Do kiedy należy prać niemowlakowi nowe ubranka przed pierwszym założeniem?
Bieliznę cały czas (do wyprowadzki z domu )
Te całkiem wierzchnie - jak nie śmierdzą to jak dziecko się porusza i nie leży w tym w łóżeczku, to juz nie prałam
Zawsze piorę nowe ubrania z wyjątkiem kurtek, płaszczy. Bieliznę, koszulki, bluzki, rajstopy maluchom piorę zawsze. W końcu tyle ludzi ma je w rękach przed tym jak Ty je kupisz, nie wiadomo jak długo i gdzie były przechowywane a poza tym one są pokryte jakimś środkiem chemicznym aby ładnie wyglądały i się nie gniotły.
Ja piore nawet wlasne ubrania przed pierwszym zalozeniem. Nigdy nie wiadomo w jakich warunkach byly transportowane i przechowywane oraz przez ile rak roznych ludzi prezewinely sie w sklepie. Nie piore tylko kurtek puchowych.
Do tej pory piorę Michałowi wszystkie nowe ubrania. Tak jak pisały dziewczyny, nigdy nie wiadomo w jakich warunkach to przechowywano.
Ilekroć widzę lub słyszę tego typu pytanie zastanawiam się gdzie się podziała świadomość podstawowych zasad higieny?
Ja zawsze piorę wszystkie ubrania przed pierwszym założeniem, oprócz kurtek.
Cokolwiek kupują sobie, mężowi, czy dzieciom to, to piorę.
(no oprócz płaszczy, kurtek, ktore nie nadaja sie do prania w pralce)
Paula. ja z kolei z uwagi na to że suszę w suszarce, do prania dolewam płynu. Jeśli pranie kwalifikuje się do suszęnia na słońcu - płynu nie dolewam (pościel, ręczniki, koce itp).
Suszarka elektryzuje ciuchy - "niezmiękczone" wyjmuję z suszarki w formie jednej wielkiej kuli W USA kupowałam chusteczki antystatyczne do suszarki, w Polsce to ustrojstwo drogie jak diabli i płyn wychodzi ekonomiczniej.
Opatentowałam już jeden zapach płynu do płukania, któremu jestem wierna od lat i nie zmieniam. Udało mi się znaleźć podobny w Polsce i tym samym Silan zdobył nową klientkę
To ja zupełnie na odwrót. Odkąd mam suszarkę przestałam używać płynu do płukania. I wyjmuję rzeczy miękkie i każdą oddzielnie (w sensie, że nie w kuli ).
Najbardziej zdumiewa mnie zawsze ta miękkość ręczników wyciągniętych z suszarki, mimo że są właśnie bez tego płynu.
A cieszy mnie to, że zniknęła potrzeba używania płynu, głównie dlatego, że strasznie brudził mi tę pralkową szufladę na proszki i płyny.
I choć bardzo miło wspominam czasy, kiedy ubrania pachniały nam lenorem, to faktycznie, tak jak pisze Paula, jeśli się używa perfum, to tych zapachów już wtedy trochę za dużo.
Aha.Niemowlakowi piorę bezwzględnie wszytko - nawet kurtki puchowe.
ja ręczniki wolę szorstkie więc ida na wiatr a w suszarce tylko dosuszam.
amańku a suszysz na "pieprz" w suszarce? w sensie na opcji "do szafy" czy tam Extra Dry, czy na jakimś lżejszym programie? Bo może ja za mocno dosuszam?
No dobra, plątają się pewnie też dzięki rajstopom mojego dziecka, moim pończochom i innym tego typu długaśnym częściom garderoby które suszę z resztą ciuchów.
To ja jestem odmieńcem. Żadnych ubrań przed pierwszym założeniem nie piorę ani sobie ani dziecku. Jak był młodszy to mu prałam, tak do trzech lat na pewno.
I teraz zaczęłam się zastanawiać czy może chociaż bielizny nie powinnam zacząć prać
piorę zawsze. bo nie wiadomo kto dotykał tego wcześniej - może do pudła spakował moją/mojego dziecka bluzkę facet, który po skorzystaniu z toalety nie wymył rąk, albo oglądała je pani z grzybica paznokci? a może po prostu leżały na podłodze, gdzie wszyscy chodzą w butach z dworu, jeżdżą wózkami widłowymi czy co tam jeszcze. wole jednak wyprać - no i nie pachną wtedy rzeczy nieprzyjemnie.
Moja szwagierka pracowała kiedyś w fabryce ręczników i mówi, że od tego czasu pierze wszystko przed założeniem/użyciem.
Ja się przyznam, że nie zawsze - czasem kupuję coś, co jest mi potrzebne od razu (np. sukienka na bal ) i nie piorę.
Piorę wszystko wszystkim domownikom z wyjątkiem: rzeczy które muszą być prane w pralniach chemicznie, kurtek i płaszczy, nie piorę rajstop (te po zakupie zawsze mrożę). Pierwsze pranko zazwyczaj w orzechach do prania plus olejek zapachowy, lawendowy lub pomarańczowy. Lucjan woli olejek zielone jabłuszko.
Hermia mrożenie rajstop ma na celu wybicie bakterii, czy też jeszcze coś? Zaintrygowałaś mnie.
Ja tez zawsze wszystko piorę,nie wyobrażam sobie inaczej!!!
co do rajstop to też nie piorę,uważam,że jesli sa zapakowane no to chyba nikt ich tam za bardzo nie macał
co do mrożenia to slyszałam o tym,ale nigdy tak nie robiłam-ze takie zamrożone sa trwalsze,to znaczy od razu się nie drą,no ale nie wiem czy to prawda
Piorę, tudzież pralka pierze, nie tylko ciuchy dziecięce, ale wszystkie które się da. Nowe ubrania są nasączane przez producentów masą substancji chemicznych poprawiających wygląd, zapobiegających gnieceniu, brudzeniu whatever. Myślę, że bakterie z rąk oglądaczy to przy tym pikuś.
piorę wszystko, oprócz płaszczy etc.
a mrożenie rajstop mnie zafascynowało
A ja nie piorę a jedynie płuczę (program 3 cykle płukania i wirowanie), myślicie, że to za mało?
Też piorę wszystko . Nie przeraża mnie flora bakteryjna z rąk oglądaczy a chemia użyta w produkcji.
Piore wszystko, co sie nadaje do wyprania. To, co czysci sie chemicznie, no coz, jakos uzywam bez tego. Robie to ze wzgledow higenicznych juz tu wspomnianych i estetycznych. Lubie miec rzeczy wyprasowane, a nowe nabytki ze sklepu nie zawsze takie sa. Lubie, jak ubrania sie nie klacza, a sporo nowych ciuchow zostawia warstwe malych klaczkow na skorze, jesli sie ich przedtem nie wypierze. Wiele ciuchow np. bawelniane koszule sa jak nawoskowane (pewnie lepiej sie prezentuja w sklepie, wiec trzeba je uprac, zeby "zmiekly".
A ja piorę tzn.tak jak piszecie pralka pierze, bo głównie myślę o tym ,że ktoś to przymierzał lub dotykał paluszkami.O chemii to myśle wtedy gdy kupie nową pościel.Mimo,że jest zapakowana w folię to piorę,bo strasznie mi smierdzi chemią=octem??czyli pewnie jakimiś utrwalaczmi koloru.Co do rajstop jeszcze, to czasem przed większym wyjściem np.na wesele, po wyjęciu z opakowania płuczę je w płynie Silan itp,zeby się nie czepiały jak tańcowac będę
Dla maluszka, którego jeszcze nie ma piorę wszystko i tak pozostanie przez jakiś czas. Dla Dominiki już w zasadzie nic nie piorę - jak ma brzydki zapach, to zwyczajnie nie kupuję. Swoich i męża też nie piorę po zakupie. Jakbym miała patrzeć, kto dotykał, to chyba bym zwariowała - mama pracowała całe życie w sanepidzie i takich rzeczy się nasłuchałam, że poza praniem wszystkiego, musiałbym zrezygnować również z jedzenia (np. parę lat temu piekarnię, która rozprowadzała pieczywo na nasze miasto prowadziło małżeństwo, które cierpiało na jakąś chorobę skóry - strasznie im się na dłoniach łuszczyła - wkrótce została zamknięta, ale jak sobie pomyślę, co jadłam zapewne )
Mrożę rajstopy zaraz po zakupie właśnie po to, żeby były trwalsze.
Mroziłam też jak żyła Misia pluszaki, żeby pozbawić je roztoczy i bakterii (tych pluszaków, których nie dało się wyprać).
Ja się dołączę do pytania i zadam dodatkowe
Do kiedy pierzecie dziecięce ciuszki w proszku typowym dla maluszków?
Ja (tj. ja, jako operator sprzętów domowych, m.in. pralki) piorę wszystkie nowe rzeczy. Nieważne czy moje, męża, czy dziecka. Jedynie kurtek, płaszczy itp. nie spotyka ten los.
A proszku dla maluchów używałam gdzieś do ok. 1 r.ż. córki.
U mnie proszek "dla maluszków" w ciągłym użyciu, bo mam w domu alergików, więc głównie w takim piorę.
W proszku dla dzieci prałam zazwyczaj do zużycia 1 opakowania ok 1,8kg potem już w naszym.
Oczywiście, że trzeba prać nowe ubrania. U mnie nie ma znaczenia dla kogo ubranie jest przeznaczone, wszystkie nowo zakupione ubrania lecą do pralki (przeważnie tylko kurtkom uchodzi to na sucho).
Co do mrożenia, to zimą w pudła lub siaty pakuję pluszaki i lecą na balkon w celu pozbycia się roztoczy. Czasem zwijam dywan i też wystawiam na balkon.
Powered by Invision Power Board (http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)