Moja corka jest w 7klasie. odkąd pamiętam ma ciągłe problemy z jedną koleżanką. ale ostatnio wyprowadzila mnie z rownowagi taka sytuacja. sprzeczka o byle gówno. ale ta kolezanka, nie pierwszy juz raz, pisze do mojej córki ze wszyscy w klasie dowiedzą sie o co się obrazila. ze jej cala rodzina smieje się i uważa ze moja córka jest żałosna, ze tylko debil by się obrazil. ja już wkurzona po raz kolejny czytając co pisze postanowiłam ze powiem jej co o tym myślę. (kiedyś napisala ze jej ciotka powiedziala ze imie mojej córki oznacza ze jest fałszywa i ze ona, ta kolezanka, zaluje ze tak późno sie zorientowała). oczywiscie nerwy mnie poniosly trochę i powiedziałam dosadnie (może nie krzyczałam ale głośno mówiłam) co o tym myśle i ze ewentualnie zgłoszę to do wychowawczyni. po 15min sms od matki ze ona sobie nie zyczy zebym krzyczała na jej dziecko. zebym jej pokazała gdzie jej córka przesladuje moją. więc wysłałam screeny z tych rozmów. Do tej pory siedziałam cicho uwazalam ze nie bede sie wtrącać ale juz nie wytrzymałam.
teraz sie zastanawiam czy dobrze zrobiłam, owszem moglam spokojniej ale wkurzylam sie jeszcze tym ze klamie ze to nie ona tylko inna kolezanka pisala z jej konta (ta kolezanka stala obok i mowila ze nie bo jej u tamtej w domu nie bylo wtedy). takie rzeczy dzieją sie nie pierwszy raz. mam kilka screenów i nagran co ta dziewczyna wypisuje i wygaduje.