Ponieważ w swoim wątku terminowym zdecydowanie się nie odnajduję założę taki z nieco innego punktu widzenia, może ktoś się jeszcze znajdzie...?
Taka ta moja ciąża wyczekana bo prawie od urodzenia Florki chcę mieć drugie dziecko, w sumie zaplanowana a taka pełna strachu, że mam dosyć
Już nie piszę nawet o podstawowym temacie jak podzielić miłość do Flo, taką przecież niepodzielną bo wiem, że mi tutaj zaraz napiszecie, że się mnoży a nie dzieli i że sama zobaczę i takie tam. No wiem, wiem, więc nie piszę, zakładam, że oksytocyna załatwi swoje a potem jakoś poleci
Niemowlę wcale mnie nie pociąga, tak jak zresztą nie pociąga mnie bycie w ciąży a już zwłaszcza zaawansowanej na progu której stoję Z Flo taki fajny duży człowiek a im starsza tym fajniejsza, ostatnio rozmawialiśmy, że teraz przez rok-półtora będzie takie niekumate stworzenie... no ale nic to dorośnie, nie? Flo też planowałam karmić 3-6 miesiące, karmiłam (z przyjemnością) 18 miesięcy więc może jakaś klapka mi się przestawi? Zresztą perspektywa nie-karmienia mi wisi, najwyżej będzie butelka i już.
Flo była dzieckiem chorowitym w dolnej granicy normy a ja głównie myślę o tym, że nie chcę przerabiać 40 stopniowej gorączki u kilkumiesięcznego dziecka, że nie chcę przerabiać rotawirusa i łapania siku od niemowlaka
Poza tym, posiadanie jednego dziecka z przypadku i bycie nawet połowicznie i od czapy samotna matką było interesujące, posiadanie dwójki dzieci jest takie banalne... (żeby chociaż z innym ojcem ) Czuję się jakbym miała 20-letni staż małżeński, loki na głowie i rozciapciany szlafrok... W święta byłam u znajomych, z tym rosnącym brzuchem i latającą Florką, tuż przed remontem domu, rany jaki banał, coś muszę wymyślić bo dostanę szału i się uduszę w tych kapciach. Żebym chociaż tych dzieci była czwórka, wpadłabym w innego rodzaju oryginalność
Dodatkowo mnie przygnębia przypępowienie Flo do mnie i vice versa, właśnie w święta zeznawała znajomej, która ma roczne dziecko, że ona też będzie miała taką dzidzię ale jeszcze mniejszą. Nie mama, nie my (jako rodzina) ale Florka będzie miała.... No kurna, to moje dziecko a jej rodzeństwo, muszę się wziąć za siebie i za ten temat bo nie jest dobrze i to moja wina i to też mnie przygnębia bo nie mam do tego siły.
Oj Zilka, Zilka!
Właściwie to mam ochotę napisać tak: wszystkie Twoje problemy zweryfikuje życie i nie ma sensu się teraz nad tym zastanawiać. Ciesz się swoją ciążą, wsłuchaj w swoje wnętrze, a przyszłość i tak będzie zupełnie inna od tej, jaką sobie zaplanujesz.
Pozdrawiam i całuski przesyłam!!
Zacznę jak Sowa z Puchatka:'to mi przypomina...' mój niegdysiejszy wątek pt 'a tak mi jakos'
Z tego mi tam klarowały dziewczyny wynikało, ze pojawienie się (nawet poczatkowo w samym wyobrazeniu, w ciazy) drugiego dziecka jest czyms naprawdę NOWYM, co moze tlumaczyc i tlumaczy nasze lęki, wahania co do przyszłości. Ja juz sie jakos oswoilam, tzn., oswajam sie z dnia na dzien, choc miewam ataki paniki pt 'MAJ juz zaraz, a ja TAKA nieprzygotowana!'
Co do banału- to czy wkrecisz sie w banał, czy w ogole takie hasło w tobie/ w twoim życiu powstanie - zalezy od Ciebie i na pewno o tym wiesz porada- nie kupuj kapci i lokowek na wszelki wypadek banał, banał- to rzecz wzgledna, nie ma jasnej definicji. o, sluchaj- ty i tak masz fajnie: ZAWSZE mozesz wspomniec na zagraniczne geny Twych dzieci!
Co do przygotowania Florki na przyjscie rodzenstwa - po wczorajszej wizycie znajomych z niemowlęciem, mialam doła, bo Misia taaak strasznie chciala czyms zajac mala Tosie, a ta NIC. wiec- frustracja, zwracanie na siebie uwagi, płacz itp Postanowilam sobie przypominac w kolko teraz i od maja- ze to chyba duza prawda w tym co mowia psychologowie- by po narodzinach malucha obdarzac zwiekszona uwaga ... starsze dziecko. Mysle, ze moze byc latwiej nam, bo takie 5-letnie pannice mozemy wlaczyc w opiekę i jakas tam forme ' mamusiowania', a akurat takie checi obserwuję w Misi. Poradzimy sobie, PRAWDA?
Na pewno na Twoje samopoczucie psychiczne, wplywa stan fizyczny- to juz II trymestr a Tobie niedobrze? lekarz cos poradzil?
Trzymaj się!
zilko droga
miłość dla drugiego bierze się IMHO z miejsca w mózgu zwolnionego wskutek olewania 90% tzw. "problemów", jakie zwykło się mieć przy pierwszym dziecki a więc dwa punkty masz już załatwione
poza tym za pół roku z okładem będziesz miała w domu słodkiego niemowlaka i wnerwiającą cię do granic wytrzymałości pięciolatkę
a tak w ogóle, kurka blaszka, czy my za bardzo nie przekombinowujemy tego całego macierzyństwa? podstawy teoretyczne masz - reszta wyjdzie w praniu
PS. gdybyś jednak znalazła gdzieś u siebie mojego pilota do wyłączania dzieci, to uprzejmie proszę o oddanie
Zilko droga cos Ci powiem...Taka druga dzidzia to sie pojawia zawsze
w odpowiednim momencie i zawsze jedna rzecz naprawi a druga totalnie sknoci.
Ale najlepsze jest to trzecie.Wiec wszystko jeszcze przed Wami
pomyśl -"dobrze,że nie trzecie"
pomijając Twoje odczucia dochodziłoby potępienie otoczenia,ogólne traktowanie jak powaloną umysłowo i trącajacą patologią
i jeszcze ta ciąża -nic nowego,nic nie zaskoczy,nuuuudy i ciagnie się jak flaki z olejem
bo jakież może być trzecie dziecko -albo jak pierwsze,albo jak drugie
nuuuudy
i błąd
pierwsze jest NOWE-wyczekane,wychuchane,nieznane
drugie -jest INNE,nie podobne,spokojne,całkowicie odwrotne
trzecie...hmmmm....ja czuję się jakbym miała każde z kim innym ŻADNE nie podobne do rodzeństwa,każde inne jak jedno zenitem, drugie nadirem tak trzecie....średnią wypadkową -kolejne zaskoczenie
myślę,że i z tym "jak pokocham drugie kiedy na wskroś kocham pierwsze miłością niezłomną,nie ustającą i nie podzielną?" borykałyśmy się wszystkie
ojjjj ileż to ja się nawyłam jak pies w tym temacie
najlepiej nie myśl
wszystko przyjdzie samo
naturalnie
jakoś się ułoży,dogra
nic z góry nie zakładać
poza tym Ilona ma rację -ilekroć pojawia się dziecko na świecie nawet z pozoru beznadziejne sytuacje nagle zaczynają się idealnie składać i układać -jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,wszystko ma ręce i nogi choć wcześniej było permanentną beznadzeją i studnią rozpaczy bez dna
O Boze, Mika! nie wiem czy wina braku sniadania i niewyspania, ale po Twoim ostatnim zdaniu wzruszylam sie do łez
Cleo, wiem, że przypominam Ciebie nawet myślałam, czy się tam nie dopisać...
Lokówek i kapci nie mam no ale właśnie, żeby było przynajmniej trzecie i tak jak pisze Mika
Rafaelka, Cleo a jak Wasze + - pięciolatki czekają?
Flo się strasznie cieszy, usiłuje zawłaszczyć to dziecko , gada do (niewidocznego) brzucha i takie tam ale ma momenty w stylu:
"mamo ale ja przecież będę musiała po tym dziecku sprzątać!?!" (moje zaprzeczenie oczywiście)
albo na zachwyty dziadka jej osobą "a jak to nowe dziecko będzie ładniejsze ode mnie?" tu nie wiem co dziadek powiedział...
No i ostatnio do niej dotarło (nie wiem jak), że rodzenie dziecka oznacza, że mnie kilka dni w domu nie będzie i już się tym martwi
zilka dziękuję Ci za ten wątek.
Wrócę do niego za jakieś 2-3 lata jak zaczniemy myśleć o rodzeństwie dla 12-dniowej dziś Alicji...
Jesli trafisz na kolki, to zapraszam na konsultacje- przerobilismy z Misią 1001 sposobow likiwdowania kolki do prawie 5 mies. jej zycia i MAM NADZIEJĘ, ze drugie dziecko zgodnie z obiegowa opinią nie trafi na tę przypadlosc
Co do czekania na rodzenstwo przez Misię - dzis wielka radosc, bo JUZ WIADOMO, ze siostrzyczka. Michasia od jakiegos czasu juz podlatuje czest z okryzkiem:'mamo, musze cos przez pępuch bobasowi powiedziec!' i potem drze sie:'bobas!!!! jestes fajny, wiesz?!' spiewa bobasowi , opowiada itp. Kwestie podzialu zabawek , pokoju itp podnoszą... znajomi i rodzina. Michaska jakos nie boi sie (na razie?) utraty dóbr i rpzestrzeni życiowej. Raczej slysze wyglaszane pretensje pod moim adresem- ze to rodzenstwo tak pozno sie pojawi... O szpitalu itp zaczynam jej opowiadac. Np ogladamy zdjecia dzieci z GW i tamsa nazyw szpitali, wiec tak jakos naturalnie przyjela, ze dzieci TAM sie pojawiaja, ze są panie, ktore pomagaja mamom urodzic te bobasy itp. Zrezta ona czesto slyszala opowiesc o wlasnych narodzinach, o pobycie w szpitalu itp. Pokazywalam tez jej ostantio na stronie wnetrza rozpatrywanego przez nas miejsca narodzin. Na pewno tez tam sie z Misia przejdziemy, jak podejmiemy decyzję.
Kolki. He he. Jak Miłosz miał kolki, mruczałam pod nosem: "niech no tylko się to skończy, a już będzie dobrze, już z resztą sobie poradzę".
Jak zaczął stawać na nogi i być ciekawym świata, kręgosłup pękał mi na pół od ciągłego biegania za nim w pozycji skulonej. I wtedy też tak myślałam: "ach, jak zacznie chodzić, to już będzie dobrze, niech już zacznie wreszcie chodzić, bo inaczej ja przestanę chodzić".
Jak miał (?) bunt dwulatka, to z rozrzewnieniem wspominałam kolki i próby stawania na nogi. Siostra mnie pociesza, że z czasem wspomnę z rozrzewnieniem też fochy kilkulatka, bo mieć nastolatka to dopiero wyzwanie.
Świetlana przyszłość przede mną. Dlatego tak trudno zdecydować się na drugie. A jak się zdecyduję, to pewnikiem powielę wątek Cleo i Zilki.
Myszka ale w moim przypadku rzecz w tym, że ja nie tęsknię za żadną poprzednią "fazą rozwoju" Flo i im jest starsza tym fajniej mi się z nią żyje, tej nastolatki wyglądam z wielką niecierpliwością a jeszcze większą niecierpliwością i ciekawością młodej kobiety jaka się z Flo wyłoni. No ale pocieszające jest to, że niezależnie od tego jak my się mamy i co robimy dzieci cały czas rosną
Rafał o dziwo przyjął wiadomość o rodzeństwie bardzo dobrze, jako coś zupełnie naturalnego. Jest bardzo czuły wobec mojego rosnącego brzucha, lubi się do niego przytulać i z nim rozmawiac. Faza wstępna przechodzi więc zaskakująco dobrze. Nie łudzę się jednak, że ta idylla będzie trwała również po porodzie. W każdym razie podczas rozmów, jak to będzie, kiedy brat się już urodzi, nie mamię Rafała cudownymi wizjami, ale też nie straszę rodzinną rewolucją .
Głównie opowiadam mu o czasie, kiedy on był niemowlakiem i jak trzeba się nim było opiekować, usypiać itd. Póki co Rafał nie objawiał jakiegoś niepokoju przed utratą swoich wpływów.
Mi też się teraz tak dobrze dogaduje z moim pierworodnym. Jeszcze jest bardzo "przytulańcowy", a jednocześnie już tak samodzielny. Dla mnie bomba.
Boję się to utracić i tak jak Ty obawiam się rożnych "efektów ubocznych" pojawienia się kolejnego potomka. Do tego doszły lęki o własne zdrowie i jeszcze takie tam. W rezultacie psyche mi siadła kompletnie, czego jakiś czas temu świadkami były Maciejka z mcdą.
Roztrząsanie typu "co będzie, jeśli..." wykańcza mnie kompletnie, a nie jest mi łatwo wyłączyć taką klapkę w mózgu. Lubię mieć kontrolę nad swoim życiem, ale przecież nie przewidzi się wszystkiego. Jeśli życie mnie postawi w jakiejś mało komfortowej sytuacji, wtedy będę się zastanawiać, co zrobić.
Kolki i inne atrakcje przyjmuje się niejako z dobrodziejstwem inwentarza podczas podejmowania decyzji o poczęciu dziecka. Teraz to już po ptakach. Pozostaje nadzieja, ze choć część zostanie nam oszczędzona.
Wiem, banały prawię, ale w ten sposób staram się sama siebie uspokajać
a moja to właśnie ta kolejna ciąża - trzecia i niestety właśnie taka bez euforii, bez wzniosłych przeżyć i całej tej pięknej otoczki jak jest pierwsza czy w moim akurat przypadku druga, która była po 12 letniej przerwie z nowym partnerem wyczekiwana, wychuchana, wygłaskana itp.
Między drugą a trzecią jest tylko 2 lata różnicy, owszem jest to ciąża i dzidziol planowany, chciany, skrzętnie wypracowany,ale przeraża mnie teraz to, że faktycznie nie przeżywam już tak tego okresu wzniośle jak niedawno przy drugiej, bo pierwsza niestety poszła już trochę w zapomnienie (13 lat jednak robi swoje). Momentami to nawet jakieś koszmary mnie dopadały i myśli w stylu, że jestem wstrętna i wyrodna,że może tak nie będę potrafiła kochać tego kolejnego dzidziola jak te które są już z nami. Gnębiły mnie i nadal jeszcze gnębią wyrzuty sumienia, że nie jest to tak jak poprzednio, nic tak nie jest i pewnie nic tego nie zmieni
Oczywiście też nie opuszcza mnie poczucie winy,że moja miłość do młodszej córeczki jest inna niż do mojego pierwszego już 13-letniego syna. Kiedyś nie wyobrażałam sobie mieć jako pierwsze dziecko dziewczynkę. No i wyprosiłam sobie wymarzonego chłopca. Nie byłam wtedy chyba gotowa na to aby wychować i uformować małą kobietkę. Wydawało mi się że wychowanie chłopca jest o wiele łatwiejsze. I tak z perspektywy czasu wydaje mi się że to prawda. Te 13lat temu sama chyba jeszcze byłam i chciałam być taką małą kobietką. Teraz błagałam i modliłam się aby była to dziewczynka. Byłam w końcu gotowa aby mieć dziewczynkę, dorosłam do tego, zdobyłam jakieś tam już przez te kilka lat doświadczenie to najważniejsze życiowe. No i jest. Moja śliczna mała istotka, moja kobietka. Tyle szczęścia i radości przyniosła i przynosi nam wszystkim każdego dnia , nawet jej starszy brat choć można by powiedzieć,że jedynak, po za nią świata nie wdzi. I kiedy okazało się że trzecia dzidzia to będzie chłopiec dopadło mnie przerażenie. Ja wcale nie chcę znowu chłopca. Chciałam kolejną córeczkę.To może egoistyczne, ale chciałam dla mojej kruszyny sistrzyczkę, której ja nigdy nie miałam a zawsze chciałam. Po za tym widzę jak szybko "traci" się chłopaków. Mój syn zaczyna mieć już swój świat i wiem że powoli kończą się przytulanki, wspólne pogadanki itp. Natomiast wiem, że jeśli uda mi się dobrze wychować córę to po tym młodzieńczym buncie wróci na łono matczyne i mam nadzieję że będziemy przyjaciółkami,że bedzie przyjeżdżać do matki na pogaduszki, ploteczki, aby się wypłakać jak trzeba będzię czy cieszyć. Boże, a tu kolejny chłop ! Który pójdzie sobie kiedyś do innej kobiety i jej sie będzie wyżalał i zwierzał. Cholera by to wzieła.
A na domiar tego jeszcze taka myśl mnie ogarnia,że może już tak nie kocham swojego partnera jak kiedyś. Bo gdyby tak było to może wszystko jedno by mi było co za płeć by ten brzuchowy dzidziol miał. I potrafiłambym sie cieszyć z tego,że dam mu teraz tego upragnionego syna. Boże niech mi ktoś powie, że to wszystko to tylko te cholerne chormony!!! Ja jestem chyba jakaś.......niepoukładana.
Zilka, ja może wyrażam się nie nazbyt precyzyjnie, bo mnie gorączka toczy, ale chodziło mi nie tyle o tęsknoty za poprzednią fazą rozwoju. Pisałam - wbrew pozorom - ku pokrzepieniu, i że diabeł nie taki straszny, jak go malują. I że wszystko przeżyjesz - czy chcesz, czy nie.
Może jeszcze raz spróbuję. Khm khm. Kolki przeżyjesz, jeśli będą. A wcale być nie muszą. A jak nawet będą, to pikuś. Włączasz maluchy, wrzucasz w wyszukiwarkę "kolki", wyrzuca Ci trylion postów. Zanim je wszystkie przeczytasz, już będzie po kłopocie, bo wejdziecie w czwarty miesiąc. Czyli ząbkowanie.
No, no. Będzie git.
[quote=Maciejka][quote=aluc]
poza tym za pół roku z okładem będziesz miała w domu słodkiego niemowlaka i wnerwiającą cię do granic wytrzymałości pięciolatkę
[/quote]
I pojawi Ci sie kolejny temat do frustracji, bo Cię będą żreć wyrzuty sumienia, że odtrącasz Flo, na rzecz różowego bobasa. I po każdym ataku na pierworodne dziecię za wsadzenie maleństwu palca w oko i inne takie drobne grzeszki będziesz długo w noc studiowac podręczniki o wychowaniu dzieci obwiniając się, że jesteś matka nieudolna, nijaka i beznadziejna. I że Twoje dziecko cierpi, a Ty nie umiesz mu pomóc, nie dajesz rady. No dobra... ja tak miewam.
Maciejko, ja też tak mam! I w ogóle tyle jest prawdy, w tym co napisalaś...
Zilka, zapewniam cię, że już niebawem Florka stanie się wkurzającą pieciolatką, a w zestawieniu ze słodkim niemowlęciem, wyda się jeszcze bardziej wkurzająca.
Ale twoje obawy są całkiem typowe. Sama miałam identyczne
BTW - moje gratulacje!
zilko, z amanią miałyśmy jakieś półtora roku temu identyczne spostrzeżenie - wnerwiającość starszaki nabywają przez sam kontrast ze słodkim wzruszającym niemowlęciem
nie martw się, młodszaki mniej więcej po roku zaczynają być tak samo wnerwiające
czas mi siękończy, więc znikam papa
Tak patrzę i każda z WAs ma już dzidzię podrośniętą,a ja w domu mam córcię, która rok ledwie skończył i jak ja jej wytłumaczę, że nie wolno uderzać łyzką w dzidziusia, jak już się urodzi, że nie wolno wrzucać zabawek maleństwu, ani brać na rączki, bo to nie zabawka.
Teraz dzięki[przez] Oli często zapppominam jeszcze o ciąży-dopiero 16-sty tydzień, zaczynamy dopiero się czuć. Ale stale zpominam, ze coś malutkiego w emnie rosnie i że niedługo znowu nieprzespane noce, tym razem, podejrzewam, że na dwie fajerki, bo jak dzidzia zacznie plakać to się Ola obudzi i dołaczy do koncertu...
Czy będę kochać tak jak Olę? Teraz nie czuję się zbyt mocno z dzidziusiem związana-z Olą było zupełnie inaczej.Teraz mam Olę, i po co mi drugie maleństwo, jak jeszcze się nie nacieszyłam moją córcią?
Tak więc zilka bardzo dobrze rozumiem Twoje odczucia. Mimo, ze ciąza była zaplanowana, bo jakżeby to zostawić Olindę bez rodzeństwa...
Teraz zostaje mi czekać po prostu na rozwój wydarzeń. Nie nastawiam się ani zbyt optymistycznie, ani zbyt pesymistycznie-po prostu trwam z dnia na dzień.
Czy ja mogę się dołączyć do wątku żałosnych wynurzeń? U mnie Zilko, co prawda inaczej, drugie dziecko już przerabiałam, więc nie mam wątpliwości, że miłość macierzyńska nie zna kresu i na trzecie starczy, nie przeraża mnie też zajmowanie się znowu niemowlaczkiem (bo mam to w jednym palcu ) ani nie trapi mnie jak dziewczyny przyjmą rodzeństwo, bo one już oswojone z myślą, że rodzeństwo po prostu się miewa, tylko ilość wzrośnie.
Ale ciąża mnie tak wkurza, że rozczulające pierwsze ruchy dziecka nie wynagrodzą mnie tego. Wkurza mnie, że jestem niewolniczo zależna od mojego organizmu, że mam słabe jak nigdy mięśnie po leżeniu w szpitalu, że mam bolesne napady głodu, że jak mam migrenę to nie mogę wziąć leku, że jak boli mnie żołądek, to sinieję ze strachu, że znowu zacznę patologicznie wymiotować, że ostatnie parę miesięcy mam wycięte z życiorysu, że moje dzieci czuły sie opuszczone gdy byłam w szpitalu, a teraz nie mam siły, by im to wynagrodzić podwójną ilością czasu.
A ponieważ ciąża była wpadkowa, to nie wyobrażam sobie powrotu do normalności po ciąży - tzn. wydaje mi się, że nie uwierzę już w żadne środki antykoncepcyjne, że nie będę chciała nawet słyszeć o seksie i mąż zgłupieje ze mną, a ponieważ bardzo go kocham, to jestem ogólnie wściekła że z seksu biorą się dzieci. Wyobrażacie sobie, że ja się tym już teraz zamartwiam, w środku ciąży.
Mam też idiotyczne obawy, właściwe pewnie wielu kobietom, które nie od razu skakały w siódme niebo na wieść o ciąży, że za karę dziecko będzie na coś chore. To jest tak irracjonalne, że sama sobie z głowy wybijam.
No i święta były wesołe i piękne z całą rodziną, a teraz mąż cały dzień w pracy, a ja z domu nie mogę się ruszyć dalej niż paręnaście kroków i samotnie mi...
Sorry Zilko, że się tak wtrąciłam z takim elaboratem.
Silije... przestań pierniczyć głupoty,że tak się za przeproszeniem wyrażę
trzecie nie planowane rodzi się zdrowe ale wbija w poczucie winy idealnym wręcz zachowaniem,jakby chciało powiedzieć "nie pchałem się na świat to i przeszkadzać nie będę" jakby wynagradzało zachowaniem to,ze było nie planowane
to dopiero wbiło mnie w ziemię
bo nie umiałam zrozumieć,że po prostu mam grzeczne dziecko
a mnie się wydawało,że nie zasługuję na Jego miłość,bo na początku ciąży zamiast się cieszyć-zapłakałam
boszzzzz hormony w ciąży mózg zżerają do cna
Silije,nie masz innych zmartwień ?
myśl jak dasz mu/jej na imię
wyobraź sobie jak maluch będzie wyglądał
myśl POZYTYWNIE
zilka, Silije dziekuję za ten wątek mimo że mnie jeszcze nie dotyczy
Sciskam mocno
Witajcie!
A ja się cieszę, bardzo nawet, nie znaczy to bynajmniej, że się nie boję Boję się, że Tosia jeszcze taka malutka, że nie dam rady, że nie będę tak samo mocno kochać... Wymieniać bym mogła długo. Ale boję się tylko czasami, gdy hormony dają znać Poza tym płakać mi się chce ze szczęścia, że możemy mieć dzieci, że nie musimy starać się o nie latami.
Całusy!
Tak dwa do trzech kolejek można się cieszyć, że nie trzeba się o dziecko starać latami, tylko wystarczy jeden razik, a po tych trzech razikach to z tego samego powodu pada na człowieka blady strach...
[quote=eiwanka]Witajcie!
A ja się cieszę, bardzo nawet, nie znaczy to bynajmniej, że się nie boję Boję się, że Tosia jeszcze taka malutka, że nie dam rady, że nie będę tak samo mocno kochać... Wymieniać bym mogła długo. Ale boję się tylko czasami, gdy hormony dają znać Poza tym płakać mi się chce ze szczęścia, że możemy mieć dzieci, że nie musimy starać się o nie latami.
Całusy!
a jak Tosia przyjmuje wiadomość o rodzeństwie?Olinda jest mniej więcej tak samo wiekowo "ustawiona " do mojego brzuszka, a na awatarze widę całkiem milutką scenke, napiszesz coś o tym?
Myślę, że jeszcze nie bardzo wie, o co chodzi Ale znajomym pokazuje, gdzie jest dzidziuś, zdarza jej się, że podnosi mi bluzkę i głaszcze brzuch, albo daje buziaki [jak na zdjęciu]. Myślę jednak, że jest za mała, żeby dotarło do niej, że będzie miała rodzeństwo.
Zilka nic sie nie boj kobieto.
Ja tez w sumie kiedys kiedy bylam jeszcze w drugiej ciazy chcialam podpiac sie pod watek cleo ale tak jakos pisac mi sie nie chcialo bo i tak to samo co ona bym napisala.
A tymczasem jestem juz podwojna mama i kocham ta mala istotke niewyobrazalnie.A tez balam sie jak to bedzie bo kocham tylko moja pierworodna i nie wyobrazalam sobie ze mozna kochac kogos jeszcze tak bardzo...
No i o zgrozo moja siedmiolatka zaczyna mnie draznic bo pyskata jest niesamowicie no i ciagle caluje ta swoja siostre zwlaszcza jak mala spi co mnie do pasji doprowadza
Tak to banal ale milosci sie nie dzieli lecz mnozy
Pamietesz zilka jak bylas w pierwszej ciazy to zapytalas na forum czy wybudzac spiace dziecko kiedy tankuje sie auto i trzeba podejsc do kasy zaplacic...bo przeciez dziecka samego w aucie zostawic nie mozna.Wtedy to wszytkie kobitki podziwialy Ciebie ze Ty nie majac jeszcze dziecka wymyslilas takie pytanie
Takze Zilka bedzie dobrze bedzie lepiej niz myslisz
pozdrawiam
Bianka
co zobaczy to zobaczy,dzieci wyobraźnię mają,a lekarz napewno będzie pokazywał gdzie co maluszek ma
Ja brałam na zwykłe usg -widziały,frajdę miały
A czy II trymestr to czas jakiegoś szalenia hormonów? Fizycznie się mi poprawiło ale zachowuję się dramatycznie, albo tylko płaczę albo wściekam się na wszytkich dookoła a potem płaczę, że się wściekam, sama ze sobą nie mogę wytrzymać
Ja zabrałam Karolinę na usg połówkowe - bardzo chciała zobaczyć maleńtasa w brzuchu. Lekarka spokojnie nam wszystko pokazywała i wyjaśniała. Było pięknie do czasu, kiedy to okazało się, że w brzuchu u mamy zamiast braciszka wykluła się siostra. Dziecko wściekło się że hej, tak że końcówka wizyty do miłych nie należała.
Tak w ogóle gratuluję Zilko .
A dzisiaj moje pierwsze dziecko do mnie przyszło, pocałowało mnie w brzuch i rzekło "mamo! jestem z Ciebie taka dumna, że będziesz miała tę dzidzię!" Ach, ach, wzruszyłam się
no ja myślę, ze sie wzruszylas! jak Miśka nagle przylatuje z całusem dla Hanki albo pogrzechotac grzechotką, to...eh;) oby tylko były dalej z nas dumne i cieszyly sie rodzenstwem, jak ono się pojawi
Cleo, będą, będą
Dobrym pomysłem jest wrócić z maluchem ze szpitala i z... prezentem od Maleństwa dla Starszej Siostry. U nas reakcja Zosi była niestamowita. Gdy dostała prezent "od Hani" (naprawdę jakiś drobiazg, małe pluszaki), to natychmiast pobiegła do pokoju, wzięła jedną z książeczek, którą dostała dwa dni wcześniej na imieniny i przyniosła. "Haniu, to dla Ciebie..." Nie muszę chyba pisać, jak bardzo byłam tym wzruszona.
Paka na razie to Michasia planuje dla Hanki...tort urodzinowy, 'bo to przeciez będą jej urodziny, mamo!'
My właśnie kupiliśmy domek teletubisiów dla naszej teletubisiowej fanki Czeka właśnie na nasz powrót ze szpitala. Tylko tatuś nie wytrzymał i noo noo już dał
moja Luska ma 4 lata, a dzidzia ma sie urodzic w lipcu, wiec róznica 4,5 roku, narazie sie cieszy z braciszka czy siostry, ale jest bardzo zazdrosna, i probuje dominowac, wiec niewiem jak to bedzie, ale w zasadzie, z pierwszym sobie poradziłam, poradze sobie i z drugim,
A ja ostatnio stwierdziłam, ze zacznę Adasia wprowadzać w świat niemowlęcy jak już brzuszek bedzie bardzo widoczny. Próbowałam go oswajać od samego początku z wizją Bobaska, ale ostatnio odłożylam to na póżniej. Bo kiedy Mały szedł powoli niosąc wyimaginowanego niemowlaczka na rączkach - zaczęłam się martwić o niego.
mamaali, widzę że mamy prawie równolatki, moja córcia ma 4 latka, a rodzeństwa doczeka się w czerwcu. O tym że będzie siostrą wie od jakiegoś miesiąca, oczywiście jest trochę zazdrosna ale powoli przyzwyczaja się do myśli że będzie starszą siostrą, obiecuje pomagać i już zaakceptowała wybrane przez nas imiona....bo najpierw obstawiała przy swoich. To cudowne, że czasem mówi coś do mojego niewielkiego jeszcze brzucha i chce tak delikatnie dotknąć dzidziusia.
Widzę, że w tym wątku też mogę się odnaleźć. zilka mamy podobne dzieci, i podobne obawy....Moja córka też chce koniecznie pójść ze mną na USG ale nie wiem czy to dobry pomyśł i jak gin na to zareaguje....
ja dzisiaj mam usg, o 15, a Alcia o 15 wraca z przedzszkola, moja mam ja odbierze a ja pojade z męzem sama, mam nadzieje ze dostane nagranie na cd, i pokarze mojej lusce, bo bedzie zawiedziona,
JAK FANTASTYCZNIE ZE ZNALAZLAM TEN WATEK,BO JUZ WPISALAM SIE NA MARCOWKI Z MOIMI PYTANIAMI I OBAWAMI I CZEKAM NA ODPOWIEDZ ALE MAM NADZIEJE ZE TEN WTAEK SZYBCIEJ ZNAJDZIE ODDZWIEK..CHOLERA JA TAK JAK I ZALOZYCIELKA WATKU MAM OBAWY DOTYCZACE WSZYSTKIEGO .. ZE NIE PODZIELE MILOSCI DO MOJEJ UKOCHANEJ WYCZEKANEJ I JEDYNEJ CORECZKI CYCEM KARMOIONEJ DO TEJ PORY .. I CO NAJLEPSZE I NJAGORSZE DO TEJ PORY SYPIAJACEJ ZE MNA .. A PRZYNAJMNIEJ ZASYPIAJACEJ ZE MNA ..A MA 6 LAT !!1.. KOCHAM JA TAK BARDZO ZE NIE WIEM JAK POKOCHAM SYNKA KTOTEGO URODZE ZA 5 TYG .. SYNUS JEST Z NOWYM TATUSIEM POLI .. POLA NIE MOZE DOCZEKAC SIE BRATA BO BRATA WLASNIE CHCIALA .. A JA WRECZ PRZECIWNIE .. NIE UMIEM ZAJOMAWC SIE CHLOPAKAMI NIE MIALAM W RODZINIE ANI W OTOCZENIU .. JESTEM TYPOWA KOBIETKA DO WYCHOWYWANI DZIEWCZYNEK ..I CO ZROBIE Z CHOLOPAKIEM ??? MAZ WKOLKO W MORZU A JA SAMA .. I MAJ PRACA .. MOJ SALON ?? A GDZIE W TYM WSZYSTKIM JA ?? CHOLERA BOJE SIE ZE PO 6 LATACH NAWET DO CYCKA NIE BEDE UMIAL PRZYSTAWIC.. POPROSTU WSZYTSKO CO JEST ZWIAZANE Z NARODZINAMI NIKODEMA PRZERAZA MNIE .. MIMO ZE BYLA TO PLANOWANA CIAZA I CIESZE SIE NIA BARDZO ALE Z DNIA NA DZIEN IM BLIZEJ TERMINU TYM BARDZIEJ MARZE ABY CHODZIC W CIAZY JAK SLONICA I ZEBY ODSUNAC TEN MOMENT .. RATUJCIE!! BO CZUJE SIE JAK WYRODNA MATKA !!
Lilianna nie pisz cały czas wielkimi literami, bardzo źle to się czyta a dodatkowo w netykecie oznacza krzyk. dzięki
Czy ja dobrze zrozumiałam, że Ty karmisz piersią 6-letnią córkę??? Chyba nie?
zilka na zyczenie przestaje pisac duzymi literami .. to nawyk z pisania maili do meza.. wybacz zastosuje sie do etykiety .. i bron boze nie karmie 6 lotniej corki piersia .. hihi . karmilam 2 lata ,mysle ,ze to starczy ..ale czy pomijajac kwestie etykiety moge liczyc na odpowiedz i pomoc ?
noo to tez wyjscie .. ale wieksze lozko bedzie podstawowym meblem w moim"salonie " a co zrobicie z dwojka dzieci w lozku ?? a potrzeba intymnosci ?? cholipa ja mam meza tylko 2 mce w domu a potem 5 mcy w morzu i marze aby poprzytulac sie do niego ..w koncu matce tez nalezy sie
aha.. zilka .. i jak sie masz po odpowiedziach dziewczyn ?? uspokoily twoja dusze ???
z jednej strony to dobrze ,bo zapomina sie o zawiklosciach duszy a z drogiej moze nie,poniewaz czas potrzebny do odpoczynku przyszlym mamusiom jest nie do odrobienia .. cos wiem o tym bo w wielkim tepie pracowalam do konac grudnia.. i gdyby nie to ze lekarz powiedzial mi ze nie donosze dziecka nawet do 33 tyg w tym tepie zycia to pewnie dalej bym tak tyrala, mimo ze nie czuje sie najlepiej .. bo ciezko czuc sie super w 35 tyg teraz zwolnilam ale za to dusza sie odezwala i panika zastapila zmeczenie..
Lilianna, dasz sobie radę! Córeczka już w zerówce, jeśli cieszy się na przyjście brata, to już połowa sukcesu. Na pewno noworodek będzie bardzo absorbujący, więc musisz się postarać wyskrobać te kilka minut dziennie (nie musi być dużo), gdy poświęcisz całą swoją uwagę córeczce. Np. gdy braciszek będzie spał. No wiesz, wspólne sekrety, "nasze babskie sprawy" itp. Widzę po sobie jak bardzo musiałam się pilnować żeby nie zaniedbywać Zosi zaraz po urodzeniu Hanki.
Czy dobrze zrozumiałam, że macie tylko jeden pokój i dlatego dzieci muszą spać z Wami? A czy jest na tyle duży żeby go przedzielić jakąś ścianką działową i wyodrębnić chociaż mały kącik na "miejsce intymne" dla Mamy (głównie chodzi o mi o powierzchnię i o to, ile ma okien i jak rozmieszczonych)? Można ewentualnie pokombinować z jakimiś parawanami, czy drzwimi przesuwnymi (tak jak w szafach do zabudowy), ale to daje mniejszy komfort.
Trzymaj się!
Jeszcze o zaanagażowaniu starszaków.
Wczoraj razem z Rafałem pakowaliśmy torbę do szpitala. Musiałam kilka razy odczytywać listę, a on skrupulatnie sprawdzał, czy na pewno wszystko jest. W końcu przyniósł mi jeszce kilka swoich książek (żeby mi się nie nudziło) i kubek (żeby mi przypominał dom).
Na topie są tez broszurki wszelakie o opiece nad noworodkiem. Właśnie zgłębialiśmy temat sciągania i przechowywania pokarmu
No to wielkie dzięki za pozwolenie
PAKA..
zle zrozumialas,mamy dwa pokoje ale mloda spi ze mna gdy maz w rejsie .. wiem,ze to nie dobre ale jestesmy tak bardzo ze soba zwiazane,ze ja sama nie umiem jaj tak twardo powiedziec ze ma spac w swoim pokoju..mala oczekuje Nikodema i juz nie moze sie doczekac .. caluje mnie po brzuszku i dba aby mi w brzuszek bylo coieplo i abym go nie gniotla.. jest kochana..i dla tego miedzy innymi obawiam sie ,ze nie pokocham malego tak jak Pole..jest wszystkim co mam najwazniejsze .. taka wyczekana i wymazona dziewczynka ..
Lilianna, ale skoro Wam z córką wspólne spanie odpowiada, to dlaczego uważasz, że musisz to zmieniać?
Lęki, że zostanie się dotkniętym przez 'drugodzieckowy' indyferentyzm , przeżywa chyba każda matka oczekująca kolejnego potomka. Jednak z tego, co sie zorientowałam, zazwyczaj radzą sobie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, ze nie będziemy wyjątkami.
A nasza "dzidzia" zamieszkała z nami... już. Zupełnie niepostrzeżenie jedna z lalek i "dzieci" Flo stała się "naszą" dzidzią, Flo opuściła swoje krzesełko w kuchni przesiadając się na dorosłe i dorobiłam się w 5 miesiącu ciąży plastikowego niemowlaka, którym się mam zajmować
A na dodatek moje dziecko nazwało się Julcią a owo plastikowe niemowlę Florcią
Sama nie wiem jak to wszystko odbierać...
Dzisiaj Flo coś opowiadała, że "jej" dzidzia - została poprawiona, że to jest dziecko taty i mamy a jej siostrzyczka to była wielki płacz. W końcu stanęło na "naszej". No bardzo jestem ciekawa co to będzie za 4 miesiące...
O, taki wątek znacznie bardziej pod mój nastrój niż mój terminowy...
Wpadłam w dół ostatnio. Jestem ciągle tak potowrnie zmęczona i niewyspana. Nie wyobrażam sobie, jak to będzie, jak do tego, co teraz dojdzie jeszcze maluch, do którego trzeba będzie w nocy wstawać i wygospodarować czas na wszystko. A przecież mój Emiś to naprawdę aniołek, jak tak czytam o rozmaitych dzieciach w podobnym wieku, sam potrafi się sobą zająć na długo, nie domaga się ciągłej uwagi, nie sprawia kłopotów przy posiłkach, dużo śpi w dzień. No sielanka. To dlaczego ja nie wyrabiam? A jak w dodatku drugie będzie z tych absorbująco - ryczących?
Mam ochotę uciec gdzieś, w jakieś niedostępne miejsce
witajcie.
bonkreta nie martw sie napewno wszystko się ułozy.musisz tylko pamiętać żeby starszego nie zaniedbywać i jemu też poświęcać uwagę bo napewno bedzie zazdrosny o maleństwo.
Mój Szymek ma 8 lat i też sie troszkę obawiam jak to przyjmie.Jeszcze nic nie wie że będzie miał rodzeństwo.Jak był młodszy to bardzo chciał ale teraż już nie chce. mam tylko nadzieję że zmieni zdanie.
Anax, gratulacje Chyba dopiero teraz zobaczyłam Twój paseczek.
Anax, gratulacje!! Spokojnej, bezproblemowej ciąży!
Dziękuję, Zilka, za ten wątek. Tak mi raźniej w gronie niewystarczająco zachwyconych, a pełnych obaw i niedowierzania, że naprawdę może być jeszcze lepiej.
Za każdym razem, kiedy dowiaduję się o swojej ciąży, myślę o Gosi Wiecznie Młodej i od razu czuję dyskomfort, że urodzę DOPIERO drugie, trzecie czy czwarte dziecko. I gdzie mi tam do Bohatera!
No właśnie, sama miałam odświeżyć wątek z narzekaniem, że mi się dziecko pierwsze rozbisurmaniło przez tę ciążę...
Ponieważ głównie bolą mnie plecy i inne takie i leżę, chałupa powoli pomimo starań p. Larysy i niemęża zarasta, menu domowe nieco monotematyczne i przede wszystkim Flo łazi jak chce - mniej więcej - ponieważ moim głównym celem jest położyć się a nie pilnować zbierania zabawek, składania ubrań, etc. Dziecko dobre ale sama bym wykorzystywała taką sytuację też...
Nieustannie sobie powtarzam, że ciąża to taka choroba co ma jasno zdefiniowany koniec i tego należy się trzymać
No i kurna kwestia imienia leży
ja pwoiem tyle: już nie mogę:( do bolu plecow itp i oglnego dyskomfortu, stresow i zmeczenia, doszedł piekielny wirus, ktory od czwarktu mnie męczy (biegunka, torsje itp). Jest dobrze, jak nie jem. Wyobrazacie sobie? w ciąży będąc nie jem juz 3 dzien! Moje dziecko nr 1 tez wkurzone jakies chodzi, do tego oczywiscie zapalenie ucha. nie mogę juz naprawdę. Chaos pt BAŁAGAN w domu trwa.Dobija mnie to. Ciąża nie ejst fajna.
Zilka- włóż karteczki z imionami pod poduszkę i rano wylosujcie!
Och, siostry... Dziecko nr 1 daje mi się we znaki strasznie, w weekend jest dobrze, bo ociec je bawi głównie, a przede wszystkim przewija, kąpie i generalnie zmaga się fizycznie, przy czym ja już po prostu wysiadam. Na myśl, że jutro poniedziałek zgroza mnie ogrania w związku z tym, znów sama zostanę i myśl o przewijaniu będzie mnie prześładowała.
Bo to, że chaos i brud w domu, to już norma. Niemężówi się nie chce/nie ma siły, ja też nie mam siły, za to dziecię ma siły do roznoszenia wszystkiego, przez co chaos osiąga stany alarmowe.
Cleo, choróbska współczuję
Aha, i kwestia imienia oczywiście leży
hehe, dziewczyny, piszecie o bałaganie w domu... ja jestem dopiero na samym poczatku a angina + ciązowe zmęczenie + dwoje dzieci zamieniły chałupę w nie powiem co... wolę nie myśleć, co będzie jak pod koniec ciązy będę musiała całkiem leżec
cleo - zdrowia życzę
trzymajcie się
A u mnie się pojawiły "skutki uboczne" mojego leżenia - poniewaz ostatnio tata sie zajmuje Flo głównie to się rozkochała w nim straszliwie, klei się do taty na każdym kroku , obcałowuje go po czym się da i papuś jest the best.
W sumie to może dobrze, że przez to leżenie Flo musiała pójść w lekką "odstawkę" od mamy już teraz, nie przeżyje szoku jak się to małe urodzi.
u nas skutkiem mojego lezenia w drugiej ciązy było niestety moczenie się Michała, które przeszło jak ręką odjął w chwili pojawienia sie w domu siostry
jestem ciekawa jak Agatka zareaguje na najmłodsze, bo jest bardzo "mamusiowa" ostatnio i potrafi byc zazdrosna o Michała, jak się wg. niej za długo do mnie przytula
Wiecie, cały czas ię zastanaiwam i usiłuję wymyślić, jak też Emiś zareaguje na takie małe w domu. I nie mogę. Nie mam zielonego pojęcia, co może zrobić Dziwnie tak...
Tak mi się przypomniały rodzinne anegtdotki:0
Mój brat jak mama przywiozła mnie ze szpitala w beciku (miał 3lata) zapytał: A toto ma ręce i nogi??
Potem kochał mnie miłością wielką, pomagał mamie przy kąpielach, przewijaniu i ubieraniu. Do czasu, gdy pewnego razu w łazience:
- mamo nie martw się jak Julka urośnie to jej siusiak urośnie
No i mama wytłumaczyła mu, że nie, że ja już dziewczynką pozostanę (raczej:) ) Potem już znacznie mniejsze zainteresowanie wzbudzałam
Emiś powiedzieć nic nie powie, bo nie mówi jeszcze. Może będzie chciał głaskać albo przytulać? Jeśli tak, jak to robi z psem i kotami, to to nowe dziecko musi być naprawdę odporne
O matko, ja tez mogłabym napisać ksiązkę o pomysłach Maćka.
Ania miała z pół roku bo już isę na brzuszek przerwacała, MAciucha 2,5. Odwróciłam się po picie, w tym czasie MAciek usiadł na NAce i zaczłą sobie robić patataj. Myśłałam, że zejdę na zawał. Ania się śmiała, całe szczęście nie zmiażdżył jej- ważył wtedy z 16 kg.
Kiedys wóciłam ze spaceru, Nianię odłożyłam do łóżeczka (ze 3 miesiące miała), MAcka posadziłam na nocniku i sama tez pobiegłam do toalety i nagle słyszę, ze MAciek coś gada a mała głuży. nocnik pusty, Maćka nie widzę, wchodze do sypialni a Maciek z Anią w jej łóżeczku jak szprotki pod kołderką.
Teraz to jest kino bo się razem pchaja dośpiwora, albo się na jednym łłózku pod kołdrą układają.
Saskia tez sie zastanawiam jak to będzie ze srednim dzieckiem. Niania to córunia mamuni- nikt jej nie położy spać, nie uspokoi poza mamą. Ciągle się do mnie tuli i wkurza się jak przytulam Maćka. Z lekka przerażona jestem.
Cleo zdorwia Ci zyczę!
sama tez nie domagam, muli mnie jak nie wiem a tu musze z dzieckiem do alergologa na 15 pojechać. Wysiadam już.
Pod wpływem paniki Cleo oraz Paki i rzucenia okiem na wątek czerwcówek zaczęłam się zastanawiać czy ja nie przesadzam z beztroską??? Dla dziecka przygotowanego nie mam nic, zero.
Ubranka po Flo w piwnicy zalegają w oczekiwaniu na posortowanie i popranie, jakieś higieniczne drobiazgi nie kupione, miejsca w domu na dziecko albo przewijak albo coś takiego nie ma, wózek we fragmentach plączę się po bagazniku i piwnicy i wszystko mam zaplanowane na pierwszy weekend czerwca...
Ogólnie dziecko jest ode mnie odległe o lata świetlne, choroba, może przesadzam...?
Zilka, możemy sobie rękę podać Tyle, że ja mam ok. dwa miesiące więcej czasu, jeszcze mi się może odmienić, zwłaszcza jak mnie Ila przypilnuje, bo Ona jest takim dobrym duchem tej mojej trzeciej ciąży
Paka my do sierpnia to mamy jeszcze szmat czasu. Ja tam nie widzę sensu w praniu i prasowaniu ubranek w połowie ciąży. Ja to zrobię na początku sierpnia.
Zilka no nie przesadzasz, ja z pierwszym 2 tygodnie przed terminem byłam w polu . Tzn ledwie zrobiłam na ostatnią chwilę zakupy i nie zdąrzyłam ich przyszykować, bo mlody się o 2 tygodnie pospieszył. W drugim przypadku około 37 tygodnia poszykowałam wszystko- zdąrzyłam na tydzień przed Tym razem też tak coś koło 37 zacznę się zastanawiać czy mi czegoś nie brakuje
Ewetka, a nawet jeśli przesadzam to przed początkiem czerwca tego nie dam razy zrobić... Zaraz, chyba ostatni weekend maja jestem sama w domu, może wtedy?
Co prawda Cleo mnie nakręciła teraz ale chyba jedynie do wstępnego spakowania torby... Tak na wszelki wypadek, coby w szpitalnej koszuli nie latać
Bez przesady, jakoś to będzie, co nam w końcu potrzebne, jakieś gacie dla małej na zmianę, pampersy, linomag i mokre chusteczki sprzedają na każdym kroku, prawda?
Ja tam jestem na bieżąco z kosmetykami młoda jeszcze używa, jedynie pieluch będę potrzebować. Ubranek mam full, karmienie naturalne przetrenowane- straszny luzak w tej ciązy jestem Ale dziecku to chyba na zdrowie wyjdzie- biedny Maciek póki był sam doświadczył troski o jedynaka. Ania juz szczęsliwie beztrosko jest wychowywana
No dobrze, zawiozłam dzisiaj "dół" od wózka do serwisu, pozostaje tylko pytanie GDZIE jest gondola? Po iluś przeprowadzkach, przenosinach i w trakcie remontu domu miejsce jej pobytu owiane jest tajemnicą... Nie wspominając o dwóch plastikowych łącznikach, absolutnie niezbędnych do zamocowania gondoli na kółkach...
Będę wozić noworodka w spacerówce???
Zaraz zaraz, nigdzie wcześniej nic nie pisałaś, więc pytanie nie było zmarnowane. Poza tym, składało się z dwóch części
Witam dziewczyny jestem nowa na forum i jesli chodzi o wozenie dzieci w spacerowkach to u mnie (Australia) tylko takie sa dostepne w sprzedarzy. Ale tu jest cieplo. Ja musze na nowo we wszystko sie zaopatrzyc, poniewaz wszystko co dla dzidziusia zostawilam w Polsce a moglam wziasc kto wiedzial, ze bedzie taka niespodzianka
Mam do Was pytanko czy, ktoras z was wychowla dziecko w lozeczku poroznym zamiast normalnym? Mi bardziej pasuje wielkosciowo, ale nie wiem czy to zdrowe dla malucha.
dzieki teraz moge sie bardzie porozgladac za takim lozkiem. Po prostu super
Nie mam tych wszystki polskich liter w klawiaturze, ale chyba musze teraz przestawic bedzie mi latwiej. Zaraz poszperam w ustawieniach.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)