jestem uzależniona od słodyczy...zjadam ogromne ilości mimo postanowień, obiecanek itp., jak mam ochote na cos słodkiego a w domu akurat nie ma zaczynam szaleć co robić zeby powrócic do normalności?
Po pierwsze jak nie ma w domu to wtedy własnie bardziej się chce, wiem po sobie, i nie chodzi tylko o słodycze, jak pustki w szafie/lodówce/gdziekolwiek to własnie wtedy najbardziej się chce, jak jest pełno to człowiek aż tak nie ma ochoty. po drugie zająć się czymś, to jak każdy nałóg, ujawnia się najbardziej właśnie wtedy, kiedy nic nie robimy, jak człowiek zapier#$^^^$# tak że aż idzie w pięty, to nie ma czasu na myślenie o przegryzieniu czegokolwiek. Nie wiem, może jakiś kurs, druga praca? powodzonka
U mnie tradycyjnie słodyczowe łakomstwo ujawniło się podczas karmienia noworodka. Też nie wiem, jak sobie z tym poradzić, zwłaszcza, że mam 15 kilo na plus (nazbierało się przez te trzy ciąże)
Ja pozeram wielka lyche miodu...nawet gdy nie mam na niego ochoty (a mam ochote np. na czekolade)...potem dluuuuugo nie moge patrzec na slodkie.
Chrom powoduje, ze zmniejsza się apetyt na słodycze. Trzeba brać regularnie . Na mnie działa, ale czasami mam ochotę zjesc coś slodkiego to własnie jem miód - przynajmniej zdrowo
Jako karmiÄ…ca nie mogÄ™ miodu
Hmmmm..ja jako karmiąca nie mogłam prawie niczego bo Oli na wszystko reagowała kolkami. Efekt- sześć tygodni po porodzie miałam kilka kilo na minusie w stosunku do stanu przed ciążą. Pierwszy raz w życiu mieściłam się w 36
A teraz? 20 na plusie i przed pochłanianiem słodyczy ratuje mnie tylko potworna zgaga która mnie po nich męczy. Bez nich zresztą też
Paka, a próbowałaś może suszone śliwki, morele, rodzynki??
mnie ratuje właśnie suszone. też karmię, małemu nie przeszkadza o ile wiem- nie ma przeciwskazań przy karmieniu, o ile oczywiście dziecko dobrze znosi.l
Problem dla mnie jak najbardziej aktualny, gdyż w moim domu słodycze są praktycznie codziennie i muszę ostro walczyć,by nie jeść.
I jak na razie po prostu wszystko co dostanę, wezmę z szafki, kupię chowam do takiej swojej torebeczki. Bo słodycze jadać mam zamiar tylko w weekendy. Kiedyś próbowałam w ogóle nie brać, nie kupować... ale o wiele lepiej się czuję ze świadomością, że MAM te słodycze. Nie muszę ich jeść. Po prostu je mam. Mam zamiar stopniowo wydłużać te okresy bez słodyczy. Najpierw będę je jadła w weekend, potem co dwa tygodnie, co trzy, co miesiąc... MOZE sie uda. na razie jakoś idzie. Więc może po prostu postanów sobie, że słodycze jesz tylko w weekend i kupuj sobie i odkładaj. Tyle tylko, że właściwie wcale się nie powinno jeść. No, ale lepiej raz w tygodniu niż 7 prawda? Aż tak dużo się znów nie uzbiera. Aha.. często jako taką ochotę na słodycze można zaspokoić lizakiem (ma mało kalorii) albo gumą do żucia.
ech, ja też jestem uzależniona od tych podłych słodyczy
I niestety oszukiwanki na nic sie zdają. Jeśli mam ochotę na górę ciastek to jeden lizak tylko mnie jeszcze bardziej podkręci. Teraz karmię piersią, więc nie jem czekolady, ale nadrabiam masą innych łakoci. Na dodatek siedzę na wychowawczym, więc bez przerwy coś wcinam. Efekt żałosny. Ważę teraz więcej niż po powrocie ze szpitala po porodzie Czasem sobie obiecuję, ze bedę jeść tylko w weekendy, ale różnie to później wychodzi. Chyba nigdy nie wygram z tą słabością Na szczęście nie cierpię chipsów i innych słonych przekąsek, które też wchodzą w biodra
Ja rowniez jestem uzalezniona, ale np jak nie mam ciastek, czekolday itp, to moze byc tym słodyczem kawa z ogromna łycha cukru i mlekiem albo bułka z budyniem itp. Jak juz jestem zdesperwoana, a w domu pustki, a do sklepu nie moge wyjsc to
potrafie zjesc...lyzke masla posypana cukrem!!!! Na ogol jednak mam taką fazę parodniową, ktora potem rpzechodzi w fazę oliwkowo-cytrynowo-smażoną o rany a prawda jest taka, ze jem jak sie stresuję albo jak odreagowuję przebyty wlasnie stres.
Ja mam tzw OKRESY na slodycze. Jak zaczne to jem ile wlezie. Na szczescie jak tylko ze soba troszke powalcze kilka dni to ochota przechodzi. I to byloby ok gdyby nie lakomstwo . Wieczor z przyjaciolmi gdzie wszyscy ogladamy filmy i palaszujemy co sie da
A jak przypila to dobrze jest zjesc gorzka czekolade. Nikomu jeszcze nie zaszkodzila a wrecz odrotnie. Oczywiscie nie mowie o tabliczce dziennie ale kawaleczku
Dołączam do grona uzależnionych. Pierwsze co wprowadzałam do diety po porodzie to czekolada. Na szczęście moje dzieci ją tolerowały.
Ja nawet nie próbuję przestac jeść. W pierwszej ciąży tak sobie postanowiłam,zeby sie zdrowo odzywiac itd,zze jak bede miała ochote na cos słodkiego to zjem cos zdrowego. I tak miałam ochote na czekoladę, a jadłam: marchewke, jabłko, jogurt, serek waniliowy, winogron, rzodkiewki, cos tam jeszce i jeszce aż w końcu paczkę delicji. I po co było pożzerac to wszystko przed tymi delicjami?
Mariola, uśmiałam się, ale ja mam tak samo....
Dołączam do grona uzależnionych. Pierwsze co wprowadzałam do diety po porodzie to czekolada. Na szczęście moje dzieci ją tolerowały. Ja nawet nie próbuję przestac jeść. W pierwszej ciąży tak sobie postanowiłam,zeby sie zdrowo odzywiac itd,zze jak bede miała ochote na cos słodkiego to zjem cos zdrowego. I tak miałam ochote na czekoladę, a jadłam: marchewke, jabłko, jogurt, serek waniliowy, winogron, rzodkiewki, cos tam jeszce i jeszce aż w końcu paczkę delicji. I po co było pożzerac to wszystko przed tymi delicjami? Suuuper, kwintesencja moich zmagań A tak na poważnie, polecam dietę Soutch Beach. Mi pomogła. Zzuciłam trochę i mimo że przestałam ją stosować to kg nie powróciły. Z grubsza (są tu na forum ekspertki, ja niestety do nich nie należę) chodzi o wyrzuty insuliny do krwi. Jest to spirala niestety. Po prostu (hi hi, żeby tobyło takie proste) trzeba ją przerwać. Raedzę pocztać na ten temat. Sorry za litrówki ale piszę jedą reka
no i ja dołączę do Waszego grona uzależnionych od słodyczy, czekolada to przecież rozkosz, afrodyzjak nie wyobrażam sobie dnia bez choćby jednej kostki, a co najgorsze to nauczyłam się do kawy (na szczęście lubię o dziwo bez cukru:)) zawsze zjeść jakieś ciacho no i największa ochota na słodkie przychodzi jak odreagowuję stres, potem wyrzuty sumienia walczę jak się da, wynajduję sobie jakieś zajęcia bo nuda faktycznie wzmaga u mnie chęć na slodkie, postanowiłam nawet poprzypominać sobie jęz. ang. i co najgorsze jak się uczę to myślę o czekoladzie
No więc właśnie, ta nieszczęsna czekolada. Ja wczoraj wchłonęłam cała tabliczkę sama. Głupio tak pisać tym bardziej, że wypowiedziały się tu koleżanki, z którymi się odchudzam Ale za to dziś nie mam ochoty na cze4koladę. Raczej wpałaszowałabym jakiś pyszny deser
to pozwolcie ze i ja sie doacze do grona uzaleznionych ,codziennie sobie obiecuje ze dzis juz ze słodyczami koniec ale jakos mi guzik z tego wychodzi..szafka wiec zawsze pełna bo jak nie................to lepiej szkoda gadac jaka sie robie zła
Ech, mnie to też dotyczy i jeszcze mąż zwykle jest rozdrażniony, że mu nic nie zostawiam. Po słodkości sięgam jak jestem zmęczona, zamiast się zdrzemnąć to zajadam się czekoladą. Kiedyś miałam postanowienie, że sama nie rozpoczynam niczego ze słodyczy, tylko jak mąż przyjdzie i będzie miał ochotę, albo goście będą, jednak w pewnym momencie dobrałam się do zapasów i na bieżąco je redukuje
Widziałyście wczoraj słodycze firmy Wawel? Ochota na słodkości Wam nie odeszła? Bo mi tak.
Jak chcecie to mogę podać kilka przepisów na zdrowe ciasta bez cukru.
Dla mnie ratunkiem są suszone i świeże owoce. W moim domu nie używamy cukru, bo jestem przekonana, że jest złodziejem witamin i nie wnosi nic pozytywnego do menu.
Ja mam słabość do Snickersów
Jak tylko nie wciskam się w jakieś spodnie, przechodzę na dietę cud i mogę miesiąc bez słodyczy. Potem znowu się dopinam i zaczynam podjadać Snickersy. I koło się zamyka
Też mam ostatnio problem z apetytem na słodkie. Podobno powoduje to brak chromu w organizmie. Zastanawiam się nad kupnem chromu organicznego w tabletkach. Co wy na to?
KM o co chodzi z tymi słodyczami firmy Wawel??? ostatnio kupiłam mojej mamie bombonierke tej firmy. Juz sie boję
Asik ja tez zamierzam kupić sobie chrom (gdy przestane karmić). Moja siostra brała i rzeczywiscie apetyt na słodkie trochę jej spadł. KM o co chodzi z tymi słodyczami firmy Wawel??? ostatnio kupiłam mojej mamie bombonierke tej firmy. Juz sie boję Ja nie KM, ale w słodyczach Wawelu (kasztankach) wyszły robale. Znaczy larwy mklika próchniczka, czy cóś podobnego. W czekoladkach larwy podobno żywe, a ainfekowanie sobie domu tym motylkiem to nic fajnego, bo włazi, bo się zagnieżdża. https://www.dercol.com.pl/index.php?option=...2&Itemid=13 A ze sposobów na słodycze znam jeden. Całkowita rezygnacja ze słodyczy, owoców, z węglowodanów złożonych (skrobi), znaczy wszystkiego co słodkie na kilka miesięcy (no ta skrobia nie słodka, ale nie jadłam). Po tych kilku miesiącach nie jadłam słodyczy (wcale) prawie przez dwa lata, a jak spróbowałam, to dyskretnie wypluwałam. Wyjątek - owoce, których brak mi doskwierał, ale już soki owocowe od tego czasu smakują mi tylko świeże (świeżo wyciskane), tych innych mi nie brak, co nie znaczy, że wcale nie piję, ale mocno rozcieńczone, nawet te bez cukru. Przede mną kolejna kampania beezcukrowa, bo zdarzyło się, że miałam ochotę na słodkie...a że było tak, że ochoty nie miałam wcale, to marzy mi się powrót do tego stanu. Fajnego skądinąd, szczególnie kiedy się siedzi przy stole zastawionym ciastami mojej mamy, które są najlepsze na świecie...i zjada się mandarynkę, albo melona, bo tylko na to ma się ochotę
Polecam książkę "Szczupła bez wyrzeczeń" M. Montignaca. To nie jest dieta, tylko sposób odżywiania. Można jeść także słodycze, pod warunkiem że przedtem zje się coś co nie pozwoli na odłożenie się tłuszczyku - np. jakieś owoce.
jestem właśnie w połowie tabliczki czekolady. kocha, słodycze. Potrafię cały dzień jeść tylko słodkie...
Kiedyś zamierzam się z tego wyleczyć jakąś dietą. Ale to takie trudne mi się wydaje - ONE są wszędzie. I nic nie jest tak dobre. Żadne suszki (ble...), owoce (dobre, ale po jabłku i tak zjem batonika), płatki, lizaki, gumy....
alucca prosimy o przepisy i dziekujemy.
Ja zauważyłam, że w drugiej fazie cyklu mój organizm ma ogromne zapotrzebowanie na słodkie. O ile przed owu słodycze moga nie istnieć, o tyle po- wynagradzam to sobie w dwójnasób. Efekt - fałdki tu i ówdzie.
Koniecznie chciałabym się doprowadzić do stanu używalności przed latem, bo ubiegłego lata miałam nadczynność tarczycy, schudłam, i wszystko mam rozmiar mniejsze...
Słuchajcie, a czy karmiąc piersią można łykać chrom?
ja też uwielbiam słodycze ,zwłaszcza jak mam @ to niemoge sie powstrzymać , od trzech dni przeszłam na suszone śliwki , ale to nie to samo
Mnie przed objadaniem sie slodyczami powstrzymuje dosc skutecznie czytanie ich skladu, jak rowniez zawartosci tluszczow nascyconych i cukru. W ten sposob wyeliminowalam ich cale mnostwo, a i te zdrowsze wersje jem z umiarem (kalkuluje sobie w glowie ile cukru lub dopuszczalnej dawki tluszczow nasyc. juz zdjadlam i to mnie dosc skutecznie zniecheca do dalszego podjadania). Nie wiem tylko, czy w Polsce te tabelki ze skaldem sa dosc dokladne (bo ze sa mniej dokladne niz w US, to wiem). Ale nawyk czytania skladu jest naprawde bardzo dobry, nie tylko w przypadku slodyczy zreszta.
masz rację, przeczytanie składu odstrasza. Taka na przykład maltodekstryna albo glutaminian sodu - diabli wiedzą co to jest i jak zadziała na organizm.
Ostatnio przeraziła mnie lista składników mleczka dla dzieci, które za ok. miesiąc mam aplikować swojej córce.... Ale cóż, taki teraz świat, że już od niemowlęctwa przyzwyczaja się ludzi do zjadania mniej lub bardziej szkodliwej chemii....
A ja powiedziałam dość słodyczom!!!I już 2 tyg nie jem!:)
Dziewczyny, a jakbyście spróbowały tak, że np. mówicie sobie "od dziś jem tylko żelki Haribo". I jecie zamiast wszelkich różnych słodyczy tylko te żelki haribo. Najlepiej jeden rodzaj Może po pewnym czasie ta monotonia by was zmęczyła i skończyłybyście nawet z żelkami? I tak całkiem bez słodyczy?
Ja nie jem od wielkiej środy. Żadnych słodyczy. Zawzięłam się, to moje wyrzeczenie na czas postu. Teraz już nawet mogą stać ciastka przede mną i nie tknę. Można się przyzwyczaić Ew. czasem wypiję colę max bo jest bez cukru, ale dla mnie słodka:P
FreYa to nieskuteczne. Najlepiej działa opcja zero cukru. Najlepiej połączyć z celami wyższymi (typu post - jak Ty) lub np. początkiem zmiany całego żywienia na bardziej zdrowe (typu I faza Montignac lub South Beach) i po prostu nie jeść słodkiego, bez zastępników.
Ma to sens o tyle, że po dwóch tygodniach, a jeszcze bardziej po miesiącu innego żywienia (ale innego rzeczywiście, czyli względnie nisko węglowodanowego i z zachowanie zasad tych diet, czyli produkty o niskim IG) tych słodyczy się po prostu nie chce.
No właśnie ja zamiast słodyczy zaczęłam pojadać rodzynki. I takim sposobem zwalczam "głód słodyczowy".
Ooo, to mój temat. Normalnie byłam suggar adicted Rodzynki nie pomogły, morele nie pomogły. Pomógł całkowity odwyk. Zero cukru. Tylko świerze owoce, jak już. I to tylko do obiadu. Apetyt na słodycze minął po miesiącu męki, ale bezpowrotnie Teraz tylko sobie czasem ciasto na jakiś urodzinach zjem, albo czekoladę przed okresem. I to troszkę.
Co sądzicie o chipsach bananowych? Kupiłam parę dni temu 1 kg i dopiero w domu przeczytałam, że w składzie jest olej kokosowy, miód, cukier. Miał to być zamiennik słodyczy, ale to ma tyle kalorii, jest jakiś pożytek z nich?
Pewnie już o tym było, ale u mnie sprawdza się brak słodyczy na bieżąco w domu. Jeśli kupujemy to tylko małą ilość do skonsumowania na jeden czy dwa razy. Poza tym jeśli mam zachciankę, to nie kupuję nic paczkowanego (wiadomo, że w paczce więcej niż w sztukach) i jeszcze nie kupuję dla męża, bo zanim on wróci z pracy, to napewno zjem jego porcję .
Ostatnio wrócił z Niemczech i kupił dużą ilość słodyczy, bo niby czekolada jest bardziej czekoladowa, niezbyt mnie to ucieszyło, natomiast cieszy mnie, że M. gdzieś je trzyma i wydziela. Inaczej, przyznaję się, że źle by było ze mną.
Na mnie niestety nie trzymanie w domu nie działa. Jak nic nie ma a ja mam ochotę mój mąż o każdej porze dnia i nocy leci mi coś kupić No i kochać go za to czy zabić?
Jully, u nas to samo. PRzypuszczam, ze dlatego w monopolowym całodobowym obok nas, ciągle mają w sprzedazy batoniki itp
Szczerze się przyznam, że właśnie K jest w sklepie
Mnie na odchudzanie pomogl chrom organiczny. Jak mialam smaka na slodkie, to bralam jablko, banana, albo zwyczajnie w swiecie poszlam pobiegac i zucie gumy mietowej tez mi pomaga
A ja na słodką chcicę polecam wam mój niedawno odkryty sposób: suszone daktyle. Jest to 100% owoc, bez paskudnych dodatków, a słodki jek diabli pięć daktyli, i mam pod korek a jak wspaniale wspomagają pracę jelit (lepiej niz herbatka figura 1 , jak dla mnie )
Co do suszonych owoców to rzeczywiście fajna sprawa, pod warunkiem, że nie mają w sobie świństw. Ostatnio nie mogłam np. kupić suszonych śliwek, które w składzie miałyby tylko śliwki
a ja nie jadłam słodyczy 30 lat bo mi nie smakowały, a w ciąży z bakterią młodszą.... ehhhh własnie zjadłam 3 paczki.... a najgorsze, że spalam ... odkłada mi sie minimalnie w brzuchu.... więc rozgrzeszam sie i jem dalej, tuczę rodzinę...
suszonych owoców nie lubię karmię więc preparaty zastępcze odpadają mogę kilka dni nie jeść a potem wchłaniam.... zaczynam wyglądac jak w ciąży help To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|