Postanowiłam założyć osobny wątek, tak żebyśmy mogły sobie podyskutowac o życiu w Danii. Mieszkam tu już ponad rok, a w tym czasie mocno zgłęciłam i ludzi i instytucję i naturę tego kraju.. Nie jestem zadowolona,że tu ciągle jestem, ale skoro już jestem... Możemy poubolewać na szkolnictwo do d..., na przedszkola ( w których notorycznie są wszy), na to ,że jest mnóstwo analfabetów, na klimat, na służbę zdrowia...ba, nawet na ten chory system( ).,aaa i na ohydne, ciężkie, siermiężne jedzenie (niczym dla drwala)... Aaa i w ogóle wszytko co nas boli, w tym zakichanym zaścianku Europy...
Tyczka
Narzekalam najwiecej przez pierwsze dwa lata,pozniej juz coraz mniej,teraz juz prawie wcale.Chyba sie przyzwyczailam : Oczywiscie nie uwazam ze cos sie zmienilo na lepsze przez te lata ale...juz tego nie zauwazam. O nie sklamalam - WSZY.mam obsesje na tym punkcie.Moje nigdy jakos nie zalapaly ale jak widze na tablicy ogloszen - LUS to mnie trzesie.W domu przeglada glow ma cala rodzina-Claudia ma dlugie wlosy i juz zaczyna sie buntowac ze ja ciagle "czesze" Macie jakies pomysly czym myc, psikac tak zapobiegawczo bo ja sie tego paskudzctwa okropne boje
.
edit: a jest cos! Muchy, wyjatkowe wredoty. Angielskie byly takie grzeczne, ze sie nie odczuwalo ich obecnosci. A te ? Tylko nie wiem czy to dunskie czy po sasiedzku z Niemiec przylecialy te kilka kilometrow Przypomnialaś mi muchy na Bornholmie !!! Nie na całym, ale na jednym campingu w Hasle (i w ogóle w tej okolicy) były okropne - wielkie i namolne. Brrr... Ale potem w Danii właściwej nigdzie takich nie spotkaliśmy.
Jak takie sprawy, jak np. sluzba zdrowia nie sa idealne chyba nigdzie, to juz chore ok 150% podatki na samochody to juz typowo dunskie, i nawet sami Dunczycy tego nie cierpia.
qrcze a ja chyba nie mam na co narzekac,
to sobie ponarzekam ze nie mam na co narzekac Pozdrawiam goraco no dobra na pogode, choc sie przyzwyczailam chyba...
Moze zmienimy tytul watku na Pogaduchy o rzeczywistosci w Danii
Dziewczyny ja uwielbiam Danie ale tez sporo bym tu zmienila.A jak wy?
hej Poldunki
ja tez dobrze sie tu czuje brakuje mi tylko palm, sernika i upalow wyglada na to Tyczka ze mozesz byc w mniejszosci w swoim wlasnym watku a moze uda nam sie cie przekonac do poukladanej, dunskiej rzeczywistosci? A nawiazujac do dyskusji o nieomylnosci lekarzy, nauczycieli i urzednikow, to wydaje mi sie ze przyjmowanie wszystkiego za dobra monete nie wynika tu z przekonania o ich wyzszosci lub nieomylnosci lecz raczej z szacunku do drugiego czlowieka i wiary ze ta druga osoba chce nam pomoc. W Polsce taka postawa nazywana jest naiwnoscia i latwowiernoscia. W Danji 80% obywateli ufa panstwu i wspolobywatelom, w Polsce tylko 20%.
.
.
Dziewczyny a jaka kuchnia u was przewaza? Polska czy dunska?
U nas 90% dunska bo w 90% gotuje Tom
Weekend mnie nie było, bośmy mieli gości, a tu "takie" kwiatki... Zmianę tytułu wątku przemyślę, ale wcale nie obiecuję, że go zmienię, okay ?
A żeby być w równowadze, to ponarzekam i sprowadzę niektórych do "pionu" Leni, być może zmyliłam Cię emotką, ale uważam,że system jest naprawdę chory. Nie podoba mi się "dostawanie wszystkiego na tacy", które po krótkim czasie obezwładnia obywateli. Cholera, na A-Kasse, znajomy dostaje niemal dokładnie tyle, kiedy pracował na cały etat! Nie uważam tego za pozytyw. Owszem- ktoś powie- bezpieczeństwo. Ale jakim kosztem?! Jestem przyzwyczajona do tego, że o swoje trzeba walczyć. ŻE BEZ PRACY NIE MA KOŁACZY, czy ŻE NIE MA NIC ZA DARMO. Nie podoba mi się to, że ten kraj przewraca do góry nogami mój pogląd na życie. Nie podoba mi się, że po wyjezdzie do Polski, tudzież innego kraju- za jakiś czas sobie zwyczajnie nie poradzę, bo przecież "Dania wszytsko dawała " Jestem przerażona głupotą urzędników, tudzież ustawodawstwa- przykładem ostatnim- "renovationpulje"- gdzie rząd postanowił finansować remonty ludziom w domach po to, żeby uchronić przed bezrobociem i przywrócić do pracy "haendverkerów". Skutkiem jest to, że lud kupił nowe meble kuchenne, jacuzzi do łazienek- a wszystko sfinansowało państwo. Ba! Pani minister powiedziała, że "wie ,że ta ustawa nie jest doskonała, ale lepiej że jest taka, niż by jej wcale nie było.." Uważam to obrzydliwą interwencję państwa w sferze gospodarki- na marginesie dodam, że miano dać pracę 4000 tys. osób, a udało się, o ile pamiętam, 2500 robotnikom. Głupie obyczaje etc. No, popiszę więcej, jeśli kto chce
Leni a jaka to jest dunska kuchnia?
bo pytam o to znajomych dunczykow i po flaeskesteg sie zacinaja u nas w domu miedzynarodowa: nalesniki, ryby, pizza, pierogi, lasagna a ostatnio byl bigos.
.
No dziewczyny...u nas na glownie wolowinka ktora jeszcze muuuuczy z talerza;) no ale to potomkowie Wikingow do tego np.pieczone katrofle w foli aluminiowej w maselkiem czosnkowym,albo kaczka z jablkami, sliwkami i cynamonem podawana z kartofelkami w cukrze z czerwona kapustka i sosem brazowym ..mniaam
Dzis u nas bedzie poledwiczka wieprzowa w sosie szpinakowym i pieczone kartofle. Nie ma u nas w kuchni kapusty kiszonej(Tom nie znosi -dzieciaki tym bardziej)ogorkow kiszonych.Zupy dzieciaki jadaly jak byly male .Teraz to sporadycznie. Tyczka ma racje kuchnia jest dosc...ciezka ale mi nie przeszkadza.Tym bardziej ze probuje przytyc Na poczatku nie moglam pojac jak oni moga jesc tyle ciemnego chleba,albo ser zolty z marmolada.Moj Tom jest tez mistrzem w laczeniach"dziwnych"(na szczescie tylko on,na nas nie praktykuje).Wczoraj np na frokost jadl ciemny chleb ze sledziem,jajko na miekko i popijal mlekiem
.
Tyczka masz racje w tym co piszesz ale....moze zaczne od poczatku na wlasnym przykladzie.
Moja najmlodsza corka urodzila sie z PKU.zadzwoniono do nas z wiadomoscia o pozytywnym wyniku. Dlugo by opisywac jaka pomoc dostalismy na poczatku, pobyt w Instytucie z cala rodzina przez tydzien.Tam pracowal z nami psycholog, lekarz, dietetycy.Oswajali nas z jej choroba,uczyli.Wspaniali ludzie ktorzy nam bardzo bardzo pomogli. Na dzien dzisiejszy dostajemy pieniazki na zywnosc Claudii, kupuja nam wszystko co jest potrzebne do przygotowania jedzonka jak automat do pieczenia chleba, automat do lodow, pobieracze krwi, wagi ,oplacaja przeloty z mala do København.Ba!oplacja takze pania do sprzatania domu na 10 godzin w tygodniu dlatego ze my pracuemy w pelnym wymiarze. A jak maja rodzice dzieci PKU w POlsce?Podam przyklad znajomego. Dostal telegram ze dziecko jest nieuleczalnie chore i ma przywiezc je do szpitala w szczecinie.Zabrali dziecko na oddzial a on z zona siedzieli na korytarzu.Gdy w koncu doprosili sie jakiego lekarza by wyjasnil co to za choroba,jak z ich dzieckiem to dostal DWIE ulotki w dlon i lekarz ich pozegnal.Moge tak dlugo bo aktywnie dzialam w stowarzyszeniu dzieci PKU i znam relacje polskich rodzicow. Fakt- wkurzalam sie kiedys na wysokie podatki ale jak urodzilo mi sie chore dziecko - zrozumialam na co czesc z nich idzie.
.
Wlasnie to jest fajne - nie wazne czy placisz podatki - wazne ze jestes chora i nalezy ci sie pomoc.Za to im chyle czola
Mi się podoba idea państwa opiekuńczego, a nie takiego, ktore w trudnej sytuacji zyciowej jeszcze kopnie Cie w kuper. JNiestety migrując świadomie akceptujemy mentalnośc ludzi, warunki życia i inność państwa i nie rozumiem tych osób, które jadą w obce miejsce i nic wiecej nie robią poza pluciem na jego mieszkańców. Przecież prawda jest taka, że nikt ich nie zapraszał- sami chcieli... a jeżeli mieli o niebo lepiej tam, gdzie mieszkali, to dlaczego wyjechali? Nie mam mentalności osoby narzekającej i kompletnie takiej postawy nie rozumiem. Przecież szukanie dziur powoduje jeszcze większy dystans, jeszcze większe problemy z adaptacją do miejsca i na pewno (?) nie sprawia, że czujemy sie lepiej...
Tyczko a ja mysle ze troszke zazdrosc przez ciebie przemawia. Bo gdybys pracowala i dnia na dzien zostalabys bez pracy to jednak a-kassa sie przydaje nie? Przeciez znajomy odprowadzal skladki kiedy pracowal wiec czemu ma teraz z tego nie korzystac? Niewiem jak u was w Danii ale tutaj obcinaja a-kasse jesli sie jest dlugo bezrobotnym i uwierzmi ze to nie sa duze pieniadze. Postaw sie na miejscu tych ktorzy zaciagneli kredyty bo mieli pewna prace a potem ja stracili..Ten zailek to ich jedyny ratunek.
Tak samo z tymi nieszczesnymi finansowaniem remontow chociaz powiem szczerze ze to raczej o DOFINANSOWANIE chodzi. Co w tym zlego? Ja tez juz sie przyzwyczailam i ja lubie to slow motion zycie A co do kuchni to u nas tez flaskestek(mieszkam w skane a to dawny obszar dunski) Ja uwielbiam kaszanke ichnia czy aggkaka ktore zajadam z dzemem borowkowym:) A cos za czym zupelnie przepadam to torty kanapkowe Kuchnia raczej mieszana, moj maz polskiej raczej nie traci, ja zas chetnie ucze sie coraz wiecej kuchni balkanskiej
Oj, minka, lubię Cię, ale straszne głupoty piszesz. Tak się składa, że pracuję, jak również oddaję składkę na A-Kasse. Więc bezrobocie mi nie straszne.
Po prostu całe życie uczono mnie, że bez pracy nie ma kołaczy, a tymczasem wystarczyło wyjechać do Danii, żeby to przekonanie zburzyć Nie podoba mi się to,że ustawodawstwo tego kraju tak bardzo rozleniwia mieszkańców ( w tym nas ). Pracując- irytuje mnie, że podczas 7-godz. dnia pracy, mam DWIE półgodzinne przerwy, podczas których muszę się nudzić jak mops, zamiast pracować... Widocznie za bardzo zakorzenione są we mnie polskie standardy pracy. Trudno. Agnes-3, cieszę się, że przyznajesz mi rację Choć oczywiście bardzo doceniłabym taką właśnie pomoc państwa, gdybym takowej potrzebowała (tfu,tfu!) I to akurat zauważam.To jest słuszne, wiem, w Polsce nikt by nie dał Ci takiej pomocy, o jakiej piszesz. A co do żywności, Agnes, chcesz "próbujesz" przytyć?! Chcesz mi powiedzieć,że w Danii jest to dla Ciebie trudne..?! "Sztangi" jedz, Kochana, "sztangi"..waga w górę murowana
Jakie sztangi?
Leni, Ty też próbujesz przytyć.?
"Sztangi", to tak po naszemu Chodzi o "wienerstang", albo częściej "wienerbrød" czyli niemal jedyny rodzaj dostępnego tu ciasta..
Tyczko nie zgadzam sie po prostu z tym co piszesz. Ok, placisz skladki na a-kasse wiec twoim swietym prawem jest korzystac z tego zasilku jesli zostaniesz bez pracy. Nie rozumiem czemu nie podoba Ci sie to ze zasilki sa za wysokie Boli cie to ze sasiad siedzac na tylku w domu ma tyle samo na koncie co ty pracujac? Zapracowal na to. Czy to rozleniwia? Nie jestem pewna, napewno daje wieksze poczucie bezpieczenstwa i troche czasu na poszukiwanie pracy bez przyslowiowego sznura na gardle.
Tez mam przerwy w pracy. Ja ich miec nie musze,ale sa tacy ktorzy potrzebuja. Sa kuchnie i kuchnie. Ja akurat pracowalam w takiej ze gdyby nie te przerwy to bym sie chyba jakas lyzka pociachala.
.
Oj, minka, nie chce mi się wdawać w bzdurną dyskusję, kim jest dla mnie osoba, która pobiera zasiłek I nie o zasiłek chodzi, bo nie rozumiesz. A o sam fakt- istotnie, nie podoba mi się. Jestem Polką i uważam,że należy zakasać rękawy,żeby coś w życiu mieć. Ot, co. Nie podoba mi się, że jeśli stracę pracę to dostanę tak wysoki zasiek, że mogłabym nic nie robić. Nie, jeśli ją stracę, to wrócę i zainwestuję swoje pieniądze w Polsce, zamiast czekać na mannę z duńskiego nieba. Proste?
Leni, mieszkam na wschodniej Jutlandii i jeśli chodzi o ciastka to u nas "posucha".. Rzeczywiście, jest parę rodzajów, ale to "parę" jest niewspółmierne do tej ilości, znanej z polskich piekarni. To jakie ciastka są u Ciebie? Bo ja tych parę rodzajów mogę na palcach Ci wymienić
.
Właśnie nie Wyjeżdżał mój mąż,a ja o kraju wówczas niemal nic nie wiedziałam
Tyczka to ja juz nic nie kapuje. Z innego Twojego watku zrozumialam, ze to Ty bylas pomyslodawca wyjazdu.
Oj dziewczyny przytylabym gdybym miala tu pod nosem paczki, jagodzianki, gniazdka,sernik... a tutejsze ciacha niby jem ale...to nie to samo :/
Tak czytam o czym piszecie i w sumie prawda lezy po srodku.Nie neguje absolutnie ze a-kasse sie nalezy jak psu buda i w takiej wysokosci jakiej jest ale...jest druga sprawa. Opisze w skrocie:Syn znajomej ma 24 lata,zone- obydwoje satanisci i 4 dzieci.On nigdy nie pracowal bo mowi ze "nie lubi chodzic tam gdzie sa obcy ludzie, poza tym nie lubi rano wstawac".I co? Jest na utrzymaniu panstwa.Nie mowie ze to kokosy ale- zlobek, przedszkole maja prawie za darmo, kase na utrzymanie tez dostaja i to juz przez ile lat.Zawioza dzieci do zlobkow i przedszkoli a sami szwendaja sie po miescie, siedza pod fontanna saczac piwo. Tak wiec zupelnie popieram ze osoba placaca skladki na a-kase dostaje wysoki zasilek ale w przypadku Per co pisalam wyzej jest nie do przyjecia .Gdyby musial zarobic na zycie to musialby zachowac sie dorosly maz i ojciec.Camilla (jego zona)tez nigdy nie pracowala,w wielu 16 lat urodzila pierwsze dziecko,pozniej nastepne , kolejne no i tradycja jest gdy przychodzi rodzinne na dzieci wyjezdzaja do Kopenhagi do sklepow z odzieza, gadzetami dla satanistow.
Agnes, właśnie o "TO" mi chodzi. A mianowicie, pozwól ,że zacytuję część artykułu przesłany mi przez znajomego, mieszkającego znacznie dłużej w Danii, niż ja akurat na przykładzie Szwecji,ale chodzi o całą ideę państwa opiekuńczego:
"Przemiana” stała się szybko antyhasłem, gdyż siłą rzeczy oznacza zmianę w system, od którego w sposób pasożytniczy ludzie są zależni. W tym pokoleniu dotychczasowa prawda, że produkcja idzie przed konsumpcją, zastąpiona została przekonaniem, że każdy posiada nienaruszalne i naturalne „ludzkie prawo” do socjalnych świadczeń transferowych od państwa.: I dalej: "Ja sam należę do tego drugiego pokolenia, wyrastałem i wychowywany byłem przez państwo opiekuńcze. Znaczącą różnicą pomiędzy moim i wcześniejszym pokoleniem jest fakt, że większość z nas zupełnie nie była wychowywana przez rodziców. Od najwcześniejszego dzieciństwa byliśmy wychowywani przez ciało pedagogiczne państwowych placówek dziennej opieki nad dziećmi, następnie przesuwano nas do szkół podstawowych, i dalej, do państwowych liceów i na uniwersytety, a jeszcze później do pracy w instytucjach publicznych, gdzie jeszcze bardziej wychowywani byliśmy przez potężne i wpływowe związki zawodowe, których nośnik wychowawczy już na nas czekał. Państwo jest obecne wszędzie, a dla wielu jest jedyną drogą, aby móc się wyżywić – a jego świadczenia opiekuńcze są jedyną możliwą drogą do pozyskania finansowej niezależności."
.
I dalej:
"Państwo opiekuńcze tworzy na wielu płaszczyznach problemy i konflikty i zmusza ludzi do tego, aby rywalizowali kawałek po kawałku o zmniejszający się dobrobyt. Rozwiązanie: więcej regulacji i jeszcze mniejszy wzrost. Dzieje się tak, kiedy zysk i doświadczenie zastępowane są potrzebami i żądaniami w obszarze moralności publicznej i społecznej." I jeszcze: "Tego rodzaju zdegenerowane morale i brak zrozumienia dla realnych i naturalnych powiązań i relacji ujawniają się również w obszarach, które wymagają osobistej odpowiedzialności oraz respektu dla innych ludzi. Młodsze pokolenia wierzą, że mają „prawo” nie troszczyć się o swych własnych rodziców i dziadków, i dlatego żądają od państwa, aby to ono uwolniło ich od tego ciężaru. W wyniku tego większość seniorów w Szwecji żyje w przygnębieniu i samotnie w swoich domach, czekając na śmierć, albo też kierowani są do publicznych wspólnotowych domów seniorów, z całodobową opieką, aby zmniejszyć obciążenie dla młodego, pracującego pokolenia. Niektórzy z nich widują swoje wnuki i krewnych przez godzinę bądź dwie, w Święta Bożego Narodzenia, kiedy rodziny zadadzą sobie trud i wysiłek odwiedzenia swoich „trudnych przypadków”.
PS. Leni, dziękuję za powyższe słowa. Taką głęboką żywię nadzieję i bardzo, bardzo miło mi jest to przeczytać
Dziewczyny jade do Polski 10 pazdziernika podtuczyc sie do mamusi:)Pochodze z Koszalina.A skad Wy jestescie?No i (jezeli to nie tajemnica) dlaczego Dania?
podczepię się pod wątek ,bo ja z Norwegii ale wiele podobnego jest tu. Co do przerw w pracy to bardzo je sobie cenię, bo po paru godzinach na nogach to włażą mi w d..., co prawda siedząc na przerwie myślę o tym co jeszcze muszę zrobić no ale nie można pracować bez przerwy, to nie Polska i trzeba to zaakceptować. Podoba mi się system tutejszych związków zawodowych.
Co do jedzenia to nie kupuję gotowców, tylko po prostu mięso surowe, lub mrożone i gotuje po swojemu i jestem bardzo zadowolona, prawie wszystko znalazłam tu co w Polskich sklepach. Co do ciastek to akurat wybór jest i bardzo mi smakują,ciasta piekę sama. Akurat pracuje na kuchni, ale nikt nie zmusza mnie do jedzenia ichnego jedzenia, przynoszę swoje ze względu na alergię i nikt mi nie robi problemów z tego powodu. Poza tym u nas stołują się też Polacy i jest Polski kucharz,więc serwowane są też czasem Polskie potrawy,które uważane są przez tutejszych pracowników za dziwne No i bez wielkiego wysiłku znalazłam materiały o realizowania swoich pasji tyczka kombinatorzy wszędzie się znajdą, a swoją drogą to Ty wiecznie narzekasz, jest może coś z czego zadowolona jesteś? gdybym była tak niezadowolona to bym wyjechała i nie robiła z siebie męczennicy. pozdrawiam wszystkie cieplutko
.
Leni dobra opowiem w skrocie.
Pracowalam w dunskiej firmie w Koszalinie. Tom przyjezdzal dos czesto bo byl tam szefem technicznym.Lazil, szwendal sie i ciagle na mnie patrzyl.Zla bylam jak nie wiem.Bylam swiezo po rozwodzie z eks mezem i naprade nie w glowie byli mi inni faceci. Ktoregos dnia szperalam w apteczce szukajac tabletki od bolu glowy.Strasznie mnie bolala a jak na zlosc nie bylo Podszedl Tom i po niemiecku zapytal czego szukam.Gdy powiedzialam ze tabletki od bolu glowy to zaproponowal ze on ma, da mi pod warunkiem ze umowie sie z nim na kolacje.Powiedzialam mu ze wole zeby mnie glowa bolala Zla bylam jak nie wiem ze jakis dunol probuje mnie poderwac na tabletke od bolu glowy.Tak sie rozstalismy tego dnia.Oczywiscie mechanicy mnie namawiali zebym sie zgodzila bo on naprawde jest fajny, kawaler itd. Nastepnego dnia przyszlam do pracy,podszedl do mnie Tom z cala reklamowka srodkow przeciwbilowych(chyba cala apteke wykupil) i zapytal czy za tyle sie z nim umowie .Tak mnie tym rozbawil ze sie zgodzilam na te kolacje Przyjezdzal pozniej na dlugo, poznal wtedy mojego syna .Obydwoje od razu zaplali do siebie sympatia ogromna, moi rodzice byli nim zauroczeni.Ja...owszem lubilam go ale balam sie zaangazowac.Poza tym moja ciocia miala meza dunczyka- strasznego skurcz.... Postanowilam Toma splawic, zanim zajdzie to za daleko bo zaczal mi sie coraz bardziej podobac Napisalam mu list ze nie bede sie z nim spotykala bo nie mowimy w tym samym jezyku a niemiecki nie jest ani moim ani jego jezykiem.Odpisal mi na list ze jest po czwartej lekcji jezyka polskiego No i po prawie dwoch latach jezdzenia moim i jego, oswiadczyl mi sie i wyjechalam.No i jestem Chyba po dwoch latach malzenstwa na jakiejs imprezie spotkalismy jego kolege ktory z nim przyjezdzal do Polski.Peter powiedzial mi wtedy ze gdy weszli pierwszy raz do firmy i Tom mnie zobaczyl powiedzial do Petera"To bedzie fru ...."Peter go wtedy wysmial i powiedzial ze moze sobie pomarzyc bo nic o mnie nie wie ,nie wie nawet czy jestem mezatka. No jak zapalnowal tak sie stalo
Agnes,
piękna historia P.S. Podczytuję ten Wasz watek, mimo że nie mam zamiaru przenosic się do Danii Ale Skandynawia bardzo mi się podoba, ciągnie mnie tam - raczej wakacyjnie. W Bornholmie zakochałam się, kiedy tam bylismy kilka lat temu i ciagle marzę, ze jeszcze wrócimy
Agnieszka AZJ wiesz Bornholm ma taka jedna wade - statystyki o tym mowia...Z 10 turystow przyjezdzajacych na Bornholm 7 tutaj wraca
Leni dobra opowiem w skrocie. Pracowalam w dunskiej firmie w Koszalinie. Tom przyjezdzal dos czesto bo byl tam szefem technicznym.Lazil, szwendal sie i ciagle na mnie patrzyl.Zla bylam jak nie wiem.Bylam swiezo po rozwodzie z eks mezem i naprade nie w glowie byli mi inni faceci. Ktoregos dnia szperalam w apteczce szukajac tabletki od bolu glowy.Strasznie mnie bolala a jak na zlosc nie bylo Podszedl Tom i po niemiecku zapytal czego szukam.Gdy powiedzialam ze tabletki od bolu glowy to zaproponowal ze on ma, da mi pod warunkiem ze umowie sie z nim na kolacje.Powiedzialam mu ze wole zeby mnie glowa bolala Zla bylam jak nie wiem ze jakis dunol probuje mnie poderwac na tabletke od bolu glowy.Tak sie rozstalismy tego dnia.Oczywiscie mechanicy mnie namawiali zebym sie zgodzila bo on naprawde jest fajny, kawaler itd. Nastepnego dnia przyszlam do pracy,podszedl do mnie Tom z cala reklamowka srodkow przeciwbilowych(chyba cala apteke wykupil) i zapytal czy za tyle sie z nim umowie .Tak mnie tym rozbawil ze sie zgodzilam na te kolacje Przyjezdzal pozniej na dlugo, poznal wtedy mojego syna .Obydwoje od razu zaplali do siebie sympatia ogromna, moi rodzice byli nim zauroczeni.Ja...owszem lubilam go ale balam sie zaangazowac.Poza tym moja ciocia miala meza dunczyka- strasznego skurcz.... Postanowilam Toma splawic, zanim zajdzie to za daleko bo zaczal mi sie coraz bardziej podobac Napisalam mu list ze nie bede sie z nim spotykala bo nie mowimy w tym samym jezyku a niemiecki nie jest ani moim ani jego jezykiem.Odpisal mi na list ze jest po czwartej lekcji jezyka polskiego No i po prawie dwoch latach jezdzenia moim i jego, oswiadczyl mi sie i wyjechalam.No i jestem Chyba po dwoch latach malzenstwa na jakiejs imprezie spotkalismy jego kolege ktory z nim przyjezdzal do Polski.Peter powiedzial mi wtedy ze gdy weszli pierwszy raz do firmy i Tom mnie zobaczyl powiedzial do Petera"To bedzie fru Jorgensen"Peter go wtedy wysmial i powiedzial ze moze sobie pomarzyc bo nic o mnie nie wie ,nie wie nawet czy jestem mezatka. No jak zapalnowal tak sie stalo Fajna historia.
Leni, ja się zablokowałam ?! To mnie albo pamięć, albo komputer zawodzi.. Zatem- zaraz pogrzebię w profilu- i.. próbuj jeszcze raz
Agus ta "wada" o ktorej wspominalam to uzaleznienie
Swoja droga jak bedziesz wybierala sie na Bornholm to daj koniecznie znac
Rzeczywiście, nie dziwię się całkiem, że "poszłaś" za takim chłopem
Agnes
A ten trend 7 na 10 to od dawna trwa? Kto lubi Bornholm poza Polakami? Zastanawiam sie czy to nie jest moda , bo jak wsrod moich znajomych/rodziny nigdy nikt nie wspominal to teraz Bornholm sie wszystkim marzy. Wyspa piekna, oby sie zbyt komercyjna nie stala jak moje ulubione Zakopane . To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|