bardzo Wam dziekuję za podsunięcie mi informacji. Wszystko mi sie przyda, każda informacja jest dla mnie wazna.
Zastanawiam siÄ™ nad wieloma sprawami.
O tym, że nie bedziemy mogli mieć dzieci ( no chyba, że cud) wiemy juz ponad dwa lata. Tak naprawdę nic z tym nie zrobilismy.
Wiedzieliśmy o tym juz przed naszym ślubem.
Pomimo tego zdecydowalismy się na wspólne życie.
Jak to było u Was?
Czy my jesteśmy jacyś dziwni i inni????
Jak dlugo w Was dojzewała decyzja o adopcji?
Czy Wasza rodzina od razu wiedziała o tym, że nie możecie miec dzieci?
My siÄ™ "ukrywamy" - jak na razie. Dziwne, okropne, przykre
Tyle czasu duszę to w sobie. nie mam z kim pogadać (znalazłam Was)
To okropne co sie z nami dzije. Ja płacze prawie przy każdej reklamie z dziećmi. Jak widze rodziców z dziećmi na ulicy czy w pociągu- to przygladam im się tak bardzo, jakbym conajmniej była chora psychicznie
Emigracja na drugi koniec świata, pozwoliła odunaś wszystkie niedobre mysli od siebie. Teraz powracaja spotegowane.
Jak to było z Wami?
Od razu po tym jak dowiedzieliście sie, że nie będziecie mieć swoich (biologicznych) dzieci - przystąpiliście do adopcji?
rozmawialiscie razem, zawsze i bez kłótni o tym co to znaczy adopcja.
Mojego męża, natura czy -też Bóg jak kto woli, nie obdarzyła plemnikami. Czy jest tu ktos, komu zdrowie nie pozwala na zapłodnienie (czy też zajście w ciąże) Czym dla takiej osoby jest adopcja, jak długo potrzeba było czasu żeby
zacząć coś robić ( bo chce podkreslić,ze mój mąż zawsze był "ZA" adopcją)
kiedy zaczeliscie luźno rozmawiać na temat " jestem bezpłodny"
adoptowane dziecko to nasze dziecko.
oj duzo se popisałam
ale jestesmy w tym punkcie w którym Wy byliście dawno temu
Pozdrawiam z upalnej krainy palm i torbaczy