To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

jedzenie strawne, niestrawne- refleksje powakacyjne

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
trzkasienka
właśnie kończę swój pobyt nad morzem i dzisiaj w kolejnej restauracji naszła mnie refleksja- dlaczego nie może byc inaczej.. zamówilam kotlet drobiowy, frytki i surówkę- dostałam wszystko po 5 minutach, gorące i parujące i nadające się do śmietnika... dlaczego w miejscach turystycznych ( wypowiadać się mogę jedynie na temat miejscowości nadmorskich) tak trudno znaleźć miejsce gdzie można smacznie zjeść? Ile to usmażyć dla klienta kotlet drobiowy (a nie odgrzewać go w mikrofali), zrobić surowkę (a nie karmić gotowymi ze słoika) itp.

Jakie sÄ… Wasze odczucia w tym temacie? czy macie taka samÄ… refleksjÄ™? czy to, co zastajecie, jednak Wam wystarcza?
czy ważne jest ile czeka się na jedzenie czy też jakość jedzenia?

jak byście ocenili w skali 1-10 jedzenie w barach, restauracjach, których jadaliście?
carrot
Ojjj Kasieńko, przypomniałaś mi nasz urlop od strony biegania i szukania domowego żarła... Po kilku obiadach podobnych do tych, których opis znajduje się w Twoim poście poszliśmy na naleśniki i pizzę - przyznam, że to był najlepszy wybór icon_biggrin.gif Świeże, robione pod konkretne zamówienia.


As-ia
Swojego czasu uwielbiałam smażalnie przy morzu,świeża rybka ,super podana.. no miodzio,ale to są bardzo odległe czasy...niestety.Teraz w smażalni można dostać kawałek "niby ryby" przesiąkniętej tłuszczem ,który zalega we frytkownicy od miesięcy ,niedopieczone gumowate frytki i surówkę która zalatuje kwasem,bo ma już kilka dni 21.gif Nie wspomnę o cenach tych niby dań 29.gif
aluc
jeśli coś jest podane po 5 minutach, to nie może być świeże z założenia, a przeciętny klient wakacyjny, zwłaszcza z dziećmi, zazwyczaj "nie ma czasu" czekać pół godziny albo i lepiej na porządne jedzenie

doświadczenia mam różne, od bardzo złych po bardzo dobre, warto zawsze przed wyjazdem zrobić badanie, gdzie dają smacznie i dobrze jeść
Anecznik
Mnie wręcz zaskakuje, że brak u nas dobrego i świeżego jedzenia. Kiedy byliśmy 3 tygodnie temu nad morzem nasz synuś zażyczył sobie mięsko. Zamówiliśmy mu kotlet drobiowy z frytkami i surówką. Surówka do ujedzenia, frytki również a kotlet był po prostu tak twardy, że trudno było w niego wbić zęby. I dodam, że nie czekaliśmy 5 minut a 45 minut. Przypuszczalnie mięso drobiowe leżało nie wiadomo jak długi czas a po usmażeniu najzwyczajniej w świecie stwardniało. Dużo słyszy się o zdrowym i pysznym jedzeniu, wręcz przychodzi na to moda, niestety nasze restauracje i inne tego typu lokale ciągle idą w ślepy zaułek. Nad morzem mają świadomość, że skoro wakacjowicze przyjeżdżają odpocząć to posilać się muszą, po co mają sie starać skoro tak czy tak ktoś do nich trafi...prędzej czy później.
ruda_kasia
No i m.in. dlatego mój małżonek odmawia wyjazdu nad polskie morze.
A nad południowymi żarcie się celebruje. I uważam, że dzieci - poza niesfornymi maluchami - należy uczyć kultury jedzenia. W ramach tej kultury moja córka zgubiła aparat nazębny w restauracji w Oros "coś tam" w Grecji. Zbyt długo trwał posiłek i za dużo rzeczy było na stole.
Pogoda
m.in. dlatego, jadąc nad morze szukam odpowiedniego miejsca noclegowego z kuchnią na wyposażeniu i tak organizuję czas, że obiady robimy sami icon_wink.gif. I taniej i smaczniej i bardziej zdrowo.

Rozumiem, że dla wielu urlop, to również czas odpoczynku od szeroko pojętych "obowiązków domowych" - w tym od gotowania. Ale ja nie gotuję na co dzień, raczej "od święta", kiedy pan domu robi wizytację... Tak więc gotowanie przez 10 dni na wczasach (lekkich, szybkich, "niezobowiązujących" posiłków) to dla mnie miła odmiana icon_wink.gif.

edit: Jeśli chodzi o nadmorskie przysmaki, to dużo bardziej niż dobrych smażalni brakuje mi teraz prawdziwych, pysznych gofrów "ze wszystkim". Kiedyś, kiedy byłam nad morzem, były obowiązkowym punktem każdego dnia. Były przepyszne, świeżutkie, chrupiące, z pysznymi, różnorodnymi dodatkami i nawet niedrogie. Teraz... Ech... Bez porównania...
Kate_K
jedzenie nad morzem jest koszmarne. Zawsze morze kojarzyło mi się z pyszną rybką. Moje rozczrowanie w tym roku było ogromne. Ryba nie powinna się ryba nazywać. To był cienki kawałek czegoś o posmaku ryby, maksymalnie nasiąknięty tłuszczem. Zrobiłam 3 podejscia w trzech różnych smażalniach, za każdym razem to samo. Bezpieczniejsza była pizza lub gotowanie samemu.
trzkasienka
CYTAT(aluc @ Fri, 04 Sep 2009 - 08:08) *
jeśli coś jest podane po 5 minutach, to nie może być świeże z założenia, a przeciętny klient wakacyjny, zwłaszcza z dziećmi, zazwyczaj "nie ma czasu" czekać pół godziny albo i lepiej na porządne jedzenie


dokładnie, więc jak został przede mną postawiony talerz po tych 5 minutach, mogłam się spodziewać już byle czego.. a nie weszłam do baru tylko do restauracji, więc myślalam w swojej naiwności, że nazwa zobowiązuje icon_wink.gif mądrzejsza o te doświadczenie, będę się pytac ile czeka się na talerz...dodam tylko, że w tym samym miejscu jadlam kilka lat temu i bylam tak samo rozczarowana i tym bardziej ta moja refleksja jest gorzka- jeżeli przez kilka lat dana restauracja utrzymuje się na takim poziomie, to znaczy, że na takie jedzenie jest popyt i klient jest malo wymagający, bądź jest tyle klientów przypadkowych, jednorazowych, że nie trzeba się starać...

no wlaśnie z tym nie maniem czasu... to lepiej dziecku wcisnąć byle co, byle miało zapchany żołądek, niż przewidzieć porę obiadu i stawić się w restauracji zanim będą płakać z głodu?

Pogoda, generalnie też gotuję, mimo, że jestem na wczasach. Przypuszczam, że jednak nie wszystkim się chce i nie wszyscy to kochają. Ale jednak jak ktoś otwiera punkt gastronomiczny, to powinien starac się wypełniać swoje obowiązki w najlepszy sposób, a nie wciskać innym wielkie nic. A jak ktoś nie potrafi gotować, to chyba nie powinien sie brać za taką działalność. Jeżeli księgowa nie potrafi liczyć, to nie dostanie żadnych zleceń..
gerda
W tym roku szukałam w naszej miejscowości nadmorskiej rosołu - wszędzie tylko pomidorowa. Kiedy w końcu znalazłam i zamówiliśmy to dostaliśmy "coś" tak mocno posolone i popieprzone, żeby przypadkiem nie przebił się żaden inny smak. Strach pomyśleć na czym były te pomidorowe, bo tu smak jednak łatwiej zakamuflować.
Kitka*
CYTAT(Pogoda @ Fri, 04 Sep 2009 - 10:47) *
edit: Jeśli chodzi o nadmorskie przysmaki, to dużo bardziej niż dobrych smażalni brakuje mi teraz prawdziwych, pysznych gofrów "ze wszystkim". Kiedyś, kiedy byłam nad morzem, były obowiązkowym punktem każdego dnia. Były przepyszne, świeżutkie, chrupiące, z pysznymi, różnorodnymi dodatkami i nawet niedrogie. Teraz... Ech... Bez porównania...

Pogoda, nie załamuj mnie icon_sad.gif Ja nad morze jadę zawsze przede wszystkim "na gofra". Nie byłam już jednak kilka lat... A takich gofrów, o jakich piszesz, to już chyba nigdzie nie ma skoro nie ma ich nawet nad morzem. Mamy się zadowolić gumową podeszwą z pseudo bitą śmietaną i paskudną polewą icon_evil.gif

Przypuszczam, że im dalej morza, tym świeższą i lepszą rybkę można zjeść.
Pronto
A Wy musicie nad morzem koniecznie te ryby?
W Gdyni jest świetna włoska knajpa - naprawdę warto. icon_smile.gif

Ale jeśli chodzi o gofry, niestety muszę się zgodzić - w tym roku były ohydne.
Kingus
Ja jeżdżąc nad polskie morze od lat obiady zamawiam w przedszkolu. Może nie są to dania wysokich lotów, mam jednak pewność, że są świeże i przyrządzane w odpowiednich warunkach. No i cena nie powala, mimo konkretnych porcji. Ryby smażonej, świeżej i pysznej w sezonie nie udało mi sie namierzyć już dobrych parę lat, za to poza sezonem-jak najbardziej...
marghe.
CYTAT(trzkasienka @ Fri, 04 Sep 2009 - 01:16) *
jak byście ocenili w skali 1-10 jedzenie w barach, restauracjach, których jadaliście?


to zależy od baru / restauracji icon_smile.gif
I niestety tez od kraju.
W PL zaczynamy się dopiero uczyć co to znaczy dobre jedzenie.. Dobrze, że zaczynamy.


Jako, że jedzenie jest dla nas b. istotne to zawczasu robie rozeznanie gdzie warto zjeśc.
A jak nie ma gdzie to sama coÅ› pichcÄ™.
Unikam miejsc, o których wspominasz. Odgrzewanych dań unikam jeśli tylko mogę.


Ruda_Kasiu, bardzo mi z TobÄ… po drodze..
joanaz
Dla odwiedzających Hel i mających ochotę na rybkę polecam bar Pod Brzóską. Jest na tej głównej ulicy w Helu.
Byliśmy tam w tym roku i naprawdę ryba pierwsza klasa.

joanna
Ewcia!
Jeździmy nad morze od lat w to samo miejsce, dlatego mam sprawdzone miejsca, gdzie można zjeść całkiem nieźle (na pewno nie odgrzewane), liczę sie z tym, że trzeba poczekać , więc gdy głód doskwiera, zamawiamy zupę (szybko). Miejsce obiadowe ma w nazwie karczma , więc dania nie są zbyt fikuśne, ale smaczne i spore.
Z rybami jest jakiś problem, bo limity połowów i okres ochronny - dorsze tylko z daleka, świeża flądra może się w końcu znudzić. Chodzimy głównie do smażalnio- wędzarni, można tez rybkę zgrillować, wcześniej wybrać odpowiedni kawałek (smażą bez ciasta).
Gofrów unikam, ale raz w sezonie obowiązkowo. Nie narzekam. Dzieci oczywiście wsuwają pasjami, więc nie są złe icon_smile.gif
Jest tez lokal z pizzą z pieca (wada - mały i czasem trzeba czekac dlugo), pyszną bogatą na cienkim cieście
o kurczę, chyba głodna jestem...

O, a przejazdem byliśmy w Sasinie, to nie nad samym morzem, ale blisko, tam restauracja jest super , klimatyczna i nie za droga, żarełko oczywiscie smaczne i całkiem wymyślne
mamami
Ja problem rozwiązuję jeżdżąc na wczasy do ośrodków gdzie mogę wykupić wyżywienie. Poza tym już sie chyba wyleczylam z polskiego morza w sezonie.
W tym roku na jeden dzień zrobiliśmy wypad do Ustki (wczasowaliśmy się jakieś 50 km w głąb lądu). Brrr to byl najokropniejszy dzień tych wakacji. W przyszłym roku, nawet tego jednego dnia nie poświecę, morze pooglądam na zdjeciach.
Ewcia!
CYTAT(mamami @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:33) *
J
W tym roku na jeden dzień zrobiliśmy wypad do Ustki (wczasowaliśmy się jakieś 50 km w głąb lądu). Brrr to byl najokropniejszy dzień tych wakacji. W przyszłym roku, nawet tego jednego dnia nie poświecę, morze pooglądam na zdjeciach.


To zamiast Ustki odwiedź Rowy , Orzechowo czy Poddąbie, ewent. Ustke plażę zachodnią, a do centrum tylko na gofra icon_smile.gif
mamami
W sezonie morze jest niestrawialne w 90%, tzn dla mnie. Już nie umieram z teskony za nim, nadrobie sobie kiedys poza sezonem, bo wtedy naprawdę można sie nim nacieszyć.
Anecznik
Wiecie, mnie się wydaje, ze to zależy od tego po co dana osoba jedzie nad morze, w jakim celu. Jedni dlatego, że uwielbiają szum morza, zapach, leżenie na plazy...inni by zjeść pyszną rybę. My z mężem uwielbiamy tą "wielką" wodę i nas nam na sam jej widok papy sie śmieją 06.gif Fakt, tak jak wspomniałam wcześniej z dobrym jedzeniem jest ciężko, ale...dobrze można zjeść w domu, jeśli ktoś z miłości jedzie nad morze to po to by nacieszyć się widokami i odpoczynkiem 06.gif My jeździmy do Pobierowa, rewelacyjnie! Też mamy swoje ulubione knajpki, sprawdzone....w tej z twardym kotletem drobiowym byliśmy po raz pierwszy i sie nadzialiśmy. Gofry są tam przepyszne i wcale nie gumowe, tylko chrupiące i świeże. Smaka sobie narobiłam 29.gif
marghe.
CYTAT(mamami @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:33) *
W tym roku na jeden dzień zrobiliśmy wypad do Ustki (wczasowaliśmy się jakieś 50 km w głąb lądu). Brrr to byl najokropniejszy dzień tych wakacji. W przyszłym roku, nawet tego jednego dnia nie poświecę, morze pooglądam na zdjeciach.


Ja do Ustki to do jednej konkretnej wędzarni to bym się przejechała icon_biggrin.gif
marghe.
CYTAT(Anecznik @ Fri, 04 Sep 2009 - 17:09) *
Wiecie, mnie się wydaje, ze to zależy od tego po co dana osoba jedzie nad morze, w jakim celu. Jedni dlatego, że uwielbiają szum morza, zapach, leżenie na plazy...inni by zjeść pyszną rybę.


A jak ktoś lubi i leżenie i jedzenie?
Dlaczego tego nie da się pogodzić?
Dlaczego jedzenie dla wczasowiczów zazwyczaj jest podłej jakości? Dlaczego taki marny wybór?
Dlaczego muszę jeździć do Sopotu? Bo tylko tam mam niezłe jedzenie i morze. Szkoda, że na dokładkę wysokie ceny i dzikie tłumy..
Dlaczzego w takim Zakopanem po dwóch dniach nie miałam co jeść? Bo góralskie jedzenie w upalne dni to niekoniecznie jest to co tygryski lubią najbardziej..
Dlaczego po zjedzeniu obiadu w sporej części polskich knajpek / restauracji źle się czuję? Między innymi dlatego, że do więszości dań sypane są rózne dosmaczacze.. których mój organizm nie toleruje..
Bibi:-)
CYTAT(Anecznik @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:09) *
Wiecie, mnie się wydaje, ze to zależy od tego po co dana osoba jedzie nad morze, w jakim celu. Jedni dlatego, że uwielbiają szum morza, zapach, leżenie na plazy...inni by zjeść pyszną rybę. My z mężem uwielbiamy tą "wielką" wodę i nas nam na sam jej widok papy sie śmieją 06.gif Fakt, tak jak wspomniałam wcześniej z dobrym jedzeniem jest ciężko, ale...dobrze można zjeść w domu, jeśli ktoś z miłości jedzie nad morze to po to by nacieszyć się widokami i odpoczynkiem 06.gif My jeździmy do Pobierowa, rewelacyjnie! Też mamy swoje ulubione knajpki, sprawdzone....w tej z twardym kotletem drobiowym byliśmy po raz pierwszy i sie nadzialiśmy. Gofry są tam przepyszne i wcale nie gumowe, tylko chrupiące i świeże. Smaka sobie narobiłam 29.gif


Mam podobne zdanie. Dla mnie liczy się zmiana otoczenia. Jeść w tzw. restauracjach już dawno przestałam. Zazwyczaj szukam kwatery z kuchnią lub inną możliwością gotowania. Fakt, nie oderwę się od "garów", ale przynajmniej się nie zatruję, jak kilka lat temu i nie będę mieć wyrzutów gdyby dzieciom coś się stało. Szczytem było, gdy usłyszałam w "Faktach", że w Szyczrku i jeszcze innej górskiej miejscowości podawali w knajpkach mięso przeterminowane o rok i dwa lata.
trzkasienka
CYTAT(marghe. @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:51) *
A jak ktoś lubi i leżenie i jedzenie?
Dlaczego tego nie da się pogodzić?
Dlaczego jedzenie dla wczasowiczów zazwyczaj jest podłej jakości? Dlaczego taki marny wybór?
Dlaczego muszę jeździć do Sopotu? Bo tylko tam mam niezłe jedzenie i morze. Szkoda, że na dokładkę wysokie ceny i dzikie tłumy..
Dlaczzego w takim Zakopanem po dwóch dniach nie miałam co jeść? Bo góralskie jedzenie w upalne dni to niekoniecznie jest to co tygryski lubią najbardziej..
Dlaczego po zjedzeniu obiadu w sporej części polskich knajpek / restauracji źle się czuję? Między innymi dlatego, że do więszości dań sypane są rózne dosmaczacze.. których mój organizm nie toleruje..


i to jest istota tego tematu- dlaczego nie można tego pogodzić? przecież od czasu do czasu chciałabym wyskoczyć zjeść coś "na mieście", bez wydawania ogromych sum, ale praktycznie nie mam wyboru. We wszystkich knajpkach, barach i restauracjach nadmorskich jedzenie aż kapie od tłuszczu, bądź jest odgrzewane, albo są to po prostu gotowe produkty kupione w sklepie i wrzucone do pieca/garnka/na patelnię... jedynym wyjściem byłby całkowity bojkot tych lokali, ale wiem, że to iluzja...generalnie króluje zasada- szybko, tanio i oby dało się przełknąć..
milutka
Gdy jedziemy nad morze jadamy w tych samych sprawdzonych knajpach, w Międzyzdrojach nawet smażą rybkę przy kliencie.

Co do gofrów zgadzam się , w tym roku ohydne.

Gdzieś powyżej padło pytanie dlaczego jadamy ryby nad morzem. Jadam , bo jadę nad to morze z myslą o zjedzieniu pysznej rybki z frytkami i suróweczką icon_smile.gif
semi
jadam nad morzem srednio raz w tygodniu przez cały sezon-mamy ulubione restauracje i jeden bar. a miejsca z pysznymi goframi nadal sa-tylko trzeba wiedziec gdzie, co w natłoku budek nie jest łatwe. W Pobierowie i Niechorzu polecam Szkolnickiego. A jesli chodzi o inne okolicznosci przyrody;)-przyjezdzajcie teraz, pieknie jest i pusto, spedziłam cały dzien w Pobierowie i nareszcie nacieszyłam się niemal pustą, słoneczną plażą.Bosssssko, zachęcam:)
Doruśka
a mi tu po drodze z Marghe:) ja lubie leżeć i jeśćicon_smile.gif
dlatego jak jeżdzę to musze mieć dostęp do kuchni, a jak już cos jem "na miescie " to ide tam gdzie miejscowi:)
nie jem tam gdzie jest mikrofalówka, ponieważ mam alergię to nawet z tego powodu nie jadam bez sprawdzenia knajpki i rozmowy .
do smażalni nadmorskich nie wchodzę(smród oleju mnie przeraża) , nie wyobrażam sobie zjedzenia frytek smażonych pieć razy na oleju 100x przesmażonym.
malgog
CYTAT(Ewcia! @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:27) *
O, a przejazdem byliśmy w Sasinie, to nie nad samym morzem, ale blisko, tam restauracja jest super , klimatyczna i nie za droga, żarełko oczywiscie smaczne i całkiem wymyślne


nie wiem czy masz na myśli restaurację "Ewa zaprasza"...rzeczywiście świetna kuchnia, nawiasem mówiąc w ub. roku tam właśnie obok nas siedział śp. Zbigniew Zapasiewicz ze znajomymi...
zdarzyło nam się w tym roku nad morzem jeść obiad w czymś co nazywało się szumnie restauracją a nie zasługuje na miano nawet baru szybkiej obsługi
normą było podanie zupy...wróć...brei nazwanej "zupą pomidorową"...ugotowaną razem z ryżem, podano talerz z łyżką w środku
do drugiego dania zamówionego przez 4 osoby surówkę podano w jednej miseczce...dla wszystkich
acha
piwo jednych klientów doliczono do rachunku drugich...bo się pani przypomniało, że zapomniała doliczyć a to byli znajomi tych którym zapomniała



McJAGNA
Ale dlaczego narzekamy tylko na polskie wybrzeże ?

Ja na przykład chciałabym napisać o Wrocławiu - stołując się w 6 osób nie stać nas było na drogie restauracje - szukaliśmy więc cudownych kiedyś słynnych wrocławskich barów mlecznych z dobrymi pierogami smaczną zupką dla dzieciaków normalnymi ziemniaczkami. Zero - drogie i paskudne kotlety, przypalone placki po węgiersku. Znależienie miejsca do jedzenia było nie tylko męczące ale i bardzo trudne.



W Kotlinie Kłodzkiej też miałam wrażenie, że ludzie serwujący jedzenie robią tak jakby miał być ten jeden jedyny sezon i koniec - nachapać się a to, że ktoś nie wróci co ma za znaczenie. Ziemniaki których dwie kulki kosztowały 4 złote (nie wiem jakie oni mają marże 1000 % ? ) były wstrętne i za nic nie moglismy odgadnąć czy są zrobione z proszku czy ze zbiorów z zeszłego roku.

Najlepsze jedzenie jakie jadłam podczas całego wyjazdu to były naleśniki z jagodami, które nazbieraliśmy przy wieży widokowej na Czarnej Górze i makaron z czerwonym sosem, który zabrałam z domu. No w Czechach też było ok - taniej i dużo smaczniej.

parasolka
że się przyczepię do Kotliny Kłodzkiej, byliśmy tam w te wakcje dwa tygodnie i całkiem smaczne kwiatki zaliczyliśmy np restaurację tylko z rybami, które się samodzielnie złowiło w pobliskim stawie
ale jagody pod Czarną Górą też dobre 06.gif

nad morzem też można dobrze zjeść tylko trzeba wiedzieć gdzie icon_smile.gif

edit literówki
Carrie
No właśnie miałam napisać, że najlepsze, najnormalniejsze i "nie-schrzanione" jedzenie to w barze mlecznym w Szczecinie jadałam 29.gif 37.gif
W restauracjach i "restauracjach" nie jadamy z kilku przyczyn.

Ja mam alergię na kilka produktów i po iluś tam podejściach zniechęciłam się. Bo skoro w menu nie jest napisane, kelner zapytany uzyskuje informację z kuchni, że "tego" tam nie ma a potem przynosi doprawioną potrawę vegetą albo innym kucharkiem to stwierdzam,że nie mam czego tam szukać.Na pytanie z czego była marynata też nie dostaję jednoznacznej odpowiedzi.Koniec końców nie jem bo już całkowicie dopadają mnie wątpliwości.
Ja idę do restauracji po świeże, robione na miejscu danie o wiadomym składzie i pochodzeniu.Skoro nie wiedzą co mają ( albo plączą się w zeznaniach) - szkoda mojego czasu na dowożoną garmażerkę
Poza tym jak już chcemy zjeść coś poza domem to miło byłoby coś odmiennego.Coś nowego,czego nie próbowałam sama zrobić.Coś co się je i kontempluje jednocześnie.Rzadko finezja kucharza wykracza poza,powiedzmy, opanierowanie piersi z kurczaka czy zgrillowanie jej.*
Porcje.Dłuższą przerwę w odwiedzaniu restauracji zrobiliśmy sobie po pewnym obiedzie rocznicowym.Otóż okazało się,że danie które zamówiliśmy składało się z mikrych rozmiarów porcyjki mięsa z odrobiną warzyw.Aby zapełnić pustkę na talerzu ( i w brzuchu) podomawialiśmy dodatki ( coś jak w pizzeri, pizza z własnymi składnikami) i oczywiście za każdy płaciliśmy osobno.W efekcie zapłaciliśmy słono za całkiem zwyczajny obiad, który nie powalił nas ani smakiem ani swoją wyjątkowością.

Nie chcę w resturacji zupy z kostki rosołowej, mięsa w gotowej panierce, surówki z nieśmiertelnej kapusty pekińskiej i frytek czy frytkopodobnych wyrobów ziemniaczanych.Bo to nie jest GOTOWANIE.

Z przyczyn jakie pisałyście wyżej (przepalony olej,nieświeże produkty,breja zupna) nie jadamy na wyjazdach w miejscowościach, które żyją tylko w sezonie.Nie wiem czy moje wnuki doczekają już czasów,że w tzw. kurorty nie będą słyneły z takich "jadłodajni".

Żeby nie było,że to tylko u nas taka bryndza.W chorwackiej Baska Vodzie srogo zdziwiliśmy sie,że serwują głównie dwa dania -pizzę i spaghetti.Coś co sobie normalnie w domu jadamy. Spragnieni spróbowania lokalnych specjałów ( co było jednym z celów podróży) zapakowaliśy się w auto i ruszyliśmy na poszukiwania wśród tubylców.Po przeprowadzeniu wywiadu na poczcie i stacji benzynowej oraz wspięciu się na jakąś skalną półkę dotarliśmy do miejscowej konoby.Dopiero tam jedliśmy pieczoną w piecu jagnięcinę, własny chleb i zestaw świeżych lokalnych warzyw.


* piszę z perspektywy Szczecina, bo na okazjonalny, spontaniczny obiad raczej nie robimy wypadów do Wrocławia czy Poznania

edit:lit
Choco.
Wyjeżdżając gdzieś na dłużej staram się szukać miejsca, gdzie będę miała kuchnię aby samodzielnie przygotować posiłki. Ale szukam też informacji o miejscach gdzie można dobrze zjeść. Ja mam bardzo dobre wspomnienia z Kołobrzegu z tego roku. Zjadłam tam wspaniałą zupę cytrynową z kolendrą i łososiem, mąż oczarowany kapuśniakiem na kabanosach a i nasz syn zasmakował z zupach podawanych w jednej z restauracji. Nie kupuję mu frytek z rybą w pierwszym lepszym miejscu, tam gdzie szybko i tanio. Raz (dwa lata temu) zamówiliśmy w ten sposób rybę z surówką i ziemniakami, ani nie było smacznie, ani zdrowo ani miło. A jak spojrzałam na rachunek to wyszło tyle samo co za zakupy na łososia w winie z warzywami i dogotowanymi, i dosolonymi ziemniakami.
W Kołobrzegu bardzo spodobała mi się jedna z restauracji tuż przy plaży gdzie oprócz tego, że było przepięknie to człowiek miał ochotę prawie na wszystko z menu. Obsługa b.miła, dziecko dostawało zabawki (klocki, malowanki) i swoją porcje nieco szybciej aby rodzice mogli spokojnie je nakarmić a potem zjeść bez pośpiechu. Dania smaczne, dopracowane - chce się tam wracać.
Rzadko jemy na mieście ale jeśli już to nie w budce z hamburgerami tylko w miejscach gdzie posiłek nie będzie tylko sposobem na zapchanie żołądka ale wyjątkową chwilą w ciągu dnia.
Ewcia!
CYTAT(malgog @ Fri, 04 Sep 2009 - 22:53) *
nie wiem czy masz na myśli restaurację "Ewa zaprasza"...rzeczywiście świetna kuchnia, nawiasem mówiąc w ub. roku tam właśnie obok nas siedział śp. Zbigniew Zapasiewicz ze znajomymi...


tak, nie chciałam robić tu reklamy icon_smile.gif
Anecznik
CYTAT(marghe. @ Fri, 04 Sep 2009 - 16:51) *
A jak ktoś lubi i leżenie i jedzenie?
Dlaczego tego nie da się pogodzić?

Dlaczego jedzenie dla wczasowiczów zazwyczaj jest podłej jakości? Dlaczego taki marny wybór?
Dlaczego muszę jeździć do Sopotu? Bo tylko tam mam niezłe jedzenie i morze. Szkoda, że na dokładkę wysokie ceny i dzikie tłumy..
Dlaczzego w takim Zakopanem po dwóch dniach nie miałam co jeść? Bo góralskie jedzenie w upalne dni to niekoniecznie jest to co tygryski lubią najbardziej..
Dlaczego po zjedzeniu obiadu w sporej części polskich knajpek / restauracji źle się czuję? Między innymi dlatego, że do więszości dań sypane są rózne dosmaczacze.. których mój organizm nie toleruje..


No właśnie wynika z tego, ze nie da sie pogodzić jednego i drugiego. Gdyby nad morzem priorytetem dla którego ludzie by tam jechali było właśnie jedzenie w restauracjach czy barach to przypuszczalnie ilość turystów byłaby zerowa. Jest problem i to ogromny. Tylko chyba większosć ludzi lubi szybko, tanio....a czy smacznie? Tak wywnioskowałam w tym roku. Knajpa do której chodziliśmy zawsze (będąc w Pobierowie) na domowe obiady była naprawdę świetna. Nie było super wykwintnych dań, ale typowo domowe na które czekało się od 30 do 45 minut. Nam to nie przeszkadzało bo wiedzieliśmy, że zjemy obiad świeżo zrobiony. Z regóły zawsze było tam miejsce by usiąść. Niestety knajpa już praktycznie nie istnieje a została po niej małą budka z kebabem, hod-dogami, frytkami itp. Morał....ludzie wolą zjeść szybko i niedrogo, nie chce im sie czekać 45 minut...tylko nieliczni ( w tym i ja) lubią zjeść dobrze i świeżo. Owszem lubię zjeść kebaba, ale świeżego z dobra surówką i sosem nieprzeterminowanym...takiego mogę dostać tylko w tej budce, która pozostała po knajpie.
trzkasienka
CYTAT(parasolka @ Fri, 04 Sep 2009 - 22:57) *
nad morzem też można dobrze zjeść tylko trzeba wiedzieć gdzie icon_smile.gif


akurat tak się sklada, iż nad morze jeżdże od urodzenia, czyli przeszło 30 lat icon_wink.gif i znam miejsca, w których można zjeść dobrze, ale takich miejsc jest kilka na kilkadziesiąt otwartych.... dla mnie to zgroza... co roku wypróbuję nowe miejsca i spotyka mnie wielkie rozczarowanie... i ciągle tego nie potrafię zrozumieć, bo jaka jest filozofia w samodzielnym obsmażeniu filetu drobiowego, by pozostał soczystym i nie ociekal tłuszczem?... dla kucharza nie powinno być to wyzwanie życia... 41.gif

trzkasienka
[quote name='marghe.' date='Fri, 04 Sep 2009 - 16:51' post='8122026']

Dlaczzego w takim Zakopanem po dwóch dniach nie miałam co jeść? Bo góralskie jedzenie w upalne dni to niekoniecznie jest to co tygryski lubią najbardziej..

tutaj bym trochę czepialska, bo akurat regionowość uwielbiam i wszystko to, co z nią związane... dobrze, że są knajpy z kuchnią tradycyjną, bo ich też raczej ze świeczką szukać. Generalnie napotykam lokale z kuchnią polską, cokolwiek to oznacza... szkoda, że u nas nie kultywuje sie jeszcze zbytnio kuchni regionalnej, produktow regionalnych itp..

wiem, że chodziło Ci zapewne o wybór, jakąś alternatywę dla tej ciężkiej bądź co bądź kuchni...
trzkasienka
CYTAT(Anecznik @ Sat, 05 Sep 2009 - 09:18) *
No właśnie wynika z tego, ze nie da sie pogodzić jednego i drugiego. Gdyby nad morzem priorytetem dla którego ludzie by tam jechali było właśnie jedzenie w restauracjach czy barach to przypuszczalnie ilość turystów byłaby zerowa. Jest problem i to ogromny. Tylko chyba większosć ludzi lubi szybko, tanio....a czy smacznie? Tak wywnioskowałam w tym roku. Knajpa do której chodziliśmy zawsze (będąc w Pobierowie) na domowe obiady była naprawdę świetna. Nie było super wykwintnych dań, ale typowo domowe na które czekało się od 30 do 45 minut. Nam to nie przeszkadzało bo wiedzieliśmy, że zjemy obiad świeżo zrobiony. Z regóły zawsze było tam miejsce by usiąść. Niestety knajpa już praktycznie nie istnieje a została po niej małą budka z kebabem, hod-dogami, frytkami itp. Morał....ludzie wolą zjeść szybko i niedrogo, nie chce im sie czekać 45 minut...tylko nieliczni ( w tym i ja) lubią zjeść dobrze i świeżo. Owszem lubię zjeść kebaba, ale świeżego z dobra surówką i sosem nieprzeterminowanym...takiego mogę dostać tylko w tej budce, która pozostała po knajpie.


no i otóż to... gorzkie, bardzo gorzkie...
parasolka
CYTAT(trzkasienka @ Sat, 05 Sep 2009 - 10:35) *
akurat tak się sklada, iż nad morze jeżdże od urodzenia, czyli przeszło 30 lat icon_wink.gif i znam miejsca, w których można zjeść dobrze, ale takich miejsc jest kilka na kilkadziesiąt otwartych.... dla mnie to zgroza... co roku wypróbuję nowe miejsca i spotyka mnie wielkie rozczarowanie... i ciągle tego nie potrafię zrozumieć, bo jaka jest filozofia w samodzielnym obsmażeniu filetu drobiowego, by pozostał soczystym i nie ociekal tłuszczem?... dla kucharza nie powinno być to wyzwanie życia... 41.gif

mieszkając w Gdańsku na szczęście nie mam potrzeby testowania kilkudziesięciu miejsc, a jak idziemy jeść poza domem to jest to miejsce, które znamy
trzkasienka
CYTAT(parasolka @ Sat, 05 Sep 2009 - 13:25) *
mieszkając w Gdańsku na szczęście nie mam potrzeby testowania kilkudziesięciu miejsc, a jak idziemy jeść poza domem to jest to miejsce, które znamy


no wlasnie, to roznica, bo ja lubie zmiany i skusze sie na to by zajsc do nowego lokalu...
marghe.
CYTAT(McJAGNA @ Sat, 05 Sep 2009 - 00:10) *
Ale dlaczego narzekamy tylko na polskie wybrzeże ?


ja tam wcześniej narzekałam na Zakopane.
Smutne jest to, że mogę narzekać na całkiem sporo miejsc..

Ale już na Kraków nie. Tyle, że w Krakowie trudno o plażę..
marghe.
CYTAT(trzkasienka @ Sat, 05 Sep 2009 - 12:41) *
tutaj bym trochę czepialska, bo akurat regionowość uwielbiam i wszystko to, co z nią związane... dobrze, że są knajpy z kuchnią tradycyjną, bo ich też raczej ze świeczką szukać.

wiem, że chodziło Ci zapewne o wybór, jakąś alternatywę dla tej ciężkiej bądź co bądź kuchni...


Ano icon_smile.gif
Ja też lubię regionalne dania. Ale nie TYLKO icon_smile.gif. Lubię mieć wybór
W każdej restauracji serwują w zasadzie to samo, niezależnie od pory roku. Zimą kwaśnica mi bardzo podchodzi, w sierpniu nieco mniej..
skanna
CYTAT(McJAGNA @ Fri, 04 Sep 2009 - 23:10) *
Ale dlaczego narzekamy tylko na polskie wybrzeże ?

Ja na przykład chciałabym napisać o Wrocławiu - stołując się w 6 osób nie stać nas było na drogie restauracje - szukaliśmy więc cudownych kiedyś słynnych wrocławskich barów mlecznych z dobrymi pierogami smaczną zupką dla dzieciaków normalnymi ziemniaczkami. Zero - drogie i paskudne kotlety, przypalone placki po węgiersku. Znależienie miejsca do jedzenia było nie tylko męczące ale i bardzo trudne.


Było spytać na forum, to bym Ci napisała, gdzie we Wrocławiu zjeść niedrogo i mieć wybór icon_smile.gif Dziś zapłaciłam tam 24 zł za obiad dla mnie i dziewczynek, mięso, grillowane warzywa, kluski śląskie dla młodych, różne surówki, a ze szkodliwych rzeczy - wielka dolewka fanty, ale można było bardziej cywilizowanie icon_smile.gif A miejsce lubię za to, że nie ma gotowych porcji, tylko każdy sam sobie komponuje posiłek i płaci za tyle, ile ten posiłek waży. Dziecku nałożę mały kawałek mięsa i pięć klusek i dwie łyżki surówki i za tyle zapłacę. Nic nie zostaje na talerzu, a jak zabraknie, to dokupujemy niewielką dokładkę.

A w Kotlinie Kłodzkiej można np. zjeść pyszne świeże pstrągi, wcale nie za drogo. Tylko też trzeba wiedzieć, gdzie.
McJAGNA
Skanna chodzi Ci o tą sieć ? Wybacz byliśmy tam na obiedzie - ze zniżką (bo dostaliśmy jakąś ulotkę zapłaciliśmy 60 dych no może nie dużo) ale poza tymi kluskami wszystko było paskudne - z mrożonek pierogi, z mrożonek ( środek sezonu) marchewka - ryba to panga z hipermarketu w grubej panierce. Jeszcze mi tam smakował sos czosnkowy ale z drugiej strony jak zepsuć sos czosnkowy ??? Piekące nie wiadomo dlaczego brokuły (moje dzieci uuwielbiają brokuły czasem robię mrożone tych nie chciały).

Ile ich w hurcie kosztuje kg pierogów 3 zł ? No to sprzedają to po wrzuceniu do wody za 29 zł za kg.

Z mięsa były jakieś mielone ale nie oważyłam się wziąć - wyglądały strasznie (no ale w końcu kg mięsa kosztuje jakieś 8 złotych nawet jak się doda cebulę, jajko pełno bułki tartej to się nie wychodzi na swoim nie ? )

Nie Skanna albo piszesz o innym miejscu albo mamy inne standardy.
Tusiol
CYTAT(malgog @ Fri, 04 Sep 2009 - 20:53) *
nie wiem czy masz na myśli restaurację "Ewa zaprasza"...rzeczywiście świetna kuchnia, nawiasem mówiąc w ub. roku tam właśnie obok nas siedział śp. Zbigniew Zapasiewicz ze znajomymi...


"Ewa zaprasza" w Sasinie to znana restauracja ze świetną kuchnią.
Też ją polecam.
Tusiol
McJAGNA, tak zupełnie OT. Jachu zobaczył Twój podpis a dokładnie zdjęcie. Na jego widok zaczął udawać potwora wydając z siebie okrutne dźwięki. Chyba ma słuszne skojarzenia cooo??? 29.gif 08.gif
skanna
CYTAT(McJAGNA @ Sun, 06 Sep 2009 - 00:06) *
Nie Skanna albo piszesz o innym miejscu albo mamy inne standardy.


Ano w takim razie mamy inne standardy, bo ja pierogów i innych takich nie biorę, bo faktycznie, za tę cenę się nie opłaca - nie biorę nigdy nic panierowanego, bo już sama panierka to syf wszędzie, nawet w domu, jadam tam pyszne grillowane mięsa, grillowane warzywa, szpinak, po kilka surówek i na ogół, jeśli nie trafię na wyjątkowy tłok i ruch, zawsze mam w czym wybierać.
tyczka
Skanna, to, o czym piszesz, to istotnie syf- gdzie się zgodzę z McJagną. Jako rodowita wrocławianka- obeznana nieco z tematem- absolutnie nigdy nikomu nie poleciłabym tego miejsca. I trudno mi tu jakoś mówić o odmiennych standardach.
McJagna- przykro mi, jeśli się nacięłaś- następnym razem pisz, bo wrocławskie tematy kulinarne są mi bliskie- swego czasu pracowałam w tutejszej gastronomii i wiem "co nieco" 29.gif
McJAGNA
Skanna - nie było ani grilowanego mięsa, ani grilowanych warzyw, ani pysznego szpinaku. Było kiepsko i tyle chociaż na wejściu wydawało się, że wybór olbrzymi i będzie pysznie.
Tyczka dzięki za ofertę to bardzo miłe ale do samego Wrocławia nie wybieram się długo. Przykro mi to pisać ale albo odwykłam wogóle od duzych miast (chociaż bywam w Trójmieście i w Warszawie i w Poznaniu) albo no cóż nie spodobał mi się wcale Wrocław. Pamiętaliśmy to miasto sprzed kilkunastu lat i pomimo tego, że zmienił się całowicie system i pieniądze zostały niewątpliwie wpompowane w jakimś zakresie to jak na miasto turystyczne jest okropnie.

Jakby zabrakło silnej ręki architekta miejskiego te wszystkie reklamy te nowe budynki jakoś niewkomponwane i te stare w tragicznym stanie.

Jest brudne to miasto no i jeszcze bez sensu byliśmy w Zoo - to miejsce to jakiś koszmar, który natychmiast powinien być zamknięty (dla porównania byliśmy w czeskim Zoo więc dzieci miały lekcję poglądową jak nie należy i jak można traktować zwierzeta i jak powinno wyglądać wyglądać Zoo z prawdziwego zdarzenia). Ciężko to wytłumaczyć tylko tym, że inne państwo bo nowe Zoo w Poznaniu jest cudowne dla odmiany.

Ogrodem japońskim też byłam zażenowana - tymi pływającymi śmieciami i brakiem dbałości o rośliny - skwer w centrum mojego biedackiego miasta robi 100 razy lepsze wrażenie.

Jestem przekonana, że we Wrocławiu mieszka mnóstwo fantastycznych ludzi - jednak jako turystka nie mam ochoty pojawiać się w tym mieście długo.
tyczka
Przykre to dla mnie, wrocławianki tęskniącej do "macierzy" niewyobrażalnie,ale cóż..odczucia zawsze są subiektywne.
PS.Fontannę na pergoli widzieliście?
McJAGNA
No fonntanna był super tylko zrobiliśmy sobie tam na drugi dzień (byliśmy wsumie dwa razy raz wieczorem raz w dzień)po ogrodzie japońskim piknik i te odgłosy budowy i wogóle atomosfera budowy psuła efekt ale i tak fajna.

Krasnoludki też sprawiły wszystkim frajdę i jazda tramwajami ale poza tym to no ogónie niestety wrażenia takie sobie głównie z powodu ogromnego zaniedbania miasta> ja naprawdę Wrocław kiedyś bardzo polubiłam i dlatego tak chciałam odwiedzić to miasto jeszcze raz - ale zawiodłam się - no cóż może nie ta chemia icon_wink.gif.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.