To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Pragne utrzymywac z dzieckiem kontakt caly czas...

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

settimo
Witajcie.Bardzo trudno jest to mi opisac,ale jakos sie postaram.Jakies 4 lata temu wziolem slub bylo wszystko pieknie prawie jak w bajce po pewnym czasie moja zona bardzo pragnela miec dziecko.Tlumaczylem jej caly czas, ze na dziecko przyjdzie pora zebysmy dorobili sie wczesniej wlasnego mieszkania stworzyli warunki normalnego domu(mieszkalismy u tesciow)Widocznie bardzo kochalem moja zone bo podjolem decyzje ze bedziemy miec dziecko.Gdy juz moja zona byla w ciazy zaczely pojawiac sie problemy roznice zdan miedzy mna a tesciowa, gdy mialem race mowiono mi ze jej nie mam ublizano mi a moja zonka jak by nigdy nic.Nigdy sie nie wstawila za mna zawsze przytakiwala tylko tesciowej czyli mamuni.Po pewnym czasie zrozumialem ze jej mama ma na nia ogromny wplyw (jest dyktatorkom) nie liczylem sie ja tylko jej mama i wszystko co z nia zwiazane.Przestalismy razem mieszkac, w tym czasie znalazlem mieszkanie nic nikomu o tym nie mowiac zrobilem calkowity remont,gdy mieszkano bylo juz gotowe powiedzialem o tym zonie myslalem ze sie ucieszy bo chcialem zrobic jej niespodzianke.Bylo zupelnie odwrotnie powiediala mi ze nigdy tam ze mna nie zamieszka bo podjaolem decyze samodzielnie bez jej wiedzy.Gdy moja zona byla w ciazy prawie nie mialem z nia kontaktu wydzwanialem kilkanascie razy dziennie i zawsze slyszalem odpowiedz: spi, kapie sie, wyjechala gdzies...Pozniej tesciowa mowila zebym sam sobie wybral odpowiedz.Gdy zblirzal sie termin porodu nikt mnie nie poinformowal ze moja zona jest w szpitalu,na szczescie wiedzialem o dwoch szpitalach w ktorych wczesniej planowala porod wiec tez do nich dzwonilem po dwa razy dziennie.Pewnego dnia panie pielengniarka powiedziala mi ze moja zona zostala przyjeta na oddzial polozniczy.Wiec wsiadlem w samochod i pojechalem do szpitala 100 km od miejsca zamieszkania, kupilem kwiaty ITP wchodzac na oddzial zobaczylem tesciowa z moja zona.Nikt ze mna nawet jednego zdania nie zamienil, zmieszano mnie z blotem.Gdy moja zona zostala wypisana do domu tez o tym mnie nikt nie chcial poinformowac nie mialem zadnej mozliwosci zobaczyc dziecka.Po pewnym czasie dostalem wezwanie do sadu okazalo sie ze na sprawe rozwodowa,ktora toczyla sie okolo roku czasu.Zona chciala rozwod z orzeczeniem winy,ostateczna decyzja sadu po roznych badaniach psychologicznych brzmiala (sad nie widzial podstaw do rozwodu) "rozwod bez orzeczenia winy i bez ograniczen do dziecka dla obojga rodzicow"Sad powiedzial ze mamy ustalic miedzy soba co z dzieckiem.Po tej calej sprawie wszystko sie naprawilo co prawda nie mieszkalismy razem ale co dziennie odrazu po pracy jechalem do dziecka i bylej zony.Byle niedomowienia ale juz wolalem za kazdym razem brac wine na siebie i miec swiety spokoj.Jakis czas temu moja byla zona powiedziala ze miedzy nami jest juz koniec na dobre.Tesciowa mnie uswiadomila ze moja byla zona wyszla za mnie za maz dlatego tylko zeby zrobic na zlosc bylemu facetowi, ze nigdy mnie nie kochala.Gdy to uslyszalem moj swiat sie zawalil.Powiedziala zebym zostawil ja i syna w spokoju nie wydzwanial nie przyjezdzal.Ze moja byla zona z kims sie spotyka.Powiedzialem ze ma do tego prawo i ja zostawie w spokoju czyli nie dzwonie nie utrzymuje kontaktu.Ale jezeli chodzi o dziecko nie jest to takie proste bo nie moge przestac myslec o dziecku czy jestem w pracy czy w domu.A nawet nie wiem gdzie jest czy gdzies jego mama wyjechala z nim czy jest zdrowy.Bardzo za nim tesknie!!! Wy ktorzy to czytacie nie zrozumiecie tego,albo pomyslicie ze ze mna cos jest nie tak.Ale ja nigdy nie moglem sam isc na spacer z synem zabrac go zeby nawet poznal drugich dziadkow.Jedyne miejsce gdzie moglem z nim byc to plac przed domem lub jego pokoj w domku.Nie czuliscie tego czegos, gdy przyszla na podworko jego mama biorac dziecko na rece i zabierajac je do domu.Wtedy byl jeden wielki placz dziecka a mnie sie chcialo serce rozpasc.A i jeszcze jedno kiedys moja byla zona wyznaczyla mi odwiedziny do dziecka byly to 4 godziny w miesiacu.Prosilem ja o wiecej ale nie zgadzala sie.Wiele tematow przeczytalem gdzie glownie zala sie mamy na ojcow jacy faceci sa falszywi i bez uczuc, ze nie chca widywac wlasnych dzieci.Moj syn ma dopiero 33 miesiace czyli prawie trzy latka.Jest jakas mozliwosc zebym mogl go zabierac do siebie na weekendy zebym mogl z nim chodzic na spacery?Prosze o jakas pomoc.Z gory dziekuje.
Tekla
Muszę przyznać, że to straszne co napisałeś. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji żeby dziecko nie mogło normalnie spędzać czasu z ojcem, przecież do prawidłowego rozwoju potrzebni są oboje rodzice. Wydaje mi się, że jedyne co możesz zrobić to pójść do prawnika specjalizującego się w prawie rodzinnym i dochodzić swoich praw w sądzie.
Musisz walczyć.
Trzymam kciuki przytul.gif
settimo
Witaj wlasnie tego najbardziej sie obawialem, poniewaz duzo sie wycierpialem jezeli chodzi o SÄ„D podczas rozwodu.Teraz jeszcze raz przez to przechodzic???
justapl
znam też jednego pana , co od 3 lat nie widział dziecka , historia podobna do twojej , z tą różnićą że ty chcesz o to dziecko walczyć

tak trzymaj , nie poddawaj sie , masz taki e same prawo do widywania sie zdzieckiem jak i jego matka
tak sobie nieraz myśle , że niektórzy to ani serca , a ni sumienia nie mają.
przytul.gif
użytkownik usunięty
Niestety chyb walczyć, skoro z Twoją exżoną nie da się dogadać. Mam wrażenie, że tak jak jeden znany mi przypadek ona wyszła za mąż tylko po to, żby mieć dziecko, więc teraz nie jesteś jej potrzebny. Niestety chyba musisz uzbroić się w jakiś pancerz i walczyć. Ona nie ma prawa odbierać Ci kontaktów z synem.
settimo
Dziekuje wam za wsparcie,wlasnie obawiam sie tej waliki poznalem ich rodzine wiem do czego sa zdolni moj syn i tak jak do tej pory nie zna slowa "tata" kiedys juz tak zaczol mowic na mnie.Lecz to trwalo krotko,mysle ze jest mu tlumaczone jaki ja jestem zly czy nie dobry.A oprucz alimetow zawsze kupowalem ubranka kosmetyki i zabawki.Moze sa obrazeni bo na sprawie o alimety gdzie moja exzonka domagala sie 900 zl zostalo przysadzone 350zl??Sam juz niewiem.Znajomi w pracy mowia"olej to znajdz sobie normalna kochajaca dziewczyne nie jakas ksiezniczke"Ale nie potrafie co bym kiedys powiedzial dziecku jak by mnie zapytal dlaczego nie jestem z nim??
Ika
A ja bym chciała usłyszeć racje drugiej strony...

Settimo, na przyszłość - tak ważnych decyzji, jak mieszkanie, nie podejmuj bez żony. Ja bym się wściekła na jej miejscu. Niespodzianką mogło być samo znalezienie mieszkania i pokazanie jej go, na zasadzie: "powiedz słowo a będzie nasze". Wtedy robisz niespodziankę, jednocześnie nie ubezwłasnowolniając jej decyzyjnie.

Co do reszty, jeżeli żona nie zgadza się na Twoje kontakty z synem (jakie ma powody, argumenty?), to zawsze mozesz wnieść sprawę do sądu o ustalenie kontaktów i wówczas sąd zadecyduje, kiedy i w jakiej ilości ten czas z dzieckiem będziesz mógł spędzać.
Ika
CYTAT(settimo @ śro, 08 sie 2007 - 09:44) *
Dziekuje wam za wsparcie,wlasnie obawiam sie tej waliki poznalem ich rodzine wiem do czego sa zdolni moj syn i tak jak do tej pory nie zna slowa "tata" kiedys juz tak zaczol mowic na mnie.Lecz to trwalo krotko,mysle ze jest mu tlumaczone jaki ja jestem zly czy nie dobry.A oprucz alimetow zawsze kupowalem ubranka kosmetyki i zabawki.Moze sa obrazeni bo na sprawie o alimety gdzie moja exzonka domagala sie 900 zl zostalo przysadzone 350zl??Sam juz niewiem.Znajomi w pracy mowia"olej to znajdz sobie normalna kochajaca dziewczyne nie jakas ksiezniczke"Ale nie potrafie co bym kiedys powiedzial dziecku jak by mnie zapytal dlaczego nie jestem z nim??


Szczerze mówiąc, nie podoba mi się sposób, w jaki piszesz o swojej byłej żonie. Ani też o jej matce. Mam nadzieję, ze masz faktycznie powód do takiej goryczy.
Dlaczego zasądzono 350 zł alimentów? Uważasz, ze z to wystarczająca kwota na utrzymanie trzylatka? gdybyś go wychowywał to tyle miesięcznie byś na niego przeznaczał?
settimo
"Ika" mogals od poczatku czytac posty. To bys moze zrozumiala o co mi chodzi ja doskonale wiem ile potrzeba na utrzymanie dziecka nie po raz pierwszy robilem zakupy dziecku.Doskonale rozumiem ze wystarczy kupic pare koszulek i sweterkow spodenki buciki kosmetyki kaszki ITP i juz nie ma 600zl.Mnie nie chodzi o wysokosc alimetow...oprocz zasadzonego 350 zl robie zakupy dla dziecka, wiem doskonale ze za 350 zl miesiecznie nie ma mozliwosci utrzymac malego mezczyzny.Wiec mi nie pisz ze tego nie doceniam i nie wiem o co w tym chodzi.Nie znasz mnie.Pozdrawiam
Ika
Alez czytam posty od początku. Nie wolno mieć wątpliwości? Trochę nieścisłości tu widzę. Dziecko nei zna słowa "tata" bo nie mozesz go zabierać sam? A co przeszkadza w kontaktach obecnośc matki dziecka? I co to przeszkadza w tym, by znał słowo "tata"?

Tak, masz rację, nie znam Cię. Twojej zony nie znam tym bardziej. Dlaczego więc mam uwierzyć bez cienia wątpliwości, jeśli coś mi się nie podoba w tym, co piszesz? Dlaczego nei złożysz sprawy w sadzie, skoro żona tak całkiem nie ma racji i podstaw...??
settimo
Poniewaz wiem przez co przechodzilem w SÄ…dzie podczas rozwodu, Tobie sie to takie proste wydaje wystarczy napisac co nie?SÄ… niejasnosci w tym co pisze bo bardzo trudno to wszystko dokladnie opisac zebyscie zrozumieli.Na dzien dzisiejszy nie mam zadnego kontaktu z moja EXzonka nawet nie mam pojecia czy sa w Polsce.Nie przeszkadzaly mi kontakty z dzieckiem w obecnosci zony i tesciowej chociasz czulem dyskonfort jak caly czas ktos mnie obserwowal.Dlaczego chcialbym moc brac dziecko na spacery poniewaz zeby mogl poznac tak samo dziadkow, ciotki ITP. z mojej strony.Chyba nic w tym zlego?
Ika
CYTAT(settimo @ śro, 08 sie 2007 - 10:49) *
Poniewaz wiem przez co przechodzilem w SÄ…dzie podczas rozwodu, Tobie sie to takie proste wydaje wystarczy napisac co nie?


A skąd wiesz, co mi się wydaje? Gdzie napisałam, ze to proste? Kwestia priorytetów. Ja też nei lubię bywac w sądzie, ale dziecko jest dla mnie ważniejsze i stanę na rzęsach, żeby było dla niego najlepiej. A gdybym nie mogła z dzieckiem mieć kontaktu, to bym poszła choćby do piekła, a nie tylko do sądu. Czego oczekujesz, ze na forum ktoś Ci powie, co masz zrobić żeby ominąć Sąd? No to ja Ci mogę powiedzieć - dogadaj się z żoną. Ale do tego musiałbyś zmienić stosunek do niej. Przetestowałam na sobie, stąd wiem.

Dziecko to nie jest zabawka, którą mozna sobie wydzierać. Od tego są sądy, by rozstrzygać kwestie sporne, kiedy ludzie sa zbyt zaślepieni własnymi odczuciami, by się ze sobą dogadać.
settimo
Jezeli choidzi o moje zachowanie co do zony to zawsze bylo inne nie takie jak jest teraz, ale to nic nie zmienialo.Czego oczekuje na forum...moze ktos mial podobna sytuacje i chcialem wiedziec jak sie zakonczyla.Czy w momecie jak zaloze sprawe w sadzie rodzinnym bede mogl sie czesto widywac z dzieckiem?Czy tak jak mi kiedys zona ustalila czyli 4 godziny na miesiac.Wogole ile sad ustala na spedzanie czasu ojca z dzieckiem czy ojciec moze gozabierac na spacery i do sklepow na zakupy.Czy jest jakas granica wiekowa?Moj synek ma 2 latka i 9 miesiecy.
Ika
Settino, NIKT Ci nie powie, ile czasu sąd ustali, ile to będzie trwało ani nic z tych rzeczy, bo każda sprawa jest inna i rozpatrywana jest indywidualnie. Ale IMHO jest to JEDYNA droga do tego, żebys mógł widywać dziecko, jeśli nie widzisz możliwości dogadania się z żoną.
Sąd ustali czas, jaki możesz z dzieckiem spędzać, po rozpatrzeniu sprawy, po przesłuchaniu obu stron, ewentualnych świadków.
Jedyne, to mozna powiedzieć, ze "zwykle sąd ustala" to weekendy, często jest to co drugi weekend. Ale nie zawsze zezwala na nocowanie dziecka u rodzica. O tym decyduje często po zbadaniu dziecka przez RODK. Sąd często opiera się w swych decyzjach na tym, co orzekną psychologowie stamtąd.
madika
podziwiam ojców którzy myślą o swoim dziecku tak jak ty, podziwiam bo moje dziecko ma 12 lat i nie pamięta swojego ojca, ponieważ ten NIE CHCE się z nim widywać mimo iz mieszka w tym samym mieście, zazdroszczę twojej ex żonie że jej dziecko ma takiego ojca jak ty,
z drugiej strony nie spotkałam sie osobiście z facetem którego by było stać na taką determinację w walce o prawo do opieki z jaką walczą o nie matki, nie boją się sądów, rozpraw, prania brudów i przechodzenia wielu upokorzeń w walce o dziecko, i niech mi nikt nie mówi że przyczyna tego tkwi w tym że sądy orzekają na niekorzyść ojców, udowodnijcie że w opiekowaniu się dzieckiem nie jesteście gorsi od kobiet, że potraficie pójść na urlop wychowawczy i utrzymać siebie i dziecko za 150 zł alimentów miesięcznie i jałmużnę z opieki społecznej, że stać was na nieprzespane noce i kilkutygodniowe pobyty z dzieckiem w szpitalu, brak urlopów i spotkań z kolegami przy piwie i kartach a wówczas sądy i wam będą przyznawać prawo do opieki nad dzieckiem, pozdrawiam wszystkich samotnych rodziców
grazia
może czegoś nie doczytałam.
powinieneś wystąpić do sądu o uregulowanie kontaktów z dzieckiem i podać własną propozycję. oczywiście w granicach rozsadku. razem z byłym ustaliliśmy sobie na 1 i 3 weekend w miesiącu od soboty godz. 9.00 do niedzieli 17.00. zawożę go do taty i odbieram. znajomi mają inaczej. ważne żeby dojść do porozumienia. alimenty ustaliłam sama na 250zł. w końcu oboje musimy dziecko utrzymywać. Poza tym on zarabia mniej ode mnie, nie ma swojego mieszkania i jest człowiekiem, który tez musi żyć. jak mam większe wydatki to rozmawiam z nim i jak ma to da. zrezygnowałam z 25 zł za paliwo, za dojazd, bo wole zeby kupił małemu frytki lub zabrał go na basen. nie ograniczam kontaktów, nie buntuję dziecka chociaż czasem krew mnie zalewa i wysłałabym sk... na księżyc. jak jestem na niego zła to mały to widzi, ale tłumaczę mu ze po prostu rodzice czasem są źli na siebie bo nie mogą sie dogadać. mały go kocha a on jego. ważne jest zeby mimo wzajemnej niechęci widzieć drugiego człowieka. moi rodzice, szczególnie moja babcia nie lubią go-delikatnie mówiąc i czasem coś mącą. tłumacze to sobie tak: niech gadają, wieczni nie są, a dziecko musi mieć oparcie w obu stronach. przytaknę im, żeby ich zadowolić i robie swoje. to życie jest moje i piwo które sobie nawarzyłam też. wiec piję je sama.
dziecko macie razem utrzymywać więc 900zł +900zł daje 1800zł. a kto z nas, przeciętnaików wydaje 1800zł na swoje 3 letnie dziecko, zakładając ze nie ma poważnych kłopotów zdrowotnych... owszem da sie, ale czy to normalne?
nie znam Was i nie wiem dlaczego tak sie skończyło. nie tłumacz, bo ona nie ma swojej szansy na tłumaczenie a zwykle każdy kij ma dwa końce. ważne żeby jakoś dojść do porozumienia pokojowo. bo inaczej dziecko cierpi. ja wy

powodzenia Wam życzę.

ja wyznaję zasadę: tata to tez człowiek. 06.gif i potraktuj to z uśmiechem.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.