To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Kot kontra lis

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Ketmia
Wracam dziś ze spaceru z psami i wołam kota, którego wcześniej wypuściłam do ogrodu. Na to Zuza krzyczy, że Kittiego goni lis. Faktycznie, za chwilę zza węgła nadbiega do mnie Kitty z ogonem dwa razy grubszym niż zwykle, a kawałek dalej z części ogrodowej łypie futrzane stworzenie, które wygląda jak mój rudy owczarek belgijski, gdy był szczeniakiem. No, lis, daję słowo, szczęka mi opadła i szybko zgarnęłam moje czworonogi do domu. Kittiego obejrzałam, wyglądał na nienaruszonego, czyli Futrzany go nie dziabnął. Kot w sierpniu był szczepiony, również na wściekliznę, więc raczej nic mu się nie stało, ale obawy mam i teraz boję się go wypuszczać, bo Futrzany moze przecież wrócić.

Po pierwsze, czy ten lis mógłby mi zagryźć kota?
Ponadto, czy jakby go ugryzł nie daj Boże, a był wściekły, to chociaż Kitty był szczepiony, to może tą wścieklizną nas pozarażać jak np obślini kota, a my go nieopatrznie dotkniemy?
Liczę, że Futrzany jednak nie jest wściekły, bo jak Zuza zaczęła krzyczeć, to wziął nogi za pas. Nasze osiedle jest właściwie w środku miasta, ale z boku mamy lasek. Niekiedy spotykałam tam młodego lisa, który specjalnie się nas nie bał i jak spacerowałam z psami, to się kręcił ok. 100 m przed nami. Być może to ten egzemplarz, dosyć oswojony z ludźmi, przyszedł do nas, bo go głód wyciągnął z lasu. Trochę mi go zal, ale go przecież nie nakarmię, bo się nie odczepi 37.gif
Użytkownik usunięty
CYTAT(Ketmia @ Sat, 23 Mar 2013 - 18:00) *
Wracam dziś ze spaceru z psami i wołam kota, którego wcześniej wypuściłam do ogrodu. Na to Zuza krzyczy, że Kittiego goni lis. Faktycznie, za chwilę zza węgła nadbiega do mnie Kitty z ogonem dwa razy grubszym niż zwykle, a kawałek dalej z części ogrodowej łypie futrzane stworzenie, które wygląda jak mój rudy owczarek belgijski, gdy był szczeniakiem. No, lis, daję słowo, szczęka mi opadła i szybko zgarnęłam moje czworonogi do domu. Kittiego obejrzałam, wyglądał na nienaruszonego, czyli Futrzany go nie dziabnął. Kot w sierpniu był szczepiony, również na wściekliznę, więc raczej nic mu się nie stało, ale obawy mam i teraz boję się go wypuszczać, bo Futrzany moze przecież wrócić.

Po pierwsze, czy ten lis mógłby mi zagryźć kota?
Ponadto, czy jakby go ugryzł nie daj Boże, a był wściekły, to chociaż Kitty był szczepiony, to może tą wścieklizną nas pozarażać jak np obślini kota, a my go nieopatrznie dotkniemy?
Liczę, że Futrzany jednak nie jest wściekły, bo jak Zuza zaczęła krzyczeć, to wziął nogi za pas. Nasze osiedle jest właściwie w środku miasta, ale z boku mamy lasek. Niekiedy spotykałam tam młodego lisa, który specjalnie się nas nie bał i jak spacerowałam z psami, to się kręcił ok. 100 m przed nami. Być może to ten egzemplarz, dosyć oswojony z ludźmi, przyszedł do nas, bo go głód wyciągnął z lasu. Trochę mi go zal, ale go przecież nie nakarmię, bo się nie odczepi 37.gif


Nie, nie Ketmia. Spokojnie. Wścieklizna musi się dostać ze śliny do krwioobiegu. Nie jest to takie proste, że z futra siup - na rękę i już. To po raz. Jeśliby nawet Futrzasty uszczknął Kittego, to Kitty nie będzie Was zarażał wścieklizną - od tego jest szczepiony.

A co do całokształtu, to my ludzie strasznie dziczejemy icon_sad.gif Jeździmy jak wiadomo na Podlasie, mieszkamy w środku Puszczy. Ile ja razy dostałam zawału totalnego, bo sowa się odezwała 37.gif Nie wspomnę, jakiego krzyku narobiłam, jak mi nagle śmignęło przed nosem stado saren. A łoś? Łoś to mnie tak wystraszył, że z kapci wyrwałam i pędziłam do domu na oślep... No debil, panie... Żadne wściekłe nie było, żadne się nie chciało spoufalać ani nic... raczej miały pecha wściekłego homo sapiens na drodze spotkać 29.gif
Ketmia
[użytkownik x], rozbawiłaś mnie, dzięki icon_smile.gif. Tego mi było potrzeba. W międzyczasie napisałam na forum miau, no i dostałam odpowiedź, że Futrzasty jednak chciał zjeść Kiciusia. Będę go wypuszczać jedynie z belgijskimi ochroniarzami. W każdym razie do lata diabel.gif .
karoleenka
Ketmia - dokladnie lisy mogą zabic kota , tak jak kuny - także pilnuj futrzaka

u nas zające w nocy ganiają po osiedlu - szkoda mi ich bo to my w*****zielilismy sie w ich teren a one musza sobie teraz radzic icon_sad.gif
Ketmia
O rany, to kuny też? Myślałam że to małe zwierzątko na kota się nie porywa i woli samochody i podbitki domów diabel.gif
Mojej koleżance kuna tak rozwaliła samochód, że to wprost niewyobrażalne. Dobrze, że miała AC, bo do naprawy była i elektryka i siedzenia.
cydorka
CYTAT(Nocna [użytkownik x] @ Sat, 23 Mar 2013 - 20:50) *
Nie, nie Ketmia. Spokojnie. Wścieklizna musi się dostać ze śliny do krwioobiegu.

To nie jest [użytkownik x] niestety prawda.
Wirus wścieklizny rozprzestrzenia się z rany drogą nerwów z obwodu do ośrodkowego układu nerwowego. Krew tu nie ma nic rzeczy.
Wirus występuje w układzie nerwowym a na 1-10 dni przed śmiercią również w śliniankach- z tego wynika ryzyko choroby po pokąsaniu przez chore na wściekliznę zwierze.
Rana potrzeba, bo wirus nie wniknie przez nieuszkodzoną skórę, ale transport=nerwy nie krew





Co do pytania ketmi, niestety lis mógł chcieć zagryźć kota zwłaszcza, że zima się przedłuża i zwierzaki są głodne.
Co do szczepienia, po to właśnie się szczepi zwierzęta żeby zatrzymać rozwój choroby i żeby Wasz domowy zwierzak nie stanowił dla Was zagrożenia
co do tego co napisałaś
"Niekiedy spotykałam tam młodego lisa, który specjalnie się nas nie bał i jak spacerowałam z psami, to się kręcił ok. 100 m przed nami. Być może to ten egzemplarz, dosyć oswojony z ludźmi, przyszedł do nas, bo go głód wyciągnął z lasu. Trochę mi go zal, ale go przecież nie nakarmię, bo się nie odczepi"


Z daleka i nogi za pas od dzikiego nie bojącego się ludzi lisa, a już na pewno nie karmić !!!!


Gruszka
CYTAT(cydorka @ Sat, 23 Mar 2013 - 22:38) *
Z daleka i nogi za pas od dzikiego nie bojącego się ludzi lisa, a już na pewno nie karmić !!!!

True, dzikich zwierząt nie bojących się ludzi trzeba się wystrzegać. Pewnie w przypadku 1 na milion będzie to fakt uprzedniego oswojenia - w pozostałych choroba.
Ketmia
Ten lis jednak trochę się bał ludzi, bo uciekł jak Zuza zaczęła krzyczeć. W każdym razie dalej nie mogę się otrząsnąć. On dybał na Kittego, można rzec, w samo południe, bo o tej porze wróciłyśmy z psami ze spaceru. A przecież zdarzało mi się  puszczać kota bardzo wcześnie rano, gdy wszystko jest jeszcze uśpione albo wieczorem. Nie mieszkamy na odludziu, do lasu mamy jakieś 500m, a ogródki sa poprzedzielane płotami. A jednak Futrzany się przyplątał.
Wiadomo, że go nie nakarmię...
anita
te lisy faktycznie muszą być głodne, ostatnio kilka razy widziałam Lisa nad Wartą, nie bał się raczej biegł za nami jakiś czas
Użytkownik usunięty
CYTAT(cydorka @ Sun, 24 Mar 2013 - 00:38) *
To nie jest [użytkownik x] niestety prawda.
Wirus wścieklizny rozprzestrzenia się z rany drogą nerwów z obwodu do ośrodkowego układu nerwowego. Krew tu nie ma nic rzeczy.
Wirus występuje w układzie nerwowym a na 1-10 dni przed śmiercią również w śliniankach- z tego wynika ryzyko choroby po pokąsaniu przez chore na wściekliznę zwierze.
Rana potrzeba, bo wirus nie wniknie przez nieuszkodzoną skórę, ale transport=nerwy nie krew


Ok, użyłam zbyt dużego skrótu myślowego. Laickiego rzecz jasna. Chodziło mi o to, że jeśli skóra jest nienaruszona, to się wścieklizna nie dostanie. Do rany/krwioobiegu/nerwów. W tym sensie, że pogłaskanie obślinionego kota ręką raczej nie powinno stanowić zagrożenia.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.