Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Forum dla rodzicw: maluchy.pl « cia, pord, zdrowie dzieci _ jeździectwo _ Ile kosztuje KOŃ ???

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 00:08

Może ktos wie ???

Najnowszą pasją mojej najmłodszej córki jest jazda konna. Stajnia, do której jeździmy, prowadzi też rodzaj pensjonatu dla prywatnych koni.
Dziś, kiedy wychodziłyśmy i Julka rytualnie obchodziła wszystkie boksy, żeby pogłaskać konie na do widzenia, pojawił się temat, że jak ona kiedys będzie miała własnego konia, to też go tam umieści.
Uprzedziłam lojalnie, że nawet jeśli, to nieprędko icon_wink.gif Dlaczego ? Bo to droga przyjemność i nas na to nie stać.
No i wtedy padało tytułowe pytanie 37.gif

Wie ktoś może, jaki to jest rząd wielkości ? Taki koń, na którym można jeździć i jego utrzymanie ?

Po prostu - chcę wiedzieć, jak bardzo nas na to nie stać 06.gif

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 12:47

Zależy jaki koń. Z jakim przebiegiem, jak ujeżdżony, ilu letni itede. Liczyłabym się z kosztem około 3000-5000 zł, jeśli nie ma być to koń przejeżdżony, słaby, po chorobach itede.

Koszty amortyzacji to jakieś 500-800 zł miesięcznie za boks (z jedzeniem i wyprowadzdeniem konia na padok). Kowal, odrobaczenie i PODSTAWOWA opieka weterynaryjna plasuje się w jakichś 1000 zł rocznie. Nie pytaj, ile kosztuje JAKIEKOLWIEK leczenie konia, to są astronomiczne sumy.

To jest moje NAJWIĘKSZE marzenie. Niestety... póki co zakup konia jest do przeskoczenia, utrzymanie już nie icon_sad.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 12:54

[użytkownik x],
nie pomyliłaś się o jakieś zera ? 5 tysięcy ? Myślałam, że bardziej kilkanaście czy kilkadziesiąt.

Dobra, nie stać nas, ale nie jest to aż tak nierealne, jak myślałam - moze Julka kiedyś się rzeczywiście wlasnego konia dorobi (ale sama, tylko przy naszej pomocy). Jesli dalej konserwentnie będzie szła w stronę weterynarii, co jej się nie zmienia od początku szkoły. Nigdy w zasadzie nie słyszałam od niej o innych planach zawodowych.

Napisany przez: minka. śro, 05 wrz 2012 - 13:46

Agnieszka japolskich realiow nie znam ale wez tez pod uwage to ze wasz kon ktoremu wykupiliscie miejsce w jakiejs stadninie MUSI byc ujezdzany, codziennie.
To chyba tez zalezy od umowy jaka zawrzecie ze stadnina. Tutaj generalnie sama musisz konia karmic, czyscic, ujezdzac czyli dbasz o niego sama, wykupujesz jedynie miejsce. Macie czas na CODZIENNY pobyt w stadninie?
Moja tez jezdzi na koniach juz drugi termin i kocha to strasznie. Zakupu nie rozwazam nawet w przyszlosci, no chyba ze islandzkiego kucyka 03.gif



Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 14:21

CYTAT(minka. @ Wed, 05 Sep 2012 - 14:46) *
Agnieszka japolskich realiow nie znam ale wez tez pod uwage to ze wasz kon ktoremu wykupiliscie miejsce w jakiejs stadninie MUSI byc ujezdzany, codziennie.
To chyba tez zalezy od umowy jaka zawrzecie ze stadnina. Tutaj generalnie sama musisz konia karmic, czyscic, ujezdzac czyli dbasz o niego sama, wykupujesz jedynie miejsce. Macie czas na CODZIENNY pobyt w stadninie?
Moja tez jezdzi na koniach juz drugi termin i kocha to strasznie. Zakupu nie rozwazam nawet w przyszlosci, no chyba ze islandzkiego kucyka 03.gif


Minka,
napisałam, ze rozważam to teoretycznie i w przyszłości. Takiej mocno mglistej icon_wink.gif
Twoja córka ma 3 latka - tak ? Moja o 10 więcej, więc za pięć będzie już dorosła (w zasadzie icon_wink.gif). W tych okolicach ewentualnie możemy się zastanawiać, przy założeniu, ze np. będzie zarabiać na jego utrzymanie pracując w stajni, bo wiem, ze taka możliwośc istnieje.

Na razie ma myszoskoczki i chce sobie założyć akwarium 06.gif

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 15:24

CYTAT(minka. @ Wed, 05 Sep 2012 - 12:46) *
Agnieszka japolskich realiow nie znam ale wez tez pod uwage to ze wasz kon ktoremu wykupiliscie miejsce w jakiejs stadninie MUSI byc ujezdzany, codziennie.
To chyba tez zalezy od umowy jaka zawrzecie ze stadnina. Tutaj generalnie sama musisz konia karmic, czyscic, ujezdzac czyli dbasz o niego sama, wykupujesz jedynie miejsce. Macie czas na CODZIENNY pobyt w stadninie?
Moja tez jezdzi na koniach juz drugi termin i kocha to strasznie. Zakupu nie rozwazam nawet w przyszlosci, no chyba ze islandzkiego kucyka 03.gif


E tam, zaraz codziennie... W zupełności wystarczy 2 razy w tygodniu pojeździć, w resztę dni wypuścić na padok lub przestępować na maszynie. I full wypas! Jedzenie liczy się w cenę boksu, karmienie również, więc nie ma mowy o "sama karmić". Bez przesadyzmu icon_smile.gif

Napisany przez: Mafia śro, 05 wrz 2012 - 15:27

[użytkownik x], chyba różne są oferty. Moja kolezanka trzyma konia w takiej stadninie, gdzie koń ma po prostu boks. Reszta leży w zakresie obowiązków właściciela, więc codzienne wizyty są obowiązkowe.

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 15:27

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Wed, 05 Sep 2012 - 11:54) *
[użytkownik x],
nie pomyliłaś się o jakieś zera ? 5 tysięcy ? Myślałam, że bardziej kilkanaście czy kilkadziesiąt.

Dobra, nie stać nas, ale nie jest to aż tak nierealne, jak myślałam - moze Julka kiedyś się rzeczywiście wlasnego konia dorobi (ale sama, tylko przy naszej pomocy). Jesli dalej konserwentnie będzie szła w stronę weterynarii, co jej się nie zmienia od początku szkoły. Nigdy w zasadzie nie słyszałam od niej o innych planach zawodowych.


No nie... nie pomyliłam się. Chyba, że chcesz AQH np. A i tu znam przypadek, gdzie za 10 tys. ludzie kupili młodego ogiera z bardzo dobrym papierem. No, chyba że celujecie w szlachetną krew i przeszłość sportową. Ale chyba nie, co? Konie są w Polsce bardzo tanie. W ogóle koński biznes kuleje strasznie icon_sad.gif Upadają stadniny jedna po drugiej. Ceny koni są zupełnie nieadekwatne do "towaru". Jak będziecie szukać konia, pamiętajcie, żeby się poradzić kogoś, komu ufacie, bo możecie skończyć, jak moja Koleżanka, która kupiła frezyjkę za śmieszne pieniądze, a klacz ma tak zryty beret, że 3 lata zajęło im sprowadzanie jej na ziemię...

Jezu, jak ja zazdroszczę Waszemu dziecku...

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 15:28

CYTAT(Mafia @ Wed, 05 Sep 2012 - 14:27) *
[użytkownik x], chyba różne są oferty. Moja kolezanka trzyma konia w takiej stadninie, gdzie koń ma po prostu boks. Reszta leży w zakresie obowiązków właściciela, więc codzienne wizyty są obowiązkowe.


Ale oczywiście, że są różne oferty, ale to nie jest tak, że KONIECZNIE trzeba być w stajni. Nie trzeba. Płaci się za opiekę i wtedy obsługa konia nakarmi, wypuści na padok, wymieni obrok etc. Ty przyjeżdżasz jeździć, czyścić i pielesić.

Napisany przez: kasiazielonka śro, 05 wrz 2012 - 15:58

to ja Wam napisze, ze mam kuzynkę która uwielbia konie i razem ze swoją koleżanką (a raczej ich rodzice) kupili konia na spółkę - nie pytajcie mnie jak to prawnie wygląda, ale to odnośnie tego że konia trzeba codziennie ujeżdżać itd

w takim wypadku wszystkie koszty dzielą się na pół a do tego nie trzeba jeździć do konia codziennie tylko co dwa dni
mnie się to rozwiązanie spodobało.

Nie rezygnujcie z marzeń bo mogą być bliżej niż myślicie;)

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 16:03

CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 05 Sep 2012 - 16:27) *
Jezu, jak ja zazdroszczę Waszemu dziecku...



Ależ nie masz czego icon_smile.gif To naprawdę jest baaaaaaardzo odległa przyszłość, jeśli w ogóle. Mam parę pilniejszych wydatków icon_wink.gif

Napisany przez: kalarepa78 śro, 05 wrz 2012 - 16:06

Agnieszko, z tego co wiem, to ceno jest tak jak pisze [użytkownik x]. Oczywiście - sky is the limit icon_wink.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 16:16

CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 05 Sep 2012 - 16:27) *
No nie... nie pomyliłam się. Chyba, że chcesz AQH np. A i tu znam przypadek, gdzie za 10 tys. ludzie kupili młodego ogiera z bardzo dobrym papierem. No, chyba że celujecie w szlachetną krew i przeszłość sportową. Ale chyba nie, co?


Taaa... I na aukcję do Janowca pojadę idiot.gif

BTW - moje wizja kosztów brała się m.in. stąd, ze jedyne ceny, o których w ogóle słyszałam, to te rekordowe z Janowca 06.gif

Napisany przez: minka. śro, 05 wrz 2012 - 17:07

Agnieszko moja corka ma 4 lata 06.gif
Duzo moich kolezanek ma konie,niektore maja je w swoich stajniach ale wiekszosc i tak wynajmuje boksy i one akurat sa w stadninach codziennie. Dlatego tez myslalam ze to mus i ze konie musza byc ujezdzane codziennie. Pewnie sie myle bo moja przygoda z konmi zaczela sie calkiem niedawno kiedy corka zaczela jezdzic wiec niewiele na ten temat wiem:) Wiem natomiast ze uwielbiam soboty kiedy po jezdzie lazimy i pomagamy w stadninie i lubie ten zapach 37.gif

W sumie tak sobie mysle ze koszt samego konia to pikus w porownaniu z tym ile kosztuja nawet same ciuchy.A dzieci rosna. Ostatnio kupowalismy buty i spodnie, opadla mi szczena chociaz wiedzialam ze nie bedzie tanio. 37.gif

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 19:21

Koń nie patroszy portfela, dopóki nie zachoruje.

Agnieszka... jednakowoż pozostanę przy swoim zdaniu. Moi rodzice NIGDY nie popierali mojej pasji. A w moich żyłach płynie ułańska krew. I tak, jak może nie mam wielkiego talentu do jeździectwa, tak mam WIELKĄ pasję. Rodzice zawsze ją zwalczali. Nie zgadzali się na jazdy, nie dawali mi pieniędzy na nie, bali się. Po drugim wstrząsie mózgu (wielokrotnie przeplatanym odbiciem nerki i innymi obiciami karoserii) postawili twarde NIE. Więc ja Twojej córce szalenie zazdroszcze!!!

BTW... istnieje duże prawdopodobieństwo, że 16 września pojadę rajd konny w klasie L. Potrzymacie kciuki? To by było OGROMNE spełnienie mojego marzenia!

Napisany przez: kalarepa78 śro, 05 wrz 2012 - 19:58

Nie mam pojęcia czym jest klasa L, ale kciuki potrzymam 06.gif

Napisany przez: Mariola*** śro, 05 wrz 2012 - 20:20

[użytkownik x]- no to 16 &&&&&, tylko konia nie zajedźicon_smile.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 20:22

CYTAT(kalarepa78 @ Wed, 05 Sep 2012 - 20:58) *
Nie mam pojęcia czym jest klasa L, ale kciuki potrzymam 06.gif


Takoż i ja 06.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 20:47

CYTAT(minka. @ Wed, 05 Sep 2012 - 18:07) *
Agnieszko moja corka ma 4 lata 06.gif


Przepraszam, masz dośc ciemny pasek z wiekiem Teodorki i na kompie, z którego pisałam, nie byłam w stanie go odczytać.
No to jest miedzy nimi 9 lat różnicy, bo Julka skończy 13 w styczniu. To dużo. Staram sie wspierać pasje moich dzieci, ale zdecydowanie nie rozważałabym kupna konia czterolatce 06.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ śro, 05 wrz 2012 - 20:49

CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 05 Sep 2012 - 20:21) *
Koń nie patroszy portfela, dopóki nie zachoruje.

Agnieszka... jednakowoż pozostanę przy swoim zdaniu. Moi rodzice NIGDY nie popierali mojej pasji. A w moich żyłach płynie ułańska krew. I tak, jak może nie mam wielkiego talentu do jeździectwa, tak mam WIELKĄ pasję. Rodzice zawsze ją zwalczali. Nie zgadzali się na jazdy, nie dawali mi pieniędzy na nie, bali się. Po drugim wstrząsie mózgu (wielokrotnie przeplatanym odbiciem nerki i innymi obiciami karoserii) postawili twarde NIE. Więc ja Twojej córce szalenie zazdroszcze!!!


Julka jeszcze ani razu nie spadła. Nie wiem, jak bym zareagowała na pierwszy wstrząs mózgu, nie mówiąc juz o drugim 37.gif

Napisany przez: nefferet śro, 05 wrz 2012 - 21:37

Widzisz minka, sposób w jaki twoje koleżanki wynajmują boksy to właśnie mniejszość. Szczerze mówiąc odkąd siedzę w tym końskim świadku (a będzie już ponad 10 lat) to nie spotkałam się jeszcze z takim pensjonatem dla koni. W "prawdziwym" pensjonacie płacisz za boks, wyżywienie i podstawową opiekę nad koniem. Koszt miesięczny to od 500 zł do nawet 1500-2000 zł za pensjonat. Te górne granice to już pensjonaty na najwyższym poziomie zazwyczaj w Warszawie lub innym dużych miastach. Jedna wizyta kowala to w tej chwili ok 50-80 zł za samo struganie. Jak koń musi być podkuty to koszt wzrasta do 150-200 zł. Kopyta trzeba robić co ok. 6 tygodni. Do tego szczepienia dwa razy w roku i odrobaczanie. Ale w porównaniu z resztą to już mały wydatek. Nie można też zapomnieć o zębach, które trzeba regularnie przeglądać i tarnikować w razie potrzeby.
Obecnie swojego konia (po latach tułaczki w różnych pensjonatach) trzymam w swojej przydomowej stajni i miesięczny koszt wyżywienia wynosi mnie tylko ok 250 zł. Zimą będzie trochę więcej bo zbraknie trawy, więc pójdzie więcej siana + do tego jakieś witaminy.

Napisany przez: minka. śro, 05 wrz 2012 - 21:48

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Wed, 05 Sep 2012 - 21:47)
8945977[/url]']
Przepraszam, masz dośc ciemny pasek z wiekiem Teodorki i na kompie, z którego pisałam, nie byłam w stanie go odczytać.
No to jest miedzy nimi 9 lat różnicy, bo Julka skończy 13 w styczniu. To dużo. Staram sie wspierać pasje moich dzieci, ale zdecydowanie nie rozważałabym kupna konia czterolatce 06.gif


Nie no spokojnie, pisalam o daleeekiej przyszlosci z tym kupnem:)Nefferet no pisalam ze polskich realiow nie znam ale blednie zalozylam ze tak jest wszedzie.[użytkownik x] trzymam kciuki! icon_smile.gif

Napisany przez: cydorka śro, 05 wrz 2012 - 22:19

CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 05 Sep 2012 - 18:21) *
Koń nie patroszy portfela, dopóki nie zachoruje.

Agnieszka... jednakowoż pozostanę przy swoim zdaniu. Moi rodzice NIGDY nie popierali mojej pasji. A w moich żyłach płynie ułańska krew. I tak, jak może nie mam wielkiego talentu do jeździectwa, tak mam WIELKĄ pasję. Rodzice zawsze ją zwalczali. Nie zgadzali się na jazdy, nie dawali mi pieniędzy na nie, bali się. Po drugim wstrząsie mózgu (wielokrotnie przeplatanym odbiciem nerki i innymi obiciami karoserii) postawili twarde NIE. Więc ja Twojej córce szalenie zazdroszcze!!!

BTW... istnieje duże prawdopodobieństwo, że 16 września pojadę rajd konny w klasie L. Potrzymacie kciuki? To by było OGROMNE spełnienie mojego marzenia!

w Gieniuszach?
jesli tak to się spotkasz z moim mężem
cyd

Napisany przez: karoleenka śro, 05 wrz 2012 - 22:37

[użytkownik x] trzymam mocno &&&&
strasznie zazdroszczę wszystkim jeżdzącym

kocham konie i zawsze marzyłam aby jeżdzic - niestety ojciec podobnie jak rodzice [użytkownik x] twardo mi zabronił , a że bylam dzieckiem uleglym nigdy nie odważyłam się mu przeciwstawic icon_sad.gif
a teraz...cieżko mi sie za to zabrac choc nadal marzę...i kocham zapach stajni icon_smile.gif

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 23:11

CYTAT(Agnieszka AZJ @ Wed, 05 Sep 2012 - 19:49) *
Julka jeszcze ani razu nie spadła. Nie wiem, jak bym zareagowała na pierwszy wstrząs mózgu, nie mówiąc juz o drugim 37.gif


Ja na 42 spadku przestałam zapisywać. Ale ja jeździłam Aga na Służewcu, to jest zupełnie inna bajka! Do dziś nie umiem wyczyścić spokojnie konia nie czekając, aż zatopi zgryz w moim tyłku, albo oberwę z kopa w kolano. Do dziś wsiadam na konia, jakby się paliło, bo czekam, aż wystrzeli mi jak z procy. Do dziś czekam na to, że się W KOŃCU zacznie. I nie umiem się tych odruchów pozbyć, choć od ostatniej jazdy na Służewcu minęło kilkanaście lat...

Ja to w ogóle dziecko wojny jestem Aga. Spadłam na pierwszej jeździe... bo jeździłam za pracę, nie miałam kasy i nikt się ze mną nie pieścił. Jak już się mną zajął wspaniały, cudowny trener, ale groźny człowiek, to wsadził mi kij od szczotki między łokcie, żebym prosto siedziała 37.gif I darł się na całą ujeżdżalnię "siedzisz jak gó.wno w trawie!"... Ja jestem przyzwyczajona do twardej ręki...

Wiesz Aga, moi rodzice nie wiedzieli, gdzie ja jeżdżę. Jak jeżdżę... nie dali kasy i stwierdzili, że temat jest zamknięty. Szorowałam więc uprzęże, dziegciowałam kopyta i wynosiłam brudną ściółkę, żeby pojeździć za to pół godzinki.. potem na Służewcu zapierniczałam, jak dziki kazio. Dostałam w życiu łomot. Niejeden. Ale to było SILNIEJSZE.

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 23:12

CYTAT(cydorka @ Wed, 05 Sep 2012 - 21:19) *
w Gieniuszach?
jesli tak to się spotkasz z moim mężem
cyd


cyd, no przecież padnę zaraz!!!! No jasne, że w Gieniuszach!

Jezu... Jaki świat jest MAŁY! Twój mąż tam służbowo, czy jako zawodnik????

Napisany przez: Użytkownik usunięty śro, 05 wrz 2012 - 23:15

CYTAT(karoleenka @ Wed, 05 Sep 2012 - 21:37) *
[użytkownik x] trzymam mocno &&&&
strasznie zazdroszczę wszystkim jeżdzącym

kocham konie i zawsze marzyłam aby jeżdzic - niestety ojciec podobnie jak rodzice [użytkownik x] twardo mi zabronił , a że bylam dzieckiem uleglym nigdy nie odważyłam się mu przeciwstawic icon_sad.gif
a teraz...cieżko mi sie za to zabrac choc nadal marzę...i kocham zapach stajni icon_smile.gif


karolenka NIGDY NIE JEST za późno, żeby realizować marzenia!!! Jeśli w Twoich żyłach płynie czterokopytna krew, to GNAJ do stajni! Największe szczęście na świecie na końskim leży grzbiecie!

Z radosnym iiiiha!!!!

Napisany przez: nefferet czw, 06 wrz 2012 - 11:35

Moim rodzice też nigdy nie chcieli słyszeć o koniach. A marzyłam o tym odkąd skończyłam 9 lat. Jak dziś pamiętam jak w trzeciej klasie podstawówki byliśmy na wycieczce szkolnej w stadninie. Były oprowadzanki na koniach itd. Od tamtej pory tylko o tym myślałam. Z czasem to trochę ucichło bo wiedziałam, że nie mam szans na naukę, ale gdzieś pod skórą to czekało. Aż w końcu skończyłam liceum i zaraz po maturze poszłam do pracy, jednocześnie poznałam pewnego chłopaka (obecnie męża) który nie potrafił odmówić mi niczego icon_wink.gif I tak w tajemnicy zaczęłam uczyć się jeździć, jak brakowało mi na jazdy z pensji, to chłopak dokładał. Łatwo nie było, bo praca w dzień, w weekendy studia zaoczne na które też musiałam mieć kasę i jeszcze gdzieś musiałam wcisnąć chociaż godzinkę jazdy. W końcu przyznałam się rodzicom, oni się tylko popukali w czoło i powtórzyli że złotówki nie dołożą do tego żebym mogła się zabić icon_razz.gif
Na szczęście mąż doskonale rozumiał co do pasja, po ślubie zajmował się dziećmi, gotował itp. podczas gdy ja nawet pół dnia mogłam siedzieć w stajni.
A od jakiegoś czasu coś przebąkuje że może sam też by zaczął jeździć.
W każdym razie nauczyłam się, że swoim dzieciom nigdy nie zamknę drogi do ich pasji. Owszem jazda konna jest niebezpieczna, czasami boli i to bardzo. Często zdarzają się wypadki nawet przy najspokojniejszych koniach. Ale wiem już sama po sobie, jak bardzo można unieszczęśliwić dziecko, któremu nie pozwalamy się realizować w tym co kocha. Mój starszy syn ma 8 lat, lubi konie ale boi się wsiadać, do niczego nie zmuszam. Za to córka (6 lat) zachowuje się jakby w siodle się urodziła. Już teraz widzę, że rośnie z niej dobry materiał na zawodnika. Jest zawzięta i do tego odważna, na pewno będzie sobie świetnie radzić.

Napisany przez: Użytkownik usunięty czw, 06 wrz 2012 - 12:10

nefferet, a możesz mi przytoczyć sport, który NIE JEST kontuzyjny? Nie sądzę, żeby jeździectwo było bardziej kontuzyjne niż taka piłka nożna np., a tu rodzice nie mają żadnych obiekcji...

Napisany przez: cydorka czw, 06 wrz 2012 - 12:31

CYTAT([użytkownik x] @ Wed, 05 Sep 2012 - 22:12) *
cyd, no przecież padnę zaraz!!!! No jasne, że w Gieniuszach!

Jezu... Jaki świat jest MAŁY! Twój mąż tam służbowo, czy jako zawodnik????

mój mąż i zawodnik..................... hłehłe
służbowo

Napisany przez: minka. czw, 06 wrz 2012 - 12:53

Ale [użytkownik x], jezdziectwo JEST jednym z najbardziej kontuzyjnych sportow i tak jest klasyfikowane.

Napisany przez: nefferet czw, 06 wrz 2012 - 13:14

To prawda, jeździectwo jest uznawane za jeden z najbardziej kontuzyjnych sportów. Nawet ubezpieczając się od NNW polisa jest wyższa w zakresie jeździectwa. Wynika to głównie z tego, że grając w piłkę czy jeżdżąc na rowerze odpowiadasz jakby sama za siebie. W grach drużynowych też tak naprawdę grasz z ludźmi, czyli istotami myślącymi. W jeździectwie tak naprawdę jesteś w pewien sposób zależna od zwierzęcia, które po pierwsze nie myśli logicznie jak człowiek, po drugie jest bardzo płochliwe, a po trzecie zdarzają się jednostki wybitnie złośliwe. Nawet najlepszy jeździec nie utrzyma się w siodle jeśli koń bardzo będzie chciał się go pozbyć, więc same umiejętności człowieka nie wystarczą aby powiedzieć że już jeżdżę bezpiecznie. Mało tego zwykle bywa tak, że początkujący tak naprawdę spadają o wiele rzadziej niż bardziej zaawansowani, dlaczego? Otóż dlatego, że każda szanująca się szkółka wsadzi początkującego na najspokojniejszego konia jakiego ma. Z reguły są to tuptusie, na których nawet wybuch granatu nie zrobiłby wrażenia. Ale z biegiem czasu, jak nabiera się umiejętności i doświadczenia to i wymaga się konia, który więcej potrafi i więcej jest w stanie pokazać. Przychodzi wtedy czas na skoki, jazdy w terenie itp, gdzie dopiero wtedy najczęściej pojawiają się upadki czy kontuzje.

Napisany przez: Użytkownik usunięty czw, 06 wrz 2012 - 14:59

Nie wiem, jak sprawa wygląda statystycznie, ja nie mam do czynienia z zawodowymi jeźdźcami, ale nie mam też do czynienia z zawodowymi piłkarzami. Na szczeblu amatorskim zaś nie wiem, jak wyglądają prawdziwe statystyki, ale mam OD GROMA urazów odniesionych na boisku piłkarskim, na stoku narciarskim (tu MASAKRA), na lodowisku (jazda figurowa na lodzie), itd. Moi rodzice właśnie zabraniali mi koni z uwagi na to, że się bali. Ale to były ICH lęki!

nefferet, zapewne masz rację. Ja w jeździectwie nie jestem mocno osadzona, do dziś natomiast jestem wyleczona z lęku przed spadkami w myśl starej, dobrej zasady "jak się nie przewrócis, to się nie naucys". A na tuptusiach jeździć NIE ZNOSZĘ. Jak muszę konia pchać, jestem umęczona, jak po oraniu pola. Walka z wariatami też nie jest moją pasją, ale z dwojga złego wolę świra, niż lenia icon_biggrin.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ czw, 06 wrz 2012 - 15:44

Wspinaczka też jest zaliczana do sportów ekstremalnych, a przez trzy lata w sekcji Julki przydarzyła się jedna kontuzja i to dziewczynie, które przerastała formą i mozliowściami wszystkich i wygrywała niemal wszystkie zawody.

Pamiętam zawody w ramach Pucharu Polski, na które przyjechali zawodnicy z całej Polski, a które odbywały się na zewnętrznej ścianie silosa zbożowego. Zjawiła się telewizja i radio i pamiętam, że zapytali jakiegoś ojca, czy nie ma obaw, że jego dziecko uprawia taki niebezpieczny sport. Odpowiedział, że nie i że są bardziej niebezpieczne sytuacje w życiu, np. kiedy ludzie niećwiczący przez cały rok, przyjeżdżają w góry i zakładają narty, bo są zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale też dla innych jeżdżących 37.gif

Napisany przez: nefferet czw, 06 wrz 2012 - 16:33

Wiesz mój syn złamał nogę w domu, gdy byliśmy w jego pobliżu my z mężem i moi rodzice. Wszyscy siedzieli ok. 2 metry od niego gdy niefortunnie się przewrócił (miał prawie 3 lata więc chodzić już umiał). Spędził 3 tygodnie na wyciągu i miesiąc w gipsie. Także uważam, że jak ma się coś stać to i w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie. Nie chcę chować dzieci pod kloszem tak jak ja byłam wychowywana. Na dobre mi to nie wyszło. Mając 19 lat poszłam na pierwszą jazdę bo tego pragnęłam, ale przez to jak rodzice mnie wychowywali, panicznie bałam się wejść na tego konia. Ten strach nie przeszedł mi przez kilka dobrych lat, tak głęboko był zakodowany. Także nauka jazdy była dla mnie walką z własną psychiką, tym większa satysfakcja jak zsiadam zmęczona z konia i zadowolona po kolejnym udanym treningu czy spacerze w lesie.
Firmy ubezpieczeniowe mają odpowiednie tabelki klasyfikujące dyscypliny sportowe wg. ich niebezpieczeństwa. Jak znajdę jakąś to wstawię to poczytania icon_wink.gif

Napisany przez: Agnieszka AZJ sob, 03 sie 2013 - 23:04

Przeniosłam wątek - tutaj bardziej pasuje icon_smile.gif

Napisany przez: Ketmia nie, 04 sie 2013 - 00:57

Wrócę na moment do tematu wątku. Niekiedy można konia... adoptować. Moja przyjaciółka ma takie szczęście, że zwracają się do niej różni ludzie z propozycją oddania jej swojego konia. Tak dostała naprawdę fajną klacz wielkopolską, zdrową i bez narowów. Z tego co mi mówiła, miała jeszcze więcej propozycji, ale ona nie może sobie pozwolić na trzymanie większej liczby koni.

https://www.konie-pegasus.pl/gallery/show/178/konie-do-adopcji-realnej

Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)