To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Macierzyństwo.. Nie zawsze różowe.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

harkon
Przerzucam mój post z poprzedniego wątku. MOże on zacznie temat trudnego macierzyństwa..

"Dzięki..
Nic nie pisałam, bo się bałam zapeszyć.. Ciąża była trudna, od połowy leżałam z dodatkowymi skurczami i moja psychika poszła się.. Na koniec miałam ataki paniki. A oczywiście brać mogłam tylko melisę. To był trudny czas. Tak bardzo chciałam zajść w tę ciążę, tyle czasu sie o nią starałam, a teraz jak już mam Maleństwo w domu (zdrowe i śliczne) zagryzam się myślami, że za późno, że nie podołam, że jestem za stara.. Ze coś się stanie.. Normalnie baby blues do potęgi. Jeszcze w ciąży moja starsza córka, przez ten mój trudny czas, kompletnie powariowała, miała okres totalnego buntu na malucha, że ona nie chce, że przez Małą coś mi się stanie.. Dała mi popalić, nie powiem.. I teraz zbieram psychiczne żniwo tego wszystkiego.. Najgorsze są moje obsesyjne myśli. Non stop. Bez chwili wytchnienia."
bel
harkon witaj. Wiem co czujesz. dziekuje z calego serca, ze ktos ten temat ruszył. icon_smile.gif. Powiem Ci , ze moja 1 sza ciaza tez byla niedobra. Mialam zagrozenie poronieniem i psychika tez mi wtedy padla. Wiem co to znaczy byc w takim stanie. Moj tata jak bylam w ciazy miał operację na serce. To szlo rownolegle z moim zagrozeniem ciazy i oszczedzaniem sie. Kiedy urodzila sie Marysia dwa pierwsze tygodnie ciazy byly okropne jak moge sie wyrazic. Plakalam, balam sie brac dziecko na rece. Bardzo sie obawilam , ze dziecku zrobie krzywde. Takie mam doswiadczenia. Dzis z pełna swiadmoscia wiem,ze moj terapeuta postawil mnie na nogi. jezli poand 2 tygodnie taki stam sie utrzmuje mozna podjerzwac baby blues. Jak dluzej to depresję.
chaton
Witam rowniez.
Depresja poporodowa dotyka 10 do 20% kobiet, jesli wierzyc statystykom.
Moim zdaniem te dane sa zanizone, bo trudno jest przyznac sie do depresji w okresie, kiedy wszyscy oczekuja od nas wyrazu szczescia. Najtrudniej jest przyznac sie przed sama soba. Niestety ta dolegliwosc jest najczesciej banalizowana lub mylona z baby bluesem. Ten drugi ma podloze hormonalne, dotyka ok 50% matek ok 3-go dnia po porodzie i trwa gora tydzien. Przechodzi spontanicznie i nie wymaga leczenia czy tarapii.
Depresja jest duzo trwalsza i ma glownie powody psychiczne, ktore moga byc bardzo rozne, na szczegona uwage zasluguje relacja z wlasna matka, okolicznosci wlasnego przyjscia na swiat i wczesne dziecinstwo. Fakt, ze chialo sie dziecka i bylo ono wyczekiwane zdaje sie nie miec wplywu. Zaburzenie moze dotknac kazda kobiete, trudno je przewidziec.
Glownym symptomem jest trudnosc w nawiazaniu wiezi z dzieckiem, matka, zeby skompensowac brak wiezi zajmuje sie dzieckiem automatycznie, koncentrujac sie na aspektach technicznych macierzynstxa.
Czesto czuje sie niekompetentna jako matka, czemu towarzyszy dewaloryzacja.
Ja bylam przekonana, ze kazdy inny jest w stanie lepiej zajac sie moja corka ode mnie.
chaton
Harkon, jak sie dzisiaj czujesz?
A powiedz, jak twoi bliscy reaguja, wspieraja Cie? Co maz na to, mozesz z nim pogadac? W ogole mozesz komus o tym powiedziec, czy mlusisz udawac przed calm swiatem, ze wszystko bosko?
Moze to dobry moment, zeby wrocic na terapie?
Mysle o Tobie...
harkon
NIezbyt często mówi się też o depresji w ciąży - a to wcale nie tak znowu rzadko się zdarza.. Mój lekarz, który mnie prowadził. wiedział, co się ze mną dzieje.. Zaopiniował mnie jako depresyjną. Ratowałam się tylko melisą. To jakby stosowac mały plasterek na wielką ranę. Ale był to tez mój wybór - nie chciałam brać nic, co mogłoby zaszkodzić mojej córeczce.
Tak myśle o sobie i dochodzę do wniosku, że ja mam kontynuację tego stanu z ciąży..
harkon
Wieczorem jest lepiej, jak to w depresji.. rano gorzej..
Mąż jest ok, sam męczył się ze swoją psyche, więc rozumie.. gorzej z moją mamą, która patrzy na mnie jak na kosmitę..
chaton
Harkon: ale przeciez sa antydepresanty, ktore mozna brac w ciazy.
Tak, wiem niestety... ciaza to szczegolny stan, ktory przypomina nam o naszym wlasnym dziecinstwie i latwiej mamy dostep do naszej podswiadomosci, co niezawsze pomaga.
A teraz karmisz? Bylas u lekarza? Skoro zdiagnozowal depresje, to moze warto pomyslec o lekach?
bel
harkon rozumiem Twoj stan. Chaton duzo tu napisala o depresji i zgodze sie z tym. Wiem jak to jest miec depresję w ciazy. Wiesz ja nie mialam mozliwosci w czasie ciazy pojscia na terapię. Po ciazy juz tak. Ale to było po jakims czasie. Co do Ciebie kochana ja mysle, ze nie powinnas ukrywac przed rodziną co sie dzieje. Super, ze maz pomaga Ci w tym stanie to bardzo wazne. Ja dlugo ukrywalam przed moimi rodzicami fakt iz mam depresję. Stwierdzil to u mnie moj terapeuta. Z tym , ze nie mialam typowych objawow. Ale powiem Ci ,ze z chwilą jak moj ojciec dowiedział się. On zaczał wspierac mnie. Moj maz tez probowal mi pomoc ale zachowywal sie jak Twoja mama. Zdziwiony był moim stanem. Terapia byla najskuteczniejsza. Mam mysli , by terapię wznowic chocby na 1 miesiac. Im dluzej sie nad tym zastanawiam to faktycznie zachodzily we mnie zmiany i to dzieki tej terapii nie podupadlam. Ja mysle ,ze terapia moze tylko pomoc i nie zaszkodzi na pewno jesli chodzi o ciebie. Wiesz ja mysle, ze jezeli Twoim bliskim bedzie zalezec na Tobie to na pewno Ci postrają sie pomoc. Jak piszesz o mezu to jest to dobry znak, ze On ciebie wspiera i pomaga Ci. Moj tak nie potrafil do konca. Super, ze rozumie Ciebie.

Rozumiem natomiast relacje Twoje z mamÄ…. Moja mama tez nie umiala zrozumiec ze mam depresjÄ™. Ja mysle harkon, ze terapia moze uleczyc. Moze chaton ma racje juz czas na kontynuacjÄ™.

Do co lekow moja koleznka ktora miala depresje w czasie ciazy brala asertin. Wiem, ze pomagal jej. Moze warto o ten lek zapytac.

harkon
Ta depresję widział moj prowadzący ginekolog.. On raczej był przeciwny braniu leków na depresję w ciąży. Generalnie jestem teraz bardzo, bardzo płaczliwa. Wszystko wywołuje mój płacz. Najgorsze jest to, że 2 dni przed narodzinami Maleństwa, odszedł moj najstarszy zwierzecy przyjaciel - 15 letnia kotka.. NIe pożegnałam sie z nią, nie mogłam przepłakać jej śmierci, bo szyjka, bo skurcze.. A teraz rycze na każde jej wspomnienie.

chaton
CYTAT(harkon @ Thu, 12 Jul 2012 - 13:45) *
Ta depresję widział moj prowadzący ginekolog.. On raczej był przeciwny braniu leków na depresję w ciąży. Generalnie jestem teraz bardzo, bardzo płaczliwa. Wszystko wywołuje mój płacz. Najgorsze jest to, że 2 dni przed narodzinami Maleństwa, odszedł moj najstarszy zwierzecy przyjaciel - 15 letnia kotka.. NIe pożegnałam sie z nią, nie mogłam przepłakać jej śmierci, bo szyjka, bo skurcze.. A teraz rycze na każde jej wspomnienie.


Co lekarz, to opinia. Moj jest za. Ja tez, wyjasnie pozniej dlaczego.
Przykro mi z powodu kotki. przytul.gif
bel
harkon kochana moja przytul.gif wiem jak to jest. W sumie ty stracilas ukochanÄ… kotkÄ™ a wiadomo, ze jak sie ma ulubienca zwierzaka to odjescie boli.
Ja jak urodzila sie Marysia to 2 tygodnie pozneij zmarła moja babcia. Doskonale rozumiem co czujesz. przytul.gif przytul.gif
wiesz co mysle, ze twoj lekarz jak to sie mowi , moze nie chcial ryzykowac. Chodzi mi o twojego ginekologa. Ze byl pzreciwny braniu lekow na depresję. Moj znowu miał takie ludzikie podejscie i na kazdym kroku mnie rozsmieszal dzieki temu nie zalamalam. Nie musialam brac lekow dzieki jego podejsciu do zagrozonej ciazy. To sie akurat udalo. ale dziwi mnie to, ze nei chila Ci pomoc.

Chaton ja mysle, ze twoj gin ma rację jak trzeba, to nalezy szukac pomocy w lekach tez. Moj znowu robił tak po ludzku ze nie musilam brac lekow.
harkon
Moj chciał mnie wysłać na jakaś terapię.. Ale sytuacje komplikował fakt, ze musialam w ciąży leżeć..
bel
harkon ja znowu dowiedziałam sie, ze mam depresję juz po urodzeniu Marysi. Wtedy zdecydowałam sie na terapię. Tez w ciazy lezałam, wiec wiem jak ciezko jest w takim stanie. Mysle, ze terapia Ci pomoze. Mi akurat pomogla terapia, a leki miałam znowu zle dobrane do siebie. Na pocztaku pomogly mi, ale pozniej juz nie bardzo , poniewaz skutki uboczne byly zbyt silne. Terapia postawila mnie na nogi, choc trwało to dosyc dlugo.
Teraz i Ty mozesz cos z tym zrobic. Chaton miala podobne problemy do naszych i jest bardziej w temacie niz ja. Ale i ona naswietlila mi jak mozna sobie pomoc. Co do lekow zgodze sie , ze dobry specjalista potrafi dobrac odpowiednie do danej osoby. Terapia jest natomiast na tyle skuteczna, ze czlowiek zmienia sie. kochana mysle, ze dobre leki + terapia sa skuteczne. Sprobuj i mysle, ze to Ci pomoze. przytul.gif przytul.gif
chaton
Harkon: dobra terapia nie jest zla, ale coz, trzeba moc na nia pojsc...

Widzisz, ja w zeszlym roku bylam w ciazy dwukrotnie. Za kazdym razem odstawialam antydepresanty, zeby "nie zaszkodzic dziecku", mimo dezaprobaty ginekologa. Pierwsza ciaze stracilam juz po miesiacu, druga w trzecim MC. Same ciaze byly koszmarem, nie mowiac o zakonczeniu, bo tutaj trudno spekulowac o przyczynie.
Tym razem posluchalam lekarza i nie odstawilam, biore sertraline, bezpieczna w ciazy i podczas karmienia. Fakt, ze tym razem zmobilizowalam wszelkie dostepne srodki, zeby ciaza przebiegala w miare mozliwosci bezstresowo. Kontynuuje terapie i zaczelam chodzic na hipnoze, ktora szczerze polecam. Mam wrazenie, ze to ona pozbawila mnie negatywnego nastawienia. Zapisalam sie tez i dzialam aktywnie w lokalnym stowarzyszeniu wspomagajacym mamy napotykajace trudnosci psychologiczne zwiazane z macierzynstwem: Mamam Blues. Wspaniale kobiety. Chodze tez na comiesieczne spotkania z nimi.
Wszystkie te pomoce sprawiaja, ze mimo wczesniejszych traumatycznych doswiadczen ciaza rozwija sie ksiazkowo, czego potwierdzenie dostalam na wczorajszym usg genetycznym. A ja... no coz, we Francji nie dostaje sie zwolnienia w ciazy, nawet faszerowanej progesteronem, wiec sama "wrzucilam na L4" i nabralam dystansu do rzeczywistosci takiego, ze nie sadzilam, ze mnie na to stac.

Teraz, jak juz grozba poronienia jest nikla, a nawet ryzyko chorob genetycznych spadlo do niklego, bede pracowac nad tym, zeby zaakceptowac siebie jako mame taka, jaka jestem: nie perfekcyjna, lecz wystarczajaco dobra. Ze wszystkimi emocjami, ktore towarzysza mojemu matkowaniu: pozytywnymi i negatywnymi. Ze strachem, poczuciem niekompetencji, a nawte zastanawianiem sie, czy to dobra decyzja i tesknota do dawnego zycia bez obowiazkow zwiazanych z rodzina.
Tym bardziej, ze spotkalam trudnosci psychologiczne po urodzeniu Ewy... depresja poporodowa dala mi tak we znaki, ze myslalam o najgorszym, tak cierpienie bylo nie do zniesienia. Na szczescie potrafilam dac sobie pomoc. I co? Ewa jest dzis szczesliwa spelniona pieciolatka, wszyscy tak mowia, lacznie ze specjalistami. Czyli mozna: miec trudnosci, potykac sie na swojej matczynej drodze, upasc i wstac i isc dalej.
Czego i Tobie zycze.
Ale pamietaj: samej trudno. I czas leci, a kazdy dzien jest wazny dla Ciebie i dzecka. Polecam pomoc specjalistow: warto.
bel
Chaton i mi twoje posty pomagajÄ….

Harkon co do postu Chaton zgodzę się, by nie czekac. Kochana uwierz mi, ze warto walczyc o siebie. Ja tez brałam sertalinę juz po ciazy i przy malej dawce czulam sie dosyc dobrze. Moge napisac Ci tak -szukaj pomocy i nie zamykaj sie w sobie z tymi problemami. Terapia, leki uwierz mi, ze warto szukac wspracia. Z czasem bedzie lepiej. Tu chaton ma rację. Warto walczyc i ja zycze Ci bys poczula sie lepiej i cieszyla sie macierzynstwem.
asiam23
CYTAT(chaton @ Fri, 13 Jul 2012 - 09:02) *
bede pracowac nad tym, zeby zaakceptowac siebie jako mame taka, jaka jestem: nie perfekcyjna, lecz wystarczajaco dobra. Ze wszystkimi emocjami, ktore towarzysza mojemu matkowaniu: pozytywnymi i negatywnymi. Ze strachem, poczuciem niekompetencji, a nawte zastanawianiem sie, czy to dobra decyzja i tesknota do dawnego zycia bez obowiazkow zwiazanych z rodzina.


Chaton to powinnam sobie wydrukowac drukowanymi literami, nakleic na czole i przed lustrem spedzac dlugie godziny czytajac.
Mimo, ze Zuza ma 3 lata ja mam w glowie obraz idealnej matki ale zauwazylam, ze im wiecej sobie narzucam tym gorzej. Wtedy od niej opedzam sie jak od osy, pragne tylko spokoju.

Teraz jestem znow w ciazy, przed bralam leki antydepresyjne, chodzilam na pozal sie Boze pomoc psychologiczna.
Jak zobaczylam wynik testu szalalam ze szczescia, zawsze marzylam o drugim dziecku. Biorac pod uwage moje pozycie to zdarzyl sie cud. Ale nastapil zonk. Po kilku tygodniach tak jak sie cieszylam, ze jestem w ciazy tak zaczelam z tego powodu plakac. Potrafilam powiedziec S takie rzeczy nt dziecka, ze wstyd myslec. Bylam wsciekla wrecz agresywna co oczywiscie odbijalo sie na Zuzi, poglebialo moje poczucie winy powodowalo wiekszy zal z powodu ciazy i tak kolko zamkniete. Probowalam o tym porozmawiac i co uslyszalam. Dziecko to cud, jakbys nie mogla to bys dopiero plakala, grzeszysz i inne cuda kwiatki. Zabolalo, zawiodla mnie najblizsza osoba, ktora sama obawiala sie depresji poporodowej.
Dzis juz jest w miare ok, ale nie ciesze sie tak jak z ciazy ze Zuza, nie ma tej euforii, jego kopniaki bardziej mnie denerwuja niz ciesza, nie wsluchuje sie w swoje cialo tak jak w poprzedniej ciazy. Z Zuzka bylysmy jednoscia w calym slowa tego znaczeniu, teraz czuje bardziej ze zamieszkuje mnie lokator. Tylko czasem juz dopada mnie poczucie winy, ze nie tak powinno byc.
Nie mam pojecia dlaczego tak zareagowalam, dlaczego tak sie dzieje przeciez tak pragnelam/ pragne tego dziecka.
chaton
CYTAT(asiam23 @ Fri, 13 Jul 2012 - 10:52) *
Nie mam pojecia dlaczego tak zareagowalam, dlaczego tak sie dzieje przeciez tak pragnelam/ pragne tego dziecka.


Dlatego, ze ciaza jest duza zmiana dla organizmu z punktu widzenia fizjologicznego i psychologicznego. Zostalo udowodnione (Monika Bydlowsky), ze kobieta w ciazy jest w szczegolnym stanie swiadomosci. Wydarzenia norlmanie wyparte do podswiadomosci, jak wlasne przyjscie na swiat czy przezycia z wczesnego dziecinstwa moga nagle wyplywac na powierzchnie swiadomosci... Utorzsamiamy sie z dzieckiem, ktore nosimy w sobie, niekoniecznie w pozytywny sposob. A kiedy mechanizmy obronne nie dzialaja, kobieta odczuwa niepokoj, nie wie, co zrobic z tymi emocjami i czuje sie winna, bo przeciez powinna tryskac szczesciem, choc chciala dziecka?
Niestety, fakt, ze ciaza byla upragniona nie chroni nas przed depresja ani innymi formami cierpienia. Tylko poglabia poczucie winy z mojego doswiadczenia.
bel
chaton w kwestii przezywania emocji w ciazy jest to prawda. Jak sama stwierdzilas dla kobiety to szczegolny stan i nie zawsze ciaza odczuwana mozebyc szczesliwie. Cos w tym jest. Nie zawsze mozna uchronic sie przed depresją lub innymi stanami emocjonalnymi. To akurat pokazalo mi tez zycie. Powiem Ci ,ze mialam jak tu pisalas wyrzuty sumienia ze nie potrafie cieszyc ciaza a pozniej moją coreczką. Rozumiem natomiast czemu tak było. Ciezko czasem zatrzymac emocje. Powiedz mi jak dlugo godzilas sie z tym ,ze zostalas nagle matką?? U mnie musiao minac sporo czasu - okolo ponad roku - nim sama zrozumiałam, ze jestem matką, ktora nie jest idealna. Na poczatku byl to dla szok.
chaton
Janie mialam problemow z zaakceptowaniem, ze jestem mama. Nie akceptowalam, ze jestem mama nieidealna.
bel
Wiesz powiem Ci ze mialam podbnie. Ciagle pretesje o to.ze nie jestem dobrym rodzicem dla corki i ciagla rywalizacja z moja mamÄ… i tesciowa o wzgledy dziecka. Szczerze mialam tego dosc. Tez nie umialam tego zaakceptowac.
harkon
Nazwałam to co czuję.. Oprócz lęku i ogromnego smutku czuję w sobie olbrzymią pustkę i samotność..
chaton
CYTAT(harkon @ Sat, 14 Jul 2012 - 13:05) *
Nazwałam to co czuję.. Oprócz lęku i ogromnego smutku czuję w sobie olbrzymią pustkę i samotność..

Harkon; wiem, co czujesz. Jest to tym trudniejsze do zniesiena, bo robimy dzieci po to, zeby nie byc same. Ja w towarzystwie niemowlaka czulam sie bardziej samotna niz sama z soba. Samemu mozna sie zajac na tysiac sposobow. A z niemowlakiem jestes sama skazana na siebie i co wylazi z twojej podswiadomosci.
Ja dzieki terapii zrozumialam, skad we mnie to uczucie. Musialam czuc sie tak strasznie samotna i opuszczona w pierwszych dniach swojego zycia.
Szukalas terapeuty? Najlepiej, jakby sie znal na problemach macierzynstwa.
Wiesz, znam calkiem sporo osob, ktorym wlasnie dzieki trdnosciom macierzynskim udalo sie uleczyc mala dziewczynke w sobie.
Powodzenia i pamietaj: nie jestes sama. Wiele kobiet czuje sie tak, jak opisujesz. Macierzynstwo to wycieczka w podswiadomosc...
owiwia7
Ja bardzo żałuję, że zrozumiałam, że miałam depresję poporodową dopiero po tym, jak straciłam bezpowrotnie pierwszy, najpiękniejszy rok z życia mojego dziecka...


U mnie przejawiało się to ogromnym strachem, że nie zdołam wykarmić piersią mojego dziecka.. wiem, że być może to brzmi głupio, ale nie spałam po nocach, co 15 minut uciskałam biust sprawdzając, czy daj Boże stwardniał od ostatniego uścisku, dostawałam histerii.. nie mogłam oddychać, ciągle z przerażenia było mi niedobrze, nie cieszyły mnie spacery, zabawa, opieka na dzieckiem, nie pomagało to, że mała mocno przybierała na wadze. Leżałam jak sparaliżowana.. Nie chciałam, żeby ktokolwiek do mnie przyjeżdżał.. moja rodzina zobaczyła małą jak miała już z pół roku.. wcześniej był to dla mnie stres nie do pokonania.. w każdym możliwym momencie starałam się zapchać mały dzióbek piersią, co poskutkowało tylko tym, że małą w końcu zbuntowała się i nie chciała w ogóle jeść.. udawało mi się ja nakarmić tylko przez sen.. to był koszmar.. Nigdy nie wyobrażacie sobie zdziwienia na twarzy Pani Doktor w szpitalu, gdzie zaciągnęłam małą w wieku 3 miesięcy, ważącą prawie 9 kg, z płaczem, że ona jeść nie chce...
swoją drogą ciekawe co sobie pomyślała.. icon_sad.gif

Niedość, że czułam się bardzo samotna, to jeszcze bardziej uciekałam przed ludźmi.. strasznie żałuję, że nie poszukałam wtedy pomocy..
harkon
Majli, wiele objawow znajduje u siebie. Chodzi mi o mechanizm, bo temat lęków jest inny..
Znalazłam obok siebie terapeute.. Ale narazie przełamuję się, żeby zadzwonić. Dziwne. Taka weteranka jak ja nie powinna mieć z tym kłopotow.. A ma.
bel
Majli ja na początku karmienia mialam do siebie zal, ze nie udaje mi sie karmic piersią coreczki.oj mialam, a pozniej jak mala przeszla na butelkę bylo latwiej. Nie umialam pogodzic sie z tym, ze nie udalo sie. U mnie strach był powodem klopotów. Byłam przerazona i zawiodlam sie na sobie, poniewaz nie potrafilam przystawic małej do piersi, a pozniej powodem strachu bylo to , ze oddalam malą do zlobka i wrocilam do pracy majac dwoch nowych szefow. Rozumiem co czujesz. przytul.gif przytul.gif Warto walczyc.

Harkon nim sie zdecydowalam na terapiÄ™ z powodu mojego stanu, to trwalo ok. miesiaca nim poszlam na 1 sesjÄ™ terapeutycznÄ…. Mialam stracha i to duzego. Obecnie nie widze w tym nic zlego, by isc. Trzymam kciuki by udalo Ci sie. przytul.gif przytul.gif Jesli ten specjalista jest dobry w swoim fachu, to wyciagnie Ciebie.

Chaton i masz racje ja tez czulam sie samotna w obecnosci coreczki. U mnie znowu byla to tesknota za byciem dzieckiem i przejscie w doroslosc. Terapeuta sam stwierdzil, ze przejscie od samej siebie do bycia matkÄ… spowodowalo u mnie czesciowo depresjÄ™. Tez sie czulam samotna jak Ty. Cos w tym jest. Co do Harkon masz racje dobry teapeuta jej pomoze.
owiwia7
Harkon, odważ się i idź.. naprawdę warto.. ja straciłam naprawdę fajny okres z życia mojego dziecka, zamartwiając się tak naprawdę problemami, których nie było..
Bałam się tej samotności i pustki, jaka mnie ogarniała, gdy byłam sam na sam z dzieckiem, a jednocześnie nie mogłam do siebie nikogo dopuścić..

Kiedyś moja mama bez uzgodnienia zaprosiła mi do domu trzy moje ciotki, które na codzień uwielbiam, przez trzy dni trwała w domu awantura.. Nie mogłam się doczekać, kiedy sobie pójdą.. icon_sad.gif

w każdej minucie myślałam: "rany, mleka nie ma, nie ma.. będzie głodna i nie dostanie jeść.." a dziecko rosło w oczach..

straszny sobie koszmar stworzyłam..

bel ja strasznie się bałam powrotu do pracy, i ponieważ ciezko było ten strach jakoś zobrazować, moja podświadomość przerzuciła go w ten cholerny strach o wykarmienie dziecka..
Tak naprawdę minęło mi dopiero, jak wróciłam do pracy i zmierzyłam się z tym "potworem".. wtedy zaczęłam odpuszczać... początkowo mieliśmy szukać niani, ale moja mama się zgodziła na zostanie z małą, co mi dało ogromne poczucie bezpieczeństwa..

ale jakby nie było, rok straciłam.. a szkoda, bo teraz nie mam tak dużo czasu dla moich dzieci co wtedy.. mogłam zrobić tyle fajnych rzeczy...

trzymam kciuki!!!
chaton
Majli: to nie brzmi glupio. Nie dla mnie w kazdym razie. Temat karmienia dziecka przewija sie dosc czesto w problematyce trudnosci macierzynskich. Przeciez rola matki jest wykarmic dziecko, a nie mamy do tego instrukcji obslugi. Otoczenie daje nam do zrozumienia, ze jest to naturalne i "kazda matka powinna", a w rzeczywistosci moga pojawic sie trudnosci, ktory trudno rozwiazac bez pomocy i doswiadczenia. Matka pozostawiona jest sama sobie z problemem i nie kazda ma sile i odwage dzwonic do konsultantow laktacyjnych.
Twoj strach jest dla mnie jak najbardziej zrozumialy. Tym bardziej, ze mialam podobnie. Dopiero dzis zrozumialam, jak bardzo moje problemy z laktacja byly wynikiem stresu i ze najlepszym lekarstwem zamiast upijac sie specjalnymi herbatkami i katowac laktatorem byloby wtedy pozwolenie sobie na odpoczynek i otoczenie sie przyjaznymi osobami... madry Polak po szkodzie.

Wkleje przy okazji tekst, ktory przetlumaczylam i zacytowalam w watku sluzacego do proponowania nowych tematow, dzieki ktoremu powstal ten dzial.

W miedzyczasie pozwole sobie przetlumaczyc opis zalamania poporodowego ze strony internetowej mojego stowarzyszenia. Uwazamy, ze depresja czy inne schorzenia sa jedynie wynikiem zalamania, jakiego doswiadcza mama.

Objawy zalamania matczynego:


- problemy ze snem, trudnosci z zasnieciem, nie pozwalanie sobie zasnac, pozbawianie sie snu utozsamianego z zaniedbaniem dziecka. W rzeczywistosci sen reprezentuje kontakt z podswiadomoscia, ktorego matka chce w ten sposob uniknac.
- Przesadna uwage skierowana na dziecko i hiperaktywnosc. Matka jest w ciaglym stanie czujnosci, skoncentrowana na kazdej reakcji dziecka , przerazona, ze cos mu sie stanie jesli tylko odwroci uwage. Potrzeba ciaglego ruchu i akcji, niemozliwosc odpoczecia, jakby odpoczynek zagrazal dziecku. Matka jest dobrze poinformowana o wszystkim, co dotyczy zajmowaniem sie niemowlakiem ze strony technicznej.
Zupelnie, jakby techniczne kompetencje wystarczyly w kontakice z dzieckiem. "robic" zastepuje "byc" z dzieckiem.
- paralizujacy strach dotyczacy placzu dziecka, szczegolnie w nocy. Placz odbierany jest jako wyraz pretensji w swoim kierunku.
- Niezdecydowanie co do imienia dziecka, po urodzeniu. Zal, ze wybrane imie nie pasuje do urodzonego dziecka. W zwiazku z powyzszym, poczucie winy, ze wybralo sie to imie, trudnosc w wymawianiu go, nazywaniu nim dziecka. Matka moze wyrazac sie apersonalnie o dziecku lub mylic sie w wymowie imienia, czy nie znoscic faktu, ze inni nazywaja dziecko po imieniu.
- Ciagle poczucie zimna. Matka moze odczuwac potrzebe wlozenia kilku warstw ubran miedzy soba a dzieckiem.
- Problemy zarowno z odzywianiem sie jak i zywieniem dziecka: problemy z laktacja, dziecko nieustannie przy piersi, karmienie staje sie obiektem konfliktow. Matka moze odczuwac potrzebe ciaglego ruchu podczas karmienia, ma trudnosci ze skoncentrowaniem sie na dziecku, potrzebe soncentrowania uwagi na czyms innym nie dziecko.
Matka moze tez ciagle zmieniac pozycje podczas karmienia.
- Poczucie winy i wrazenie, ze jest zla matka: od urodzenia;
- Zal dotyczacy porodu: matka ma wrazenie, ze nie byla na wysokosci zadania, ze nie urodzila (cesarskie ciecie), ma wrazenie, ze pozbawiono jej porodu. Wrazenie, ze pozbawiono jej dziecka poprzez porod, ktory nie odbyl sie jak powinien, nieodparte wrazenie, ze to nie jej dziecko.

Moze ten opis pozwoli innym matkom rozpoznac swoje trudnosci.
harkon
NO ja się w tym nie odnajduję.. Ja mam chyba klasyczne stany lękowe i depresje.. Pustka i samotność to żal, że już nie ma jej w brzuchu.. (chociaż to akurat przechodzi najszybciej). NIe mam problemow z karmieniem, natomista mam problem z wyłączeniem się, przestawieniem z czuwania na odpoczynek.. A moje poczuciw winy dotyczy kompletnie czego innego..
chaton
Harkon: a znalazlas specjaliste?
harkon
Tak, i psychologa i psychiatrę. Tylko mam pewne obiektywne trudności, żeby się z nimi spotkać.. 32.gif
chaton
CYTAT(harkon @ Tue, 24 Jul 2012 - 13:58) *
Tak, i psychologa i psychiatrę. Tylko mam pewne obiektywne trudności, żeby się z nimi spotkać.. 32.gif


Tak, wiem, rozumiem. Ale warto: dla Ciebie, dla Was. Dla coreczki, corek.

Mozesz odciagnac mleko jesli karmisz, mozesz zmobilizowac meza czy kogos z rodziny, zeby zostal godzinke z dzieckiem... Chciec to moc. Dasz rade.
przytul.gif
bel
chaton dzieki za wpis. ten ostatni punkt o porodzie dotyczy moich przezyc. ja w sumie mialam porod sn, ale nie byl on taki jaki chcialam. Ciesze sie, ze wstawilas ten artykuł.

Harkon trzymam kochana kciuki za terapiÄ™ oraz dobrze dobrane leki. Myslalam o Tobie ostatnio. Co do spotkania z lekarzami nie boj sie. przytul.gif popros o pomoc rodzine, meza by Ciebie kochana wsparli. Ja mysle, ze dzieki ich pomocy dasz rade wyjsc na prostÄ…. przytul.gif przytul.gif &&&& za Ciebie i twojÄ… rodzinÄ™.

Majli mi było ciezko bo zmienilam dział w pracy i nagle moje dziecko tez poszlo do obcych ludzi. Mala chodzi do zlobka. Caly czas tluczemy sie z jej chorobami. Mi tez pomaga moja mama i siostra mojej mamy jak Marysia chora, ale nie zawsze moge liczyc na ich pomoc. Nieraz bralam L4 na coreczkę. U ciebie bylo latwiej bo babcia byla. U mnie Isia do zlobka. Ciezko mi bylo pogodzic sie z tym. Strach przelozyl sie na moją pracę. Ale rozumiem ciebie bo wrocic do macierzysnskim jest trudno.
chaton
CYTAT(bel @ Tue, 24 Jul 2012 - 15:31) *
Majli mi było ciezko bo zmienilam dział w pracy i nagle moje dziecko tez poszlo do obcych ludzi. Mala chodzi do zlobka. Caly czas tluczemy sie z jej chorobami. Mi tez pomaga moja mama i siostra mojej mamy jak Marysia chora, ale nie zawsze moge liczyc na ich pomoc. Nieraz bralam L4 na coreczkę. U ciebie bylo latwiej bo babcia byla. U mnie Isia do zlobka. Ciezko mi bylo pogodzic sie z tym. Strach przelozyl sie na moją pracę. Ale rozumiem ciebie bo wrocic do macierzysnskim jest trudno.


Wiesz, zawsze mozna sie licytowac, u kogo jest trudniej. Ja wrocilam do pracy, jak Ewa miala 4 miesiace, nie pomagal nam nikt, a zwolnienia na dziecko nie dostaniesz tutaj, musisz brac urlop.
Nie o to chodzi.
Trudnosci macierzynskie raczej wynikaja z innych rzeczy niz obiektywne trudnosci, choc one moga miec wplyw. Sa kobiety, ktore w ogole nie maja macierzynskiego, bo na przyklad prowadza wlasna dzialalnosc, ale maja duza wiara we wlasne mozliwosci jako matki i nie wpadaja w depresje. Inne wpadaja zostajac na wychowawczym, majac w dodatku pomoc rodziny.
Odpowiedz jest w nas i im wczesniej dostrzezemy to tym szybciej pojdzie praca nad soba.
Bianka
CYTAT(chaton @ Tue, 24 Jul 2012 - 16:24) *
Wiesz, zawsze mozna sie licytowac, u kogo jest trudniej. Ja wrocilam do pracy, jak Ewa miala 4 miesiace, nie pomagal nam nikt, a zwolnienia na dziecko nie dostaniesz tutaj, musisz brac urlop.
Nie o to chodzi.
Trudnosci macierzynskie raczej wynikaja z innych rzeczy niz obiektywne trudnosci, choc one moga miec wplyw. Sa kobiety, ktore w ogole nie maja macierzynskiego, bo na przyklad prowadza wlasna dzialalnosc, ale maja duza wiara we wlasne mozliwosci jako matki i nie wpadaja w depresje. Inne wpadaja zostajac na wychowawczym, majac w dodatku pomoc rodziny.
Odpowiedz jest w nas i im wczesniej dostrzezemy to tym szybciej pojdzie praca nad soba.



Swiete slowa Chaton!


Jestes bardzo bardzo madra kobieta.
owiwia7
Chaton dokładnie tak jest jak piszesz..

Ja w najtrudniejszych dla mnie chwilach logistycznie byłam zorganizowana (oprócz macierzyńskiego, miałam zaległy urlop z dwóch lat, no i zdecydowaliśmy się na krótki wychowawczy), bardzo bałam się powrotu do pracy, bałam się, że nie będę w stanie zapewnić mojemu dziecku odpowiedniej opieki.. wtedy jeszcze nie wiedziałam, że moja mama zgodzi się na bycie z małą.. więc cały ten swój strach przeniosłam, na to nieszczęsne karmienie..

Z tekstu przetłumaczonego przez Ciebie, pierwsze trzy punkty oraz oczywiście problemy z odżywianiem, bardzo pasują do mojej sytuacji..

Za każdym razem, jak mała zaczynała płakać w dzień, przechodził mi dreszcz po plecach, i oblewał zimny pot, pierwsza myśl: Boże, ona jest głodna, a ja nie zdołam jej nakarmić icon_sad.gif

w nocy natomiast nie mogłam się doczekać, kiedy się obudzi na jedzenie.. mogłam ją karmić nawet co 15 minut, byleby "rozbujać" laktację..

Mała była wręcz gruba, przez to moje hiperaktywne karmienie.. a ja tego nie widziałam.. biegałam co trzy dni do poradni, żeby ją zważyć.. patrzyli na mnie jak na idiotkę.. rehabilitant, w którymś momencie wprost mi powiedział, że ona jest za gruba, i nie powinna wstać na nóżki za wcześnie bo wykrzywi kościec..
harkon
Minęły 3 miesiące.. Czas opisać co się zmieniło. Przede wszystkim zniknął gigantyczny baby blues. Zniknęło poczucie pustki po dziecku w brzuchu (takie absurdalne poczucie, bo przecież dziecko jest już bezpieczne obok) - takie właśnie uczucie miałam przez kilka tygodni - że jestem sama ze sobą w sobie i było mi z tym źle. To samo miałam po pierwszym porodzie. Po sugestii mojej ginekolog, której opowiedziałam o moich psychicznych doznaniach, wykonałam badania tarczycy - wyszła mi lekka nadczynność tarczycy (podobno problemy z tarczyca odpowiadają za część problemów z psychika po porodzie). Natomiast wszystkie lęki nie minęły, nadal są, choć może juz nie tak intensywnie. Myślę jednak, że to kwestia mojej struktury psychicznej, moich wcześniejszych problemów z depresja i lękami. I myślę, ze dziewczyny, które są tak jak ja podatne na to i szykują się do ciąży, powinny być przez cały ten czas pod opieką psychiatry. Bo według mnie ciąża i poród potęgują nasze problemy z własną psyche. Za dużo emocji, częsta niemożność rozładowania napięć z przyczyn obiektywnych (bo jest się w ciąży i trzeba uważać na to co się robi..), cała masa dodatkowych bodźców lękowych. Szkoda , że tak malo ginekologów prowadzących kobietę w ciąży, zwraca uwagę na jej psychikę..
edit: - wydaję mi się, że pokutuje w nas mit, że ciąża to taki cud, że rozwiąże wszytskie nasze problemy. Mówię o tej oczekiwanej i chcianej, planowanej. Nie jest tak. To dużo bardziej skomplikowane.
gosiagosia
CYTAT
robimy dzieci po to, zeby nie byc same.


tak ?
aniakuleczka
CYTAT(harkon @ Sun, 14 Oct 2012 - 20:31) *
Minęły 3 miesiące.. Czas opisać co się zmieniło. Przede wszystkim zniknął gigantyczny baby blues.


Harkon!
super, że piszesz. Gratuluję Ci tez podjęcia tej terapii i życzę owocnych kolejnych miesięcy.
Zawsze warto zrzucić szarą szmatę z okna i spojrzeć na mimo wszystko kolorowy świat!
Nermie
CYTAT(harkon @ Sun, 14 Oct 2012 - 20:31) *
Minęły 3 miesiące.. Czas opisać co się zmieniło. Przede wszystkim zniknął gigantyczny baby blues. Zniknęło poczucie pustki po dziecku w brzuchu (takie absurdalne poczucie, bo przecież dziecko jest już bezpieczne obok) - takie właśnie uczucie miałam przez kilka tygodni - że jestem sama ze sobą w sobie i było mi z tym źle. To samo miałam po pierwszym porodzie. Po sugestii mojej ginekolog, której opowiedziałam o moich psychicznych doznaniach, wykonałam badania tarczycy - wyszła mi lekka nadczynność tarczycy (podobno problemy z tarczyca odpowiadają za część problemów z psychika po porodzie). Natomiast wszystkie lęki nie minęły, nadal są, choć może juz nie tak intensywnie. Myślę jednak, że to kwestia mojej struktury psychicznej, moich wcześniejszych problemów z depresja i lękami. I myślę, ze dziewczyny, które są tak jak ja podatne na to i szykują się do ciąży, powinny być przez cały ten czas pod opieką psychiatry. Bo według mnie ciąża i poród potęgują nasze problemy z własną psyche. Za dużo emocji, częsta niemożność rozładowania napięć z przyczyn obiektywnych (bo jest się w ciąży i trzeba uważać na to co się robi..), cała masa dodatkowych bodźców lękowych. Szkoda , że tak malo ginekologów prowadzących kobietę w ciąży, zwraca uwagę na jej psychikę..
edit: - wydaję mi się, że pokutuje w nas mit, że ciąża to taki cud, że rozwiąże wszytskie nasze problemy. Mówię o tej oczekiwanej i chcianej, planowanej. Nie jest tak. To dużo bardziej skomplikowane.


Masz rację, za mało się o tym mówi, absolutnie. A potem te kobiety czują się same ze swoim problemem. Tak nie powinno być.
Liana
CYTAT(gosiagosia @ Mon, 15 Oct 2012 - 12:52) *
tak ?


Też mnie ten fragment zszokował. I wtedy taka matka skupia się tylko na tym dziecku i sprawia, że znacznie trudniej będzie mu wyfrunąć z gniazda.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.