Wiem, że prawie mnie nie znacie ale muszę się wygadać bo zaraz oszaleję. Siedzę i ryczę ale już nawet na to powoli nie mam siły.
Kilka lat temu jak grom z jasnego nieba spadła na nas diagnoza Stwardnienie Rozsiane. Nie spodziewał się tego nikt, sami lekarze byli w szoku, bo to ponoć choroba młodych a mama była już po 50. Walczyła z chorobą bardzo dzielnie, jak przystało na zodiakalną lwicę.
W zeszłym roku w sierpniu przez przypadek zdiagnozowano u mamy nowotwór złośliwy płuca prawego. Położenie guza pechowe bo przy samej ostrodze więc nie operacyjne. Choroba wykryta we wczesnym stadium więc radioterapia miała pomóc. Owszem pomogła, tam gdzie naświetlali guz zniknął ale okazało się, że rośnie sobie dalej w płucu i nacieka na żebro. Następny krok w leczeniu chemioterapia - po 4 cyklach chemii lekarze rozłożyli ręce... guz urósł jeszcze bardziej i naciekł już na 6 żeber. Włączono więc "Tarcevę" lek przyjmowany w domu, który miał spowolnić chorobę i przedłużyć życie.
Ponad 2 tygodnie temu mama miała rezonans by zobaczyć czy lek działa. Onkolog zadowolony z wyników, guz zdecydowanie wolniej rośnie, węzły chłonne się wchłonęły. Jednym słowem organizm zaczął reagować na leczenie.
Na 2 dzień pojawiła się wysoka temperatura i biegunka. Mama coraz słabsza, antybiotyk nie pomógł, włączono więc 2 kolejne. Od kilku dni mama praktycznie nie wstaje, prawie nie je, jest bardzo bardzo słaba. W czwartek temp spadła, dziś rano pojawiła się znów.
U mamy był dziś lekarz, stwierdził, że jest już bardzo źle. Mama nie reaguje na światło. Kazał nie zmuszać do jedzenia, podawać tylko płyny i leki. Ta historia nie będzie miała dobrego zakończenia chociaż bardzo bym chciała.
Jest mi strasznie źle, nie potrafię sobie z tym poradzić. Jestem jedynaczką, prawie cała nasza rodzina mieszka 200km od nas. To nie tak miało być. Mama tak bardzo cieszyła się gdy rok temu poznałam M, stwierdziła, że nigdy nie widziała mnie taką szczęśliwą. Liczyła, że uda jej się doczekać wnuków. Tak bardzo ją kocham i serce mi się rozdziera bo nie mogę jej pomóc.
Proszę Was o modlitwy, ciepłe myśli, cokolwiek.
--------------------
Pilawianka - dawniej młodziutka
KrzyÅ› 17.12.2015
"Gdy dwoje ludzi żyje razem,
to jest im Å‚atwiej, bo sÄ… razem,
i jest im trudniej, bo sÄ… razem."