Aktualno¶ci

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

12 tysiêcy dodatkowych miejsc w ¿³obkach!

Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowan± i rozszerzon± wersjê, nadaj±c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wiêcej >

Maluchy.pl logo

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
32 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia   

O wychowaniu dywagacje różne

> 
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 10:25
Droga tyczko i monilko. Rozumiem Wasze wątpliwości, jednak wydaje mi się, że wynikaja one z tego, że znacie tylko przytoczony przeze mnie fragment, a nie całą książkę. Wielokrotnie zaznaczałam już, że autor nie propaguje surowego wychowywania dzieci bez wzglądu na ich potrzeby. Tak naprawdę pokazuje jak rozsądnie i skutecznie radzić sobie z problemamy wychowawczymi w wielu różnych przypadkach. Proszę nie oceniać autora i ponad 200 stronicowej książki po kilkunastozdaniowym wstępie. icon_smile.gif Rozumiem, że możecie się nie zgadzać z autorem, ale żeby taki stwierdzić, trzeba książkę przeczytać.

tyczko jeśli temat jest dla Ciebie bez sensu, to po co bierzesz udział w dyskusji? Przecież ja nikogo do tego nie zmuszam. icon_smile.gif A uogólnianie na przykładzie jednej osoby (Twojej mamy) jest chyba dość niedorzeczne. icon_smile.gif

Ogólnie w temacie chodziło mi o to, co Wy sądzicie na temat wychowywania dzieci w poczuciu, że rodzice są ich kolegami, że z wielu spraw się je wyręcza, itp. Dla wyjaśnienia o co mi chodzi posłużyłam się cyctatem, który miał być tylko pomocny do zrozumienia mojego pytania. icon_smile.gif

Artola Twój tekst: "Dziecko, to ktoś, kto tak naprawdę tak intensywnie spędzi z nami kilka lat! A mąż ma być osobą na całe życie! Przykład z mojej rodziny: po naszym (moim i brata) usamodzielnieniu się, moi rodzice nie umieli razem, sami spędzić wakacji Przykład inny, u znajomych kiedy urodziło się dziecko, mąż został wydelegowany do innego pokoju, a żona stworzyła idealną symbiozę z córeczką, nikt inny do szczęścia nie był im potrzebny. Chore wg mnie." jest jakby dokładnie tym samym, o czym pisze autor, podaje nawet całkiem podobne przykłady - a więc jednak coś w tym musi byćprawdy. icon_smile.gif
"Kiedyś nauczyciel, rodzic to był ktoś. Teraz często są nikim." Niestety przykra sparwa. Również znam to z życia codziennego.

Ja z kolei pamiętam taka sytuację: Parę lat temu pytam moją stojącą na balkonie osiemnastoletnią koleżankę-sąsiadkę: "Ty już po obiedzie?" A ona do mnoe oburzona: "A nie wiesz, kto by mi go ugotował? Przecież mama jest w pracy!".
Przytoczę inny przykład. Okres matur. Dzowni do mnie mama kolegi ze szkoły: "Kasiu, powiedz że mi, z czego ja mam temu mojemu Tomkowi ściągi na polski napisać?" Dodam tylko, że Tomek do matury nie podszedł, mama załatwiła mu zaświadczenie, że jest nerwowy i nie może przeżywać takiego stresu.

Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.

Inny przykład: matka prosi 3letnie dziecko, by wreszcie spokojnie usiadło i zjadło ten obiad. Po kilku takich prośbach dziecko uderza matkę w twarz. A matka nie reaguje w żaden sposó. Pewnie nie jeden zwolennik nowoczesnych metod wychowania powie, że dobrze zrobiła, że to małe dziecko, że przecież nie rozumie, co zrobiło, że nie można go stresować. Dla mnie totalna bzdura. Trzyletnie dziecko jest mądrzejsze i sprytniejsze niż się wydaje. Mi taka sytuacja pachnie wychowawcza tragedią.

Powiem Wam szczerze, że złapałam się na tym, że już teraz uczę moją 8 miesieczną córkę, że po pierwsze mama to nie służąca, a po drugie, że istnieje jeszcze inny świat poza mamą i tatą. ")
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 10:25
Post #41

Droga tyczko i monilko. Rozumiem Wasze wątpliwości, jednak wydaje mi się, że wynikaja one z tego, że znacie tylko przytoczony przeze mnie fragment, a nie całą książkę. Wielokrotnie zaznaczałam już, że autor nie propaguje surowego wychowywania dzieci bez wzglądu na ich potrzeby. Tak naprawdę pokazuje jak rozsądnie i skutecznie radzić sobie z problemamy wychowawczymi w wielu różnych przypadkach. Proszę nie oceniać autora i ponad 200 stronicowej książki po kilkunastozdaniowym wstępie. icon_smile.gif Rozumiem, że możecie się nie zgadzać z autorem, ale żeby taki stwierdzić, trzeba książkę przeczytać.

tyczko jeśli temat jest dla Ciebie bez sensu, to po co bierzesz udział w dyskusji? Przecież ja nikogo do tego nie zmuszam. icon_smile.gif A uogólnianie na przykładzie jednej osoby (Twojej mamy) jest chyba dość niedorzeczne. icon_smile.gif

Ogólnie w temacie chodziło mi o to, co Wy sądzicie na temat wychowywania dzieci w poczuciu, że rodzice są ich kolegami, że z wielu spraw się je wyręcza, itp. Dla wyjaśnienia o co mi chodzi posłużyłam się cyctatem, który miał być tylko pomocny do zrozumienia mojego pytania. icon_smile.gif

Artola Twój tekst: "Dziecko, to ktoś, kto tak naprawdę tak intensywnie spędzi z nami kilka lat! A mąż ma być osobą na całe życie! Przykład z mojej rodziny: po naszym (moim i brata) usamodzielnieniu się, moi rodzice nie umieli razem, sami spędzić wakacji Przykład inny, u znajomych kiedy urodziło się dziecko, mąż został wydelegowany do innego pokoju, a żona stworzyła idealną symbiozę z córeczką, nikt inny do szczęścia nie był im potrzebny. Chore wg mnie." jest jakby dokładnie tym samym, o czym pisze autor, podaje nawet całkiem podobne przykłady - a więc jednak coś w tym musi byćprawdy. icon_smile.gif
"Kiedyś nauczyciel, rodzic to był ktoś. Teraz często są nikim." Niestety przykra sparwa. Również znam to z życia codziennego.

Ja z kolei pamiętam taka sytuację: Parę lat temu pytam moją stojącą na balkonie osiemnastoletnią koleżankę-sąsiadkę: "Ty już po obiedzie?" A ona do mnoe oburzona: "A nie wiesz, kto by mi go ugotował? Przecież mama jest w pracy!".
Przytoczę inny przykład. Okres matur. Dzowni do mnie mama kolegi ze szkoły: "Kasiu, powiedz że mi, z czego ja mam temu mojemu Tomkowi ściągi na polski napisać?" Dodam tylko, że Tomek do matury nie podszedł, mama załatwiła mu zaświadczenie, że jest nerwowy i nie może przeżywać takiego stresu.

Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.

Inny przykład: matka prosi 3letnie dziecko, by wreszcie spokojnie usiadło i zjadło ten obiad. Po kilku takich prośbach dziecko uderza matkę w twarz. A matka nie reaguje w żaden sposó. Pewnie nie jeden zwolennik nowoczesnych metod wychowania powie, że dobrze zrobiła, że to małe dziecko, że przecież nie rozumie, co zrobiło, że nie można go stresować. Dla mnie totalna bzdura. Trzyletnie dziecko jest mądrzejsze i sprytniejsze niż się wydaje. Mi taka sytuacja pachnie wychowawcza tragedią.

Powiem Wam szczerze, że złapałam się na tym, że już teraz uczę moją 8 miesieczną córkę, że po pierwsze mama to nie służąca, a po drugie, że istnieje jeszcze inny świat poza mamą i tatą. ")

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
eve69
sob, 10 paź 2009 - 10:33
CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:25) *
Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.


Tak, to byłaby dojrzała reakcja która poprawiłaby dobrostan dzieci i dała matce dużo do myślenia 43.gif . I pytam serio - którą z Twoich teorii miałby ilustrować ten przykład?

BTW, co to jest bezstresowe wychowanie?
eve69


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,742
Dołączył: śro, 28 lip 04 - 17:15
SkÄ…d: Trajsiti
Nr użytkownika: 1,966




post sob, 10 paź 2009 - 10:33
Post #42

CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:25) *
Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.


Tak, to byłaby dojrzała reakcja która poprawiłaby dobrostan dzieci i dała matce dużo do myślenia 43.gif . I pytam serio - którą z Twoich teorii miałby ilustrować ten przykład?

BTW, co to jest bezstresowe wychowanie?

--------------------
Franio 14.05.2007
Jasinek 04.01.2012

"The moment you settle for less, you get less than you settled for."
"Taught from infancy that beauty is woman's sceptre, the mind shapes itself to the body, and roaming round its gilt cage, only seeks to adorn its prison."

/Mary Wollstonecraft/
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 10:45
CYTAT(eve69 @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:33) *
Tak, to byłaby dojrzała reakcja która poprawiłaby dobrostan dzieci i dała matce dużo do myślenia 43.gif . I pytam serio - którą z Twoich teorii miałby ilustrować ten przykład?

Prosiłam o rzeczową dyskusję bez ironii i sakrkazmów. Proszę, stosuj się do tego. icon_smile.gif
Jednak nie wylałam jej tego piwa na głowę, z jakiegoś powodu na pewno, nie sądzisz? icon_smile.gif
Proszę Cię też o czytanie postów zw zrozumieniem. Pytasz, którą z moich teorii ma ilustrować przykład. A czy ja gdzieś wspominałam coś o moich teoriach? Nie przypominam sobie. icon_smile.gif Ale jeśli już, to myślę, że podpięłabym to pod "kumplowanie się dzieckiem" - nastoletnia córka kupuje matce piwo i siedzą razem przy barowym stole.

Pozwól, że teraz ja zapytam - naprawdę nie wiesz, co oznacza sformułowanie "bezstresowe wychowanie"? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. icon_smile.gif No ale jeśli faktycznie nie wiesz, to proszę: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bezstresowe_wychowanie

kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 10:45
Post #43

CYTAT(eve69 @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:33) *
Tak, to byłaby dojrzała reakcja która poprawiłaby dobrostan dzieci i dała matce dużo do myślenia 43.gif . I pytam serio - którą z Twoich teorii miałby ilustrować ten przykład?

Prosiłam o rzeczową dyskusję bez ironii i sakrkazmów. Proszę, stosuj się do tego. icon_smile.gif
Jednak nie wylałam jej tego piwa na głowę, z jakiegoś powodu na pewno, nie sądzisz? icon_smile.gif
Proszę Cię też o czytanie postów zw zrozumieniem. Pytasz, którą z moich teorii ma ilustrować przykład. A czy ja gdzieś wspominałam coś o moich teoriach? Nie przypominam sobie. icon_smile.gif Ale jeśli już, to myślę, że podpięłabym to pod "kumplowanie się dzieckiem" - nastoletnia córka kupuje matce piwo i siedzą razem przy barowym stole.

Pozwól, że teraz ja zapytam - naprawdę nie wiesz, co oznacza sformułowanie "bezstresowe wychowanie"? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. icon_smile.gif No ale jeśli faktycznie nie wiesz, to proszę: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bezstresowe_wychowanie



--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
Latte_macchiato
sob, 10 paź 2009 - 11:01
CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:25) *
Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.


Powinnaś zadzwonić na policję od razu ! a nie podejść i wylać piwo .....
Latte_macchiato


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,788
Dołączył: wto, 26 sie 08 - 14:09
Nr użytkownika: 21,387




post sob, 10 paź 2009 - 11:01
Post #44

CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 11:25) *
Przykład z innej beczki. Rynek w mojej miejscowości, bar, stoliczki rozstawione na polu. Przy nich siedzi matka z 4 dzieci (najstarsze 17 lat, najmłodsze kilka miesięcy). Nadmienię, że każde dziecko ma innego ojca. Na stoliku same kufle z piwem. Jest godzina 14.00. I ta matka popijając piwo i jednocześnie karmiąc piersią to najmłodsze dzieko, wyciąga z kieszeni jakieś pieniądze i podaje je najstarszej córce. A ona jak automat bez słowa idzie do baru i przynosi matce kolejny kufel piwa.
Ja się pytam, jak to kurde jest na tym świecie? icon_sad.gif Żałuję, że do niej nie podeszłam i nie wylałam jej tego piwa na głowę.


Powinnaś zadzwonić na policję od razu ! a nie podejść i wylać piwo .....


--------------------
Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczeniem
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 11:12
CYTAT(Prada @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:01) *
Powinnaś zadzwonić na policję od razu ! a nie podejść i wylać piwo .....

Wiem, masz rację. icon_redface.gif icon_redface.gif Przyznaje się bez bicia. Głupio to zabrzmi, ale będę miała jeszcze na pewno nie jedną okazję, bo ten proceder powtarza się średnio 5 razy w tygodniu. 32.gif
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 11:12
Post #45

CYTAT(Prada @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:01) *
Powinnaś zadzwonić na policję od razu ! a nie podejść i wylać piwo .....

Wiem, masz rację. icon_redface.gif icon_redface.gif Przyznaje się bez bicia. Głupio to zabrzmi, ale będę miała jeszcze na pewno nie jedną okazję, bo ten proceder powtarza się średnio 5 razy w tygodniu. 32.gif

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
monilka
sob, 10 paź 2009 - 11:17
CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 09:25) *
Droga tyczko i monilko. Rozumiem Wasze wątpliwości, jednak wydaje mi się, że wynikaja one z tego, że znacie tylko przytoczony przeze mnie fragment, a nie całą książkę. Wielokrotnie zaznaczałam już, że autor nie propaguje surowego wychowywania dzieci bez wzglądu na ich potrzeby. Tak naprawdę pokazuje jak rozsądnie i skutecznie radzić sobie z problemamy wychowawczymi w wielu różnych przypadkach. Proszę nie oceniać autora i ponad 200 stronicowej książki po kilkunastozdaniowym wstępie. icon_smile.gif Rozumiem, że możecie się nie zgadzać z autorem, ale żeby taki stwierdzić, trzeba książkę przeczytać.

Ale, że nie powinnam miec swojego zdania w tej dyskusji, bo nie przeczytałam książki, li i jedynie wstęp, który zacytowałaś?? Trzeba byo tak zaznaczyc od razu. Ale przepraszam, to nie jest konstruktywna odpowiedż, na dodatek chciałabym żeby zabrzmiała ironicznie, także z pewnością nie jest w tym watku mile widziana.
Przykłady, które przytaczasz zakrawają o patologię i nijak do mnie nie przemawiają
I jak uwielbiam stwierdzenie: wynik bezstresowego wychowywania, tak również kocham to: kiedyś te dzieci były inne, bardziej szanowały np. nauczycieli. Taaak. kiedyś w ogóle inaczej było. Gówniarz nie nafikał, miał szacunek do policji, a jak nie- to dostał kilka razy pałą, ale przynajmniej nie było takiego rozwydrzenia i braku granic u młodzieży jak w czasach dzisiejszych
monilka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,306
Dołączył: pią, 18 maj 07 - 00:18
Skąd: Białystok
Nr użytkownika: 14,364




post sob, 10 paź 2009 - 11:17
Post #46

CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 09:25) *
Droga tyczko i monilko. Rozumiem Wasze wątpliwości, jednak wydaje mi się, że wynikaja one z tego, że znacie tylko przytoczony przeze mnie fragment, a nie całą książkę. Wielokrotnie zaznaczałam już, że autor nie propaguje surowego wychowywania dzieci bez wzglądu na ich potrzeby. Tak naprawdę pokazuje jak rozsądnie i skutecznie radzić sobie z problemamy wychowawczymi w wielu różnych przypadkach. Proszę nie oceniać autora i ponad 200 stronicowej książki po kilkunastozdaniowym wstępie. icon_smile.gif Rozumiem, że możecie się nie zgadzać z autorem, ale żeby taki stwierdzić, trzeba książkę przeczytać.

Ale, że nie powinnam miec swojego zdania w tej dyskusji, bo nie przeczytałam książki, li i jedynie wstęp, który zacytowałaś?? Trzeba byo tak zaznaczyc od razu. Ale przepraszam, to nie jest konstruktywna odpowiedż, na dodatek chciałabym żeby zabrzmiała ironicznie, także z pewnością nie jest w tym watku mile widziana.
Przykłady, które przytaczasz zakrawają o patologię i nijak do mnie nie przemawiają
I jak uwielbiam stwierdzenie: wynik bezstresowego wychowywania, tak również kocham to: kiedyś te dzieci były inne, bardziej szanowały np. nauczycieli. Taaak. kiedyś w ogóle inaczej było. Gówniarz nie nafikał, miał szacunek do policji, a jak nie- to dostał kilka razy pałą, ale przynajmniej nie było takiego rozwydrzenia i braku granic u młodzieży jak w czasach dzisiejszych
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 11:22
CYTAT(monilka @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:17) *
Ale, że nie powinnam miec swojego zdania w tej dyskusji, bo nie przeczytałam książki, li i jedynie wstęp, który zacytowałaś?? Trzeba byo tak zaznaczyc od razu.

monilko czytaj dokładnie moje posty. Napisałam, żebyć nie oceniała książki, bo jej nie przeczytałaś. Ale nie napisałam, że nie masz prawa brać udziału w dyskusji. Jak najbardziej masz prawo. icon_smile.gif Nie rozumiem, czemu się tak denerwujesz. icon_smile.gif Naprawdę niepotrzebnie. Wyrażasz swoje zdanie, bo o to tu chodzi, i bardzo dobrze. Każdy ma prawo do własnej opinii i każdy po swojemu wychowuje swoje dzieci. icon_smile.gif A ja chcę, żebyśmy się tym ze sobą podzieliły, bo może któraś kiedyś skorzysta na czyimś pomyśle, opinii, radzie, itp. icon_smile.gif
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 11:22
Post #47

CYTAT(monilka @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:17) *
Ale, że nie powinnam miec swojego zdania w tej dyskusji, bo nie przeczytałam książki, li i jedynie wstęp, który zacytowałaś?? Trzeba byo tak zaznaczyc od razu.

monilko czytaj dokładnie moje posty. Napisałam, żebyć nie oceniała książki, bo jej nie przeczytałaś. Ale nie napisałam, że nie masz prawa brać udziału w dyskusji. Jak najbardziej masz prawo. icon_smile.gif Nie rozumiem, czemu się tak denerwujesz. icon_smile.gif Naprawdę niepotrzebnie. Wyrażasz swoje zdanie, bo o to tu chodzi, i bardzo dobrze. Każdy ma prawo do własnej opinii i każdy po swojemu wychowuje swoje dzieci. icon_smile.gif A ja chcę, żebyśmy się tym ze sobą podzieliły, bo może któraś kiedyś skorzysta na czyimś pomyśle, opinii, radzie, itp. icon_smile.gif

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
Inanna
sob, 10 paź 2009 - 11:28
Kasia, na tym świecie jest tak, że istnieją: 1) rodziny normalne 2) rodziny w miarę normalne 3) rodziny w których rodzice zdają sobie sprawę z popełnianych przez siebie błędów i pracują nad sobą i rodziną aby dzieci dobrze wychować 4) są również rodziny patologiczne - takie, które popełniają masę błędów, krzywdzą dzieci na różne sposoby: przemocą fizyczną, psychiczną - w tym przerzucaniem na dzieci swoich "dorosłych" problemów - kształtowaniem w dzieciach postaw roszczeniowych, wypracowywaniem w nich niezaradności, egoizmu, egocentryzmu, kształtowaniem w dzieciach fałszywego obrazu rzeczywistości (np. "że człowiek uczciwy nie może być bogaty", "że jak się nie ukradnie to się nie ma", "że tylko frajerzy wstają rano do roboty"). Ta kategoria rodziców nie wie, że jest patologiczna, nie jest świadoma - z różnych powodów - swoich błędów, nie pracuje i nie chce pracować nad sobą i dziećmi. Ale jest to pewna szczególna grupa, którą wyłączyłabym z rozważań nt "warto, czy nie warto być kumplem swojego dziecka". Bo jeśli rozważamy kwestię kumplostwa między rodzicami i dziećmi w rodzinach normalnych, w miarę normalnych i tych z problemami ale świadomych to myślę, że takie kumplostwo nie powinno być niebezpieczne.
Natomiast kumplostwo w rodzinach patologicznych jest raczej pochodną patologii i samo w sobie jest nie tyle błędem wychowawczym, co okonsekwencją głębszych problemów w rodzinie. Ta dziewczynka nie dlatego pobiegła po piwo, że matka traktuje ją jak kumpelkę, ale dlatego, że w jej rodzinie alkohol jest na porządku dziennym, nikt nie ma świadomości jego szkodliwości, a obraz matki z dziećmi przy kielichu to nic niezwykłego. Ot, codzienność! Ta dziewczynka pobiegła po piwo, bo jakby tego nie zrobiła, toby najzwyczajniej w świecie dostała w twarz, za to że matki nie szanuje i się jej nie słucha.
Inanna


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,551
Dołączył: wto, 12 lut 08 - 16:36
Nr użytkownika: 18,156




post sob, 10 paź 2009 - 11:28
Post #48

Kasia, na tym świecie jest tak, że istnieją: 1) rodziny normalne 2) rodziny w miarę normalne 3) rodziny w których rodzice zdają sobie sprawę z popełnianych przez siebie błędów i pracują nad sobą i rodziną aby dzieci dobrze wychować 4) są również rodziny patologiczne - takie, które popełniają masę błędów, krzywdzą dzieci na różne sposoby: przemocą fizyczną, psychiczną - w tym przerzucaniem na dzieci swoich "dorosłych" problemów - kształtowaniem w dzieciach postaw roszczeniowych, wypracowywaniem w nich niezaradności, egoizmu, egocentryzmu, kształtowaniem w dzieciach fałszywego obrazu rzeczywistości (np. "że człowiek uczciwy nie może być bogaty", "że jak się nie ukradnie to się nie ma", "że tylko frajerzy wstają rano do roboty"). Ta kategoria rodziców nie wie, że jest patologiczna, nie jest świadoma - z różnych powodów - swoich błędów, nie pracuje i nie chce pracować nad sobą i dziećmi. Ale jest to pewna szczególna grupa, którą wyłączyłabym z rozważań nt "warto, czy nie warto być kumplem swojego dziecka". Bo jeśli rozważamy kwestię kumplostwa między rodzicami i dziećmi w rodzinach normalnych, w miarę normalnych i tych z problemami ale świadomych to myślę, że takie kumplostwo nie powinno być niebezpieczne.
Natomiast kumplostwo w rodzinach patologicznych jest raczej pochodną patologii i samo w sobie jest nie tyle błędem wychowawczym, co okonsekwencją głębszych problemów w rodzinie. Ta dziewczynka nie dlatego pobiegła po piwo, że matka traktuje ją jak kumpelkę, ale dlatego, że w jej rodzinie alkohol jest na porządku dziennym, nikt nie ma świadomości jego szkodliwości, a obraz matki z dziećmi przy kielichu to nic niezwykłego. Ot, codzienność! Ta dziewczynka pobiegła po piwo, bo jakby tego nie zrobiła, toby najzwyczajniej w świecie dostała w twarz, za to że matki nie szanuje i się jej nie słucha.

--------------------



monilka
sob, 10 paź 2009 - 11:33
droga kaaasiuniu, czytaj moje posty również ze zrozumieniem icon_biggrin.gif A w którym momencie ja oceniłam książkę, poza oceną słów autora, które wkleiłaś??
monilka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,306
Dołączył: pią, 18 maj 07 - 00:18
Skąd: Białystok
Nr użytkownika: 14,364




post sob, 10 paź 2009 - 11:33
Post #49

droga kaaasiuniu, czytaj moje posty również ze zrozumieniem icon_biggrin.gif A w którym momencie ja oceniłam książkę, poza oceną słów autora, które wkleiłaś??
Artola
sob, 10 paź 2009 - 12:02
Monilka, a mnie się wydaje, że to nie dzieci były inne. To dorośli i ich metody wychowawcze były inne! A dzieci robią z reguły to, na co rodzice i dorośli im pozwalają. Gdyby problemy, o jakich pisze Kasia, jakie wynikają z lightowego i kumplowskiego traktowania dzieci były taką rzadkością, patologią wręcz, to Superniania nie robiłaby takiej kariery 04.gif

I jeszcze jedno: zupełnie inaczej na na temat patrzą osoby mające niemowlaka, a inaczej np. szkolniaka.
Artola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,476
Dołączył: pon, 10 sie 09 - 15:25
Nr użytkownika: 28,585




post sob, 10 paź 2009 - 12:02
Post #50

Monilka, a mnie się wydaje, że to nie dzieci były inne. To dorośli i ich metody wychowawcze były inne! A dzieci robią z reguły to, na co rodzice i dorośli im pozwalają. Gdyby problemy, o jakich pisze Kasia, jakie wynikają z lightowego i kumplowskiego traktowania dzieci były taką rzadkością, patologią wręcz, to Superniania nie robiłaby takiej kariery 04.gif

I jeszcze jedno: zupełnie inaczej na na temat patrzą osoby mające niemowlaka, a inaczej np. szkolniaka.

--------------------
"Każda droga jest łatwiejsza, gdy widzisz to, co dobre jest"
https://szafazksiazkami.blogspot.com/
https://dzieciczytaja.blogspot.com/
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 12:11
CYTAT(monilka @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:33) *
droga kaaasiuniu, czytaj moje posty również ze zrozumieniem icon_biggrin.gif A w którym momencie ja oceniłam książkę, poza oceną słów autora, które wkleiłaś??

Twoje słowa:
"Słowa autora odbieram dodatkowo tak, żeby dziecku na zbyt wiele nie pozwalc w każdej dziedzinie, stawiac jasne granice, dziecko ma się słuchac rodzica i już, i ma go szanowac. a gdzie miejsce na pozostawinie dzieciowi szans do swiadomego wyboru, do popełniania błędów?? "
może i faktycznie nie są oceną książki (przyznaję Ci rację, przepraszam). Ale są błędnym odczuciem co do intencji autora i złą jego oceną. Uwierz mi, że autor naprawdę świetnie pokazuje, jak rozsądnie z wiekiem dziecka zwiększać mu zakres obowiązków i zarazem przywilejów. icon_smile.gif Ale już nie czepiajmy się książki. icon_smile.gif

Inanna myślę, że masz dużo racji. Serce mi podpowiada, że żadne rodzic nie chce źle wychować dziecka ani zrobić mu świadomie krzywdy, a jednak są matki, które za karę nie dają dziecku kolacji. 32.gif

Ostatnio w sklepie z zabawkami dziecięcymi widziałam taką scenkę: młode małżeństwo z - na oko - 4 letnim synem spacerują między półkami. Syn w pewnym momencie zauważył jakąś zabawkę, ale rodzice mówią, że nie moga mu kupić, bo już jedną mu kupili, bo już nie mają pieniędzy, itd. Wtedy dziecko urządziło mrożącą krew w żyłach, histeryczną scenkę płaczu i manifestacji swojego niezadowolenia. Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 12:11
Post #51

CYTAT(monilka @ Sat, 10 Oct 2009 - 12:33) *
droga kaaasiuniu, czytaj moje posty również ze zrozumieniem icon_biggrin.gif A w którym momencie ja oceniłam książkę, poza oceną słów autora, które wkleiłaś??

Twoje słowa:
"Słowa autora odbieram dodatkowo tak, żeby dziecku na zbyt wiele nie pozwalc w każdej dziedzinie, stawiac jasne granice, dziecko ma się słuchac rodzica i już, i ma go szanowac. a gdzie miejsce na pozostawinie dzieciowi szans do swiadomego wyboru, do popełniania błędów?? "
może i faktycznie nie są oceną książki (przyznaję Ci rację, przepraszam). Ale są błędnym odczuciem co do intencji autora i złą jego oceną. Uwierz mi, że autor naprawdę świetnie pokazuje, jak rozsądnie z wiekiem dziecka zwiększać mu zakres obowiązków i zarazem przywilejów. icon_smile.gif Ale już nie czepiajmy się książki. icon_smile.gif

Inanna myślę, że masz dużo racji. Serce mi podpowiada, że żadne rodzic nie chce źle wychować dziecka ani zrobić mu świadomie krzywdy, a jednak są matki, które za karę nie dają dziecku kolacji. 32.gif

Ostatnio w sklepie z zabawkami dziecięcymi widziałam taką scenkę: młode małżeństwo z - na oko - 4 letnim synem spacerują między półkami. Syn w pewnym momencie zauważył jakąś zabawkę, ale rodzice mówią, że nie moga mu kupić, bo już jedną mu kupili, bo już nie mają pieniędzy, itd. Wtedy dziecko urządziło mrożącą krew w żyłach, histeryczną scenkę płaczu i manifestacji swojego niezadowolenia. Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 12:13
CYTAT(Artola @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:02) *
Monilka, a mnie się wydaje, że to nie dzieci były inne. To dorośli i ich metody wychowawcze były inne! A dzieci robią z reguły to, na co rodzice i dorośli im pozwalają. Gdyby problemy, o jakich pisze Kasia, jakie wynikają z lightowego i kumplowskiego traktowania dzieci były taką rzadkością, patologią wręcz, to Superniania nie robiłaby takiej kariery 04.gif

I jeszcze jedno: zupełnie inaczej na na temat patrzą osoby mające niemowlaka, a inaczej np. szkolniaka.


Zgadzam siÄ™ w stu procentach.
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 12:13
Post #52

CYTAT(Artola @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:02) *
Monilka, a mnie się wydaje, że to nie dzieci były inne. To dorośli i ich metody wychowawcze były inne! A dzieci robią z reguły to, na co rodzice i dorośli im pozwalają. Gdyby problemy, o jakich pisze Kasia, jakie wynikają z lightowego i kumplowskiego traktowania dzieci były taką rzadkością, patologią wręcz, to Superniania nie robiłaby takiej kariery 04.gif

I jeszcze jedno: zupełnie inaczej na na temat patrzą osoby mające niemowlaka, a inaczej np. szkolniaka.


Zgadzam siÄ™ w stu procentach.

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
Inanna
sob, 10 paź 2009 - 12:25
QUOTE(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:11) *
Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif


Myślę, że każde dziecko przynajmniej raz w życiu będzie próbowało się tak zachować. Żeby sprawdzić, czy zaskutkuje. Problem leży w tym, jak w takiej sytuacji zareagować, żeby dziecko takich zachowań nie powtarzało.
Inanna


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,551
Dołączył: wto, 12 lut 08 - 16:36
Nr użytkownika: 18,156




post sob, 10 paź 2009 - 12:25
Post #53

QUOTE(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:11) *
Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif


Myślę, że każde dziecko przynajmniej raz w życiu będzie próbowało się tak zachować. Żeby sprawdzić, czy zaskutkuje. Problem leży w tym, jak w takiej sytuacji zareagować, żeby dziecko takich zachowań nie powtarzało.

--------------------



Latte_macchiato
sob, 10 paź 2009 - 12:26
CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:11) *
Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif


Ja przy pierwszej próbie wymuszenia, odpowiedziałam, że nie kupię oraz dlaczego po czym wyszłam ze sklepu bez dziecka.. wyszło za ok 1 min.... przy kolejnej próbie kiedy widziałam, że dziecko chce wymusić płaczem i zaczyna się zmuszać do niego, powiedziałam, że ma prawo płakać i oczywiście zaczekam aż się wybeczy ale swojego zdania nie zmienię.
Nigdy nie ulegałam tego typu próbie nacisku i przy 2 nieudanych takich wymuszeniach nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzyła. Moje dzieci potem patrzyły ze zdziwieniem na inne turlające się po podłodze w sklepie. Nigdy nie miałam obawy przed wejściem do działu zabawek w sklepie. Konsekwencja daj efekty ale jeśli choć raz się ulegnie takiemu wymuszeniu kolejny raz "atak" jest silniejszy ...moja siostra tak właśnie ulegała.

ps moje dzieci mają teraz 17 i 11 lat i tego problemu nigdy u nas nie było. Polecam również książkę "dyscyplina pozytywna"

Ten post edytował Prada sob, 10 paź 2009 - 12:29
Latte_macchiato


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,788
Dołączył: wto, 26 sie 08 - 14:09
Nr użytkownika: 21,387




post sob, 10 paź 2009 - 12:26
Post #54

CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:11) *
Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało. 37.gif


Ja przy pierwszej próbie wymuszenia, odpowiedziałam, że nie kupię oraz dlaczego po czym wyszłam ze sklepu bez dziecka.. wyszło za ok 1 min.... przy kolejnej próbie kiedy widziałam, że dziecko chce wymusić płaczem i zaczyna się zmuszać do niego, powiedziałam, że ma prawo płakać i oczywiście zaczekam aż się wybeczy ale swojego zdania nie zmienię.
Nigdy nie ulegałam tego typu próbie nacisku i przy 2 nieudanych takich wymuszeniach nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzyła. Moje dzieci potem patrzyły ze zdziwieniem na inne turlające się po podłodze w sklepie. Nigdy nie miałam obawy przed wejściem do działu zabawek w sklepie. Konsekwencja daj efekty ale jeśli choć raz się ulegnie takiemu wymuszeniu kolejny raz "atak" jest silniejszy ...moja siostra tak właśnie ulegała.

ps moje dzieci mają teraz 17 i 11 lat i tego problemu nigdy u nas nie było. Polecam również książkę "dyscyplina pozytywna"

--------------------
Własną głupotę ludzie zwykli nazywać doświadczeniem
pirania
sob, 10 paź 2009 - 12:30
CYTAT(aluc @ Fri, 09 Oct 2009 - 17:45) *
a co to jest, na Boga, kumplowanie się z dziećmi? wspólne chodzenie na dyskoteki i wspólne rwanie facetów/panienek? mówienie do rodziców po imieniu? normalne funkcjonowanie w rodzinie, ino bez okazywania uniżonego szacunku starszym na każdym kroku? wychowywanie dzieci bez wzbudzania w nich lęku, nagminnie mylonego z autorytetem?

co to jest służenie dziecku? podsuwanie wszystkiego pod nos? podporządkowywanie swojego trybu zycia potrzebom dziecka? czy może branie strony dziecka w każdym sporze? a może dawanie zawsze wiary w to, co dziecko mówi?

co to jest należyty szacunek?

za moich czasów, jak się dostało pałę, to się mówiło matce, że ta bura suka się na mnie uwzięła, a matka odpowiadała, że było się uczyć - no ale ja miałam etap mówienia do matki po imieniu, bez należytego szacunku icon_wink.gif

a zawodzenie "o tempora, o mores!" też nie ma lat dziesięciu, stu czy dwustu - we wszystkich epokach starsi ubolewali nad zepsuciem młodzieży, nasze dzieci też będą, widać takie jęki są wpisane w tetryczenie, razem z wypadaniem zębów, łysieniem i osteoporozą



dokladnie z tymi jekami nad wychowaniem mlodziezy icon_smile.gif

Ale Kasiu podajesz przyklady z wlasnej mlodosci, czyli doswiadczenia poprzedniego pokolenia. Podajesz obserwacje dzieci z mlodszego pokolenia- czyli to niejest kwestia nowych czy starych metod wychowawczych tylko podejscia poszczegolnych osob.

Mysle ze szacunek to jest duzo bardziej skomplikowana sprawa niz tylko za duzo kumplowanie. W moim domu rodzinnym to ja mowie do taty w trzeciej osobie "prosze taty" do mamy mamo. Zawsze bylam uczona bardzo standardowego miejsca w stadzie dziecka- czyli na koncu icon_smile.gif Odebralam mozna powiedziec tradycyjne szlacheckie wychowanie. A jednak- nie szanuje mojego taty, chocaz nigdy nie byl mi kumplem, a inne slowa niz "prosze taty" nie przechodza mi przez gardlo. Mojej mamie bardziej wspolczuje niz ja szanuje chociaz tutaj jeszcze cos sie ma szanse odbudowac.

Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje i wtedy byl taki obyczaj na wakacjach ze dorosli z dziecmi byly na ty. I on nadal jest dla mnie Markiem i jest jednym z wiekszych jajcarzy jakich poznalam, a jednoczesnie jest gorzen bardzo wieliego szacunku. Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje- niezaleznie od tego jak sie do mnie zwraca- szanuje mnie jako czlowieka.

I tym staram sie kierowac w wycjowaniu dzieci- staram sie trzymac wlasnych zasad jednoczesnie starajac sie zobaczyc rzeczywistosc oczami moich dzieci.

CIESZY mnie to ze moje dzieci po lekcji pisza do mnie ze lzami w oczach SMSa "dpstalam pale". I serio- w wielu przypadkach ta pala mi zwisa. W wielu przypadkach zwisa mi 6 a jak Trzecia dostanie 4 z matematyki to ciesze sie razem z nia, bo wiem ze to dla niej trudnosc. Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny.

Przerabiam to teraz z przedszkolem najmlodszego. Skoro w przedszkolu sobie z nim nie radza, a ja sobie radze- to ja moge pomic- zabrac go na zajecia, dopilnowac pewnych rzeczy, ale jesli rozmawiam z dyra i wychowawczynia po raz 10 i widze ze owszem ja robie ale przedszkole jako takie nie robi nic- zadnych szkolen, zadnych swiezych pomyslow, niech pani cos zrobi. I dlaczego ja mam niby narazic swoj autorytet twierdzac ze panie sa OK? Jak moj syn widzi ze nie sa i ja widze ze nie sa. I czuje sie niesprawiedliwie traktowany?

nie jestem matka kumpela- ale tez nie ma ku temu ani powodow ani potrzeb. Ale jestem matka dosc wyluzowana, bardzo jasno kreslam granice czego oczekuje a w inych sprawach zostawiam dzieciom dosyc duzo swobody. I jak ogladam TV to nie zrobie kakao bo nie chce mi sie ruszac- ale jak jestem w kuchni to robie herbatki i kakao i donosze do lapek. I moje dzieci- o dziwo- robia to samo icon_smile.gif
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
SkÄ…d: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post sob, 10 paź 2009 - 12:30
Post #55

CYTAT(aluc @ Fri, 09 Oct 2009 - 17:45) *
a co to jest, na Boga, kumplowanie się z dziećmi? wspólne chodzenie na dyskoteki i wspólne rwanie facetów/panienek? mówienie do rodziców po imieniu? normalne funkcjonowanie w rodzinie, ino bez okazywania uniżonego szacunku starszym na każdym kroku? wychowywanie dzieci bez wzbudzania w nich lęku, nagminnie mylonego z autorytetem?

co to jest służenie dziecku? podsuwanie wszystkiego pod nos? podporządkowywanie swojego trybu zycia potrzebom dziecka? czy może branie strony dziecka w każdym sporze? a może dawanie zawsze wiary w to, co dziecko mówi?

co to jest należyty szacunek?

za moich czasów, jak się dostało pałę, to się mówiło matce, że ta bura suka się na mnie uwzięła, a matka odpowiadała, że było się uczyć - no ale ja miałam etap mówienia do matki po imieniu, bez należytego szacunku icon_wink.gif

a zawodzenie "o tempora, o mores!" też nie ma lat dziesięciu, stu czy dwustu - we wszystkich epokach starsi ubolewali nad zepsuciem młodzieży, nasze dzieci też będą, widać takie jęki są wpisane w tetryczenie, razem z wypadaniem zębów, łysieniem i osteoporozą



dokladnie z tymi jekami nad wychowaniem mlodziezy icon_smile.gif

Ale Kasiu podajesz przyklady z wlasnej mlodosci, czyli doswiadczenia poprzedniego pokolenia. Podajesz obserwacje dzieci z mlodszego pokolenia- czyli to niejest kwestia nowych czy starych metod wychowawczych tylko podejscia poszczegolnych osob.

Mysle ze szacunek to jest duzo bardziej skomplikowana sprawa niz tylko za duzo kumplowanie. W moim domu rodzinnym to ja mowie do taty w trzeciej osobie "prosze taty" do mamy mamo. Zawsze bylam uczona bardzo standardowego miejsca w stadzie dziecka- czyli na koncu icon_smile.gif Odebralam mozna powiedziec tradycyjne szlacheckie wychowanie. A jednak- nie szanuje mojego taty, chocaz nigdy nie byl mi kumplem, a inne slowa niz "prosze taty" nie przechodza mi przez gardlo. Mojej mamie bardziej wspolczuje niz ja szanuje chociaz tutaj jeszcze cos sie ma szanse odbudowac.

Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje i wtedy byl taki obyczaj na wakacjach ze dorosli z dziecmi byly na ty. I on nadal jest dla mnie Markiem i jest jednym z wiekszych jajcarzy jakich poznalam, a jednoczesnie jest gorzen bardzo wieliego szacunku. Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje- niezaleznie od tego jak sie do mnie zwraca- szanuje mnie jako czlowieka.

I tym staram sie kierowac w wycjowaniu dzieci- staram sie trzymac wlasnych zasad jednoczesnie starajac sie zobaczyc rzeczywistosc oczami moich dzieci.

CIESZY mnie to ze moje dzieci po lekcji pisza do mnie ze lzami w oczach SMSa "dpstalam pale". I serio- w wielu przypadkach ta pala mi zwisa. W wielu przypadkach zwisa mi 6 a jak Trzecia dostanie 4 z matematyki to ciesze sie razem z nia, bo wiem ze to dla niej trudnosc. Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny.

Przerabiam to teraz z przedszkolem najmlodszego. Skoro w przedszkolu sobie z nim nie radza, a ja sobie radze- to ja moge pomic- zabrac go na zajecia, dopilnowac pewnych rzeczy, ale jesli rozmawiam z dyra i wychowawczynia po raz 10 i widze ze owszem ja robie ale przedszkole jako takie nie robi nic- zadnych szkolen, zadnych swiezych pomyslow, niech pani cos zrobi. I dlaczego ja mam niby narazic swoj autorytet twierdzac ze panie sa OK? Jak moj syn widzi ze nie sa i ja widze ze nie sa. I czuje sie niesprawiedliwie traktowany?

nie jestem matka kumpela- ale tez nie ma ku temu ani powodow ani potrzeb. Ale jestem matka dosc wyluzowana, bardzo jasno kreslam granice czego oczekuje a w inych sprawach zostawiam dzieciom dosyc duzo swobody. I jak ogladam TV to nie zrobie kakao bo nie chce mi sie ruszac- ale jak jestem w kuchni to robie herbatki i kakao i donosze do lapek. I moje dzieci- o dziwo- robia to samo icon_smile.gif

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

pirania
sob, 10 paź 2009 - 12:34
CYTAT
Ostatnio w sklepie z zabawkami dziecięcymi widziałam taką scenkę: młode małżeństwo z - na oko - 4 letnim synem spacerują między półkami. Syn w pewnym momencie zauważył jakąś zabawkę, ale rodzice mówią, że nie moga mu kupić, bo już jedną mu kupili, bo już nie mają pieniędzy, itd. Wtedy dziecko urządziło mrożącą krew w żyłach, histeryczną scenkę płaczu i manifestacji swojego niezadowolenia. Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało.


a co zrobili oni?
nie sztuka jest nie przezyc nigdy czegos takiego- sztuka jest wyjsc z tego z twarza. Dzieci testuja granice- czasami napierajac lekko a czasami walac z grubej rury- to potrzebne i im i nam- rodzicom. I dzieci tak robia i majac 3 latka i wyjac u cukierka i majac 17 i walczac o wakacje pod namiotem bez rodzicow czy kino czy impreze, czy te boskie buty. I szuka polega na tym by sytuacje z cukierkiem rozegrac tak by w wieku lat 17 nie miec nadal 3 latka w domu.
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
SkÄ…d: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post sob, 10 paź 2009 - 12:34
Post #56

CYTAT
Ostatnio w sklepie z zabawkami dziecięcymi widziałam taką scenkę: młode małżeństwo z - na oko - 4 letnim synem spacerują między półkami. Syn w pewnym momencie zauważył jakąś zabawkę, ale rodzice mówią, że nie moga mu kupić, bo już jedną mu kupili, bo już nie mają pieniędzy, itd. Wtedy dziecko urządziło mrożącą krew w żyłach, histeryczną scenkę płaczu i manifestacji swojego niezadowolenia. Zastanawiam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. I zastanawiam się też, jak wychowywać dziecko, żeby takich scenek nie urzadzało.


a co zrobili oni?
nie sztuka jest nie przezyc nigdy czegos takiego- sztuka jest wyjsc z tego z twarza. Dzieci testuja granice- czasami napierajac lekko a czasami walac z grubej rury- to potrzebne i im i nam- rodzicom. I dzieci tak robia i majac 3 latka i wyjac u cukierka i majac 17 i walczac o wakacje pod namiotem bez rodzicow czy kino czy impreze, czy te boskie buty. I szuka polega na tym by sytuacje z cukierkiem rozegrac tak by w wieku lat 17 nie miec nadal 3 latka w domu.

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

kasiaaaaa
sob, 10 paź 2009 - 12:46
Piranio.

Nie wiem, co zrobili Ci rodzice, bo już wyszliśmy ze sklepu. icon_smile.gif

"czyli to niejest kwestia nowych czy starych metod wychowawczych tylko podejscia poszczegolnych osob."
Myślę, że jest to kwestia i jednego i drugiego naraz.


"Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje"
Myślę, że nie da się porównywać szacunku na linii dziecko - rodzic do szacunku dziecko - obca osoba. Rodzice to przecież szczególna dwójka osób dla każdego dziecka.

"Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje"
Owszem, jesli mamy do czynienia z dwiema dorosłymi osobami. Ale szacunku u dwuletniego dziecka chyba na samym takim założeniu nie da się zbudować.

"Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny."
Ja rónież tak myślę. Ale nie będę bronić dziecka i wymyślać na nauczyciela, jeśli moje dziecko dostanie pałę, bo nie odrobi zadania.

"I jak ogladam TV to nie zrobie kakao bo nie chce mi sie ruszac- ale jak jestem w kuchni to robie herbatki i kakao i donosze do lapek."
To podejście akurat uważam za bardzo dojrzałe i rozsądne. I też bym kiedyś chciała je stosować. icon_smile.gif

Ten post edytował kasiaaaaa sob, 10 paź 2009 - 12:47
kasiaaaaa


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,798
Dołączył: wto, 02 gru 08 - 19:17
Skąd: małopolskie
Nr użytkownika: 23,950




post sob, 10 paź 2009 - 12:46
Post #57

Piranio.

Nie wiem, co zrobili Ci rodzice, bo już wyszliśmy ze sklepu. icon_smile.gif

"czyli to niejest kwestia nowych czy starych metod wychowawczych tylko podejscia poszczegolnych osob."
Myślę, że jest to kwestia i jednego i drugiego naraz.


"Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje"
Myślę, że nie da się porównywać szacunku na linii dziecko - rodzic do szacunku dziecko - obca osoba. Rodzice to przecież szczególna dwójka osób dla każdego dziecka.

"Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje"
Owszem, jesli mamy do czynienia z dwiema dorosłymi osobami. Ale szacunku u dwuletniego dziecka chyba na samym takim założeniu nie da się zbudować.

"Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny."
Ja rónież tak myślę. Ale nie będę bronić dziecka i wymyślać na nauczyciela, jeśli moje dziecko dostanie pałę, bo nie odrobi zadania.

"I jak ogladam TV to nie zrobie kakao bo nie chce mi sie ruszac- ale jak jestem w kuchni to robie herbatki i kakao i donosze do lapek."
To podejście akurat uważam za bardzo dojrzałe i rozsądne. I też bym kiedyś chciała je stosować. icon_smile.gif

--------------------
Oliwia 2009
Mateusz 2011
ulla
sob, 10 paź 2009 - 13:17
CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:46) *
"Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje"
Myślę, że nie da się porównywać szacunku na linii dziecko - rodzic do szacunku dziecko - obca osoba. Rodzice to przecież szczególna dwójka osób dla każdego dziecka.

"Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje"
Owszem, jesli mamy do czynienia z dwiema dorosłymi osobami. Ale szacunku u dwuletniego dziecka chyba na samym takim założeniu nie da się zbudować.


Myślę, że się mylisz. Szacunek pozostaje szacunkiem niezależnie od tego w stosunku do kogo występuje.

Osiągnięciem (lub jak ktoś się uprze "wymysłem") współczesnej pedagokiki jest założenie, że dziecko też zasługuje na bezwzględny szacunek. I tym może różnić się niegdysiejsze podejście do wychowywania, kiedy za naturalne uważano, że dzieci mają/muszą szanować rodziców, bez wnikania w relacje rodzic-dziecko czyli szacunek rodziców do dzieci.

I właśnie u małych dzieci się to buduje, bo małe dziecko z założenia nie będzie Cię szanować, bo nie wie co to jest.

I sądzę, że zawsze byli tacy, którzy dziecko szanowali, przy tym stawiali granice, wychowywali mądrze itp. I tacy, dla których pojecię "szacunek" było takim wytrychem i każdą próbę indywidualizowania się dziecka, czy walki o własne granice ucinali przez odwołanie do IV przykazania, nie widząc, nie wiedząc, nie czując, że szacunek buduje się na wzajemności.
ulla


Grupa: Moderatorzy
Postów: 9,336
Dołączył: czw, 09 paź 03 - 20:27
SkÄ…d: z Ziemi
Nr użytkownika: 1,106

GG:


post sob, 10 paź 2009 - 13:17
Post #58

CYTAT(kasiaaaaa @ Sat, 10 Oct 2009 - 13:46) *
"Szanuje szefa mojej mamy, z ktorym 10 lat temu spedzilam wakacje"
Myślę, że nie da się porównywać szacunku na linii dziecko - rodzic do szacunku dziecko - obca osoba. Rodzice to przecież szczególna dwójka osób dla każdego dziecka.

"Szacunek buduje sie moim zdaniem glownie na tym ze czujemy ze ten czlowiek tez mnie szanuje"
Owszem, jesli mamy do czynienia z dwiema dorosłymi osobami. Ale szacunku u dwuletniego dziecka chyba na samym takim założeniu nie da się zbudować.


Myślę, że się mylisz. Szacunek pozostaje szacunkiem niezależnie od tego w stosunku do kogo występuje.

Osiągnięciem (lub jak ktoś się uprze "wymysłem") współczesnej pedagokiki jest założenie, że dziecko też zasługuje na bezwzględny szacunek. I tym może różnić się niegdysiejsze podejście do wychowywania, kiedy za naturalne uważano, że dzieci mają/muszą szanować rodziców, bez wnikania w relacje rodzic-dziecko czyli szacunek rodziców do dzieci.

I właśnie u małych dzieci się to buduje, bo małe dziecko z założenia nie będzie Cię szanować, bo nie wie co to jest.

I sądzę, że zawsze byli tacy, którzy dziecko szanowali, przy tym stawiali granice, wychowywali mądrze itp. I tacy, dla których pojecię "szacunek" było takim wytrychem i każdą próbę indywidualizowania się dziecka, czy walki o własne granice ucinali przez odwołanie do IV przykazania, nie widząc, nie wiedząc, nie czując, że szacunek buduje się na wzajemności.


--------------------
Ula
mama Weroniki



Powiem to teraz bardzo powoli, bo widzę, że cierpisz na bardzo poważny przypadek półgłupstwa
Pingwiny z Madagaskaru
Gosia z edziecka
sob, 10 paź 2009 - 13:31
To jest bardzo ważne, co Pirania napisała:
Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny.

Kasiaaaa, dzieci tak mają że wrzeszczą. Niekonsekwencja rodziców ma wpływ na zwiekszenie ilości ryków, to fakt. Ale moze być trez i tak, ze nawet superkonsekwentny rodzic będzie borykał się z dzieckiem rzucającym sie na podłogę - bo dzieci różne są.

Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
SkÄ…d: .
Nr użytkownika: 366




post sob, 10 paź 2009 - 13:31
Post #59

To jest bardzo ważne, co Pirania napisała:
Jesli nauczycielka daje bezsensowne prace domowe, dlugie i niezrozumiale, to nie waham sie stanac w obronie dziecka. jesli szkola tworzy bzdurne przepisy- ja nie bede chronila autorytetu glupcow narazajac swoj wlasny.

Kasiaaaa, dzieci tak mają że wrzeszczą. Niekonsekwencja rodziców ma wpływ na zwiekszenie ilości ryków, to fakt. Ale moze być trez i tak, ze nawet superkonsekwentny rodzic będzie borykał się z dzieckiem rzucającym sie na podłogę - bo dzieci różne są.

tyczka
sob, 10 paź 2009 - 13:38
Bardzo po drodze mi z monilkÄ… i- ostatnimi postami piranii.
Dokłądanie-Kasiuuuuu, wzięłam udział w dyskusji dla nakreślenia swoejej oceny. Piszesz,żeby nie oceniać książki po wstępie. A co to właściwie ma do zadanego przez Ciebie pytania?

Czy "inni"rodzice byli kiedyś i dziś? Figa z makiem, przykład mojej mamy już przytoczyłam, to tera zpodam przykład odwrotny.
W rodzinie- pani,przedszkolanka, osoba całkowicie autorytarna, nie znosząca słowa sprzeciwu,pani dooobrze po 60-tce. Wychowała swoej dzieci tak,że mają być posłuszne jak trusie- i NIE mają prawa nawet głosu- a co dopiero sprzeciwu.
Zatem jej córka,baba lat 35, stara panna- poszła na takie studia, jakie chciała mama,nie umie zrobić obiadu, bieliznę pierze jej mama, utrzymuje ją mama. Nie pracuje, mieszka,żyje z mamą.
I TO jest patologia, tyle,że w drugą stronę.

I co ma do powiedzenia Twój autor na temat? Że pani,niemal 40 lat temu, tak wychowała sobie córeczkę? I nie jest jedynaczką-ale syn rónież z matką nie umie rozmawiać normalnie.Że wyręcza ją we WSZYSTKIM, że nie ma życia?
Ależ to idealnie pasuje do Twojego "bezstresowego" wychowania, niemal pół wieku temu..Ekhem..

Zatem nie metody wychowawcze się zmieniły, a ludzie są różni i każdy wychowywał swoje dzieci, tak, jak umiał.Wydaje mi się,że zrozumiesz pewne rzeczy, kiedy Twoja cóka wyjdzie już z ziwku niemowkęcego, a zauważysz dopiero, że dziecko jest indywidualną istotą, z wrodzonymi cechami charakteru, predyspozycjami etc. a NIE ROBOTEM, który zaprogramujesz, jak zechcesz lub chcą tego arcymądre poradniki !!!
tyczka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,850
Dołączył: śro, 23 sie 06 - 12:29
SkÄ…d: Skandynawia
Nr użytkownika: 7,158




post sob, 10 paź 2009 - 13:38
Post #60

Bardzo po drodze mi z monilkÄ… i- ostatnimi postami piranii.
Dokłądanie-Kasiuuuuu, wzięłam udział w dyskusji dla nakreślenia swoejej oceny. Piszesz,żeby nie oceniać książki po wstępie. A co to właściwie ma do zadanego przez Ciebie pytania?

Czy "inni"rodzice byli kiedyś i dziś? Figa z makiem, przykład mojej mamy już przytoczyłam, to tera zpodam przykład odwrotny.
W rodzinie- pani,przedszkolanka, osoba całkowicie autorytarna, nie znosząca słowa sprzeciwu,pani dooobrze po 60-tce. Wychowała swoej dzieci tak,że mają być posłuszne jak trusie- i NIE mają prawa nawet głosu- a co dopiero sprzeciwu.
Zatem jej córka,baba lat 35, stara panna- poszła na takie studia, jakie chciała mama,nie umie zrobić obiadu, bieliznę pierze jej mama, utrzymuje ją mama. Nie pracuje, mieszka,żyje z mamą.
I TO jest patologia, tyle,że w drugą stronę.

I co ma do powiedzenia Twój autor na temat? Że pani,niemal 40 lat temu, tak wychowała sobie córeczkę? I nie jest jedynaczką-ale syn rónież z matką nie umie rozmawiać normalnie.Że wyręcza ją we WSZYSTKIM, że nie ma życia?
Ależ to idealnie pasuje do Twojego "bezstresowego" wychowania, niemal pół wieku temu..Ekhem..

Zatem nie metody wychowawcze się zmieniły, a ludzie są różni i każdy wychowywał swoje dzieci, tak, jak umiał.Wydaje mi się,że zrozumiesz pewne rzeczy, kiedy Twoja cóka wyjdzie już z ziwku niemowkęcego, a zauważysz dopiero, że dziecko jest indywidualną istotą, z wrodzonymi cechami charakteru, predyspozycjami etc. a NIE ROBOTEM, który zaprogramujesz, jak zechcesz lub chcą tego arcymądre poradniki !!!


--------------------
Bo Życie po to jest, by je dobrze przeżyć.

Wybaczcie brak polskiej czcionki, komputer mi padl. Bydle!
> O wychowaniu dywagacje różne
Start new topic
Reply to this topic
32 Stron V  poprzednia 1 2 3 4 5 nastÄ™pna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: czw, 25 kwi 2024 - 01:17
lista postów tego w±tku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama