To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Lekcje 3 kl

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Sabina
Czy Wasze dzieci chętnie i szybko odrabiają lekcje?
Jak organizujecie odrabianie zaległości chorobowych?

U nas idzie ciężko... może nie jestem sama.
Czasem mam mocno dość. 21.gif
Meggi
Nam tzn K idzie napewno z mniejszym zapałem niz w poprzednich latach, dziś prawdopodobnie dostanie 1, wczoraj jak już spała przejrzałam zeszyty i nie dokończyła jednego zadania. No, ale u nas jest tak, ze 1 zawsze motywuje na conajmniej dwa miesiące do odrabiania lekcji, wiec po cichu na nią licze, wiem wyrodna matka jestem, ale icon_wink.gif

No w tym roku pałeczkę do wyjaśniania, tłumaczenia i pomagania w lekcjach przejał tatuś, niech też jakis udział ma chłopina.

Dopisze tylko jeszcze, że o dziwo nie ma aż tak dużo tych lekcji do domu zadawanych.
Sabina
U nas tata za późno wraca, już są odrobione zazwyczaj.
Wice chyba też by się przydała 1. icon_rolleyes.gif
A i z pracą na lekcji widzę, że cieniutko. Ma dwa wielkie znaki zapytania czerwone z dwóch lekcji polskiego na pustych stronach, temat i koniec...
Jak pytam co robiła na lekcji to tylko oczy duże widzę. A co robi Pani?
Ja nie wiem, czy Ona sobie wychodzi gdzieś, czy nie patrzy co oni robią? Nie wiem, ale mam wrażenie, że w 4 kl będzie tragicznie icon_sad.gif
Jakoś czarno to widzę.
Meggi
Ja bym ten temat poruszyła na najbliższym zebraniu lub poprostu zadzwoniła do pani i porozmawiała. Nasza wychowawczyni od zawsze ma dla nas czas na telefoniczna rozmowę pomimo naprawdę swoich problemów nigdy nie odmawia. U nas tez sa prowadzone zajecia dodatkowe tak zwane zajecia dydaktyczno-wyrównwcze, na których zostaja dzieci która nie radza sobie w zcasie lekcji i nie nadążają wtedy Pani przerabia z nimi jesczze raz w razie potzreby.
Na szczęście w szkole K pracuje nadal chętnie jak i w poprzednich latach, duża zasługa tu wychowawczyni jest. Kobieta palnuje im mase wyjśc, zajec plenerowych , do tego atrakcje typu kino czy basen, wczoraj byli w ogrodzie botanicznym dwie godziny na zajęciach z pór roku, w czwartek ida do mzueum dowiedzieć sie jak powstaje chleb. Od października beda dwa razy w mieisący wychodzic do biblioteki publicznej dla dzieci na zajęcia.
Na nasze pytanie wczoraj na zebraniu, kiedy oni będą sie uczyć , Pani z uśmiechem powiedziała, ze dzieci własnie dla takich wyjsc potrafią super sie zoorganizować i zabrać do nauki chętniej. Klasa z tego co wiem w rankingu klas równoległych przoduje w prymusach, wiec chyba kobieta wie co robi.
Sabina
Nasza Pani pozostawia wiele do życzenia - niestety. Już wiele razy rozmawiałam z nią. Twierdzi, że Wika jest zbyt wolna. Wiem, ale nic na to nie mogę poradzić.
W szkole zwłaszcza... nie wiem co mogła bym jeszcze zrobić. Tłumaczę, proszę i perswaduję. Jestem zdołowana. Morduję się z nią z tymi lekcjami. Ona niechętnie robi, nawet siadać nie chce...
Nie wiem... dzieci mówią, że Pani jest bardzo nudna... wiem, że jest mocno chaotyczna.... wrzeszcząca... nie radzi sobie z dyscypliną na lekcji. Nie zbudowała autorytetu.
Teraz Wika siedzi w domu - gardło i katar... sama z nią muszę pracować, ale wiem, że to co robimy z książki jest nie wystarczające... nie mam zdolności pedagogicznych... chyba.
Ona od początku podpadła tym byciem wolną... Pani ma zdecydowanych faworytów. Tylko oni są chwaleni i doceniani. Nawet na zakończenie roku, przy rozdaniu świadectw, Pani
Wice nie powiedziała słowa zachęty. Było: "No, za wolna jesteś, za wolna... ale może w przyszłym roku będzie lepiej." icon_sad.gif tak mi jej szkoda było.
Było jej bardzo przykro. Ona ją de motywuje widocznie. icon_sad.gif no nie wiem...
anax
U nas różnie bywa ale raczej odrabia sam.Jak powiem żeby odrobił to siada i robi.są jednak zadania dla niego trudne więc woła kogoś aby mu pomógł.Pisze za to niestarannie i dlatego ma ciągle notatki w dzienniczku.
Sabina
Wika ma uwagi na klasówkach np.: "Przez 45 minut zrobiłaś tylko jedno zadanie! Pracujesz za wolno, tragicznie wolno, jak ślimak !!!"
icon_sad.gif
MamaJiP
Julia ma więcej niż w 2 klasie. Pisali o westerplatte, czytali już lekture o psie który jeździł koleją. Mają dużo więcej do robienia.
Lekcji nie lubi odrabiać, chyba że z matmy bo w polskim bazgrze i nie lubi nic pisać icon_confused.gif
sdw
Sabina, posałam Ci w poprzednim napiszę i w tym wątku - idź z nia do poradni psych.-ped. Niech ją przebadają pod katem deficytu uwagi/koncentracji. Jak Cie czytam to mam wrażenie, że piszesz o mojej Babie Dużej. Toczka w toczkę to samo icon_sad.gif Jesli to deficyt, a wątpię żebym się myliła, to juz współczuje i Tobie i Wice. Długa droga przed Wami.

Moja Kinga jest obecnie w 4 klasie. Jak była jedną z najlepszych w klasie tak jest nadal ale widze ile wysiłku ją to kosztuje. Koledzy biegają po dworze, bawią się, jeżdża na rowerach a ona... kuje icon_confused.gif Z czterech sprawdzianów, które miała tylko jeden zdązyła napisac w całości. Dyktando icon_confused.gif Tyle tylko, ze ocena i tak obniżona, bo kolega jej szeptał do ucha, czym dziecię skutecznie rozproszył, dzięki czemu zamiast "słuchać" napisała "słuchasz" i miast "z ich" napisała "z nim". Gdyby miała czas na spokojne sprawdzenie dyktanda pewnie wyłapałaby błędy ale ona skonczyła pisać dokładnie w omomencie, w którym pani przestała czytac po raz trzeci CAŁE dyktando. Czyli już, de facto, PO dyktandzie.

Dzieciak z deficytem, nawet jeśli bardzo zdolny, płaci brakiem bezpieczeństwa i poczucia własnej wartosci za dysfunkcję, której nie jest winien, a która jest jego udziałem. Odechciewa mu się wszytsko tym bardziej jesli jest krytykowany i czuje na sobie oddech ponagleń. A czuje je nie tylko w szkole ale i w domu. Bo nie sądze, żeby się taka matka uchowała, której cierpliwości starcza.

Taakiemu dziecku można pomóc. Są ćwiczenia poprawiajace koncentracje. Dość skuteczne tyle, że potrzeba czasu i systematyczności. Poza tym obowiązkowa jest współpraca szkoły i domu. Szkoła współpracowala będzie jak będzie opinia z poradni. Chyba,że nauczyciel na tyle szurnięty, że w nosie będzie miał opinię. Ale nawet wówczas mozna sporo zdziałać.

Spróbuj Wice stworzyć cieplarniane warunki do odrabiania lekcji. Po pierwsze musi byc wypoczeta i dotleniona ale nie tuż po spacerze, np., gdy głowa jeszcze pełna wrazeń. Przed odrabianiem lekcji powinna się wyciszyc. Dobrze sprawdza się przeprowadzenie jakiegoś cwiczenia na koncentrację (w formie zabawy, ofkors) tuż przezd rozpoczeciem nauki. Lekcji nie powinna odrabiac późnym wieczorem, przy sztucznym świetle (a jesli juz, to bialym, jarzeniówkowym) i z pustym żolądkiem. Ale i nie pos utym posiłku. Temperatura w pomieszczeniu musi być akurat taka, jaka jest dla niej najodpowiedniejsza. Nie za gorąco, nie za zimno, bez przeciągów i słońca swiecącego w oczy. Stół czy biurko przy którym odrabia lekcje nie powinno stac pod oknem. Blat uporządkowany, tylko to, co niezbędne. Zeszyt, ew. ksiazka i ołówek/długopis, którego akurat używa. Reszta poza zasięgiem wzroku. Resztę rodziny na czas odrabiania lekcji najlepiej jest ewakuować icon_wink.gif albo zamknąć w dźwiekoszczelnej kabinie. Jak nie masz, to niech Wam Plombiusz najwiekszy pokój korkiem obłoży od sufitu do podłogi, wraz z sufitem i podłogą icon_wink.gif i tam umieszczaj Pozostałe na czas odrabiania lekcji. Dobrze byłoby gdyby ewentualne odgłosy sąsiedzko-podwórzowe mogła zagłuszać spokojna,cicha muzyka. Byle nie taka, ktora Wika lubi bardzo albo która ją mocno drażni. Vivaldi jest niezły icon_wink.gif Powinna mieć też ustalony harmonogram dnia, którego winniście się trzymać. MUSI obowiązkowo mieć czas na zabawe i wlasne przyjemnosci. Część przyjemnosci warto zaplanować Przed lekcjami, pozostałe Po. Pożądane jest tez ustawienie jej czegoś zielonego w zasięgu wzroku żeby mogła odpocząć od nauki bez dekoncentrowania się. Osobiscie nie polecam roslin (w przeciwieństwie do naszego psychologa z poradni, który zalecił mi ustawienie na biurku paproci icon_mrgreen.gif na moje veto, że paproć może poruszyć się pod wpływem podmuchu icon_wink.gif uznał, że moze byc sztuczna icon_twisted.gif , nie skorzystałam) dobrze natomiast sprawdza się czy to zielony gumowany obrus (gumowany w celu nie przesuwania sie, bo fałdka moze tak skutecznie wybić z rytmu, ze dzieciak nie wie co robi, po co robi ani gdzie wlaściwie i w jakim celu sie znajduje icon_rolleyes.gif ) czy to jakias płachta materiału powieszona nad biurkiem czy stolem. Zielone pluszaki to pomyłka. Sprawdziłam.
Harmonogram jest istotny. Uczy obowiązkowości i wzmaga koncentrację na szczegółach. Istotne jest tez żeby takie dziecko mialo swoje stale obowiązki domowe, które wykonuje tyko ono w określonych porach dnia. Poczatkowo obowiązek ma sięcodziennie, jak się koncentracja wzmaga robi się dzień odstępu.
Zbawienne działanie ma gra na instrumentach klawiszowych. Pobudzają obie półkule mózgowe. Efekty widać po mniej wiecej kwartale codziennych ćwiczeń. Dziecko z deficytem uwagi/koncentracji powinno miec tak ustawiona poprzeczke żeby zdobycie jej nie było dlań nadmiernym wysiłkiem. Lepiej jest na początku nie mieć Bóg wie jakich wymagań a skupić się tylko na tym, co najistotniejsze. Czyli, de facto, poprawieniu uwagi i koncentracji. Nalezy też sprawdzić czy dziecko nie ma kłopotów ze wzrokiem (czesto są tak subtelne, ze trudno zauwazyć), z rozumieniem polceń (czyli, co za tym idzie, ze sluchem również), nie ma skrzyżowanej lateralizacji oraz nie jest dyslektykiem czy nue cierpi z powodu adhd. Istotny jest też fakt, czy dziecko dobrze trzyma narzędzie piszące icon_wink.gif Zły chwyt wzmaga napięcie mięśniowe co nie sprzyja koncentracji. Tak ogólnie mowiąc.
Co jeszcze... Koncentrację poprawia gra w szachy, badmintona, tenisa stolowego, memory i scrable. Doskonałe efekty daje gra w starą dobrą "łapę". Dobre są domino i puzzle oraz obrazki różniące się szczegółami. Sudoku daje rewelacyjne efekty.

Jest jeszcze`cos, z czego kompletnie nie zdawalam sobie sprawy a na co zwrócono mi uwagę. Otóz, co moze wydac się smieszne ale sprawdziłam organoleptycznie i potwierdzam, ważne jest... uczesanie dziecka. Dziewczynka powinna mieć włosy pięte do tyłu, najlepiej w kitke ale tak, żeby jej nie smerala po plecach. Precz z wlosami luzem, opaskami i mocno sciśniętymi kucykami. A takze grzywką włażącą do oczu. Najlepsze jest podobno zrezygnowanie z grzywki w ogóle, gdyż wlosy dotykające czoła coś tam pobudzają (zapomniałam co) i lapa za często wedruje w stronę głowy. Paznokcie powinny być krótkie acz nie ZA krótkie, ubrania i bielizna wygodne, nie uciskające w stonowanych barwach. Skrzywnie kregosłupa trzeba wykluczyc, bo dzieci ze skolioza są praktycznie 100% narazone na deficyt uwagi. Nie wspomnę już przez grzecznośc o wszwicy i pasożytach ukladu pokarmowego. Tez trzeba wykluczyć.

Mogłabym tak jeszcze długo tylko ne chcę zanudzać. W każdym razie zjadlam zęby na deficycie uwagi/koncentracji i właśnie powoli zaczynam się godzić z tym, ze moja corka taka jest nie specjalnie oraz nie zlośliwie. Przyjęcie tego faktu do wiadomosci zajęlo mi dwa lata.

Aha, z czystym sumiemniem mogę polecić tez trening szybkiego czytania/zapamiętywania. Działa cuda. Oczywiście dobrze poprowadzony.
_rybka
Sabina, ta pani Wiki potrafi podbudować dziecko . 21.gif
Może poradnia to dobry pomysł. Gdybyś dostała orzeczenie, że w pracy z dzieckiem należy uwzględnić wolne tempo pracy to pani musi wziąć to pod uwagę.
Sabina
Wiola

37.gif

Dzięki...
Chwilowo... nie wiem co mam myśleć. Sprawdzę to, choć.... no nie dociera do mnie, ze to być może....
Ona jak rysuje - lubi bardzo - skupia się godzinami....

Pani jest tragiczna, dzieci (koleżanki i koledzy z klasy) w kółko mówią, jaka jest do bani. Chyba ich rodzice już ciśnienia nie znieśli i mówią przy dzieciach.
Wika dowiedziała się od nich, nie mogłam zaprzeczyć. Pani... jest do bani. No niestety. Miła i w ogóle, ale minęła się z powołaniem. Skutecznie zniechęca dzieci do nauki i nie jestem w stanie tego odkręcić. Nie potrafię 32.gif 21.gif

Zbadam ją. Będzie pewność czy jest to taka niechęć do nauki i olewanie szkoły w ogóle, czy dysfunkcja...

Warunków takich jakie Wiola opisujesz, to ja chyba nie dam rady jej stworzyć. Plusem jest, że włosy ma krótkie.
Uch...

Dzięki, że to napisałaś. Jak ochłonę, to poszukam więcej o tym i poczytam.
Zastanawiam się, czy iść do psychologa szkolnego, czy do jakiejś przychodni...? Jak myślisz?
sdw
Sabina, w szkole macie pewnie pedagoga szkolnego, nie psychologa icon_wink.gif Możesz porozmawiać ale orzeczenia Ci nie da. W przychodni dziecka pod tym kątem nie przebadasz. Poproś wychowawczynię albo szkolnego pedagoga o namiary na Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną, z którą współpracuje wasza szkoła. Tylko orzeczenie z takiej poiradni ma "moc sprawczą". Niestety.

Warunki takie jak opisałam jest naprawdę bardzo łatwo stworzyć. Uczyłam się tego tylko tydzień icon_mrgreen.gif Mam co prawa jedno dziecko mniej ale za to trzy pokoje mniej. Da się. Tylko trzeba duuuzo samozaparcia i wiary w to, że się uda.

Powodzenia icon_smile.gif
sdw
Aha, na przyjemnościach to ona się skupiac może nawet tygodniami. Przyjemności mają to do siebie, ze po pietwsze odprężają, po drugie nie trzeba ich zapamiętywac, nie przeszkadza więc hałas z pokoju obok, halas za oknem, szczekający pies i płaczące dziecko sąsiadów a leżący w pobliżu kapeć może być inspiracją nie przeszkodą.

Zerknij sobie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Deficyt_uwagi
Sabina
Boooszzzzzzzz 37.gif
Sabina
Dobra, biorę się za to od poniedziałku. Może i faktycznie... Teraz mi się przypomina jak w zerówce (w przedszkolu) panie się żaliły, że ona się leni i nie chce robić zadań.
Wstaje po chwili lub robi coś innego. Może coś w tym jest...
Badana była wcześniej czy nie ma ADHD, ale wykluczyli. Orzeczenie było, że lekko nadpobudliwa.
Nie wiem co mam myśleć o tym. Ona lekcje robi w ciszy, jak maluchy śpią. Nie da się jej w dźwiękoszczelnej kabinie zamknąć.
Chyba, że słuchawki z muzyką na baniak. Może to jest myśl. Musiała by mieć jeszcze klapki na oczy. 21.gif

Dam znać, jak będę wiedziała w czym rzecz. Dzięki w każdym razie. Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
Sama miałam podobne problemy w dzieciństwie ale okazało się, że to epilepsja i leki załatwiły problem.

Czy z tego się wyrasta? Czy to się jakoś cofa? Co Ci powiedzieli na ten temat?
Jakie są rokowania?
sdw
Sabina, z tego się nie wyrasta. Można nauczyć się tak "sterować" swoim mózgiem i emocjami, że dekoncentracja przestaje być uciazliwa w codziennym zyciu. Ale trzeba ćwiczyć praktycznie non stop. Tyle, ze cwiczenia nie są jakoś szczególnie uciązliwe i po czasie tak wchodzą w nawyk, że nie mozna się bez nich praktycznie obejśc. Zaprzestanie cwiczeń wiąże się bowiem z powroten do zdekoncentrowanej normy a to ma przełożenie na jakośc życia. Obrazowo mówiąc to jest tak, ze jak czlowiek z deficytem pozna jak może smakować życie "skoncentrowane" to zaczynają dokuczac mu niedogodności zdekoncentrowania. Mimowolnie więc dąży do poprawy jakości swojego życia. Co za tym idzie ćwiczenia wykonuje mimochodem nie zawsze nawet zdajac sobie z tego sprawę. Warunkiem jest jednak, by nauczył się ćwiczyć, miał świadomośc faktu, ze moze sobie pomóc oraz w jaki sposób to zrobić. Jeśli osoba z deficytem nie posmakuje życia skoncentrowanego to nie ma szans żeby zauważyła, że coś jest nie tak i żeby zaczelo jej to przeszkadzać. Ważne jest zeby podjąc treningi jak najwczesniej i "nauczyć" mózg, że może pracowac inaczej. Pobudzić go i zacząć wykorzystywać te pokłady świadomosci i podświadomosci, które są niewykorzystywane. U "zdrowych" wykorzystywane jest jakieś 8% możliwosci mózgu, u ludzi z deficytem jeszcze mniej. Systematyczne ćwiczenia, nawet takie domowe, mogą zwiekszyć wyniki do 12-15 procent (ew. do 10% co u ludzi z deficytem i tak jest wwynikiem swietnym). Tyle, ze potrzeba czasu, co już mówiłam i systematycznosci.

Aha, jest coś takiego jak terapia/trening biofeedback. Daje rewelacyjne efekty ale jest dość droga. Mozna się zapisać na treningi w prywatnych placówkach ale wiem, że są organizowane przez Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne. Tylko, niestety, bardzo trudno jest załapać się na terapię w poradni. Można też ew. zakupić zestaw do feedbacku (program komputerowy, elektrody, słuchawki) i trenowac w domu. Ale znów jest kloda - trzeba wiedzieć jak to robic i potrafic odczytywac wyniki. Ja się wlasnie zapisalam na szkolenie z biofeedbacku, które przez zawirowania życiowe mi przepadło icon_sad.gif Mam nadzieje, ze kolejne mi nie umknie.
sdw
W Warszawie ta poradnia ma aparat eeg biofeedback:

Specjalistyczna Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna TOP Warszawa, ul. Raszyńska 8/10
Sabina
Dzięki, Twoje rady są świetne, nieocenione. Jak znajdziesz chwilkę powiedz mi jeszcze jak zaaranżowałaś miejsce do nauki.
Chwilowo jakoś mnie to przerasta, ale się pozbieram i zawsze jest nadzieja, że tu to raczej zwykły "grzech lenistwa", a nie deficyt, choć rzeczywiście wiele na to wskazuje.
Niestety... 37.gif
Po naszych wydarzeniach marcowych, wiele rzeczy mnie przerasta, ale powoli wracam do siebie... chyba najgorszy będzie październik... rodzę w każdym śnie icon_sad.gif
Koszmarnie źle mi to wpływa na psychikę, ale wiem, że to normalne... czytałam...o tym...

Domyślam się co czujesz... przykro mi.
Trzymaj się... przytul.gif
sdw
Sabina, Kinga odrabia lekcje właściwie tuż po powrocie ze szkoły, kiedy maluchów w domu nie ma (a przynajmniej jednego, naju*****liwszego). Zaczynamy od tego, co sprawia jej średnią trudność (na poczatek staram się zaaranżować krótkie ćwiczenie (grę, odnajdywanie szczegółów różniących obrazki czy coś w tym stylu). "Trening" koncentracji przed rozpoczęciem odrabiania lecji trwa u nas około 5-10 minut (za krótko ale na wiecej po prostu czasu nie starcza; staramy się jednak ćwiczyć w innych terminach). Kinga wiekszośc lekcji odrabia w kuchni. Tam jest mi najprościej zapanowac nad nieladem. Wszystko mam pochowane, nie rozpraszają jej zabawki, książki. W kuchni jest tez najlepszy dla niej stół (dzieci z deficytem uwagi nie powinny odrabiać lekcji i uczyć się przy zbyt małych biurkach; chodzi między innymi o to, żeby powierzchnia blatu była na tyle duża aby dziecko odrywając wzrok od zeszytu czy podręcznika widziało tylko blat; nie jest wskazane by mogło zahaczyć wzrokiem o podłogę, mebel obok, etc). Stół kuchenny lada chwila zostanie nakryty zieloną cerata, bo stara się zuzyła, póki co ma w niedalekim sąsiedztwie dwa kwiatki, które nie drżą przy podmuchach, bo mają grube liście icon_wink.gif (ale za to liście mają plamki, doniczki wzorki i, o zgrozo, podstawki, które skutecznie odrywają ja od nauki). Jeśli w domu są maluchy staram się je zająć choć na godzinę taką zajęciem, które wycisza, zatrzymuje je na dłużej i jest jednocześnie atrakcyjne dla Kingi (ma w ten sposób motywację, by jak najszybciej uporać się z zadaniem domowym i móc zając czymś, co robią Maluchy a ona lubi). Najczęściej jest to malowanie, rysowanie, lepienie z plasteliny, haftowanie kartek papieru czy inne ego typu czynnosci. Absolutnie nie zdało u nas egzaminu sadzanie Maluchów na ten czas przed telewizorem czy komupterem, bo po pierwsze te sprzety wydają odgłosy a po drugie Kinga zbyt emocjonowała się czekającą ją przyjemnoscią (oglądanie tv czy gry kom. nie odprężają tylko pobudzają) i czesto "ulatywała" myslami do gry czy bajki. Małe mają zakaz przeszkadzania nam, zadawania pytan, krążenia po domu, et. Zaopatruję je w niezbędniki spożywcze icon_wink.gif i dbam, by były odkupione i wysikane PRZED rozpoczeciem przez Kingę nauki (te zabiegi biorą sie stąd, że nasza kuchnia nie ma drzwi i wędrujace rodzeństwo też ją rozpraszało). Włączam Vivaldiego ale cichutko. Magnetofon stoi w pokoju, by muzyka miała szanse się "rozproszyć" po domu i tylko wytłumić inne dźwięki. Lekcje zaczynamy od tego, co sprawia Kindze średnia trudność, potem przechodzimy do tego, co jest najtrudniejsze dla niej, na kniec zostawiamy część najłatwiejszą i najprzyjemniejszą (w tym uczenie się pamięciowe). Aha, przedmioty, które sprawiają jej trudność staram się jej uprzyjemnić stosując do ich nauki metody aktywizujace (oł bsz, jak to brzmi, jakbym sobie otworzyla prywatna, domową szkołę). Czasami pomaga nam w ttym młodsze rodzenstwo icon_mrgreen.gif (to już przy nauce pamięciowej). Polecam książke Bożeny Kubiczek "Metody aktywizujące. Jak nauczyć uczniów uczenia się". Pomoc młodszej młodziezy ma tez wymiar praktyczny - ponieważ wiedza, ze bedą brali udział w czymś ciekawym starają się być b. cicho wowczas, Kiedy Kinga musi skupić się na odrabianiu i rozwiazywaniu problemów, w których male udzialu brac nie moga. Poza tym małe dzięki temu tez zdobywają wiedzę, co je i cieszy i daje motywację do współpracy podczas kolejnego odrabiania lekcji przez siostrę.

Kindze nauka zajmuje dużo czasu ale faktem jest, że ja dopiero raczkuję w eliminowaniu dekoncentracji a ona nie zawsze ma ochotę współpracować. Jak uda mi sie wstrzelić w interesującą ją metodę i zaintrygować tematem, wówczas nauka idzie piorunem. Tyle, że jeszcze musimy nadrabiać zaległości z klas poprzednich (rzeczy, które umiała, "dzięki" deficytowi zdążyły jej ulecieć i musi uczyć się abarot icon_confused.gif ).

Nie jest tak, choć jak vzytam swoje wypociny, to to właśnie mi się nasuwa, że nasze życie zostało podporzadkowane Kindze i jej nauce. Owszem, trzeba było się trochę przeorganizować, przestawić priorytety, wygospodarować czas i sprawić, by zapanowała choć chwilowa cisza w domu icon_wink.gif Dało sie choć jeszcze`dużo pracy przed nami icon_smile.gif
Mafia
Sabino, jest świetne ćwiczenie na koncentrację, które wymaga hałasu i zamieszania w domu icon_wink.gif Konkurs, kto dłużej da radę czytać na głos tekst i nie popatrzy w tym czasie na to co robi reszta rodziny icon_wink.gif, która właśnie denkoncentruje w tym czasie. Mozna też takie ćwiczenie przeprowadzić siadając nawet przed włączonym tv. Maciek od niecałej minuty doszedł do 10. Dzięki temu łatwiej nam odrabiać lekce przy bawiącym się Filipie.

Wiolu, masz może linki do ćwiczeń na koncentrację, które robicie przed lekcjami? Sama mam niewiele.
Bonkreta
Wiola, dzieki za to, co napisałaś, bardzo ciekawe. Powiedz, czy kiedy i w jaki sposób doszłas do tego, że Kingi zachowanie powoduje deficyt uwagi? Czy było to widac od bardzo wczesnego wieku, czy np. dopiero w szkole?

Ja czasem zastanawiam się, czy zdolnośc rozpraszania sie, jaka widze u mojego Emisia jest dla tego wieku normalna, czy też on jest w tym wyjatkowo dobry - u niego kazda czynnośc trwa wieki i w dowolnym momencie może zostać przerwana przez praktycznie wszystko. Np. bawi się w pokoju i stwierdza, ze idzie siusiać. Na dystancie ok. 4 metrów, które musi przejśc, aby dostac sie do łazienki zatrzymuje sie, bo natyka sie na jakąś zabawkę, zaczyna sie nia bawić, leci po cos, co mu sie z nia skojarzyło do pokoju, przynosi coś. Jak mu przypomnieć - znów "zaczyna iść", po drodze kontemplujac istnienie drzwi, głaszcząc kota itp. Dochodzi do łazienki i z reguły zapomina, ze miał otworzyc drzwi. Jak wejdzie, a przed ubikacja nie stoi jego podstawka, na 100% weźmie podstawke i zacznie ja ustawiac gdzie indziej, bo zapomina, co miał zrobić. Jak sie juz uda z podstawka, zamiast ściągac spodnie zaczyna kontemplować wzorki na ręczniku, który wisi obok, albo wspominać wczorajszą kąpiel, albo wyprawę do sklepu, z której pochodzi stojacy obok szampon. Jak ściągnie spodnie do kolan - zaczyna sprawdzać stan swoich strupków na nogach i wspominać okoliczności, w których sie ich dorobił (lub kontemplować aktualny brak strupków). Itd itd. Momentami mi rece opadają. No i nie wiem - czy trzylatki tak własnie sie zachowują, czyli czy mam szansę na wyrośnięcie z tego... Na lubianych czynnościach, gdy ma na nie "fazę" potrafi się koncentrowac bardzo długo, np. z godzine układac puzle.
Sabina
Zuzia ma tak samo, często w końcu siku leci nogawką 29.gif
Natomiast koncentracje nad rysunkiem, zadaniem ma idealną...
Ja też jestem ciekawa na jakich kryteriach opiera się diagnostyka tego zjawiska.

Jak znajdziesz Wiola czas, to napisz proszę.
Dziś jeszcze zostawiłam Wikę w domu, jutro dowiem się o psychologa szkolnego i co dalej.
Na razie wczoraj ją obserwowałam. Też nie pamięta z zeszłego roku prostych rzeczy np. dodawanie pod kreską, odejmowanie - zakres do 100. icon_sad.gif
sdw
Bonkreta, jak teraz wspominam jej wczesnopacholęce lata to widze wyraźnie, że już wtedy powinnam poczuć się zaniepokojona. Nie poczułam sie, bo niewiele widziałam o deficycie a poza tym wydawalo mi się, ze po prostu jest taka słodko uroczo roztargniona. Trochę zmyliło mnie to, ze Kinga fantastycznie koncentrowała się na rzeczach, które ją interesowały. A interesowało ja sporo. Potrafiła, na przykład, godzinami pisac literki w wieku lat trzech czy z pasją oglądać książeczki od switu do zmroku. Ale były to czynnosci nie wymagajace od niej skupienia. Ona w tym czasie, pomimo, że skupiona i tak wiedziała co się dzieje dookoła a mnie, głupią, cieszyło, że ma podzielną uwagę. Zaczęłam się niepokoić w pierwszej klasie, kiedy prajtycznie nigdy nie wykonywała na czas zadań, nie zążała przepisywać, przynosiła do domu niedokonczone rysunki, nie wyrabiała się z pisaniem testów. Nie pamietała, pomimo dobrej (co polecam uwadze) pamięci czego się uvczyła, co i jak dużo oraz czy w ogóle ma zadane, zapominała notowac polecen pani (o co ją prosiłam wielekroc), notorycznie miała tyły z powodu opieszałości (jak sądziłam) czy zapominalstwa. Gubiła wszystko albo pozyczala i nie pamiętała komu. Tragedia. Mimo wszytsko nauka nie szła jej opornie tyle, że spędzała nad lekcjami (jak teraz dopiero to widzę) zdecydowanie za dużo czasu. Problem miała z matematyką (bo trzeba się skupić i przestawić sobie tor myślenia), konkretnie z zadaniami z treścią (teraz wiem, ze winien jest deficyt; Kinga rozumie dobrze tylko krótkie, czytelne komunikaty; zdanie wielokrotnie złożone jest dla niej nie do przeskoczenia, musi je sobie "rozbiajać" na krótsze), z tabliczką mnożenia (to ją nużyło i stresowało, denerwowało, ze nie moze zapamiętac co tylko pogarszało jakosć zapamietywania) oraz ortografią. Doskonale dawała sobie radę tylko właściwie z wiedza humanistyczną, tak naprawdę kazdy temat był przez nią "przetworzony" na jakąś bajkę, opowieśc, histoyjkę. Zapamiętywała na zasadzie skojarzeń, suche fakty ją przerastają, bo trzeba je zapamiętać na sucho właśnie. A do tego nalezy się skoncentrowac na fakcie wlaśnie.

Gdybym miała dzisiejszą wiedzą i doświadczenie choć z 6 lat temu to już u kilkulatki zaczęlabym treningi koncentracji. Im mniejsze dziecko tym lepsze skutki trening przynosi.

Macio, nie korzystam z porad internetowych. Część ćwiczen wymyślam sama, posiłkuję się ksiązkami i wiedzą moich uczelnianych profesorów. Linków Ci nie podeślę.
Mafia
U nas podobnie jak opisała Wiola. Do tego jeśli dziecko dobrze się uczy - w senise ma dobre wyniki w szkole, to dla szkoły nie ma problemu. Wtedy jest się samym z zapominalstwem itd. Poradnie też mają ustawiony priorytet przy dziecich sprawiających wyraźne problemy w szkole icon_sad.gif
Sabina
Wiesz co Wiola, jak tak czytam co piszesz w ostatnim poście, to zaczyna mieć to i u mnie ręce i nogi. Wika ma to samo.
Ona ma 1 zadanie w karcie pracy, dwa to góra jak wraca a resztę miętolimy w domu. Czasem mam strasznie dość. 21.gif

Ile lat ma Twoja córa?
sdw
Sabina, Kinga ma lat 10. Właśnie zaczęła 4 klasę.

P.S. Jestem właśnie po rozmowie z psychologiem, który wykonywał Kindze badanie. Oszczędzę Wam opisu fachowości pana, bo ni chybi ekslpodowałabym i krwawe strzepy mego zewłoka zabrudziłyby Wam monitory. Niech Wam wystarczy fakt, iż wśród licznych zaleceń, jakie dostałam w poradni jest zakupienie sobie sztucznej paproci i ustawienie jej dziecku na biurku, zmiana miejsca zamieszkanie na okolicę cichą, spokojną, bezludną i bezzwierzęcą (fakt, iż mieszkam na wyjatkowo spokojnym, wyjatkowo cichym i wyjątkowo małoludnym osiedlu, w sąsiedztwie lasu i małoszczekajacych psów pana nie interesował), odwiedzenie okulisty (pan jako jeden z dokumentów dostał orzeczenie okulisty, iż dziecko kłopotów ze wzrokiem nie ma), zakupienie nasadki na długopis, wprowadzenie harmonogramu (de facto wprowadzonego kilkanascie miesiecy przed badaniem, o czym został poinformowany i co zapisał) oraz robienie dziecku przerw na odprężenie się podczas nauki. Wszystkto to ładnie i pieknie, rozumiem, akceptuję (no, oprócz paproci icon_mrgreen.gif ), wprowadzam w czyn (a własciwie wprowadziłam na długo przed badaniem) brakuje tylko kluczowego zapisu o tym, że dziecko powinno miec wydłużony czas pracy. Wydłużony czas pracy nie jest moim widzimisię a został wyraźnie i kilkukrotnie zaakcentowany przez badających (psychologa, wrrrrr..., i panią pedagog). Dziś więc zadzwoniłam do pana z pytaniem cóż mam czynić, by taki zapis pojawił się w opinii. Dowiedziałam się, iż:

- dziecko ma zaległości - a skądże pan wie? otóż pan domniemywa, z tego co mówię. co zaś mówię? otóż mówię, iż dziecko nie wyrabia się z pisaniem na lekcji czegokolwiek w tym klasówek.
- dziecko bardzo wolno pisze - skądże pan wie? otóż pan domniemywa, gyż dziecko się nie wyrabia

Tłumaczę więc panu abarot setny raz, ze dziecko się nie wyrabia, bo się nie koncentruje i nie potrafi zrozumiec polecenia składającego sie z więcej niż 4 słów. Dziecko nie ma problemów z niewiedza tylko brakuje mu czasu. dziecko wreszcie jest wzorową uczennicą, jedną z lepszych w szkole i własnie zaczyna płacić za swoją dysfunkcję brakiem zalecenia w opinii. Bo dziecko własnie wróciło z 4 zkolejnego sprawdzianu, który spoko mogło napisać na ósemkę tylko jej czasu braklo. Bo dziecko oprócz tego, że się dekoncentruje i wolno pisze to jeszcze ma b. bogate słownictwo i nie potrafi streścić wypowiedzi w dwóch słowach. Na to, na co innym potrezba 2 słów jej potrzeba 5 zdań. Długich zdań. Dowiedziałam się więc, ze:

- dziecko ma zaległości
- dzoecko zqa długo pisze
- to są nowe panie, inna nauka, trzeba uczyć się z ksiażek a dziecko nie umie
- pan mi dziękuje, że dzielę się spostrzeżeniami, co do wydanej opinii
- pan mi dziękuje, że dzielę się spostrzeżeniami, co do rozwoju dziecka i jego (nie) postępów
- dziecko ma adhd jawdrop.gif jawdrop.gif jawdrop.gif

Na moje veto, iż w adhd występuje spectrum objawów, które muszą występować jednocześnie przez okres dłuższy niż 6 miesięcy pan stwierdził, iż wcale nie muszą występować jednocześnie. Bo może występować jeden objaw. Ale, pszem pana, wówczas nie stwierdza się adhd tylko konkretną dysfunkcę - nadruchliwość, nadmierną impulsywność bądź kłopoty z uwagą i koncentracją (czyli "nasz" deficyt). Otóż nie, jak stwierdził pan. To wcale nie tak. Moze, jego zdaniem, wystepowac jeden objaw, bo inne są stlumione i niewidoczne a poza tym istnieją różne rodzaje adhd z przewagą jednego z czynników i ja mam nadać dziecko pod katem adhd. Qźwa jego rozczochrana czuprna, pan wybaczy, psze pana, adhd to jest wtedy, nawet z przewagą, kiedy występują JEDNOCZEŚNIE a przewaga moze byc jednego czy dwóch. Ale ona, proszę mnie, jest dziewczynka a u dziewczynek nie musi występować jednoczesnie.

Tak, majtki mi opadły. Pan nie wyda aneksu do opinii póki dziecko nie zostanie zdiagnozowane pod katem adhd, co moze potrwac minimum pół roku, pod warunkiem, że uda mi się wstrzelić, świńskim szczęściem, w terminy. Bo diagnoza musi być państwowa, prywatna się nie liczy. A nawet gdyby się liczyła to też jest dobre pół roku. Pół roku, przez które moje dziecko będzie płaciło za coś, czemu nie jest winne, bo pan, qrwa mać, uznał (po rozmowie telefonicznej z matką i jednorazowym badaniu dziecka kilka miesięcy wczesniej /dziecka rzecz jasna, nie pamięta nawet/), że ma ono adhd. Obawiam się, że nigdy nie mial przyjmności spotkania kogoś z adhd.

Na koniec, doprowadzona do ostateczności, pytam pana, który akurat pojutrze ma być w naszej szkole, czy j może, jeskli znajdzie chwilę czasu, przytaknięcie pana, zechce porozmawiać z dzieckiem w warunkach szkolnych. Pan potrzeby nie widzi, bo już przecież widział dziecko (9 miesiecy temu, w poradni, gdzie sa warunki cieplarniane i dziecka nie pamięta) oraz własnie rozmawia ze mną za co mi dziękuje. Psze pana miłego, ja psze pana, jestem pedagogiem i mam niejakie pojęcie. Moze pan jednak zechce. A to on już w ogóle potrzeby nie widzi. Bo ja i tak sobie poradzę. Qrwa mac, po raz wtóry. Tak, moze i sobie poradzę ale opinii dziecku nie wydam i aneksu nie wystawię gdyż nie jestem publiczną poradnią pedagogiczną!!! A to pan porozmawia z wychowawczynią.....


Dziękuję. Hurra!


ROZERWIE MNIE!!!!!!!!!!!!!!!! Stanę na rzęsach a aneks otrzyma. No po prostu no nie pozwolę, zeby płaciła za coś na co nie ma wpływu.

A nabardziej wqrwiające jest, iż sugeruje mi sie, że chce otrzymac papier żeby zwolnić dziecko z obowiązku uzenia się, bo... ma papier. No otóż, qrna, nie!
_rybka

Wiola , wcale mnie to nie dziwi. Utwierdzam sie jedynie w mojej opinii o publicznych poradniach. Od 15 lat pracuję w szkole i mam bogate doświadczenia.
Szlag moze trafić, ale wiaem,że nie popuścisz.
Ja do mojej pani logopedy nie miałam siły.
Trzymajcie się.
Bonkreta
Tak dla wszelkiego porządku - rozumiem, że pan miły uważa, że o ile dziecko z deficytem uwagi mogłoby moze ewentualnie miec wydłuzony czas pracy, to dziecko z ADHD bynajmniej - i stąd musi wykluczyc ADHD icon_rolleyes.gif Życze cierpliwości do tego osobnika...

A, jeśli możesz jeszcze rozwinąć - czym powinnaś była się czuc zaniepokojona, z perspektywy patrząc? Czy wygladało to jakoś podobnie do przykładu, który opisałam, czy były to inne rzeczy?
sdw
Bonkreta, tak, właśnie w sposób jaki opisałas funkcjonuje i funkcjonowała Kinga.

Bonkreta
Wiolu, mogłabyś w takim razie polecic jakies konkretne ksiązki lub konkretnych autorów? Literatury tematu jest cała masa, podejrzewam, ze jak zwykle w takich przypadkach trzeba oddzielać zirano od plew icon_wink.gif Wyrosnie, nie wyrośnie - o ćwiczeniu koncentracji sobie poczytam chętnie, moze znajdę jakies praktyczne rady, które mi pozwolą syna nie zamordować...
Sabina
Jej Wiola, współczuję... wiesz analizuję dziś dużo - mam kłopot z Antkiem...
Moje problemy z koncentracją okazały się spowodowane padaczką, neurologa odwiedzałyście?

Całym sercem Ci życzę, żebyś pokonała przeciwności i dopięła swego. przytul.gif
Współczuję....facet był co najmniej.... <brak słowa mało wulgarnego> 21.gif

Buziaki
sdw
Bonkreta, pogrzebię w nonatkach i podam Ci kilka tytułów. Ale, szczerze mówiąc, ja z literatury korzystam i korzystałam niewiele. Bardziej opieram się na wiedzy i radach moich profesorow, którzy mnie najpewniej mają dość a moje dziecko i jego kłopoty znają już na wylot.

Przy okazji, pozwolicie. Wczorak kolejny raz rozmawiałam z Jego Wysokością Panem Psychologiem. Poinformowałam go chłodno, iż żądam (tak, żądam nie proszę) aby z łaski swojej poobserwował dziecko w szkole. Ponieważ pan cyklicznie prowadzi z nimi jakieś zajęcia, po kilkukominutowym przekonywaniu mnie, że to niepotrzebne, zbędne i bez sensu, łaskawie wyraził zgodnę zwrócenia na nią uwagi na swoich zajęciach. A nie, miły panie, ja żądam aby pan jej się przyjżał na matematyce, przyrodzie, języku polskim. Na klasówkach, testach i podczas ustnych odpowiedzi. Niech pan zwróci uwagę jak zachowuje się na lekcji w warunkach dla niej naturalnych, w czasie, kiedy dany temat nie jest dla niej pasjonujący, w czasie kiedy inny temat jest dla niej trudny i wtedy, kiedy robią coś, co ją zwyczajnie nudzi. Pan nie wie, czy będzie mógł, bo na to potrzeba czasu. A to ja to wiem, ale, pan wybaczy jegomościu, nie będę dziecka włóczyła przez kilka miesięcy w celu wykluczenia adhd i kolejne kilka w celu zdobycia aneksu do opinii, bo dzięki temu ona po pierwsze bedzie poszkodowana, po drugie straci motywację do nauki (a póki co ma b. dużą) oraz nie będzie chciała ćwiczyć w domu. A, proszę mojej osoby, pan uważa, że ona dlatego nie chce ćwiczyuć w domu gdyż właśnie wchodzi w truudny okres adolescencji.

TRZYMAJCIE MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Proszę drogiego pana, ona CHCE ćwiczyć i widzi potrzebę. To co ja mówię, przeciez sobie zaprzeczam???

QRWA MAAAAAAAĆ!!!!!

Żądam również, abstrahując od *****ół które człowiek wygaduje, aby przeprowadził pan wywiad PRZEDE WSZYSTKIM z BYŁĄ wychowawczynią dziecka, z wychowawcami świetlicy, z paniami od kół zainteresowań oraz raczył notować to, co mówię a nie to, co pan wnioskuje. Jak ma pan wątpliwości, bo moze wysławiam się mało składnie, chętnie powtórzę 02.gif A nie, niech nie powtarzam. Jutro, drogi panie, licze na to, że spotkamy się w szkole, gdyż zamierzam przybyć w czasie, w którym pan tamże będzie i OSOBIŚCIE z panem porozmawiać, mimo, iż nie widzi pan potrzeby. Pan potrzeby nie widzi nadal, gdyz przeciez właśnie rozmawiamy. Zażądam wobec tego zmiany psychologa i dokładnie opiszę przyczyny, dla których taką decyzję podjęłam. Pan nie rozumie, ale skoro się upieram to niech przyjdę choc on nie widzi potrzeby.....


Zaraz idę.
Tobatka
Boszzzz, jakbym czytała o Piotrku.. Normalnie zgadza mi się niemal wszystko, łącznie z tym lataniem do toalety na ostatnią chwilę, a i tak po drodze zapomnienie, że chce mu się siku, przez co wiecznie piorę tony jego majtek, których już nie zdąży zdjąć.
Godzinami potrafi siedzieć i układać klocki czy oglądać książki.
Ale jednocześnie w sekund 5 zapomina o mojej prośbie/poleceniu, zaczyna coś robić, rozproszy się, spojrzy w bok i zapomina, co robił (zdejmuje kapcie w przedszkolu, żeby założyć buty i iść do domu, spojrzy na kolegę z boku i zaczyna zakładać kapcie znowu, bo zapomniał, że je właśnie ściągnął). Wiecznie jest ostatni, w przedszkolu nigdy z niczym nie może zdążyć - ubieranie, zadania, jedzenie - wszystko. "Zawiesza" się niemal notorycznie.
No jednym słowem pasują mi Wasze opisy do mojego dziecka...

Wpadłam sama, żeby dziecko zaprowadzić do poradni, do psychologa. Ale w przedszkolu nie pomogli mi, nie potrafią podać żadnego namiaru (tylko ogólnikiem - "niech pani nie idzie do naszej przychodni, bo słyszeliśmy, że tam pani jest beznadziejna" - ale żadnej podpowiedzi, dokąd iść w takim razie). Na forum mi też dziewczyny moje lokalne nie podpowiedziały, bo wolałabym do kogoś z polecenia iść.
Trochę mnie ostatnio innych rzeczy rozpraszało i od początku września nie zdążyłam się tym zająć (wiem, wiem, wstyd mi), ale sobie obiecuję, że jak najszybciej zadzwonię i się gdzieś umówię.

W każdym razie mnie zmobilizowałyście, żeby szybko to załatwić. Zanim Piotrek pójdzie do szkoły, zanim zaczną się zaległości, żeby od początku nauczyciela w szkole odpowiednio dogadać, prosić o pomoc, współpracę...

No i Silije dziękuję za podrzucenie tego watku, bo pewnie bym tu w życiu nie zajrzała.
sdw
Widziałam się z panem w tej szkole icon_twisted.gif Spędziliśmy na pogawędce urocze półtorej godziny icon_twisted.gif co nie posunęło nas naprzód ani o milimetr. Diagnoza adha nadal obowiązuje a pan, po zajęciach, na których jednak, he he, zwróciłna Kingę uwagę jest wręcz pewien, że to własnie to. Choć uparcie powtarzał, że on stwierdzić nie może, bo mogą to zrobić tylko lekarze po dokładnych badaniach. Pana w przekonaniu o trafności wyroku utwierdziły trzy fakty:

1) fakt pierwszy - Kinga na jego zajęciach wyjęła jabłko i zaczęła je jeść (dziecko przepytane na okoliczność powiedziało, co następuje - mamo, nie zdążyłam zjeść jabłka na przerwie, postawiłam je więc na lawce, zeby nie pobrudzić kasiążek a pan mi powiedział, że je wyjęlam i zaczęlam jeść; przykro mi, wierzę dziecku, psze pana)

2) fakt drugi - Kinga jest zdecydowanie nadimpulsywna, tak się zgłaszała do odpowiedzi, ze aż skakala w lawce i machała ręką (Kinga przepytana na okoliczność potwierdziła, dodała też, że pan jej wcale nie chciał pytac, nawet jak inni odpowiadali błędnie, ona została zapytana tylko dwa razy a wszytsko wiedziała no i przeciez sama mówiłam, że trzeba się zgłaszać icon_wink.gif )

3) fakt trzeci - pan musiał Kingę ukarać i przesadzić do tyłu, do ławki, w której siedziała pani, bo Kinga się głośno śmiała (Kinga przepytana na okolicznośc potwierdziła, śmiała się, bo pan opowiadał śmieszne historie i wszyscy się śmiali, ją przesadził, bo jej zwrócił uwagę, ze ma się nie smiać ale następna historyjka też była śmieszna i wszyscy się śmiali i ona nie mogła wytrzymać; przepytane na okoliczność dzieci z jej klasy potwierdzają - śmiali się wszyscy, bo było śmiesznie)

Poza tymi trzeba faktami pan nie stwierdził nieprawidłowosci a nauczyciele, z którymi ( icon_twisted.gif ) rozmaiwiał, nie zauwazyli niczego niepokojącego. Dlaczegóż mnie to nie dziwi??? Trudno wydać jakąkolwiek opinię o dziecku po trzech tygodniach nauki!!! Niektórzy z n-li mają jeszcze problemy zeby przypożądkować imię do twarzy!!! Poza tym pan obserwował Kingę na matematyce i ona się wcale nie zgłaszała, co sugeruje, ze ma zaległości (Kinga przepytana na okolicznosć zaprzecza, zgłaszała się, kilka razy, pani zapytała ją trzy razy; info dodatkowe - Kinga chopdzi do klasy niemalże geniuszy, tam jest może trójka, czworka dzieci w miarę przeciętnych, pozostałe dzieci 90% czasu trzmają łapy w górze, bo wiedza, wiedzą, wiedzą i chcą się swoją wiedza podzielić; zgłaszają się zasadniczo jakoś zamiennie, nie wszyscy na raz i są podzieleni przedmiotowo, aczkolwiek jak się patrzy z boku to można odnieść wrażenie, że jak się jedno dziecko zgłosi z 5 razy w ciągu lekcji, to ma ono braki, cóż, tak to wygląda na tle klasy icon_wink.gif ). Pani od j. polskiego też nie zauważyła problemów, co mnie nie dziwi również. Otóż akurat j. olski Kinga b. lubi, umie, przedmiot ją interesuje i nieszczególnie stresuje. Poza tym na tym etapie nauki (wrzesień, qźwa, mamy!) pani musiałaby być cyborgiem i jasnowidzem, zeby stwierdzić, iż jedna z jej kilkudziesieiu uczennic ma słabą koncentrację.

Pan przeprowadził wywiad ze szkolnym pedagogiem, która zna dziecko słabo, jeśli w ogóle. Porozmawiał z nauczycielami (słownie trzema), obiecał porozmawiać z paniami ze swietlicy (czego nie uczynił), z panią bibliotekarką (czego nie uczynił), z byłą wychowawczynią (czego nie uczynił). Polecił mi, bym znalazła dziecku pasję 37.gif czemu ostro zaprotestowałam. Pasję to się znajduje samemu. Polecił więc, by miała zajecia dodatkowe (nie czytał chyba wywiadu, który przeprowadził :/ ). Dowiedziawszy się, iz uczęszcza na liczne, kazał je okroić. Polecił, by brała czynny udział w życiu szkoły. Dowiedział się, iż bierze b. czynny. Jest jedną z najczynniejszych, nie ma chyba konkursów i imprez, w których nie brałaby udziału. Kazał więc okroić. Za duzo się udziala icon_confused.gif

Nie wspomnę już, ilu *****ół musialam wysłuchac. Doszedł na przykład do wniosku, ze dziecko nie bywało w pacholęctwie na placach zabaw. A ja tylko stwierdziłam, ze bywalo rzadko. Bo częściej przebywalo na własnym podwórku. Kazal mi przypominac sobie ile razy w czasie pobytu, na przykład, godzinnego, na placu zabaw, uderzała sie, przewracała, zjeżdżała ze zjeżdżalni, czy wysoko się huśtała. No pszem pana, nie uderzała się prawie w ogóle. Do dziż sporadycznie jej sie zdarza uderzyc, bo jest nadzwyczaj ostrożna i uważna w tym wzgledzie, zjeżdżała mało, o wiele mniej razy niz rówiesnicy w tym samym czasie. Bo była ZAWSZE b. spokojna i b. ostrożna. Hustała się nisko i niewiele, wysoko się bała i huśtanie szybko ją nużyło. Oraz nie wierciła się na krześle, nie bębniła palcami po stole, nie kiwała nogami, nie przejawiała ŻADNYCH oznak nadruchliwosci. Aaaaaaa, proszę pani, bo ona ma nadruchliwośc jezyka a to też jest nadruchliwosć. I ja, proszę pani, wystawie aneks jak ją kolejny raz przebadam....


Nie mam siły.....
_rybka
Jestem pewna,że ten pan ma jakiegoś przełożonego...
mama_do_kwadratu
Wiola, co to za psycholog jasny gwint?
Zgadzam się z rybką- z pewnością ma szefa.
sdw
O taaak, ma przełożonego icon_twisted.gif I bardzo mnie to cieszy.
Mafia
Wiola, to co opisujesz to nic. Poszłam kiedyś do psychologa opowiedziałam jakie problemy ma syn. A Pani na to, że ona się mnie boi i ją brzuch boli jak ze mną rozmawia i stąd pewnie kłopoty mojego syna. Taka straszna jestem 37.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.