CYTAT(mama_do_kwadratu @ Wed, 28 Nov 2012 - 22:19)
trzeba się dobrze odżywiać, wietrzyć mieszkanie, spacerować, uprawiać sporty
na pewno jednak syntetyczne witaminy i tani tran ze zdechłego dorsza nie pomogą nam w nabraniu odporności
howgh!
wszystko fajnie, pod warunkiem, że dziecko jest w domu. W momencie, kiedy idzie do żłobka/przedszkola/szkoły raz, że nie mamy takiego wpływu na odżywianie, tyle czasu na spacery i sporty (szczególnie zimą), pewności, że dzieci siedzą przez te wszystkie godziny w wywietrzonej sali, a dwa, będąc w grupie są bardziej narażone na wszelkie infekcje, w związku z czym powyższe rady mogą nie być wystarczające. Też jestem zdania, że dzieci, które mają to wszystko o czym mówisz zapewnione i nie chorują, ich odporność nie powinna być wspomagana chemią. Kiedy jednak dziecko łapie wirusa za wirusem, myślę, że tran z tego zdechłego dorsza jako alternatywa dla przyszłych antybiotyków ma sens
U nas problem jest raz, z wiekiem, a dwa z alergią. Wszystkie witaminy w aptekach są albo od 3 roku życia, albo bazują głównie na wit. C, na której dużą dawkę Kaja reaguje wysypką. Na syropy naturalne z czosnku, cebuli, nawet buzi nie chce otwierać, maliny odpadają znowu przez alergię.
Wczoraj dostałam Multiwitamol 1+, pachnie jak nasz stary dobry vibowit
Zobaczymy, czy przejdzie, ja ponoć we wczesnym dzieciństwie nie tolerowałam vibowitu...