Ammm - syn moich sąsiadów chodzi do tej drugiej szkoły, obecnie klasa 6.
Wszystko zależy od nauczycieli na jakich się trafi. A tu wiadomo bywa różnie. Nigdy nie wiesz, na kogo trafisz...
Trochę na niektórych narzekają, inni są oki.
Chyba w każdej szkole tak jest.
Wiem, że jest tak, że Michał wraz z całą klasą (jak byli 1-3) będzie przeniesiony do 4-6. Dopiero później gimnazjum dzieciaczki są mieszane.
Więc będzie szedł dalej ze znanymi sobie dziećmi.
Sąsiad już będąc w 4-5 klasie biegał z chłopakami z sąsiedztwa na piłkę. Boisko blisko, dostępny plac zabaw, więc jak ciepło to spotykali się na rowerach i jechali pograć. I też po części tym się kierowałam w wyborze szkoły. Aby miał blisko kumpli. Bo gdyby chodził do szkoły w Warszawie... to cóż, obecne miejsce zamieszkania traktowałby tylko jako sypialnię, a w 4-5 klasie byłoby ciągle - mamo zawieź mnie do Warszawy, bo tam chłopaki spotykają się.
Do sąsiada przychodzą koledzy piechotą, i on piechota do nich.
Wiem, że Michał z czasem do kolegów też będzie zasuwał sam na rowerze, na piechotę.
Tym sposobem będzie więcej przebywał na świeżym powietrzu, a nie tylko komputer...
Za moich czasów dzieciaki w wieku szkolnym spotykały się pod blokiem na zabawach. Teraz spotykają się na FB i w grach wirtualnych.