Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
5 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 następna  

nie mam juz siły.....

> 
majul
śro, 20 wrz 2006 - 17:23
Elfik, przytul.gif z powodu Twojej straty. Uwierz mi potrzeba czasu...
ja jestem ponad 3,5 m-ca od zabiegu. Na poczatku nie moglam mysle o niczym innym, ciągle zadawałam sobie pytanie dlaczego tak sie stało. Dlaczego Bóg pozwolił na to, że ta maleńka istotka, której przecież nie znałam a już kochalam nad życie, odeszła.
Pytałam dlaczego to wlaśnie przytrafiło się nam??? Skoro na tę ciążę czekaliśmy tak dlugo to wierzyliśmy, że będzie dobrze.
Ja juz nie płaczę... trwało to dwa m-ce.
Teraz psychicznie jest juz duzo lepiej, za to fizycznie gorzej.
Czas naprawde leczy rany...

Pozdrawiam. Trzymaj sie przytul.gif

Ten post edytował majul pon, 20 sie 2007 - 21:21
majul


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 992
Dołączył: wto, 20 cze 06 - 17:32
Nr użytkownika: 6,338




post śro, 20 wrz 2006 - 17:23
Post #41

Elfik, przytul.gif z powodu Twojej straty. Uwierz mi potrzeba czasu...
ja jestem ponad 3,5 m-ca od zabiegu. Na poczatku nie moglam mysle o niczym innym, ciągle zadawałam sobie pytanie dlaczego tak sie stało. Dlaczego Bóg pozwolił na to, że ta maleńka istotka, której przecież nie znałam a już kochalam nad życie, odeszła.
Pytałam dlaczego to wlaśnie przytrafiło się nam??? Skoro na tę ciążę czekaliśmy tak dlugo to wierzyliśmy, że będzie dobrze.
Ja juz nie płaczę... trwało to dwa m-ce.
Teraz psychicznie jest juz duzo lepiej, za to fizycznie gorzej.
Czas naprawde leczy rany...

Pozdrawiam. Trzymaj sie przytul.gif

--------------------

(*) 2006
Erima
śro, 20 wrz 2006 - 22:07
Tak rzadko mogę do Was tu dziewczyny zaglądać, bo mam urwanie głowy z moimi urwisami, ale teraz sie udało. Najpierw zacytują Wam to co mnie uratowało, gdy spotykały mnie co roku (18.11.2000; 22.03.2001; 07.06.2002) te tragedie, które teraz przeżywacie:
"Szczęśliwy kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego,
On zrani, On także uleczy,
skaleczy - i ręką swą własną uzdrowi.
Od sześciu nieszczęść uwolni,
w siedmiu - zło Ciebie nie dotknie;
w nędzy wykupi od śmierci,
na wojnie od miecza wybawi.
Unikniesz chłosty języka,
nie strwoży Cię nieszczęście , gdy spadnie;
będziesz się śmiał z suszy i głodu,
nie zadrżysz przed dzikim zwierzęciem,
gdyż zawrzesz pakt z kamieniami
i przyjaźń z polną zwierzyną.
Ujrzysz Twój namiot spokojnym,
mieszkanie zastaniesz bez braków.
Poznasz, że wielu masz potomków,
że twych dzieci - jak trawy na łące.
Dojrzały zejdziesz do grobu,
jak snopy zbierane w swym czasie.
Tośmy zbadali, i tak jest;
posłuchaj i sam to chciej pojąć! "
Księga Hioba, 5.17-27
Więc o ile Wierzycie to zajrzyjcie do Księgi Hioba, ja tam znalazłam ukojenie. A płacz nie mija nawet po sześciu latach, bo ciągle rozmyślam Kto to byłby, odliczam ile teraz miałby lat, myślę jakby wyglądało itp., te maleńkie skarby na zawsze już z nami pozostają, tylko w innej sferze, nie takiej namacalnej, ale czystej miłości, bo kocham je już na zawsze. Ludzie są tylko ludźmi i chcą przytulać, przewijać, kołysać, a te Maleństwa, które przedwcześnie odeszły miały własnie tyle zaplanowane i pozwólmy im dalej realizować ich drogę, choć nie biegnie ona tuż obok naszej (a może niewidoczna). Weźcie się w garść, i na każdym etapie to branie się w garść inaczej wygląda, bo jak minęło 4 dni to nie da sie niepłakać. Właśnie trzeba wyryczeć, wyrzucić z siebie, codziennie ile wlezie. Ale można ustalić sobie datę, że od wtedy i wtedy już nie ryczę, tylko biorę się za siebie dla tej niuni, która chce zapewne do mnie przyjść, ale wymaga jeszcze czasu, i może trochę walki; ja tak zrobiłam, wyznaczyłam sobie czas, i nie było łatwo potem nie ryczeć, ale więcej koncentracji na tym co ma być, co chciałybyście, żeby było. U nas lekarze robią badania w celu określenia przyczyn poronienia dopiero po 2 tragediach, ale ja oddałabym wiele wówczas, gdyby po pierwszej wysłano mnie na badania, bo wtedy pieniądze nie grają roli, a musiałam przeżywać tego trzy razy. Teraz najważniejsz eprzed Wami to ustalić działanie na przyszłość, żeby dzidzię mieć w domu, czyli, do kiedy żałoba, znaleźć naprawdę dobrego specjalistę (tylko prywatnie dobrze się do tego przykładają, takie mam doświadczenia), a potem w nową drogę do Maleństwa, bo ono ciągle czeka. Wiem Dziewczyny, że jest mi łatwo mówić, bo mam już swoje dwa skarby (Erwinek 3 latka i trzy tygodnie, Marcinek 11 i pół miesiąca), ale daleka do nich była droga, w którą ruszyłam i było warto. I Wy też kończcie powoli z płaczem, i do przodu, pomóżcie Bogu spełnić jego plan, bo wszystko ma swój cel i sens. Będzie dobrze, cokolwiek nas spotyka trzeba wierzyć, że w danym momencie jest dla nas najlepsze, bo On nas kocha, i może to głupio brzmi, bo przecież rozpacz i żal i..., ale to jest dla nas najlepsze, bo On nas kocha. Bardzo ciepło pozdrawiam, macie szanse, tak jak i ja miałam, jeszcze lepiej przygotować sie do macierzyństwa. ELFIK: A to jak szybko Twój ośmiolatek poradzi sobie z tą sytuacją zależy głównie od Ciebie, jakie będziesz dawała mu sygnały, tak on będzie do tego podchodził, i wcale nie słowa, ale całość mają tu znaczenie(Ty płaczesz, Ty bluźnisz - on też, Ty ruszasz do przodu - on z Tobą)
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post śro, 20 wrz 2006 - 22:07
Post #42

Tak rzadko mogę do Was tu dziewczyny zaglądać, bo mam urwanie głowy z moimi urwisami, ale teraz sie udało. Najpierw zacytują Wam to co mnie uratowało, gdy spotykały mnie co roku (18.11.2000; 22.03.2001; 07.06.2002) te tragedie, które teraz przeżywacie:
"Szczęśliwy kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego,
On zrani, On także uleczy,
skaleczy - i ręką swą własną uzdrowi.
Od sześciu nieszczęść uwolni,
w siedmiu - zło Ciebie nie dotknie;
w nędzy wykupi od śmierci,
na wojnie od miecza wybawi.
Unikniesz chłosty języka,
nie strwoży Cię nieszczęście , gdy spadnie;
będziesz się śmiał z suszy i głodu,
nie zadrżysz przed dzikim zwierzęciem,
gdyż zawrzesz pakt z kamieniami
i przyjaźń z polną zwierzyną.
Ujrzysz Twój namiot spokojnym,
mieszkanie zastaniesz bez braków.
Poznasz, że wielu masz potomków,
że twych dzieci - jak trawy na łące.
Dojrzały zejdziesz do grobu,
jak snopy zbierane w swym czasie.
Tośmy zbadali, i tak jest;
posłuchaj i sam to chciej pojąć! "
Księga Hioba, 5.17-27
Więc o ile Wierzycie to zajrzyjcie do Księgi Hioba, ja tam znalazłam ukojenie. A płacz nie mija nawet po sześciu latach, bo ciągle rozmyślam Kto to byłby, odliczam ile teraz miałby lat, myślę jakby wyglądało itp., te maleńkie skarby na zawsze już z nami pozostają, tylko w innej sferze, nie takiej namacalnej, ale czystej miłości, bo kocham je już na zawsze. Ludzie są tylko ludźmi i chcą przytulać, przewijać, kołysać, a te Maleństwa, które przedwcześnie odeszły miały własnie tyle zaplanowane i pozwólmy im dalej realizować ich drogę, choć nie biegnie ona tuż obok naszej (a może niewidoczna). Weźcie się w garść, i na każdym etapie to branie się w garść inaczej wygląda, bo jak minęło 4 dni to nie da sie niepłakać. Właśnie trzeba wyryczeć, wyrzucić z siebie, codziennie ile wlezie. Ale można ustalić sobie datę, że od wtedy i wtedy już nie ryczę, tylko biorę się za siebie dla tej niuni, która chce zapewne do mnie przyjść, ale wymaga jeszcze czasu, i może trochę walki; ja tak zrobiłam, wyznaczyłam sobie czas, i nie było łatwo potem nie ryczeć, ale więcej koncentracji na tym co ma być, co chciałybyście, żeby było. U nas lekarze robią badania w celu określenia przyczyn poronienia dopiero po 2 tragediach, ale ja oddałabym wiele wówczas, gdyby po pierwszej wysłano mnie na badania, bo wtedy pieniądze nie grają roli, a musiałam przeżywać tego trzy razy. Teraz najważniejsz eprzed Wami to ustalić działanie na przyszłość, żeby dzidzię mieć w domu, czyli, do kiedy żałoba, znaleźć naprawdę dobrego specjalistę (tylko prywatnie dobrze się do tego przykładają, takie mam doświadczenia), a potem w nową drogę do Maleństwa, bo ono ciągle czeka. Wiem Dziewczyny, że jest mi łatwo mówić, bo mam już swoje dwa skarby (Erwinek 3 latka i trzy tygodnie, Marcinek 11 i pół miesiąca), ale daleka do nich była droga, w którą ruszyłam i było warto. I Wy też kończcie powoli z płaczem, i do przodu, pomóżcie Bogu spełnić jego plan, bo wszystko ma swój cel i sens. Będzie dobrze, cokolwiek nas spotyka trzeba wierzyć, że w danym momencie jest dla nas najlepsze, bo On nas kocha, i może to głupio brzmi, bo przecież rozpacz i żal i..., ale to jest dla nas najlepsze, bo On nas kocha. Bardzo ciepło pozdrawiam, macie szanse, tak jak i ja miałam, jeszcze lepiej przygotować sie do macierzyństwa. ELFIK: A to jak szybko Twój ośmiolatek poradzi sobie z tą sytuacją zależy głównie od Ciebie, jakie będziesz dawała mu sygnały, tak on będzie do tego podchodził, i wcale nie słowa, ale całość mają tu znaczenie(Ty płaczesz, Ty bluźnisz - on też, Ty ruszasz do przodu - on z Tobą)
Erima
śro, 20 wrz 2006 - 22:28
Ah, chciałam podzielić się jeszcze wierszami, które wówczas napisałam. Może i Wy spróbujcie napisać coś do tej Dzidzi, to też pomaga.
21.11.2000
W mym łonie pustka i nicość
w sercu rozpacz, nadzieja
że los się jeszcze odmieni
spotkają się nasze spojrzenia
___Ty w oczy głęboko mi spojrzysz
___dasz piersiom rozkosz karmienia
___uśmiechniesz się, "mama" zawołasz
___nie będzie już wtedy cierpienia
ja na świat wydam cię zdrowo
miłością bez granic obdarzę
utulę, przewinę, nakarmię
Bóg miłość swą wkrótce okaże
___Na pewno będziemy szczęśliwi
___Maleństwo, mama i tata
___Bóg radość nam ześle, ja wierzę
___a potem da jeszcze Ci brata


No i Erwinek ma braciszka - Marcinka, i co Wy na to... W Gdańsku Wrzeszczu jest Sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej, może tam Wasze ukojenie i nadzieja i pocieszenie i .... Podrawiam ciepło. Tak mi się marzy, żeby moje doświadczenia stały się Wam pomocne, znaczyłoby to, że nie cierpiałam na marne. Mam jeszcze kilka wierszy, ale może innym razem, jeśli chcecie. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO, i zdrowo, bo po zabiegu to jest bardzo ważne, by wrócić do sił fizycznych bez szwanku.
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post śro, 20 wrz 2006 - 22:28
Post #43

Ah, chciałam podzielić się jeszcze wierszami, które wówczas napisałam. Może i Wy spróbujcie napisać coś do tej Dzidzi, to też pomaga.
21.11.2000
W mym łonie pustka i nicość
w sercu rozpacz, nadzieja
że los się jeszcze odmieni
spotkają się nasze spojrzenia
___Ty w oczy głęboko mi spojrzysz
___dasz piersiom rozkosz karmienia
___uśmiechniesz się, "mama" zawołasz
___nie będzie już wtedy cierpienia
ja na świat wydam cię zdrowo
miłością bez granic obdarzę
utulę, przewinę, nakarmię
Bóg miłość swą wkrótce okaże
___Na pewno będziemy szczęśliwi
___Maleństwo, mama i tata
___Bóg radość nam ześle, ja wierzę
___a potem da jeszcze Ci brata


No i Erwinek ma braciszka - Marcinka, i co Wy na to... W Gdańsku Wrzeszczu jest Sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej, może tam Wasze ukojenie i nadzieja i pocieszenie i .... Podrawiam ciepło. Tak mi się marzy, żeby moje doświadczenia stały się Wam pomocne, znaczyłoby to, że nie cierpiałam na marne. Mam jeszcze kilka wierszy, ale może innym razem, jeśli chcecie. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO, i zdrowo, bo po zabiegu to jest bardzo ważne, by wrócić do sił fizycznych bez szwanku.
majul
czw, 21 wrz 2006 - 16:35
Erima, dzieki za slowa otuchy, bardzo mi przykro ze sie tyle nacierpialas..
Ale nie zgadzam sie ze wszystkim o czym piszesz
CYTAT
znaleźć naprawdę dobrego specjalistę (tylko prywatnie dobrze się do tego przykładają, takie mam doświadczenia)

wybacz, ale ja jeszcze w zyciu nie bylam u gina na NFZ, zawsze prywatnie, ten co robil mi zabieg w szpitalu to byl moj prywatny gin.
Facet zmarnowal mi ponad 3 lata zycia a teraz zagwarantowal mi dodatkowe komplikacje... slow mi brak
Po poronieniu nawet nie raczyl mi zrobic USG (za ktore przeciez i tak place) wiec teraz zmienilam lekarza a kazda informacje sprawdzam podwojnie.

Wiec teraz ustalanie sobie daty po ktorej wszystko bedzie dobrze nie jest rozwiązaniem. Ja uzmyslowilam sobie ze trzeba stanac na nogi, znaleźc w sobie siłę, trzeba dalej życ i nie mozna sie poddawac. I co??? I dostaje takiego kopa ze znow jestem na czworakach...
My oboje z mezem chcemy wrocic do normalnosci,tylko tyle c h c e m y............
PS gratuluje synkow
pozdrawiam
majul


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 992
Dołączył: wto, 20 cze 06 - 17:32
Nr użytkownika: 6,338




post czw, 21 wrz 2006 - 16:35
Post #44

Erima, dzieki za slowa otuchy, bardzo mi przykro ze sie tyle nacierpialas..
Ale nie zgadzam sie ze wszystkim o czym piszesz
CYTAT
znaleźć naprawdę dobrego specjalistę (tylko prywatnie dobrze się do tego przykładają, takie mam doświadczenia)

wybacz, ale ja jeszcze w zyciu nie bylam u gina na NFZ, zawsze prywatnie, ten co robil mi zabieg w szpitalu to byl moj prywatny gin.
Facet zmarnowal mi ponad 3 lata zycia a teraz zagwarantowal mi dodatkowe komplikacje... slow mi brak
Po poronieniu nawet nie raczyl mi zrobic USG (za ktore przeciez i tak place) wiec teraz zmienilam lekarza a kazda informacje sprawdzam podwojnie.

Wiec teraz ustalanie sobie daty po ktorej wszystko bedzie dobrze nie jest rozwiązaniem. Ja uzmyslowilam sobie ze trzeba stanac na nogi, znaleźc w sobie siłę, trzeba dalej życ i nie mozna sie poddawac. I co??? I dostaje takiego kopa ze znow jestem na czworakach...
My oboje z mezem chcemy wrocic do normalnosci,tylko tyle c h c e m y............
PS gratuluje synkow
pozdrawiam

--------------------

(*) 2006
Erima
czw, 21 wrz 2006 - 20:51
Sorry, klepnęłam i poszło za wcześnie.
Nie miałam na myśli "daty po której wszystko będzie ok", bo tak się nie da. To przecież nie od nas zależy, nie jesteśmy cudotwórcami. Chodziło mi jedynie o świadome rozpoczęcie wychodzenia na prostą, sama wiem jakie to trudne, ale to trzeba zrobić, właśnie uświadomić sobie, że życie toczy się dalej, że spotkała nas ogromna tragedia, ale życie nam się jeszcze nie skończyło i jak odnajdziemy w sobie siły i spróbujemy to może się uda i może będzie tak jak marzymy. Ja też nie miałam gwarancji, że doczekam dzieci, ba nawet przy problemie jaki mi stwierdzono, że odrzucam zarodki jako ciało obce, jak zwykły przeszczep przypuszczaliśmy, że nie doczekamy z mężem potomstwa (nawet rozważaliśmy adopcję), ale drążyłam, szukałam, walczyłam... Piszesz, że jesteś "na czworakach", staraj się odbić, a to że chcecie to wcale wg mnie nie jest "tylko", ale aż, bo to już początek. Jednak, jak zazwyczaj najpierw jest chcę, a zaraz potem powinno być działam...(np. pozytywnie się nastrajam każdego poranka,itp)
Za dużo piszę, ja nie chcę nic nikomu na siłę udawadniać, ani uszczęśliwiać na siłę nie zamierzam. Napisałam i to niewiele o tym co mnie spotkało i co mi dużo pomogło. Jak ktoś chce się naprawdę wyrwać rozpaczy to może przeanalizuje i spróbuje wziąć coś dla siebie z cudzego życia, a jak ktoś zechce sobie udawadniać swoją i tak oczywistą tragedię to też to zrobi - wybór jest dowolny. pozdrawiam
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post czw, 21 wrz 2006 - 20:51
Post #45

Sorry, klepnęłam i poszło za wcześnie.
Nie miałam na myśli "daty po której wszystko będzie ok", bo tak się nie da. To przecież nie od nas zależy, nie jesteśmy cudotwórcami. Chodziło mi jedynie o świadome rozpoczęcie wychodzenia na prostą, sama wiem jakie to trudne, ale to trzeba zrobić, właśnie uświadomić sobie, że życie toczy się dalej, że spotkała nas ogromna tragedia, ale życie nam się jeszcze nie skończyło i jak odnajdziemy w sobie siły i spróbujemy to może się uda i może będzie tak jak marzymy. Ja też nie miałam gwarancji, że doczekam dzieci, ba nawet przy problemie jaki mi stwierdzono, że odrzucam zarodki jako ciało obce, jak zwykły przeszczep przypuszczaliśmy, że nie doczekamy z mężem potomstwa (nawet rozważaliśmy adopcję), ale drążyłam, szukałam, walczyłam... Piszesz, że jesteś "na czworakach", staraj się odbić, a to że chcecie to wcale wg mnie nie jest "tylko", ale aż, bo to już początek. Jednak, jak zazwyczaj najpierw jest chcę, a zaraz potem powinno być działam...(np. pozytywnie się nastrajam każdego poranka,itp)
Za dużo piszę, ja nie chcę nic nikomu na siłę udawadniać, ani uszczęśliwiać na siłę nie zamierzam. Napisałam i to niewiele o tym co mnie spotkało i co mi dużo pomogło. Jak ktoś chce się naprawdę wyrwać rozpaczy to może przeanalizuje i spróbuje wziąć coś dla siebie z cudzego życia, a jak ktoś zechce sobie udawadniać swoją i tak oczywistą tragedię to też to zrobi - wybór jest dowolny. pozdrawiam
AgucioreQ
czw, 21 wrz 2006 - 22:12
dziewczynki popłakałam sie jak to czytałam icon_sad.gif ale musicie wierzyc ze bedzie dobrze, wiem ze myslicie ze głupie jest takie gadanie ale ja tez prawie straciłam malucha w 20 tc. nerwy, stres spowodowane smierca chłopaka wywolały umnie skurcze i gdybym nie pojechała do szpitala na czas ... lezałam plackiem i z mysla ze w kazdej chwili moge stracic to malenstwo. Wiem ze myslicie ze ja 16 letnia dziewczyna zaszła w niechcianą ciąze i utrzymała ją, ale musicie uwierzyc ze sie uda. wiara w to to juz połowa sukcesu - a to duzo !

sciskam Was baaardzo mocno i pamietajcie ze one patrza na Was z góry i usmiechaja sie do Was i pragna Waszych usmiechów i szczescia. przytul.gif kochane
AgucioreQ


Grupa: Zbanowani
Postów: 2,037
Dołączył: śro, 14 gru 05 - 16:26
Skąd: Kraków
Nr użytkownika: 4,294

GG:


post czw, 21 wrz 2006 - 22:12
Post #46

dziewczynki popłakałam sie jak to czytałam icon_sad.gif ale musicie wierzyc ze bedzie dobrze, wiem ze myslicie ze głupie jest takie gadanie ale ja tez prawie straciłam malucha w 20 tc. nerwy, stres spowodowane smierca chłopaka wywolały umnie skurcze i gdybym nie pojechała do szpitala na czas ... lezałam plackiem i z mysla ze w kazdej chwili moge stracic to malenstwo. Wiem ze myslicie ze ja 16 letnia dziewczyna zaszła w niechcianą ciąze i utrzymała ją, ale musicie uwierzyc ze sie uda. wiara w to to juz połowa sukcesu - a to duzo !

sciskam Was baaardzo mocno i pamietajcie ze one patrza na Was z góry i usmiechaja sie do Was i pragna Waszych usmiechów i szczescia. przytul.gif kochane

--------------------
Dzwonili Do Mnie Z NieBa I Mówili ?e Uciek? Im Anio?ek - Nie Powiem Im Gdzie Jestes !
Kochane S?oneczko Joasia 17.07.2006


2150 gram i 47cm szczęścia!
su
pią, 22 wrz 2006 - 10:24
Majul, wiem dobrze o czym mówisz. Znam to uczucie, kiedy znajdujesz siły, żeby stanąć na nogi, bierzesz się w garść, a wtedy dostajesz nastepnego kopa w zęby. I zaczynasz sie zastanawiać, czy to w ogóle ma sens. Ma! Ja za każdym razem w takiej sytuacji myślę sobie:nie dam się, cholera, po prostu się nie dam! Przetrwam to jakoś! Nie wiem jak, ale przetrwam!
Trzymaj się, kochana! przytul.gif

Erima, weim, że wiele przeszłaś i wiele cierpiałaś. Bardzo mi przykro. To co piszesz bardzo pomaga. Ale sama wiesz, że czasem bardzo trudno jest zebrać się do kupy. Są takie chwile, kiedy nie ma się na nic siły. I to trzeba umieć uszanować.

AgUc!oReQ, ciesze się, że tobie się udało icon_smile.gif trzymaj się i bądź szczęsliwa icon_smile.gif
su


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11
Dołączył: wto, 08 sie 06 - 17:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 6,896




post pią, 22 wrz 2006 - 10:24
Post #47

Majul, wiem dobrze o czym mówisz. Znam to uczucie, kiedy znajdujesz siły, żeby stanąć na nogi, bierzesz się w garść, a wtedy dostajesz nastepnego kopa w zęby. I zaczynasz sie zastanawiać, czy to w ogóle ma sens. Ma! Ja za każdym razem w takiej sytuacji myślę sobie:nie dam się, cholera, po prostu się nie dam! Przetrwam to jakoś! Nie wiem jak, ale przetrwam!
Trzymaj się, kochana! przytul.gif

Erima, weim, że wiele przeszłaś i wiele cierpiałaś. Bardzo mi przykro. To co piszesz bardzo pomaga. Ale sama wiesz, że czasem bardzo trudno jest zebrać się do kupy. Są takie chwile, kiedy nie ma się na nic siły. I to trzeba umieć uszanować.

AgUc!oReQ, ciesze się, że tobie się udało icon_smile.gif trzymaj się i bądź szczęsliwa icon_smile.gif

--------------------
ducunt volentem fata, nolentem trahunt...
alusia27
pią, 22 wrz 2006 - 13:38
Dziewczyny, ja od tego wątku, tu gdzie teraz piszecie, zaczęłam swoją "przygodę" na tym forum. Szukałam wszędzie czegoś, co mogłoby mi pomóc, zacząć znów myśleć w jaśniejszych kolorach, ale też dowiedzieć się z różnych źródeł, dlaczego tak się stało jak się stało. Dziś jest już ponad 4 miesiące po zabiegu, moja ciąża też była obumarła (12tydz.), sama nie wiem, czy jest już dobrze, wydaje mi się, że czas mi pomógł zrozumieć pewne rzeczy, poukładać, ale chyba tak naprawdę to wewnątrz ciągle się BOJE. Mam wrażenie, że jest we mnie takie coś, co nie do końca pozwala mi myśleć pozytywnie.
Lekarz mówi, że wszystko jest ok fizycznie, a ja od jakiegoś czasu po prostu boję się, że coś jest nie tak, że być może w ogóle nie urodzę naszego dziecka.
Badałam dziś węzły chłonne, czuję, że dla mojego spokoju wewnętrznego powinnam też zbadać piersi (w bliskiej rodzinie miałam raka), jak do tej pory lekarze odpowiadaj mi, że jestem za młoda, żeby się bać!!!
Nie wiem, może po prostu wpadam w jakąś paranoję. Ostatnio wszystko co się u nas dzieje jest na "nie", może stąd te moje czarne myśli.
Czytam o tym, co przydarza się Wam, wiem, że Bóg daje różne wydarzenia...chciałabym mieć nasze dziecko bez strachu........

Cieszę się, że są wśród nas te, którym się udało, mimo wszystko icon_smile.gif I dzieki, że piszecie o tym, bo to mi pomaga.
alusia27


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,084
Dołączył: wto, 01 sie 06 - 14:24
Skąd: podkarpacie
Nr użytkownika: 6,808




post pią, 22 wrz 2006 - 13:38
Post #48

Dziewczyny, ja od tego wątku, tu gdzie teraz piszecie, zaczęłam swoją "przygodę" na tym forum. Szukałam wszędzie czegoś, co mogłoby mi pomóc, zacząć znów myśleć w jaśniejszych kolorach, ale też dowiedzieć się z różnych źródeł, dlaczego tak się stało jak się stało. Dziś jest już ponad 4 miesiące po zabiegu, moja ciąża też była obumarła (12tydz.), sama nie wiem, czy jest już dobrze, wydaje mi się, że czas mi pomógł zrozumieć pewne rzeczy, poukładać, ale chyba tak naprawdę to wewnątrz ciągle się BOJE. Mam wrażenie, że jest we mnie takie coś, co nie do końca pozwala mi myśleć pozytywnie.
Lekarz mówi, że wszystko jest ok fizycznie, a ja od jakiegoś czasu po prostu boję się, że coś jest nie tak, że być może w ogóle nie urodzę naszego dziecka.
Badałam dziś węzły chłonne, czuję, że dla mojego spokoju wewnętrznego powinnam też zbadać piersi (w bliskiej rodzinie miałam raka), jak do tej pory lekarze odpowiadaj mi, że jestem za młoda, żeby się bać!!!
Nie wiem, może po prostu wpadam w jakąś paranoję. Ostatnio wszystko co się u nas dzieje jest na "nie", może stąd te moje czarne myśli.
Czytam o tym, co przydarza się Wam, wiem, że Bóg daje różne wydarzenia...chciałabym mieć nasze dziecko bez strachu........

Cieszę się, że są wśród nas te, którym się udało, mimo wszystko icon_smile.gif I dzieki, że piszecie o tym, bo to mi pomaga.

--------------------

elfik
pią, 22 wrz 2006 - 18:24
Erima, pieknie to wszystko napisałas!!!!!!!!!!
Ja staram sie nie poddawać i nie załamywac tylko ze wzgledu na synka,który nie moze mnie widziec ciągle zapłakanej i smutnej i mysle ze i On i ja juz powoli wychodzimy na prosta.czasami jeszcze słysze z jego ust szkoda ze nie bede miał rodzeństwa albo juz nigdy nie bede miał rodzeństwa ale wiem ze czas leczy rany!

Ja na forum znalazłam ukojenie bo prawda jest taka ze nikt nie zrozumie naszego cierpienia jezeli tego sam nie przezył.
I wiem ze w przyszłym roku czeka mnie długa walka o dziecko z moim mężem ale nie mam zamiaru rezygnować.Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
elfik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 41
Dołączył: pią, 26 maj 06 - 20:06
Nr użytkownika: 6,029




post pią, 22 wrz 2006 - 18:24
Post #49

Erima, pieknie to wszystko napisałas!!!!!!!!!!
Ja staram sie nie poddawać i nie załamywac tylko ze wzgledu na synka,który nie moze mnie widziec ciągle zapłakanej i smutnej i mysle ze i On i ja juz powoli wychodzimy na prosta.czasami jeszcze słysze z jego ust szkoda ze nie bede miał rodzeństwa albo juz nigdy nie bede miał rodzeństwa ale wiem ze czas leczy rany!

Ja na forum znalazłam ukojenie bo prawda jest taka ze nikt nie zrozumie naszego cierpienia jezeli tego sam nie przezył.
I wiem ze w przyszłym roku czeka mnie długa walka o dziecko z moim mężem ale nie mam zamiaru rezygnować.Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

--------------------
user posted image
majul
pią, 22 wrz 2006 - 20:48
Erima,
Twoja historia napawa optymizmem, ze po pochmurnych dniach przychodzi slonce. Wiem, ze sa kobiety po gorszych przezyciach i one sie nie zalamaly, ze trzeba walczyc
Staram sie zyc dalej, tylko jest ciezko jak przychodze do lekarza i on mi mowi ze mialam straszliwego pecha.

Jestes w ciazy, lekarz ci mowi ze wszystko w koncu jest ok, wyglada pieknie itd. itp. a kilka dni pozniej zaczyna sie plamienie, ktore przechodzi w krwawienie. Karetka zabiera cie blyskawicznie do szpitala. Lekarz dyzurny zartuje sobie ze moze jestes przewrazliwiona i nic powaznego sie nie dzieje. Ale gdy cie bada mowi ze juz po wszystkim, i wszystko tzn. twoje 15 tygodniowe dziecko jest juz w pochwie. I slyszysz ze trzeba wylyzeczkowac jame macicy.
Dopiero jak sie budzisz z narkozy dociera do ciebie co tak naprawde sie stalo... i nic nie mozna zrobic... nie placzesz tylko wyjesz z zalu, tesknoty, smutku, ogromnego poczucia pustki, a maz placze razem z toba z zalu za maluszkiem.
Ze szpitala wywalaja cie po 8 godzinach od zabiegu, " w domu lepiej dochodzi sie do siebie", pan doktor zapewnia cie ze wszystko zostalo "dobrze wyczyszczone" i za trzy m-ce trzeba probowac dalej.
Wychodzisz ze szpitala majac wrazenie rozdwojenia jazni, wokol ciebie zycie toczy sie dalej, ale ty nie slyszysz nic, halasu, przejezdzajacych samochodow, idziesz przed siebie i patrzysz w nicosc.
Docierasz do domu, placzesz i spisz i krzyczysz przez sen i znow placzesz.
Wszyscy probuja cie pocieszac, pomagaja kolezanki ktore tez przez to przeszly. Mowisz sobie "dosc! stalo sie! nastepnym razem bedzie lepiej i choc w duszy jeszcze wszystko łka, ty znajdujesz w sobie siłe by sie nie poddac.
I wtedy czujesz ze dzieje sie cos niedobrego, brzuch boli, masz ponad 39 stopni goraczki... dostajesz natychmiast skierowanie do szpitala.
Diagnoza: zapalenie po poronieniu, bo zostaly w tobie resztki twojego dziecka. I znow szok, jak to??? przeciez wszystko bylo w porzadku?
Nie jest, tydzien od zabiegu przechodzisz przez to wszystko raz jeszcze...
I znow slyszysz ze bedzie dobrze...Rozmyslasz i wierzysz w to. Z ufnoscia patrzysz w przyszlosc...
Po m-cu idzisz do lekarza, twoj gin do ktorego chodzilas, olał cie mowiac brzydko. Nic nie sprawdza tylko kaze wrocic w ciazy, i to w miare szybko bo szkoda czasu.... ?!?!
Idziesz do nowego gina, a on ci mowi ze cos jest nie tak. Nie martwisz sie bo teraz ma byc przeciez tylko lepiej i trzeba myslec optymistycznie. Czekasz na druga @, po niej znika jeden problem, ale pojawia sie inny, czekasz na trzecia @, i widzisz ze cos jest nie tak, w nastepnym miesiacu na pewno bedzie lepiej. Znow jestes silna, wytrzymasz... pokornie czekasz na swoja szanse...
czekasz do czasu kolejnej @ i nie jest nic lepiej, wiesz ze przed toba szpital, myslisz o tym wszystkim, co przeciez nie mialo sie zdarzyc, a sie wydarzylo...
I juz nie wierzysz w zapewnienia lekarzy, ze t e r a z napewno wszystko pojdzie dobrze, ze komplikacje tak rzadko sie zdarzaja....
Gdy z kazdym m-cem jest gorzej a nie lepiej, to ciezko wrocic do normalnosci.
Przepraszam, ze tak sie rozpisalam.... ale musialam to z siebie wyrzucic.

Erima, elfik wiem, ze wasz optymizm jest potrzebny
W glebi ducha gdzies tli sie u mnie taki slabiutki płomyk nadziei ze jeszcze bedzie dobrze. Pozdrawiam was serdecznie i biore sobie troszke waszej radosci zycia. Wiem ze sie nie pogniewacie...


AgUc!oReQ, tez ciesze się, że tobie się udało, trzymaj się i bądź szczęsliwa, dasz sobie rade! icon_exclaim.gif
majul


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 992
Dołączył: wto, 20 cze 06 - 17:32
Nr użytkownika: 6,338




post pią, 22 wrz 2006 - 20:48
Post #50

Erima,
Twoja historia napawa optymizmem, ze po pochmurnych dniach przychodzi slonce. Wiem, ze sa kobiety po gorszych przezyciach i one sie nie zalamaly, ze trzeba walczyc
Staram sie zyc dalej, tylko jest ciezko jak przychodze do lekarza i on mi mowi ze mialam straszliwego pecha.

Jestes w ciazy, lekarz ci mowi ze wszystko w koncu jest ok, wyglada pieknie itd. itp. a kilka dni pozniej zaczyna sie plamienie, ktore przechodzi w krwawienie. Karetka zabiera cie blyskawicznie do szpitala. Lekarz dyzurny zartuje sobie ze moze jestes przewrazliwiona i nic powaznego sie nie dzieje. Ale gdy cie bada mowi ze juz po wszystkim, i wszystko tzn. twoje 15 tygodniowe dziecko jest juz w pochwie. I slyszysz ze trzeba wylyzeczkowac jame macicy.
Dopiero jak sie budzisz z narkozy dociera do ciebie co tak naprawde sie stalo... i nic nie mozna zrobic... nie placzesz tylko wyjesz z zalu, tesknoty, smutku, ogromnego poczucia pustki, a maz placze razem z toba z zalu za maluszkiem.
Ze szpitala wywalaja cie po 8 godzinach od zabiegu, " w domu lepiej dochodzi sie do siebie", pan doktor zapewnia cie ze wszystko zostalo "dobrze wyczyszczone" i za trzy m-ce trzeba probowac dalej.
Wychodzisz ze szpitala majac wrazenie rozdwojenia jazni, wokol ciebie zycie toczy sie dalej, ale ty nie slyszysz nic, halasu, przejezdzajacych samochodow, idziesz przed siebie i patrzysz w nicosc.
Docierasz do domu, placzesz i spisz i krzyczysz przez sen i znow placzesz.
Wszyscy probuja cie pocieszac, pomagaja kolezanki ktore tez przez to przeszly. Mowisz sobie "dosc! stalo sie! nastepnym razem bedzie lepiej i choc w duszy jeszcze wszystko łka, ty znajdujesz w sobie siłe by sie nie poddac.
I wtedy czujesz ze dzieje sie cos niedobrego, brzuch boli, masz ponad 39 stopni goraczki... dostajesz natychmiast skierowanie do szpitala.
Diagnoza: zapalenie po poronieniu, bo zostaly w tobie resztki twojego dziecka. I znow szok, jak to??? przeciez wszystko bylo w porzadku?
Nie jest, tydzien od zabiegu przechodzisz przez to wszystko raz jeszcze...
I znow slyszysz ze bedzie dobrze...Rozmyslasz i wierzysz w to. Z ufnoscia patrzysz w przyszlosc...
Po m-cu idzisz do lekarza, twoj gin do ktorego chodzilas, olał cie mowiac brzydko. Nic nie sprawdza tylko kaze wrocic w ciazy, i to w miare szybko bo szkoda czasu.... ?!?!
Idziesz do nowego gina, a on ci mowi ze cos jest nie tak. Nie martwisz sie bo teraz ma byc przeciez tylko lepiej i trzeba myslec optymistycznie. Czekasz na druga @, po niej znika jeden problem, ale pojawia sie inny, czekasz na trzecia @, i widzisz ze cos jest nie tak, w nastepnym miesiacu na pewno bedzie lepiej. Znow jestes silna, wytrzymasz... pokornie czekasz na swoja szanse...
czekasz do czasu kolejnej @ i nie jest nic lepiej, wiesz ze przed toba szpital, myslisz o tym wszystkim, co przeciez nie mialo sie zdarzyc, a sie wydarzylo...
I juz nie wierzysz w zapewnienia lekarzy, ze t e r a z napewno wszystko pojdzie dobrze, ze komplikacje tak rzadko sie zdarzaja....
Gdy z kazdym m-cem jest gorzej a nie lepiej, to ciezko wrocic do normalnosci.
Przepraszam, ze tak sie rozpisalam.... ale musialam to z siebie wyrzucic.

Erima, elfik wiem, ze wasz optymizm jest potrzebny
W glebi ducha gdzies tli sie u mnie taki slabiutki płomyk nadziei ze jeszcze bedzie dobrze. Pozdrawiam was serdecznie i biore sobie troszke waszej radosci zycia. Wiem ze sie nie pogniewacie...


AgUc!oReQ, tez ciesze się, że tobie się udało, trzymaj się i bądź szczęsliwa, dasz sobie rade! icon_exclaim.gif

--------------------

(*) 2006
Erima
pią, 22 wrz 2006 - 22:57
"Co mnie nie zabije to mnie wzmocni" to słowa, których chyba nie potrafimy pojąć, ale są tak prawdziwe że ho ho. Dziś nie bardzo mam czas pisać,więc tylko daję sygnał. że jestem z Wami, czytam i już mam mnóstwo wątków do przekazania. To co MAJUL opisałaś jest okropne, bo to ewidentnie ciąg dalszy cierpień spowodowany przez lekarzy. Ja mogę Ci polecić mojego, ale musiałabyś pojawić się w Warszawie. Trafiłam do niego przy drugim poronieniu w zasadzie z ulicy, ale poszłam do prywatnej kliniki, i to ten lekarz pokierował nas gdzie trzeba. W zasadzie dzięki jego opiece mamy dzieci, poza oczywiście decyzją z Nieba. Nas też kopało i kopało do granic wytrzymałości, bo po drugim poronieniu, po leczeniu i pewności 1000% medycznie, przy trzeciej ciąży gdy szliśmy na usg zobaczyć serduszko usłyszeliśmy "macie państwo pecha, puste jajo". Nie da się opisać uczuć jakie człowiek nosi czując się świetnie fizycznie jako ciężarna, a idąc na zabieg, bo dziecko nie rozwija się. Ale ciągle miałam jedną myśl: dopóki lekarz nie powie mi, że grozi to mojemu życiu, dopóty, będę zachodziła w kolejne ciąże (na szczęście z tym nie było problemu) i nie poddam się. W końcu medcyna jest na takim poziomie, że wiele niemożliwego kiedyś staje się dziś realne. Ale własnie to - dobry lekarz jest bardzo ważny, mojego polecam, ale na forum nie można, więc podaję gg 6447019. Oj, miałam nie rozpisywać się dzisiaj, a jednak, chcę dać Wam jak najwięcej swoich doświadczeń. Jeśli to pierwsze poronienie a nie macie jeszcze dzieci, to może trzeba zrobić chociaż bardzo drogie te badania które ja miałam robione czy nie odrzucacie płodu. Ja wówczas zapłaciłabym każdą cenę badań, byleby nie przeżywać tragedii po raz kolejny. A od lekarza w państwowym szpitalu usłyszałam "co pani tak rozpacza toż to kilka tkanek" gdy trzymałam na dłoni moje pierwsze maleństwo 8tc.,(a ja miałam wówczas już prawie 30lat)Bez komentarza, omijajcie państwowe szpitale z daleka. Naprawdę muszę kończyć. Trzymajcie się dziewczyny, zaświeci słońce i dla Was, ale musicie mocno w to wierzyć i ciągle do przodu.

21.11.2000
Mój Malutki trzymaj się tam
Mamusia bardzo CIę kocha
będę się modlić do Boga cały czas
by pozwolił Ci przyjść do nas jeszcze raz.
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post pią, 22 wrz 2006 - 22:57
Post #51

"Co mnie nie zabije to mnie wzmocni" to słowa, których chyba nie potrafimy pojąć, ale są tak prawdziwe że ho ho. Dziś nie bardzo mam czas pisać,więc tylko daję sygnał. że jestem z Wami, czytam i już mam mnóstwo wątków do przekazania. To co MAJUL opisałaś jest okropne, bo to ewidentnie ciąg dalszy cierpień spowodowany przez lekarzy. Ja mogę Ci polecić mojego, ale musiałabyś pojawić się w Warszawie. Trafiłam do niego przy drugim poronieniu w zasadzie z ulicy, ale poszłam do prywatnej kliniki, i to ten lekarz pokierował nas gdzie trzeba. W zasadzie dzięki jego opiece mamy dzieci, poza oczywiście decyzją z Nieba. Nas też kopało i kopało do granic wytrzymałości, bo po drugim poronieniu, po leczeniu i pewności 1000% medycznie, przy trzeciej ciąży gdy szliśmy na usg zobaczyć serduszko usłyszeliśmy "macie państwo pecha, puste jajo". Nie da się opisać uczuć jakie człowiek nosi czując się świetnie fizycznie jako ciężarna, a idąc na zabieg, bo dziecko nie rozwija się. Ale ciągle miałam jedną myśl: dopóki lekarz nie powie mi, że grozi to mojemu życiu, dopóty, będę zachodziła w kolejne ciąże (na szczęście z tym nie było problemu) i nie poddam się. W końcu medcyna jest na takim poziomie, że wiele niemożliwego kiedyś staje się dziś realne. Ale własnie to - dobry lekarz jest bardzo ważny, mojego polecam, ale na forum nie można, więc podaję gg 6447019. Oj, miałam nie rozpisywać się dzisiaj, a jednak, chcę dać Wam jak najwięcej swoich doświadczeń. Jeśli to pierwsze poronienie a nie macie jeszcze dzieci, to może trzeba zrobić chociaż bardzo drogie te badania które ja miałam robione czy nie odrzucacie płodu. Ja wówczas zapłaciłabym każdą cenę badań, byleby nie przeżywać tragedii po raz kolejny. A od lekarza w państwowym szpitalu usłyszałam "co pani tak rozpacza toż to kilka tkanek" gdy trzymałam na dłoni moje pierwsze maleństwo 8tc.,(a ja miałam wówczas już prawie 30lat)Bez komentarza, omijajcie państwowe szpitale z daleka. Naprawdę muszę kończyć. Trzymajcie się dziewczyny, zaświeci słońce i dla Was, ale musicie mocno w to wierzyć i ciągle do przodu.

21.11.2000
Mój Malutki trzymaj się tam
Mamusia bardzo CIę kocha
będę się modlić do Boga cały czas
by pozwolił Ci przyjść do nas jeszcze raz.
elfik
sob, 23 wrz 2006 - 12:11
Majul, to co napisałas to jakby moje odczucia tylko ze ja staram sie nie poddawac rozpaczy.sa jednak takie dni jak wczoraj kiedy łzy płyna same a całym ciałem wstrzasa raz po raz szloch i wtedy trzeba płakac.Ja wczoraj złapałam takiego doła ze przeryczałam pól nocy a drugie pól uspokajałam sie.Od wczoraj dokładnie za pól roku powinno urodzic sie moje maleństwo ale tak nie bedzie bo moje upragnione, oczekiwane i tak bardzo kochane dzieciątko odeszło.Całe szczescie ze mam juz jednego skarba, moze to tez mi pomaga sie pozbierać i wiara ze wszystko bedzie dobrze.
Ja od jednego lekarza ktory był przy usg robionym mi w szpitalu dla potwierdzenia tego ze moje maleństwo nie zyje usłyszałam Za słabo robiliście i cos nie dorobiliście -jak to usłyszałam miałam ochote strzelic mu w gębe icon_evil.gif
Sa lekarze którym nie przechodzą przez gardło słowa przykro mi, niestety a my nic na to nie poradzimy icon_cry.gif
elfik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 41
Dołączył: pią, 26 maj 06 - 20:06
Nr użytkownika: 6,029




post sob, 23 wrz 2006 - 12:11
Post #52

Majul, to co napisałas to jakby moje odczucia tylko ze ja staram sie nie poddawac rozpaczy.sa jednak takie dni jak wczoraj kiedy łzy płyna same a całym ciałem wstrzasa raz po raz szloch i wtedy trzeba płakac.Ja wczoraj złapałam takiego doła ze przeryczałam pól nocy a drugie pól uspokajałam sie.Od wczoraj dokładnie za pól roku powinno urodzic sie moje maleństwo ale tak nie bedzie bo moje upragnione, oczekiwane i tak bardzo kochane dzieciątko odeszło.Całe szczescie ze mam juz jednego skarba, moze to tez mi pomaga sie pozbierać i wiara ze wszystko bedzie dobrze.
Ja od jednego lekarza ktory był przy usg robionym mi w szpitalu dla potwierdzenia tego ze moje maleństwo nie zyje usłyszałam Za słabo robiliście i cos nie dorobiliście -jak to usłyszałam miałam ochote strzelic mu w gębe icon_evil.gif
Sa lekarze którym nie przechodzą przez gardło słowa przykro mi, niestety a my nic na to nie poradzimy icon_cry.gif

--------------------
user posted image
dominika1
wto, 26 wrz 2006 - 10:55
--------------------------------------------------------------------------------



Ten post edytował dominika1 wto, 03 maj 2011 - 01:01
dominika1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,498
Dołączył: wto, 01 sie 06 - 17:27
Nr użytkownika: 6,813




post wto, 26 wrz 2006 - 10:55
Post #53

--------------------------------------------------------------------------------

elfik
śro, 27 wrz 2006 - 12:51
Dominika ja mysle ze sama musisz odpowiedziec sobie na to pytanie.Lekarze zalecaja czekanie pól roku ze wzgledu na psychike i jezeli Ty sama zastanawiasz sie czy zaczac juz w pazdzierniku i nie jestes tego w 100% pewna to moze jeszcze poczekaj.
Piszesz ze twoje @ sa krótkie a jakie były wczesniej? Jezeli inne to moze faktycznie poczekaj az wszystko sie unormuje
elfik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 41
Dołączył: pią, 26 maj 06 - 20:06
Nr użytkownika: 6,029




post śro, 27 wrz 2006 - 12:51
Post #54

Dominika ja mysle ze sama musisz odpowiedziec sobie na to pytanie.Lekarze zalecaja czekanie pól roku ze wzgledu na psychike i jezeli Ty sama zastanawiasz sie czy zaczac juz w pazdzierniku i nie jestes tego w 100% pewna to moze jeszcze poczekaj.
Piszesz ze twoje @ sa krótkie a jakie były wczesniej? Jezeli inne to moze faktycznie poczekaj az wszystko sie unormuje

--------------------
user posted image
Erima
czw, 28 wrz 2006 - 22:52
Dominika, zaczekaj do Bożego Narodzenia, na pewno w prezencie gwiazdkowym dostaniesz ślicznego, zdrowego dzidziusia icon_wink.gif . A bardziej poważnie to sądzę, że jeśli robiłas jakieś dodatkowe badania w celu przygotowania się do kolejnej ciąży i wszystko jest ok to czekanie pół roku nie ma większego sensu. Mi po pierwszym poronieniu lekarz mówił, że za 3 miesiące można zachodzić w kolejną ciążę. Rzeczywiście ważne jest psychiczne nastawienie i jeśli jesteś gotowa to ok. Wiem jak to jest, bo ja też czekałam do chwili kiedy znowu będzie można, żeby móc czekać z nadzieją. Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i przebadać na wszystkie możliwe sposoby, by znowu nie przeżywać smutku. Nie piszę tego, aby dołować, ale z doświadczenia wiem jakie to ważne. Nam dzieci urodziły się dopiero z 4 i 5 ciąży i na szczęście to właśnie dzięki temu, że za długo nie czekałam z kolejnymi ciążami, ale szkoda, że nas lekarz nie kierował od razu na badania. Na pewno będziesz już wkrótce szczęśłiwą mamą, czego Ci serdecznie życzę. Trzymaj się i tak jak dotychczas, nie poddawaj!!!!!!!![/url]
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post czw, 28 wrz 2006 - 22:52
Post #55

Dominika, zaczekaj do Bożego Narodzenia, na pewno w prezencie gwiazdkowym dostaniesz ślicznego, zdrowego dzidziusia icon_wink.gif . A bardziej poważnie to sądzę, że jeśli robiłas jakieś dodatkowe badania w celu przygotowania się do kolejnej ciąży i wszystko jest ok to czekanie pół roku nie ma większego sensu. Mi po pierwszym poronieniu lekarz mówił, że za 3 miesiące można zachodzić w kolejną ciążę. Rzeczywiście ważne jest psychiczne nastawienie i jeśli jesteś gotowa to ok. Wiem jak to jest, bo ja też czekałam do chwili kiedy znowu będzie można, żeby móc czekać z nadzieją. Ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i przebadać na wszystkie możliwe sposoby, by znowu nie przeżywać smutku. Nie piszę tego, aby dołować, ale z doświadczenia wiem jakie to ważne. Nam dzieci urodziły się dopiero z 4 i 5 ciąży i na szczęście to właśnie dzięki temu, że za długo nie czekałam z kolejnymi ciążami, ale szkoda, że nas lekarz nie kierował od razu na badania. Na pewno będziesz już wkrótce szczęśłiwą mamą, czego Ci serdecznie życzę. Trzymaj się i tak jak dotychczas, nie poddawaj!!!!!!!![/url]
dominika1
pią, 29 wrz 2006 - 10:54
dzieki Erima własnie o to mi chodziło, zrobiłam wszystkie badania co lekarz mi zalecił i jest ok, i poczekam równo 3 miesiące i od pażdziernika zaczne starania . W sumie lakarz radził mi poczekac pół roku ale wydaje mi sie ze to nie ma większego sensu, skoro wszsytkie badania mam ok, czuje sie dobrze to na co tu czekac. Ale dzięki ze napisałas bo zdaje sobie sprawe ze tym razem tez moze sutacja sie powtórzyc a wiedząc ze są kobiety takie jak ty które probowały po5,6 razy i udało sie, daje mi to siłę, zresztą u mnie w ugóle jest taka sutacja ze mam juz w domku 4-letnią córeczkę i to ze taraz w lipcu poroniłam drugą ciążę było dla mnie wielkim szokiem bo z pierwszą ciążża nie maiałam żadnych problemów. Dlatego nie bede czekac od pażdziernika będę próbowac i modlic sie ze tym razem wszystko bedzie opk, jeszcze raz dzięki
dominika1


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,498
Dołączył: wto, 01 sie 06 - 17:27
Nr użytkownika: 6,813




post pią, 29 wrz 2006 - 10:54
Post #56

dzieki Erima własnie o to mi chodziło, zrobiłam wszystkie badania co lekarz mi zalecił i jest ok, i poczekam równo 3 miesiące i od pażdziernika zaczne starania . W sumie lakarz radził mi poczekac pół roku ale wydaje mi sie ze to nie ma większego sensu, skoro wszsytkie badania mam ok, czuje sie dobrze to na co tu czekac. Ale dzięki ze napisałas bo zdaje sobie sprawe ze tym razem tez moze sutacja sie powtórzyc a wiedząc ze są kobiety takie jak ty które probowały po5,6 razy i udało sie, daje mi to siłę, zresztą u mnie w ugóle jest taka sutacja ze mam juz w domku 4-letnią córeczkę i to ze taraz w lipcu poroniłam drugą ciążę było dla mnie wielkim szokiem bo z pierwszą ciążża nie maiałam żadnych problemów. Dlatego nie bede czekac od pażdziernika będę próbowac i modlic sie ze tym razem wszystko bedzie opk, jeszcze raz dzięki
Erima
śro, 04 paź 2006 - 20:30
Życzę powodzenia i głowa do góry, każdemu w końcu zaświeci Słoneczko, a potem nie będzie chciało zasnąć tak jak teraz moje dwa. Pozdrawiam. Daj znać jak już się WYDARZY.[CODE][/CODE]
Erima


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 432
Dołączył: pią, 15 wrz 06 - 15:56
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 7,504

GG:


post śro, 04 paź 2006 - 20:30
Post #57

Życzę powodzenia i głowa do góry, każdemu w końcu zaświeci Słoneczko, a potem nie będzie chciało zasnąć tak jak teraz moje dwa. Pozdrawiam. Daj znać jak już się WYDARZY.[CODE][/CODE]

--------------------
Anio?ki - 18.11.2000, 22.03.2001, 07.06.2002 i URWISY: Erwinek 27.08.2003, Marcinek 11.10.2005

joaba
śro, 04 paź 2006 - 21:45
dziewczyny współczuje wam niepowodzeń ,żyjemy w takich nerwowych czasach tak łatwo o poronienie ,wiem jak serce ściska gdy słyszy sie od lekarza ciąża trzecia poród pierwszy lub , jest tak żle że nie ma co podtrzymywać , ale badzcie silen dbajcie o siebie i nie myślcie o zajściu w ciąże a ona i do was przyjdzie zdrowa ,mocna i zaowocuje.
joaba


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,326
Dołączył: wto, 20 gru 05 - 22:06
Skąd: Szczecin
Nr użytkownika: 4,346




post śro, 04 paź 2006 - 21:45
Post #58

dziewczyny współczuje wam niepowodzeń ,żyjemy w takich nerwowych czasach tak łatwo o poronienie ,wiem jak serce ściska gdy słyszy sie od lekarza ciąża trzecia poród pierwszy lub , jest tak żle że nie ma co podtrzymywać , ale badzcie silen dbajcie o siebie i nie myślcie o zajściu w ciąże a ona i do was przyjdzie zdrowa ,mocna i zaowocuje.

--------------------




majul
wto, 03 cze 2008 - 20:01
czas płynie nieublaganie..dziś mijają dwa lata od mojej straty (*)
majul


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 992
Dołączył: wto, 20 cze 06 - 17:32
Nr użytkownika: 6,338




post wto, 03 cze 2008 - 20:01
Post #59

czas płynie nieublaganie..dziś mijają dwa lata od mojej straty (*)

--------------------

(*) 2006
az
wto, 03 cze 2008 - 21:02
(*)
az


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 813
Dołączył: czw, 03 mar 05 - 11:27
Skąd: Mysłowice
Nr użytkownika: 2,794




post wto, 03 cze 2008 - 21:02
Post #60

(*)

--------------------
Zuzia (11/01/04) i Janek (04/10/06)
> nie mam juz siły.....
Start new topic
Reply to this topic
5 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 29 mar 2024 - 07:14
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama