Ja też nie robie afery jak ktoś Weronike poczęstuje, ale, że sama sobie wydzielam i baaardzo rzadko jadam, to w domu zazwyczaj słodyczy nie ma. Jak mam to gryza dostaje, ale więcej sama nie chce. Jedyne "łakocie" jakie jada to chrupki kukurydziane (kilka dziennie) i biszkopty (jak już to do 3 dziennie, ale nie codziennie). Ciast nie lubi, więc nawet jak jest to nie jest zainteresowana. Za to potrafi zrobić aferę w sklepie, jak chce jabłko (kako, kako...daaaaa...łaaaaaa), bo chce je jeść od razu jak znajdzie, nie przejmując się tym, że brudne i jeszcze nie kupione. No i uwielbia deserki owocowe, ale, że one bez cukru to jej nie wydzielam...co dziwne, takich wykonanych przeze mnie, też jak najbardziej bez cukru (bo zwykle nie mam
) już niespecjalnie...za to ja zjadam....Aaaa...i soki owocowe, słodkie z natury, dostaje w wersji rozcieńczonej i zwykle butelka na dwa dni, poza tym wodę.
Podejrzewam, że troche opiekunka ją "docukrza", ale nie słodyczami, tylko domowym kompotem, truskawkami z cukrem itp. Ale, że ja wiem ile moje dziecko je (mało znaczy), to jakoś nie mam zapędów, żeby robić ograniczenia....zwłaszcza, że ie daje jej tego zamiast obiadu, tylko na deser...
Nie wiem, czy czas łakomstwa na słodycze jeszcze przed nami, czy tak jej zostanie...