moj Sz. chodzi do 5 gr w przedszkolu. nie wiem czy w szole jest zerowka, pewnie jest, ale mielibysmy 7km dalej, wiec nie dowiadywalam sie. z busem u nas jest podobnie, tez 5latki moga nim jezdzic. przedszkole jest po drodze do szkoly, wiec Sz. moglby, ale zawoze tez F. wiec jezdzimy razem. rano zbieraja sie jak slimaki, wiec nie jestesmy uwiazani od konkretnej godziny.
chlopaki siedza w przedszkolu 7h.
nic nie pisze, zeby nie zapeszyc, Sz. daje rade, do tej pory tak bylo. ma troche problemy z pracami typu rysowanie malowanie lepienie itd., ktorych nie chce wykonywac. rozmawialam z pania, to Sz. wszystko kwituje ze nie umie. pani go nie zmusza i nie wiem czy to nie blad. w poprzednim przedszkolu tez nie chcial, potem zaczal i b dobrze mu szlo. wczoraj mowil, ze pani powiedziala kto chce rysowac to rysuje a kto nie, to czyta ksiazki, i wybral ksiazki. siedzial sam z pania na dywanie i sobie czytali o zwierzakach
z jedzeniem tez podobno mu wolno idzie, nikt go nie zmusza, zwlaszcza do warzyw. ale widze, ze coraz wiecej zjada. przedszkole ma naprawde super posilki, wczoraj np na sniadanie byly m in kanapki z pasta twarogowa z awokado i dzemem jagodowym, na obiad zupa dyniowa. wszystko prawie robia sami. Sz. nawet kisiel z jablkami zjadl. w domu, to podziabie i odchodzi. widac, ze je, bo buzie ma zawsze usmarowana, F. zreszta tez.
na razie poczatek wiec ciezko powiedziec co bedzie jak zaczna sie czegos uczyc, to Sz. bedzie stawial opor na pewno. ale moze tez mu ciut latwiej bedzie, bo w wakacje cwiczylismy literki i cyferki, liczby.
znajomosci jakies lapie, duzo jest dzieci z naszej wsi, ma nawet kolege z bloku obok, z ktorym widze sie wiezi zaciesniaja
opowiada mi o przedszkolu sporo sam z siebie. chetnie jezdzil, nawet byl moment, ze powiedzial ze w domu nie bedzie sie bawic, bo woli w przedszkolu.
dzisiaj troche marudzil, powiedzial mi "ok mama, ubiore sie, ale nie bede nigdzie jechal"
z tym gramoleniem sie, to mu sie naprawde schodzi, nawet zapakowac go do auta, to mordega.
F. za to 4 dni mial ok, a od pt masakra jest. dzisiaj ciut lepiej bylo, bo pani ktora lubi czekala na niego juz na korytarzu. w przedszkolu niby jest ok, ale zostwienie go, to jest straszne. ma kolegow z podworka, nawet z klatki obok jest chlopiec, ale tamten podobno ciagle placze i jeszcze nie mowi, wiec F. sobie nie pogada, a gadula jest straszna.
jego grupa ma lezakowanie, F. niby podsypial kilka dni, wczoraj jednak pani mowila, ze 2 h go glaskala i nie zasnal
przed przedszkolem praktycznie nie spal w dzien, sporadycznie zdarzalo sie, glownie jak byl chory.
chlopaki maja juz podobno rytmike i angielski, ale nie widze na razie zadnch postepow. Sz. w poprzednim przedszkolu po lekcji ang. to sypal nam slowkami, ze zuchwa opadala. teraz mi raz powiedzial chyba "hello"
mja miec jeszcze tance, pilke nozna. na tance to ok, ale na pilke zaden nie chce i ja tez srednio widzialabym te zajecia, bo interesuja nia tak, jak zeszlorocznym sniegiem.
Sz. niedlugo ma zabieg na migdalkach, mam nadzieje ze nie zachoruje ;/