CYTAT(mokulec)
ech to jak mamy w domu(posprzatane lub brudno) wynosimy z domów, lub uczymy sie od partnera
W moim rodzinnym domu bałagan nikomu nie przeszkadzał.W domu męża wszyscy domownicy to pedanci. Mąz nauczył mnie sprzatać na bieżąco. Dlatego teraz strasznie mi przeszkadza bajzel.
Może coś w tym jest. Moja Mama to demon sprzątania - z tych, co to przechodzą a za nimi robi się czysto. W zlewie zawsze pusto.
Za to u mojego męża przy pierwszej wizycie opadła mi szczęka - w życiu nie widziałam takiego bałaganu
(+brudu w sypialniach; w kuchni i pokoju dziennym jest za to zamiatane i mopowane kilka razy dziennie).
I chyba "nauczyłam się od partnera"
. Sprzątanie to po prostu nie jest mój żywioł, zwłaszcza sprzątanie bałaganu - dopiero pani do sprzątania (zatrudniona jednorazowo przed świętami) pokazała mi, że można skomasować kupki papierów, które do tej pory trzymałam osobno - kolorowanki, papier z drukarki "do recyclingu" oraz gazety.
Poza tym, tak jak gwm, pewnych rzeczy po prostu nie zauważam. Przed przyjazdem mojej Mamy sprzątam ok. tygodnia - po czym ona wchodzi i komentuje: "oj trzeba posprzątać" - no, ostatnio się powstrzymuje od komentarzy, ale widzę, że się powstrzymuje
.
Co do tej leniwej mamy rocznych bliźniąt - uśmiałam się
. Jak łatwo jest oceniać innych
. Jak jeździłam z moimi maluchami do Mamy, to u niej nadal był porządek - ale po weekendzie z nami była totalnie wypompowana, ja zresztą też (bo starałam się ten porządek utrzymać i zapobiec załamaniu nerwowemu rodzicielki).
I jeszcze jedno - jak to jest, że te brudasy tu opisywane, to zazwyczaj przemili, uroczy ludzie
Też znam taką rodzinę (brudasy nawet wg moich liberalnych standardów) - i są wszyscy, razem z dziećmi, bardzo inteligentnymi, ciekawymi, wartościowymi ludźmi. Tyle że strach wytrzeć ręce ręcznikiem w łazience