Mnie też zapadło w pamięć "Przełamując fale", podobnie "Tańcząc w ciemnościach". Chyba w ogóle van Trier tak na mnie działa. Faktem jest, że na tyle mocno wbijają, że dotąd nie miałam ani potrzeby, ani chęci, żeby obejrzeć te filmy powtórnie. Jak mało które, pamiętam.
Gdyby brać pod uwagę filmy czeskie - to jeszcze te wg prozy Hrabala J. Menzla - np. Postrzyżyny i Pociągi pod specjalnym nadzorem.
A wśród filmów Zelenki oczywiście Guzikowcy, Samotni i Rok diabła.
Z twórców czeskich (choć w tym wypadku teoretycznie czeskich
) to ja jeszcze uwielbiam Formana. Nawet jeżeli miałabym oglądać po raz enty, bo jego Valmont podobał mi się chyba bardziej niż Niebezpieczne związki.
Lubię jeszcze J. Ivory'ego, on też się nadaje na tematyczny maraton.