Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
No i masz babo placek. Zakładałam wątek lipcowy na 'ciąży...' a teraz wdzieram się na nieswoje terytorium. Niestety, przeterminowany Pyzatek urodził się 01.08. Powstaniec.
Póki co wylosowałam dziecko - anioła, nagrodę za wszystkie moje trudy i dziwactwa, które znosiłam w przypadku dziecka nr 1. Nie ma już karmienia przez całą dobę, spania tylko w jadącym wózku... No, anioł po prostu mi się trafił. Naje się i ładnie zasypia. W dodatku w swoim koszu, ktory mu miękko wysłałam, żeby miał jak w brzuszku.
Jedyne kłopoty z Pyzatkiem to, że je strasznie zachłannie i potrafi się nałykać dużo powietrza. Potem długo nie chce beknąć i trza go po pleckach głaskać by zechciał. No i fakt, że do tej pory nie zetknęłam się ze zjawiskiem iż można zrobić tyle kup w nocy... Leo w nocy w ogóle nie robił - taki był przyzwoity. Ale i Pyzatek przyzwoicieje. Wczoraj były tylko dwie. W nocy, ma się rozumieć, bo w dzien nadrobił.
Pyzaty ma chorą rączkę. Niestety nie ominęły go komplikacje okołoporodowe. Barczysty był i przy wypychaniu na ten świat niestety uraziłam go w ramię. Neurolog zdiagnozował porażenie węzła barkowego. Rehabilitacja trwa i wydaje mi się, że jest poprawa. Już nie tylko zaciska paluszki ale może ruszyć całą rączką, która jeszcze w szpitalu była niemal całkiem nieruchoma. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Staram się.
Pępek odpadł po 4 dniach, jeszcze w szpitalu. W szoku byłam. Teraz jest już czyściutki ale jeszcze pro forma go przemywam spirytusem.
No i odparznia nas prześladują. Pyzaty zasypuje się potówkami w tym miejscu, którym dotykał do mnie kiedy go karmiłam. Jak karmić bez dotykania? No i te wszystkie fałdeczki! Źle wyglądają. Kąpię go w Balneum, rumianku, nadmanganianie... nie wiem co jeszcze mogę zrobić...
A jak tam Wasze wakacyjne dzidziolki?
Z
addera
Tue, 23 Aug 2005 - 14:31
CYTAT(Zwierzo.)
No i odparznia nas prześladują. Pyzaty zasypuje się potówkami w tym miejscu, którym dotykał do mnie kiedy go karmiłam. :x Jak karmić bez dotykania? No i te wszystkie fałdeczki! Źle wyglądają. Kąpię go w Balneum, rumianku, nadmanganianie... nie wiem co jeszcze mogę zrobić...
A jak tam Wasze wakacyjne dzidziolki?
Z
Zwierzo moge ja Ja tylko z małą radą - w krochmalu go wykąp parę razy.
.uzytkownik.usuniety.
Tue, 23 Aug 2005 - 17:45
Add, dzięki. Widzisz, zapomniałam, że jeszcze mogę dziecko wykrochmalić.
Z
Abotak
Fri, 26 Aug 2005 - 19:31
Zwierzo, no jak rany cos nas laczy
Nie dosc, ze sierpniowe barczyste i wielkie oba dwa hanioly to przed samym porodem doczytalam sobie Twoj watek o komplikacjach goraczkowych . I co?! I spotkalo mnie to samo kurde blaszka?
Wiesz moze w koncu co to za infekcja byla? Bo ja dalej nie.
Tyle, ze byla i ze ku lepszemu idzie.
Co do odparzen, to za add popre krochmalenie.
U nas upalow nie ma, ale po antybiotyku moim pupina sie dziecieciu odparzyla. Zrobilam taka packe krochmalowa i tym tatulo przy przewijaniu oklada (on, bo mi sie serce krajalo). I po 2 dniach wszystko sie wygladzilo tak, ze bez wyrzutow sumienia i wpadania w depreche moge teraz patrzec.
Niech sie Pyzatkowi raczka szybko goi.
U nas byly tylko siniaki ale we wtorek umowilam wizyte u osteopaty na takie ogolne ogledziny bo ten porod dal dziecieciu popalic.
.uzytkownik.usuniety.
Fri, 26 Aug 2005 - 20:17
Bogusiu, witam w klubie. Jak Ty dałaś radę bez nacięcia - ciągle mnie zastanawia. Mnie nacięli. Niebardzo, ale jednak.
Dziecko już wykrochmalone wielokrotnie, wytarzane w zasypce alantanowej i wysmarowane sudocremem. Pupa jak marzenie. Nie wiem co pomogło, grunt, że pomogło.
Co do gorączek, to właśnie odebrałam swój wypis ze szpitala i jęłam się w niego wczytywać z żądzy wiedzy ale nic sensownego nie wyczytałam. Wychodzi na to, że oni też tak do końca nie wiedzieli co mi jest. Z przeróżnych badań, które mi zrobili wyszły źle tylko dwa - CRP strasznie wysokie, rzędu 260 o ile dobrze pamiętam i e.coli w szyjce, z posiewu. Tyle, ze e.coli to oni szybko zabili jakimiś fajnymi globulkami więc to nie to. Jeden z lekarzy skłaniał się ku hipotezie, że to zakrzepica w obrębie jamy brzusznej. Fakt - miałam zatrzymanie odchodów, po trzech dniach w ogóle przestało ze mnie lecieć. Dana zakrzepica ponoć bardzo często przydarza się wieloródkom, matkom dużych dzieci. Może to i to. Nigdy się nie dowiem bo NFZ nie dał pieniędzy na drogie badanie, które by to zweryfikowało. Wczoraj wzięłam swój ostatni antyzakrzepowy zastrzyk. Zobaczymy czy coś się jeszcze będzie dziać.
Po pupie z Pyzatym nowy kłopot. Teraz katar. Zaraził się od gorączkującego, przeraźliwie przeziębionego Dzidziawy. W dwupokojowym mieszkanku nie miałam szans odizolować ich od siebie a nawet w większym nie wiem czy bym chciała. Najgorsze, że tak niewiele mogę zrobić żeby pomóc takiemu maluszkowi. Psiukam w nos solą fizjologiczną i odciągam, odciągam, odciągam. Stawiam łóżeczko bardzo zgrabnie na dwutomowym słowniku, żeby główkę miał nieco uniesioną, nawilżam powietrze. I tyle. Tak bym chciała zaaplikować mu jakieś cud - lekarstwo, tyle, że takie nie istnieje...
Z
Abotak
Sat, 27 Aug 2005 - 21:18
Zwierzo, ja tez nie wiem jak on sie bez naciecia przecisnal.
Juz myslalam, ze Archie to szczyt moich mozliwosci ale chyba przez te olbrzymy mam krocze wytrenowane .
Z innych podobienstw...u nas tez pepowina szybciorem odpadla. Trzeciego dnia Matt akurat polozna zapytal co to za fetorek sie z pepka ulatnia, a ona, ze sie co trzeba oddziela i stad te efekty zapachowe. Zajrzala i wyjela z pieluchy odpadniety klips s pepowina
To chyba tez nasz rekord bo pamietam, ze u starszej dziatwy tak tydzien co najmniej ten pepek odpadal.
Ze szpitalnych przejsc goraczkowych u mnie tez CRP bylo wysokie i goraczka, telepanie.
Poza tym z moczu, wymazu i krwi nic nie wyhodowali po 3 i 5 dniach. Oprocz normalnej flory bakteryjnej, w tym strepB.
No mowie Ci, wspominalam tam sobie ten Twoj watek i w pewnym momencie to juz bylam w stanie przewidziec co mi powiedza
Usg, rtg pluc (bo mi wrocil jakis paskudny kaszel, ktory jeszcze w ciazy okresowo mialam) nic nie pokazaly.
Macica obkurczala sie bezproblemowo i poza tym wszystko jak u Ciebie. Z wyjatkiem tych zastrzykow bo mi zakrzepice wykluczyli.
No i nie wiem co to bylo. Temperatura niby sie stabilizowala choc pod koniec jeszcze skakala i wypisali mnie jedynie na podstawie drugiego nizszego CRP.
Wrocilam do domu- temperatura idealna, kaszel zniknal z dnia na dzien. No cudowne uzdrowienie
CYTAT
Po pupie z Pyzatym nowy kłopot. Teraz katar. Zaraził się od gorączkującego, przeraźliwie przeziębionego Dzidziawy.
O zesz, nic nie mow. Mam nadzieje, ze Pyzatkowi i Dzidziawie szybko przejdzie!
Po tej stronie podobnie.
Niemal od dnia naszego powrotu ze szpitala towarzystwo w liczbie 5 pociaga nosami. I nie mam serca odpedzac ich od `swiezego rodzenstwa`. Odpukac, maly jeszcze chyba jakims cudem nie zlapal i starszakom juz przechodzi ale tez mam schize, ze po tym moim antybiotyku cos mu sie przyplacze.
CYTAT
Tak bym chciała zaaplikować mu jakieś cud - lekarstwo, tyle, że takie nie istnieje... :(
A zakraplanie noska mlekiem z piersi?
Ponoc cud-lekarstwo.
Matt od czasu porodu jest fanatycznym wyznawca akupresury wiec wszystkim uciska i kaze uciskac duze palce u stop . I opuszki tych malych.
Moze i dziala bo w sumie jakos lekko ten katar przeszli a ja nie mialam za bardzo sily i czasu nic innego im serwowac.
Trzymajcie sie zdrowo.
Ide po mojego Puculka bo dzis ma dzien na tankowanie non stop color.
W niedziele go polozna wazyla i stracil tylko 30g z wagi urodzeniowej ( a ma prawo do utraty 10% czyli, jakby nie bylo, blisko pol kg) a wczoraj sie okazalo, ze nadrobil z nawiazka przez pare(4) dni - 4770
mamajul
Tue, 30 Aug 2005 - 16:48
Nareszcie do Was dotarłam.Jula wymaga nagle opieki non stop. Zabay i zainteresowania . Szczególnie wtedy, gdy umęczona siadam coby się na forum porelaksować, a tu Jula atakuje.
MOje szczeście nr 2 bywa upiorem. Odstawiłam nabiał całkowicie (kanapki bez masła - pycha - )-bo dostał ochydnej wysypki z sączacymi się krostakami. Na buzi- gł. Okolice uszu. Nawet biedaczek malutki nauczył się piastaki to drapać, bo żyć nie dawało. Kolkowy płacz miewamy. - też pochodna uczulenia.
CHusta mnie ratuje i smoczek- bo przyłapałam go na saniu palca .
Wkładam wyjca do chusty i zatykam smokiem. NIestety mały cwaniak nie chce za bardzo tego lateksu żuc. DZiwny jakiś .
BYł z nami dwa razy na przedsatwieniu w LApidarium. Spał jak anioł ja myśmy się ukulturalniali kukiełkowymi przygodami . .
Generalnie jest ok w nocy i na psacerze. W domu gorzej, bo go hałasy chyba domowe denerwują, alo nie wiem co.
WAzony CHłopina nie był od szpitala- w przyszłym tyg przy okazji szczepienia zafunduje sobie tą przyjemnosć- ręce i bark oraz lędźwia od noszenia mi wieczorem pękają .
A zauwazyłyście, zę miłosci jest jakby więcej?? I starsze się kocha bardzo, i młodsze ... CZuję się tą miłoscią wypełniona po czubek.
Lece posilić się czymś dietetycznym inaczej. Landrynki . Mniam. Bezmleczne i bezjajeczne..
.uzytkownik.usuniety.
Tue, 30 Aug 2005 - 18:40
Monika, dobrze, że jesteś. Mocarni jesteście - przedstawienia... hmmm. Ja jeszcze nie miałam odwagi żeby tak ukulturalniać moje małe . Swoją drogą miałam szalony pomysł by z całą menażerią wybrać się na ślub kolegi ale zrezygnowałam wobec faktu, że bunt Dzidziawy przybiera ostatnio nieprzewidziane formy a poza tym nikt nie zmusi dwulatka by siedział spokojnie przez ponad godzinę no i nie mam oczywiście co na siebie włożyć.
Bogusiu, i jak kontrola? Mam nadzieję, że Merlinek nie poturbowany zbytnio. Ależ on się ślicznie nazywa
Próbowałam pouciskać duże palce. Dzidziawa potraktował mnie jak zwykle ostatnio - dzikim rykiem, że boli. Jego ostatnio wszystko boli - próbuje zwrócić na siebie uwagę , jednak jest troszkę zazdrosny. Pyzaty przyjął to, jak wszystko, ze stoickim spokojem. Rany, on chyba mnichem buddyjskim zostanie.
Nasza gorączka to napewno Tajemnicza Przypadłość Matek Dużych Dzieci Oraz Wszelkiego Rodzaju Jednostek Wybitnych.
Katar nadal w natarciu ale chyba ma się już ku końcowi. Pyzaty nawet odciąganie glutów znosi bez skrzywienia. Nie lubi tylko psiukania do nosa. Krzywi się przy tym.
U nas dla odmiany była dziś pani rehabilitantka. Drugi raz. Za piewszym razem, jeszcze w szpitalu nauczyła mnie ćwiczeń i masażu i kazała robić. Dziś była skontrolować efekty i dodać ćwiczeń no i oczywiście odpowiedzieć na wszystkie moje pytania, których się namnożyło, zwłaszcza po lekturze forum. Okazuje się, że jest postęp! Zasadniczy! Z nieruchomych trzech stawów w ręce - uruchomiliśmy dwa. Rusza się bark i nadgarstek. Łokieć nadal stoi. No i nie będziemy musieli robić EMG. Niby ma to jeszcze potwierdzić neurolog, ale jej argumentacja była bardzo sensowna. Strasznie się cieszę, że cały ten ból ominie Pyzatka. Moje małe szczęście teraz śpi, podwójnie wymaglowane przez panią reh i mnie - ćwiczącą ćwiczenia.
Miłości, fakt - więcej. Ale i wściekła też potrafię chodzić. Diabli nadali bunt dwulatka. Akurat się u nas nasilił. I o wszystko jest dziki ryk... A Pyzaty się budzi, choć przeszedł intensywny trening w szpitalu obok dworca kolejowego...
A w ogóle to landrynki wcinasz, paskudo jedna?! A co z barwnikiem identycznym z naturalnym tudzież aromatem i cholera wie czym? Ja dziś łyknęłam 1 (jeden) łyk coli...
Pozdrówki,
Z
skanna
Tue, 30 Aug 2005 - 18:48
Mamajul - szarlotka sypana bezmleczno-bezjajeczna jest, ciasteczka piwne takoż. Z kupnych rzeczy - herbatniki "Holenderskie", ciastka bodajże "Śniadaniowe" z Tago (takie duże, okrągłe, jakby puchate), pierniki "Uszatki" z toruńskiego Kopernika.
mamajul
Wed, 31 Aug 2005 - 06:46
Skanna- ja mam schudnąć . Te landrynki na nieszczęście były szafce- reklamówki jakiejs firmy na dodatek (żródło-mąż z pracy).
U nas Jula szaleństwa tez odczynia. A ja mam wyrzuty sumienia, ze mały płacze a ona jest już tym zmęczona. A jak zaśnie to zaczął go każdy stuk budzic- czyli nawet pobawić się swobodnie nie mozna.
Magawit
Tue, 06 Sep 2005 - 14:54
Witajcie,dziewczyny!!
Tak bardzo kibicowalam Zwierzo i mamiejul podczas porodu! Wtedy sama bylam z coraz wiekszym i ciezszym brzusiem A teraz moj brzuch l;ezy w wozeczku i spi slodko udzielam sie na watku "Sierpien 2005", jest nas tam duuuzo, ale watek nam sie troche przedatowal, a jakos nikt nie umie sie zmobilizowac,zeby przejsc tutaj. Trzeba by zrobic linka do tej stronki, no i jak to zrobic,zeby nadal mailem przychodzily powiadomienia o odpowiedziach?
Zwierzo mialas byc lipcowka, a jestes sierpniowka; ja mialam miec lewka, a mam panne. I tez trafilam na aniolka!! I to z 1 dzieckiem!! Cuda jakies Nie chce przechwalic i zawsze jak takie rzeczy pisze,to pluje przez lewe ramie,ale Ola przesypia cale noce (budzi sie tylko 2-3 razy na karmienie), w dzien rozglada sie po swiecie, spi i je. No glownie to je. Trudno ja odessac od cyca,kocha jesc. zabiera to sporo czasu,ale generalnie nie narzekam-nie miewa kolek, nawet nie chce jej sie odbijac i jak czasem w nocy zaniedbam, bo klade uspiona przy moim cycu,to odbekuje sobie w lozeczku cichutko,zeby taty nie obudzic
Placze wlasciwie tylko gdy za dlugo nei ma piersi na wyciagniecie jezyczka i gdy za duzo gosci jest wokol. No i na spacerze w wozku ryczala. taka domatorka
Jedyna moja obawa o nia-zeby sobie z mojej piersi smoczka nie zrobila, bo narazie samodzielnie,bez pomocy piersi usnela wszystkiego 4 razy w zyciu, z czego 2 razy w samochodzie
A jak krochmalicie dzieciaczki? Ile tego krochmalu? W zimnej wodzie czy we wrzacej toto sie rozpuszcza? Sorki za smieszne pytanie, w zyciu niczego nie wykrochmalilam,a make ziemnaczana wykorzystuje wylacznie do ciast
Pozdrawiam!
mamajul
Tue, 06 Sep 2005 - 16:08
Krochmal do krochmalenia : np: można tak: gotuję litr wody do niej wlewam mąke ziemniaczaną dwie czubate łyzki "rozpuszczną" w zimnej wodzie (tak w poło szklanki wody). No i mieszając wrzątek wlewam taką zawiesinką. Teraz jak się zaczyna robić transparentne to znaczy ze krochmal gotowy. Przepis na kisiel domowy. kompot gotuję z truskawek. słodki. mniam. w zimnej wodzie "rozpuszam" mąkę ziemniaczaną .....itd...... przepis na domowy budyń. Mleko gotuję z wanilią i kakao do tego wlewam "rozpuszczoną"" mąke ziemniaczaną (tak ze dwie łychy....
W kisielku i budyniu nie kąpałam jeszcze . No i teraz nie gotujęm bo staram się być na diecie, coby drapacza wyjca nie uruchamiać, bo fajny jest jak się nie drze wiec wole być na diecie
.uzytkownik.usuniety.
Thu, 08 Sep 2005 - 12:15
Magawit, witam i gratuluję takiego udanego dziecka. Też wam wszystkim kibicowałam w sierpniu. Zaczęłam Was intensywnie czytać zaraz po powrocie ze szpitala.
Obawa o smoczek z piersi myślę niepotrzebna - Ola jest jeszcze strasznie maleńka. Mlutkie maluszki tak mają. Pyzaty też pierwsze doby życia spędził przy cycu non stop. Zwłaszcza po swoim urodzeniu mnie zmęczył - ssał 1,5 doby niemal bez przerw i ciągle mu mało było. Teraz już trochę się to unormowuje.
Pyzatego krochmalę tak: biorę kubek, wypełniam zimną wodą w 1/4 albo jakoś tak i wsypuję tam ze 4-5 łyżeczek mąki ziemniaczanej (może być więcej). Trza to wszystko rozmieszać i dopełnić ukropem. Wtedy robi się klajster, który następnie ładuję do wanienki przezornie napełnionej chłodniejszą wodą gdyż klajster ów jest gorący. Do tak przygotowanej kąpieli wkładam Pyzatego.
U nas zaczęły się - poza katarem, oczywiście - pierwsze małe problemy. Strasznie łyka powietrze ten mój Pyzaty. Potem jest niespokojny ale czasem nie udaje mi się go beknąć. Noszę na ramieniu, klepię po pleckach i nic. Znacie może jeszcze jakieś sposoby na bekanie? Bo potem oczywiście straszliwie ulewa...
No i obudził się. Wiedziałam, że sie obudzi jak będę chciała wam odpisać...
Z
anonimowy
Thu, 08 Sep 2005 - 12:59
No wlansie z tym bekaniem to tez mamy niedogadane z Ola. Bo nie znosi mietolenia jej,gdy chce zasnac przy cycu. Jak zasypia i ja ją na ramie to ona w ryk, jak dam ją do cyca,to zasypia i chce byc tylko po cichutku odlozona do lozeczka. Jak odloze to czasem nie ulewa,a jak uleje,to dostaje czkawki,ktora zalewamy mlekiem,bo tylko to pomaga i apiat` to samo.
Wiem,ze takim dzieciaczkom,ktore nie lubia (albo nie umieja) odpowietrzyc sie na ramieniu pomaga czasem kladzenie na przedramieniu. Cudownie zademonstrowala to Orinoko na watku "Sierpien 2005" na "ciaza i porod" na jedym ze zdjec-str.45.
Olenke nazywamy mlecznym potworem, bo kocha jesc
Do mam kolkowych dzieci i innych marudzacych wieczorami: zauwazylismy, ze Ola ok. 19.30 robi sie marudna, chyba nadmiar wrazen z dnia sie ujawnia. Wtedy tez najczesciej ma gazy. Pomaga jej kapiel i zaraz po niej-kolacja w lozku rodzicow i zaraz buch do lozeczka. Dzieki takiemu rytmowi moge nawet zjesc kolacje z mezem,kiedy mleczny potwor juz spi. Najgorzej, gdy o tej godiznie sa jeszcze goscie-mala placzliwa,marudna, choc nie wyje w nieboglosy. Gorzej tez przy takim zaburzonym rytmie dnia spi w nocy-czesciej sie budzi,jest bardziej nerwowa.
RATUNKU!!!!!! Macie jakis sposob na uporczywa sapke? Ola juz w szpitalu odsluzowywala sie przez kilka dni, przepisali mi kropelki Nasivin Soft,ale one wysuszaja sluzowke,a Ola juz i tak ma suche bobelki w nosku,wiec pediatra przepisala jej Euphorbium compositum,ale one w ogole nie dzialaja daje jej wiec sol fizjologiczna i ona najbardziej pomaga. Gruszka tez troszke pomaga. Ale problem powraca. Cierpie,gdy slysze,jak ciezko sie jej oddycha,zwlaszcza w nocy.
Acha! Jeszcze cos! Moze sie komus przyda i nie osiwieje,jak my. Gdy Ola skonczyla robic smolki co kilka godzin pr5zestala w ogole robic kupki. PO poltorej doby bylismy siwi ze strachu,ze cos nie tak (karmie tylko piersia,nie dopajam nawet woda), telefon do poloznej srodowiskowej uratowal nas przed zawalem czy inna choroba wiencowa-powiedzial,ze takie dzieciaczki moga nie kupkac i kilka dni. Znajomy profesor pediatra wysnul teorie,ze nawet do 10 dni to norma
Taka ta nasza Ola oszczedna (jest poznanianka,hihihi), na pampersach nie zbankrutujemy
Dzieki za rady co do krochmalu! Zastosujemy do nastepnej kapieli.
Mamajul, czy taki naturalny kisielek szkodzi na zoladki dzieci? Bo ja bym zjadla cos innego niz biszkopty i suche wafelki...
Magawit
Thu, 08 Sep 2005 - 13:02
Ten gorny post to ja napisalam-Magawit,tylko zapomnialam sie zalogowac,przepraszam
mamajul
Thu, 08 Sep 2005 - 14:18
zależy z jakich owoców zrobisz kompot do kisielku. Z jagód nie zaszkodzi, z jabłek też nie.
Orinoko
Thu, 08 Sep 2005 - 16:55
Witajcie,
tu Orinoko z Kubusiem z sierpnia 2005, za radą i namową MAgawit przeskakujemy do tego wątku, mam nadzieję, że nas jeszcze przyjmiecie?
My też z odbekiwaniem troszkę na bakier jesteśmy, czasem się uda, ale nie zawsze. Czasem kładę Kubusia na brzuszku, tudzież robimy samolocik na przedramieniu (vide str. 45 w wątku sierpniowym), ale mnie już z nim jest ciężko Czasem niestety się nie odbeknie, bo leci przez ręce - ma tendencję do zasypiania podczas karmienia, a w nocy to w zasadzie mało co go rusza... no... dopiero gazy o 5, czy 6 nad ranem spać nie dają. Położna środowiskowa mówiła, że przy karmieniu piersią mogą być problemy z odbeknięciem. Czasem Kubuś sam się odbekuje podczas jedzenia i wtedy mam problem z głowy. Jak już żaden sposób nie zadziała, to staram się go położyć spać na boczku - w szpitalu tak go kładli. Z boku z jednej strony jest zabezpieczony wałkiem-poduszką z Ikei, z drugiej kołderką zwiniętą w rulon i raczej się nie przewraca, a ja wiem, że przynajmniej jak się coś uleje, to się Mały nie zachłyśnie.
Co do kolek i marudzenia wieczorem, to nasz szkrab te dwie rzeczy ściśle rozdziela: kolki są o 5-6 rano, a marudzenie wieczorem swoją drogą, zaczyna ok. 17.00, 18.00. Położna poradziła mi, żeby wtedy z nim wychodzić, tylko wtedy zaczynają harcować komary, a my już mamy parę pamiątek na buźce po spotkaniu z krwiopijcami Na maurdzenie w końcu też pomaga kąpiel ok. 20.00, potem jedzonko i wreszcie spaaaaaaać - zasypia ok. 21.00 i coraz częściej śpi do 1.00, z czego się cieszę. Potem to już przerwy co dwie godziny i od wczesnego ranka maraton z gazami, stękaniem, kwękaniem i popłakiwaniem Ale i tak noce uznajemy za w miarę przespane począwszy od wczesnego wieczoru.
Jesli chodzi o sapanie, to nasz Maluszek też sapie myślałam, że jest to spowodowane jakimś lekkim podziębieniem, ale był badany i pediatra nic nie stwierdził. My tylko mamy przykazane od położnej czyścić nosek delikatnie solą fizjologiczną, ale chyba muszę zgłębić temat, bo faktycznie, czasem mam wrażenie, że mu się ciężej oddycha. Gruszki jeszcze nie próbowaliśmy. Tyle, że "na oko" nosek jest czysty, nic tam nie ma.
Jesli chodzi o jedzonko, to ja dla przyjemności jem herbatniki. Położna powiedziała, że można też zjeść jakieś ciasta drożdżowe z cukierni, w ubiegły weekend zakupiłam w sklepiku osobiście przez właścicielkę upieczone ciacho z jabłkami i to wcale nie droźdżowe, tyle że domowe, bez konserwantów etc. i było dobrze, nic się nie działo z brzuszkiem. Przez to ciacho to mi chyba przybył 1 kg, a już się cieszyłam powrotem do wagi sprzed ciąży (stres....)
Ale się rozpisałam, Dziewczyny! Pozdrawiam mocno, na razie, do usłyszenia, muszę nadrobić zaległości w lekturze, póki Mały śpi!
charlie76
Thu, 08 Sep 2005 - 18:13
halo !
a propo's sapki - szpitalna metoda, dla nas niezwykle skuteczna: rozwieszona na oparciu łóżeczka mokra pielucha tetrowa - nad głową, taki mały baldachim - przeszło jak ręką odjąć Mikołaj na szczęście nie musi się już tym martwic
Fakt, na sapkę pielucha najlepsza. U nas sprawdza się też taki wieszak stojący w pokoju, na którym wieszam pranie. Doskonale nawilża powietrze, choć zgadzam się, że wygląda
Orinoko, a mnie nie pozwolili drożdży Jak jeszcze leżałam w szpitalu, lekarka zauwarzyła u mnie drożdżówkę na szafce i zabroniła jeść. Powiedziała, że właśnie drożdże mogą wywoływać kolki. I bądź tu człowieku mądry - co człowiek to opinia. Dodam, że drożdżówkę zjadłam i nic nie było. No i nadal nie mogę żyć bez jagodzianek a infacol ciągle nierozpakowany stoi. Widocznie na Pyzatego nie przyszedł jeszcze czas albo on w ogóle jakiś niekolkowy. Albo cierpi ino nie płacze a wyrodna matka...
Co do komarów - strasznie uważajcie. Każde ugryzienie takiego malca może się skończyć reakcją alergiczną. Można kupić moskitiery na wózek. W każdym Smyku za niemal bezcen. Posiadam i sprawdza się. Nie szaleję z nerwów, że mi ten szajs śpiące maleństwo pożre.
Żarcie? - Wyrodna żre niemal wszystko. Nie jem tylko cytrusów, orzeszków ziemnych, owoców z wielką pestką no i w ogóle tych co na liście, że alergizują. Kolkopędne jem w ograniczonych ilościach. Testuję. W końcu ja też muszę na czymś żyć a już zajady się zaczynały robić po pobycie w szpitalu nie mówiąc o wyglądzie trupa. Grubego trupa, bo do wagi sprzed ciąży to mi daleko. Od wagi sprzed dwóch ciąż dzieli mnie natomiast równe 30 kg A właśnie schudłam.
Magawit, u nas dokładnie ta sama historia z ulewaniem i usypianiem. Ino ulać to moje zdolne dziecię potrafi już przy cycu. Wtedy szybko zmieniamy ubranko mamy, ubranko synka, to czym przykryte jest łóżko i możemy zalewać się mlekiem od początku po czym zaczyna się akcja kupa. Kupa wypływa z pieluszki zalewając synka, mamę i to czym przykryte jest łóżko. No więc zmieniamy.... i abarot to samo.
Moje dziecko bardzo kupliwe jest, dla odmiany. Akcja kupa ma miejsce przy każdym karmieniu a także pomiędzy nimi. Na początku miał strasznie zciachaną pupinę bo jeszcze nie nawykłam.
A, powiedzcie, skoro już mowa o położnych środowiskowych - dały Wam coś ich wizyty? Jeśli chodzi o mnie to za pierwszym razem - śmiech na sali. Pani spóźniła się karygodnie, nie odpowiedziała na żadne z moich pytań i jeszcze miała jakieś wydumane pretensje o własne spóźnienie, że to niby przez nas. Tym razem pani była super miła ale już niewiele mogła mi powiedzieć. Rzuciła okiem na pępek a przez resztę 45 minut, które u mnie spędziła - wypełniała jakieś papiery i w ogóle dużo pisała. Zapytałam ją po co właściwie wizyty patronażowe u wieloródek no i dowiedziałam się, że częstokroć trzeba sprawdzić, czy dziecko w ogóle jest. Znaczy, czy do domu bezpiecznie ze szpitala dotarło... I już się nie czepiałam.
Oj, pójdę ja już spać.
Pozdrówki, piszcie -
Z
mamajul
Fri, 09 Sep 2005 - 10:03
mysmy z wizyt patronazowych zrezygnowali. łatwo nie było- do tej pory w przychodni wilkiem na nas patrza- ale ja nie chciałam i juz. mam w nosie słuzbe zdowia, której pacjent wadzi. no i to wypełnianie swistków. poza tym nie lubie obcych w domu i obcym o naszych intymnych sprawach opowiadac, wiedzac ze ona i tak to w nosie ma ino przyjsc musi bo kazali. wiec nie była i extra. pediatre se do domu panstwow. wezwalismy i juz. a dzisiaj pierwsze szczepienia. dziecko cieknace kria mi maz oddał (czekałam z Jula na korytarzu). o watke i plasterki musielismy sie upominac. no coments. moja i z. bluzka zbocz.krwia...dzieciak wrzeszczacy. nienawidze sł. zdowia. a obow. trza za nia płacic...
Orinoko
Fri, 09 Sep 2005 - 10:24
Helo
u nas położna środowiskowa sprawdza się bardzo dobrze i generalnie chwalimy sobie jej wizyty, przychodzi 2x w tygodniu przez sześć tygodni, dla takich nowicjuszy jak my w dziedzinie opieki nad noworodkiem, to dużo znaczy, bo mama i teściowa są daleko, a poza tym doświadczenie mają sprzed 30 lat (i 20) Pani położna obcina paznokcie Kubusiowi, bo wyrodni rodzice się boją, kazała dziecko kąpać w mące ziemniaczanej lub Kali, oraz w oliwce, dzięki czemu przesuszenia skóry i rumień zniknęły, podpowiada jak walczyć z kolkami i ogólnie jest ok. Naprawdę, chwalę sobie takie wizyty. Poza tym jest "lokalna" i wie, co i gdzie, a my mieszkamy tutaj od roku dopiero, więc nie bardzo wiemy, gdzie, co i jak i to z dzieckiem. Za to nie chwalę zupełnie służby zdrowia i przychodni, gdzie np. badanie moczu musieliśmy dwa razy robić gdzieś tam indziej i to płacąc za nie, bo laboratorium się remontuje do połowy września i przychodnia nie dogadała się z żadnym innym laboratorium, coby było na zastępstwo. Wiadomo, badanie moczu nie kosztuje majątku, ale sam fakt jest wkurzający.
No to widzę, że faktycznie, co człowiek, to opinia, ja nie próbowałam drożdżówek jeszcze, ale mam zamiar. Dziś wprowadziłam dżem na śniadanie, ale symbolicznie.
Dziewczyny, jak oczka zaczynają płakać łzami, to znaczy, że kanaliki łzowe są drożne, czy nie? Bo jednocześnie troszkę jeszcze gromadzi się ropki w kącikach i już sama nie wiem, co o tym sądzić. Robię Małemu masaż kanalików, mam nadzieję, że się przetkają.
Powiesiłam dziś w nocy pieluszkę nad łóżeczkiem, chyba lepiej się Kubusiowi oddychało!
Z przygód nocnych, trzy razy wkładałam mu czopek (pół czopka) w nocy w pupę i trzy razy wyjeżdżał z kupą. W końcu przespał noc bez czopka, a i gazy ruszyły z opóźnieniem... dopiero ok. 8 Rany, jak sobie pomyśle, że mój szanowny mąż niedługo wraca do pracy i pewnie nie będzie już taki pomocny w nocy, a jest nieoceniony w cierpliwym kołysaniu Małego w godzinach porannych, to aż mi się słabo robi. Może macie pomysł jak bezstresowo przeżyć powrót męża do pracy na 10 godzin dziennie?
Komary nadal atakują, wyrodny mąż nie kupił wczoraj firanki na moskitierę (w domu nic takiego nie mamy, bo, ku rozpaczy teściowej, nie mamy firanek he he he) i Mały znowu został pokąsany Jak się objawia reakcja alergiczna na komary u takiego Maluszka? Jak na razie, to ja mam chyba bardziej alergiczną reakcję na owady, bo zaraz puchnę i się drapię, kurczę, mam nadzieję, że tego nie odziedziczy po mnie. Dziś zakup firanki musi być sfinalizowany.
mamajul
Fri, 09 Sep 2005 - 10:48
wiesci z wagi.
Dzisiaj Ignacy był wazony 1-szy raz po szpitalu. Wazy prawie 6 kg. przytył od 24 lipca 2 kg.
Teraz rozumiem czemu członki mnie bola.
anonimowy
Fri, 09 Sep 2005 - 12:13
Czy ja sie moge pochwalic? Bo do wagi sprzed ciazy zostalo mi 2,5 kg i nie wytrzymam,jak o tym komus nie powiem A rodzilam 2,5 tygodnia temu. Wiem od czego tak ladni chudne-tluszczyk przechodzi na dzidzie. Dzis zauwazylismy,ze Ola robi sie pyzata. W wieku 2,5 tygodnia nosi rozmiar 3, do 38 niedaleko Jakies te oznaczenia na pampkach chyba dziwaczne,bo zalozylam jej dzis pierwszy raz pieluszke w rozmairze 3 (5-9 kg) i jest idealna,a 2 juz od 3 dni wrzynaly jej sie w nozki. A ja myslalam,ze zle zakladam pieluche... Musze tylko uwazac na ciasteczka, kupilam sobie suche wafelki smietankowe i one sa taaaaakie pyszne, ze sobie wyliczam ile na dzien moge zjesc Jeszcze tylko brzuchol obwisniety niemilosiernie,szukam w poblizu silowni,coby toto sie wchlonelo jak u nastolatki Jak tylko ginek da zielone swiatlo,to ruszam na podboj hantli i steppera. Nie wiem tylko jak rozwiaza problem logistycznie, co z Ola?
Narazie zastanawiam sie jak sie wyrwac do fryzjera. Chyba pojde do mojej znajomej,niedaleko tesciowej, z tesciowa jakos razniej bedzie w razie rykow malej.
Podziwiam ludzi z 2 dzieci (nie wpsomne o Geloi,hihihi), jak Wy dajecie rade logistycznie????
Co do poloznej-jestesmy z niej zadowoleni baaaardzo. Papiery wypelniala tylko za 1 razem, teraz tylko z torebka przychodzi,jak jaka ciocia oglada pepek, pyta o problemy...a wlasciwie nie musi pytac,sama zasypuje ja pytaniami o sapke,kupke itp. Rad udziela sensownych, a co wazne-skutecznych. No i nie sieje paniki, uspokaja bardzo. Pewnie przy 2 dziecku to faktycznie sens maly takich wizyt,ale Orinoko ma racje-przy 1 dziecku jak znalazl. No i zachwyca sie Ola, wiec juz jestem do niej dobrze nastawiona. Przekonalo mnie do niej to,ze mozna do niej dzwonic o kazdej porze dnia i nocy w przypadku watpliwosci.
To tyle z nowosci, pieluszke mokra dizs w nocy wyprobujemy,bo nie moge sluchac,jak sie dziecko meczy.
Pozdrawiam
Magda
PS.Nasza polozna to samo mowila o nieodbijamniu przy karmieniu wylacznie piersia,znaczy-to nie sciema
Magawit
Fri, 09 Sep 2005 - 12:16
Znow sie zapomnialam zalogowac,teraz ustawilam domyslne logowanie,powinno sie skonczyc moje gapiostwo,za ktore przepraszam.
Na przeprosiny dowcipny zabobon, z ktorym dopiero teraz sie spotkalam. Podczas ciazy spisywalysmy zabobony dotycznace ciazy (nieprzechodzenie pod sznurkiem, baba z woda itp).
Podobno do dnia chrztu nie powinno sie dziecka pokazywac nikomu,wychodzic na spacery,zapraszac gosci do dziecka. Suuuuper ten zabobon,gdyby byl powszechniejszy to mialabym o polowe mniej stresow, bo nie powtarzalyby sie sytuacje z wczoraj, kiedy to mala marudzila juz przed snem,zbieramy sie do kapieli a tu przed brama niezapowiedziani goscie w liczbie 3 w tym male dziecko Slyszalam o tym zabobonie z 2 roznych zrodel,wiec to musi pokutowac. Nie wiem,czy tylko w wielkopolsce,czy to tai ogolnokrajowy wymysl?
I na koniec dobra rada sterej cioci, kto nie chce,niech nie czyta My tez ulewamy podczas jedzenia, zdarza sie,ze zanim Ola sie przyssie mleko tryska jak z fontanny i zalewa jej buzke Z drugiej tez mi tak leci. Zadna wkladka laktacyjna nie ejst w stanie tego wchlonac. Robie wiec tak: zanim odslonie piers z ktorej bede karmic do miseczki stanika drugiej wkladam zwinieta pieluszke tetrowa, potem podkladam druga pieluszke pod cyca karmiacego-miedzy niego a Ole, chroni on moje rzeczy i ciuszki Oli. Po tygodniu wygibasow umiem juz sama zalozyc oba ochraniacze i jednoczesnie wziac dziecko z wozka czy fotelika. W nocy karmie na lezaco w lozku-pod glowke ssaka podkladam pielusze i druga tradycyjnie-do stanika.
koniec madrzenia sie,ide odpoczac przed kolejnym karmieniem
Orinoko
Fri, 09 Sep 2005 - 12:17
No to gratulacje, piękny wynik!!!
PS. To było a propos przybierania na wadze przez Ignasia oraz zrzucania wagi przez Magawit!!!
anonimowy
Sat, 10 Sep 2005 - 12:01
Kochane!! Dzieki za rady z mokrymi pieluszkami nad lozeczkiem. Podzialalo!!! W nocy Ola miala co prawda sapke,ale juz nie tak okropna,mogla oddychac. Na kolanach Wam dziekuje
Od kiedy zaczac sie martwic droznoscia kanalikow lzowych?
.uzytkownik.usuniety.
Sun, 11 Sep 2005 - 13:04
Ja tylko na chwilkę, nie będę się rozpisywać ale przyszło mi do głowy, że zamiast gruszek do kataralnych nosów najlepsze (IMHO) są takie aspiratory albo polska wersja tego samego. Ja mam ten pierwszy i sprawdza się wybitnie i przy starym i przy maluchu. Podobno są też bezpieczniejsze.
Z
Orinoko
Sun, 11 Sep 2005 - 17:28
Hej, hej!
UFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF!
U nas po ciężkim piątku (to już chyba mała tradycja! Widocznie Kubuś lubi tak obchodzić "urodziny") i średnio ciężkiej sobocie, nastała błoga niedziela - dał mi pospać do 10.30 i po południu śpi jak suseł. Wczoraj też spał po spacerku 3 godziny, aż się zaczęłam niepokoić stanem mojej "krainy mlekiem płynącej".
Dziewczyny, czy spanie na czuj czuwaj to domena młodych matek czy tak już zostanie? Każdy szelest, każde sapnięcie, chrapnięcie, bączek, ruszanie rączkami czy nóżkami przez Kubusia wybudza mnie ze snu. Mąż się dziwuje i każe spać, rodzice mówią, że tak właśnie śpi matka... Czy Wy też tak macie, czy to mija z czasem? Troszkę to jest męczące dla mnie, bo sen płytki i urywany i nie mogę w pełni skorzystać z dobrodziejstwa trzygodzinnych przerw nocnych między karmieniami...
ale cóż, skoro natura tak to urządziła, to nie będę się buntować.
Chciałam jeszcze wrócić do tematu kanalików łzowych - położna kazała masować, masować, masować, no to masuję - ropki jakby mniej, za to pojawiły się łzy - czasem Mały płacze na mokro, czasem na sucho. Czy mogę w związku z tym uznać, że kanaliki przetkane i jeden problem mniej do martwienia się???
A propos martwienia się, to właśnie się denerwuję, bo dziś mnie brzuch dwa razy zabolał, chyba mi arbuz (a jadłam nie pierwszy raz, względnie kawałeczek jabłka - może jakaś chemia???) nie posłużył i się zastanawiam jak zareaguje na to Kubuś i jaka będzie noc...
Ech... ale za to cieszę się, że czas jakoś mija, mam nadzieję, że te magiczne 3 miesiące miną... kiedyś w końcu...
Pozdrawiam mocno
.uzytkownik.usuniety.
Sun, 11 Sep 2005 - 17:37
spanie nie mija tylko z czasem sie przyzwyczajasz i juz nie znasz niczego innego...
z
mamajul
Sun, 11 Sep 2005 - 20:17
ropa w jednym oku. od rana.
niecierpie jak jest upał.
weekendy są zdecydowanie za krótkie.
Marzę o deszczu.
Orinoko
Mon, 12 Sep 2005 - 12:01
U nas w nocy przeszła solidna burza z piorunami, Mały nawet okiem nie mrugnął, spał jak zabity, za to najpierw nie było prądu po burzy, więc karmiłam go przy świeczce, a potem zabrakło wody na ładne parę godzin. Warunki jak na wojnie, bo do tego dziś mamy dzień bez gazu z okazji przechodzenia z butli na gaz ziemny Ale za to Maluszek dał pospac - pierwsza noc bez kolek za nami! Nowa jakość życia No, nie łudzę się, że dziś też tak będzie, ale jako że wczoraj bolał mnie brzuch, to już się nastawiłam na noc pełną wrażeń, a tu wręcz odwrotnie. Bogowie byli dla nas wczoraj bardzo łaskawi!
charlie76
Mon, 12 Sep 2005 - 15:55
witam serdecznie
Mikołaj rośnie i wisi ciągle "u źródła"
przypałętały się niestety jakieś problemy z odgazowywaniem - jak już pójdzie, to ściany drżą, ale często malutki musi się ciężko napracować żeby sobie ulżyć... przez to jest niespokojny i chociaż obiecywałam sobie że nie będzie dostawał smoczka jak długo będzie to możliwe, to skapitulowałam - smoczek pozwala mu się troszkę uspokoić i przespać, więc warto było
Jacek wrócił już do pracy więc trochę panikowałam przed pierwszym "samotnym" dniem - udało się jednak póki co dziecko nakarmić, wyprowadzić na spacer, zrobić zakupy i pranie - chyba całkiem nieźle tylko troszkę zmęczona jestem po kolejnej średnio przespanej nocy - jeszcze nie nauczyłam się odsypiać w dzień przy maluszku
w ubiegłym tygodniu walczyliśmy z uczuleniem - biedacwto dostało go od pieluszek belli (happy) - na szczęście po powrocie do pampersa i zastosowaniu penatenu udało się skutecznie pozbyć świństwa
Mikołaj - łakomczuch nieprzeciętny - straszy mnie ciągle jedząc noskiem - co kilka minut muszę go odstawiać od piersi żeby wytrzeć wylewające się z nosa mleczko i umożliwić mu oddychanie czy Wasze dzieci też tak łakomie podchodzą do jedzenia? moje słonko dostaje wręcz wścieklizny jeżeli mama zamiast od razu przystawić do cyca po przebudzeniu wymyśla jakieś przebieranie w czyste pieluchy
szwy trochę jeszcze męczą, zwłaszcza te wewnętrzne, ale czuję że jest odrobinę lepiej, więc jestem dobrej myśli gorzej z hemoroidami, ale o tym wolę nie zaczynać - za bardzo mnie męczą, a czopki i rivanol nie bardzo chcą pomagać. nic to, i z tym sobie w końcu poradzimy
pozdrawiam wszystkich szczęśliwych rodziców i maluszki - wielkie całusy dla wszystkich
Orinoko
Mon, 12 Sep 2005 - 16:58
Charlie, fajnie że się odezwałaś, gratuluję pracowitego dnia, dzielna jesteś, Magda Magawit też dziś pierwszy dzień bez męża, rano dostałam info, że Ola pozwoliła jej zjeść i się ubrać, mam nadzieję, że ciąg dalszy dnia równie optymistycznie wyglądał.
U nas jeszcze tato z nami, ale od piątku koniec, tylko potem przyjadą na odsiecz dziadkowie, czyli moi rodzice, nareszcie obejrzą wnuka! Biedni, tak długo im kazałam czekać, ale w końcu mają 600 km do wnuczka, więc będzie to dłuższa wizyta, a nie tylko wejście na herbatkę!
Co do łakomstwa, to nasz Kubuś je dość żarłocznie i ciągnie jak pompka wydając dziwne odgłosy, zastanawiam się, czy nie łyka za dużo powietrza, ale tak je i nie umiem tego zmienić... Zwłaszcza nocne karmienie jest głośne. A co do gazów, to u nas też ściany drżą, mąż powiedział, że jak się Maluszek nie ucywilizuje, to się z niego będą w przedszkolu śmiać ale to pewnie tak już jest z tymi maluchami.
My z Happy jesteśmy akurat najbardziej zadowoleni, a z pampersów nie byliśmy, ale uczuleń na razie zero na koncie, oby tak dalej.
Biedaczko, na hemoroidy polecam Hemorol w czopkach, ale lepszy chyba będzie maść czy krem Posterisan - ja się z tym paskudztwem użerałam dwa tygodnie, ale w końcu zeszły. Posterisan tani nie jest, ale w miarę skuteczny, tylko aplikacja troszkę skomplikowana Można się jednak przyzwyczaić.
Mnie położna kazała stosować rivanol właśnie na szwy, bo miałam jeden problem (rozeszły się w jednym miejscu - te zewnętrzne, ale już jest ok). Wewnętrznych nie czułam i nie czuję...
Pozdrawiam i lecę do kuchni, pa!
Mia35
Mon, 12 Sep 2005 - 17:30
Witajcie sierpniowki
w koncu znalazlam chwile,aby napisac chociaz "oko mi leci" tzn.jestem baaardzo senna.Synus dzisiaj konczy 4 tygodnie czyli ja od miesiaca praktycznie nie sypiam a ostatnie dwie nocki byly juz w ogole odlotowe Adas ma problem z odbijaniem i gazami,je juz ladnie co mn.3 godziny ale potem musze go dlugo trzymac,aby mu sie odbilo,poniewaz inaczej potem zdaza mu sie wymiotowac albo meczy sie biedaczek,napina i wije a ja spocona probuje mu pomoc
Juz od dwoch tygodni musze radzic sobie sama,tzn.Wojtek poracuje,wyjezdza i z Adasiem czesto spedzamy sami cale dnie i noce buuu a innymi slowy zajmuje sie dzieckiem zupelnie sama Co niestety skutkuje moim ciaglym zmeczeniem i to tak,ze doslownie slaniam sie czasami na nogach
Ale..synek nam rosnie - widze po spiochach,pieluchach i po tym jak mnie rece bola hihi za tydzien mamy wizyte kontrolna u pediatry a polozna,ktora do nas przez "chwile" przychodzila twierdzila,ze Adas rozwija sie swietnie,a problemy,ktore obecnie mamy...mina to kwestia czasu
Na problem z oczkami polecam najzwyklejsza czarna herbate, tzn.przemywanie.U nas najlepiej sie sprawdzila kiedy po szpitalnych przeciagach walczylismy z ropa w oczkach
Ja osobiscie mam nowy problem - musze podjac decyzje odnosnie srodkow antykoncepcyjnych a wczesniej zadnych nie uzywalam,wiec nie wiem co bedzie dla mnie dobre
Oj,my kobiety...ciaze,porody,opieka nad dzieckiem a potem...prochy czy tam inne swinstwa Czy ten swiat nie jest troszke niesprawiedliwie urzadzony??
A jeszcze odnosnie zabobonow - bedac w ciazy przezywalam totalny brak koordynacji ruchow i ciagle czyms sie parzylam..takie malutkie oparzenia ale w wielu miejscach.Gdyby wierzyc przesadom Adam powinien urodzic sie z wieloma bliznami,sladami itp. Odetchnelam z ulga,kiedy stwierdzilam sliczna, zdrowiutka skorke mojego synka
Pozdrawiam i uciekam na kanape..moze uda mi sie przespac chwilke
Magawit
Wed, 14 Sep 2005 - 10:55
Witam! To nasz 3 dzien sam na sam Tatus od poniedzialku w pracy. Przedwczoraj w ten wielki dzien bylam spocona-jak to bedzie...A Ola okazala sie aniolkiem. dala mi zjesc sniadanie i ubrac sie,jak pisala orinoko. Nie by;lam w stanie wejsc na forum-az takich luksuwow nie oczekiwalam, starczylo sily tylko na napisanie smsa znad wysysanej piersi I wczorja i dzies mala daje mi sie ogarnac i zjesc cos przed 10. Mysle,ze jak na poczatkujaca matke nie ejst zle. Tez zrobilam w pon. pranie, ciekawe czy to jakis syndrom Matki-Polki? Ma czasu sekunde to zaraz pranie wstawi
U nas na gazy i inne brzuszkowe dolegliwosci (a kto wie czy nie bardziej na babskie marudzenie,hihihi) pomaga nagrzewanie brzuszka suszarka, przez pieluche oczywiscie. A potem wspaniala kapiel i tulenie do cycusia w lozku rodzicow.
Zwierzo, dzieki za linka do tego aparatu! My mamy taka nowoczesniejsza gruszke-nie wlada jej sie do noska,tylo przylada do skrzydelek i wciaga jak tradycyjną. Koncowke ma przezroczysta wiec widac co tam w nosku siedzialo. Juz malej tym nie katuje odkad pieluszka mokra wisi dzien i noc nad lozeczkiem. To naprawde dziala!!!!!
Co do lania sie mleka noskiem-raz tak mialam. Znaczy-nie z mojego noska sie lalo Ale to normalne, dziecku nie szkodzi.
Orinoko pytala mnie jak wytrzymuje karmienie poltorej godziny non stop. Ola wyrosla z tego, takie epizody zdarzaja jej sie coraz rzadziej. Ciezko bylo na poczatku, gdy sutki mialam wrazliwe,pogryzione.rwawiace. Teraz nic im nie straszne. A jak wytrzymywalam? Nad kanapa, na ktorej najczesciej karmie wisi miedzioryt-prezent slubny od autora tegoz. Przedstawia Matke Bosa Karmiaca. Patronuje nam
Wszyscy sie dziwia, jak ja moge karmic taimi "wrzodami". Przed ciaza mialam male B, po porodzie zrobily sie male D , ale teraz wrocily do wielosci sprzed ciazy Twierdze jednak, ze nie wielkosc sie liczy,tylko jakosc
Mia brawa dla Adasia za nauczenie sie ssania jak na maluszka przystalo. Zawsze uwazalama,ze Adasie to zdolne chlopaki
Bella happy dawali u nas w szpitalu, sprawdzily nam sie,choc tkaie jakies toporne mi sie wydaja. Za to Huggiesy sa do niczego-okropnie gumki odparzaja! Sa chlonne,mieciutkie,tylko na nozkach mala zawsze po nich ma slady odcisniete. Skonczymy te paczke i wiecej juz sie z nimi nie spotkamy. Chyba jednak trzeba niestety przetestowac na wlasnym dziecku,co mu bedzie sluzyc...
Pozdrawiam wszystkie maluszki i ich mamy! Zmykam zupe sobie ugotowac!
kachna
Thu, 15 Sep 2005 - 14:54
zebyscie sobie nie myslały, że Was wypuściłam spod kontroli!!!!
Jestem tu 3 razy dziennie i podczytuje, ale widze, że Was maluchy zaabsorbowaly do imentu.
To dobry znak.
Moje aktywnosci na sierpniowym i wrzesniowym...Leze teraz i ...czekam.
Buziaki dla mateczek i wspanialych dzieciatek!
Orinoko
Thu, 15 Sep 2005 - 15:10
Kachna, żebyś wiedziała... Święte słowa...
U nas nadal w nocy regularnie kolkowo-gazowo, w dzień bywa różnie tzn. gazy raczej nie, ale raz śpimy, raz nie śpimy i nie dajemy żyć umęczonym rodzicielom, dziś akurat jest śpiączka...
Jutro mam pierwszy dzień bez męża pod ręką, trzymajcie kciuki, mam nadzieję, że dziecię będzie się spisywać i da mi zjeść i się ubrać, choć jak dotąd w piątki bywał dość marudny.
Jutro minie miesiąc, jak się pojawił na świecie. Czasem się zastanawiam jak to było, jak go nie było?
W ogóle to mnie dopadły jakieś hormony matczyne, bo się strasznie nad nim rozklejam w chwilach kryzysu, co nie jest zapewne dobre. Czy to normalne?! PEwnie przy drugim dzieckku człowiek ma większy dystans i luz....
Kachna, chciałabym użyczyć sobie od Ciebie trochę tej dziarskości i zaradności życiowej, bo się straszna ciepła klucha w ciąży zrobiłam, a teraz ten proces jeszcze bardziej jest zaawansowany... a tu cóż, trzeba się brać w garść dla naszych dziatek, w końcu mają tylko nas
Pozdrawiam Was mocno, mocno, mocno
.uzytkownik.usuniety.
Thu, 15 Sep 2005 - 21:16
Witam po dłuższej przerwie. Dłuższej, bo teraz już nie mam żadnej pomocy. Sama obrabiam dwójkę. Z początku bałam się jak spacery będą wyglądały ale teraz widzę, że to nie jest największy problem. Niestety wszystko, co jestem w stanie zaoferować Dużemu Synkowi w czasie karmienia małego to czytanie... ileż godzin czytania może znieść ruchliwy dwulatek? No, pod tym względem trochę kiepsko jest. Za to obiady i prania porobione. Tylko z wieszaniem mam zawsze problem. Nigdy nie ma kiedy.
Orinoko, mnie też dopadają jakieś ciepłokluchowe nastroje. Ale tym razem na tle, że Dzidziawa taki biedny bo się nim nie zajmuję. Albo, że Pyzaty taki biedny bo Dzidziawa nie daje mu pospać. Podobno to prolaktyna tak działa.
Kachna, pamiętasz mnie ze zlotu? Od tamtej pory śledziłam Cię na ciążowym podforku. Trzymaj się, dzielna kobieto.
Magawit, podziwiam, że potrafisz gruszką. Ja nigdy nie opanowałam tej sztuki. Też miałam taką niby nowoczesną.
A u nas ciągle brak kolek. W siódmym niebie jestem. Jedyne, co doskwiera Pyzatemu to łykanie powietrza. Ale bardziej go męczy jak ulewa albo jak właśnie ulać ani beknąć nie może. Pruka przepięknie i bezproblemowo. No i też strasznie głośnio je. Wiotkość krtani - czasem aż pieje, pogwizduje, skrzypi... Nad ranem budzi wszystkich, łącznie ze starszym rodzeństwem, które natychmiast zrobienia mleka się domaga. No i robię. Trzecią ręką. Mam nadzieję, że ta krtań Pyzatego szybko się uwapni i już nie będzie tych wszystkich efektów akustycznych.
Pyzaty zaczyna się zbystrzać. Patrzy już całkiem przytomnie, czasem śledzi poruszających się ludzi no i ... uśmiecha się. Takie grzecznościowce puszcza, że szok. Zaczął już jakieś 2 - 3 tyg. temu ale miałam wątpliwości czy to aby świadome. Teraz już wątpliwości niet.
Dzisiaj wygrzebałam i założyłam Pyzatemu pajacyk, w który ubrali go po urodzeniu. Za mały. Widać, też rośnie. Nie wiem tylko ile teraz ma. Na kontrolę jeszcze nieprędko się wybieramy bo ze szczepieniami musimy czekać. Póki co czeka nas neurolog i kontrola chorej łapki. Tak po mojemu - postęp jest znaczny. Zaczął już nawet zginać łokieć ale tylko w jednej pozycji. Ćwiczymy dalej do upadłego bo widać, że jest po co.
Oj, spać. Muszę koniecznie odespać wczorajszą makabryczną noc. (Tym razem Duży dał czadu, mały - spokojny, czasem tyko długo je).
Dobranoc,
Zaspana Z
anonimowy
Fri, 16 Sep 2005 - 09:34
Hihihi,to sie Orinoko trafila odpowiednia koolezanka. Bo ja z natury jestem ciepla klucha,a hormony teraz szaleja w tym kierunku. Juz widze,jak sie wybierzemy na jesienny spacer i z wozkami,po wertepach wiejskich chodzac bedziemy zawodzic nad naszymi maluchami.
mam tylko pytanie-jak sie nazywaja hormony-mesie odpowiedniki prolaktyny? Moj slubny rozczula sie tak samo jak ja nad mala. Dawniej mial problemy ze wstaniem do pracy,przeciagal do ostatniej chwili moment wyjscia,bo mu sie zebrac nie chcialo, a teraz...budzi sie wczesniej tylko po to,zeby popatrzec na Ole przed wyjsciem. I z ciezkim westchnieniem pokrzywdzonego jedzie do pracy patrzac na mnie zazdrosnym okiem. Bo ja to niby mam tak fajnie-caly czas z mala.
Wczoraj byl wielki dzien-przyjechali tesciowie i moglam wyskoczyc na chwilke do pobliskiego sklepu po zapasy miesa obiadowego. Jak wysylam meza po mieso ,to pyta:"biale czy czerwone"? i nie pyta o wino bynajmniej Jak kaze kupic czerwone to czasem kupi schab, a czasem pieczeniowa wolowine i potem kobieto kombinuj z tego obiad. Ale zboczylam z watku. No wiec pojechalam do tego sklepu, tesciowie zostali z Ola, a ja...tesknilam w kolejce. Musialybyscie mnie widziec,jak sie cieszylam w drodze,ze ogona sie pozbylam na chwile,a za 2 mminuty mialam taaaaaakie wyrzuty sumienia i taaaaaaaaaaaaaaaak tesknilam:)
Ola tez sie swiadomie usmiecha, ale tylko do mnie.
za to jak jest lekko glodna, to u Adama siedzi spokojnie i sobie patrzy na niego i swiat, a jak tylko ja sie zblize to jest ryk,bo mleko idzie i trzeba mleczarnie pospieszyc
Kachna na wszelki wypadek zaczynam t4rzymac kciuki. Co prawda masz jeszcze czekac,ale skoro taka niecierpliwa jestes i szybka, to ja juz wole teraz palce zacisnac,bo potem moge nie zdazyc
Zwierzo odsysnac dzieco gruszka to pikus,ale wychowywac dwoje??????????? Ja Cie podziwiam, dla mnie jestes Matka Polka z prawdziwego zdarzenia. A co do czytania starszemu-tylko mu to na dobre wyjdzie, wiem co mowie,polonistka jestem i pedagog Mam fiola na punkcie czytania, opanowalam sztuke jednoczesnego karmienia i czytania ksiazki, oczywiscie po warunkiem, ze w czasie karmienia nie podziwiam mojej pieknej dziewczynki I ksiazka nie moze byc zbyt duza
Pozdrawiam narazie,caluje i scisam mocno!
Orinoko
Fri, 16 Sep 2005 - 11:51
Witam, tu samotna matka Polka znad talerza ze śniadaniem. Uspiłam wreszcie małego płaksę, bo jojczał od 8 rano.
888888888888888888888888888888888888888888888888888888888888
To była przerwa na karmienie, bo akurat zdążyłam połknąć śniadanie i Mały się rozpłakał...
Może teraz pośpi, bo chyba już zmęczony jest.
Zwierzo mój Kubuś też robi orkiestrę, jak je, zwłaszcza nocą. Nie wiem, czemu tak je, ale sapie, gwiżdże, pracuje jak pompka...
Już mam trzy teorie nt. tego, co się dzieje z moim dzieckiem podczas jedzenia i co powoduje gazy:
- połykanie powietrza co prowadzi do "zagazowania"
- nadmiar laktozy, czyli je tylko/głównie chude mleko z I fazy
- niedojrzałość układu pokarmowego
Dziś był maraton gazowy w nocy od 22.00, zresztą trwa w zasadzie nadal, bo puszcza bąki i się pręży jak śpi i jak nie śpi... A nie śpi więcej nioż śpi... I niestety nawet noszenie na rączkach nie pomaga na ten płacz... No cóż... jeszcze tylko (???) (daj boże) dwa miesiące, może będzie lepiej... W ogóle to już wątpię, czy to kolki czy tylko gazy, czy to w zasadzie to samo, bo od czytania mam mętlik... Dziś mąż stwierdził o poranku, że może dobrze, że Mały ma te gazy, bo jakby ich nie miał tudzież nie mógł wydalić z organizmu, to by się dopiero męczył i byłby dziki wrzask na okrągło, a tak to jest głównie stękanie... No... płącz też, ale mniej w nocy. NIE ma to jak męska logika
Ciepłokluchowatość moja mnie wkurza przeokropnie, ale i tak lecą mi łzy jak groch, jak on płacze, a ja po raz kolejny jestem bezsilna... Czy ten poziom hormonów się jakoś jeszcze zmieni? Rany boskie, nie mogę się tak mazać w kółko, bo co sobie dziecko o mnie pomyśli? Wyjdzie na to, że wypłakujemy mniej więcej tyle samo na dobę.
Chciałam Was zapytać, czy macie problemy z kroczem? Ja przestałam używać już podpasek, ale bardziej komfortowo czułabym się jeszcze z wkładkami i... nie mogę ich nosić, bo niestety zaraz mam wszystko podrażnione. A próbowałam dwóch różnych firm Objawy mam takie jak przy noszeniu ALways z siateczką czyli podrażnienie/uczulenie.
DO tego wychodzi mi jeden szew wewnętrzny, położna kazała go usunąć, ale trzyma się mocno.... buuuuu
Pozdrawiam, idę trochę zająć się psem, bo podchodzi biedak pod drzwi tarasowe i smutno zagląda do środka domu, czemu nikt się nim nie zajmie, nie pogłaszcze itd.
anonimowy
Fri, 16 Sep 2005 - 12:35
Hej,hej,to jeszcze raz ja. Mamy za soba marudne przedpoludnie,licze,ze teraz pospi moj aniolek.
Co do krocza-ja tez sie pruje,juz drugi szew mi puszcza ze srodka. Obejrzala to polozna srodowiskowa i stwierdzila,ze to normalne do 6-8 tygodnia o porodzie moga te szwy wychodzic. Mowi,zeby nic z tym nie robic,jesli nie daja sie usunac poprzez delikatne pociagniecie. Ja wiec zostawilam i chodze jak z nitka od tamponu
mnie tez wkladki przez pierwsze dni pzeszkadzaly,teraz juz nie,moze to kwestia wkladek wlasnie? Orinoko,wyprobuj moze Alldays. Mnie inne przeszadzaja,zwijaja sie,podrazniaja i ogolnie przeszadzaja, a te sa tak szerokie a przy tym cieniutkie,ze ich nie czuje.
Pozdrawiam!
.uzytkownik.usuniety.
Fri, 16 Sep 2005 - 14:59
He he, Magawit, ilem to ja się naczytała jeszcze karmiąc Dzidziawę. Wylegiwałam się całymi dniami z biustem na wierzchu i maleńkim Dzidziawką obok siebie. Ssaliśmy, spaliśmy i czytaliśmy... Echhhh, to były czasy. Niestety przy dwójce - nie do zrobienia. Z tym czytaniem Dzidziawie chodziło mi tyko o to, że on za żywy żeby tak cały dzień wytrzymał. Bo w ogóle to czytamy dużo i on bardzo długo wytrzymuje, jak na dwulatka, oczywiście.
Co do wychodzenia, pamiętam jak pierwszy raz wybrałam się do banku po urodzeniu Dzi. Czułam się jak pies spuszczony z łańcucha. Ale za chwilę też miałam wyrzuty sumienia i tęskniłam i drżączka mnie opanowała czy on aby tam nie płacze. Przy Dzidziastym kłóciliśmy się kto będzie pchał wózek albo kto zmieni pieluchę (nawet te z kupą miały powodzenie ). Teraz jest nieco inaczej - małżon chyba tylko raz zmienił Pyzatemu pieluchę, ja orzekłam, że już zapomniał jak to się robi a on nie protestował i wszystkie są moje. W ogóle Pyzatek jest teraz najbardziej mój. I bardzo się rozkoszuję. Niemowlęctwo Dzi podzielone było na etapy i gorączkowe czekanie na następny. Kiedy wreszcie przewróci się na brzuszek, kiedy złapie grzechotkę, kiedy wymówi pierwsze słowa? Teraz - zupełnie inaczej. Cieszę się takim Pyzatym jaki akurat jest pod ręką. I ubóstwiam mieć w domu noworodka albo raczej maleńkie niemowlę bo Pyzaty skończył wczoraj 6 tygodni. To już awansował na niemowlę.
Jeśli chodzi o krocze to moje już w ogóle nie pamięta, że rodziło. Szwy gdzieś odpadły, od bardzo dawna nie krwawię (ale to właściwie nie takie fantastyczne jest). Mogę znowu zachodzić...
No i tak matka p konczy wywody - pyzol sie uaktywnil i jednorecznam.
pzdr,
z
Orinoko
Fri, 16 Sep 2005 - 16:21
Kurczę, u nas czytanie odpada, no, chyba że na głos, co dziś czyniłam w ramach uspokajania, bo cały dzień urodzinowy Kubuś of course marudny jest, płącze o byle co i to donośnie... Ale czytanie godzinami to w ogóle nie do zrobienia z małym malkontentem...
Śpi. Ciekawe ile pośpi. Jak dotąd udało się wyrwać godzinę nie licząc piętnastominutowych epizodów. Nie da się go niestety odłożyć, żeby się zajął oglądaniem świata, nie = on chce na rączki i wczepia się we mnie jak małe małpiątko co to będzie za parę kilo więcej? Zresztą w pozycji małpiątka też nie da się uspokoić jak przekroczy próg płaczliwości... Cięzki dzień dziś mamy, pionierski, może jutro będzie lepiej.
Jak teściowie nas dziś nawiedzą wieczorem, to chyba zostawię ich z Małym i ucieknę z psem na deszczowy spacer... nie bez wyrzutów sumienia, owszem, ale... dziś mnie Kubuś mocno przeczołgał... Ech, tego trudnego macierzyństwa też da się nauczyć?
[/b]
kachna
Sat, 17 Sep 2005 - 00:04
No to znowu Was skontrolowalam, usuwajac przemoca mojego pierworodniaka od kompa
Zwierzo pamietam i Ciebie i Twojego synka!
Widok kobietki w ciazy z synkiem przypominal mi o czasach, gdy mialam dwoje....moj Mateusz byl wtedy "drobna ruchawka", brojek, no i mial 1,4 jak sie Kaja narodzila....
Na poczatku bylo dokladnie tak , jak piszesz, ale....najciekawsze byly czasy, gdy Kaja zaczela chodzic (wszedzie ) za bratem.
"Mamo Kaja zjadla mydlo" albo "mama Kaja zjadla opon" (tzn. opone gumowa od resoraczka) A dlaczego jadla? No - z milosci i bezgranicznej ufnosci dla autorytetu brata....A jak troche podrosla , to mowila "to nic, wyzigam" Najciekawiej bylo , ja ona miala ok. roku, 1,5 a on ok. 3 latek.
Szyja mnie bolala od patrzenia na nich.
Mateusza prowadzalam na smyczy w szelkach, pchalam wozek na codzienny spacer nad morze i wylam z rozpaczy, ze meza nie ma w domu...Permanentnie niewyspana. Wazylam 46 kg 2 miesiace po narodzinach Kai....(w ciazy 64) Ale wtedy dom byl naprawde wyczyszczony i zadbany. Gorzej ze mna.
Teraz jest odwrotnie - koty kurzu w domu, a ja wybyczona.
Ale nagroda czeka Cie Zwierzo niebawem.... Jak chlopaki troszke podrosna - bedziesz miala lzej, bo fajnie jest miec rodzenstwo w podobnym wieku. Zajma sie swoimi waznymi sprawami a i wiele spraw bedziesz zalatwila hurtowo.
Moi szli razem do komuni, do szkoly, do przedszkola, na zagle itd...Chetniej razem zostawali w domu; nie wspomne o hurtowych chorobach, zwolnieniach etc...Teraz sa sobie bardzo pomocni w wielu sprawach. No i poszli juz prawie w swiat....
... i czasem ja mam z nich uzytek (...)
.uzytkownik.usuniety.
Sat, 17 Sep 2005 - 15:22
Kachna, dzięki za pocieszenie. Ja chyba od razu wybrałam wariant drugi - dom leży odłogiem ale za to codziennie inny obiadek i staram się jak mogę ulżyć Dzi w tym ciężkim okresie. No i jeszcze przecież muszę rehabilitować Pyzatego. Olałam też kompletnie sprawę nocnika. Dzi nadal w pampku. Nocnik mu się nie podoba - to nie. W końcu ma jeszcze trochę czasu zanim się zacznie za dziewczynami oglądać. Swoją drogą 1,4 i noworodek to dopiero jest połącznenie! No, podziwiam. U nas 2,4 plus nowy Pyzol. Dokładnie rok różnicy. A spacerów nad morze to Ci zazdroszczę... ja zaliczam tylko okoliczne place zabaw i różne skwerki zadrzewione co to ich pełno tutaj. Ino, niestety, wszystkie ob$%^&* przez psy. Kłopot mam głównie jak Pyzaty zechce karmienia w plenerze. Wtedy Dzi wiesza mi się na głowie, tańczy dookoła i się wydziera. Raczej nie chce iść do dzieci. Choć, może i gorzej by było gdyby uciekał. Nie ma co narzekać. Aby przetrzymać pierwszy rok - potem - wierzę będzie z górki. No, i bardzo bym chciała żeby mieli dobry kontakt ze sobą... na razie nie jest chyba źle. Dzi bardzo się interesuje Pyzolem a nawet potrafi go przez chwilkę zabawić kiedy płacze a ja nie mogę podejść. To chyba dobrze rokuje, nie?
Fajnie jest mieć rodzeństwo, a jaka satyswcha kiedy uda się uśpić obu - symultanicznie! Mój upór właśnie triumfuje. Strudzony tatuś też śpi. No, żyć nie umierać!
Kachna, fajne te Twoje dzieciaki. I takie duuuże... Ciągle ciężko mi uwierzyć, że z takiego Dzidziawy albo, tym bardziej Pyzatego, wielki chłop wyrośnie.
Echhhh, kończę bo bredzić zaczynam.
Z
Magawit
Mon, 19 Sep 2005 - 10:59
Witam!
Chcialabym sie podzielic radosnymi nowinami! Otoz wrocil Dziki-moj kot,ktory zaginal bez sladu latem (ten,ktory chrypial zamiast miauczec). Byl byl i nagle go nie bylo, nawet sasiadka nie wiedziala,gdzie jest (a ona wie wszystko o naszej wsi). Chudy jest nieco mniej niz w dniu przyblakania sie na wiosne,ale tez nie tak odkarmiony jak na moim wikcie. Widac-wrocil do starej kuchni Ucieszylam sie niesamowicie,juz chcialam Ole odstawiac od cyca,zeby go nakarmic,ale w pore sie powstrzymalam
A druga dobra wiadomosc-dostalam zasile macierzynski. Znajac mozliwosci ZUSu nie liczylam na tak szybkie zalatwienie sprawy, a tu rachu-ciachu i pieniazki dali bez wzywania do uzupelnienia 7 papierkow
Nowosci u nas prawie zadnych oprocz radosnego smiechu Oli w odpowiedzi na moj glos. Gdy sie przed nia wyglupiam i nasladuje rozne glosy,to mala smieje sie szeroko. Jeszcze nie rechocze,ale to kwestia czasu No i zasmiala sie do hipopotamkow,ktore ma przywieszone do wozka W ogole to nasza dzidzia ma 3 zabawki...Trzeba to nadrobic. A z drugiej strony ona tak kocha ogladac swiat, ze chyba narazie nie ma co jej zarzucac gadzetami. Oczywiscie,najlepsza zabawka to piers
Ja tez wybralam drugi wariant-koty moze nie buszuja pod szafami, ale pranie od 3 dni wisi suche na suszarce, nie ma kto zetrzec parapetow, za to ja wloski pieknie ulozone,makijaz "domowy" (innego i tak nie nosze,hihihi) i czytam. Co tam-maz musi miec zadbana zone, a zona zadbana to przede wszystkim-wypoczeta i zadowolona z zycia
Sapka nam wrocila rano Ola znalazla swietny sposob na nawilzenie sobie noska-prychnela przez niego mlekiem
Jutro idziemy na USG bioderek. Juz panikuje,czy wszystko w porzadku,bo dziewczynki maja wieksze z tym problemy niz chlopcy i oczywiscie ja schizuje, ze akurat moja bedzie miala z tym klopoty.
No i jutro konczymy 4 tygodnie
Jakos tak wierzyc mi sie nie chce, ze Ola jest z nami juz miesiac, a z drugiej strony...jak to bylo,gdy jej nie bylo??
A co do tego,ze wyrosnie...
Moja mama w zartach mawia,ze to nie fair, ze ona wychowala sobie corke,a potem przyszedl taki Adam i ją sobie zabral. Zawsze mi sie wydawalo smieszne to twierdzenie, a teraz sama nie wyobrazam sobie,ze moze jakis pryszczaty wyrostek przyjsc i rozkochac w sobie Olenke. Z drugiej strony...jak jej nikt nie bedzie chcial do 30-tki to dopiero bede sie zamartwiac i szukac jej milego chlopca
Oj,zaczelam bzdurzyc. Ale tak to jest,jak sie dziecko pojawia. To chyba norma? Zyje sie kupkami, ulewaniem i obawa co to bedzie za 20 lat
Pozdrawiam Was wszystkie!
anonimowy
Mon, 19 Sep 2005 - 11:32
Na problemy z bolacym brzuszkiem!!!!
Dorka w poscie z 19 wrzesnia na "wrzesniowych ciezarnych" zamiescila link do postu moonk * nt. "wlasciwego karmienia" - chodzi o "nietolerancje laktozy".
Koniecznie przeczytajcie"
Dziewczyny ten post zamiescila 9 XII 2004r. moonk * (strona glowna; Zdrowie i pielegnacja dziecka)
Kolki i dyskomfort maluszkow moga sie skonczyc!
Polecam artykul, wierze gleboko w jego zalecenia!
2 w 1 jeszcze - zachwycona dzialaniem magnezu i lezenia packiem - Kachna
byliśmy dziś u lekarza pediatry na badaniu pilotażowym i żeby popytać o te krzyki i prężenie po jedzeniu... "mały" przytył w trzy tygodnie 1250 g a już myślałam że wszystko co zje odnajdujemy w pieluszkach a krzyki - no cóż, podobno to normalne na tym etapie zapisaliśmy się na szczepienie (120 zl!!) i na wizyte u ortopedy
jeżeli chodzi o artykuł na temat laktazy - probowalismy stosowac rady zawarte w linku, ale Mikołaj wtedy dostał zaparcia, męczył się cały dzień, płakał i nadal prężył - zrezygnowałam bo z dwojga złego już wolę jego częste wypróżnienia, a i jakby mniej go brzuszek boli przy tradycyjnym karmieniu
malutki patrzy coraz bardziej przytomnie i uśmiecha się częściej, pomimo bolącego brzuszka łatwiej cieszyć się macierzyństwem w takich chwilach
pozdrawiam mamy i maluszki - całuski w piętki i łaskotki w pępuszek
Magawit
Tue, 20 Sep 2005 - 10:37
Charlie podalas cene szczepienia skojarzonego? Tego najdrozszego? U nas na wsi oferuja to szczepienie za 109 zl, a tzw "ekonomiczne" za 33 zl, bo za obowiazkowe nie wolnno im sciagac kasy.
na jakie szczepienie sie decydujecie? My caly czas myslimy nad tym, czy skojarzone szczepionki sa naprawde lepsze. Macie jakies doswiadczenie? Czytalam na Maluchach dyskusje na ten temat,ale madrzejsza od tego czytania nie jestem. Roznie dzieci to przechodza. Boje sie jakis reakcji alergicznych, goraczek itp. zwlaszcza ze 2 dni po szczepieniu zostaje na 2 noce sama z małą, bo tatus wyjezdza w delegacje
Po milutkim okresie niewyjezdzania meza,kiedy rodzilam i zbieralam sie po porodzie nastal czas jego wyjazdow. Ze strachu umre tutaj sama z malym dzieckiem. Nieeee,no nie moge umrzec,bo to Ole nakarmi?
Z lęków macierzynskich-przezylismy z Adamem etap martwienia sie, co zrobimy w srodku nocy,gdy mi nagle pokarmu zabraknie. Lęk sam przeszedl, juz o tym nie myslimy,ale w ramach rozbawienia poloznej opowiedzialam na jai temat potrafimy schizowac. A ona uspokoila nas, ze ta zaraz to pokarm nie znika, a w najgorszym wypadku mozna dziecku podac wode z cukrem.
Milego dnia! Jutro relacja z USG bioderek!
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.