Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
2 Stron V   1 2 następna  

Prywatna szkoła - jak?

> 
Jaco
śro, 11 lut 2009 - 22:12
Dyrektorka przedszkola do którego chodzi Kuba próbuje założyć podstawówkę. Próbuje i nie może, nie będę się wgłębiać dlaczego nie może, podejrzewam, że głównie chodzi o sprawy lokalowe, tam gdzie chce nie chcą/nie mogą jej dać a gdzie indziej możliwe że by i mogła ale pewnie z przyczyn finansowych ona nie chce. Nie wiem do końca jak jest, to tylko moje dywagacje.

I tu pojawia sie najbardziej zainteresowana grupa czyli rodzice.

Generalnie chodzi o to, że mamy doskonalego nauczyciela. Dziewczyna (nazwijmy ja dla ulatwienia A.) prowadzi naszą grupę od początku, zamierza doprowadzić dzieciaki do końca zerówki a potem chciałaby rozpocząć prace jako nauczycielka 1-3, najchetniej dalej razem z naszymi dziećmi. Uprawnienia ma. Rodzice jak jeden mąż poszliby za nią w ogień, gdyby tylko dyrektorka przedszkola powiedziała, że szkołę otwiera wszyscy bysmy zostali, A też i objełaby wychowawstwo. O tym, że szkoła się na 1-3 nie kończy na razie rozmawiać sensu nie ma, za 3 lata nikt nie wie co będzie. A. zamierza składac też podania do okolicznych szkół, rodzice są w zawieszeniu, wszyscy czekamy z nadzieją, że gdzies będzie wakat i ją przyjmą a wtedy my zrobimy oblężenie szkoły i siłą icon_wink.gif dzieci do niej zapiszemy. Jednocześnie dyrektorka, która nadzieję na szkołę traci nie chce wypuścic z rąk A., koniecznie chce ją zatrzymać jako wychowawcę przedszkolnego , nawet kosztem dużo wyższego wynagrodzenia.

My wszycy chcielibysmy żeby A zaczęła pracę w szkole i to z naszymi dziećmi. Szanse na to, ze w jednej z okolicznych podstawówek znajdzie się wakat są dość spore, natomiast szanse, że jednocześnie powiedzie się oblęzenie są mizerne. Ideałem więc byłaby ta szkoła prywatna, społeczna czy jak ją tam zwał. Lokalu niestety na otwarcie szkoły pełną parą niet. Nam to w sumie ryba, nie potrzebujemy szkoły pelna parą, wystarczy nam na początek szkoła dla jednej klasy. Padł pomysł, żeby dyrektorka zrezygnowała na razie z jednej z najmłodszych grup przedszkolnych w przyszłym roku i w to miejsce odpaliła tę jedną klasę pierwszą a z czasem może jej się uda z burmistrzem dogadać, lokal dostanie i odpali resztę.

Pytanie jak to wygląda z prawnego punktu widzenia, czy to w ogóle ma szanse, czy jest sens jeszcze szukac sposobu czy przepisy zabblokują nas na amen?



PS. Rozważaliśmy już obejście tego na zasadzie grupowego nauczania indywidualnego icon_wink.gif i płacenia A. kazdy oddzielnie jak za prywatne lekcje ale to nie wchodzi w grę, A musi tam jakieś kolejne stopnie zdobywać, do tego potrzebme jest jej zatrudnienie w placówce a nie praca na "lewo".

Ten post edytował Jaco śro, 11 lut 2009 - 22:19
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post śro, 11 lut 2009 - 22:12
Post #1

Dyrektorka przedszkola do którego chodzi Kuba próbuje założyć podstawówkę. Próbuje i nie może, nie będę się wgłębiać dlaczego nie może, podejrzewam, że głównie chodzi o sprawy lokalowe, tam gdzie chce nie chcą/nie mogą jej dać a gdzie indziej możliwe że by i mogła ale pewnie z przyczyn finansowych ona nie chce. Nie wiem do końca jak jest, to tylko moje dywagacje.

I tu pojawia sie najbardziej zainteresowana grupa czyli rodzice.

Generalnie chodzi o to, że mamy doskonalego nauczyciela. Dziewczyna (nazwijmy ja dla ulatwienia A.) prowadzi naszą grupę od początku, zamierza doprowadzić dzieciaki do końca zerówki a potem chciałaby rozpocząć prace jako nauczycielka 1-3, najchetniej dalej razem z naszymi dziećmi. Uprawnienia ma. Rodzice jak jeden mąż poszliby za nią w ogień, gdyby tylko dyrektorka przedszkola powiedziała, że szkołę otwiera wszyscy bysmy zostali, A też i objełaby wychowawstwo. O tym, że szkoła się na 1-3 nie kończy na razie rozmawiać sensu nie ma, za 3 lata nikt nie wie co będzie. A. zamierza składac też podania do okolicznych szkół, rodzice są w zawieszeniu, wszyscy czekamy z nadzieją, że gdzies będzie wakat i ją przyjmą a wtedy my zrobimy oblężenie szkoły i siłą icon_wink.gif dzieci do niej zapiszemy. Jednocześnie dyrektorka, która nadzieję na szkołę traci nie chce wypuścic z rąk A., koniecznie chce ją zatrzymać jako wychowawcę przedszkolnego , nawet kosztem dużo wyższego wynagrodzenia.

My wszycy chcielibysmy żeby A zaczęła pracę w szkole i to z naszymi dziećmi. Szanse na to, ze w jednej z okolicznych podstawówek znajdzie się wakat są dość spore, natomiast szanse, że jednocześnie powiedzie się oblęzenie są mizerne. Ideałem więc byłaby ta szkoła prywatna, społeczna czy jak ją tam zwał. Lokalu niestety na otwarcie szkoły pełną parą niet. Nam to w sumie ryba, nie potrzebujemy szkoły pelna parą, wystarczy nam na początek szkoła dla jednej klasy. Padł pomysł, żeby dyrektorka zrezygnowała na razie z jednej z najmłodszych grup przedszkolnych w przyszłym roku i w to miejsce odpaliła tę jedną klasę pierwszą a z czasem może jej się uda z burmistrzem dogadać, lokal dostanie i odpali resztę.

Pytanie jak to wygląda z prawnego punktu widzenia, czy to w ogóle ma szanse, czy jest sens jeszcze szukac sposobu czy przepisy zabblokują nas na amen?



PS. Rozważaliśmy już obejście tego na zasadzie grupowego nauczania indywidualnego icon_wink.gif i płacenia A. kazdy oddzielnie jak za prywatne lekcje ale to nie wchodzi w grę, A musi tam jakieś kolejne stopnie zdobywać, do tego potrzebme jest jej zatrudnienie w placówce a nie praca na "lewo".

--------------------
Jacobina - mama Kuby






zilka
śro, 11 lut 2009 - 22:34
Jaco ja nie wiem czy Ty chcesz tylko porady prawne czy jakieś ogólne przemyślenia...

Dla mnie szkoła to dużo więcej niż jeden (=1) nauczyciel, swoją drogą ciekawa jestem bardzo tej A. To więcej nauczycieli (Flo w zerówce ma kontakt z kilkorgiem), kontakt z rówieśnikami oraz dziećmi w innym wieku, to jakieś-tam przystosowanie do życia w mniej homogenicznej rzeczywistości niż jedna klasa, to szkolne rytuały, święta, zabawy, łobuzowanie, fala 29.gif ... Dla mnie taka jednoklasowa szkoła to jakieś zawieszenie pomiędzy edukacją domową a szkołą, wcale mi się takie zawieszenie nie podoba. Może mam jakiś spaczony pogląd bo szkoła Flo jest bardzo mała (wszystkiego kilkudziesięciu uczniów) i wszyscy są bardzo zżyci (poza obrębem jednej grupy) a na dodatek montessori więc wiadomo miksują się wiekowo.
zilka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 7,549
Dołączył: pią, 28 mar 03 - 10:20
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 160




post śro, 11 lut 2009 - 22:34
Post #2

Jaco ja nie wiem czy Ty chcesz tylko porady prawne czy jakieś ogólne przemyślenia...

Dla mnie szkoła to dużo więcej niż jeden (=1) nauczyciel, swoją drogą ciekawa jestem bardzo tej A. To więcej nauczycieli (Flo w zerówce ma kontakt z kilkorgiem), kontakt z rówieśnikami oraz dziećmi w innym wieku, to jakieś-tam przystosowanie do życia w mniej homogenicznej rzeczywistości niż jedna klasa, to szkolne rytuały, święta, zabawy, łobuzowanie, fala 29.gif ... Dla mnie taka jednoklasowa szkoła to jakieś zawieszenie pomiędzy edukacją domową a szkołą, wcale mi się takie zawieszenie nie podoba. Może mam jakiś spaczony pogląd bo szkoła Flo jest bardzo mała (wszystkiego kilkudziesięciu uczniów) i wszyscy są bardzo zżyci (poza obrębem jednej grupy) a na dodatek montessori więc wiadomo miksują się wiekowo.

--------------------
córki dwie, 2002 i 2007
Jaco
śro, 11 lut 2009 - 23:39
Zilko,
Ogólne przemyślenia też, pewnie że tak ale wiesz jakoby to rzec... .. wszystkiego nie jestem w stanie mieć ani wszystkiego przewidzieć.

A. znam, wiem jak potrafi wpłynąc na rozwój dzieci, wiem jak współpracuje z rodzicami, jak nas wspiera, pomaga rozwiązywać mniejsze czy większe problemy, jak jej zalezy na dzieciakach i tym, żeby chciały, umiały, potrafiły. Trafiła nam się jak slepej kurze ziarno, 25 dzieci i ani jednego rodzica, który miałby coś do zarzucenia. Owszem, nieporozumienia jak wszedzie się zdarzały, różnice zdań też ale generalnie jest współpraca i szukanie sposobu by dziecko zyskało a nie wzajemne obwinianie się i spychanie odpowiedzialności.

Z drugiej strony mam państwową podstawówkę, absolutnie niehomogeniczną, nieznanego nauczyciela, który powiela wypracowane przez lata schematy, zero indywidualnego podejścia, równanie pod linijkę. I ten nauczyciel nie musi byc absolutnie zły, wystarczy, że będzie zwyczajny.

Rytuały? Masz na myśli 45 minut dzwonek, akademia, dzwonek? To chyba nie jest tak istotne. Święta znaczy Dzień Nauczyciela? Brrrrr... Łobuzowanie odchodzi takie, że większe już nam chyba nie potrzebne icon_wink.gif.

Wolę chyba to zawieszenie ze świetnym pedagogiem, któremu się baaardzo chce niz starego typu szkołę w której po prostu realizuje sie program. Ideałem byłoby połączenie jednego z drugim ale cóż...

Na dokładkę nasze dzieci uczą się systemem glotto, w szkole ze zwykłym nauczycielem będą musiały nauczyc się rozmawiać, my będziemy musieli, bo szkoła idzie normalnym trybem i takie bzdety jak pismo pętelkowe czy głoskowanie nie istnieją lub rozumiane są zupełnie inaczej. Inna gramatyka, inny system zapisów fonetycznych.. wszystko to co nasze dzieci wiedza teraz trzeba im przekładać z polskiego na ichniejsze, żeby w szkole uniknać przykrego zdrzenia rzeczywistości. To zupełnie niepotrzebna praca, dałoby sie jedno połączyć z drugim gdyby nauczyciele szkolni mieli choćby podstawowa wiedzę z tego zakresu. Ponoć w jednej szkole już mają, potrafia się w tym poruszać ale czy Kubie uda się tam dostać?

Pewnie że jak pójdą do zwykłej podstawówki to tragedii nie będzie, poradzą sobie jak setki innych ale szkoda nam tracić cos co jest wartościowe i w zasięgu ręki.

Ten post edytował Jaco śro, 11 lut 2009 - 23:41
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post śro, 11 lut 2009 - 23:39
Post #3

Zilko,
Ogólne przemyślenia też, pewnie że tak ale wiesz jakoby to rzec... .. wszystkiego nie jestem w stanie mieć ani wszystkiego przewidzieć.

A. znam, wiem jak potrafi wpłynąc na rozwój dzieci, wiem jak współpracuje z rodzicami, jak nas wspiera, pomaga rozwiązywać mniejsze czy większe problemy, jak jej zalezy na dzieciakach i tym, żeby chciały, umiały, potrafiły. Trafiła nam się jak slepej kurze ziarno, 25 dzieci i ani jednego rodzica, który miałby coś do zarzucenia. Owszem, nieporozumienia jak wszedzie się zdarzały, różnice zdań też ale generalnie jest współpraca i szukanie sposobu by dziecko zyskało a nie wzajemne obwinianie się i spychanie odpowiedzialności.

Z drugiej strony mam państwową podstawówkę, absolutnie niehomogeniczną, nieznanego nauczyciela, który powiela wypracowane przez lata schematy, zero indywidualnego podejścia, równanie pod linijkę. I ten nauczyciel nie musi byc absolutnie zły, wystarczy, że będzie zwyczajny.

Rytuały? Masz na myśli 45 minut dzwonek, akademia, dzwonek? To chyba nie jest tak istotne. Święta znaczy Dzień Nauczyciela? Brrrrr... Łobuzowanie odchodzi takie, że większe już nam chyba nie potrzebne icon_wink.gif.

Wolę chyba to zawieszenie ze świetnym pedagogiem, któremu się baaardzo chce niz starego typu szkołę w której po prostu realizuje sie program. Ideałem byłoby połączenie jednego z drugim ale cóż...

Na dokładkę nasze dzieci uczą się systemem glotto, w szkole ze zwykłym nauczycielem będą musiały nauczyc się rozmawiać, my będziemy musieli, bo szkoła idzie normalnym trybem i takie bzdety jak pismo pętelkowe czy głoskowanie nie istnieją lub rozumiane są zupełnie inaczej. Inna gramatyka, inny system zapisów fonetycznych.. wszystko to co nasze dzieci wiedza teraz trzeba im przekładać z polskiego na ichniejsze, żeby w szkole uniknać przykrego zdrzenia rzeczywistości. To zupełnie niepotrzebna praca, dałoby sie jedno połączyć z drugim gdyby nauczyciele szkolni mieli choćby podstawowa wiedzę z tego zakresu. Ponoć w jednej szkole już mają, potrafia się w tym poruszać ale czy Kubie uda się tam dostać?

Pewnie że jak pójdą do zwykłej podstawówki to tragedii nie będzie, poradzą sobie jak setki innych ale szkoda nam tracić cos co jest wartościowe i w zasięgu ręki.

--------------------
Jacobina - mama Kuby






Truśka
czw, 12 lut 2009 - 19:12
CYTAT
Na dokładkę nasze dzieci uczą się systemem glotto, w szkole ze zwykłym nauczycielem będą musiały nauczyc się rozmawiać, my będziemy musieli, bo szkoła idzie normalnym trybem i takie bzdety jak pismo pętelkowe czy głoskowanie nie istnieją lub rozumiane są zupełnie inaczej. Inna gramatyka, inny system zapisów fonetycznych.. wszystko to co nasze dzieci wiedza teraz trzeba im przekładać z polskiego na ichniejsze, żeby w szkole uniknać przykrego zdrzenia rzeczywistości.
icon_wink.gif
Trochę się czepne, ale czy Twoje dziecko uczy się polskiego, bo nie rozumiem jak może być inna gramatyka czy inny zapis fonetyczny, a może też inne litery icon_wink.gif . Rozumiem, że nauczyciel Wam odpowiada i forma w jakiej uczy Wasze dzieci. Ale chyba bym nie chciała, aby nauczyciel uczył jakiegoś narzecza, które uniemożliwia porozumienie się z innymi. icon_wink.gif
Z założenia dzieci w I klasie szkoły podstawowej już powinny umieć czytać (a jak nie to są biedne) i nie ma znaczenie jaką techniką się nauczyły. Wydaje mi się również, że litery też mają określony kształt, który trzeba opanować (to chyba określają jakieś normy).
A poza tym zgadzam się z Zilką szkoła nie składa się z 1 nauczyciela. A co będzie w IV - klasie jak pomysł nie wypali?
Pozdrawiam
Truśka

Truśka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,209
Dołączył: nie, 18 sty 04 - 19:23
Nr użytkownika: 1,341




post czw, 12 lut 2009 - 19:12
Post #4

CYTAT
Na dokładkę nasze dzieci uczą się systemem glotto, w szkole ze zwykłym nauczycielem będą musiały nauczyc się rozmawiać, my będziemy musieli, bo szkoła idzie normalnym trybem i takie bzdety jak pismo pętelkowe czy głoskowanie nie istnieją lub rozumiane są zupełnie inaczej. Inna gramatyka, inny system zapisów fonetycznych.. wszystko to co nasze dzieci wiedza teraz trzeba im przekładać z polskiego na ichniejsze, żeby w szkole uniknać przykrego zdrzenia rzeczywistości.
icon_wink.gif
Trochę się czepne, ale czy Twoje dziecko uczy się polskiego, bo nie rozumiem jak może być inna gramatyka czy inny zapis fonetyczny, a może też inne litery icon_wink.gif . Rozumiem, że nauczyciel Wam odpowiada i forma w jakiej uczy Wasze dzieci. Ale chyba bym nie chciała, aby nauczyciel uczył jakiegoś narzecza, które uniemożliwia porozumienie się z innymi. icon_wink.gif
Z założenia dzieci w I klasie szkoły podstawowej już powinny umieć czytać (a jak nie to są biedne) i nie ma znaczenie jaką techniką się nauczyły. Wydaje mi się również, że litery też mają określony kształt, który trzeba opanować (to chyba określają jakieś normy).
A poza tym zgadzam się z Zilką szkoła nie składa się z 1 nauczyciela. A co będzie w IV - klasie jak pomysł nie wypali?
Pozdrawiam
Truśka



--------------------
wolność nie jest dana, jest zadana
moko.
czw, 12 lut 2009 - 21:05
Jaco jutro albo w ciągu najbliższych dni postaram się Ci napisać jak wygląda sprawa załozenia szkoły prywatnej ok !
Bo mam takiego klienta, który zaczynał tak jak Wy chcecie zacząć, czyli od pomysłu do realizacji.
Podam ci co trzeba zdobyć, zrobić itp. Ale cierpliwości, bo jestem strasznie zawalona robotą.....
moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post czw, 12 lut 2009 - 21:05
Post #5

Jaco jutro albo w ciągu najbliższych dni postaram się Ci napisać jak wygląda sprawa załozenia szkoły prywatnej ok !
Bo mam takiego klienta, który zaczynał tak jak Wy chcecie zacząć, czyli od pomysłu do realizacji.
Podam ci co trzeba zdobyć, zrobić itp. Ale cierpliwości, bo jestem strasznie zawalona robotą.....

--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
Jaco
sob, 14 lut 2009 - 21:08
CYTAT(Truśka @ Thu, 12 Feb 2009 - 19:12) *
icon_wink.gif
Trochę się czepne, ale czy Twoje dziecko uczy się polskiego, bo nie rozumiem jak może być inna gramatyka czy inny zapis fonetyczny, a może też inne litery icon_wink.gif . Rozumiem, że nauczyciel Wam odpowiada i forma w jakiej uczy Wasze dzieci. Ale chyba bym nie chciała, aby nauczyciel uczył jakiegoś narzecza, które uniemożliwia porozumienie się z innymi. icon_wink.gif
Z założenia dzieci w I klasie szkoły podstawowej już powinny umieć czytać (a jak nie to są biedne) i nie ma znaczenie jaką techniką się nauczyły. Wydaje mi się również, że litery też mają określony kształt, który trzeba opanować (to chyba określają jakieś normy).
A poza tym zgadzam się z Zilką szkoła nie składa się z 1 nauczyciela. A co będzie w IV - klasie jak pomysł nie wypali?
Pozdrawiam
Truśka



Truśka,
Rzeczywiście czepiasz się icon_wink.gif. Uczą się języka polskiego ale w inny, bardziej zrozumiały i logiczny sposób. Każdego języka można się uczyć na kilka róznych sposóbów, więc i naszego ojczystego też. Zdziwię Cie - litery mają ciut inny ksztalt niż choć nadal są tymi samymi literami. Łączenia pomiędzy nimi wyglądają inaczej choć nadal składają się w te same słowa. Pisze się łatwiej, szybciej i wyraźniej, nie odrywając pióra od papieru. Inaczej się okresla głoski (fonemy), inaczej się głoskuje. Nawet czyta się inaczej - wykorzystując metodę ślizgania się po literach. Inny jest tez sposób nauki ortografii o czym możesz poczytać niżej. Dodatkowo jest to metoda nieinwazyjna - każde dziecko uczy się we własnym tempie raz pozostając w tyle a za chwilę przeganiając resztę. Nikt nie jest lepszy, nikt nie jest gorszy, każdy do określonego etapu dochodzi po prostu w swoim własnym tempie. Nauczycielka często pracuje z dziećmi indywidualnie przez co eliminuje indywidualne problemy. Dzieci już bez problemu czytają, spora częśc składa słowa w myslach a nie głośno, piszą, liczą, także w słupkach. Widzisz tu gdzieś narzecze? Ja nie, to jest strasznie fajna metoda, która imho juz dawno powinna zostać wprowadzona do szkół bo jest znacznie sensowniejsza niż aktualny sposób przekazywania wiedzy. Sam fakt, że wśród dzieci uczących się metoda glotto nie występują dyslektycy już sporo mówi. Coś takiego jak dysleksja rozwojowa nie istnieje - jest wymysłem nauczycieli, którzy nie wiedzą jak uczyć... a nie wiedzą, bo nikt ich tego na studiach nie nauczył. Można to oczywiście zmienic ale to wymaga dodatkowego wysiłku z ich strony, pójścia na dodatkowe kursy, zdania egzaminów, uzyskania certyfikatów, wydania kasy. Po co skoro przeciez można nie robić nic więcej?
Z całego serca polecam ten wywiad, pięknie obrazuje pochodzenie większości szkolnych problemów naszych dzieci. To nie dzieci są "winne" a sposób pracy z nimi. Mogę się z czystym sumieniem podpisać pod każdym napisanym tam słowem. https://www.edukacjadomowa.piasta.pl/glotto.html.

Tak więc gdybym miała możliwość zapisania Kuby do szkoły, która kontynuuje naukę języka tą metodą nie zastanawiałabym się ani chwili. Przez ostatnie kilka lat przyglądałam się na czym to polega i uważam, że jest to naprawdę genialny sposób uczenia dzieci. Niestety nie znalazłam w okolicy takiej podstawówki.

Tu tez kilka fajnych opinii i informacji na ten temat : https://209.85.129.132/search?q=cache:a46mt...;cd=7&gl=pl

Mogłabym o tej metodzie długo i namiętnie, aż do znudzenia więc już się zamykam. Kto chce może poczytać, na przykald tutaj. Polecam.
https://www.glottodydaktyka.pl/
https://akademiaprzedszkolaka.republika.pl/glotto.htm


A co do szkoły i jednego nauczyciela - ilu nauczycieli ma pierwszo, drugo i trzecioklasista w normalnej szkole? Ja miałam jednego, coś się w tym temacie zmieniło? Trzy lata to sporo na odpalenie pełnowymiarowej szkoły szkoły, jest więc spora szansa że się uda. A jeśli nie? No cóż... byłabym skłonna podjąc ryzyko przeniesienia Kuby do 4 klasy do normalnej szkoły. Imho najważniejsze są pierwsze trzy lata i jestem przekonana, że Kuba by na tym nie stracił a zyskał. A. to naprawdę doskonały pedagog.

A co do tego, że dzieci w 1 klasie mają już czytać... W naszych podstawówkach conajmniej połowa nie będzie. Orientowałam się na jakim poziomie są okoliczne państwowe przedszkola i szkolne zerówki i niestety jest to kilka dobrych lat za murzynami. Pierwsza klasa będzie więc równaniem w dół i mieszaniem w głowach.


CYTAT(moko. @ Thu, 12 Feb 2009 - 21:05) *
Jaco jutro albo w ciągu najbliższych dni postaram się Ci napisać jak wygląda sprawa załozenia szkoły prywatnej ok !
Bo mam takiego klienta, który zaczynał tak jak Wy chcecie zacząć, czyli od pomysłu do realizacji.
Podam ci co trzeba zdobyć, zrobić itp. Ale cierpliwości, bo jestem strasznie zawalona robotą.....


Moko,
Będę wdzięczna, naprawdę bardzo nam zależy.

Ten post edytował Jaco sob, 14 lut 2009 - 21:30
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post sob, 14 lut 2009 - 21:08
Post #6

CYTAT(Truśka @ Thu, 12 Feb 2009 - 19:12) *
icon_wink.gif
Trochę się czepne, ale czy Twoje dziecko uczy się polskiego, bo nie rozumiem jak może być inna gramatyka czy inny zapis fonetyczny, a może też inne litery icon_wink.gif . Rozumiem, że nauczyciel Wam odpowiada i forma w jakiej uczy Wasze dzieci. Ale chyba bym nie chciała, aby nauczyciel uczył jakiegoś narzecza, które uniemożliwia porozumienie się z innymi. icon_wink.gif
Z założenia dzieci w I klasie szkoły podstawowej już powinny umieć czytać (a jak nie to są biedne) i nie ma znaczenie jaką techniką się nauczyły. Wydaje mi się również, że litery też mają określony kształt, który trzeba opanować (to chyba określają jakieś normy).
A poza tym zgadzam się z Zilką szkoła nie składa się z 1 nauczyciela. A co będzie w IV - klasie jak pomysł nie wypali?
Pozdrawiam
Truśka



Truśka,
Rzeczywiście czepiasz się icon_wink.gif. Uczą się języka polskiego ale w inny, bardziej zrozumiały i logiczny sposób. Każdego języka można się uczyć na kilka róznych sposóbów, więc i naszego ojczystego też. Zdziwię Cie - litery mają ciut inny ksztalt niż choć nadal są tymi samymi literami. Łączenia pomiędzy nimi wyglądają inaczej choć nadal składają się w te same słowa. Pisze się łatwiej, szybciej i wyraźniej, nie odrywając pióra od papieru. Inaczej się okresla głoski (fonemy), inaczej się głoskuje. Nawet czyta się inaczej - wykorzystując metodę ślizgania się po literach. Inny jest tez sposób nauki ortografii o czym możesz poczytać niżej. Dodatkowo jest to metoda nieinwazyjna - każde dziecko uczy się we własnym tempie raz pozostając w tyle a za chwilę przeganiając resztę. Nikt nie jest lepszy, nikt nie jest gorszy, każdy do określonego etapu dochodzi po prostu w swoim własnym tempie. Nauczycielka często pracuje z dziećmi indywidualnie przez co eliminuje indywidualne problemy. Dzieci już bez problemu czytają, spora częśc składa słowa w myslach a nie głośno, piszą, liczą, także w słupkach. Widzisz tu gdzieś narzecze? Ja nie, to jest strasznie fajna metoda, która imho juz dawno powinna zostać wprowadzona do szkół bo jest znacznie sensowniejsza niż aktualny sposób przekazywania wiedzy. Sam fakt, że wśród dzieci uczących się metoda glotto nie występują dyslektycy już sporo mówi. Coś takiego jak dysleksja rozwojowa nie istnieje - jest wymysłem nauczycieli, którzy nie wiedzą jak uczyć... a nie wiedzą, bo nikt ich tego na studiach nie nauczył. Można to oczywiście zmienic ale to wymaga dodatkowego wysiłku z ich strony, pójścia na dodatkowe kursy, zdania egzaminów, uzyskania certyfikatów, wydania kasy. Po co skoro przeciez można nie robić nic więcej?
Z całego serca polecam ten wywiad, pięknie obrazuje pochodzenie większości szkolnych problemów naszych dzieci. To nie dzieci są "winne" a sposób pracy z nimi. Mogę się z czystym sumieniem podpisać pod każdym napisanym tam słowem. https://www.edukacjadomowa.piasta.pl/glotto.html.

Tak więc gdybym miała możliwość zapisania Kuby do szkoły, która kontynuuje naukę języka tą metodą nie zastanawiałabym się ani chwili. Przez ostatnie kilka lat przyglądałam się na czym to polega i uważam, że jest to naprawdę genialny sposób uczenia dzieci. Niestety nie znalazłam w okolicy takiej podstawówki.

Tu tez kilka fajnych opinii i informacji na ten temat : https://209.85.129.132/search?q=cache:a46mt...;cd=7&gl=pl

Mogłabym o tej metodzie długo i namiętnie, aż do znudzenia więc już się zamykam. Kto chce może poczytać, na przykald tutaj. Polecam.
https://www.glottodydaktyka.pl/
https://akademiaprzedszkolaka.republika.pl/glotto.htm


A co do szkoły i jednego nauczyciela - ilu nauczycieli ma pierwszo, drugo i trzecioklasista w normalnej szkole? Ja miałam jednego, coś się w tym temacie zmieniło? Trzy lata to sporo na odpalenie pełnowymiarowej szkoły szkoły, jest więc spora szansa że się uda. A jeśli nie? No cóż... byłabym skłonna podjąc ryzyko przeniesienia Kuby do 4 klasy do normalnej szkoły. Imho najważniejsze są pierwsze trzy lata i jestem przekonana, że Kuba by na tym nie stracił a zyskał. A. to naprawdę doskonały pedagog.

A co do tego, że dzieci w 1 klasie mają już czytać... W naszych podstawówkach conajmniej połowa nie będzie. Orientowałam się na jakim poziomie są okoliczne państwowe przedszkola i szkolne zerówki i niestety jest to kilka dobrych lat za murzynami. Pierwsza klasa będzie więc równaniem w dół i mieszaniem w głowach.


CYTAT(moko. @ Thu, 12 Feb 2009 - 21:05) *
Jaco jutro albo w ciągu najbliższych dni postaram się Ci napisać jak wygląda sprawa załozenia szkoły prywatnej ok !
Bo mam takiego klienta, który zaczynał tak jak Wy chcecie zacząć, czyli od pomysłu do realizacji.
Podam ci co trzeba zdobyć, zrobić itp. Ale cierpliwości, bo jestem strasznie zawalona robotą.....


Moko,
Będę wdzięczna, naprawdę bardzo nam zależy.

--------------------
Jacobina - mama Kuby






agabr
nie, 15 lut 2009 - 09:19
Jaco kurde no musze bo sie udusze:)Jak wiesz skonczylam polonistyke ,Rocławskiego smiem twierdzic znam niezle i musze sprostowac .Głoska to głoska (NIE FONEM)jest to po prostu jednostka dxwiekowej formy wypowiedzenia, fonem zas daje sie okrteslic tylko i wylacznie relacyjnie w jakie relacje wchodzi z innymi fonemami danego jezyka.Kazdy fonem jest fizycznie realizowany przez okreslony zbior glosek.Utozsamianie tych terminow jest bledne.Teraz co do ortografii , cenie Roclawskiego ale jego wizja ortografii lezy (poki co ) w sferze wizji i trudno ja traktowac jako obowiazaujaca czy tez nauczac jej w szkole.
Trzeba miec tez swiadomosc skad wziela sie Glottodydaktyka- chodzilo o badanie nauki jezyka jako obcego dopiero pozniej zosrtala zasymilowana do nauki ojczystegop jezyka , o czym zreszta wyznawcy Roclawskiego zazwyczaj milcza;)Takze glottodydaktyka absolutnie nie jest terminem Roclawskiego , nie jest tez szkola stworzona przez niego. (niem.Fremdsprachendidaktik, ang.foreign language teaching).
Co do skutecznosci?Nie bede wypowiadac sie na temat nauczania jezyka ojczystego bo go nie uczylam ,natomiast przez lata uzywalam do nauki jezyka polskiego jako obcego.Mysle , ze jest to jakas alternatywa na pewno ale nie traktujmy tego jako wiedzy jedynej i objawionej choc sam Roclawski ma maniere uwznioslania i gloryfikowania swojej teorii , byc moze jest to cecha naukowcow (tego nie wiem ,nie jestem;) ) .W wywaiadzie ktory przytoczylas wystepuja rozne polprawdy zaczynajac od tego , ze studenci nie maja pojecia o glottodydaktyce przez powody dla ktorych nauczyciele nie znaja tej metody ale nie o tym.

Co do samej umiejetnosci czytania .Bylo tu juz miliony dyskusji na ten temat >moje zdanie pozostaje niezmienne , jakkolwiek moj syn czytal plynnie w wieku lat 6 , majac 6,5 czyta ksiazki z malenkim drukiem o zdaniach wielokrotnie zlozonych nie uwazam , ze umiejetnosc -wczesna - czytania byla wybitnym osiagnieciem , jest to umiejetnosc , ktora sie nabywa roznymi metodami (oczywiscie wykluczam tu takie ktore dokonuja jawnych wypaczen systemu itd.)ale jest to umiejetnosc "ku czemus" a nie cel sam w sobie.
Zakladam , ze 99 procent spoleczenstwa jest w stanie technicznie przeczytac Ulissesa, jak rozniez ,ze 90 procent nic z tej lektury nie zrozumie.b.
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 09:19
Post #7

Jaco kurde no musze bo sie udusze:)Jak wiesz skonczylam polonistyke ,Rocławskiego smiem twierdzic znam niezle i musze sprostowac .Głoska to głoska (NIE FONEM)jest to po prostu jednostka dxwiekowej formy wypowiedzenia, fonem zas daje sie okrteslic tylko i wylacznie relacyjnie w jakie relacje wchodzi z innymi fonemami danego jezyka.Kazdy fonem jest fizycznie realizowany przez okreslony zbior glosek.Utozsamianie tych terminow jest bledne.Teraz co do ortografii , cenie Roclawskiego ale jego wizja ortografii lezy (poki co ) w sferze wizji i trudno ja traktowac jako obowiazaujaca czy tez nauczac jej w szkole.
Trzeba miec tez swiadomosc skad wziela sie Glottodydaktyka- chodzilo o badanie nauki jezyka jako obcego dopiero pozniej zosrtala zasymilowana do nauki ojczystegop jezyka , o czym zreszta wyznawcy Roclawskiego zazwyczaj milcza;)Takze glottodydaktyka absolutnie nie jest terminem Roclawskiego , nie jest tez szkola stworzona przez niego. (niem.Fremdsprachendidaktik, ang.foreign language teaching).
Co do skutecznosci?Nie bede wypowiadac sie na temat nauczania jezyka ojczystego bo go nie uczylam ,natomiast przez lata uzywalam do nauki jezyka polskiego jako obcego.Mysle , ze jest to jakas alternatywa na pewno ale nie traktujmy tego jako wiedzy jedynej i objawionej choc sam Roclawski ma maniere uwznioslania i gloryfikowania swojej teorii , byc moze jest to cecha naukowcow (tego nie wiem ,nie jestem;) ) .W wywaiadzie ktory przytoczylas wystepuja rozne polprawdy zaczynajac od tego , ze studenci nie maja pojecia o glottodydaktyce przez powody dla ktorych nauczyciele nie znaja tej metody ale nie o tym.

Co do samej umiejetnosci czytania .Bylo tu juz miliony dyskusji na ten temat >moje zdanie pozostaje niezmienne , jakkolwiek moj syn czytal plynnie w wieku lat 6 , majac 6,5 czyta ksiazki z malenkim drukiem o zdaniach wielokrotnie zlozonych nie uwazam , ze umiejetnosc -wczesna - czytania byla wybitnym osiagnieciem , jest to umiejetnosc , ktora sie nabywa roznymi metodami (oczywiscie wykluczam tu takie ktore dokonuja jawnych wypaczen systemu itd.)ale jest to umiejetnosc "ku czemus" a nie cel sam w sobie.
Zakladam , ze 99 procent spoleczenstwa jest w stanie technicznie przeczytac Ulissesa, jak rozniez ,ze 90 procent nic z tej lektury nie zrozumie.b.


--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
Jaco
nie, 15 lut 2009 - 10:10
Bryndza,
A zauważyłas że ja nie o tym? W 1 klasie podstawówki przeczytałam W pustyni i w puszczy co mi niewiele dało jak się tak dobrze przyjrzeć. Nie o ściganie z czasem mi chodzi, w nosie mam czy moje dziecko będzie w klasie pierwsze czy piętnaste, nie chciałabym natomiast żeby było ostatnie i czuło się do niczego bo sobie z czyms gorzej radzi. Zalezy mi też na tym jak do pewnych umiejętności dojdzie i czy trafi na nauczycieli którzy bedą go potrafili zachęcić do szukania wiedzy czy postawią na odtwórcze stukanie regułek. Tu widzę główną różnicę, w podejściu i w sposobie pracy z dzieckiem. O samej metodzie zaczęlam pisać w odpowiedzi na pytanie (?) Truśki.

Wiedza jedyna i objawiona może nie ale z pewnością niedoceniana, nie dość wykorzystywana w naszym skostniałym systemie szkolnictwa. Możemy o jej wyższości bądź niższości dyskutować dokładnie tak samo jak o nauczaniu domowym - i doceni zapewne tylko ten co sam na własnej skórze spróbował a cała reszta będzie polemizowała przekonana, że dziecko traci bo dzwonka niet icon_wink.gif.

Czy kwestia tego skąd wywodzi się nazwa samej metody czy tez ona sama ma jakikolwiek wpływ na jej skuteczność? Szczerze mówiąc to ręce mi opadaja jak w dyskusji o metodzie zaczynamy podpierać się argumentami, że autor był czarny. Niechby i zielony, niechby i u papuasów podpatrzył - ma to znaczenie dla prawa autorskiego ale nie wpływa na skuteczność. Wszystko co leży w sferze jak to nazwałas wizji cięzko jest stosować co zupełnie nie przeszkadza nauczycielom pracującym z ta metoda przekazywać w ten sposób wiedzę i naprawdę nie widzę, zeby było to w jakokolwiek sposób trudniejsze czy bardziej skomplikowane od typowego podejścia w szkole a wręcz przeciwnie.

Doceniam to, że w dużej grupie dzieci nauczyciel ma czas na indywidualna pracę z każdym z nich, że nie podkresla w sposób negatywny róznic pomiędzy nimi, uczy że nalezy próbowac bo to co nie wyszło dzisiaj jutro ma szansę wyjść. Podoba mi się nawet to, że gumki do scierania nie używają choć na początku nie rozumiałam idei a okazała się prosta jak konstrukcja cepa - masz prawo popełniac błędy, one nie sa niczym co trzeba ukrywać, wczoraj Ci nie wychodziło, zobacz jak niezgrabne były literki a jakie sa dzisiaj. Pozytywne wzmacnianie bez zadęcia, dostrzeganie potrzeb dziecka i wspieranie tam gdzie tego potrzebuje.

Jak słyszę argumenty nauczycieli, że w szkole się nie da bo w klasie jest 30 dzieci to naprawdę zastanawiam się co więcej muszą robic, ze dla tych dzieci czasu nie starcza. I co takiego robi sie w przedszkolu Kuby, ze starcza na wszystko, równiez na zabawę. A dzieciaki genialne nie sa, żadne jeszcze w Pustyni i w puszczy nie przeczytało ale też żadne nie ma już dziś problemów z tym czego w pierwszej klasie będą się ponownie uczyć. I mam jakies wewnętrzne przekonanie, że gdyby je dalej tą sama metoda pociągnąć to nie byłoby zadnego typowo szkolnego podziału na uczniów dobrych i słabych.

Można oczywiście dalej wytaczać argumenty przeciw i pewnie znajdzie się ich milion tak samo jak dla kazdej innej metody, ot chocby monessori. Zastanawia mnie tylko skąd to przekonanie, że system przyjęty przez nasze szkolnictwo jest taki genialny i jedyny w swoim rodzaju, że tak trudno dodać do niego te elementy, które gdzie indziej całkiem nieźle się sprawdzają. Trzebaby się za bardzo wysilić? Za dużo najpierw samemu nauczyć?

A tak przy okazji - obiło mi się o uszy, że glotto weszła do programu studiów, prawda to?

Ten post edytował Jaco nie, 15 lut 2009 - 10:19
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 10:10
Post #8

Bryndza,
A zauważyłas że ja nie o tym? W 1 klasie podstawówki przeczytałam W pustyni i w puszczy co mi niewiele dało jak się tak dobrze przyjrzeć. Nie o ściganie z czasem mi chodzi, w nosie mam czy moje dziecko będzie w klasie pierwsze czy piętnaste, nie chciałabym natomiast żeby było ostatnie i czuło się do niczego bo sobie z czyms gorzej radzi. Zalezy mi też na tym jak do pewnych umiejętności dojdzie i czy trafi na nauczycieli którzy bedą go potrafili zachęcić do szukania wiedzy czy postawią na odtwórcze stukanie regułek. Tu widzę główną różnicę, w podejściu i w sposobie pracy z dzieckiem. O samej metodzie zaczęlam pisać w odpowiedzi na pytanie (?) Truśki.

Wiedza jedyna i objawiona może nie ale z pewnością niedoceniana, nie dość wykorzystywana w naszym skostniałym systemie szkolnictwa. Możemy o jej wyższości bądź niższości dyskutować dokładnie tak samo jak o nauczaniu domowym - i doceni zapewne tylko ten co sam na własnej skórze spróbował a cała reszta będzie polemizowała przekonana, że dziecko traci bo dzwonka niet icon_wink.gif.

Czy kwestia tego skąd wywodzi się nazwa samej metody czy tez ona sama ma jakikolwiek wpływ na jej skuteczność? Szczerze mówiąc to ręce mi opadaja jak w dyskusji o metodzie zaczynamy podpierać się argumentami, że autor był czarny. Niechby i zielony, niechby i u papuasów podpatrzył - ma to znaczenie dla prawa autorskiego ale nie wpływa na skuteczność. Wszystko co leży w sferze jak to nazwałas wizji cięzko jest stosować co zupełnie nie przeszkadza nauczycielom pracującym z ta metoda przekazywać w ten sposób wiedzę i naprawdę nie widzę, zeby było to w jakokolwiek sposób trudniejsze czy bardziej skomplikowane od typowego podejścia w szkole a wręcz przeciwnie.

Doceniam to, że w dużej grupie dzieci nauczyciel ma czas na indywidualna pracę z każdym z nich, że nie podkresla w sposób negatywny róznic pomiędzy nimi, uczy że nalezy próbowac bo to co nie wyszło dzisiaj jutro ma szansę wyjść. Podoba mi się nawet to, że gumki do scierania nie używają choć na początku nie rozumiałam idei a okazała się prosta jak konstrukcja cepa - masz prawo popełniac błędy, one nie sa niczym co trzeba ukrywać, wczoraj Ci nie wychodziło, zobacz jak niezgrabne były literki a jakie sa dzisiaj. Pozytywne wzmacnianie bez zadęcia, dostrzeganie potrzeb dziecka i wspieranie tam gdzie tego potrzebuje.

Jak słyszę argumenty nauczycieli, że w szkole się nie da bo w klasie jest 30 dzieci to naprawdę zastanawiam się co więcej muszą robic, ze dla tych dzieci czasu nie starcza. I co takiego robi sie w przedszkolu Kuby, ze starcza na wszystko, równiez na zabawę. A dzieciaki genialne nie sa, żadne jeszcze w Pustyni i w puszczy nie przeczytało ale też żadne nie ma już dziś problemów z tym czego w pierwszej klasie będą się ponownie uczyć. I mam jakies wewnętrzne przekonanie, że gdyby je dalej tą sama metoda pociągnąć to nie byłoby zadnego typowo szkolnego podziału na uczniów dobrych i słabych.

Można oczywiście dalej wytaczać argumenty przeciw i pewnie znajdzie się ich milion tak samo jak dla kazdej innej metody, ot chocby monessori. Zastanawia mnie tylko skąd to przekonanie, że system przyjęty przez nasze szkolnictwo jest taki genialny i jedyny w swoim rodzaju, że tak trudno dodać do niego te elementy, które gdzie indziej całkiem nieźle się sprawdzają. Trzebaby się za bardzo wysilić? Za dużo najpierw samemu nauczyć?

A tak przy okazji - obiło mi się o uszy, że glotto weszła do programu studiów, prawda to?

--------------------
Jacobina - mama Kuby






agabr
nie, 15 lut 2009 - 10:19
Jaco slizgasz sie -zaczelam od rozroznienia jednak gloski od fonemu i morfemu .Pytanie Truski o opcjonalny zapis fonetyczny jest jak najbardziej na miejscu , sama jestem ciekawa?Jak wygl;ada inny zapis fonetyczny?.Nie ustosunkowalas sie.Kiedy weszla nie mam pojecia , ja bronilam sie w 1999 i nie tylko istniala w programie ale bylo tez osobne seminarium (mowie o polonistyce ,na studiach pedagogicznych nie wiemjak jest)
Pochodzenie tej metody jest o tyle istotne -ze podobnie jak w przypadku Domana -metoda ta zostala niejako zaanektowana dojezyka ojczystego a tworcy w zamysle tworzyli ja dla zupelnie innej grupy (zeby byla jasnosc znacznie bardziej cenie Roclawskiego niz Domana), o tyle wplywa nie tylko na kwestie autorskie ale rowniez na skutecznosc.Mam takie poczucie , ze argumenty na tak , ktore istnieja bezsprzecznie sa jednak bardziej z zakresu psycholingwistyki niz glottodydaktyki
Z czego wnosisz moje przekonanie o genialnosci systemu obecnego?b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 10:19
Post #9

Jaco slizgasz sie -zaczelam od rozroznienia jednak gloski od fonemu i morfemu .Pytanie Truski o opcjonalny zapis fonetyczny jest jak najbardziej na miejscu , sama jestem ciekawa?Jak wygl;ada inny zapis fonetyczny?.Nie ustosunkowalas sie.Kiedy weszla nie mam pojecia , ja bronilam sie w 1999 i nie tylko istniala w programie ale bylo tez osobne seminarium (mowie o polonistyce ,na studiach pedagogicznych nie wiemjak jest)
Pochodzenie tej metody jest o tyle istotne -ze podobnie jak w przypadku Domana -metoda ta zostala niejako zaanektowana dojezyka ojczystego a tworcy w zamysle tworzyli ja dla zupelnie innej grupy (zeby byla jasnosc znacznie bardziej cenie Roclawskiego niz Domana), o tyle wplywa nie tylko na kwestie autorskie ale rowniez na skutecznosc.Mam takie poczucie , ze argumenty na tak , ktore istnieja bezsprzecznie sa jednak bardziej z zakresu psycholingwistyki niz glottodydaktyki
Z czego wnosisz moje przekonanie o genialnosci systemu obecnego?b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
Agnieszka AZJ
nie, 15 lut 2009 - 10:31
Jaco,
ja mam watpliwość innej natury.

Jesli uda Wam się załozyc tę szkołę - klasę, to bedzie sie ona opierała tylko na tej jednej nauczycielce ? A co jeśli ona np. zachoruje ? W przypadku grypy - kilka dni przerwy w lekcjach ? A jeśli złamie nogę (co przydarzyło se właśnie reedukatorce Julki i cały system pracy szlag trafił, bo dotychczas Ona przyjeżdżała do nas. Ja Julki na Mokotów nie jestem w stanie wozić tak często) ? A jesli (nie daj Boże !) przytrafi jej się zagrożona ciąża ?
Agnieszka AZJ


Grupa: Administratorzy
Postów: 12,842
Dołączył: śro, 21 sty 04 - 17:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 1,355

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 10:31
Post #10

Jaco,
ja mam watpliwość innej natury.

Jesli uda Wam się załozyc tę szkołę - klasę, to bedzie sie ona opierała tylko na tej jednej nauczycielce ? A co jeśli ona np. zachoruje ? W przypadku grypy - kilka dni przerwy w lekcjach ? A jeśli złamie nogę (co przydarzyło se właśnie reedukatorce Julki i cały system pracy szlag trafił, bo dotychczas Ona przyjeżdżała do nas. Ja Julki na Mokotów nie jestem w stanie wozić tak często) ? A jesli (nie daj Boże !) przytrafi jej się zagrożona ciąża ?

--------------------
Agnieszka, mama Ani (04.1993), Zosi (06.1996) i Julki (01.2000)
MAŁY POKÓJ Z KSIĄŻKAMI czyli o dobrych książkach dla dzieci nie tylko dla dzieci

A ty siej. A nuż coś wyrośnie.
A ty - to, co wyrośnie - zbieraj.
A ty czcij - co żyje radośnie,
A ty szanuj to, co umiera.

I pamiętaj - że dana ci pamięć:
Nie kłam sobie - a nikt ci nie skłamie.

(J. Kaczmarski)
Jaco
nie, 15 lut 2009 - 10:42
CYTAT(agnieszkabryndza @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:19) *
Jaco slizgasz sie -zaczelam od rozroznienia jednak gloski od fonemu i morfemu .Pytanie Truski o opcjonalny zapis fonetyczny jest jak najbardziej na miejscu , sama jestem ciekawa?Jak wygl;ada inny zapis fonetyczny?.Nie ustosunkowalas sie.Kiedy weszla nie mam pojecia , ja bronilam sie w 1999 i nie tylko istniala w programie ale bylo tez osobne seminarium.
Pochodzenie tej metody jest o tyle istotne -ze podobnie jak w przypadku Domana -metoda ta zostala niejako zaanektowana dojezyka ojczystego a tworcy w zamysle tworzyli ja dla zupelnie innej grupy (zeby byla jasnosc znacznie bardziej cenie Roclawskiego niz Domana), o tyle wplywa nie tylko na kwestie autorskie ale rowniez na skutecznosc.
Z czego wnosisz moje przekonanie o genialnosci systemu obecnego?b



Bryndza,
Najlepsze istniejące na dzień dzisiejszy kremy przeciwzmarszczokwe zostały stworzone w celu leczenia trądziku. To tyle jesli chodzi o o istotność pochodzenia metody. Ja trądziku nigdy nie miałam, zmarszczek już też połowy nie mam i naprawdę wisi mi pierwotne przeznaczenie mojego kremu jak równiez aktualny przekaz marketingowy mu towarzyszący - interesuje mnie skład i to co robi z moją gębą.

Nie ustosunkowałam sie bo inaczej zrozumiałam pytanie Truśki a i przyznaję, że mogę nie być wystarczająco precyzyjna by podjąć dyskusję o fonemach i morfemach - studiowałam ekonomię a nie polonistykę. Metodę znam z obserwacji, widzę efekty i sposób dochodzenia do nich natomiast samo nazwenictwo może mi się majtać, kursu osobiście nie przechodziłam, bardzo żałuję, tu więc możesz mnie zagiąć jeśli taka Twoja wola.

Przekonanie jest może nie tyle Twoje co ogólne. Wszem i wobec narzeka się na poziom szkół, na problemy dzieci, na wtórny analfabetyzm, na rzeszę dyslektyków itp a jak przychodzi do bliższej dyskusji to neguje się absolutnie wszystkie inne metody i sposoby i w dalszym ciągu bazuje się na tych samych zasadach nauczania.

Nie masz wrażenia że troche daleko odbiegłysmy od tematu watku? Nie chciałabym, żeby jego istota zginęła wśród morza argumentów o glotto. Mi się podoba, w wykonaniu A. podoba się całej grupie, możliwe ze w jej wykonaniu podobałby nam się także program realizowany typowymi metodami.
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 10:42
Post #11

CYTAT(agnieszkabryndza @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:19) *
Jaco slizgasz sie -zaczelam od rozroznienia jednak gloski od fonemu i morfemu .Pytanie Truski o opcjonalny zapis fonetyczny jest jak najbardziej na miejscu , sama jestem ciekawa?Jak wygl;ada inny zapis fonetyczny?.Nie ustosunkowalas sie.Kiedy weszla nie mam pojecia , ja bronilam sie w 1999 i nie tylko istniala w programie ale bylo tez osobne seminarium.
Pochodzenie tej metody jest o tyle istotne -ze podobnie jak w przypadku Domana -metoda ta zostala niejako zaanektowana dojezyka ojczystego a tworcy w zamysle tworzyli ja dla zupelnie innej grupy (zeby byla jasnosc znacznie bardziej cenie Roclawskiego niz Domana), o tyle wplywa nie tylko na kwestie autorskie ale rowniez na skutecznosc.
Z czego wnosisz moje przekonanie o genialnosci systemu obecnego?b



Bryndza,
Najlepsze istniejące na dzień dzisiejszy kremy przeciwzmarszczokwe zostały stworzone w celu leczenia trądziku. To tyle jesli chodzi o o istotność pochodzenia metody. Ja trądziku nigdy nie miałam, zmarszczek już też połowy nie mam i naprawdę wisi mi pierwotne przeznaczenie mojego kremu jak równiez aktualny przekaz marketingowy mu towarzyszący - interesuje mnie skład i to co robi z moją gębą.

Nie ustosunkowałam sie bo inaczej zrozumiałam pytanie Truśki a i przyznaję, że mogę nie być wystarczająco precyzyjna by podjąć dyskusję o fonemach i morfemach - studiowałam ekonomię a nie polonistykę. Metodę znam z obserwacji, widzę efekty i sposób dochodzenia do nich natomiast samo nazwenictwo może mi się majtać, kursu osobiście nie przechodziłam, bardzo żałuję, tu więc możesz mnie zagiąć jeśli taka Twoja wola.

Przekonanie jest może nie tyle Twoje co ogólne. Wszem i wobec narzeka się na poziom szkół, na problemy dzieci, na wtórny analfabetyzm, na rzeszę dyslektyków itp a jak przychodzi do bliższej dyskusji to neguje się absolutnie wszystkie inne metody i sposoby i w dalszym ciągu bazuje się na tych samych zasadach nauczania.

Nie masz wrażenia że troche daleko odbiegłysmy od tematu watku? Nie chciałabym, żeby jego istota zginęła wśród morza argumentów o glotto. Mi się podoba, w wykonaniu A. podoba się całej grupie, możliwe ze w jej wykonaniu podobałby nam się także program realizowany typowymi metodami.

--------------------
Jacobina - mama Kuby






Jaco
nie, 15 lut 2009 - 10:47
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:31) *
Jaco,
ja mam watpliwość innej natury.

Jesli uda Wam się załozyc tę szkołę - klasę, to bedzie sie ona opierała tylko na tej jednej nauczycielce ? A co jeśli ona np. zachoruje ? W przypadku grypy - kilka dni przerwy w lekcjach ? A jeśli złamie nogę (co przydarzyło se właśnie reedukatorce Julki i cały system pracy szlag trafił, bo dotychczas Ona przyjeżdżała do nas. Ja Julki na Mokotów nie jestem w stanie wozić tak często) ? A jesli (nie daj Boże !) przytrafi jej się zagrożona ciąża ?


Agnieszko, nie wiem. My na razie szukamy sposobu a jak się okaże że jest to zaczniemy się zastanawiać nad tym czy to ma ręce i nogi w takiej formie w jakiej uda nam się to wymyślić. jak dojdziemy do wniosku, że jedyny dostępny sposób realizacji jest całkiem do kitu z innych względów to się nie zdecydujemy i tyle. Nikt nam nie kazał podpisać cyrografu. Tak na szybko myslac - teraz też zdarza się przecież nauczycielowi prowadzącemu zachorować, jest wprawdzie wtedy jeszcze wspierajacy, dzieciaki samopas nie lataja, robią pewnie ciut mniej ambitne rzeczy ale robią. Nie wiem, na razie szukamy sposobów a nie powodów.

Ten post edytował Jaco nie, 15 lut 2009 - 10:49
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 10:47
Post #12

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:31) *
Jaco,
ja mam watpliwość innej natury.

Jesli uda Wam się załozyc tę szkołę - klasę, to bedzie sie ona opierała tylko na tej jednej nauczycielce ? A co jeśli ona np. zachoruje ? W przypadku grypy - kilka dni przerwy w lekcjach ? A jeśli złamie nogę (co przydarzyło se właśnie reedukatorce Julki i cały system pracy szlag trafił, bo dotychczas Ona przyjeżdżała do nas. Ja Julki na Mokotów nie jestem w stanie wozić tak często) ? A jesli (nie daj Boże !) przytrafi jej się zagrożona ciąża ?


Agnieszko, nie wiem. My na razie szukamy sposobu a jak się okaże że jest to zaczniemy się zastanawiać nad tym czy to ma ręce i nogi w takiej formie w jakiej uda nam się to wymyślić. jak dojdziemy do wniosku, że jedyny dostępny sposób realizacji jest całkiem do kitu z innych względów to się nie zdecydujemy i tyle. Nikt nam nie kazał podpisać cyrografu. Tak na szybko myslac - teraz też zdarza się przecież nauczycielowi prowadzącemu zachorować, jest wprawdzie wtedy jeszcze wspierajacy, dzieciaki samopas nie lataja, robią pewnie ciut mniej ambitne rzeczy ale robią. Nie wiem, na razie szukamy sposobów a nie powodów.

--------------------
Jacobina - mama Kuby






agabr
nie, 15 lut 2009 - 12:22
Jaco zeby byla jasnosc jestem wielka zwolenniczka stosowania wielu metod , zastanawiania sie nad tym czego i jak chcemy dzieci nauczyc bo refleksja jest b potrzebna.Jestem natomiast przeciwna -bledom merytorycznym , pewnym naduzyciom,traktowaniu jakiejkolwiek metody jako new religion- jesli zle odbieram -przepraszam , sadze , ze Wasza Pani wykorzystuje rowniez inne metody.To nie jest tak ze istnieje glottodydaktyka i metody "typowe"jak je nazwalas Roclawski to tak samo "typowa" metoda jak inne ,jedna z bardzo , bardzo wielu .Nieodmiennie stawiam na nauczyciela jego wiedzei oosobowosc, Co do zakladania szkoly i wymogow formalnych , doswiadczenia mam tylko ze szkola dla obcokrajowcow wiec nie udzielam zadnych rad.b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 12:22
Post #13

Jaco zeby byla jasnosc jestem wielka zwolenniczka stosowania wielu metod , zastanawiania sie nad tym czego i jak chcemy dzieci nauczyc bo refleksja jest b potrzebna.Jestem natomiast przeciwna -bledom merytorycznym , pewnym naduzyciom,traktowaniu jakiejkolwiek metody jako new religion- jesli zle odbieram -przepraszam , sadze , ze Wasza Pani wykorzystuje rowniez inne metody.To nie jest tak ze istnieje glottodydaktyka i metody "typowe"jak je nazwalas Roclawski to tak samo "typowa" metoda jak inne ,jedna z bardzo , bardzo wielu .Nieodmiennie stawiam na nauczyciela jego wiedzei oosobowosc, Co do zakladania szkoly i wymogow formalnych , doswiadczenia mam tylko ze szkola dla obcokrajowcow wiec nie udzielam zadnych rad.b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
wiewiórczak
nie, 15 lut 2009 - 13:54
Jaco szkołę może założyć każdy - zgłaszasz działalność w ewidencji, szkoła musi posiadać statut zgodny z Ustawą o systemie oświaty, mieć odpowiednio wykwalifikowaną kadrę i ustalić ramowy plan nauczania.
wiewiórczak


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,654
Dołączył: śro, 30 maj 07 - 17:51
Nr użytkownika: 14,671




post nie, 15 lut 2009 - 13:54
Post #14

Jaco szkołę może założyć każdy - zgłaszasz działalność w ewidencji, szkoła musi posiadać statut zgodny z Ustawą o systemie oświaty, mieć odpowiednio wykwalifikowaną kadrę i ustalić ramowy plan nauczania.

--------------------
Uświadamiasz sobie, że jesteś w średnim wieku, kiedy wspomnienia stają się ważniejsze od marzeń.
yennefer
nie, 15 lut 2009 - 15:10
CYTAT(Jaco @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:10) *
Doceniam to, że w dużej grupie dzieci nauczyciel ma czas na indywidualna pracę z każdym z nich, że nie podkresla w sposób negatywny róznic pomiędzy nimi, uczy że nalezy próbowac bo to co nie wyszło dzisiaj jutro ma szansę wyjść. Podoba mi się nawet to, że gumki do scierania nie używają choć na początku nie rozumiałam idei a okazała się prosta jak konstrukcja cepa - masz prawo popełniac błędy, one nie sa niczym co trzeba ukrywać, wczoraj Ci nie wychodziło, zobacz jak niezgrabne były literki a jakie sa dzisiaj. Pozytywne wzmacnianie bez zadęcia, dostrzeganie potrzeb dziecka i wspieranie tam gdzie tego potrzebuje.

Jaco, to o czym piszesz zależy od umiejętności pedagogicznych nauczyciela, nie od metody nauczania. Mój syn chodzi do zwykłej szkoły i jego nauczycielka potrafi w taki właśnie sposób pracować z dziećmi. Mieliśmy przez chwilę problem z matematyką, bo Michał naprawdę świetnie sobie z nią radzi i w ogromnym stopniu widoczna jest różnica w poziomie wiedzy między resztą jego rówieśników i dochodziło do tego, że bardzo się nudził na lekcjach, co pociągało za sobą to, że zaczął przeszkadzać kolegom w pracy, ale w końcu i na to pani znalazła sposób, daje mu po prostu zadania z innych książek, książek, które sama przynosi do kserowania dla Michała, wybiera zadania. Przy czym robi to tak, że inni uczniowie nie czują się gorsi, czy mniej wiedzący. Także wystarczy potrafić i chcieć.
yennefer


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 824
Dołączył: pon, 14 maj 07 - 11:39
Nr użytkownika: 14,141

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 15:10
Post #15

CYTAT(Jaco @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:10) *
Doceniam to, że w dużej grupie dzieci nauczyciel ma czas na indywidualna pracę z każdym z nich, że nie podkresla w sposób negatywny róznic pomiędzy nimi, uczy że nalezy próbowac bo to co nie wyszło dzisiaj jutro ma szansę wyjść. Podoba mi się nawet to, że gumki do scierania nie używają choć na początku nie rozumiałam idei a okazała się prosta jak konstrukcja cepa - masz prawo popełniac błędy, one nie sa niczym co trzeba ukrywać, wczoraj Ci nie wychodziło, zobacz jak niezgrabne były literki a jakie sa dzisiaj. Pozytywne wzmacnianie bez zadęcia, dostrzeganie potrzeb dziecka i wspieranie tam gdzie tego potrzebuje.

Jaco, to o czym piszesz zależy od umiejętności pedagogicznych nauczyciela, nie od metody nauczania. Mój syn chodzi do zwykłej szkoły i jego nauczycielka potrafi w taki właśnie sposób pracować z dziećmi. Mieliśmy przez chwilę problem z matematyką, bo Michał naprawdę świetnie sobie z nią radzi i w ogromnym stopniu widoczna jest różnica w poziomie wiedzy między resztą jego rówieśników i dochodziło do tego, że bardzo się nudził na lekcjach, co pociągało za sobą to, że zaczął przeszkadzać kolegom w pracy, ale w końcu i na to pani znalazła sposób, daje mu po prostu zadania z innych książek, książek, które sama przynosi do kserowania dla Michała, wybiera zadania. Przy czym robi to tak, że inni uczniowie nie czują się gorsi, czy mniej wiedzący. Także wystarczy potrafić i chcieć.

--------------------
Michał (wrzesień 1999), Mikołaj (grudzień 2005), Jaś (sierpień 2012)
Jaco
nie, 15 lut 2009 - 18:49
CYTAT(agnieszkabryndza @ Sun, 15 Feb 2009 - 12:22) *
Jaco zeby byla jasnosc jestem wielka zwolenniczka stosowania wielu metod , zastanawiania sie nad tym czego i jak chcemy dzieci nauczyc bo refleksja jest b potrzebna.Jestem natomiast przeciwna -bledom merytorycznym , pewnym naduzyciom,traktowaniu jakiejkolwiek metody jako new religion- jesli zle odbieram -przepraszam , sadze , ze Wasza Pani wykorzystuje rowniez inne metody.To nie jest tak ze istnieje glottodydaktyka i metody "typowe"jak je nazwalas Roclawski to tak samo "typowa" metoda jak inne ,jedna z bardzo , bardzo wielu .Nieodmiennie stawiam na nauczyciela jego wiedzei oosobowosc, Co do zakladania szkoly i wymogow formalnych , doswiadczenia mam tylko ze szkola dla obcokrajowcow wiec nie udzielam zadnych rad.b


I tu się całkowicie zgadzam.

CYTAT(_dorota @ Sun, 15 Feb 2009 - 15:10) *
Jaco, to o czym piszesz zależy od umiejętności pedagogicznych nauczyciela, nie od metody nauczania. Mój syn chodzi do zwykłej szkoły i jego nauczycielka potrafi w taki właśnie sposób pracować z dziećmi. Mieliśmy przez chwilę problem z matematyką, bo Michał naprawdę świetnie sobie z nią radzi i w ogromnym stopniu widoczna jest różnica w poziomie wiedzy między resztą jego rówieśników i dochodziło do tego, że bardzo się nudził na lekcjach, co pociągało za sobą to, że zaczął przeszkadzać kolegom w pracy, ale w końcu i na to pani znalazła sposób, daje mu po prostu zadania z innych książek, książek, które sama przynosi do kserowania dla Michała, wybiera zadania. Przy czym robi to tak, że inni uczniowie nie czują się gorsi, czy mniej wiedzący. Także wystarczy potrafić i chcieć.


I tak i nie. Od nauczyciela zawsze zależy najwięcej, bez względu na metodę ale jedne metody z założenia mają w podstawach indywidualną pracę z dziećmi a inne głównie pracę w grupie. Dobry nauczyciel zwróci na dziecko uwagę i w jednym i w drugim wypadku. Przeciętny nauczyciel w pierwszym wypadku z założenia będzie pracował z dzieckiem a w drugim pewnie odpuści. Oczywiście uogólniam, chodzi o sens.

Ten post edytował Jaco nie, 15 lut 2009 - 18:54
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post nie, 15 lut 2009 - 18:49
Post #16

CYTAT(agnieszkabryndza @ Sun, 15 Feb 2009 - 12:22) *
Jaco zeby byla jasnosc jestem wielka zwolenniczka stosowania wielu metod , zastanawiania sie nad tym czego i jak chcemy dzieci nauczyc bo refleksja jest b potrzebna.Jestem natomiast przeciwna -bledom merytorycznym , pewnym naduzyciom,traktowaniu jakiejkolwiek metody jako new religion- jesli zle odbieram -przepraszam , sadze , ze Wasza Pani wykorzystuje rowniez inne metody.To nie jest tak ze istnieje glottodydaktyka i metody "typowe"jak je nazwalas Roclawski to tak samo "typowa" metoda jak inne ,jedna z bardzo , bardzo wielu .Nieodmiennie stawiam na nauczyciela jego wiedzei oosobowosc, Co do zakladania szkoly i wymogow formalnych , doswiadczenia mam tylko ze szkola dla obcokrajowcow wiec nie udzielam zadnych rad.b


I tu się całkowicie zgadzam.

CYTAT(_dorota @ Sun, 15 Feb 2009 - 15:10) *
Jaco, to o czym piszesz zależy od umiejętności pedagogicznych nauczyciela, nie od metody nauczania. Mój syn chodzi do zwykłej szkoły i jego nauczycielka potrafi w taki właśnie sposób pracować z dziećmi. Mieliśmy przez chwilę problem z matematyką, bo Michał naprawdę świetnie sobie z nią radzi i w ogromnym stopniu widoczna jest różnica w poziomie wiedzy między resztą jego rówieśników i dochodziło do tego, że bardzo się nudził na lekcjach, co pociągało za sobą to, że zaczął przeszkadzać kolegom w pracy, ale w końcu i na to pani znalazła sposób, daje mu po prostu zadania z innych książek, książek, które sama przynosi do kserowania dla Michała, wybiera zadania. Przy czym robi to tak, że inni uczniowie nie czują się gorsi, czy mniej wiedzący. Także wystarczy potrafić i chcieć.


I tak i nie. Od nauczyciela zawsze zależy najwięcej, bez względu na metodę ale jedne metody z założenia mają w podstawach indywidualną pracę z dziećmi a inne głównie pracę w grupie. Dobry nauczyciel zwróci na dziecko uwagę i w jednym i w drugim wypadku. Przeciętny nauczyciel w pierwszym wypadku z założenia będzie pracował z dzieckiem a w drugim pewnie odpuści. Oczywiście uogólniam, chodzi o sens.

--------------------
Jacobina - mama Kuby






siłaczka
nie, 15 lut 2009 - 20:09
Jaco, moja w pierwszej klasie spotyka się nie tylko ze swoja panią. Jest też pani od angielskiego, pani od religii, pan od korektywy czy pani od informatyki. Do tego świetliczanki, pedagog, psycholog.. Trochę tego się nazbiera. Oczywiście że jeśli chcecie to się pewnie jakoś da ale wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę jak to choćby, co pisała Agnieszka AZJ.

No i sprawa tej glottodydaktyki. Bardzo możliwe że metoda jest świetna. Nie wiem, nie znam się, mnie jej nie uczono. Tyle, że zawsze zapala mi się czerwona lampka jak widzę fanatyzm. A piszesz o tej metodzie właśnie fanatycznie. Być może jest dobra dla dzieci w grupie Kuby ale nie ma metod idealnych, sprawdzających się w każdych warunkach. To zalezy od dzieci, od nauczycieli, od pewnie wielu jeszcze innych czynników. Rozumiem mniej więcej do czego zmierzasz ( żeby się wszystkim chciało wysilić np) ale odsądzanie od czci i wiary tradycyjnych metod nie jest w porządku.
siłaczka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,519
Dołączył: czw, 27 mar 03 - 21:58
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 155




post nie, 15 lut 2009 - 20:09
Post #17

Jaco, moja w pierwszej klasie spotyka się nie tylko ze swoja panią. Jest też pani od angielskiego, pani od religii, pan od korektywy czy pani od informatyki. Do tego świetliczanki, pedagog, psycholog.. Trochę tego się nazbiera. Oczywiście że jeśli chcecie to się pewnie jakoś da ale wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę jak to choćby, co pisała Agnieszka AZJ.

No i sprawa tej glottodydaktyki. Bardzo możliwe że metoda jest świetna. Nie wiem, nie znam się, mnie jej nie uczono. Tyle, że zawsze zapala mi się czerwona lampka jak widzę fanatyzm. A piszesz o tej metodzie właśnie fanatycznie. Być może jest dobra dla dzieci w grupie Kuby ale nie ma metod idealnych, sprawdzających się w każdych warunkach. To zalezy od dzieci, od nauczycieli, od pewnie wielu jeszcze innych czynników. Rozumiem mniej więcej do czego zmierzasz ( żeby się wszystkim chciało wysilić np) ale odsądzanie od czci i wiary tradycyjnych metod nie jest w porządku.
Truśka
pon, 16 lut 2009 - 08:33
Dopiero mam czas aby zajrzeć, w zasadzie pozostaje podpisać pod AgnieszkąBrydzą i Siłaczką. Nie neguję metody (znam ją moje dzieci nauczyły się tak czytać) jedyne co mnie właśnie uderzyło, to jakieś inne zasady języka polskiego.
Ale oczywiście życzę aby ze szkołą wszystko się udało tak jak chcecie. icon_biggrin.gif
Truśka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,209
Dołączył: nie, 18 sty 04 - 19:23
Nr użytkownika: 1,341




post pon, 16 lut 2009 - 08:33
Post #18

Dopiero mam czas aby zajrzeć, w zasadzie pozostaje podpisać pod AgnieszkąBrydzą i Siłaczką. Nie neguję metody (znam ją moje dzieci nauczyły się tak czytać) jedyne co mnie właśnie uderzyło, to jakieś inne zasady języka polskiego.
Ale oczywiście życzę aby ze szkołą wszystko się udało tak jak chcecie. icon_biggrin.gif

--------------------
wolność nie jest dana, jest zadana
marghe.
pon, 16 lut 2009 - 15:18
CYTAT(siłaczka @ Sun, 15 Feb 2009 - 22:09) *
Jaco, moja w pierwszej klasie spotyka się nie tylko ze swoja panią. Jest też pani od angielskiego, pani od religii, pan od korektywy czy pani od informatyki. Do tego świetliczanki, pedagog, psycholog.. Trochę tego się nazbiera. Oczywiście że jeśli chcecie to się pewnie jakoś da ale wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę jak to choćby, co pisała Agnieszka AZJ.

o tym samym miałam napisać..
marghe.


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 21,243
Dołączył: wto, 18 maj 04 - 15:43
Nr użytkownika: 1,758




post pon, 16 lut 2009 - 15:18
Post #19

CYTAT(siłaczka @ Sun, 15 Feb 2009 - 22:09) *
Jaco, moja w pierwszej klasie spotyka się nie tylko ze swoja panią. Jest też pani od angielskiego, pani od religii, pan od korektywy czy pani od informatyki. Do tego świetliczanki, pedagog, psycholog.. Trochę tego się nazbiera. Oczywiście że jeśli chcecie to się pewnie jakoś da ale wiele rzeczy trzeba wziąć pod uwagę jak to choćby, co pisała Agnieszka AZJ.

o tym samym miałam napisać..
Jaco
śro, 18 lut 2009 - 21:15
Hmmm wydawało mi sie że niczego nie odsądzam od czci i wiary, wskazuję tylko na różnice w podejściu i w sposobie pracy. Ogólnie niestety, bo Kuba nadal w przedszkolu więc bardziej osobistych doświadczeń z dzisiejszą szkołą podstawową nie posiadam, moge się jedynie posiłkowac tym co słyszę a słyszę raczej kiepskie opinie. I zaznaczyłam zdaje się, że piszę o okolicznych państwowych podstawówkach, które najlepsze niestesty nie są, w ostatnim rankingu zajęły ponoc przedostatnie miejsce w Warszawie. O czyms to świadczy i to mnie skłania do szukania alternatywy, tym bardziej, że nalezy sie spodziewac kilkunastu zerówek i kilkunastu klas podstawowych w dwóch szkołach w sumie. Fajnie, prawda? Wożenie Kuby gdzies dalej zakrawa na szaleństwo logistyczne albo finansowe.

Nie wiem jak Wy ale ja mając taka alternatywę naprawde wolałabym na dzień dobry szkołę z 1 klasą, sprawdzonym nauczycielem i nadzieją, że w trakcie roku uda się z gminą do porozumienia dojść i szkoła powstanie w pełnym wymiarze. Przedszkole Kuby tez tak zaczynało, w tej chwili dorównuje ilością grup i organizacją przedszkolom państwowym a nawet je przewyższa bo prowadzi normalnie zerówki, pracuje cały rok, ma dobra kadrę i nie oszczędza na pomocach naukowych. Ma personel sprzątający, pedagoga, panią od muzyki, psychologa i masę innych osób dochodzących na zajęcia dodatkowe. Przedszkole ma tez swoje wady co zaznaczam, żebyście mnie znowu o fanatyzm nie posądziły icon_wink.gif. Ale jak się patrzy na poziom i zaangażowanie to jest to jedno z najlepszych jeśli nie najlepsze przedszkle w naszej dzielnicy a zaczynało pożal się boszzz.

Piszę o tym dlatego że wydawało nam się, że tę jedna 1 klasę możnaby chwilowo wydzielić na terenie przedszkola, więc dzieci nie byłyby na pustyni, miałyby stycznośc z innymi ludźmi i innymi nauczycielami. Nie sądze żeby nasza A. podjęła się prowadzenia muzyki, angielskiego, korektywy, aikido czy zajęć teatralnych bo teraz tez ich nie prowadzi, robią to inni. Nie wiem, może niejasno się wyraziłam, też rozpatrujemy wszystko na goraco i bez żadnego konkretnego planu. O szkole jednej klasy pisałam w sensie "na początek tylko jedna pierwsza klasa, bez drugiej, trzeciej, czwartej, piątej i szóstej bo miejsca brak". Czyli 30 dzieci a nie 30 x6 jak to jest w szkole pełnowymiarowej. Pomysł niestety upadł po rozmowie z dyrektorką bo okazuje się, że jakieś przepisy wymagaja, żeby szkoła była oddzielona od przedszkola, ma mieć swoje własne wejście. Jedną salę dałoby się znaleźć, drzwi na zwewnątrz niestety nikt jej nie wybije.

Poza tym dyrektorka myśli trzeźwo, musi mieć zagwarantowany lokal na całą szkołę bo nie chce za rok nikogo do wiatru wystawić, zmieniać lokalizacji i odczyniać innych cudów. Wychodzi na to, że my jestesmy bardziej szaleni, ale chyba trudno nam sie dziwić - każdy sie denerwuje jak wysyła dziecko do szkoły a rodzice mający przed sobą taką perspektywę jaką nas karmi lokalny wydział oświaty tym bardziej. Łatwiej by było gdybym wiedziała, że młody trafi do sensownej nauczycielki, której się będzie chciało i której będzie zależało, pal sześć całą resztę. Ale do jasnej ciasnej na tę paskudną opinię i dupne wyniki w rankingu szkół podstawowych to nie ja zapracowałam tylko właśnie Ci nauczyciele, których tak Waszym zdaniem odsądzam od czci i wiary. Co innego mam napisać, że same głąby i tumany im się trafiły i dlatego szkoła ma takie a nie inne wyniki? No proszę Was....

Ten post edytował Jaco śro, 18 lut 2009 - 21:48
Jaco


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,221
Dołączył: wto, 10 cze 03 - 01:36
Nr użytkownika: 814

GG:


post śro, 18 lut 2009 - 21:15
Post #20

Hmmm wydawało mi sie że niczego nie odsądzam od czci i wiary, wskazuję tylko na różnice w podejściu i w sposobie pracy. Ogólnie niestety, bo Kuba nadal w przedszkolu więc bardziej osobistych doświadczeń z dzisiejszą szkołą podstawową nie posiadam, moge się jedynie posiłkowac tym co słyszę a słyszę raczej kiepskie opinie. I zaznaczyłam zdaje się, że piszę o okolicznych państwowych podstawówkach, które najlepsze niestesty nie są, w ostatnim rankingu zajęły ponoc przedostatnie miejsce w Warszawie. O czyms to świadczy i to mnie skłania do szukania alternatywy, tym bardziej, że nalezy sie spodziewac kilkunastu zerówek i kilkunastu klas podstawowych w dwóch szkołach w sumie. Fajnie, prawda? Wożenie Kuby gdzies dalej zakrawa na szaleństwo logistyczne albo finansowe.

Nie wiem jak Wy ale ja mając taka alternatywę naprawde wolałabym na dzień dobry szkołę z 1 klasą, sprawdzonym nauczycielem i nadzieją, że w trakcie roku uda się z gminą do porozumienia dojść i szkoła powstanie w pełnym wymiarze. Przedszkole Kuby tez tak zaczynało, w tej chwili dorównuje ilością grup i organizacją przedszkolom państwowym a nawet je przewyższa bo prowadzi normalnie zerówki, pracuje cały rok, ma dobra kadrę i nie oszczędza na pomocach naukowych. Ma personel sprzątający, pedagoga, panią od muzyki, psychologa i masę innych osób dochodzących na zajęcia dodatkowe. Przedszkole ma tez swoje wady co zaznaczam, żebyście mnie znowu o fanatyzm nie posądziły icon_wink.gif. Ale jak się patrzy na poziom i zaangażowanie to jest to jedno z najlepszych jeśli nie najlepsze przedszkle w naszej dzielnicy a zaczynało pożal się boszzz.

Piszę o tym dlatego że wydawało nam się, że tę jedna 1 klasę możnaby chwilowo wydzielić na terenie przedszkola, więc dzieci nie byłyby na pustyni, miałyby stycznośc z innymi ludźmi i innymi nauczycielami. Nie sądze żeby nasza A. podjęła się prowadzenia muzyki, angielskiego, korektywy, aikido czy zajęć teatralnych bo teraz tez ich nie prowadzi, robią to inni. Nie wiem, może niejasno się wyraziłam, też rozpatrujemy wszystko na goraco i bez żadnego konkretnego planu. O szkole jednej klasy pisałam w sensie "na początek tylko jedna pierwsza klasa, bez drugiej, trzeciej, czwartej, piątej i szóstej bo miejsca brak". Czyli 30 dzieci a nie 30 x6 jak to jest w szkole pełnowymiarowej. Pomysł niestety upadł po rozmowie z dyrektorką bo okazuje się, że jakieś przepisy wymagaja, żeby szkoła była oddzielona od przedszkola, ma mieć swoje własne wejście. Jedną salę dałoby się znaleźć, drzwi na zwewnątrz niestety nikt jej nie wybije.

Poza tym dyrektorka myśli trzeźwo, musi mieć zagwarantowany lokal na całą szkołę bo nie chce za rok nikogo do wiatru wystawić, zmieniać lokalizacji i odczyniać innych cudów. Wychodzi na to, że my jestesmy bardziej szaleni, ale chyba trudno nam sie dziwić - każdy sie denerwuje jak wysyła dziecko do szkoły a rodzice mający przed sobą taką perspektywę jaką nas karmi lokalny wydział oświaty tym bardziej. Łatwiej by było gdybym wiedziała, że młody trafi do sensownej nauczycielki, której się będzie chciało i której będzie zależało, pal sześć całą resztę. Ale do jasnej ciasnej na tę paskudną opinię i dupne wyniki w rankingu szkół podstawowych to nie ja zapracowałam tylko właśnie Ci nauczyciele, których tak Waszym zdaniem odsądzam od czci i wiary. Co innego mam napisać, że same głąby i tumany im się trafiły i dlatego szkoła ma takie a nie inne wyniki? No proszę Was....

--------------------
Jacobina - mama Kuby






> Prywatna szkoła - jak?
Start new topic
Reply to this topic
2 Stron V   1 2 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 19 kwi 2024 - 01:03
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama