CYTAT(gosiagosia @ Mon, 27 Jan 2014 - 14:50)
u nas w sezonie grzewczym nie ma suchego powietrza. ogrzewanie nie dziala na 100% przez caly dzien, w polowie jest na 10% wydajnosci, zwlaszcza w nocy. susze pranie w domu, a piore czesto. okna sa szczelne, zbiera sie na nich woda, na scianie pojawia sie plesn. co zrobie pranie, chlopaki kaszla.
Ok. Chyba nigdy nie mieszkałam w takim mieszkaniu. Choć lista miejsc jest długa.
Nigdy nie mieszkałam w mieszkaniu z grzybem. Zawsze tam, gdzie mieszkałam, sezon grzewczy był tym, kiedy potrzebne jest nawilżanie, bo powietrze jest suche. Rekordowe pod tym względem jest moje własne mieszkanie. Jest bardzo ciepłe. Zazwyczaj, jedyny odkręcony kaloryfer to ten w łazience (jak zimno, to jeszcze przy drzwiach wejściowych), ale w całym mieszkaniu (wyjąwszy sypialnię, bo są zamknięte drzwi i wietrzę) jest ok. 22 st. , pomimo zakręconych kaloryferów.
Koniec sezonu grzewczego stwierdzam nie po kaloryferach lub temperaturze, ale po tym, że pranie nie schnie w kilka godzin, tylko potrzebuje więcej czasu. Wtedy wzrasta poziom wilgotności w mieszkaniu...na jakiś miesiąc. Potem się znowu wyrównuje, ale mogę też suszyć na balkonie.
Nie mogę się wypowiedzieć więc, na temat akceptowalnego czasu chorowania dzieci. Być może to miejsce jest problemem.