Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
4 Stron V   1 2 3 następna ostatnia   

dlaczego nie można nauczyć się języka w szkole?

, publicznej, zwykłej
> , publicznej, zwykłej
grzałka
śro, 26 wrz 2012 - 11:51
No co jest nie tak? Dlaczego dzieci, które mają tylko lekcje w szkole tak naprawdę języka nie umieją? To nie jest kwestia ilości osób, na kursach w szkole językowej też jest kilkanaście osób w grupie, a efekty znacznie lepsze. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie? Czy w szkole uczy się jakoś skrajnie inaczej niż gdzie indziej? Niepojęte to jest dla mnie.
grzałka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 11,392
Dołączył: wto, 08 kwi 03 - 20:42
Skąd: Olsztyn
Nr użytkownika: 506




post śro, 26 wrz 2012 - 11:51
Post #1

No co jest nie tak? Dlaczego dzieci, które mają tylko lekcje w szkole tak naprawdę języka nie umieją? To nie jest kwestia ilości osób, na kursach w szkole językowej też jest kilkanaście osób w grupie, a efekty znacznie lepsze. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie? Czy w szkole uczy się jakoś skrajnie inaczej niż gdzie indziej? Niepojęte to jest dla mnie.

--------------------
brzózka4
śro, 26 wrz 2012 - 12:14
Osoby na kursie są lepiej zmotywowane, bo jednak za to płacą i to kupę kasy.
Osoby na kursie raczej chcą się nauczyć i rzadko się zdarza, by ktoś celowo rozwalał zajęcia (patrz: gimnazjum).
Osoby na kursie najczęściej są przydzielane do grup na podstawie poziomu zaawansowania - w szkole nie zawsze jest możliwe (często w jednej klasie jest tylko jedna grupa, szczególnie gdy klasa liczy mniej niż 25 osób).
Znaczenie ma też godzina o której się uczymy. Jeśli uczeń na język przychodzi po wf - nie ma co liczyć na większą koncetrację. Na kursie można sobie jednak dobrać godziny nauki.

Ja to napisałam jako osoba ucząca i w szkole i na kursach i sama ucząca się języka i w szkole i na kursie. W szkole nauczyłam się angielskiego, na kursie niemieckiego.
brzózka4


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,217
Dołączył: wto, 15 maj 07 - 11:08
Skąd: Gdańsk
Nr użytkownika: 14,226




post śro, 26 wrz 2012 - 12:14
Post #2

Osoby na kursie są lepiej zmotywowane, bo jednak za to płacą i to kupę kasy.
Osoby na kursie raczej chcą się nauczyć i rzadko się zdarza, by ktoś celowo rozwalał zajęcia (patrz: gimnazjum).
Osoby na kursie najczęściej są przydzielane do grup na podstawie poziomu zaawansowania - w szkole nie zawsze jest możliwe (często w jednej klasie jest tylko jedna grupa, szczególnie gdy klasa liczy mniej niż 25 osób).
Znaczenie ma też godzina o której się uczymy. Jeśli uczeń na język przychodzi po wf - nie ma co liczyć na większą koncetrację. Na kursie można sobie jednak dobrać godziny nauki.

Ja to napisałam jako osoba ucząca i w szkole i na kursach i sama ucząca się języka i w szkole i na kursie. W szkole nauczyłam się angielskiego, na kursie niemieckiego.
amo
śro, 26 wrz 2012 - 12:17
Oczywiscie to składowa wielu czynników. Najważniejszy moim zdaniem to motywacja - u dzieci ciężko o jakąś konkretną motywację, więc to nauczyciel powinien zmotywować je do nauki poprzez ciekawe zajęcia. Myślę, że na poziomie szkoły podstawowej (w pierwszych klasach) trudno jeszcze mówić o jakimkolwiek stopniu opanowania języka. To czy dzieci są w stanie posługiwać się językiem obcym można, moim zdaniem, ocenić dopiero później.

Cieszy, że jest wiecej godzin na naukę w szkole, ale to jednak wciąż nie wystarczy. Zwróć uwagę po jakim czasie CIĄGŁEGO wystawienia na język ojczysty dziecko opanowuje go na tyle, że skutecznie posługuje się nim w podstawowych potrzebach. Dlatego szkoła nigdy nie wystarczy, potrzebne są utwalajace zadania domowe i "wystawianie" dziecka na częsty kontakt z językiem kórego się uczy - książeczki, czasopisa, bajki, programy TV, idealnie: kolega z zagranicy na żywo lub mailowo.

amo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,886
Dołączył: śro, 12 lis 03 - 19:24
Nr użytkownika: 1,184




post śro, 26 wrz 2012 - 12:17
Post #3

Oczywiscie to składowa wielu czynników. Najważniejszy moim zdaniem to motywacja - u dzieci ciężko o jakąś konkretną motywację, więc to nauczyciel powinien zmotywować je do nauki poprzez ciekawe zajęcia. Myślę, że na poziomie szkoły podstawowej (w pierwszych klasach) trudno jeszcze mówić o jakimkolwiek stopniu opanowania języka. To czy dzieci są w stanie posługiwać się językiem obcym można, moim zdaniem, ocenić dopiero później.

Cieszy, że jest wiecej godzin na naukę w szkole, ale to jednak wciąż nie wystarczy. Zwróć uwagę po jakim czasie CIĄGŁEGO wystawienia na język ojczysty dziecko opanowuje go na tyle, że skutecznie posługuje się nim w podstawowych potrzebach. Dlatego szkoła nigdy nie wystarczy, potrzebne są utwalajace zadania domowe i "wystawianie" dziecka na częsty kontakt z językiem kórego się uczy - książeczki, czasopisa, bajki, programy TV, idealnie: kolega z zagranicy na żywo lub mailowo.



--------------------



Okruszek (+2010)
moko.
śro, 26 wrz 2012 - 12:19
Na przykładzie mojego syna:
- podstawówka - nie wiem, ale poziom nauczania był tak niski, ze szok... bo niby dostosowany do średniej klasy (poziomu)
- gimnazjum - grupa liczy 10 osób, poziom średniozaawansowany, ale znów, większość lekcji, to poziomem przypomina podstawówkę i początki.
Lekcji stanowczo za mało jest! i zanim nauczyciel sprawdzi listę obecności, zadania, to zostanie 20 min na przeprowadzenie lekcji...
Za mało rozmów w języku obcym, a kontakt 3 razy w tygodniu przez kilkadziesiąt minut, to za mało.

Kurs jednak, to coś innego, bo od wejścia na lekcję jest nauka a nie papierologia, zwracanie uwagi itp.
moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post śro, 26 wrz 2012 - 12:19
Post #4

Na przykładzie mojego syna:
- podstawówka - nie wiem, ale poziom nauczania był tak niski, ze szok... bo niby dostosowany do średniej klasy (poziomu)
- gimnazjum - grupa liczy 10 osób, poziom średniozaawansowany, ale znów, większość lekcji, to poziomem przypomina podstawówkę i początki.
Lekcji stanowczo za mało jest! i zanim nauczyciel sprawdzi listę obecności, zadania, to zostanie 20 min na przeprowadzenie lekcji...
Za mało rozmów w języku obcym, a kontakt 3 razy w tygodniu przez kilkadziesiąt minut, to za mało.

Kurs jednak, to coś innego, bo od wejścia na lekcję jest nauka a nie papierologia, zwracanie uwagi itp.

--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
milutka
śro, 26 wrz 2012 - 12:24
To ja powiem jak było u mnie. W liceum uczyłam się języka niemieckiego przez 5 lat i tylko podstawy znam, byłam trójkową uczennicą. Mieliśmy okropną panią od niemieckiego, więc dla nas było to tak, aby tylko odbębnić tę lekcję. Mój mąż w szkole miał dwóje z niemieckiego, ledwo zdał, bo u niego problem w pisaniu i czytaniu, tylko mówi i rozumie perfekt, ale język opanował przebywając w Niemczech.

Moja starsza siostrzenica ma w liceum język angielski i francuski, ciężko jej idzie nauka, z angielskiego musi brać korepetycje, a w tym roku matura z angielskiego.

Sądzę, że chyba jak się nauczymy języka w szkole, zależy od nauczyciela. No wiadomo, że my tez musimy mieć chęci, ale jednak od języków obcych powinien być bardzo dobry nauczyciel.
milutka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,082
Dołączył: pią, 23 maj 08 - 01:32
Skąd: lubuskie
Nr użytkownika: 19,969




post śro, 26 wrz 2012 - 12:24
Post #5

To ja powiem jak było u mnie. W liceum uczyłam się języka niemieckiego przez 5 lat i tylko podstawy znam, byłam trójkową uczennicą. Mieliśmy okropną panią od niemieckiego, więc dla nas było to tak, aby tylko odbębnić tę lekcję. Mój mąż w szkole miał dwóje z niemieckiego, ledwo zdał, bo u niego problem w pisaniu i czytaniu, tylko mówi i rozumie perfekt, ale język opanował przebywając w Niemczech.

Moja starsza siostrzenica ma w liceum język angielski i francuski, ciężko jej idzie nauka, z angielskiego musi brać korepetycje, a w tym roku matura z angielskiego.

Sądzę, że chyba jak się nauczymy języka w szkole, zależy od nauczyciela. No wiadomo, że my tez musimy mieć chęci, ale jednak od języków obcych powinien być bardzo dobry nauczyciel.


--------------------
A_KA
śro, 26 wrz 2012 - 12:28
W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.

Karola ma w tej chwili angielski w szkole. Poziom średni według mnie. Klasa liczna, ale na angielskim na szczęście są dzieleni na grupy.
A_KA


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,985
Dołączył: pią, 28 mar 03 - 13:16
Nr użytkownika: 166




post śro, 26 wrz 2012 - 12:28
Post #6

W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.

Karola ma w tej chwili angielski w szkole. Poziom średni według mnie. Klasa liczna, ale na angielskim na szczęście są dzieleni na grupy.

--------------------
Zwróć swą twarz ku słońcu, a cień zostanie w tyle...
amo
śro, 26 wrz 2012 - 12:29
CYTAT(milutka @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:24) *
ale jednak od języków obcych powinien być bardzo dobry nauczyciel.

Tak naprawdę bardzo dobry nauczyciel to podstawa we wszystkich przedmiotach - ja np. nigdy nie cierpiałam historii, bo była nudnie podana przez panią, której nie lubiłam. Na studiach zmieniło się to o 180 stopni po trzygodzinnym szalenie ciekawym wykładzie profesora nt. wojen francusko-angielskich.
amo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,886
Dołączył: śro, 12 lis 03 - 19:24
Nr użytkownika: 1,184




post śro, 26 wrz 2012 - 12:29
Post #7

CYTAT(milutka @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:24) *
ale jednak od języków obcych powinien być bardzo dobry nauczyciel.

Tak naprawdę bardzo dobry nauczyciel to podstawa we wszystkich przedmiotach - ja np. nigdy nie cierpiałam historii, bo była nudnie podana przez panią, której nie lubiłam. Na studiach zmieniło się to o 180 stopni po trzygodzinnym szalenie ciekawym wykładzie profesora nt. wojen francusko-angielskich.

--------------------



Okruszek (+2010)
brzózka4
śro, 26 wrz 2012 - 12:42
CYTAT(A_KA @ Wed, 26 Sep 2012 - 11:28) *
W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.

Karola ma w tej chwili angielski w szkole. Poziom średni według mnie. Klasa liczna, ale na angielskim na szczęście są dzieleni na grupy.


Aka, przykro mi się zrobiło, bo to uogólnienie jest wyjątkowo krzywdzące. Wiem, że nie wszyscy nauczyciele powinni wykonywać swój zawód, ale większość naprawdę ciężko pracuje walcząc na co dzień z papierologią, borykając się z problemami wychowawczymi i coraz to ''lepszymi'' pomysłami nowych ministrów edukacji i w dość ciężkich i siermiężnych warunkach starają się nauczyć jak najlepiej (w danych warunkach).
brzózka4


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 1,217
Dołączył: wto, 15 maj 07 - 11:08
Skąd: Gdańsk
Nr użytkownika: 14,226




post śro, 26 wrz 2012 - 12:42
Post #8

CYTAT(A_KA @ Wed, 26 Sep 2012 - 11:28) *
W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.

Karola ma w tej chwili angielski w szkole. Poziom średni według mnie. Klasa liczna, ale na angielskim na szczęście są dzieleni na grupy.


Aka, przykro mi się zrobiło, bo to uogólnienie jest wyjątkowo krzywdzące. Wiem, że nie wszyscy nauczyciele powinni wykonywać swój zawód, ale większość naprawdę ciężko pracuje walcząc na co dzień z papierologią, borykając się z problemami wychowawczymi i coraz to ''lepszymi'' pomysłami nowych ministrów edukacji i w dość ciężkich i siermiężnych warunkach starają się nauczyć jak najlepiej (w danych warunkach).
moko.
śro, 26 wrz 2012 - 13:21
Nie do końca się zgodzę, ze nauczycielom się nie chce. Chce, ale nie zawsze są możliwości (przeładowane klasy, poziom nauczania niedostosowany do uczniów, ale niestety kryteria nauczania w każdej klasie są przygotowane. Nie zawsze nauczyciel może wyjść poza zakres nauczania, gdyż musi ten zakres dostosowany do klasy a nie pojedynczych uczniów)
Czasem może i motywacji im brak, ale chyba dlatego, ze uczniowie tej motywacji nie mają, nie mówiąc o braku motywacji rodziców.
Znam przypadki ( w podstawówce mojego syna została złożona skarga na nauczyciela jęz angielskiego) że nauczyciel surowy - kartkówki robi, zadaje do nauczenia sie kilkadziesiąt słówek, odpytuje z tego i ze jak tak można obciążać dzieci. Większość rodziców była zdania, ze język angielski w podstawówce nie jest wazny, ze ważniejsze są inne przedmioty i nadmierne obciążanie dzieci językiem obcym powoduje, ze nie mają sił i czasu uczyc się na inne lekcje.

Więc skoro dzieci w domu słyszą, ze lepiej poucz się jezyka polskiego a język angielski zdaj.... to sorry, ale ciężko nauczyć takiego dzieciaka języka.

Wyobraźcie sobie, ze ten nauczyciel dostał wskazówkę od dyrekcji, ze ma spasować....

I co wtedy nauczyciel moze zrobic? chce uczyć, ale nie może, bo system, bo rodzice, bo...

moko.


Grupa: Moderatorzy
Postów: 14,870
Dołączył: pią, 12 gru 03 - 10:59
Skąd: Wrocław
Nr użytkownika: 1,254




post śro, 26 wrz 2012 - 13:21
Post #9

Nie do końca się zgodzę, ze nauczycielom się nie chce. Chce, ale nie zawsze są możliwości (przeładowane klasy, poziom nauczania niedostosowany do uczniów, ale niestety kryteria nauczania w każdej klasie są przygotowane. Nie zawsze nauczyciel może wyjść poza zakres nauczania, gdyż musi ten zakres dostosowany do klasy a nie pojedynczych uczniów)
Czasem może i motywacji im brak, ale chyba dlatego, ze uczniowie tej motywacji nie mają, nie mówiąc o braku motywacji rodziców.
Znam przypadki ( w podstawówce mojego syna została złożona skarga na nauczyciela jęz angielskiego) że nauczyciel surowy - kartkówki robi, zadaje do nauczenia sie kilkadziesiąt słówek, odpytuje z tego i ze jak tak można obciążać dzieci. Większość rodziców była zdania, ze język angielski w podstawówce nie jest wazny, ze ważniejsze są inne przedmioty i nadmierne obciążanie dzieci językiem obcym powoduje, ze nie mają sił i czasu uczyc się na inne lekcje.

Więc skoro dzieci w domu słyszą, ze lepiej poucz się jezyka polskiego a język angielski zdaj.... to sorry, ale ciężko nauczyć takiego dzieciaka języka.

Wyobraźcie sobie, ze ten nauczyciel dostał wskazówkę od dyrekcji, ze ma spasować....

I co wtedy nauczyciel moze zrobic? chce uczyć, ale nie może, bo system, bo rodzice, bo...



--------------------
"Jednym z objawów zbliżającego się załamania nerwowego jest przekonanie, że wykonujemy niezwykle ważną pracę."
B.Russell

O.(1998) i O.(2010)
Zuzka80
śro, 26 wrz 2012 - 13:29
Mam wrażenie, że za moich czasów języka uczono bardziej technicznie. W sensie: dzisiaj odmiana "to be", następna lekcja "to have", potem "can", czasy itd. Do tego dziesiątki zdań, pytań, przeczeń. I cała lista słówek z lekcji do nauczenia. W tamtym roku udzielałam korepetycji synowi kuzynki (5kl. podstawówki) i wcale się nie dziwię, że miał problemy. W czytankach długie teksty (za moich czasów były to krótkie dialogi związane stricte z tematem gramatycznym) z gramatyką o której nie miał pojęcia (np. stopniowanie przymiotników). Moim zdaniem skoro pojawiło się w tekście to nalezy wyjaśnić skąd to to się wzięło. No nie wytłumaczone jest to jakoś po kolei, tylko takie skakanie z tematu na temat.
Angielskiego nauczyłam się w podstawówce na tyle dobrze, ze w liceum wylądowałam w grupie zaawansowanej. Poszłam wtedy na dodatkowe zajęcia z konwersacji a potem angielskiego w biznesie. Na studiach zdałam test kwalifikacyjny na tyle dobrze, że byłam zwolniona z zajęć. I to nie jest tak że mam jakiś dryg do języków bo niemieckiego czy łaciny w ogóle nie umiałam zajarzyć .

I nie wiem jak u was ale kuzynki syn nie miał w zeszycie ani jednej regułki. Pamiętam, że mój był czerwony od takich 37.gif
Zuzka80


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,349
Dołączył: wto, 04 kwi 06 - 19:56
Skąd: Gliwice
Nr użytkownika: 5,484




post śro, 26 wrz 2012 - 13:29
Post #10

Mam wrażenie, że za moich czasów języka uczono bardziej technicznie. W sensie: dzisiaj odmiana "to be", następna lekcja "to have", potem "can", czasy itd. Do tego dziesiątki zdań, pytań, przeczeń. I cała lista słówek z lekcji do nauczenia. W tamtym roku udzielałam korepetycji synowi kuzynki (5kl. podstawówki) i wcale się nie dziwię, że miał problemy. W czytankach długie teksty (za moich czasów były to krótkie dialogi związane stricte z tematem gramatycznym) z gramatyką o której nie miał pojęcia (np. stopniowanie przymiotników). Moim zdaniem skoro pojawiło się w tekście to nalezy wyjaśnić skąd to to się wzięło. No nie wytłumaczone jest to jakoś po kolei, tylko takie skakanie z tematu na temat.
Angielskiego nauczyłam się w podstawówce na tyle dobrze, ze w liceum wylądowałam w grupie zaawansowanej. Poszłam wtedy na dodatkowe zajęcia z konwersacji a potem angielskiego w biznesie. Na studiach zdałam test kwalifikacyjny na tyle dobrze, że byłam zwolniona z zajęć. I to nie jest tak że mam jakiś dryg do języków bo niemieckiego czy łaciny w ogóle nie umiałam zajarzyć .

I nie wiem jak u was ale kuzynki syn nie miał w zeszycie ani jednej regułki. Pamiętam, że mój był czerwony od takich 37.gif

--------------------
Zuzia

Paulinka
Ida.dorota
śro, 26 wrz 2012 - 13:30
CYTAT(A_KA @ Wed, 26 Sep 2012 - 11:28) *
W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.


Ale przecież nie można porównywać dzieci w szkole podstawowej z licealistami, motywacja do nauki języka siedmiolatka, który w warunkach przeciętnej rodziny zapewne nie wie jeszcze do czego mu w ogóle ta cała nauka jest potrzebna i motywacja siedemnastolatka myślącego o dostaniu się na studia, to dwie zupełnie różne rzeczy.

Po drugie na kursach następuje naturalna selekcja dzieci: nie ma tam uczniów, których rodziców nie stać na ich opłacanie, a moje obserwacje szkolne pokazują wyraźnie, jak bardzo dyskryminująco to by nie brzmiało, że rodziców uczniów rozwalających lekcje i mało zmotywowanych często właśnie na takie wydatki nie stać. Poza tym jeżeli dziecko ma trudności z właściwym zachowaniem w szkole, rzadko jest zapisywane na zajęcia pozalekcyjne, choćby dlatego, że jest mu to odradzane jako zbyt obciążające, a jednocześnie trudne dla rodzica, który nie ma ochoty znosić przykrych uwag o swoim dziecku także poza szkołą.
Ida.dorota


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,187
Dołączył: pon, 01 mar 04 - 13:12
Skąd: Piaseczno
Nr użytkownika: 1,508




post śro, 26 wrz 2012 - 13:30
Post #11

CYTAT(A_KA @ Wed, 26 Sep 2012 - 11:28) *
W szkole można się nauczyć języka. Tyle, że wszystko zależy od nauczyciela i jego nastawienia do swojej pracy. A że nauczycielom się z reguły nie chce... to jest jak jest.

Miałam w swoim życiu jedną nauczycielkę (j.francuski), która od drugiej lekcji WYMAGAŁA od nas tego, żeby UMIEĆ wszystko czego się dotąd nauczyliśmy. Wybierała na początku każdej lekcji dwie osoby, które musiały wstać i rozmawiać po francusku. I się uczyliśmy, bo nie było wyjścia. To była 1-wsza klasa liceum i pod koniec roku wszyscy w klasie deklarowali, że będą maturę z j.francuskiego pisać. Naprawdę po roku umiałam dużo.
Tymczasem angielski kulał sobie obok koncertowo.


Ale przecież nie można porównywać dzieci w szkole podstawowej z licealistami, motywacja do nauki języka siedmiolatka, który w warunkach przeciętnej rodziny zapewne nie wie jeszcze do czego mu w ogóle ta cała nauka jest potrzebna i motywacja siedemnastolatka myślącego o dostaniu się na studia, to dwie zupełnie różne rzeczy.

Po drugie na kursach następuje naturalna selekcja dzieci: nie ma tam uczniów, których rodziców nie stać na ich opłacanie, a moje obserwacje szkolne pokazują wyraźnie, jak bardzo dyskryminująco to by nie brzmiało, że rodziców uczniów rozwalających lekcje i mało zmotywowanych często właśnie na takie wydatki nie stać. Poza tym jeżeli dziecko ma trudności z właściwym zachowaniem w szkole, rzadko jest zapisywane na zajęcia pozalekcyjne, choćby dlatego, że jest mu to odradzane jako zbyt obciążające, a jednocześnie trudne dla rodzica, który nie ma ochoty znosić przykrych uwag o swoim dziecku także poza szkołą.

--------------------
Ola, 1998r.

Tomek:
Helena
śro, 26 wrz 2012 - 13:58
CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:51) *
No co jest nie tak? Dlaczego dzieci, które mają tylko lekcje w szkole tak naprawdę języka nie umieją? To nie jest kwestia ilości osób, na kursach w szkole językowej też jest kilkanaście osób w grupie, a efekty znacznie lepsze. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie? Czy w szkole uczy się jakoś skrajnie inaczej niż gdzie indziej? Niepojęte to jest dla mnie.


Nie raz sama się zastanawiałam nad tym. Bo uczę na dodatkowych lekcjach tak samo jak w szkole. Wymagam tak samo, staram się tak samo a efekty są zupełnie inne. Odpowiedzi są takie jak już dziewczyny wcześniej wspomniały. Większa motywacja na dodatkowych kursach, rodzice posyłający dzieci na kursy reprezentują jednak jakiś tam poziom intelektualny, kultury a wraz z nimi ich dzieci, grupy na kursach przynajmniej na tych gdzie ja uczyłam liczyły do 8 osób a w szkole to są grupy 18-20 osobowe. Poza tym częste opuszczanie lekcji w szkole, niektórzy u mnie przez pół roku albo nawet cały nie mają podręcznika mimo rozmów z rodzicami i uświadamianiu, że podręczniki są niezbędne. Najczęściej takie dzieci przeszkadzają w prowadzeniu zajęć bo im się po prostu nudzi gdy pozostali wypełniają jakieś ćwiczenia. W szkołach językowych takich sytuacji nie ma.
Helena


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 4,119
Dołączył: sob, 30 paź 04 - 13:41
Skąd: P-ków
Nr użytkownika: 2,259

GG:


post śro, 26 wrz 2012 - 13:58
Post #12

CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:51) *
No co jest nie tak? Dlaczego dzieci, które mają tylko lekcje w szkole tak naprawdę języka nie umieją? To nie jest kwestia ilości osób, na kursach w szkole językowej też jest kilkanaście osób w grupie, a efekty znacznie lepsze. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie? Czy w szkole uczy się jakoś skrajnie inaczej niż gdzie indziej? Niepojęte to jest dla mnie.


Nie raz sama się zastanawiałam nad tym. Bo uczę na dodatkowych lekcjach tak samo jak w szkole. Wymagam tak samo, staram się tak samo a efekty są zupełnie inne. Odpowiedzi są takie jak już dziewczyny wcześniej wspomniały. Większa motywacja na dodatkowych kursach, rodzice posyłający dzieci na kursy reprezentują jednak jakiś tam poziom intelektualny, kultury a wraz z nimi ich dzieci, grupy na kursach przynajmniej na tych gdzie ja uczyłam liczyły do 8 osób a w szkole to są grupy 18-20 osobowe. Poza tym częste opuszczanie lekcji w szkole, niektórzy u mnie przez pół roku albo nawet cały nie mają podręcznika mimo rozmów z rodzicami i uświadamianiu, że podręczniki są niezbędne. Najczęściej takie dzieci przeszkadzają w prowadzeniu zajęć bo im się po prostu nudzi gdy pozostali wypełniają jakieś ćwiczenia. W szkołach językowych takich sytuacji nie ma.

--------------------
Kaszanka
śro, 26 wrz 2012 - 14:02
Gaba ma już chyba piątą zmianę nauczyciela angielskiego. Za każdym razem nowy nauczyciel przez jakiś czas robi powtórki żeby dowiedzieć się co dzieci potrafią, do przodu dopiero do czasie idą z materiałem. Ale zakres materiału niewielki.
Na dodatkowym angielskim tempo jest szybsze, wymagania większe, dużo zadań domowych, lektur, piosenek.
Kaszanka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 3,745
Dołączył: wto, 24 cze 03 - 11:58
Nr użytkownika: 858




post śro, 26 wrz 2012 - 14:02
Post #13

Gaba ma już chyba piątą zmianę nauczyciela angielskiego. Za każdym razem nowy nauczyciel przez jakiś czas robi powtórki żeby dowiedzieć się co dzieci potrafią, do przodu dopiero do czasie idą z materiałem. Ale zakres materiału niewielki.
Na dodatkowym angielskim tempo jest szybsze, wymagania większe, dużo zadań domowych, lektur, piosenek.
A_KA
śro, 26 wrz 2012 - 14:03
CYTAT(brzózka4 @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:42) *
Aka, przykro mi się zrobiło, bo to uogólnienie jest wyjątkowo krzywdzące.


Ok. Biję się w piersi icon_wink.gif. Może niepotrzebnie uogólniłam. Teraz sprostuję - to ja natrafiałam w swoim życiu na nauczycieli języków obcych, którym się nie chciało. Zresztą nie tylko od j.obcych. Kilka innych przykładów też by się znalazło.
Ogólnie chciałam zaznaczyć jedno - wymagający nauczyciel/taki któremu się chce = lepsze efekty w nauce. Choć może i faktycznie czasem bywa tak, że nauczyciel jest temperowany przez system/dyrekcję/rodziców. A to już jest smutne po prostu.


CYTAT(Ida.dorota @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:30) *
Ale przecież nie można porównywać dzieci w szkole podstawowej z licealistami, motywacja do nauki języka siedmiolatka, który w warunkach przeciętnej rodziny zapewne nie wie jeszcze do czego mu w ogóle ta cała nauka jest potrzebna i motywacja siedemnastolatka myślącego o dostaniu się na studia, to dwie zupełnie różne rzeczy.


Wiem, że to nie do końca to samo. Ale taki przykład mi przyszedł do głowy z własnego podwórka, a że byłam akurat wtedy w liceum...

Miałam 16 lat icon_wink.gif.
A_KA


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 6,985
Dołączył: pią, 28 mar 03 - 13:16
Nr użytkownika: 166




post śro, 26 wrz 2012 - 14:03
Post #14

CYTAT(brzózka4 @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:42) *
Aka, przykro mi się zrobiło, bo to uogólnienie jest wyjątkowo krzywdzące.


Ok. Biję się w piersi icon_wink.gif. Może niepotrzebnie uogólniłam. Teraz sprostuję - to ja natrafiałam w swoim życiu na nauczycieli języków obcych, którym się nie chciało. Zresztą nie tylko od j.obcych. Kilka innych przykładów też by się znalazło.
Ogólnie chciałam zaznaczyć jedno - wymagający nauczyciel/taki któremu się chce = lepsze efekty w nauce. Choć może i faktycznie czasem bywa tak, że nauczyciel jest temperowany przez system/dyrekcję/rodziców. A to już jest smutne po prostu.


CYTAT(Ida.dorota @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:30) *
Ale przecież nie można porównywać dzieci w szkole podstawowej z licealistami, motywacja do nauki języka siedmiolatka, który w warunkach przeciętnej rodziny zapewne nie wie jeszcze do czego mu w ogóle ta cała nauka jest potrzebna i motywacja siedemnastolatka myślącego o dostaniu się na studia, to dwie zupełnie różne rzeczy.


Wiem, że to nie do końca to samo. Ale taki przykład mi przyszedł do głowy z własnego podwórka, a że byłam akurat wtedy w liceum...

Miałam 16 lat icon_wink.gif.

--------------------
Zwróć swą twarz ku słońcu, a cień zostanie w tyle...
McJAGNA
śro, 26 wrz 2012 - 14:10
No więc własnie chciałam ten temat poruszyc od początku roku szkolnego albo i wcześniej.

Nie mam pojęcia dlaczego moja drugoklasistka po 5 latach nauki języka (od przedszkola przez zerówkę) nie miała pojęcia jak się przedstawić a 5 klasistka podczas pobytu w Niemczech nie potrafiła się odezwać o odmianie to be nie wspomnę.

Do tej pory stawiałam na samodzielność dzieci (bo się kurka na forum o tym naczytałam)- i w jakimś zakresie wychodziło - prawie zawsze odrobione lekcje, spakowane książki - niestety pod koniec roku okoazało się , ze to nie działa. że moje sumienne w sumie dzieci odrabiają co trzeba ale nie przyswajają wiedzy - tak z innymi przedmiotami jak i językami. Oceny u mojej genialnej kiedys najstarszej to potwierdziły - trzy dostateczne i nieumiejętność odpowiedzenia mi na często podstawowe pytania sprawiły , że postanowiłam odrabiać lekcje z dziećmi ze szczegolnym naciskiem na języki obce.

Efekty już są bo kładę naciska na tłumaczenie, na rozumienie na szukanie związków przyczynowo-skutkowych ale jest też cena - nie pisuje na forum bo odrobienie lekcji z moimi dziecmi to 4-5 godzin mojej lub męża pracy codziennie.

Właściwie to czuję jakbym miała conajmniej dwa etaty i jeden to z pewnością próba przełożenia i nauczenia dzieci tego co w szkole a czego tam przetrawić im się nie udało.

Nie widze sensu posyłania na kurs bo na tym poziomie na którym są moje dzieci mój angielski jest conajmniej wystarczający poza tym sa płyty podręczniki i baza ze szkoły na której mozna całkiem nieżle pracować - no ale właśnie trzeba pracować - trzeba powtarzac i wkuwać - żaden kurs tego za dziecko nie załatwi.

I zastanawiam się cały czas dlaczego tak się dzieje - dlaczego to ja musze uczyć dzieci skoro mają od tego bardzo dobrą swoją drogą szkołę z niewielką ilością uczniów w klasie.

I wyszło mi, że taki jest teraz system - i że albo się wezme do roboty albo wkrótce będe inwestowała w korepetycje kursy doskonalace i inne- że nie mamy innego wyjścia - że cała reforma, programy nauczania zabranie godzin lekcyjnych takiej historii, biologii, geagrafii, chemii, a dodanie godzin WFU (Nastka z basenem ma 5 godzin) religii (2 godziny razy 4 dzieci razy jakieś 35 tygodni to 280 godzin podczas których moje dzieci siedza w świetlicy) dwa języki obce zamiast jednego porzadnego to wszystko zmusza nas do ciężkiej pracy.
McJAGNA


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,411
Dołączył: nie, 28 mar 04 - 18:03
Skąd: x
Nr użytkownika: 1,608




post śro, 26 wrz 2012 - 14:10
Post #15

No więc własnie chciałam ten temat poruszyc od początku roku szkolnego albo i wcześniej.

Nie mam pojęcia dlaczego moja drugoklasistka po 5 latach nauki języka (od przedszkola przez zerówkę) nie miała pojęcia jak się przedstawić a 5 klasistka podczas pobytu w Niemczech nie potrafiła się odezwać o odmianie to be nie wspomnę.

Do tej pory stawiałam na samodzielność dzieci (bo się kurka na forum o tym naczytałam)- i w jakimś zakresie wychodziło - prawie zawsze odrobione lekcje, spakowane książki - niestety pod koniec roku okoazało się , ze to nie działa. że moje sumienne w sumie dzieci odrabiają co trzeba ale nie przyswajają wiedzy - tak z innymi przedmiotami jak i językami. Oceny u mojej genialnej kiedys najstarszej to potwierdziły - trzy dostateczne i nieumiejętność odpowiedzenia mi na często podstawowe pytania sprawiły , że postanowiłam odrabiać lekcje z dziećmi ze szczegolnym naciskiem na języki obce.

Efekty już są bo kładę naciska na tłumaczenie, na rozumienie na szukanie związków przyczynowo-skutkowych ale jest też cena - nie pisuje na forum bo odrobienie lekcji z moimi dziecmi to 4-5 godzin mojej lub męża pracy codziennie.

Właściwie to czuję jakbym miała conajmniej dwa etaty i jeden to z pewnością próba przełożenia i nauczenia dzieci tego co w szkole a czego tam przetrawić im się nie udało.

Nie widze sensu posyłania na kurs bo na tym poziomie na którym są moje dzieci mój angielski jest conajmniej wystarczający poza tym sa płyty podręczniki i baza ze szkoły na której mozna całkiem nieżle pracować - no ale właśnie trzeba pracować - trzeba powtarzac i wkuwać - żaden kurs tego za dziecko nie załatwi.

I zastanawiam się cały czas dlaczego tak się dzieje - dlaczego to ja musze uczyć dzieci skoro mają od tego bardzo dobrą swoją drogą szkołę z niewielką ilością uczniów w klasie.

I wyszło mi, że taki jest teraz system - i że albo się wezme do roboty albo wkrótce będe inwestowała w korepetycje kursy doskonalace i inne- że nie mamy innego wyjścia - że cała reforma, programy nauczania zabranie godzin lekcyjnych takiej historii, biologii, geagrafii, chemii, a dodanie godzin WFU (Nastka z basenem ma 5 godzin) religii (2 godziny razy 4 dzieci razy jakieś 35 tygodni to 280 godzin podczas których moje dzieci siedza w świetlicy) dwa języki obce zamiast jednego porzadnego to wszystko zmusza nas do ciężkiej pracy.
agabr
śro, 26 wrz 2012 - 17:13
CYTAT(Ida.dorota @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:30) *
Po drugie na kursach następuje naturalna selekcja dzieci: nie ma tam uczniów, których rodziców nie stać na ich opłacanie, a moje obserwacje szkolne pokazują wyraźnie, jak bardzo dyskryminująco to by nie brzmiało, że rodziców uczniów rozwalających lekcje i mało zmotywowanych często właśnie na takie wydatki nie stać. Poza tym jeżeli dziecko ma trudności z właściwym zachowaniem w szkole, rzadko jest zapisywane na zajęcia pozalekcyjne, choćby dlatego, że jest mu to odradzane jako zbyt obciążające, a jednocześnie trudne dla rodzica, który nie ma ochoty znosić przykrych uwag o swoim dziecku także poza szkołą.

Pozostaje mi sie podpisac . w tym roku jedrka klasa byla na angielskim dzielona , tzn dzieci na poczatku wrzesnia pisaly test , no i jak sie okazalo w grupie bardziej zaawansowanej jest 100 procent dzieci chodzacych na dodatkowy angielski , w grupie mniej zaawansowanej 100 procent dzieci nie korzystajacych z dodatkowych kursow.b
agabr


Grupa: Moderatorzy
Postów: 11,480
Dołączył: śro, 02 kwi 03 - 10:03
Skąd: z żoliborza
Nr użytkownika: 280

GG:


post śro, 26 wrz 2012 - 17:13
Post #16

CYTAT(Ida.dorota @ Wed, 26 Sep 2012 - 13:30) *
Po drugie na kursach następuje naturalna selekcja dzieci: nie ma tam uczniów, których rodziców nie stać na ich opłacanie, a moje obserwacje szkolne pokazują wyraźnie, jak bardzo dyskryminująco to by nie brzmiało, że rodziców uczniów rozwalających lekcje i mało zmotywowanych często właśnie na takie wydatki nie stać. Poza tym jeżeli dziecko ma trudności z właściwym zachowaniem w szkole, rzadko jest zapisywane na zajęcia pozalekcyjne, choćby dlatego, że jest mu to odradzane jako zbyt obciążające, a jednocześnie trudne dla rodzica, który nie ma ochoty znosić przykrych uwag o swoim dziecku także poza szkołą.

Pozostaje mi sie podpisac . w tym roku jedrka klasa byla na angielskim dzielona , tzn dzieci na poczatku wrzesnia pisaly test , no i jak sie okazalo w grupie bardziej zaawansowanej jest 100 procent dzieci chodzacych na dodatkowy angielski , w grupie mniej zaawansowanej 100 procent dzieci nie korzystajacych z dodatkowych kursow.b

--------------------
Mama Andrzeja 2002 i Zośki 2009

"Panuje na ogół opinia, że geniusze są niesympatyczni, lecz jeśli o mnie
chodzi, to jakoś nigdy tego nie zauważyłem."
Tatuś Muminka
joannabo
śro, 26 wrz 2012 - 18:26
CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:51) *
. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie?

Bo w tej samej Skandynawii w telewizji są filmy dla dzieci wyłącznie w wersji oryginalnej z napisami. Dzięki temu język czemuś namacalnemu służy, nawet w wypadku dzieci, które nie maja okazji podróżować.

Będę próbowała w przyszłym roku, kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły, namówić nauczycielkę na puszczanie filmów animowanych w trakcie lekcji.
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post śro, 26 wrz 2012 - 18:26
Post #17

CYTAT(grzałka @ Wed, 26 Sep 2012 - 12:51) *
. No i dlaczego taka na przykład Skandynawia może nauczyć w szkole skutecznie?

Bo w tej samej Skandynawii w telewizji są filmy dla dzieci wyłącznie w wersji oryginalnej z napisami. Dzięki temu język czemuś namacalnemu służy, nawet w wypadku dzieci, które nie maja okazji podróżować.

Będę próbowała w przyszłym roku, kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły, namówić nauczycielkę na puszczanie filmów animowanych w trakcie lekcji.
pirania
śro, 26 wrz 2012 - 21:17
ja sie nauczylam w szkole francuskiego. Zadne fajerwerki, ale mature napisalam bez godziny korkow. ALE- mialam tego francuskiego 5 godzin. Pod koniec 6.

Uwazam, ze w szkole naklada sie kilka rzeczy:
fajny angielski w przedszkolu- z reguly- piosenki, wyliczanki, tak jak byc powinno.
klasy 1-3- takie pomieszanie z poplataniem. Z jednej strony ma byc fajnie i milo, z drugiej strony nagle spada na dzieci pisanie, czytanie, wszystko to w mikrej ilosci godzin i duzych grupach.
klasy 4-6- nie widzialam dobrego podrecznika- nie przeladowanego slownictwem. Uwazam ze wcale nie pomaga bardzo to ze one sa "umlodziezowione" bo z jednej strony to fajnie, z drugiej oznacza to wieksza ilosc slow do zapamietania. na raz wchodzi cala gramatyka. Godzin jest tyle samo. Dzieci nie zawsze sa podzielone bo klasa jest za mala.
Gimnazjum- kontunuacja podstawowki. I te same problemy. Chociaz tu juz sie pojawiaja klasy jezykowe z wieksza iloscia jezyka.

Uwazam, ze klasy 25 osobowej NIE DA SIE nauczyc jezyka przy dwoch godzinach dziennie. Mozna sie z nimi jezykiem bawic, ale oczekiwanie "zeby oni cos umieli" jest nierealne.

Uwazam, ze klasy 12 osobowej tez sie NIE DA nauczyc jezyka przy dwoch godzinach. Nawet podzielonej na grupy pod katem znajomosci jezyka. Da sie dzieci odpytac z wiedzy, ze slowek, da sie wykonac dzialania pozorujace- ale nauczyc sie nie da. Jest to jedna z przyczyn dla ktorych bronie sie przed pojsciem do szkoly. Bo uwazam, ze nauczycielom sie chce, tylko na razie nie maja szans.
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post śro, 26 wrz 2012 - 21:17
Post #18

ja sie nauczylam w szkole francuskiego. Zadne fajerwerki, ale mature napisalam bez godziny korkow. ALE- mialam tego francuskiego 5 godzin. Pod koniec 6.

Uwazam, ze w szkole naklada sie kilka rzeczy:
fajny angielski w przedszkolu- z reguly- piosenki, wyliczanki, tak jak byc powinno.
klasy 1-3- takie pomieszanie z poplataniem. Z jednej strony ma byc fajnie i milo, z drugiej strony nagle spada na dzieci pisanie, czytanie, wszystko to w mikrej ilosci godzin i duzych grupach.
klasy 4-6- nie widzialam dobrego podrecznika- nie przeladowanego slownictwem. Uwazam ze wcale nie pomaga bardzo to ze one sa "umlodziezowione" bo z jednej strony to fajnie, z drugiej oznacza to wieksza ilosc slow do zapamietania. na raz wchodzi cala gramatyka. Godzin jest tyle samo. Dzieci nie zawsze sa podzielone bo klasa jest za mala.
Gimnazjum- kontunuacja podstawowki. I te same problemy. Chociaz tu juz sie pojawiaja klasy jezykowe z wieksza iloscia jezyka.

Uwazam, ze klasy 25 osobowej NIE DA SIE nauczyc jezyka przy dwoch godzinach dziennie. Mozna sie z nimi jezykiem bawic, ale oczekiwanie "zeby oni cos umieli" jest nierealne.

Uwazam, ze klasy 12 osobowej tez sie NIE DA nauczyc jezyka przy dwoch godzinach. Nawet podzielonej na grupy pod katem znajomosci jezyka. Da sie dzieci odpytac z wiedzy, ze slowek, da sie wykonac dzialania pozorujace- ale nauczyc sie nie da. Jest to jedna z przyczyn dla ktorych bronie sie przed pojsciem do szkoly. Bo uwazam, ze nauczycielom sie chce, tylko na razie nie maja szans.

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

Tigerek
śro, 26 wrz 2012 - 21:44
AKA - ja uczę j. obcego. W technikum.

Na wstępie w pierwszej klasie robimy diagnozę. Z 30 osób zazwyczaj zaledwie 4-5 ewentualnie mogłoby ominąć początki. Grupy - 2 - muszą być porównywalnie liczne.

Mimo to staramy się wyodrębnić grupę "ciut mocniejszą". Zaraz po przydziale u dyrekcji ląduje kilka podań z prośbą o przydzielenie do słabszej grupy. Bo po co się wysilać.

Jedziemy dalej. Pracuję zwykle z mocniejszymi grupami. Mam do dyspozycji 2 h w tygodniu. Nie za wiele. Po 1-2 latach pracy często w klasie jest mniej niż 25 osób (zwykle 23-24). Zgodnie z przepisami prawa nie można podzielić na grupy. Mam nagle w klasie tych słabszych i tych mocniejszych. I 23-24 osoby na lekcji językowej. Niewykonalne dać możliwość wypowiedzenia się każdemu uczniowi dłużej niż pół minuty.

Realia publicznej szkoły.



Tigerek


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,506
Dołączył: nie, 12 paź 08 - 15:06
Nr użytkownika: 22,497




post śro, 26 wrz 2012 - 21:44
Post #19

AKA - ja uczę j. obcego. W technikum.

Na wstępie w pierwszej klasie robimy diagnozę. Z 30 osób zazwyczaj zaledwie 4-5 ewentualnie mogłoby ominąć początki. Grupy - 2 - muszą być porównywalnie liczne.

Mimo to staramy się wyodrębnić grupę "ciut mocniejszą". Zaraz po przydziale u dyrekcji ląduje kilka podań z prośbą o przydzielenie do słabszej grupy. Bo po co się wysilać.

Jedziemy dalej. Pracuję zwykle z mocniejszymi grupami. Mam do dyspozycji 2 h w tygodniu. Nie za wiele. Po 1-2 latach pracy często w klasie jest mniej niż 25 osób (zwykle 23-24). Zgodnie z przepisami prawa nie można podzielić na grupy. Mam nagle w klasie tych słabszych i tych mocniejszych. I 23-24 osoby na lekcji językowej. Niewykonalne dać możliwość wypowiedzenia się każdemu uczniowi dłużej niż pół minuty.

Realia publicznej szkoły.





--------------------
Nie zapomnimy... [*] (17.12.2013r, 11t.c.; 13.04.2014r., 5t.c.)
Danale
śro, 26 wrz 2012 - 22:07
A ja uwazam, ze szkola uczy prawidlowych kosntrukcji gramatycznych i slowek, slowek, slowek.
Szkola nie uczy jak sie porozumiec, nie uczy uzywania jezyka, improwizacji.
Na lekcji ma byc wszystko poprawnie: koncowki, derdiedasy, czasy, zaimki.


Z zyciorysu:

Moje dziecko starsze na urlopie, po 4 byle jakich latach podstawowki i 1 roku gimnazjum nie chcial sobie kupic loda. Bal sie, ze cos zle powie.
Dopiero jak mu zagrozilam, ze nie dostanie, pomyslal i rzucil idealna, ksiazkowa konstrukcja. icon_eek.gif
To byla moja zemsta, za kazdym razem gdy ja probowalam sie dogadac, to mnie krytykowal i wypominal bledy 21.gif

A mlodsze dogadywalo sie jak umialo. Z rowiesnikami na kampingu, w lodziarni, w sklepie. Jest po 4 latach podstawowki, gdzie bylo jeszcze fajnie i milo.

A pisze o angielskim.
Danale


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 407
Dołączył: śro, 06 paź 04 - 19:43
Skąd: Hamm/Niemcy
Nr użytkownika: 2,163




post śro, 26 wrz 2012 - 22:07
Post #20

A ja uwazam, ze szkola uczy prawidlowych kosntrukcji gramatycznych i slowek, slowek, slowek.
Szkola nie uczy jak sie porozumiec, nie uczy uzywania jezyka, improwizacji.
Na lekcji ma byc wszystko poprawnie: koncowki, derdiedasy, czasy, zaimki.


Z zyciorysu:

Moje dziecko starsze na urlopie, po 4 byle jakich latach podstawowki i 1 roku gimnazjum nie chcial sobie kupic loda. Bal sie, ze cos zle powie.
Dopiero jak mu zagrozilam, ze nie dostanie, pomyslal i rzucil idealna, ksiazkowa konstrukcja. icon_eek.gif
To byla moja zemsta, za kazdym razem gdy ja probowalam sie dogadac, to mnie krytykowal i wypominal bledy 21.gif

A mlodsze dogadywalo sie jak umialo. Z rowiesnikami na kampingu, w lodziarni, w sklepie. Jest po 4 latach podstawowki, gdzie bylo jeszcze fajnie i milo.

A pisze o angielskim.

--------------------
Agnieszka
mama Daniela (02.09.2000) i Ala (01.07.2002)
> dlaczego nie można nauczyć się języka w szkole?, publicznej, zwykłej
Start new topic
Reply to this topic
4 Stron V   1 2 3 następna ostatnia 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: pią, 29 mar 2024 - 11:46
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama