Witam. Czytam Was od jakiegoś czasu, chciałabym tutaj cos napisać. Moje dziecko poszło do przedszkola jak miało 3 lata. Chodzenie do placówki wygladało tak, że chodził do środy ok, w środę odbierałam go z wiszącymi już smarkami, w czwartek jeszcze szedł (albo juz i nie) i 2 tyg w domu (jak nie dłużej) i potem powtórka z rozrywki. Nasza pani pediatra wysłała nas do laryngologa, okazało sie że trzeci migdał przerosnięty, leki na odporność (multum!!!!). Miałam wrażenie, że nic nie pomagają, bo w czterolatkach chorował dokładnie tak samo. Nie raz chciałam rzucić te leki w pierony coby nie "truc" dziecka, ale wizja wycinania migdała jakość mi nie pozwalała. Teraz jest w grupie pięciolatków, od wrzesnia pięknie chodził, dopiero teraz załapał szkarlatynę. Oczywiście chorował, ale kończyło się na syropkach, a nie jak kiedys na antybiotyku. Chciałam przez to powiedziec że te leki na odporność musza dzieci troszkę dłużej pobrać żeby przyniosły jakiś efekt. To nie tak, że po jednym listku Broncho, czy Biostyminie juz dziecko nabierze odporności i nie będzię chorowało przez pół roku. Badania na odporność robiłam z krwi IGA. Zyczę wszystkim maluchom zdrówka, w wam cierpliwości