To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Karmienie na wariata

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Papużka
Witam,
Mam problem ze swoim maleństwem, którego nie potrafię rozwiązać. Generalnie problem urósł do tego stopnia że odbiera mi to wszelką radość z macierzyństwa i nie potrafię czasami wziąć małej do rąk, a strach przed nocnym karmieniem nie daje mi normalnie egzystować.

Otóż... od jakiegoś czasu mała strasznie pręży się podczas ssania. Pręży się, wypluwa brodawkę po czym łapczywie się na nią rzuca, chrząka, charczy, kwiczy, bije pierś rączkami, znowu wypluwa, znowu się rzuca, zasypia jakby, zalewa się mlekiem, znowu pije i przysypia charcząc i kwicząc i tak w koło Macieju. Ostatecznie kończy się ulaniem i płaczem matki, bo dziecka nie idzie uspokoić i wyrywa mi się z rąk. Generalnie robiła tak gdy piersi były puste, ale w nocy mam pełne bańki i z taką radością zawsze do niej chodziłam, dumna jak paw że mam dla niej jedzonko.

W szpitalu mała ładnie piła z cyca. Potem było jej za mało więc dostawała i nadal dostaje jedną butelkę aventa dziennie przed pójściem spać, bo inaczej nie zaśnie - jest głodna.

Ja mam panikę w oczach i sercu gdy mam iść spać, bo nocne karmienia mnie kompletnie załamują. Czuję że moja córeczka mnie nie chce, odrzuca mnie, nie mam z nią więzi. Nie daję rady jej nakarmić w nocy, jestem coraz bardziej sfrustrowana, do tego stopnia że dzisiaj po 60 minutach walki poprostu musiałam wyjść na zewnątrz więc uciekłam płacząc z domu i jeździłam wokół osiedla jak durna zostawiwszy ją płaczącą z tatą icon_sad.gif

Nie wiem co mam robić, karmienie piersią to była moja wielka radość, chwila między mną a moim kochaniem, a teraz szlag to strzelił i nie potrafię nad tym przejść. Dlaczego moje maleństwo tak się zachowuje podczas karmienia? Przestrzegam diety, staram się o spokój ducha i uśmiech, wszystko jest niby ok, ale to w jaki sposób je w nocy zabija moją radość. Co najśmieszniejsze problem zawsze występuje około godziny 4 nad ranem. Wcześniejsze karmienia są w porządku i mała ładnie ssie i krótko po tym zasypia.
asdfghjklzxcvbnm
Papuga a może Jej priorytetem o 4 rano wcale nie jest jedzenie?

Jachu, regularnie między 4-6 robi tzw kupę własnie w towarzystwie charczeń, jęczeń, kwiczenia, wyginania się (mimo, że inne kupy w ciągu dnia robi "normalnie"), dopiero po wybączeniu się i zapelnieniu pampersa- może ze spokojem zjeść.

Wieczorem dajesz mleko modyf- może to reakcja brzuszna na to mleko?
Orinoko
Też bym stawiała na reakcje na mleko + może o tej godzinie dokucza jej brzuszek?

Moje dziecko nr 1 o takich porach w tym wieku się mocno kręciło, stękało, wierciło, puszczało bąki i nie dawało nam spać 04.gif
Co do karmienia, to różne wygibasy przerabialiśmy też w ciągu dnia, więc nie było lekko. Ja się wtedy podłamałam i dawałam smoczka i butelkę, więc ostatecznie skończyliśmy karmienie naturalne (jadąc na mieszanym) w okolicach 6 mies. Teraz uważam, że to błąd i namieszał nam smoczek i butelka, nota bene, Aventu.
Akcje nad ranem trwały do ok. 4 miesiąca, więc to chyba też była niedojrzałość układu pokarmowego, dawałam Infacol i jakieś inne specyfiki, ale lekiem był czas. Zresztą pewnie po całej nocy i leżeniu bez ruchu Kubuś miał zagazowany brzuszek. Masowałam go wtedy niemiecką maścią kminkową Windsalbe po brzuszku i z czasem było lepiej.

Twoja córeczka jest jeszcze malutka. Skąd wniosek, że pierś jej nie wystarcza? Kto tak stwierdził? Po co Ci ta butelka? Jeśli chcesz ją karmić piersią, odstaw butelkę i karm dziecko na żądanie, co niestety wiąże się z tym, że będą maratony przy piersi i to kilkugodzinne (spanie, jedzenie, spanie, jedzenie, potrzeba bycia z mamą itd.). Można sobie pomóc noszeniem w chuście.
Jest to duże poświęcenie z naszego punktu widzenia, ale coś za coś... Tylko musisz wiedzieć, co wybierasz.
Ewentualnie oprócz problemów brzuszkowych, może też być technika karmienia - może doradca laktacyjny powinien obejrzeć, jak się karmicie i coś podpowiedzieć?
Twój spokój też jest ważny, niestety. Może jakieś piwko Karmi (rzekomo pobudza laktację) na wieczór? Nie zaszkodzi małej. Kropelki homeopatyczne na uspokojenie?
Absolutnie nie wmawiaj sobie, że dziecko Cię odrzuca, bo to nieprawda, a Ty się jeszcze dodatkowo nakręcasz. Twoje dziecko potrzebuje Ciebie najbardziej na świecie i jeszcze długo będziesz nie do zastąpienia : )
Poczytaj trochę wątków o KP tutaj i na Gazecie i nie wątp w swoje możliwości.
Papużka
Przespałam godzinę, chłop poszedł do pracy. Ja znowu na posterunku.

Dziękuję za podtrzymywanie na duchu i porady. Nie myślałam że to może być aż tak trudne psychicznie. Myślałam że jestem odporniejsza. Pamiętam jeszcze te pierwsze dwa tygodnie z małą, jak bardzo cieszyłam każdą chwilą z nią.

Jest dokładnie tak jak piszesz Cirro, choć nie jest to regułą. Generalnie po ok 20 minutach prób karmienia wierciucha, mała robi kupę z wielkim bąkiem. Bywa że to ją uspokaja -> przewinięcie powoduje znowu że leje sie z niej jak z ruskiej sikawki (nawet przewijak mamy pod kątem) no i jest krzyk - takie błędne koło. Nie upatrywałabym jednak do końca winy w mleku modyfikowanym bo to samo było na samym cycu wieczorami.

Orinoko, no właśnie coś takiego. Nawet jeśli mała zaśnie to średnio co 3-5 minut jest jakiś dźwięk, stęka, mruczy, czasami pokrzykuje, śmieje się lub płacze, charczy i kwika. Za każdym razem wizytacja łóżeczka kończy się stwierdzeniem - ŚPI.
I właśnie ja jestem na takim samym etapie jak i ty ze swoim pierwszym bobasem. Mam ochotę złożyć broń cycową i wycofać się na bezpieczną pozycję butelkową. Mam w domku Infacol, skonsultuję się z pediatrą i zobaczymy czy warto jej to podać i czy to coś zmieni.

Jeśli chodzi o ilość pokarmu, cóż... mała ssie dwa cyce aż zrobią się dwa flaczki, a potem jeszcze butelkę 120 ml wydudli.
Technika karmienia odpada, mamy doradcę laktacyjnego i byliśmy pod jego opieką przez cztery tygodnie. Sprawdzała jak się stołuje mała i nie miała zastrzeżeń.

Od około 3 tygodni walczę z odstawieniem butelki, jakoś bez skutku. I właśnie jestem na etapie zakupu chusty.

Nie wyobrażałam sobie w życiu że to może być takie trudne psychicznie. Pamiętam jak położna wypytywała mnie o depresję poporodową a ja śmiałam się, że to nie jest możliwe u mnie bo tak kocham małą i jestem wniebowzięta. A teraz... zaczynam się poważnie zastanawiać czy ze mną wszystko psychicznie jest ok.

Dzisiaj przylatuje moja mama na tydzień. Ta wizyta albo da mi odsapnąć albo mnie pogrąży - moja mama jest dość trudnym człowiekiem i nie wiem czego się po niej spodziewać. Nie wiem czy pomoże i da mi odsapnąć czy może będzie gościem oczekującym kawy i kapci. Czas pokaże.
Orinoko
Papużka:
Po pierwsze, wszystko z Tobą ok. Po miesiącu masz prawo odczuwać trudy wczesnego macierzyństwa, zmęczenie, zwątpienie i pewnie mniejszą radość czy euforię (hormony, panie, hormony 04.gif ). Na tym etapie potrzebujesz pewnie pomocy i jeśli da się ją wyegzekwować od babci, to korzystaj z sytuacji (i nie daj się zagonić do podawania kapci i kawy, bez przesady, no!).
Po drugie, możesz testować wszystkie środki na kolki na rynku, a nuż coś pomoże (Espumisan, Esputikon, Infakol, Debridat - to większy kaliber, woda koperkowa, Sab Simplex itp. itd. - szczerze? Zanim przetestujesz wszystkie, okres kolkowy zapewne minie : )
Po trzecie, co to znaczy, że nie daje się odstawić butli? W końcu to Ty zarządzasz butelką, a nie córka. Z półki sobie nie weźmie. 04.gif Tylko odstawienie butelki czy smoczka wiąże się z gotowością mamy do zastąpienia tychże wynalazków 24/7. Jak córka nie chce ssać, to może najedzona? Może ponosić, zacząć pokazywać trochę świata, poprzytulać, rozebrać, żeby mogła pofikać na golaska, pomachać nożkami (to też na brzuszek pomaga), zrobić "rowerek", masaż... Moja córka też miejscami w drugim i trzecim miesiącu awanturowała się przy piersi, np. przy zasypianiu i nie wiem, o co jej chodziło. Ssać nie chciała, mleko leciało...? Nie wiem. Czasem udało się uśpić bez, potem wszedł smoczek, potem miałam doła, że smok zaburzy odruch ssania, więc musiałam go eliminować, ech... ciężko było. Ale dałyśmy radę, a dziś nie wiem, jak tu ją odstawić.
Nie daj sobie też wmówić, że masz za mało mleka. Mleko się produkuje na bieżąco, jak dziecko ssie, to pobudza produkcję. Jak będziesz dawać butlę, to tego mleka będzie się robić mniej,bo się panna naje z butli. Na ogół jest tak, że dzieci jeszcze po piersi chętnie biorą butlę, z której łatwo leci, choć wcale już nie są głodne, stąd wrażenie, że nie dojadają. Kluczem do karmienia naturalnego jest uwierzyć w swoje możliwości - mnie kiedyś pomogło zdanie, że dziecko przy mamie się nie zagłodzi. 03.gif Pij dużo, najlepiej herbatek ziołowych i wody, albo herbatek laktacyjnych, nie pij herbaty czarnej ani kawy, no i karm, karm, karm, ze spokojem i bez nerwów.
Abotak
CYTAT(Papużka @ Fri, 21 Oct 2011 - 05:22) *
Potem było jej za mało więc dostawała i nadal dostaje jedną butelkę aventa dziennie przed pójściem spać


To moze byc ( i najprawdopodobniej jest) przyczyna.
Wprowadzenie butelki w pierwszych tygodniach, smoczka czy nawet silikonowe kapturki i reakcja jaka opisujesz jest bardzo charakterystyczna dla ww.
Szarpanie piersi, zly uchwut brodawki bo zle nawyki, frustracja bo nie leci tak jak z butelki i trzeba sie wysilic zeby polecialo. Slabe oproznianie piersi i poczatkowo zalewanie ( wiec tez frustracja bo trzeba szybko przelykac, maluch sie krztusi) a nastepnie zmniejszona produkcja bo slabo oprozniona piers mniej mleka wytwarza i robi sie kryzys.
Niestey przezylam to sama przy pierworodnej.
Troche inny scenariusz bo zaczelo sie od zlego przystawienia i poranione brodawki. Pozniej kapturki, obawa ze dziecko sie nie najada i dokarmianie. I poczatek konca.
Plus dalsze podroze na dokladne. Nie mialam sily, ani wtedy wiedzy zeby z tym walczyc i podejsc od odpowiedniej strony.

Przy drugim dziecku ( i kolejnych) juz tak i wszystko wygladalo o niebo lepiej.
Zadnych butli, smoczkow, dokarmiania. I, o dziwo, wychowaly sie bez i to duzo zdrowiej.

Sa chyba jakies metody zeby ponownie dziecko nauczyc wlasciwego nawyku ssania ( trzymanie w innej pozycji niz bylo trzymane przy karmieniu butelka i kilka innych takich) ale musialabys przede wszystkim odstawic butle ( albo zastapic karmieniem lyzeczka) i cierpliwie probowac wyciszajac tez siebie, przystawiajac kiedy mala jeszcze nie zdazyla zglodniec zeby nie rzucala sie tak lapczywie.
Tez, jesli jest wprowadzane mleko z butelki, to idealnie powinna je podawac inna osoba niz matka i w innej pozycji.
No teraz to ja tez jestem madra 48.gif
przytul.gif bo wiem jak sie czujesz i pamietam te wygibasy i moja bezradnosc i bol icon_neutral.gif
santy
Moja córka pod koniec drugiego tygodnia życia zaczęła się tak właśnie zachowywać, płakała, kopała, łapała i wypluwała sutek...i wszyscy mi mówili, że może mam za mało pokarmu....

a ona poprostu nie chciała spać...

podjeść, napić się przez chwilkę może owszem...ale później noszenie na rekach icon_smile.gif w różnych konstelacjach.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.