Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
 

Kambodża i Angkor Wat+Tajlandia

, tylko we dwoje i z rodziną
> , tylko we dwoje i z rodziną
aniakuleczka
wto, 11 lut 2014 - 21:47
Kiedyś chodził po Internecie taki cytat - I Beg Young people to Travel. I ja też Was o to proszę. Wiem, to kosztuje. Koszty są duże. Bilet, nocleg, jedzenie i wszystkie prezenty, które się stamtąd przywiezie - ale największy koszt to wyjście z własnej strefy komfortu i własnej sypialni.

https://onherway.tumblr.com/post/2099724418...you-dont-have-a

Nasza wyprawa była niejako przy okazji. Przy takiej okazji, że udało się wyjechać tylko we dwoje. Celem było Angkor Wat, a więc Siem Reap - drugie co do wielkości miasto w Kambodży. Jednak zamiast streszczać, opowiem o moich zaskoczeniach i zadziwieniach, bo to właśnie jest celem podróży. Te momenty, kiedy człowiek myśli, że już wszystko wie o świecie, a świat wydaje się o tym nie wiedzieć.

Angkor Wat

To pierwsze zadziwienie. Wyobrażacie sobie piramidy w Gizie? Więc przy Angkor to pikuś. Angkor Wat to świątynia lub raczej zespół świątyń, które od 800 lat stoją w środku dżungli. W czasie, gdy w Londynie mieszkało 60 tysięcy mieszkańców, tam mieszkało półtora miliona - w mieście Bayon obok Angkor. I był jeszcze król, który to wszystko zbudował i panował nad imperium Khmerskim. Co jakiś czas na cześć swoich rodziców dobudowywał kolejną świątynię. Zbudował też ponad sto szpitali.

A każda budowla monumentalna, z kamienia, który w każdym miejscu jest rzeźbiony. To wszystko tak ogromne, że nawet sobie nie wyobrażacie. I każda z tych świątyń, każdy z pałaców postawiony samodzielnie w dowolnej części świata byłby cudem kultury najważniejszym w promieniu setek kilometrów. Problem tych świątyń jest taki, że w okolicy Siem Reap stoi ich mnóstwo. I choć każda zasługuje na 2 dni zwiedzania, po trzeciej po prostu nie masz już tyle siły i masz uczucie, że mijasz cuda, których nie doceniasz.

Dobrze to widać na naszych zdjęciach. Na początku każdy detal, każde ciekawe ujęcie. Po kilku godzinach tylko perspektywy. Bo tego jest tyle, że zwyczajne cuda przestają zadziwiać we właściwy sposób.

Na Angkor trzeba poświęcić kilka dni. I mieć niezłą zaprawę fizyczną, bo wszystko jest rozłożone na kilometrach korytarzy i schodów, których zwiedzanie przypomina zajęcia fitness na stepie. Co pięć kroków są trzy schodki w górę i trzy schodki w dół.

SIEM REAP

Obok Angkor powstało miasto - Siem Reap. Miasto współczesne, którego głównym motorem jest obsługa turystów przyjeżdżających z całego świata do Angkor. I tam ludzie wiedzą czego turystom potrzeba, więc za 4-10 dolarów można dostać godzinę masażu i właściwie trzeba to zrobić po całym dniu zwiedzania. Z każdym można dogadać się po angielsku. Mają też specjalną ulicę - Pub Street pełną, jak sama nazwa wskazuje, bardzo dobrego jedzenia i picia.

Za każdym razem, gdy przychodzi wam do głowy jakaś potrzeba - np. w środku kolejnej świątyni lub pałacu zaczynacie marzyć o czymś do picia lub zjedzenia - wystarczy się rozejrzeć i okaże się, że w załomie murów siedzi jakaś kobieta, która sprzedaje obrane ananasy na patyku, ryż lub obrane mango. Łan dolar madam. Gdy dacie się namówić na oglądanie wschodu słońca, jakiś tuk tuk przywiezie Was do świątyni przed piątą rano.

Zamiast przeklinać, że hotel nie serwuje kawy o takiej porze wystarczy zawierzyć przeznaczeniu - a tam na kamiennym moście zaczepi was Harry Potter - młody chłopak, który prowadzi bar o świcie w świątyni, aby zaoferować wam gorącą kawę i ciastko. Kawa, obiecuję, będzie okropna, ale o 5.10 w ruinach prawie tysiącletniej świątyni - najlepsza na świecie. Wszystko w bardzo przystępnych cenach w dolarach. Bo pomimo posiadania własnej waluty Khmerzy rozliczają się w dolarach (ważne, nie wymieniajcie pieniędzy, nie ma sensu).

Nocleg niech będzie na miarę Waszej kieszeni - nasz za 9$ za pokój oferował także wifi i śniadanie, ale z wybredności podniebienia chodziliśmy na śniadanie za 4$ do pobliskiego wystawnego hotelu, aby korzystać z otwartego bufetu. Zaoszczędzone na noclegu pieniądze lepiej wydać na Night Bazaarze na szaliki (moje hobby), kieliszki do wina z drewna palmowego i inne takie. No i na masaże.

ROZRYWKI

Oprócz Pub Street oczywiście - zdecydowaliśmy się na loty na linach, a bardzo żałujemy, że nie mieliśmy więcej czasu i pieniędzy, żeby pozwiedzać okoliczną dżunglę i bagna.

Zanim udacie się do Angkor i Bayonu warto iść do muzeum narodowego, aby w bardzo przystępnej formie przygotować się merytorycznie do zwiedzania.

SPOŁECZEŃSTWO

To zdziwienie, z którego do dziś nie mogę się otrząsnąć. Z jednej strony lekcja, do której się przygotowałam - poznałam historię Kambodży przed przyjazdem. A potem uzupełniałam ją szczegółami. Polecam film „Pola śmierci” o tym, jak Czerwoni Khmerzy przejmują władzę w kraju. To bardzo trudny film bez przesady pokazujący, co się stało, 40 lat temu w nie tak odległej galaktyce. Gdy dyktator, który wymordował 3 miliony swoich rodaków zasiadał w radzie ONZ i był przyjmowany na „salonach” przez wiele lat świat milczał. Tu zrobię mały wtręt. Czasem śmiejemy się z buntów i lajków facebookowych. W przypadku Kambodży, to społeczeństwo m.in. Szwecji zaczęło pisać listy do swoich przedstawicieli w ONZ, aby przestali akceptować mordercę w swoich szeregach. Pomogło. Nie do końca, jak to zwykle bywa. Wietnamczycy wsparci Rosją pomogli Kambodży pozbyć się dyktatury i przywrócić królestwo, jednak, aby zrozumieć współczesne niepokoje w tym kraju warto wiedzieć, że odchodząc zostawili „swojego” premiera, który piastuje tę funkcję do dziś i jest najdłużej pełniącym tę funkcję premierem na świecie. Taka demokracja.

Zdziwień w tym społeczeństwie jest mnóstwo. Zadziwia fakt, że o Czerwonych Khmerach nie uczy się w szkole. A to w społeczeństwie, w którym 75% nie pamięta tamtych czasów. Dobrze? Źle? Może lepiej żyje się w kraju, w którym lepiej nie pamiętać i nie myśleć o tym, że mój sąsiad wybił całą moją rodzinę.

Matki i dzieci - to kolejne społeczne zdziwienie. A raczej fascynacja. Matki z dziećmi wszędzie. Głównie w pracy. Sprzedają w budzie na bazarze z dzieckiem w hamaku wiszącym nad podłogą. Masażystka z dzieckiem, którym opiekują się wszyscy, którzy akurat nie mają co robić. Dzieci w przestrzeni publicznej - wszędzie. Żebrzące, sprzedające, pracujące. Dobrze i źle. Polecam informacje lokalnych NGO'sów na temat tego, jak postępować z dziećmi ulicy. Co robić, czego nie robić. Daje do myślenia.

Żeby Was nie zanudzać - powtórzę. Podróż, to coś, co zawsze warto zrobić. Kwestia priorytetów. Taki wyjazd jest w cenie dobrej sofy lub szafek do kuchni. Bilet - to jakieś 10 par butów. Na bochenki nie przeliczam. Czasem się nie da, wiem. Ale warto planować i marzyć.
aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post wto, 11 lut 2014 - 21:47
Post #1

Kiedyś chodził po Internecie taki cytat - I Beg Young people to Travel. I ja też Was o to proszę. Wiem, to kosztuje. Koszty są duże. Bilet, nocleg, jedzenie i wszystkie prezenty, które się stamtąd przywiezie - ale największy koszt to wyjście z własnej strefy komfortu i własnej sypialni.

https://onherway.tumblr.com/post/2099724418...you-dont-have-a

Nasza wyprawa była niejako przy okazji. Przy takiej okazji, że udało się wyjechać tylko we dwoje. Celem było Angkor Wat, a więc Siem Reap - drugie co do wielkości miasto w Kambodży. Jednak zamiast streszczać, opowiem o moich zaskoczeniach i zadziwieniach, bo to właśnie jest celem podróży. Te momenty, kiedy człowiek myśli, że już wszystko wie o świecie, a świat wydaje się o tym nie wiedzieć.

Angkor Wat

To pierwsze zadziwienie. Wyobrażacie sobie piramidy w Gizie? Więc przy Angkor to pikuś. Angkor Wat to świątynia lub raczej zespół świątyń, które od 800 lat stoją w środku dżungli. W czasie, gdy w Londynie mieszkało 60 tysięcy mieszkańców, tam mieszkało półtora miliona - w mieście Bayon obok Angkor. I był jeszcze król, który to wszystko zbudował i panował nad imperium Khmerskim. Co jakiś czas na cześć swoich rodziców dobudowywał kolejną świątynię. Zbudował też ponad sto szpitali.

A każda budowla monumentalna, z kamienia, który w każdym miejscu jest rzeźbiony. To wszystko tak ogromne, że nawet sobie nie wyobrażacie. I każda z tych świątyń, każdy z pałaców postawiony samodzielnie w dowolnej części świata byłby cudem kultury najważniejszym w promieniu setek kilometrów. Problem tych świątyń jest taki, że w okolicy Siem Reap stoi ich mnóstwo. I choć każda zasługuje na 2 dni zwiedzania, po trzeciej po prostu nie masz już tyle siły i masz uczucie, że mijasz cuda, których nie doceniasz.

Dobrze to widać na naszych zdjęciach. Na początku każdy detal, każde ciekawe ujęcie. Po kilku godzinach tylko perspektywy. Bo tego jest tyle, że zwyczajne cuda przestają zadziwiać we właściwy sposób.

Na Angkor trzeba poświęcić kilka dni. I mieć niezłą zaprawę fizyczną, bo wszystko jest rozłożone na kilometrach korytarzy i schodów, których zwiedzanie przypomina zajęcia fitness na stepie. Co pięć kroków są trzy schodki w górę i trzy schodki w dół.

SIEM REAP

Obok Angkor powstało miasto - Siem Reap. Miasto współczesne, którego głównym motorem jest obsługa turystów przyjeżdżających z całego świata do Angkor. I tam ludzie wiedzą czego turystom potrzeba, więc za 4-10 dolarów można dostać godzinę masażu i właściwie trzeba to zrobić po całym dniu zwiedzania. Z każdym można dogadać się po angielsku. Mają też specjalną ulicę - Pub Street pełną, jak sama nazwa wskazuje, bardzo dobrego jedzenia i picia.

Za każdym razem, gdy przychodzi wam do głowy jakaś potrzeba - np. w środku kolejnej świątyni lub pałacu zaczynacie marzyć o czymś do picia lub zjedzenia - wystarczy się rozejrzeć i okaże się, że w załomie murów siedzi jakaś kobieta, która sprzedaje obrane ananasy na patyku, ryż lub obrane mango. Łan dolar madam. Gdy dacie się namówić na oglądanie wschodu słońca, jakiś tuk tuk przywiezie Was do świątyni przed piątą rano.

Zamiast przeklinać, że hotel nie serwuje kawy o takiej porze wystarczy zawierzyć przeznaczeniu - a tam na kamiennym moście zaczepi was Harry Potter - młody chłopak, który prowadzi bar o świcie w świątyni, aby zaoferować wam gorącą kawę i ciastko. Kawa, obiecuję, będzie okropna, ale o 5.10 w ruinach prawie tysiącletniej świątyni - najlepsza na świecie. Wszystko w bardzo przystępnych cenach w dolarach. Bo pomimo posiadania własnej waluty Khmerzy rozliczają się w dolarach (ważne, nie wymieniajcie pieniędzy, nie ma sensu).

Nocleg niech będzie na miarę Waszej kieszeni - nasz za 9$ za pokój oferował także wifi i śniadanie, ale z wybredności podniebienia chodziliśmy na śniadanie za 4$ do pobliskiego wystawnego hotelu, aby korzystać z otwartego bufetu. Zaoszczędzone na noclegu pieniądze lepiej wydać na Night Bazaarze na szaliki (moje hobby), kieliszki do wina z drewna palmowego i inne takie. No i na masaże.

ROZRYWKI

Oprócz Pub Street oczywiście - zdecydowaliśmy się na loty na linach, a bardzo żałujemy, że nie mieliśmy więcej czasu i pieniędzy, żeby pozwiedzać okoliczną dżunglę i bagna.

Zanim udacie się do Angkor i Bayonu warto iść do muzeum narodowego, aby w bardzo przystępnej formie przygotować się merytorycznie do zwiedzania.

SPOŁECZEŃSTWO

To zdziwienie, z którego do dziś nie mogę się otrząsnąć. Z jednej strony lekcja, do której się przygotowałam - poznałam historię Kambodży przed przyjazdem. A potem uzupełniałam ją szczegółami. Polecam film „Pola śmierci” o tym, jak Czerwoni Khmerzy przejmują władzę w kraju. To bardzo trudny film bez przesady pokazujący, co się stało, 40 lat temu w nie tak odległej galaktyce. Gdy dyktator, który wymordował 3 miliony swoich rodaków zasiadał w radzie ONZ i był przyjmowany na „salonach” przez wiele lat świat milczał. Tu zrobię mały wtręt. Czasem śmiejemy się z buntów i lajków facebookowych. W przypadku Kambodży, to społeczeństwo m.in. Szwecji zaczęło pisać listy do swoich przedstawicieli w ONZ, aby przestali akceptować mordercę w swoich szeregach. Pomogło. Nie do końca, jak to zwykle bywa. Wietnamczycy wsparci Rosją pomogli Kambodży pozbyć się dyktatury i przywrócić królestwo, jednak, aby zrozumieć współczesne niepokoje w tym kraju warto wiedzieć, że odchodząc zostawili „swojego” premiera, który piastuje tę funkcję do dziś i jest najdłużej pełniącym tę funkcję premierem na świecie. Taka demokracja.

Zdziwień w tym społeczeństwie jest mnóstwo. Zadziwia fakt, że o Czerwonych Khmerach nie uczy się w szkole. A to w społeczeństwie, w którym 75% nie pamięta tamtych czasów. Dobrze? Źle? Może lepiej żyje się w kraju, w którym lepiej nie pamiętać i nie myśleć o tym, że mój sąsiad wybił całą moją rodzinę.

Matki i dzieci - to kolejne społeczne zdziwienie. A raczej fascynacja. Matki z dziećmi wszędzie. Głównie w pracy. Sprzedają w budzie na bazarze z dzieckiem w hamaku wiszącym nad podłogą. Masażystka z dzieckiem, którym opiekują się wszyscy, którzy akurat nie mają co robić. Dzieci w przestrzeni publicznej - wszędzie. Żebrzące, sprzedające, pracujące. Dobrze i źle. Polecam informacje lokalnych NGO'sów na temat tego, jak postępować z dziećmi ulicy. Co robić, czego nie robić. Daje do myślenia.

Żeby Was nie zanudzać - powtórzę. Podróż, to coś, co zawsze warto zrobić. Kwestia priorytetów. Taki wyjazd jest w cenie dobrej sofy lub szafek do kuchni. Bilet - to jakieś 10 par butów. Na bochenki nie przeliczam. Czasem się nie da, wiem. Ale warto planować i marzyć.

--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
aniakuleczka
wto, 11 lut 2014 - 22:01
i jeszcze zdjęcia

hotel przysłał po nas tuktuka


Chleb z mrówkami


bazaaar


ja i pan tuktuk


korytarze Angkor


Bayon


aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post wto, 11 lut 2014 - 22:01
Post #2

i jeszcze zdjęcia

hotel przysłał po nas tuktuka


Chleb z mrówkami


bazaaar


ja i pan tuktuk


korytarze Angkor


Bayon




--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
bb
śro, 12 lut 2014 - 07:07
Tyle egzotyki do porannej kawy....dziekuje icon_wink.gif. Bedzie cd?
bb


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,371
Dołączył: śro, 07 sty 04 - 12:54
Skąd: greckie gory
Nr użytkownika: 1,313

GG:


post śro, 12 lut 2014 - 07:07
Post #3

Tyle egzotyki do porannej kawy....dziekuje icon_wink.gif. Bedzie cd?

--------------------
Sofia (2002) & Christina (2005) - moje greckie Slowianki
Ciocia Magda
śro, 12 lut 2014 - 09:34
Ania, dzięki za Twoją opowieść. Oglądałam zdjęcia na FB w trakcie Waszej wycieczki, ale cieszę się, że zdecydowałaś się napisać więcej - świetnie piszesz!
Ciocia Magda


Grupa: Moderatorzy
Postów: 9,811
Dołączył: sob, 05 kwi 03 - 20:54
Skąd: Poznań
Nr użytkownika: 421

GG:


post śro, 12 lut 2014 - 09:34
Post #4

Ania, dzięki za Twoją opowieść. Oglądałam zdjęcia na FB w trakcie Waszej wycieczki, ale cieszę się, że zdecydowałaś się napisać więcej - świetnie piszesz!

--------------------
mama Eweliny i Zofii (2000)

The thing is to keep smiling and never look as if you disapprove. - Lady Violet
Agnieszka_82
śro, 12 lut 2014 - 10:39
Bomba !
To musiała byc niezwykła podróż icon_smile.gif również pytam czy będzie cd icon_smile.gif
Agnieszka_82


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,804
Dołączył: czw, 25 cze 09 - 23:02
Skąd: Chorzów
Nr użytkownika: 27,969




post śro, 12 lut 2014 - 10:39
Post #5

Bomba !
To musiała byc niezwykła podróż icon_smile.gif również pytam czy będzie cd icon_smile.gif

--------------------
Nasze Małe Wielkie Szczęście 06/08/2010 r, 18:10 -> 3250 gr, 55 cm


Nasz Drugi Cud 02/02/2015 r, 9:00 -> 3490 gr, 52 cm
Maadzik
śro, 12 lut 2014 - 10:47
Aniu jeszcze. Sama jeszcze kilka lat nigdzie nie pojadę to chociaż Tobie pozazdroszczę 06.gif
Maadzik


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 993
Dołączył: pon, 15 paź 07 - 21:58
Nr użytkownika: 16,550

GG:


post śro, 12 lut 2014 - 10:47
Post #6

Aniu jeszcze. Sama jeszcze kilka lat nigdzie nie pojadę to chociaż Tobie pozazdroszczę 06.gif

--------------------


aniakuleczka
śro, 12 lut 2014 - 11:22
Wyjazd do Kambodży był tylko ucieczką z Tajlandii.
Do Tajlandii pojechaliśmy na całe święta i jeszcze trochę w szerszym, sześcioosobowym składzie. Była w tym składzie rodzinnym między innymi moja teściowa,
a że współżycie nam się średnio układało, to cały ten wyjazd był dla mnie mocno trudny.

Ale Tajlandia, choć kojarzy mi się niezbyt ciekawie w tej chwili, mimo wszystko zasługuje na opisanie.

Już pisałam wcześniej - byliśmy na północy Tajlandii w okolicy Chiang Mai. Ale nie w samym mieście (choć piękne i nastrojowe), ale poza miastem, w hotelu, który jest w środku ogrodu botanicznego. To dawało nam jakieś pole do popisu z Helenką, można było biegać po ogrodach, fontannach, karmić strusie, rybki i huśtać bez tłoku miasta.
Było też zimno wieczorami i nocami. A do miasta daleko.
W samym mieście było bardzo wiele świątyń, restauracji, masaży i bazarów, w tym Night Bazaar - atrakcja turystyczna i spełnienie moich tęsknot za Stadionem 10lecia icon_biggrin.gif

Tajlandia ma świetną infrastrukturę turystyczną. Wszystko, co mogłoby interesować turystów jest już zorganizowane i gotowe do kupienia. Chcesz się nauczyć gotować: one day cooking clasess - no problem icon_smile.gif
Chcesz kurs masażu? Chcesz trekking w dżungli? zjeżdżac na linie między gibbonami? wszystko to kupisz w dowolnym punkcie turystycznym na rogu ulicy. A od Twojej dociekliwości i portfela zależy tylko, czy to bęzdie dobrej jakości czy średniej jakości wycieczka. Dociekliwość zaspokoi tripadvisor.com a portfel..... nie będzie tak nadwyrężony jakby się wydawało. Podobnie było na wyspach. Chcesz nurkować na rafie koralowej, płynąć motorówką po archipelagu i zjeść obiad na bezludnej wyspie? za 100zł wycieczka całodzienna z obiadem jest Twoja. Nie zapomnij aparatu i kostiumu kąpielowego.

Jest też dużo organizacji, które starają się, aby ruch turystyczny dawał coś więcej lokalnej społeczności. Chcesz masaż? zapraszamy do więzienia!! tak. Więzienie dla kobiet w Chiang mai ma swój salon masażu, w którym więźniarki są przysposabiane do zawodu a pieniądze, które zarobią dostaną przy wyjściu. Oczywiście są tam tylko te kobiety, które swoim zachowaniem zasługują na takie zaufanie oraz mają mniej niż pół roku odsiadki przed sobą. A jakość ich usług jest bardzo wysoka.
Podobnie z organizacjami, które wspierają dzieci ulicy przygotowując je do pracy w sposób odpowiedzialny.

Najwięcej zachodu mieliśmy z jedzeniem bezglutenowym, choć tego akurat się nie spodziewaliśmy w kraju ryżu. Otóż w naszym hotelu mąkę pszenną sypano do wszystkiego i trochę było zamętu z przygotowaniem jedzenia Helence. Ale znów najprostsze rozwiązanie - przydrożny bar, w którym pani gotuje na zamówienie. Oj, bardzo miła pani w bardzo dziwnych warunkach gotowała przepyszne jedzenie. I mówiła po angielsku (w przeciwieństwie do naszych kelnerów).

Zadziwiające było też to, że bardzo mało było potraw wegetariańskich. Co 1/3 rodziny bardzo uwierało.

Na koniec pojechaliśmy nad ciepłe morze - czyli na wyspę. Tam było zupełnie inaczej, turystycznie, komercyjnie, ale tez ciepło, gorąco, bardzo gorąco.
Tam też pierwzsego dnia się spaliłam icon_smile.gif bo jestem twardzielem i nie używam filtrów icon_smile.gif
tam tez Helenka wpadła do basenu (brrrrrr......) na moich oczach i to jest jeden z najgorszych momentów w moim życiu icon_sad.gif

Czy pojechałabym tam gdybym wiedziała jak będzie?
NIE - tzn gdybym mogła cofnąć czas, wiedziała, jak będzie, ze zmienimy mieszkanie i zwyczajnie między kupieniem biletów a wyjazdem okaże się, ze to wydatek ponad nasze siły - cofnęłabym to. Ale problem taki, że wszystkie wydatki poczyniliśmy w sierpniu, a mieszkanie, remont, urządzanie zaczęły się w październiku. No i pojechałabym bez teściowej.

Czy pojadę tam jeszcze kiedyś?
TAK.
Tajlandia to kraj bardzo przyjemny, kulturalny, bezpieczny, czysty i pełen możliwości. Do powtórzenia.
A... no i poza sezonem, bo w sezonie to jednak drogo.
Ale drogo oznacza - nieco taniej niż we Władysławowie, a czasem dużo taniej niż w Chałupach. icon_biggrin.gif
natomiast w kwietniu/maju - jeszcze nie pada u nich deszcz a już nie ma turystów - wtedy ceny są o połowę lub 2/3 niższe


przed wyprawą do dżungli. w Wigilię


w drodze do przydrożnego baru na obiad


wigilia w formie- jedzenie na wynos przywiezionego do hotelowego pokoju. W hotelu następnego dnia była kolacja świąteczna, ale my z niej i tak nie skorzystaliśmy, bo nie byłoby jedzenia dla Helenki, więc następnego dnia 25/12 wybraliśmy się do restauracji w mieście.


kokos


fish spa


kuchnia w przydrożnym barze


i grill w przydrożnym barze


magia zakupów na Night bazarze - najwygodniejsza bluzka świata
aniakuleczka


Grupa: Moderatorzy
Postów: 3,484
Dołączył: pon, 23 sie 10 - 22:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 34,112




post śro, 12 lut 2014 - 11:22
Post #7

Wyjazd do Kambodży był tylko ucieczką z Tajlandii.
Do Tajlandii pojechaliśmy na całe święta i jeszcze trochę w szerszym, sześcioosobowym składzie. Była w tym składzie rodzinnym między innymi moja teściowa,
a że współżycie nam się średnio układało, to cały ten wyjazd był dla mnie mocno trudny.

Ale Tajlandia, choć kojarzy mi się niezbyt ciekawie w tej chwili, mimo wszystko zasługuje na opisanie.

Już pisałam wcześniej - byliśmy na północy Tajlandii w okolicy Chiang Mai. Ale nie w samym mieście (choć piękne i nastrojowe), ale poza miastem, w hotelu, który jest w środku ogrodu botanicznego. To dawało nam jakieś pole do popisu z Helenką, można było biegać po ogrodach, fontannach, karmić strusie, rybki i huśtać bez tłoku miasta.
Było też zimno wieczorami i nocami. A do miasta daleko.
W samym mieście było bardzo wiele świątyń, restauracji, masaży i bazarów, w tym Night Bazaar - atrakcja turystyczna i spełnienie moich tęsknot za Stadionem 10lecia icon_biggrin.gif

Tajlandia ma świetną infrastrukturę turystyczną. Wszystko, co mogłoby interesować turystów jest już zorganizowane i gotowe do kupienia. Chcesz się nauczyć gotować: one day cooking clasess - no problem icon_smile.gif
Chcesz kurs masażu? Chcesz trekking w dżungli? zjeżdżac na linie między gibbonami? wszystko to kupisz w dowolnym punkcie turystycznym na rogu ulicy. A od Twojej dociekliwości i portfela zależy tylko, czy to bęzdie dobrej jakości czy średniej jakości wycieczka. Dociekliwość zaspokoi tripadvisor.com a portfel..... nie będzie tak nadwyrężony jakby się wydawało. Podobnie było na wyspach. Chcesz nurkować na rafie koralowej, płynąć motorówką po archipelagu i zjeść obiad na bezludnej wyspie? za 100zł wycieczka całodzienna z obiadem jest Twoja. Nie zapomnij aparatu i kostiumu kąpielowego.

Jest też dużo organizacji, które starają się, aby ruch turystyczny dawał coś więcej lokalnej społeczności. Chcesz masaż? zapraszamy do więzienia!! tak. Więzienie dla kobiet w Chiang mai ma swój salon masażu, w którym więźniarki są przysposabiane do zawodu a pieniądze, które zarobią dostaną przy wyjściu. Oczywiście są tam tylko te kobiety, które swoim zachowaniem zasługują na takie zaufanie oraz mają mniej niż pół roku odsiadki przed sobą. A jakość ich usług jest bardzo wysoka.
Podobnie z organizacjami, które wspierają dzieci ulicy przygotowując je do pracy w sposób odpowiedzialny.

Najwięcej zachodu mieliśmy z jedzeniem bezglutenowym, choć tego akurat się nie spodziewaliśmy w kraju ryżu. Otóż w naszym hotelu mąkę pszenną sypano do wszystkiego i trochę było zamętu z przygotowaniem jedzenia Helence. Ale znów najprostsze rozwiązanie - przydrożny bar, w którym pani gotuje na zamówienie. Oj, bardzo miła pani w bardzo dziwnych warunkach gotowała przepyszne jedzenie. I mówiła po angielsku (w przeciwieństwie do naszych kelnerów).

Zadziwiające było też to, że bardzo mało było potraw wegetariańskich. Co 1/3 rodziny bardzo uwierało.

Na koniec pojechaliśmy nad ciepłe morze - czyli na wyspę. Tam było zupełnie inaczej, turystycznie, komercyjnie, ale tez ciepło, gorąco, bardzo gorąco.
Tam też pierwzsego dnia się spaliłam icon_smile.gif bo jestem twardzielem i nie używam filtrów icon_smile.gif
tam tez Helenka wpadła do basenu (brrrrrr......) na moich oczach i to jest jeden z najgorszych momentów w moim życiu icon_sad.gif

Czy pojechałabym tam gdybym wiedziała jak będzie?
NIE - tzn gdybym mogła cofnąć czas, wiedziała, jak będzie, ze zmienimy mieszkanie i zwyczajnie między kupieniem biletów a wyjazdem okaże się, ze to wydatek ponad nasze siły - cofnęłabym to. Ale problem taki, że wszystkie wydatki poczyniliśmy w sierpniu, a mieszkanie, remont, urządzanie zaczęły się w październiku. No i pojechałabym bez teściowej.

Czy pojadę tam jeszcze kiedyś?
TAK.
Tajlandia to kraj bardzo przyjemny, kulturalny, bezpieczny, czysty i pełen możliwości. Do powtórzenia.
A... no i poza sezonem, bo w sezonie to jednak drogo.
Ale drogo oznacza - nieco taniej niż we Władysławowie, a czasem dużo taniej niż w Chałupach. icon_biggrin.gif
natomiast w kwietniu/maju - jeszcze nie pada u nich deszcz a już nie ma turystów - wtedy ceny są o połowę lub 2/3 niższe


przed wyprawą do dżungli. w Wigilię


w drodze do przydrożnego baru na obiad


wigilia w formie- jedzenie na wynos przywiezionego do hotelowego pokoju. W hotelu następnego dnia była kolacja świąteczna, ale my z niej i tak nie skorzystaliśmy, bo nie byłoby jedzenia dla Helenki, więc następnego dnia 25/12 wybraliśmy się do restauracji w mieście.


kokos


fish spa


kuchnia w przydrożnym barze


i grill w przydrożnym barze


magia zakupów na Night bazarze - najwygodniejsza bluzka świata

--------------------


Fajnie być mamą,
tylko po kim ona jest taka uparta? :)
> Kambodża i Angkor Wat+Tajlandia, tylko we dwoje i z rodziną
Start new topic
Reply to this topic
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: wto, 23 kwi 2024 - 13:21
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama