystko tłumaczyły, często badały, nie mam nic do zarzucenia. Pamiętam, że Pani Agata powiedziała mi, że pomogą mi jak najszybciej urodzić, ale wszystko postępuje bardzo wolno i niezwykle boleśnie przez podaną kroplówkę, ale wydaje jej się że skończy się cięciem, bo ja męczę się coraz bardziej, skurcze coraz częstrze i mocniejsze, a rozwarcia brak. I tak minął nam czas, na kąpielach, spacerach po szpitalu, podawaniu środków przeciwbólowych, aż do porannej zmiany. I tu zaczęły się poważne problemy. Ja cierpiałam, rozwarcia tak jak wcześniej, nie było wcale więcej. Pamiętam, że zapytano mnie ile waży moje dziecko. Odpowiedziałam, że nikt mnie o tym nie poinformował, więc po wglądzie w ostatnie USG powiedziano, że ok 3500g i będę rodzic siłami natury, to były słowa położnej Grażyny Nycz, fanatyczki dosłownie porodów naturalnych (zaznaczam, że doskonale wiedziała, że moje dziecko waży o wiele więcej, ponieważ w chwili urodzenia ważył 4300g. Rozumiem pomyłkę z USG o max 200g, ale o prawie kilogram... dla mnie było to zatajenie, by nie robić cesarskiego cięcia).Dodam, że na salę porodową przyszła starsza lekarz ginekolog, zapytała mnie o wagę małego. Gdy odpowiedziałam, iż słyszałam że 3500, powiedziała mi tylko że nie ma mowy, ponieważ mam tak duży brzuch, że mały urodzi się co najmniej 4kg, lecz pani Nycz ją przegoniła i powiedziała że na pewno 3500. Potem było tylko gorzej. Skurcze się nasilały, rozwarcia brak, ja już byłam wyczerpana, ponieważ minęło ok 26 godzin od kiedy przyjechaliśmy do szpitala z bolesnymi skurczami, przy czym warto zaznaczyć, że z ich powodu nie spałam w przerwach, ponieważ były co ok 3 min , i trwały przez ok minutę każdy. Ok godz 10 byłam już w bardzo złym stanie, nie byłam w stanie się poruszać, krzyczałam z bólu, między skurczami traciłam przytomność, że nagle wszyscy się zlatywali i mnie cucili, czułam się zupełnie bez sił. Poprosiłam panią Nycz o konsultację z lekarzem decyzyjnym. Oczywiście, jak można się spodziewać - odmówiła mi, i zaproponowała podłączenie kolejnej kroplówki z oxytocyną. Gdy się nie zgodziłam (nie chciałam podłączenia kolejnej oxy bez rozmowy z lekarzem), usłyszałam że "nie jestem w hotelu żeby się nie zgadzać na coś), po czym (podkreślam) BEZ MOJEJ ZGODY została mi podłączona kroplówka, po której było tylko gorzej. Dostałam skurczy partych. To było coś strasznego. Nie mogłam przeć, ból nie do wytrzymania... Zbadano mnie. Pani Nycz uznała, że mam rozwarcie prawie 9cm więc zaraz na pewno urodzę. Nagle poczułam, jak coś ze mnie zaczęło wyciekać. Zleciała się cała ekipa, przy głowie założyli mi parawan, zabrali wszystkie podkłady, po czym w popłochu uciekli i kazali nie przeć ( no jak to? przecież dobrą godzine temu miałam 9cm, i nic się nie zmieniło??!!). Poprosiłam znów o rozmowę z lekarzem, poraz drugi usłyszałam odpowiedź odmowną. Tego było za wiele, poprosiłam tatę mojego maluszka, o telefon do lekarki, która pracuje w tym samym szpitalu o opiekowała się nade mną przez całą ciąże (zrobiłam błąd, że nie zadzwoniłam od razu, ale nie chciałam kobiety fatygować w piątek o 5 rano, bo przecież wszystko może pójść dobrze i wcale jej angaż nie będzie potrzebny). Gdy to usłyszała inna położna towarzysząca pani Nycz, wezwała doktora decyzyjnego, dr Kaszę. Po ok godzinie, przyszedł do mnie zapytać, o co chodzi. Opisałam mu całą sytuację, i powiedziałam, że chciałabym cięcie, ponieważ cały czas coś jest nie tak, mały ma skoki tętna, ja ciągle tracę przytomność... Przy wszystkim byla pani Nycz, która w tej chwili powiedziała do doktora: "Pani tutaj ma 9cm rozwarcia, zaraz urodzi, może Pan wracać do swoich zajęć doktorze". Na szczęście, doktor Kasza, nie posłuchał i mnie zbadał. Okazało się, że mam 5 cm rozwarcia, skurcze parte, krwawienie z macicy i natychmiast skierował mnie na salę operacyjną na cesarkę, gdzie przyszedł na świat mój synek - 4300g i 60cm. Niedotleniony, nie płakał od razu, na szczęście jednak szybko się "ogarnął" i wszystko wróciło do normy icon_wink.gif Nie zapomnę do końca życia komentarza pani nycz... "Synek gruby jak jego mamusia", wypowiedzianego z chamskim przekąsem.. Po ponad 30 godzinach, porodu sn, wykonano cesarskie cięcie. Potem już było wszystko ok, doszłam do siebie dość szybko. Wszyscy lekarze i położne, którzy byli przy moim porodzie, odwiedzili mnie w sali. Oczywiście każdy, z wyjątkiem pani Nycz. I najważniejsze: w dniu wyjścia ze szpitala, przebadano mnie. Zrobiono USG jamy brzucha. Na szczęście, byli przy tym młodzi stażyści za moja zgodą. Młoda lekarka robiła mi badanie, kiedy jeden z nich zapytał "co to jest, w środku, w macicy?" Wtedy się okazało, że było jakieś pęknięcie, z którego było krwawienie i zostało po cc zaszyte. Jednak poproszono mnie, bym tego faktu nie ujawniała... no cóż. Nie ujawniłam. Ciągle noszę się z myślą złożenia skargi albo sprawy do sądu... Z jednej strony nie chce rozdrapywać ran, a z drugiej wiem, że to nie pierwszy taki przypadek w tym szpitalu (rodziły tam dwie moje kuzynki, każda przeszła praktycznie analogiczną sytuację). Dobrze sie zastanowcie nad wyborem szpitala, w którym chcecie rodzić.
Lena91


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 110
Dołączył: czw, 20 lut 14 - 14:52
Skąd: Bielsko-Biała
Nr użytkownika: 43,610

GG:


post piÄ…, 23 sty 2015 - 15:08
Post #1

Witajcie icon_wink.gif
Długo zastanawiałam się, czy cokolwiek na ten temat napisać, ale wydaje mi się, że wszystkie przyszłe mamy mające zamiar rodzić w szpitalu wojewódzkim w Bielsku-Białej powinny wiedzieć, jak to wygląda, i przede wszystkim, przed czym się bronić. Ja wybrałam ten szpital, ze względu na oddział neonatologiczny i doskonałą opieką nad noworodkami. Gdybym rodziła po raz kolejny, zdecydowałabym sie znów na ten szpital, lecz tylko i wyłącznie dlatego. Wydaje mi się, że powinnam poinformować natomiast, co dzieje się na porodówce..
Rozpoczynając, do szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej trafilam 10.10.2014roku, w 39 tygodniu po odejściu czopa śluzowego. Na początku, zrobiono mi KTG i zadecydowano o pozostaniu w szpitalu na oddziale patologii ciąży z powodu "rozpoczynającej się akcji porodowej", gdzie miałam czekać do czasu, aż skurcze będą mocne i bardzo regularne. Było to ok godz 5 rano. Po niecałej godzinie, skierowano mnie na porodówkę, gdzie uznano, że porodu nie ma, skurcze za słabe, więc władowano mi pierwszą kroplówkę z oxytocyną, którą dostawałam do ok godz 18, po czym odesłano z powrotem na patologię ciąży ze skrurczami, które były dość silne i przy których zaczynałam mieć problemy z poruszaniem. Tam, zrobiono mi ktg ok godz 19, a o 20 już po raz kolejny leżałam na porodówce, gdzie znów usłyszałam, że rozwarcie ok 2cm, porodu brak, ale z racji tego że "coś się dzieje" zostaję na sali porodowej. I tu muszę zaznaczyć, że na zmianie nocnej trfiłam na dwie świetne położne, panią Agatę Szymlak i panią Dominikę Smolarską (chyba, nie pamietam dokładnie nazwiska, to młoda położna, pracuje na oddziale raptem pare miesięcy). Obie Panie opiekowały się mną należycie, wszystko tłumaczyły, często badały, nie mam nic do zarzucenia. Pamiętam, że Pani Agata powiedziała mi, że pomogą mi jak najszybciej urodzić, ale wszystko postępuje bardzo wolno i niezwykle boleśnie przez podaną kroplówkę, ale wydaje jej się że skończy się cięciem, bo ja męczę się coraz bardziej, skurcze coraz częstrze i mocniejsze, a rozwarcia brak. I tak minął nam czas, na kąpielach, spacerach po szpitalu, podawaniu środków przeciwbólowych, aż do porannej zmiany. I tu zaczęły się poważne problemy. Ja cierpiałam, rozwarcia tak jak wcześniej, nie było wcale więcej. Pamiętam, że zapytano mnie ile waży moje dziecko. Odpowiedziałam, że nikt mnie o tym nie poinformował, więc po wglądzie w ostatnie USG powiedziano, że ok 3500g i będę rodzic siłami natury, to były słowa położnej Grażyny Nycz, fanatyczki dosłownie porodów naturalnych (zaznaczam, że doskonale wiedziała, że moje dziecko waży o wiele więcej, ponieważ w chwili urodzenia ważył 4300g. Rozumiem pomyłkę z USG o max 200g, ale o prawie kilogram... dla mnie było to zatajenie, by nie robić cesarskiego cięcia).Dodam, że na salę porodową przyszła starsza lekarz ginekolog, zapytała mnie o wagę małego. Gdy odpowiedziałam, iż słyszałam że 3500, powiedziała mi tylko że nie ma mowy, ponieważ mam tak duży brzuch, że mały urodzi się co najmniej 4kg, lecz pani Nycz ją przegoniła i powiedziała że na pewno 3500. Potem było tylko gorzej. Skurcze się nasilały, rozwarcia brak, ja już byłam wyczerpana, ponieważ minęło ok 26 godzin od kiedy przyjechaliśmy do szpitala z bolesnymi skurczami, przy czym warto zaznaczyć, że z ich powodu nie spałam w przerwach, ponieważ były co ok 3 min , i trwały przez ok minutę każdy. Ok godz 10 byłam już w bardzo złym stanie, nie byłam w stanie się poruszać, krzyczałam z bólu, między skurczami traciłam przytomność, że nagle wszyscy się zlatywali i mnie cucili, czułam się zupełnie bez sił. Poprosiłam panią Nycz o konsultację z lekarzem decyzyjnym. Oczywiście, jak można się spodziewać - odmówiła mi, i zaproponowała podłączenie kolejnej kroplówki z oxytocyną. Gdy się nie zgodziłam (nie chciałam podłączenia kolejnej oxy bez rozmowy z lekarzem), usłyszałam że "nie jestem w hotelu żeby się nie zgadzać na coś), po czym (podkreślam) BEZ MOJEJ ZGODY została mi podłączona kroplówka, po której było tylko gorzej. Dostałam skurczy partych. To było coś strasznego. Nie mogłam przeć, ból nie do wytrzymania... Zbadano mnie. Pani Nycz uznała, że mam rozwarcie prawie 9cm więc zaraz na pewno urodzę. Nagle poczułam, jak coś ze mnie zaczęło wyciekać. Zleciała się cała ekipa, przy głowie założyli mi parawan, zabrali wszystkie podkłady, po czym w popłochu uciekli i kazali nie przeć ( no jak to? przecież dobrą godzine temu miałam 9cm, i nic się nie zmieniło??!!). Poprosiłam znów o rozmowę z lekarzem, poraz drugi usłyszałam odpowiedź odmowną. Tego było za wiele, poprosiłam tatę mojego maluszka, o telefon do lekarki, która pracuje w tym samym szpitalu o opiekowała się nade mną przez całą ciąże (zrobiłam błąd, że nie zadzwoniłam od razu, ale nie chciałam kobiety fatygować w piątek o 5 rano, bo przecież wszystko może pójść dobrze i wcale jej angaż nie będzie potrzebny). Gdy to usłyszała inna położna towarzysząca pani Nycz, wezwała doktora decyzyjnego, dr Kaszę. Po ok godzinie, przyszedł do mnie zapytać, o co chodzi. Opisałam mu całą sytuację, i powiedziałam, że chciałabym cięcie, ponieważ cały czas coś jest nie tak, mały ma skoki tętna, ja ciągle tracę przytomność... Przy wszystkim byla pani Nycz, która w tej chwili powiedziała do doktora: "Pani tutaj ma 9cm rozwarcia, zaraz urodzi, może Pan wracać do swoich zajęć doktorze". Na szczęście, doktor Kasza, nie posłuchał i mnie zbadał. Okazało się, że mam 5 cm rozwarcia, skurcze parte, krwawienie z macicy i natychmiast skierował mnie na salę operacyjną na cesarkę, gdzie przyszedł na świat mój synek - 4300g i 60cm. Niedotleniony, nie płakał od razu, na szczęście jednak szybko się "ogarnął" i wszystko wróciło do normy icon_wink.gif Nie zapomnę do końca życia komentarza pani nycz... "Synek gruby jak jego mamusia", wypowiedzianego z chamskim przekąsem.. Po ponad 30 godzinach, porodu sn, wykonano cesarskie cięcie. Potem już było wszystko ok, doszłam do siebie dość szybko. Wszyscy lekarze i położne, którzy byli przy moim porodzie, odwiedzili mnie w sali. Oczywiście każdy, z wyjątkiem pani Nycz. I najważniejsze: w dniu wyjścia ze szpitala, przebadano mnie. Zrobiono USG jamy brzucha. Na szczęście, byli przy tym młodzi stażyści za moja zgodą. Młoda lekarka robiła mi badanie, kiedy jeden z nich zapytał "co to jest, w środku, w macicy?" Wtedy się okazało, że było jakieś pęknięcie, z którego było krwawienie i zostało po cc zaszyte. Jednak poproszono mnie, bym tego faktu nie ujawniała... no cóż. Nie ujawniłam. Ciągle noszę się z myślą złożenia skargi albo sprawy do sądu... Z jednej strony nie chce rozdrapywać ran, a z drugiej wiem, że to nie pierwszy taki przypadek w tym szpitalu (rodziły tam dwie moje kuzynki, każda przeszła praktycznie analogiczną sytuację). Dobrze sie zastanowcie nad wyborem szpitala, w którym chcecie rodzić.

--------------------


Tamara79
piÄ…, 23 sty 2015 - 15:44
Nie mam czasu aby sie rozpisywać, ale my zgłosilismy sprawe do sadu, nasza córka z winy lekarza zmarła podczas porodu. Lekarz jest oskarzony, sprawa sie toczy. Ty miałas duzo szczęścia, że zdążyli na czas, ale kolejna pacjentka i jej dziecko może miec go mniej. Także jesli moge prosić, abyś jednak ukróciła haniebne praktyki tej położnej. Ktos musi jej pokazać kto dla kogo tam pracuje i jakie są obowiazki połoznej.
Wiele nie trzeba wystarczy napisać wniosek do sadu o popełnieniu przestępstwa, opisać sytuację i podpisac się.
Tamara79


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,450
Dołączył: pią, 16 lut 07 - 16:36
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 11,117




post piÄ…, 23 sty 2015 - 15:44
Post #2

Nie mam czasu aby sie rozpisywać, ale my zgłosilismy sprawe do sadu, nasza córka z winy lekarza zmarła podczas porodu. Lekarz jest oskarzony, sprawa sie toczy. Ty miałas duzo szczęścia, że zdążyli na czas, ale kolejna pacjentka i jej dziecko może miec go mniej. Także jesli moge prosić, abyś jednak ukróciła haniebne praktyki tej położnej. Ktos musi jej pokazać kto dla kogo tam pracuje i jakie są obowiazki połoznej.
Wiele nie trzeba wystarczy napisać wniosek do sadu o popełnieniu przestępstwa, opisać sytuację i podpisac się.

--------------------
Bo warto mieć marzenia

On 29.12.2008
Ona 06.09.2010

*******************************************************************
Dwoje dzieci w obłokach ... bo świat się pomylił.
Naz
piÄ…, 23 sty 2015 - 22:14
Lena, my Ci wszystkie mówiłyśmy żebyś tego tak nie zostawiała i złożyła skargę, więc się nie zastanawiaj tylko pisz wniosek!
Naz


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,539
Dołączył: sob, 20 sty 07 - 18:39
Nr użytkownika: 10,178




post piÄ…, 23 sty 2015 - 22:14
Post #3

Lena, my Ci wszystkie mówiłyśmy żebyś tego tak nie zostawiała i złożyła skargę, więc się nie zastanawiaj tylko pisz wniosek!


--------------------
s IX.2005, s VI.2007, s I.2009, s III.2012, s X.2014, c V.2016

Gniewek (17tc) 19.VII.2013 ['] Emilka (10tc) 3.I.2014 [']
Lena91
śro, 28 sty 2015 - 15:35
Kanuś bardzo Ci współczuję.. Zdaję sobie sprawę, jak wiele mieliśmy szczęścia, przy czym nie moge sobie wyobrazić bólu, jaki przeżywają osoby tracące swoje dzieci. Ja bym chyba tego nie przeżyła..

Naz Chyba powinnam, aczkolwiek wiem jedno, wszystko w szpitalu jest zapisane zupełnie inaczej niż było. To jest słowo moje przeciwko dokumentacji medycznej. Lekarze na pewno będą zeznawać na korzyść tej kobiety, jesli doszłoby do sprawy sądowej. Tego się obawiam, to jest zamknięte koło. Na wypisie mam napisane: "cesarskie cięcie ZAPLANOWANE", a przecież tak nie było... Jak mam udowodnić, że było inaczej?
Lena91


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 110
Dołączył: czw, 20 lut 14 - 14:52
Skąd: Bielsko-Biała
Nr użytkownika: 43,610

GG:


post śro, 28 sty 2015 - 15:35
Post #4

Kanuś bardzo Ci współczuję.. Zdaję sobie sprawę, jak wiele mieliśmy szczęścia, przy czym nie moge sobie wyobrazić bólu, jaki przeżywają osoby tracące swoje dzieci. Ja bym chyba tego nie przeżyła..

Naz Chyba powinnam, aczkolwiek wiem jedno, wszystko w szpitalu jest zapisane zupełnie inaczej niż było. To jest słowo moje przeciwko dokumentacji medycznej. Lekarze na pewno będą zeznawać na korzyść tej kobiety, jesli doszłoby do sprawy sądowej. Tego się obawiam, to jest zamknięte koło. Na wypisie mam napisane: "cesarskie cięcie ZAPLANOWANE", a przecież tak nie było... Jak mam udowodnić, że było inaczej?

--------------------


Tamara79
śro, 28 sty 2015 - 17:03
lena tu nie chodzi nawet o udowadnianie czegokolwiek... my jak składaliśmy wniosek nie myśleliśmy nawet, że lekarz jest tak umoczony. Zrobiliśmy to bo tak sie powinno. Nie mogłam pozwolić, aby lekarze traktowali takie przypadki jak "była taka, ale poszła i po sprawie" Ja nie jestem iksińska, ja mam swoje uczucia, swoje przeżycia i nie pozwolę się tak łatwo dać zapomnieć. Zrobiłam to też dla mojej córki, bo Ona tez była ważna a właściwie najważniejsza, a została potraktowana... nawet nie wiem jak, brakuje mi słów.
Oni muszą być czujni, pracować na 100% a nie na pół gwizdka. To jest ludzkie życie.
Każda pacjentka jest tak samo ważna i ta która rodzi pod okiem swojej opłaconej położnej, jak i tak która przyjedzie o 4 rano kiedy to przeszkadza lekarzowi w spaniu i nic nie płaci. Wiesz, wylewam teraz swój zal. To głęboko w człowieku siedzi i szybko nie wyjdzie.

Jednym słowem nie możemy pozwolić aby taka osoba jak ta twoja położna czuła się bezkarna. Myślę, że twoja sprawa ukróciłaby jej praktyki skutecznie! następnym razem zastanowiłaby się dwa razy.

...śmierć dziecka da się przeżyć, dużo jest na to przykładów niestety. Ale zawsze może nas być mniej. U nas wystarczyłoby zaangażowanie lekarza dyżurującego tylko nikt wcześniej przed nami tego nie egzekwował.
Tamara79


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,450
Dołączył: pią, 16 lut 07 - 16:36
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 11,117




post śro, 28 sty 2015 - 17:03
Post #5

lena tu nie chodzi nawet o udowadnianie czegokolwiek... my jak składaliśmy wniosek nie myśleliśmy nawet, że lekarz jest tak umoczony. Zrobiliśmy to bo tak sie powinno. Nie mogłam pozwolić, aby lekarze traktowali takie przypadki jak "była taka, ale poszła i po sprawie" Ja nie jestem iksińska, ja mam swoje uczucia, swoje przeżycia i nie pozwolę się tak łatwo dać zapomnieć. Zrobiłam to też dla mojej córki, bo Ona tez była ważna a właściwie najważniejsza, a została potraktowana... nawet nie wiem jak, brakuje mi słów.
Oni muszą być czujni, pracować na 100% a nie na pół gwizdka. To jest ludzkie życie.
Każda pacjentka jest tak samo ważna i ta która rodzi pod okiem swojej opłaconej położnej, jak i tak która przyjedzie o 4 rano kiedy to przeszkadza lekarzowi w spaniu i nic nie płaci. Wiesz, wylewam teraz swój zal. To głęboko w człowieku siedzi i szybko nie wyjdzie.

Jednym słowem nie możemy pozwolić aby taka osoba jak ta twoja położna czuła się bezkarna. Myślę, że twoja sprawa ukróciłaby jej praktyki skutecznie! następnym razem zastanowiłaby się dwa razy.

...śmierć dziecka da się przeżyć, dużo jest na to przykładów niestety. Ale zawsze może nas być mniej. U nas wystarczyłoby zaangażowanie lekarza dyżurującego tylko nikt wcześniej przed nami tego nie egzekwował.

--------------------
Bo warto mieć marzenia

On 29.12.2008
Ona 06.09.2010

*******************************************************************
Dwoje dzieci w obłokach ... bo świat się pomylił.
Lena91
śro, 28 sty 2015 - 22:27
Masz rację. Chyba jednak na początek wyślę skargę z żądaniami wyciągnięcia konsekwencji względem tej pani. Jeśli nie pomoże, sprawę skieruję do sądu i do mediów. Chyba tak się powinno...
Lena91


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 110
Dołączył: czw, 20 lut 14 - 14:52
Skąd: Bielsko-Biała
Nr użytkownika: 43,610

GG:


post śro, 28 sty 2015 - 22:27
Post #6

Masz rację. Chyba jednak na początek wyślę skargę z żądaniami wyciągnięcia konsekwencji względem tej pani. Jeśli nie pomoże, sprawę skieruję do sądu i do mediów. Chyba tak się powinno...

--------------------


Naz
śro, 28 sty 2015 - 23:30
Lena, jak udowodnić? Na fb mamy przecież całą relację co się z Tobą działo od czasu wyjazdu do szpitala. To nie dowód?
Naz


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,539
Dołączył: sob, 20 sty 07 - 18:39
Nr użytkownika: 10,178




post śro, 28 sty 2015 - 23:30
Post #7

Lena, jak udowodnić? Na fb mamy przecież całą relację co się z Tobą działo od czasu wyjazdu do szpitala. To nie dowód?

--------------------
s IX.2005, s VI.2007, s I.2009, s III.2012, s X.2014, c V.2016

Gniewek (17tc) 19.VII.2013 ['] Emilka (10tc) 3.I.2014 [']
Lena91
czw, 29 sty 2015 - 14:51
a czy to dowód, który zostanie potraktowany na równi z dokumentacją medyczną...? Obawiam się tego że zrobią ze mnie idiotkę, a chodzić i tak będą bezkarnie.

Ten post edytował Lena91 czw, 29 sty 2015 - 14:51
Lena91


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 110
Dołączył: czw, 20 lut 14 - 14:52
Skąd: Bielsko-Biała
Nr użytkownika: 43,610

GG:


post czw, 29 sty 2015 - 14:51
Post #8

a czy to dowód, który zostanie potraktowany na równi z dokumentacją medyczną...? Obawiam się tego że zrobią ze mnie idiotkę, a chodzić i tak będą bezkarnie.

--------------------


Tamara79
czw, 29 sty 2015 - 15:56
CYTAT(Lena91 @ Thu, 29 Jan 2015 - 14:51) *
a czy to dowód, który zostanie potraktowany na równi z dokumentacją medyczną...? Obawiam się tego że zrobią ze mnie idiotkę, a chodzić i tak będą bezkarnie.


lena nie chcę Cię obrazić, ale chyba juz zostałas potraktowana przedmiotowo, niepoważnie.

Nie wiem co może byc dowodem, kompletnie sie na tym nie znam. My wszystko zlecilismy koledze, który jest prawnikiem i on doglada naszej sprawy. Zbyt wiele uwagi to nie wymaga, samo się dzieje.
Zreszta my nie walczymy, nie po to składalismy ten wniosek... ja już wygrałam w sumie.
Wisienką byłoby odsuniecie lekarza od zawodu, ale to jak wiadomo praktycznie niemozliwe. Ale satysfakcjonujące było spotkanie na sali sądowej. Nawet o tym nie marzyłam składając wniosek.

Złóż chociaż skargę. Jak w przyszłości ktoś będzie walczył wyżej może sie to przydać.
Tamara79


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,450
Dołączył: pią, 16 lut 07 - 16:36
SkÄ…d: Wielkopolska
Nr użytkownika: 11,117




post czw, 29 sty 2015 - 15:56
Post #9

CYTAT(Lena91 @ Thu, 29 Jan 2015 - 14:51) *
a czy to dowód, który zostanie potraktowany na równi z dokumentacją medyczną...? Obawiam się tego że zrobią ze mnie idiotkę, a chodzić i tak będą bezkarnie.


lena nie chcę Cię obrazić, ale chyba juz zostałas potraktowana przedmiotowo, niepoważnie.

Nie wiem co może byc dowodem, kompletnie sie na tym nie znam. My wszystko zlecilismy koledze, który jest prawnikiem i on doglada naszej sprawy. Zbyt wiele uwagi to nie wymaga, samo się dzieje.
Zreszta my nie walczymy, nie po to składalismy ten wniosek... ja już wygrałam w sumie.
Wisienką byłoby odsuniecie lekarza od zawodu, ale to jak wiadomo praktycznie niemozliwe. Ale satysfakcjonujące było spotkanie na sali sądowej. Nawet o tym nie marzyłam składając wniosek.

Złóż chociaż skargę. Jak w przyszłości ktoś będzie walczył wyżej może sie to przydać.

--------------------
Bo warto mieć marzenia

On 29.12.2008
Ona 06.09.2010

*******************************************************************
Dwoje dzieci w obłokach ... bo świat się pomylił.
Lena91
nie, 01 lut 2015 - 17:03
Skarga napisana.. jeszcze tylko wysłać trzeba icon_wink.gif Ale mówiąc szczerze, chciałabym by ta pani poniosła konsekwencje.
Lena91


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 110
Dołączył: czw, 20 lut 14 - 14:52
Skąd: Bielsko-Biała
Nr użytkownika: 43,610

GG:


post nie, 01 lut 2015 - 17:03
Post #10

Skarga napisana.. jeszcze tylko wysłać trzeba icon_wink.gif Ale mówiąc szczerze, chciałabym by ta pani poniosła konsekwencje.

--------------------


fibi80
wto, 24 lis 2015 - 22:59
Witam. Byłąm raz w tym szpitalu i mam pozytywną opinię


tlumacz-przysiegly-jezyka-francuskiego link do francuskiego tłumacza z pewnością jest przydatny w opinii o szpitalu -za spam dziękujemy -moderator
fibi80


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3
Dołączył: nie, 22 lis 15 - 21:12
Skąd: Bielsko/Kraków
Nr użytkownika: 46,765




post wto, 24 lis 2015 - 22:59
Post #11

Witam. Byłąm raz w tym szpitalu i mam pozytywną opinię


tlumacz-przysiegly-jezyka-francuskiego link do francuskiego tłumacza z pewnością jest przydatny w opinii o szpitalu -za spam dziękujemy -moderator
> Szpital Wojewódzki Bielsko-BiaÅ‚a, ku przestrodze...
Start new topic
Reply to this topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czw, 28 mar 2024 - 21:37
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama