Poznałam pewną rodzinę, z dwójką dzieci - dwie dziewczynki, 3,5 roku i 5 lat. Bieda u nich aż piszczy. Matka straciła pracę dwa miesiące temu. Mieszkanie zadłużone bardzo. Ojciec pracuje czasami, często w szpitalu ląduje. Utrzymują się z zasiłku w tej chwili.
Chciałabym im jakoś pomóc. Może chciałybyście jakoś się dołożyć?
Co jest potrzebne? Ciuchy dla dziewczynek - rozm. 110 i 116. Dziewczynki są szczuplutkie. Poza tym również jedzenie, środki czystości, środki higieny...
Nawet pralka im się zepsuła aktualnie. Może ktoś ma na zbyciu akurat?
Mieszkają w Warszawie.
sprawdzę co z tą pralką.
a powiedz, co z tą mamą? jakiej pracy poszukuje?
A-Ka chetnie pomoge, czy wchodzi w gre pomoc finansowa żeby nie przesyłac np srodkow czystosci? Matomiast jesli chodzi o ubranka to chetnie kupie sama bo uwielbiam kupowac ubranka dla dzieci tylko jakbys mogla napisac co jest najbardziej potrzebne? Moze byc na priv.
Dziewczyny, podopytuję o szczegóły i się odezwę. DZIĘKI wielkie za odzew!!
Ola (mama dziewczynek) jest już naprawdę na skraju wytrzymałości. Myślę, że taka pomoc bardzo się jej przyda - nie tylko finansowo, ale przede wszystkim psychicznie.
Anitczak, myślę, że pomoc finansowa to dobry pomysł. Takie środki czystości swoje ważą i za paczkę się zapłaci sporo. A środki można kupić przecież na miejscu.
Chętnie się dołączę, czekam na szczegóły.
Mam trochę ubranek w rozmiarze 116-122. Chętnie wyślę.
ja tez mam jakies pozostalosci po Zuzi
podaj adres na pw to wysle im cos
czy do Ciebie wysylac ?
Ja mogę ubranka wysłać - mam np. 3 kurtki zimowe w rozm. 116-122 . Poprosze o adres na pw.
OT. mój mąż by nie zauważył .
... zdublowało mi się
To ja deklaruję coś z kosmetyków i jedzenia, bo ciuchowo nie bardzo, bom matka chłopów
Ja mogę przygotować jakąś paczkę z jedzeniem, takim które się nie psuje (makarony, ryż, kisiel, galaretka, cukier, mąka) i Ci jakoś podrzucić. Gdzie mieszkasz?
Poza tym mam jakieś puzzle, które mogę oddać dla młodszej.
A mama z ubrań naprawdę nic nie potrzebuje? Nie wiem, czy się zgrałybyśmy rozmiarowo, ale być może udałoby mi się coś znaleźć.
a ja wolałabym przelać pieniążki, czy mogę prosić a jakiś nr konta?
mam trochę ciuchów dla dziewczynek, poproszę adres na pw
Dziewczyny, powysyłałam Wam numer konta i adres do wysyłki rzeczy. Gdybym jednak kogoś pominęła - dajcie znać .
Mam adres, dziękuję, już kompletuję paczkę.
Paczkę będę mogła wysłać dopiero po 1.11. Znalazłam kilka spódniczek, cienki polar, poszukam letnie bluzeczki. I pewnie dołożę jakieś słodycze i kolorowanki.
I czy na pewno mama nic nie potrzebuje?
A_KA zrobiłam przelew więc wykorzystajcie pieniądze według potrzeb. Na razie nic nie kupuje żeby nie zal;ac dziewczyny niepotrzebnymi rzeczami, ale tak jak mówiłam chętnie coś kupie jak będzie potrzeba, to dla mnie przyjemność, lubię kupować rzeczy dla dzieci. Może np. w okolicach Mikołaja?
Anitczak, przelew już jest . Dzięki! Chyba zrobię jutro (bo i tak planowałam) większe zakupy dla Oli
Jestem z nią wstępnie umówiona na sobotę. Jeszcze tylko godzina do dogadania.
A co do prezentu na święta... myślę, że to fajny pomysł. Jest jeszcze trochę czasu. Pomyślimy
A_KA, to daj znać, co kupujesz, żebyśmy jej nie zasypały cukrem i mąką
Ja podrzucę paczkę Twojemu mężowi w poniedziałek.
Moja paczuszka poszła wczoraj. M.in. środki higieniczne, kosmetyki, herbata, drobne słodkości dla dziewczynek. Mam nadzieję, że szybko dojdzie!
Super! Dam znać jak dotrze
https://www.szlachetnapaczka.pl/wojewodztwa/s2/mazowieckie/
zgłoś ją do szlachetnej paczki!
I jeszcze się przypomnę - pogadaj z nią o pracy - jaką może podjąć? kiedy ma czas? co potrafi robić itd?
Spotkałyśmy się. Przekazałam jej jedzenie, trochę środków higienicznych, kilka ubranek dla starszej córki, a także paczkę z zabawkami przygotowaną przez moją Młodą. Łącznie trzy duże reklamówki. Z czego najwięcej artykuły spożywcze zajmowały.
Dziewczyny, napiszę Wam o szczegółach spotkania na PW. Myślę, że to nie jest temat na dalszą dyskusję na forum otwartym .
Postaram się zrobić to szybko. Muszę znaleźć wolną chwilę i... pozbierać myśli...
Dziewczyny, wysłałam Wam PW. Gdyby do kogoś nie dotarło - dajcie znać.
Dziewczyny, nie dam rady przeczytać wszystkich PW na tą chwilę. Młody chory. Po południu idę z nim do lekarza. Przeczytam jak tylko dam radę.
to opróżnij skrzynkę albo wróćmy do rozmawiania tutaj.
Skrzynka opróżniona.
Dziewczyny... uważacie, że możemy o wszystkim otwarcie na forum rozmawiać???
Tak byłoby o wiele prościej jednak... Szczerze mówiąc nie wyrabiam z odpisywaniem na wszystkie PW .
Mogłabym wkleić posta, którego powysyłałam Wam na PW. Mam mieszane uczucia...
Poza tym dostałam na PW dwie, bardzo poważne oferty pomocy dla Oli. Fajnie byłoby żebyście też o tym wiedziały...
Po wpisie Dorott i rozmowach na PW doszłam do wniosku, że wszystko musi być przejrzyste. Tu na forum. Wklejam więc post, który wysłałam Wam na PW.
Proszę jedynie o nie podawanie na forum informacji, które mogłyby zidentyfikować Olę.
Ja teraz już uciekam, Młody chory, w domu mały remont, sprzątanie. Po południu biegnę do lekarza... Wieczorem, pewnie późnym, wpadnę tutaj...
Spotkałyśmy się. W sobotę o 10:00. Przekazałam zakupy (jednak wyszło tego więcej niż przewidywałam , trzy duże reklamówki).
Nie pisałam wcześniej, bo jakoś musiałam sobie to wszystko w głowie poukładać.
Dopiero teraz dowiedziałam się z jaką biedą oni się zmagają. Myślałam, że po prostu jest im ciężko, a tu się okazuje, że... nawet brak mi słowa, które mogłoby opisać ich sytuację . Nie spotkałam się osobiście jeszcze z taką biedą, niezaradnością... W końcu ich bieda nie jest od dzisiaj.
Przyszła bez córek (młodsza chora, została w domu, starszą zabrała mama - bo okazało się, że to jest córka z poprzedniego małżeństwa jej męża, o czym wcześniej nie wiedziałam). Starsza głównie u nich przebywa, bo jej matka nie interesuje się nią zupełnie. Prawa mają oboje rodzice. Jej mąż ma zasądzone alimenty, których oczywiście nie płaci, bo nie ma z czego.
Nie znam jej długo. Znalazłam jej ogłoszenie w necie, z prośbą o pomoc. Złapała mnie za serce prośbą o jedzenie/ubrania/tym, że dla siebie nic nie chce, a jedynie dla dzieci... Zdecydował też trochę przypadek, to, że ona mieszka w tej samej dzielnicy co ja (więc łatwo się spotkać), to, że myślałam, że dam radę po swoim Adamie dać jej ciuchy dla młodszej córki, a też po Karoli coś dla starszej. To, że wiedziałam, że mogę pomóc robiąc jakieś zakupy spożywcze, o które prosiła...
Spotkałyśmy się raz. Potem wymieniałyśmy się mailami. Pisze dość nieporadnie, delikatnie mówiąc. Brak znaków przystankowych itd., ale jakoś sobie radziłam z czytaniem. Zdawkowo pisała, bo raz, że najwyraźniej sprawiało jej to problem, dwa, że pisała od sąsiadki. Tak więc jakiś szczegółów się z maili wiele nie dowiedziałam.
Jednak na sobotnim spotkaniu bardzo się otworzyła.
Bieda u nich faktycznie piszczy. Mieszkają w okropnie zagrzybionym, maleńkim, 25 metrowym, mieszkaniu. Adres już mam, bo jak się dowiedziała, że jest szansa na dalszą pomoc z mojej strony, ale jednak chciałabym mieć do niej jakiś kontakt, to od razu mi go podała. Mam też telefon komórkowy, bo do niej można dzwonić, tylko ona nie może, na koncie nic nie ma. Ich pralka pierze, ale... nie wypompowuje wody/przecieka i dzięki temu każde pranie kończy się ręcznym wyciskaniem ubrań i wylewaniem wody z pralki kubeczkiem. Przez przeciekanie panele (czy co tam mają na podłodze, bo nie pamiętam) się zniszczyły. Rury w ścianach były wymieniane przez administrację jakiś czas temu i tak sobie to niewyremontowane zostało. Na tą chwilę ich jedyny dochód to grosze z opieki, ok. 640 zł (nawet wzięła dokumenty, żeby mi to pokazać). Mieszkanie zadłużone na kwotę 1000 zł, co dla nich jest nie do przeskoczenia tzn. wpłacają po trochu, ale dług raczej rośnie niż maleje ostatnio. Na raty im tego administracja rozłożyć nie chce tzn. nawet by rozłożyła, ale musieliby najpierw wpłacić jakąś kwotę, a oni jej na tą chwilę nie mają. Nawet nie mogą się postarać o obniżkę czynszu z tytułu niskich dochodów, bo... musieliby najpierw nie mieć zaległości.
Jej mąż choruje na łuszczycę. Na ciężką odmianę. Często jest w szpitalu, w Międzylesiu jeśli dobrze pamiętam. Łapie jedynie chwilowe jakieś prace. Ostatnio pracował gdzieś na czarno i po miesiącu pracy okazało się, że pieniędzy nie zobaczy nawet. Co gorsza... popija ostatnio. Policja już była wzywana kilkakrotnie...
Obie dziewczynki chodzą do przedszkola. Cała rodzina jest tam na cenzurowanym, bo przedszkole wie, że korzystają z OPS, poza tym młodsza wszystko opowiada. Każdy siniak jest od razu skwitowany przez wychowawczynie pytaniem „skąd to?”.
Nie stać ich na nic. Dzieciaki chorują okropnie. Leki wykupują za ostatnie pieniądze.
Martyna pracowała w sklepie zoologicznym, jakieś 5 lat temu. Sklep zlikwidowano, straciła pracę. Potem pracowała trochę w spożywczym, łapała jakieś prace na czarno typu sprzątanie. Nic stałego. Jest zarejestrowana w pośredniaku, bez prawa do zasiłku.
Jej mąż nadal nie wie o tym, że ona dała to ogłoszenie. Gdy dostała te jedzenie/środki czystości itp. ode mnie i przyniosła je do domu – pytał skąd miała pieniądze. Powiedziała, że pożyczyła od kogoś i że ma oddać jak dostanie pieniądze z opieki.
I jeszcze jedno... Martyna jest bardzo ostrożna, boi się, że zabiorą jej dziecko. Jest na cenzurowanym w przedszkolu. W domu policja bywała, przez awantury. Nie radzą sobie finansowo. Mąż pije... I dlatego też nie chciała za bardzo z początku dać mi swojego adresu.
Tłumaczyłam jej, że nie jest wstydem poprosić o pomoc, że według mnie (bo tak jest?) to nawet dobrze, że prosi, bo widać przynajmniej, że stara się dbać o dziecko/dzieci. Że to raczej przemawia na jej plus.
Ale ona się boi i tak. Ona to rozumie w ten sposób: skoro proszę to oznacza, że sobie nie radzę. Skoro sobie nie radzę to odbiorą mi być może dziecko.
Martyna jest bardzo wdzięczna za pomoc. Kilkakrotnie dziękowała i podkreślała jak bardzo jest zadowolona, jak zadowolona jest jej córka.
A ja mam sieczkę w głowie. Chciałabym jej pomóc, ale widzę, że to jedzenie/środki czystości/pralka to jedynie wierzchołek góry lodowej. Ona powinna znaleźć stałą pracę. Jakoś dźwignąć się na nogach. Jakoś poradzić sobie z mężem, który tylko kłody pod nogi podstawia... Na dobrą sprawę powinna się wyprowadzić z tego mieszkania, w którym są. Ewentualnie zrobić tam generalny remont. Tylko jak?
Umówiłam się, że następne rzeczy, które będę dla niej miała przyniosę osobiście. Powiem Wam szczerze, że trochę się boję tam iść. Męża może uproszę, żeby ze mną poszedł.
Mam jakieś rzeczy po Weronice, których jeszcze nie zdążyłam oddać gdzieś indziej. Zapakowane w pawlaczu, ale mogę to wydobyć i przejrzeć, w większości są w dobrym lub bardzo dobrym stanie, bo niektórych prawie nie nosiła (też sporo dostałam używanych, po siostrzenicy i starszej sąsiadce). Pewnie w większości większe niż na 116 (chyba, bo nie pamiętam, głównie 122 i 128), ale też na bardzo szczupłe dziecko (bo moje glizdowate). Nawet jak się nie przydadzą na teraz, to na później, bo dzieci rosną. Napisz tylko, czy jest taka potrzeba.
I rozważ na serio zgłoszenie tej rodziny do szlachetnej paczki. Co prawda nie wiem, czy w związku z problemami z alkoholem ojca nie zostaną zweryfikowani negatywnie, ale możliwość istnieje.
A_KA ja widzę tylko taką szansę w tym tunelu:
pomoc w znalezieniu pracy.
Jeżeli dzieci chodzą do przedszkola, a ona pracowała w sklepie. To w Warszawie znalezienie pracy w sklepie nie graniczy z cudem. Ogłoszeń jest sporo. Nie jest to praca wymagająca wielkich kwalifikacji.
Powinna też zgłosić się do Caritasu i tam również pomogą (otrzyma żywność, ubrania).
Od jakiegoś czasu jestem przekonana, że potrzebującym bardziej pomaga podarowana wędka niż ryba.
zgadzam się z EląK
też pisałam na pw, ze widzę dwa realne obszary pomocy - spłatę tego zobiwiązanie 1000 pln - i tu chętnie pomogę w zrobieniu zrzutki po znajomych; oraz znalezienie pracy. Ja szczerze mówiąc nie wiem, na ile ojciec rodziny ma problem z alkoholem i na ile problemy z łuszczycą, ale jeśli to nie uniemożliwia mu podjecia pracy, to wysłałabym do pracy jego - żeby poczuł sie znów głową rodziny. Facet z jednej storny jest honorowy a z drugiej siedzi w domu i popija, może jakby miał pracę, nie byłby tak zdołowany i rzaczej pocieszął sie alkoholem.
Też mi się wydaje, ze nie powinno być znacznym problemem znaleźć w Warszawie prace ekspedientki, jeśli dziewczyna pracowała już na kasie.
\Też sugerowałam udanie się do Caritasu, bo tam można uzyskać naprwade realną pomoc.
Dziewczyny, mam prośbę. Wstrzymajcie się z wszelkimi wysyłkami paczek/pieniędzy. Wieczorem wytłumaczę dlaczego. Przed chwilą wróciłam od lekarza z Młodym. Na razie nie wiem w co ręce włożyć. Weszłam na forum tylko na chwilę...
Aniukuleczko, dziękuję jeszcze raz za czujność.
A ja Wam powiem, że znalezienie pracy w sklepie w W-wie wcale nie jest proste . Owszem ogłoszeń jest mnóstwo ale pracy fizycznie nie ma nawet osoba z doświadczeniem szybko nie znajdzie. Nie wiem czy te ogłoszenia nie są fikcyjne, aby otrzymać dofinansowania dla pracowników z UP na przykład.
Pomagałam bliskiej mi osobie przy pisaniu CV i listów motywacyjnych na stanowisko sprzedawcy, wiem ile ogłoszeń wysłała, szuka już kilka miesięcy....
Szok! Przykro mi, że spotkało cię/was coś takiego.
Podczytuję od kilku dni profil na fejsie, natknęłam się na niego przypadkiem i coś mi nie pasuje. Samotna matka prosi o pomoc, jest tam bieda, grzyb na ścianie, nie chce nic dla siebie, tylko dla córki... Podeślę ci link.
Czy w takiej sytuacji nie powinno się zgłosić sprawy na policję? Albo ją chociaż nastraszyć, żeby oddała co ukradła? Ewentualnie podać link do strony z ogłoszeniami i zgłosić np. do Gumtree, że to oszustka?
Bardzo mi smutno po tym, co napisałaś.
Przykro mi, bo na pewno to przeżyłaś i zawsze już będziesz pamiętać...
Jeśli powiesz jej, co odkryłaś, narazisz się na kolejne manipulacje z jej strony. Jeśli nie powiesz, ktoś inny może wpaść w pułapkę... Ja bym narazie zrezygnowała z kontaktów z nią chroniąc swoją psychikę. Ale na pewno poobserwowałabym jeszcze jakiś czas po tym zdarzeniu. Jeśli natnłęłabym się na więcej znaków oszustw, zgłosiłabym na policję.
Ja też chciałam pomóc, ta historia utwierdziła mnie w przekonaniu, że lepiej pomagać tym, których się zna. Każdy w otoczeniu ma kogoś, kto sobie radzi gorzej, kto tego szczerze potrzebuje a znamy go x lat i jego historia nie zniknie jak bańka mydlana.
A_KA, tak mi przykro...
Wydaje mi się, że tak nie można tego zostawić. Gdzie znalazłaś jej pierwsze ogłoszenie? Myślę, że przede wszystkim tam należy to zgłosić do administratorów.
A_Ka dopiero tu zajrzałam, o paczkę ode mnie się nie martw, nie musisz jej odsyłać. Nabrałam się tak samo jak Ty.....nie nasza wina-chciałyśmy poprostu pomóc . Jeśli znajdziesz kogoś komu można oddać te rzeczy (pisałaś coś o kościele) to śmiało to zrób. A może ktoś z forum potrzebuje to możesz odesłać za koszty przesyłki.....nie wiem, w sumie to mi Ciebie szkoda, bo poświęciłaś swój czas i chęci a teraz masz tylko kłopot.
PS. Pisałaś że podała Ci swój adres....może warto się tam przejść i zobaczyć jak to wygląda....oczywiście nie teraz i nie samej....
A_KA bardzo mi przykro, że się zawiodłaś. Napisałam do Ciebie PW, ale nie wysłało z powodu pełnej skrzynki, teraz już nie ma sensu wysyłać.
Ale napisałam tam, abyś jej powiedziała o forum Pomocne Mamy. Tam dziewczyny mają doświadczenie, wiedzą gdzie udać się po pomoc, jak napisać pisma. I niestety mają też takie doświadczenia jak Ty teraz i dlatego każdy proszący jest prześwietlany. I niestety nieraz okazywało się, że miały rację nie ufając.
A_KA tak mi przykro
W sumie dobrze, że prawda wyszła tak szybko na jaw, a nie po kilku miesiącach szczerej pomocy z Twojej strony (i dziewczyn stąd), która w żaden sposób nie zostałaby nigdy doceniona...
Ja mam mieszane uczucia.
Kobieta (niemłoda zresztą) jest nieuczciwa. Ale jest też w głębokim dole życiowym
Poprosiła o pomoc, wygląda na to, że poprosiła niedawno, na początku października
i ludzie zamiast parówkami zasypali ją zabawkami dla dzieci
i...... trochę fajnie, a trochę nie zmienia to jej sytuacji skrajnej biedy i beznadziei.
No i radzi sobie jak umie. Pewnie bycie uczciwą wobec ewentualnych darczyńców to ostatnia rzecz, która przychodzi jej do głowy. A szkoda, bo to sprawia, że czujemy się jak frajerzy.
O, święta naiwności...Ja regularnie czytam 'Pomocne emamy"- polecam lekturę- więc się nie wyrywam z pomocą tak szybko, bo jak widać można się pięknie naciąć. A tam dziewczyny najpierw robią weryfikację a dopiero potem myślą jak i czy pomóc. Tym bardziej, że większość proszących w ten sposób robi sobie z tego sposób na życie- ludzie zawsze dadzą. Ostatnio bratanek zarobił 100 zł w 2 godziny stojąc na ulicy i grając na bodajże gitarze. Klasyczne są zagrywki "tylko dla dzieci, dla siebie nic nie chcę". Od pomagania są instytucje przede wszystkim.
Aniakuleczka- no, ale o to właśnie chodzi, żeby sobie uświadomiła, że może sobie poradzić inaczej. A nie o to, żeby ją utwierdzić w przekonaniu, że ta droga jest słuszna. Każdy- moim zdaniem- może zmienić swoje życie- a uważam tak, odkąd moja totalnie nieporadna życiowo kuzynka, od zawsze bezrobotna i żona pijaka po odcięciu wszelkiej pomocy przez rodzinę (wspólna decyzja, przedyskutowana) wywaliła faceta z domu, rozwiodła się z nim, zerwała kontakty i wyjechała. Teraz ma pracę, dziecko powoli się podnosi z traumy, wychodzą na prostą. Znaczy można. Warunek- trzeba chcieć. Moja kuzynka wiele lat nie chciała i nic nie było w stanie tego zmienić.
A_KA przykro mi, że się nabrałaś, nauka w las nie idzie. Ja też kilka razy dałam się wciągnąć w podobny manewr i już nie pomagam w ten sposób. Przestałam czytać też te ogłoszenia, które niejednokrotnie chwytają za serce. Jeżeli widzę, że ktoś rzeczywiście ma problemy staram się dać mu szansę wykazania się. Np. gdy chciałam oddać jakieś rzeczy po Julce, to dałam ogłoszenie, że oddam w zamian za umycie okien Okazało się, że potrzebujących nie ma, a jak są to ciężko im z terminem przyjścia i umyciem, ale ubrania chętnie by wzięli. Przestałam też pożyczać pieniądze ludziom, których prawie nie znam, ponieważ zawsze były kłopoty z ich odzyskaniem.
Ale mam też takie osoby, które poznałam przez internet, mające ciężką sytuację materialną i poszukujące pracy dorywczej. Od czasu do czasu podsyłam im różne zlecenia i wywiązują się z każdego terminowo. Kilku z nich nawet nie widziałam na oczy, a zaufanie mam, zresztą one też
Dla mnie istotne jest to, czy ktoś co chce coś dostać, chce dać coś w zamian od siebie. Jeżeli widzę zapał, chęć pracy to uważam, że taka osoba zasługuje na pomoc. Jak ktoś tylko uważa, że mu się coś należy, bo jest biedny, to niestety ja mu nie pomagam.
Historia naszej forumowej oszustki skończyła się aktem oskarżenia. Trwało to chwilę i nie do końca na skazaniu nam zależało, ale przynajmniej wiadomo, że takich osób jest sporo no i po prostu uważać trzeba. Mogę tylko dodać, że okazało się, iż skala zjawiska wykracza poza maluchy, a koleżanka działała w warunkach recydywy. Brak mi więc przekonania, że takie osoby są reformowalne.
A-Ka absolutnie mi żadnej kasy nie odsyłaj, bo niby czemu ty? ja często komuś pomagam i zdaje sobie sprawe, ze czasem moge być oszukana. To moja wina,że lekkomyślnie nie sprawdzam komu pomagam, ale szczerze mówiąc to przez lenistwo. No cóż, nauka na przyszłość dla nas wszystkich,że trzeba weryfikować komu się pomaga.
Wiecie... ja ją traktowałam jak kogoś kto sobie nie bardzo radzi w życiu. Kogoś kim trzeba pokierować, podpowiedzieć coś, pomóc w znalezieniu pracy...
Znalazłam jej jedno ogłoszenie o pracę. Nic wielkiego, sprzątanie biur, ale blisko, w dogodnych dla niej godzinach. Zresztą ona sama mówiła mi, że mogłaby pracować sprzątając. I co? Dwa razy dopytywałam czy zadzwoniła. Omijała zręcznie temat tylko... Mam jakieś wrażenie, że ona wcale pracy nie szuka...
A_KA - nie przejmuj się tym, chciałaś dobrze i to najważniejsze za to wielki szacun
Ja też sie parę razy przycięłam na takich ogłoszeniach niestety i to dało do myslenia, że cos statycznie za duzo naciagaczy "reklamuje się" w ten sposób. Teraz juz nie daję się wykorzystywać, poniewaz gdzies kiedyś, nie pamietam kiedy i gdzie, przeczytałam takie fajne słowa o pomaganiu i zapadły mi one w serce - że pomagac trzeba z głową, bo jeśli pomoc skierujemy w niewłaściwą strone, może ona nie dotrzeć tam, gdzie jest naprawdę potrzebna mamy ograniczone srodki i czas tez mamy ograniczony - trzeba wykorzystac te środki i nasz czas jak najlepiej, by nasza pomoc była efektywna, gdybysmy jej nie marnowali na tych, co udają, ze potrzebują. Nie jest to łatwe a czasami wręcz niemozliwe, ale lepiej nie rezygnować z pomagania nawet , gdy sie popełni błąd.
A_KA ... Ja tez czaiłam się z pomocą, ale czekałam na rozwój sytuacji i więcej konkretów...
Ona, mimo wszystko, powinna dostać nauczkę.
Edit. dopiszę, że nie chodzi mi o to, że to A_KA powinna jej dać nauczkę, bo rozumiem, że może nie mieć na to siły i ochoty. Tak ogólnie tylko napisałam, bo sama nie wiem, co w takich sytuacjach mozna zrobić.
Ona nigdy nie poprosiła o pieniądze na spłatę zadłużenia. Prosiła jedynie o ubrania/jedzenie/środki czystości. Reszta wynikła w czasie naszych rozmów. O kwotę zadłużenia sama zapytałam.
Znalazłyśmy ja na facebooku. Zdjęcia trochę oddają to co mi mówiła (że grzyba na ścianach przykryli styropianem). Podejrzewam, że nie jest jej lekko, że mieszka w kiepskich warunkach, pewnie ma zaległości w opłacie czynszu itp., ale teraz mam dziwne przeczucie, że sama sobie na to zapracowała i że co na czym ją przyłapałyśmy to taki styl życia po prostu .
Dziewczyny... moje emocje troszkę ostygły. Napisałam do Martyny. Napisałam, że o wszystkim wiem.
No i... mam mieszane uczucia. Nie, nie chcę już nikogo prosić o pomoc dla niej, sama nie do końca jej ufam. Jednak już jej tak całkiem nie skreślam. Teraz jestem bardziej w opcji anikuleczki.
W każdym razie ona się do wszystkiego przyznała. Napisała, że "musi sobie jakoś radzić", więc sprzedaje to co dostanie od znajomych za ich pozwoleniem. Jest jej głupio, że to wszystko tak wyszło. Chce się ze mną spotkać i porozmawiać, pomimo tego, że nie ma już nadziei na pomoc z mojej/naszej strony.
Naprawdę żałuję, że w to wszystko się wplątałam. Nie potrafię tak po prostu dać sobie z nią spokój.
Na tą chwilę przyszły do mnie trzy paczki. Jakby co to mam co z nimi zrobić. Myślałam o pójściu do kościoła/Caritasu (w Caritasie byłam, ale klamkę pocałowałam, nikt mi nie chciał otworzyć), ale w sumie mogłabym oddać pewnej wielodzietnej rodzinie, w której się nie przelewa. Osobiście ich nie znam, zna ich dobrze moja kuzynka. Jeśli jednak wolicie to mogę poodsyłać Wam paczki. Dajcie znać, proszę.
Mojej nie odsyłaj, zrób co uważasz.
Tydzień temu wysłałam paczkę z kilkoma ciuszkami i butami. Oddaj to, proszę, komuś.
Przykro mi, że tak się sparzyłaś.
Pozdrawiam
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)